THE BEATLES W 3D - cz. 1

Przygotujcie sobie najzwyklejsze okulary do oglądania Fab4 w trzech wymiarach, po prostu w 3D. Takie okulary jak po lewej stronie. Dzisiaj dwie fotki wczesnych Beatlesów,  z czasów gdy jeszcze w zespole grał Stu (na fotce po prawej stronie obok grającego na pianinie Paula), oraz niżej, jeszcze wcześniej gdy trójka przyjaciół zagrała na weselu u brata George'a .















                   Więcej fotografii w trzech wymiarach szukaj w serii: MIX
ale delektuj się też takimi fotkami:



Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog 
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.





NORMAN SMITH

ur. 22 lutego 1923 – 3 marca 2008

Angielski muzyk, muzyczny producent, inżynier dźwiękowy (studyjny). Znany przede wszystkim z tego, że był głównym technikiem (inżynierem technicznym dźwięku) w czasie powstawania większości nagrań The Beatles do 1965. Po 1965 roku awansował na producenta i przestał pracować z Beatlesami. Ostatnim albumem, przy którym Smith pracował z Fab 4 był "Rubber Soul". W sumie uczestniczył w nagraniu ich ok. 100 piosenek.
SMITH: "Zacząłem na samym dole, ale miałem oczy i uszy otwarte, uczyłem się szybko, i nie potrwało długo zanim dotarłem za konsolotę mikserską. W tamtych czasach każdy potencjalny artysta musiał mieć nagrania próbne... Normalnie każdy z producentów w EMI miał swoich asystentów, i oni wypatrywali zdolnych kandydatów na gwiazdy, i właśnie to robiłem gdy pojawiła się w studiu grupa młodych chłopców z zabawnymi fryzurami".
SMITH: "Nazywali mnie 'Normal', a czasami '2dBs Smith', ponieważ kilka razy poprosiłem któregoś z nich o zmniejszenie poziomu decybeli na wzmacniaczu jego gitary..."



SMITH: 'Pisałem piosenki odkąd byłem chłopcem. I w 1965 napisałem jedną, mając Johna w głowie. Chłopcy przyszli do studia dokonczyć 'Help!' Potrzebowali jeszcze jednego numeru. Byłem z George Martinem w kontrolce na górze, czekaliśmy aż będą gotowi. Powiedziałem wtedy do George'a :"Wiem, że oni już to przerabiali ale mam gotową piosenkę". George na to: "Podejdz do mikrofonu (talkback) i powiedz to im". Byłem bardzo zdenerwowany więc George zawołał na dół: "Paul, możesz tu podejść ? Norman ma piosenkę dla Was.... 'Naprawdę, Normal ?' - to był mój pseudonim, nick. Ich dla mnie. 'Tak, naprawdę'.  Więc poszliśmy na dół do studia 3 i usiadłem przy pianinie i zagrałem piosenkę. On powiedział : 'To naprawdę dobre, słyszę już jak John to śpiewa'.  Więc poszliśmy z tym z powrotem do studia 1 i do Johna, usłyszał ją i powiedział: 'Wspaniałe'.  Ok, więc zróbmy to. Paul poprosił mnie o wersję demo dla nich, do nauczenia się piosenki.  Dick James, muzyczny wydawca był tam gdy to się działo i zanim poszliśmy do domu, zaoferował mi 15 000 funtów za tą piosenkę. Nie mogłem wykrztusić słowa, popatrzyłem na George'a ale  jego oczy skierowane były w sufit, mówiące 'zażądaj więcej'. Więc powiedziałem: 'Ok, porozmawiamy o tym jutro Dick'. Zrobiłem demo. Ale na drugi dzień Beatlesi przyszli z lekko zakłopotanymi minami.'Hello Norm'. Zacząłem się zastanawiać o co chodzi.W końcu John i Paul poprosili mnie na dół do studia do nich i powiedzieli:' Słuchaj Norm, naprawdę podoba nam się twoja piosenka, ale zdaliśmy sobie sprawę, że Ringo nie ma na tym LP żadnej swojej piosenki i on ma jedną. Więc może innym razem ok ? '.I tak straciłem swoje 15 000£ w mgnieniu oka. Ale następny album był już tak mocny, że moja piosenka nawet nie była rozważana.'

