WYWIADY: THE BEATLES 20.08.1964 LAS VEGAS

 

 

Powiększam największą bazę wywiadów The Beatles po polsku. Mam W zasadzie wszystkie jakie zespół kiedykolwiek udzielił, z przyjemnością do nich wracam, bo wspaniale odsłaniają nam kulisy tego największego i najbardziej pozytywnego szaleństwa w dziejach. Nie ukrywam, że wciąż jestem pod wrażeniem swego pobytu w rodzinnym mieście zespołu. Zamówiłem już oczywiście najnowszą "Anthology 4" i w trakcie rozmowy z pewnym znajomym, który zrobił zdziwioną minę, gdy poznał detale tego wydawnictwa. A chodzi w zasadzie o: kopię Anthology z 1995: "Rychu,  co z tego, że zremasterowane, tyle kasy, za to by słuchać tak samo brzmiących nagrań, bo zapewne różnice będą niewyczuwalne dla ludzkiego ucha, no bo już jakaś ich cyfrowa obróbka była w tamtej wersji", "tylko dla czwartej płytki gdzie będą jakieś wersje demo???, próby???" Tak, świat tych najbardziej zagorzałych beatle-fanów jest dla przeciętnego mieszkańca naszej planety często niezrozumiały. Docenia oczywiście argument, że fanów choćby Elvisa, Stonesów, Jacksona, Madonny czy kogoś tam jeszcze z panteonu Gwiazd nie interesują wersje demo, próbki rozmów w studiu, uwiecznione momenty rodzenia się danego utworu, fanów Beatlesów absolutnie. To jest to, na co czekamy prawda?  No i ta nasza mania kolekcjonerska. Bartek, czytelnik mego bloga, co jakiś czas informuje mnie w prywatnych mailach o nabyciu tego czy tamtego oryginalnego vinylu z amerykańskiej - czy innej - dyskografii zespołu. Oryginalną, brytyjską zapewne ma. Jeśli to czytasz Bartek - napisz specjalny post dla tego bloga o swojej kolekcji, sposobie nabywania płyt, przebijaniu aukcji na Ebay'u czy innych serwisach.  Ok, wracamy do  dzisiejszego tematu postu. Wracam w nim do 1964 roku do szalonego okresu Beatlemanii. O godzinie 1:00 w nocy wyczarterowany samolot The Beatles wylądował na Old McCarran Field w Las Vegas, skąd zespół został natychmiast przewieziony do hotelu Sahara. Mimo godziny policyjnej czekało na nich 2000 fanów, którzy przywitali ich piskami. Poranek spędzili w swoim apartamencie typu penthouse na 18. piętrze hotelu. Bezpłatna wystawa, zorganizowana w lobby Las Vegas Convention Center, niedaleko miejsca, w którym The Beatles grali, upamiętnia ten dzień oczami fanów, którzy masowo zjawili się na lotnisku, w hotelu Sahara i w samym obiekcie.
20.08.1964  Las Veags
Początkowo planowano tylko jeden koncert w sali Congo Room hotelu Sahara, która mieściła 700 miejsc. Jednak promotorzy – zaskoczeni przytłaczającym zainteresowaniem „Fantastyczną Czwórką” – szybko zarezerwowali centrum kongresowe i dodali drugi występ. Prawie 17 000 fanów wypełniło obie wyprzedane hale. Z populacją niespełna 200 000 mieszkańców, Las Vegas było zdecydowanie najmniejszym z 23 miast w USA, w których John, Paul, George i Ringo wystąpili w tamtym roku. O 14:30 zespół wyruszył do Convention Center (ośrodka mieszczącego 8000 miejsc) na próbę dźwięku, a o 17:30 wyszedł na scenę, witany tradycyjnymi wrzaskami, piskami i deszczem cukierków „jelly babies”. Bezpłatna wystawa, zorganizowana w lobby Las Vegas Convention Center, niedaleko miejsca, w którym The Beatles grali, upamiętnia ten dzień oczami fanów, którzy masowo zjawili się na lotnisku, w hotelu Sahara i w samym obiekcie. Bilety kosztowały 2, 3, 4 i 5 dolarów. Zespół otrzymał honorarium w wysokości 25 000 dolarów plus 60% przychodów ze sprzedaży biletów. 
The Beatles chętnie powitali za kulisami artystę estradowego i pianistę, Liberace'a, przed wieczornym występem. Wyjątkowy status Liberace'a był kluczowy, ponieważ w 1964 roku, w przeciwieństwie do ich wcześniejszej wizyty, dostęp do zespołu był dla większości osób praktycznie niemożliwy. Tylko ktoś o jego renomie mógł uzyskać dostęp do zespołu w trakcie tej trasy. Następnie Liberace oglądał ich koncert. The Beatles podpisali spektakularne, vintage'owe zdjęcie grupowe (pochodzące z pamiątkowej broszury) dla Liberace'a. „Fantastyczna Czwórka” dodała utwór „Till There Was You” do swojej setlisty specjalnie na występy w Vegas. Zdjęcia zrobione w Las Vegas Convention Center trafiły na okładki singli „She’s a Woman/I Feel Fine” oraz „Eight Days a Week/I Don’t Want to Spoil the Party”. Koncerty te były jedynym przypadkiem, kiedy cała czwórka The Beatles wystąpiła razem w Las Vegas. Początkowo planowano tylko jeden koncert w sali Congo Room hotelu Sahara, która mieściła 700 miejsc. Jednak promotorzy – zaskoczeni przytłaczającym zainteresowaniem „Fantastyczną Czwórką” – szybko zarezerwowali centrum kongresowe i dodali drugi występ. Prawie 17 000 fanów wypełniło obie wyprzedane hale. Z populacją niespełna 200 000 mieszkańców, Las Vegas było zdecydowanie najmniejszym z 23 miast w USA, w których John, Paul, George i Ringo wystąpili w tamtym roku.
 