Norman z Pink Floyd


Na początku 1967 rozpoczął pracę z ... Pink Floyd, produkując ich 1-szy, 2-gi oraz czwarty album: The Piper at the Gates of Dawn, A Saucerful of Secrets,oraz Ummagumma. W 1968 roku Smith wyprodukował jeden z pierwszych w muzyce rockowej tzw. koncept-albumów: "S.F.Sorrow" zespołu Pretty Things.
Później Smith próbował intensywniej wejść w show biznes. Pod pseudonimem Hurricane Smith nagrał "Don't Let It Die" (nr 2 na Wyspach). Wcześniej Smith miał nadzieję, że piosenkę tą nagra sam Lennon, ale producent Mickie Most przekonał go by nagrał ją sam taką jaka jest. W 1972 roku Smith odniósł sukces za oceanem z "Oh Baby What Would You Say?" (nr 3 na liście Billboardu i nr 4 w UK).
W 2004 roku Smith wydał nową CD "From Me To You' ze swoimi największymi hitami "Don't Let It Die" oraz "Oh Babe, What Would You Say?". Płyta to swoisty pamiętnik własnej kariery ale fotka z The Beatles przypomina o jego najważniejszym muzycznie okresie życia. Na albumie zawarto krótkie notki od Sir Paula McCartney'a oraz muzyków z Pink Floyd. Później Smith napisał już klasyczny pamiętnik pod tytułem: "John Lennon nazywał mnie Normal". Książka ukazała się w 2007 roku i zawierała wioele nie publikowanych zdjęć oraz opis nieznanych faktów z okresu współpracy Smitha z The Beatles i Pink Floyd przy Abbey Road. Także wcześniejsze wspomnienia jako pilota RAF-u.



 

Oh, Baby What Would You Say 
Don't Let It Die 



Muzyczny blog  Historia The Beatles  Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.

LOVE ME DO - TRZECH PERKUSISTÓW !!!

Kompozycja: Lennon-McCartney (obie strony)
Napisana: 1958
Nagranie: 6 czerwca, 4,11 września 1962
Długość: 2'22”
Producent: Ron Richards, George Martin
Inżynier nagrania: Norman Smith
Wydane: 5 października 1962 (UK), 27 kwietnia 1962 (USA)


Andy White

Obsada:
John Lennon – śpiew, harmonijka, rytmiczna gitara (Gibson J160E)
Paul McCartney – śpiew, gitara basowa (1961 Hofner 500/1)
George Harrison – akustyczna rytmiczna gitara
Ringo Starr – perkusja (wersja 1) , tamburyna (wersja 2)

Andy White - perkusja (wersja 2)
Pete Best - perkusja (wersja 3)


Dostępne na:
Please Please Me, (UK: Parlophone CDP7 46435-2; US: Capitol CLJ 46435) ver. 2
Past Masters, Volume 1, (Parlophone CDP 90043-2)ver.1
Anthology 1
Live At The BBC


Piosenkę opisałem pod „LOVE ME DO”. To jedyna piosenka zespołu z wydanych w oficjalnej dyskografii czyli tej, kiedy zespół działał czyli 1962-1970 (choć oczywiście trudno nie zaliczyć do oficjalnej dyskografii np. „Antologii”), w której gra dwóch perkusistów. Na Antologii mamy wersję 'Love Me Do' z Pete'm Bestem a więc trzecim perkusistą w tym samym utworze. Możemy tam zauważyć bardzo nierówne tempo perkusji Pete'a i zrozumieć, że trzej pozostali muzycy też to wyczuwali.
Ron Richard w środku z The Hollies
Producentem wersji, gdy gra na perkusji Andy White jest Ron Richards. W owym czasie George Martin nie był jeszcze mocno związany z Parlophone, wyznaczył wtedy Richardsa (Martin niechętnie lub zdawkowo o tym wspomina) do produkcji pierwszej sesji The Beatles , wtedy jeszcze z Petem Bestem w składzie - w czerwcu 1962. Richards był pod wrażeniem gry całej trójki muzyków, niespecjalnie zachwycił go Best. Martin, zaproszony na sesję, zgodził się z nim. Obaj producenci dyskutowali o tym, kto powinien być liderem zespołu, dominujący Lennon czy dobrze wyglądający McCartney. Richards przekonał Martina, by zespół nagrał piosenkę Mitcha Murray'a 'How Do You Do It', którą zespół nagrał już z Ringo Starrem. Martin przejął już całkowicie The Beatles, Richards zajął się innym liverpoolskim zespołem, Gerry And The Pacemakers. Jak wiemy w 'Love Me Do' na pierwszych sesjach Pete'a zastąpił zawodowy perkusista Andy White. Ale na pierwszej sesji 6 czerwca 1962 nagrano 'Love Me Do' z Peter Bestem na perkusji. 4 września nagrano jeszcze raz piosenkę z Ringo na perkusji, który nie zachwycił jak wiemy Martina. Sprowadzono Andy'ego White'a. Ringo zagrał na tamburynie. Wersja z Andy White'm ukazała się na EP-ce 'The Beatles Hits' oraz na albumie 'Please Please Me'. Wersja Ringo (gra na perkusji, nie ma tamburyna, po tym fakcie możemy odróżnić wersję) na albumie 'Past Masters'. Wersja z Bestem znajduje się na pierwszej płycie 'Anthology'.

Podsumowanie:
album 'Please Please Me', EP-ka 'The Beatles Hits' - wersja z Andy Whitem, Ringo na tamburynie.
album ' Past Masters' – wersja z Ringo na perkusji
album 'Anthology 1' – wersja z Pete Bestem.









 

 

"Love Me Do" (z Andy Whitem)

"Love Me Do" (z Ringo Starrem)
 
 


Historia The Beatles
History of  THE BEATLES

 

Polski blog o The Beatles

05. LIST DO CYN - 25.08.1965 USA


Kocham The Beatles, jak najważniejsze zjawisko kulturalne XX wieku, ważniejsze niż Internet, lądowanie człowieka na Księżycu itd. Zgadzam się z opinią Toma Petty, który powiedział kiedyś, że w 1964 roku pojawienie się The Beatles w USA było jak Gwiazdka z nieba, jak świąteczny prezent. tak było nie tylko dal USA, zespół swoim geniuszem muzycznym, wyglądem, stylem oraz nie mniej ważnym humorem zmienił świat i stał się do dzisiaj nieustającą inspirację dla innych. Dlaczego piszę teraz tutaj o tym. Bo dzisiaj kolejny post o Johnie, którego kocham najbardziej z zespołu, ale nie chcę by zbyt mocno on dominował na tym blogu. Listy Johna to pozycja świeża i może dlatego teraz częściej do niej będę sięgał ale obiecuję, że nie mniej będzie o pozostałej trójce, choć oczywiście dominująca obecność tutaj obu liderów grupy jest zrozumiała, także wynikać ona będzie z prostego faktu, że najwięcej materiałów mam właśnie o Johnie i Paulu. W całościowej formie blogu posty wmieszają się w określone zakładki tematyczne i  jeszcze raz obiecuję, że pojawi się także dużo tekstu i info poświęconych Ringo i George'owi.
Dzisiaj - ponieważ chronologicznie opisuję rok 1965 i wizytę zespołu w USA arcyciekawy list Johna do Cynthii, poruszający sprawy rodzinne - z okresu gdy zespół był w USA. To bardzo cenny dokument (pomijając jego wartość samą w sobie), dzięki któremu możemy dowiedzieć się co czuł, jaki był wielki Beatles w tym okresie.
  Wprowadzenie P.Normana:

W sierpniu 1965 roku, podczas amerykańskiego tournee, zespół zrobił sobie krótką przerwę i zatrzymał się  w wynajętym domku w North Hollywood. Kilka dni przed zaplanowanym spotkaniem z Elvisem w Beverly Hills,John napisał długi list do Cyn. Są w nim wyrzuty sumienia z powodu zaniedbywania kontaktów z Julianem i krytyczna ocena siebie. "Dot"  to Dot Jarlett, gosposia w Kenwood,, Lil to Pani Powell, matka Cynthii, która często ich odwiedzała. Zachowały się tylko dwie strony tego listu, szósta i siódma ...
 