 Na miejscu udzielili również standardowych wywiadów, w tym jednemu Larry'emu Kane'owi (na zdjęciu) , który – podobnie jak Bob Rogers w Australii – miał relacjonować amerykańską trasę koncertową. Najpierw Paul i Ringo, następnie George, bez Johna tym razem.

Pytanie:  Czy przed koncertem, widząc tłum na lotniskach i... wciąż czujecie to samo podniecenie?
PAUL: Tak.
RINGO: Wciąż czujemy, tak.
P:  Co sądzicie o tych, tych żelkowych fasolkach [żelkach] rzucanych wczoraj?
RINGO: Są za twarde i bolą, wiecie. Któryś z was dostał?
P:  Dostałeś — tak, ja dostałem kilka siedząc na dole. Czy w Cow Palace dostaliście ich więcej niż kiedykolwiek?
RINGO: Um... nie, w Anglii było dużo gorzej. Dostawaliśmy ich miliony, wiecie. Mam na myśli, Cow Palace jest tak wielkie, że ludzie z tyłu nie mają szans, wiecie, trafić nimi na scenę. Ale one są za twarde, więc jeśli łaskawi, proszę, nie rzucajcie tymi żelkami! Jeśli już musicie, to je po prostu przekażcie, ale nie rzucajcie.
P:  Myślicie, że to wyraz sympatii?
RINGO: Nie wiem. Ja to czuję!
P:  Wolelibyście pianki marshmallows?
RINGO: Nie, ja nie chcę niczego! Wstążki są cudowne. Graliśmy w Australii i tam rzucali serpentyny i wstążki – to było wspaniałe! Wiecie, to wygląda jak wielki karnawał, te wszystkie wstążki i balony, i nie bolą.