  23 sierpnia, 1965, USA


... co o tym powiedzieliśmy. To w sumie nie taki wielki problem, prawda? Kiedy o tym pomyśleć - bo jestem pewien, że Dot, Lil i Bennis, Tommy, mały Jocky i reszta są w stanie zrozumieć coś tak prostego jak nasze pragnienie, by mieć choć jeden dzień dla siebie - nie mam tu jednak na myśli Juliana - to znaczy, że nie wysyłaj go do Dot czy gdzieś - ostatnio naprawdę tęsknię za nim jako za osobą - rozumiesz, co mam na myśli, teraz jest już nie tylke "Dzieckiem" czy "moim dzieckiem", ile żywą częścią  mnie samego, wiadomo, że jest Julianem i w ogóle i nie mogę się doczekać, kiedy go zobaczę, tęsknię za nim jak nigdy - jakoś długo do tego dochodziłem, ale wreszcie czuję się jak prawdziwy ojciec!   Mam nadzieję, że to wszystko jest jasne i zrozumiałe. Siedzę godzinami w garderobach i różnych takich i myślę o czasie, który straciłem nie będąc z nim - nie bawiąc się z nim - wiesz, ciągle rozpamiętuję te durne chwile, podłe chwile, kiedy czytam cholerne gazety i inny chłam, podczas gdy on jest ze mną w pokoju, i doszedłem do wniosku, że tak NIE MOŻE BYĆ! I tak już za rzadko mnie widuje, a naprawdę chcę, żeby mnie znał, żeby mnie kochał, i tęsknił za mną bardzo, jak bardzo jak tęsknię za Wami obojgiem.

  Będę kończył, bo popadam w przygnębienie na myśl, jaki ze mnie bezmyślny drań - jest dopiero koło trzeciej po południu i to niezbyt odpowiednia pora, żeby tak się rozklejać - naprawdę chce mi się płakać - to głupie - i kiedy to piszę, aż mnie coś chwyta za gardło -  nie wiem, co się ze mną dzieje - to nie to, że ta trasa jest inna od innych tras - to znaczy, jest dużo śmiechu (wiesz, takiego z gatunku hi, h!), ale pomiędzy wesołymi chwilami jest taki dół - to znaczy, nie ma żadnych uczuć pośrednich.
W każdym razie na tym kończę, żeby list nie zrobił się zbyt rozwlekły.
 Bardzo Cię kocham
Dla Cyn 
od Johna XXXXXXXX 
PS. Pozdrów ode mnie Charly itd.
PPS. Myślę, że możesz do mnie zadzwonić, jeśli masz tam telefon, spróbuj - jeśli nie, zobaczymy się za jakiś tydzień.
LOS ANGELES
CALIFORNIA
PPPS Dziś jest poniedziałek 23-go i w następny poniedziałek 30-go sierpnia opuszczam ten dom - więc spróbuj zadzwonić.    
___________
John i Julian, ok. 1967
  
Muzyczny blog  Historia The Beatles  Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.

10. SHEA STADIUM NOWY JORK - 1965

SHEA STADIUM '65
 PIERWSZY NA ŚWIECIE KONCERT ZESPOŁU ROCKOWEGO NA STADIONIE!!!

14 sierpnia – na Wyspach album „Help!” numerem 1, w USA czwarty i ostatni występ The Beatles w The Ed Sullivan Show. W czasie prób w studiach CBS muzycy byli bardzo niezadowoleni z dźwięku i cała ekipa techniczna uwijała się aż czterej Anglicy powiedzieli, że jest OK. Show nagrano w obecności 700 widzów. Wykonano: I Feel Fine, I'm Down, Act Naturally, Ticket To Ride, Yesterday oraz Help!. Po piosence Ringa ('Act Naturally') nastąpiła krótka przerwa, w czasie której zespół zmienił na następne trzy utwory scenę. McCartney zaśpiewał swój wielki hit z nagranym wcześniej podkładem smyczkowym (trio). John skomentował to: 'Dziękujemy Ci Paul, to był prawie tak jak on' (thank you Paul, that was just like him'). W tym czasie Lennon zapomniał tekstu 'Help!'.

14.08.1965 Ed Sullivan Show.

PAUL: „Publiczność tam była, i byliśmy trochę zdenerwowani, kochaliśmy to ale trochę się baliśmy, a ja musiałem zaśpiewać 'Yesterday', moją piosenkę, całkiem sam, nigdy tego nie robiłem, zawsze miałem przy sobie kapelę, ale oni nagle powiedzieli 'Robisz sam „Yesterday”, więc odparłem, że OK. Więc stałem tam – 'chodźcie, zróbmy to razem' ale facet ze studia podszedł do mnie za kurtyną i spytał: 'Jesteś zdenerwowany?' Powiedziałem, 'Nie'. A on, 'Powinieneś, będzie cie oglądało 73 miliony'”
 Chociaż był to ostatni koncert zespołu na żywo w programie Eda Sullivana, w przyszłości The Beatles będzie wysyłał dla programu szereg swoich promocyjnych clipów (chociażby „Paperback Writer”).


Ostatni koncert w Ed Sullivan Show 
Stadion Shea, wszystkie zdjęcia niżej także.


15 sierpnia – koncert na nowojorskim stadionie Shea (pełna nazwa to: The William A Shea Municipal Stadium) dla 56 000 widzów, na owe czasy rekord frekwencji widzów na żywo na jakimkolwiek wydarzeniu na świecie. Cały koncert jest filmowany przez BBC. We współpracy z Ed Sullivan Productions Inc. 6 piosenek z tego koncertu będzie wykorzystanych w telewizyjnych show Eda. 


The Beatles zainkasowali rekordowe 160 000$ z 304 000 $ jakie wpłynęło do kas. Promotorem koncertu był Sid Bernstein, a w samej realizacji show uczestniczyło ok. 2000 personelu pomocniczego (ochrona, bileterzy itd.). Początkowo pomysłem zespołu było przylot na płytę stadionu helikopterem ale władze Nowego Jorku nie wydały zezwolenia. Jechali więc z hotelu Warwick limuzyną, następnie mieli sposobność obejrzeć z helikoptera z góry drapacze chmur na Manhattanie (lot nad Manhattanem sfilmowała ekipa Sullivana w porozumieniu z NEMS Enterprises – firmę Epsteina i Fab4), lądowanie na dachy World's Fair w Queens. Spod budynku opancerzoną furgonetką Wells Fargo wprost na płytę stadionu. Koncert filmowano a sam zespół zapowiedział sam Ed Sullivan:
Panie i panowie, uhonorowani w swoim kraju, odznaczeni przez Królową, kochani w Ameryce, oto The Beatles” (Now, ladies and gentlemen, honoured by their country, decorated by their Queen, loved here in America, here are The Beatles!)”
Piosenki na Shea Stadium: Twist And Shout, She's A Woman, I Feel Fine, Dizzy Miss Lizzy, Ticket To Ride, Everybody's Trying To Be My Baby, Can't Buy Me Love, Baby's In Black, Act Naturally, A Hard Day's Night, Help!, I'm Down.
Słyszalność na koncercie była fatalna, zespół nie słyszał zbyt dokładnie tego co i jak grał (100 watowe wzmacniacze), fani tylko wrzeszczeli. Mimo, że pierwszy rząd publiczności był oddalony od sceny o milę, udało się zespołwoi stworzyć mimo wszystko intymną atmosferę i więź z publicznością. Niesamowite prawda? Taki był występ Fab 4 na Shea. Po koncercie zespół szybko zniknął w furgonetce i wyjechał ze stadionu. Show z koncertu pokazano na Wyspach 1-go marca w 1966 roku, Amerykanie obejrzeli całe wydarzenie dopiero 10 stycznia 1967, gdy zespół zawiesił już swoje życie estradowe. Z programu jaki zespół wykonywał na Shea wyłączono dwie piosenki: She's A Woman oraz Everybody's Trying To Be My Baby. Dźwięk ponownie podrasowano studyjnie w czasie sekretnej sesji w dniui5 stycznia 1966.
John w pewnym momencie zapowiadał (najczęściej robił to Paul):  "Chcielibyśmy teraz zagrać wam wolny utwór... Również pochodzi z album Beatles VI albo skądś tam ... Nie wiem z jakiej płyty. Nie mam jej".