P:  W Cow Palace dostałeś najbardziej, bo wszyscy ludzie stali za tobą i obrywałeś w plecy.
RINGO: W plecy też, więc nie mam żadnych szans.
P:  Wiecie, myślałem, że ustaliliście sobie taką standardową zasadę, szczególnie po tym pierwszym występie w Waszyngtonie, że nigdy nie zagracie tam, gdzie część publiczności jest za wami. Czy to prawda?
RINGO: Nie, nie ustaliłem żadnej zasady. Nigdy o tym nie słyszałem. To kolejna nowa rzecz!
P:  Kolejna plotka.
PAUL: Witajcie, chłopaki.
RINGO: Słyszałeś tę plotkę?
PAUL: Jaką?
P:  Dołączył do nas Paul McCartney.
RINGO: Że nie zagramy nigdzie, gdzie – wiecie, gdzie ludzie są za nami.
PAUL: O, tego nie słyszałem.
RINGO: Nie zastrzegliśmy niczego takiego.
P:  Czy zachęcalibyście...
PAUL: Co?
P:  Czy zachęcalibyście ludzi w innych miejscach, do których się wybieracie w Stanach Zjednoczonych, aby rzucali wstążki?
RINGO: Wstążki.
PAUL: Wstążki są świetne, tak, uwielbiam wstążki.
P:  Chcecie wstążki, kochacie wstążki.
PAUL: Tak, kocham te wstążki, stary!
RINGO: Ponieważ to sprawia...
PAUL: Nie bolą tak bardzo jak żelki.
RINGO: ...atmosferę niczym na imprezie, wiecie, to jest cudowne!
P:  Tylko nie wkładajcie nic do tych wstążek, żeby je obciążyć.
RINGO: Nie, proszę.
P:  Co z tym komentarzem, który słyszałem od ciebie, Paul, na temat integracji rasowej podczas różnych występów?
PAUL: My – my nie lubimy, gdy jest jakakolwiek segregacja, ponieważ nie jesteśmy do niej przyzwyczajeni. Wiecie, nigdy wcześniej nie graliśmy dla segregowanej publiczności i wydaje mi się to po prostu szalone. Wiecie, to może wydawać się słuszne niektórym ludziom, ale nam wydaje się to trochę bez sensu.
P:  Będziecie grali w Jacksonville na Florydzie. Czy przewidujesz tam jakąś odmienną opinię?
PAUL: Naprawdę nie wiem, wiecie, bo nie wiem, jacy są ludzie w Ameryce. Ale myślę, że zachowywaliby się trochę głupio, segregując ludzi, ponieważ, wiecie, mam na myśli – nie sądzę, by kolorowi ludzie byli jacyś inni, wiecie, są tacy sami jak wszyscy. Ale, wiecie, tutaj są ludzie, którzy myślą, że oni są jakby zwierzętami czy coś, ale ja uważam to za głupie.
P:  Tak.
PAUL: Nie można traktować innych istot ludzkich jak zwierząt. I tak, wiecie – to znaczy, mi by nie przeszkadzało, żeby siedzieli obok mnie. Świetnie, wiecie! Ponieważ niektórzy z naszych najlepszych przyjaciół to kolorowi ludzie. Więc... 
 

P:  ...postawa, i mam nadzieję, że...
PAUL: Cóż, to znaczy, tak...
RINGO: Wszyscy tak czujemy, wiecie.
PAUL: Tak wszyscy czujemy, i wielu ludzi w Anglii czuje tak samo, wiecie, ponieważ w Anglii nigdy nie ma segregacji na koncertach. Właściwie, gdyby była, prawdopodobnie byśmy tam nie grali.
P:  Sydney w Australii było największym tłumem, dla jakiego kiedykolwiek graliście, prawda?
RINGO: Hmm...
PAUL: Oprócz wczorajszego wieczoru.
P:  Przed Cow Palace.
PAUL: Tak.
RINGO: Tak, ktoś powiedział, że było tam około dwunastu, piętnastu tysięcy.
P:  Czy granie dla siedemnastu tysięcy piszczących ludzi daje inne uczucie...
PAUL: Cóż, tak, wiecie, ponieważ...
RINGO: Im większy tłum, tym lepiej dla mnie. Uwielbiam to, wiecie, kiedy są miliony. Więcej się dzieje, wiecie, to jest fantastyczne.
PAUL: A poza tym, hałas jest głośniejszy, wiecie.
RINGO: Im bardziej publiczność się rozkręca, tym bardziej my się rozkręcamy, wiecie.
P:  Z wszystkich nagranych przez was płyt, jaka jest wasza ulubiona?
RINGO: Um... nie wiem, w tej chwili chyba „A Hard Day's Night”. Lubię ten utwór.
P:  A ty, Paul?
PAUL: Um, myślę, że to samo, wiecie, ponieważ nasza najnowsza płyta jest prawie zawsze naszą ulubioną. Mówisz o naszych nagraniach, tak?
P:  Tak, zgadza się.
PAUL: Mamy mnóstwo ulubionych nagrań innych artystów.
P:  Co sądzicie o tych wszystkich grupach – jestem pewien, że jesteście świadomi – orkiestracjach, i Boston Pops grającym wasze utwory, to dla was spory zaszczyt.
PAUL: Tak. I myślę, że Cilla Black to bardzo dobry artysta. To jedna z...
P:  A co z The Animals? (foto)
PAUL: ...największych grup. Tak, są bardzo dobrzy.
RINGO: Świetna płyta.
P:  Podoba wam się?
RINGO: Tak.
PAUL: To też mili faceci, wiecie.
RINGO: Cudowni. Wydaje mi się, że mają numer jeden tutaj.
P:  Tak, mają numer jeden, a właśnie dzisiaj ogłoszono, że rozpoczynają amerykańską trasę.
RINGO: To cudowne. Na scenie też są świetni.
P: 
Znacie też The Rolling Stones? (foto)
RINGO: Tak. Bardzo dobrze.
PAUL: Tak, znamy The Stones.
RINGO: To nasi dobrzy przyjaciele.
P:  Są waszymi bardzo osobistymi przyjaciółmi, prawda?
PAUL: Tak.
RINGO: Bardzo dobrymi przyjaciółmi.
PAUL: Właściwie większość grup, wiecie. To znaczy, ludzie — słyszymy tu u nas jakieś niedorzeczne plotki, o czym bez wątpienia wiecie, ale, eee — słyszymy plotki typu: „The Beatles nienawidzą każdej innej grupy na świecie”. Wiecie, to po prostu nieprawda. Ponieważ wszystkie angielskie grupy, zwłaszcza – po prostu dlatego, że je znamy – są naszymi przyjaciółmi, i nie przychodzi mi do głowy ani jedna grupa, której byśmy nie lubili.
P:  Ostatni – eee, ostatni wieczór w Cow Palace, koncert był dwa razy przerywany, żeby uspokoić publiczność i ją zdyscyplinować.
PAUL: Tak, nienawidzimy tego. To straszny kłopot, wiecie, ponieważ...
P:  Zauważyłem, że raz, w samym środku jednego z waszych wprowadzeń do piosenki, prowadzący wyszedł i to przerwał, czy to was zirytowało?
PAUL: Cóż, właściwie powiedzieliśmy mu, żeby tego nie robił.
RINGO: Chyba że — wiecie, publiczność oszaleje i zacznie rozrywać to miejsce na kawałki, w co nie sądzę.
P:  Czy byliście zadowoleni ze swojego filmu — swojego pierwszego filmu? Wy sami?
RINGO: Ee, tak. Tak, teraz.
PAUL: Teraz jest lepiej, ponieważ...
P:  Teraz?
RINGO: Cóż, poszliśmy go zobaczyć po raz pierwszy, tylko we dziesięciu, wiecie, i był jakby martwy. A my czepialiśmy się siebie nawzajem, mówiąc – a głównie siebie samych, mówiąc: gdybym to zrobił, wiecie, w ten, czy w inny sposób, i gdybym wyglądał trochę bardziej tak, albo tak, wiecie. Ale kiedy poszliśmy zobaczyć go z publicznością, a oni śmiali się ze wszystkich... żartów? Wiecie, dobrze się bawiliśmy, a ja nawet się śmiałem.