JOHN: "Jeśli się gra dla 55 000 ludzi -  a tyle przyszło na nasz pierwszy koncert w Nowym Jorku - to wiadomo, że będą się działy dzikie sceny. Gdyby ten tłum obserwował mecz ping-ponga, to i atk byłyby takie sceny, ze względu na ilość ludzi. Niesamowity hałas, gdy robi to tyle ludzi. Wyjazd z domu nie jest niczym fajnym , ale jeśli już , to niech to będzie Ameryka. To jedno z najlepszych miejsc na świecie, chętniej tam pojadę niż do Indonezji..."

GEORGE:" Stadion Shea jest ogromnym miejscem. W tych czasach zespoły nadal grały w takich salach jak kino Atoria w Finsbury Park. Nasz występ był pierwszym koncertem rockowym na stadionie. Firma Vox zrobiła specjalnie na tę trasę 100-watowe wzmacniacze. Przeskoczyliśmy z 30-watów na 100-watów, ale i tak to nie wystarczało. Używaliśmy stadionowego nagłośnienia."

RINGO: "Teraz graliśmy na stadionach. Było na nich tyle ludzi, a system nagłosnieniowy okazał się za słaby. Nie było lepszego... Od odliczania do pierwszego numeru, w powodzi krzyków nie było nic słychać".

PAUL: "Obecnie granie na stadionie Shea czy Giants lub w innych dużych miejscach stało się czymś zwyczajnym, ale my graliśmy tam pierwsi.  Wydawało się, że przyszły miliony ludzi, ale my byliśmy na to przygotowani. Organizatorzy byli pewni, że jesteśmy na tyle popularni, by wypełnić stadion.

To magiczne uczucie - gdy wejdzie się na scenę, wiedząc, że wypełniło się tak wielkie miejsce i widzi się ścianę ludzi. Połową zabawy dla nas było osobiste zaangażowanie w tak gigantyczne przedsięwzięcie. Nie sądzę, żeby publiczność nas słyszała. Normalne nagłośnienie na stadionie baseballowym służy do powiedzenia: 'Panie i panowie, oto następny gracz...' Jedynym plusem było to, że nikt nie zauważył jeśli któryś z nas zafałszował lub zdarzyła się komuś pomyłka. Wszyscy żyli tą chwilą. Zagraliśmy swoje, wesoło i na luzie, apotem pobiegliśmy do oczekującej na nas limuzyny i odjechaliśmy".
Neil, Paul i John.

NEIL ASPINALL: "W Stanach sale koncertowe  mają własne oświetlenie i nagłośnienie. Mal zajmował się sprzętem. Teraz byłem tylko ja i moja teczka. Zmieniły się okoliczności. Ponieważ w Anglii nie jeździliśmy autobusem, korzystaliśmy ze swoich samochodów i w niektórych miejscach ja robiłem światła. W Ameryce zajmowałem się przede wszystkim bezpieczeństwem i prasą, a także próbowałem ogarniać całe to szaleństwo. Rozmawiałem z szefami policji, ustalałem z nimi jak Beatlesi wejdą i wyjdą oraz zajmowałem się wszystkimi bieżącymi sprawami".

GEORGE: "Polecieliśmy helikopterem, ale nie pozwolili nam wylądować na płycie stadionu, tylko na dachu wieżowca World 's Fair. Stamtąd pojechaliśmy na stadion furgonetką Wells Fargo. Nie wiedziałem, że Wells Fargo nadal istnieje, myślałem, że dawno temu załatwili ich Indianie. Kiedy wsiedlismy przy Wall Street do helikoptera, pilot zamiast prosto lecieć na show, zaczął kołować nad stadionem, mówiąc: "Spójrzcie tylko.Prawda, że wygląda wspaniale". My zaś cali w strachu myśleliśmy tylko: "Wynośmy się stąd".