PAUL: Tak, z publicznością jest o wiele lepiej, wiecie.
RINGO: Więc teraz mi się podoba.
P:  Z wszystkich waszych osobistych doświadczeń – i występów, co było najważniejsze? Czy z wszystkich waszych występów w różnych miastach, możecie...
PAUL: Bardzo trudno odpowiedzieć, ponieważ to...
P:
  Czy są jakieś najważniejsze momenty?
PAUL: Tak, wiecie, są miliony najważniejszych momentów, to znaczy...
RINGO: Jest ich za dużo, dlatego nie można wybrać jednego. Ja nie potrafię, w każdym razie.
P:  Do którego miasta najbardziej nie możecie się doczekać powrotu podczas tej trasy?
RINGO: Cóż, ostatnio byliśmy tylko w Nowym Jorku, Miami i Waszyngtonie.
PAUL: Chcę zobaczyć Nowy Jork ponownie, wiecie, ponieważ lubię...
RINGO: Nowy Jork.
PAUL: I Miami jest świetne. Cóż, właściwie nie jedziemy do Miami. Waszyngton jest, w sumie, wiecie... wszystkie miasta Ameryki są dobre na swój sposób.
P:  Czy naprawdę śpicie przez cały dzień, tak jak nam mówią?
RINGO: Nie, wstajemy około trzeciej po południu.
PAUL: No cóż, jesteśmy na nogach teraz, prawda?
RINGO: Która jest godzina?
PAUL: Jest wpół do czwartej! A my tu jesteśmy.
RINGO: Jesteśmy na nogach. Cóż, nie poszliśmy spać do czwartej.
P:  O, nie mieliście szansy wymknąć się wczoraj wieczorem, co?
RINGO: Nie, nigdzie się nie wymknęliśmy, po prostu siedzieliśmy w pokoju i śmialiśmy się z siebie nawzajem.
P:  Co robicie, opowiadacie żarty, kiedy tam jesteście?
PAUL: Nie, po prostu mieliśmy histerię...
RINGO: To była jedna z tych nocy, kiedy wiesz, po prostu jedna mała rzecz zaczyna śmieszyć, a potem wszyscy zwijamy się ze śmiechu.
P:  Czy dużo czytacie w wolnym czasie?
RINGO: Ee, czasami, wszystko zależy od tego, jak się czuję. Mamy fazy, kiedy czytamy jak szaleni.
PAUL: Czytaliśmy – na ostatniej trasie, to było w Australii, przeczytaliśmy każdą wydaną książkę o Jamesie Bondzie. Wiecie, wszyscy z nas. I rozmawialiśmy tylko o Jamesie Bondzie przez całą trasę. Wiecie, nazywając się nawzajem "M", "Pan X".
P:  Wyobrażam sobie, że tragedia Iana Fleminga była dla was dość bliska.
PAUL: Tak, to był kłopot.
RINGO: To zła strata, właściwie.
P:  Czy słuchacie też płyt, kiedy jesteście w...
RINGO: Tak.
PAUL: Tak, oczywiście. Łącznie z nową płytą Cilli Black, „It's For You”. Nie chodzi o to, że próbuję – nie, nie chodzi o to, że próbuję promować tę piosenkę, ale to jest jedna z moich ulubionych piosenek.
RINGO: Tak jest, faktycznie.
PAUL: Pamiętajcie, to John i ja ją napisaliśmy!
P:  Czy ty i John macie kiedykolwiek jakieś nieporozumienia...
PAUL: Pamiętajcie, ludzie, „It's For You”! Słucham?
P:  Czy ty i John macie kiedykolwiek jakieś nieporozumienia co do tekstu i partytury piosenki?
PAUL: Um... pamiętajcie, ludzie, „It's For You”. Słucham? Nieporozumienia. Niezupełnie, wiecie, czasami jeśli piszemy piosenkę, tak po prostu siedząc i pisząc ją razem, to jeden z nas może wymyślić coś, co jest trochę banalne, a drugi powie: "To jest banalne. Pamiętajcie, ludzie, „It's For You” Cilli Black." Świetna płyta, to, świetna płyta. Wcale niebanalna!
P:  Jaki jest – mógłbyś mi wysłać kopię tej płyty?
PAUL: Tak! Wyślę ci kopię.
RINGO: On potrzebuje pieniędzy.
PAUL: Pamiętajcie, ludzie, ulubiona płyta w tej chwili. Twoja ulubiona płyta, moja ulubiona płyta, „It's For You” Cilli Black. Zdajecie sobie sprawę, że nie próbuję promować tej płyty, prawda?


P:  Teraz...
RINGO: Beatlemanii...
PAUL: Ja bym nie – nigdy bym nie próbował promować.
P:  Tak, masz jakąś płytę do promowania?
RINGO:
To jedna z moich. Nie, kocham tak wiele, wiecie, nie mogę promować żadnej.
P:  Rozumiem, że Pat Boone jest...
PAUL: A co powiesz na promowanie „It's For You” Cilli Black?
RINGO: Hej, to dobra płyta!
PAUL: To dobra płyta!
P:  Rozumiem, że Pat Boone był w mieście wczoraj wieczorem, żeby z wami porozmawiać, widział was osobiście?
RINGO: Ja też tak rozumiem, ale nie widzieliśmy go, my...
PAUL: Myślę, że on tu wciąż jest, właściwie.
RINGO: Przekazał wiadomość naszemu rzecznikowi prasowemu, panu Derekowi Taylorowi, który przekazał nam dalej jego dobre życzenia i...

P:  Co sądzicie o fakcie, że były idol nastolatków w Ameryce ma teraz swoją organizację, która drukuje portrety olejne The Beatles?
PAUL: Dobry pomysł, myślę. Wiecie, on jest pewnie dobrym biznesmenem, prawda? Brzmi to dla mnie jak dobry pomysł. Właściwie, nigdy bym sobie takiego nie kupił, ale...
P:  Dlaczego byś nie kupił, Paul?
RINGO: On już jeden ma.
PAUL: Nie wiem, jeszcze nigdy nie widziałem dobrego obrazu olejnego z nami, wiecie.

 Rozmowa tylko z George'm, Paul i Ringo odeszli, nadal nie było Johna.