To była wyjątkowa chwila w całej karierze Beatlesów. Zapierająca dech w piersiach. -  zawiśli nad nieskazitelno błękitno-biało-pomarańczowym stadionem, a tłum powitał ich wrzaskiem z pięćdziesięciu pięciu tysięcy sześciuset gardeł oraz oślepiającym światłem fleszów aparatów i lamp kamer, które wycelowano w nich niczym przeciwlotnicze szperacze. Sid Bernstein, współorganizujący ten występ z Epsteinem, doskonale pamięta, co wtedy powiedział John. W hałaśliwym miejskim zmierzchu miało to niemal biblijny wydźwięk:
- To jest szczyt góry, Sid ... Szczyt góry.
Przypuszczalnie przypomniał sobie wtedy własne powiedzenie, którym na początku kariery napędzał swój zespół: WHERE ARE WE GOING FELLAS ?  TO THE TOP JOHNNY!!! WHERE'S THAT FELLAS ?  TO THE TOPPERMOST OF THE POPPERMOST! (Dokąd zmierzamy goście ? Na szczyt Johnny! A gdzie to jest ? Na samiutkim szczycie szczytów (nieprzetłumaczalny "lennonizm"). Przeczytaj w 08. 1962



King Curtis.
PAUL: "Graliśmy w swoich wojskowych ubraniach, numer za numerem. Potwornie się spociliśmy".
JOHN: "Denerwujemy się strasznie przed wejściem na scenę i 9 na 10 razy, na pół godziny przed przebraniem się, nagle czujemy się zmęczeni. Ni stąd, ni zowąd wszyscy są zmęczeni. Wkładając na siebie ubranie, czujesz w sobie takie 'Oh, nie!', ale na scenie wszystko jest w porządku".
GEORGE" Oglądałem film z naszego występu na Shea i gdy nagle zaczął grać zespół Kinga Curtisa, pomyślałem: "No, to dobry zespół". King Curtis podróżował na trasie naszym samolotem, ale nigdy nie widziałem jak on gra. nigdy nie widzieliśmy żadnego wystepu, bo zawsze trzymano nas w podziemiach jakiegoś stadionu".
RINGO: "Ten film dobrze oddaje  nasza reakcję na to, co się działo. To było bardzo duże i bardzo dziwne. Mam wrażenie, że John pękł podczas tego show. Oszalał, nie w sensie psychicznym, tylko mu odbiło. Grał na pianinie łokciami i to było naprawdę dziwne".

JOHN: "Zakładałem nogę na pianino, a George nie mógł ze śmiechu grać. Robiłem to dla zgrywu, a dzieciaki nie widziały tego... To było kapitalne. To była największa publiczność na świecie, dla jakiej zagraliśmy. Powiedziano nam, że to był największy koncert jaki się kiedykolwiek odbył. To było fantastyczne, nigdy nie zagraliśmy niczego tak podniecającego jak ten show. Właściwie mogli nas słyszeć, choć sami strasznie hałasowali, bo nagłośnienie  było naprawdę rewelacyjne... Nic do nas nie docierało, bo byliśmy naprawdę daleko od publiczności, ale widzieliśmy wszystkie plakaty. Zawsze jest tak samo - stojąc na scenie z mikrofonem nie zastanawiasz się, co się dzieje, bo zapominasz, kim jesteś. Kiedy się podłączysz i zacznie się hałąs, stajesz się zespołem, który gdzie znowu gra. Zapominasz, że jesteś Beatlesem, o płytach, tylko śpiewasz..."

PAUL: "Na Shea  John świetnie się bawił. Wygłupiał się na całego i to było super. To jedna ze wspaniałych cech Johna. Jeśli zdarzało się takie napięcie przed koncertem jak wtedy (nie możesz grać po raz pierwszy dla tylu ludzi i nie czuć się spiętym) wówczas wychodził z niego komik.  Robił dziwne miny, ruszał ramionami, i to nam wszystkim pomagało... On nas wszystkich rozbawiał, pomagało to nam podchodzić do wszystkiego mniej poważnie".
 


Dream is over ...
Powitanie
I'M Down - John na organach 
Dizzy Miss Lizzy






Seria fotek z koncertu na Shea ('65)















Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog 
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.