P:  Okej. Gitara, którą masz w tej chwili... powinienem powiedzieć, gitara, na której grasz, ma dwanaście – dwanaście strun. Dlaczego – przed piosenką „If I Fell” w trakcie występu zmieniasz gitary. Jaki jest powód?
GEORGE: E, ponieważ ma inne brzmienie. Widzisz, z dwunastostrunową masz po dwa zestawy każdej – to znaczy, są dwie partie każdej struny, widzisz. Tylko, że zamiast być strojone tak samo, są w oktawach, widzisz, więc zamiast wydobywać ten dźwięk [gra nutę] jak na normalnej, wydobywasz [gra tę samą nutę oktawę wyżej]. Więc masz [wysoką nutę] i [niską nutę] razem, więc to daje ci ten hałas, widzisz. To – to jest wyższe brzmienie. A ponieważ jest elektryczna, to jest dobre brzmienie, i ja – więc te, których użyłem... um, kiedy użyłem tej na płycie, używam jej też na scenie, widzisz, dlatego ciągle je zmieniam.
P:  Lubisz dużo śpiewać? Dużo śpiewania?
GEORGE: Nie przeszkadza mi, wiecie. Właściwie, nie obchodzi mnie, co robimy – dopóki jestem na scenie.
P:  George, jakie jest najgorsze pytanie, jakie kiedykolwiek zadał ci ktoś na konferencji prasowej? Pamiętasz? Albo jedno z najgorszych.
GEORGE: Cóż, nie wiem, czy najgorsze, ale te, które najbardziej nas wzdrygają, to te typu: „Co zrobicie, kiedy bańka pęknie?” Dostajemy to codziennie, wiecie. I wkurzasz się po jakichś trzech tygodniach, kiedy codziennie ludzie pytają: „A co zrobicie, kiedy bańka pęknie?”
P:  I kolejna rzecz, zauważyłem, że słyszałem w Ameryce twoją siostrę, ona mieszka tutaj, prawda?
GEORGE: Tak, zgadza się.
P:  Słyszałem ją w kilku programach w Ameryce, czy – czy kiedykolwiek wcześniej była w show-biznesie?
GEORGE: Nie, nie.
P:  Żaden z członków twojej rodziny?
GEORGE: Nie, mój tata grał na gitarze, kiedy – w marynarce handlowej, wiecie. Nie – po prostu dla własnej przyjemności, ale to wszystko. Och, i miałem brata, który był kiedyś w chórze, ale... wiecie, nic naprawdę związanego z show-biznesem.
P:  Rozmawiałem o tym z Johnem – to znaczy, Paulem – i chciałem wiedzieć, zanim w ogóle powstali The Beatles, zanim powstało słowo „Beatles”, albo zanim w ogóle zaczęła się ta kariera, jakie miałeś ambicje zawodowe? Chciałeś być lekarzem czy prawnikiem, kim?
GEORGE: Nie chciałem być nikim, wiecie. Ponieważ przez cały czas, kiedy byłem w szkole, po prostu wyciągałem – wiecie, wyciągałem gitarę w nocy, i zaniedbywałem pracę w szkole, z powodu gitary, i tak naprawdę jedyną rzeczą, którą chciałem robić, to grać na gitarze, i – wiecie, wychodzić na scenę. I jak to szczęście chciało, to właśnie mogłem robić i to się opłaciło. Nie miałem żadnych innych ambicji. Przynajmniej nie przypominam sobie.
P:  Z wszystkich angielskich grup – mówię teraz o grupach – które są obecnie popularne i które pojawiły się po nadejściu The Beatles, kiedy po raz pierwszy dowiedzieliśmy się o The Beatles, które są twoimi ulubionymi grupami?
GEORGE:
Um... cóż, The Animals, to najnowsza nowa grupa, ale oni są – wiecie, to świetna grupa, ponieważ mają dobre brzmienie na scenie. Wiecie, brzmią na scenie równie dobrze jak na płycie. I, wiecie, są dobrzy muzycznie. Lubię ich, i lubię The Searchers (foto), ponieważ mają dobre harmonie. I The Stones też są dobrzy, wiecie. Właściwie, jest sporo grup, które – które lubimy.
P:  Teraz zadam ci pytanie, które zadałem też Paulowi. Wiesz, jest tak wiele młodych kobiet na całym świecie, które okazują wielki podziw The Beatles, a wiele z nich tobie indywidualnie. Gdybyś miał wybrać żonę, powiedzmy, albo dziewczynę, którą chciałbyś, żeby została twoją żoną, jakie cechy ceniłbyś w żonie najbardziej?
GEORGE: O, nie wiem, to znaczy, nie można...
P:  Nie możesz powiedzieć, dopóki się nie pojawi?
GEORGE: Nie, nie mógłbym, wiecie. Dam ci znać, jednak.
P:  Nie, nie przepadam za tego typu plotkarskimi pytaniami, ale...
GEORGE: O, nie przeszkadza mi. Po prostu nie mogę – wiecie, nie można spisać listy, powiedzmy, dziesięciu cech gwiazdy, których oczekujesz od żony, a wiecie, możesz znaleźć żonę, która jest inna, wiecie, całkowicie inna od tego, co pierwotnie planowałeś. Wiecie, ja – ja po prostu – to jest coś, co po prostu się zdarza, wiecie. Po prostu wiesz, co – wiecie.
P:  Jest dziewczyna, która napisała do nas list i powiedziała: „Czy The Beatles kiedykolwiek przeszkadzają te bardzo osobiste pytania o ich rodziny?” E, i uważała, że to bardzo źle, że wszyscy zadają wam te pytania. A ja sam, kiedy słucham niektórych pytań na konferencjach prasowych i w okolicy, wiem, że gdyby mnie zadano te pytania, nie polubiłbym ich zbytnio. Jak wy podchodzicie do tych wszystkich osobistych pytań?
GEORGE: Musieliśmy się po prostu przyzwyczaić do zadawania takich pytań, wiecie, ponieważ siedzimy tam, żeby ludzie mogli nam zadawać pytania, i dlatego odpowiemy na każde. Ale, wiecie, teraz już nam to nie przeszkadza. Wiecie, jeśli pytają nas o coś, na co naprawdę nie chcemy odpowiadać, po prostu dajemy im łagodną odpowiedź, wiecie. Coś, co... wiecie, coś, co po prostu nie czyni tego osobistym. Jeśli wiesz, co mam na myśli. Wiecie, jeśli pytają o twojego tatę, a ty nie chcesz im mówić, cóż, po prostu mówisz – wiecie, po prostu obracasz to w żart.
 

 

 



Historia The Beatles
History of  THE BEATLES


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz