JAPONIA 1966


27 czerwca -  Beatlesi rozpoczęli swoją długą podróż do Kraju Kwitnącej Wiśni. Z Hamburga powrócili do Londynu, gdzie przenieśli się do samolotu Japanese Airlines, którym przez Anchorage na Alasce udali się do Tokio. Choc rożnie to czasem wypada we wspomnieniach samych Beatlesów, otoczenie dostrzegało zmęczenie, irytację całej tej trasy. Fab4 wylecieli z Niemiec w paskudnych nastrojach (duchy przeszłości), burza, przymusowe lądowanie na Alasce nie poprawiło im humorów.
GEORGE: Na drugi dzień po koncercie w Hamburgu mieliśmy lecieć do Tokio. Po koncercie więc zawieziono nas do hotelu, w dużym zamku, gdzie przenocowaliśmy. Następnie polecieliśmy na Heathrow i tam dostaliśmy się do samolotu do Japonii. Niestety huragan zaatakował Tokio więc musieliśmy lecieć przez Alaskę. Pamiętam, że widok z okna samolotu na leżącą w dole Alaskę zrobił na mnie ogromne wrażenie: góry, lasy sosnowe, wspaniałe jeziora, rzeki. Jak podchodziliśmy niżej i niżej, jezior i drzew ubywało, aż nagle wylądowaliśmy na ogromnym, zrobionym przez człowieka i jego buldożery bałaganie, w samym środku pięknej przyrody...
Anchorage, Hotel, The Beatles 1966, ze zbiorów Roberta Whitakera
W Anchorage grupa spędziła 9 godzin, nocowała w Westwood House, odwiedziła klub Top Of The World na najwyższym piętrze hotelu, obok kilka fotek podróżującego z zespołem Roberta Whitakera (tego od „sesji rzeźniczej”)

RINGO: Anchorage, Alaska, dla nas to było jak miasteczko z westernu, prawdziwy zaścianek. Dokładnie zapamiętałem z Alaski jedynie to, że na lotnisku w szklanej gablocie stał wielki wspaniały biały niedźwiedź.


 -----------------------------------
30 czerwca: podróż dobiega końca o 3.40 rano na lotnisku Haneda Airport w Tokio. Muzycy i całe ich otoczenie zakwaterowani zostali w Tokyo Hilton Hotel, Beatlesi w apartamencie prezydenckim. W całym hotelu ochrona była tak wielka, że Beatlesi nie mogli wyrwać się na zwiedzanie miasta...

W drodze do Japonii.
Satoko Kawasaki, Stewardessa Japan Airlines z Paulem w czasie lotu.
Satoko w prezencie otrzymała kartkę z autografami zespołu, zdjęcie The Beatles dość nieaktualne.

The Beatles po raz 1-szy  i ostatni w Tokio.





George Harrison, Japonia 1966, w pokoju hotelowym
 GEORGE: Prosto z samolotu wsadzili nas do malutkich samochodów z lat 40-tych, udaliśmy się do hotelu eskortowani przez policjantów ubranych w metalowe hełmy, jakie mieli Amerykanie w czasie II wojny światowej. I to wszystko. Mogliśmy wyjść z pokojów tylko koncertem.Na ludziach, którzy nam nie pozwolili wyjść z pokojów, zemściliśmy się tak, że zmusiliśmy ich do przyprowadzenia sprzedawców do nas, do hotelu. Przynosili nam pudła pełne złotych kimon, jaspisów, lichtarzy na kadzidełka i różnych rzeźbionych rzeczy, które od nich kupowaliśmy. Pokażemy im ! Chcieliśmy iść na zakupy.


The Beatles w hotelowych pokojach w japońskim Hiltonie.
The Beatles zamknięci w hotelu, jak zawsze. Tokio 1966
PAUL: Przez długi czas byliśmy zamknięci w hotelu, gdzie przychodzili różni sprzedawcy pokazujący nam kość słoniową  oraz inne prezenty. Ludzie jadą do Tokio by robić zakupy  a my nawet nie mogliśmy wyjść z hotelu. Raz próbowałem wyjść,  ale dogonił mnie policjant. W sumie udało mi się wyjść ale on skrzyknął połowę policjantów z Tokio, która miała nam towarzyszyć. Chciałem zobaczyć cesarski pałac, ale policjant nie był tym specjalnie zainteresowany.
GEORGE: Promotor był bardzo hojny. Dał Malowi i Neilowi kamery filmowe, a  my dostaliśmy Nikony a tamtych czasach Nikon był naprawdę dobrą zabawką, wartą posiadania. Tam gdzie chcieliśmy jechać trafialiśmy zawsze na jakąś demonstrację. Gdy bywaliśmy w Ameryce, często były zamieszki na tle rasowym, w Japonii były zamieszki studenckie oraz  demonstracje przeciwko naszemu koncertowi w Budokanie. bo ta sala miała swój klimat -  była zarezerwowana dla pokazów wschodnich sztuk walk. Aprobowano tam przemoc i uduchowienie, ale nie muzykę pop.

Zamknięci w pokojach hotelowych, Paul i George. Japonia 1966






Jak w celi. John Lennon zamknięty w japońskim Hiltonie, 1966
NEIL ASPINALL: Wydostaliśmy się z Johnem z hotelu, podobnie zrobili Paul i Mal.Sądzę, że ochrona złapała Paula i Mala, ale my dostaliśmy się aż na targowisko, co było świetne. Tak wspaniale było wreszcie się wydostać. Oglądaliśmy i kupowaliśmy różne rzeczy aż złapała nas policja: "Niegrzeczni chłopcy, chodźcie teraz szybko z nami".



Zwiedzanie Japonii z pokoju hotelowego. Ringo, John i George.

Tokijski Hilton, zamknięci: George, Ringo w kimonie, Epstein oraz John.
    W czasie pobytu w Tokio, Beatlesi namówieni przez organizatorów, malowali przez trzy dni obraz, znany jako Images Of A Woman. Każdy z muzyków miał do swojej dyspozycji ¼ powierzchni obrazu (ok.30x40 cali).W pustym miejscu na obrazie umieścili swoje autografy. Na pomysł takiego obrazu wpadł ich japoński promotor, Tats Nagashima.
 Obraz sprzedano na aukcji, dochód z obrazu przeznaczono na cele charytatywne, kupił go prezes lokalnego fan clubu Tetsusaburo Shimoyama.

PAUL: W pokoju hotelowym namalowaliśmy wspólny obraz  - zaczęliśmy w rogach i dojechaliśmy do środka, gdzie spotkało się nasze malowanie. To było tylko zabicie wolnego czasu. Niedawno to widziałem - wygląda jak psychodeliczny wiatrak z kolorowych plam.



Images Of A Woman to jedyny obraz namalowany wspólnie przez wszystkich Beatlesów. Po latach osiągnął cenę ok. 155000 dolarów.
RINGO: Największą zabawą w Tokio była punktualność. Japończycy mają obsesję na punkcie czasu. Chcieli żebyśmy  wyszli z pokoju o 7.14, doszli do windy o ok. 7.15 i 30 sekund, tak by winda zawiozła nas na dół w minutę i 8 sekund. Oczekiwano od nas punktualności. Nie wyszliśmy kiedy zapukali do nas do drzwi. totalnie zniszczyliśmy im plany i widzieliśmy jak wszyscy dostawali szału, bo nie poszliśmy korytarzem o 7.14 i 20 sekund! 
  Wiedzieliśmy, co im robimy. Ale takie małe numery były dla nas jedyną rozrywką podczas tras koncertowych. Mogliśmy wychodzić z pokoju tylko wtedy kiedy jechaliśmy na koncert.


PAUL: Idealnie zaplanowali nasze rozmieszczenie w samochodach. Niebywała organizacja, jakiej nigdy nie widzieliśmy w Brytanii. W drodze na koncert fani stali kontrolowani przez policję na rogach ulic i tym sposobem nie było przypadkowych osób machających do nas na ulicach. Zebrano ich i ustawiono ich w miejscach, w których można było do nas machać. Jadąc ulicą, słyszeliśmy nagle pisk" eeeeee!" potem kolejne kilkaset metrów nic i znowu pisk "eeeee!".
 
  Byliśmy bardzo zdziwieni, widząc jak kobiety ustępują miejsca promotorowi, bo z czymś takim nie spotykaliśmy się na Zachodzie. Służalczość kobiet była wprost nieprawdopodobna. Mówiły: "O Boże, czy usiadłam na pana miejscu?". Pamiętam jak po powrocie do Brytanii opowiedzieliśmy o tym naszym żonom i dziewczynom:' Nie chciałbym abyś robiła tak samo, ale może warto się zastanowić nad tym kierunkiem?'. Zdecydowanie się temu sprzeciwiły.

GEORGE: Publiczność podchodziła tam do nas z rezerwą, choć zrywała się na równe nogi, albo starała się to robić.Policja była dookoła stadionu, uzbrojona w aparaty z długimi obiektywami i fotografowała każdego, kto wstał i wydało się, że podbiegnie do sceny.... Przyjęcie było ciepłe, lecz nieco kliniczne jak cała Japonia. Wszystko dopracowane jak wojskowe manewry.
PAUL:  Wbiliśmy się w nasze żółte koszule i zgniłozielone garnitury. W garniturach zawsze się czuliśmy członkami jednej drużyny. Kiedy gdzieś przyjeżdżaliśmy, mieliśmy na sobie prywatne ciuchy, ale gdy wkładaliśmy garnitury, stawaliśmy się The Beatles! -  czterogłowym potworem. 
Cieszyłem się, że wszyscy nosimy takie same garnitury, bo wtedy się czułem członkiem ekipy.
 

  Podglądając zza kurtyn, jak wypełnia się sala, zauważyliśmy, że najpierw pojawiła się policja i zajęli oni wszystkie rzędy na górze i dole, ale te pierwsze. Po nich dopiero wpuszczono tłum. Wszyscy zachowywali się bardzo grzecznie, w porównaniu do zachodniej publiczności i wyglądało na to, że dobrze się bawili.
NEIL ASPINALL : Show był trochę dziwny. Byli tam ludzie uprawiający jiu-jitsu, którzy korzystali z tej sali i uważali ją za swoją świątynię.Po raz pierwszy grał tam zespół rockowy i bardzo im się to nie podobało. Wystosowali jakieś groźby, petycje,dlatego wokół było tyle Policji. Japończycy byli bardzo zdyscyplinowani. Było tam ok. 3000 policjantów, którzy pilnowali 10000 fanów, policja była wszędzie.

Japoński support przed The Beatles.
PAUL:   Przed nami wystąpiła zabawna tamtejsza grupa. To było w czasach, kiedy Japończycy zupełnie nie wiedzieli jak grać rock and rolla, choć teraz jest już z tym u nich zupełnie dobrze. Ten zespół śpiewał piosenkę, która szła tak: 'Witajcie The Beatles!, Cześć The Beatles!'  czyli coś bardzo głupiego z rock and rollowego punktu widzenia ale to było bardzo miłe. Koncert wypadł dobrze.



Pomysł organizacji koncertu w Nippom Budokan nie podobał się lokalnym radykałom, którzy uważali, że występ zachodniego zespołu to bezczeszczenie tego miejsca. Grożono Beatlesom i organizatorom, stąd ogromne zaangażowanie policji w ochronę całej imprezy, tras przejazdu, hotelu itd. (ok. 30 000 nieumundurowanych policjantów).
PAUL: W Budokanie pokazano nam stare stroje samurajów, które grzecznie podziwialiśmy w nieco turystyczne sposób, mówiąc: 'bardzo dobre! bardzo stare!'.


GEORGE MARTIN: To nas martwiło. Pamiętam, że będąc w Niemczech, George dostał list z pogróżką: 'Nie dożyjesz następnego miesiąca'. Liedy pojechali do Japonii, mieli więc tak szczelną ochronę, że nie mogli się nigdzie ruszyć. Japończycy potraktowali wszystkie te groźby niezwykle na serio.

RINGO: Publiczność była bardzo wyciszona. Na zdjęciach z tego koncertu, w każdym rzędzie widać gliniarza. Publiczność ekscytowała się naszą grą w swoich miejscach, nie mogła tego okazać.
NEIL ASPINALL: Po raz pierwszy od dłuższego czasu publiczność mogła ich słyszeć. Swoistą niespodzianką był brak głośnych wrzasków i okrzyków. Zespół zdał sobie sprawę z tego, że fałszuje i musiał coś z tym zrobić. Dlatego drugi koncert był całkiem dobry - pozbierali się. Jednak pierwszy, popołudniowy występ był nieco szokujący.


W czasie konferencji prasowej w tokijskim Hiltonie The Beatles musieli odpowiadać np. na takie pytania:
P: Jak u Was wygląda rozumienie Japonii, po przybyciu tutaj do nas ?
PAUL: Nie wiemy zbyt wiele o Japonii, tylko to co widzieliśmy na filmach i przeczytaliśmy w gazetach.
JOHN: Ale i tak w to wszystko nie wierzymy.
PAUL: Ale wydaje nam się, że Japonia to dobre miejsce.



Koncerty rejestrowała Nippon Television. Zredagowaną wersję z obu koncertów pokazano 1 lipca na NTV4.Lista piosenek : 1 - Rock and Roll Music,2 - She's a Woman, 3 - If I Needed Someone 4 - Day Tripper 5 - Baby's in Black 6 - I Feel Fine 7 – Yesterday 8 - I Wanna Be Your Man 9 - Nowhere Man 10 - Paperback Writer 11 - I'm Down

30 czerwca - 2 lipca Budokan Hall, Tokyo, Japan. Muzycy pomni już faktu, że w Japonii są lepiej słyszalni, we wszystkich pozostałych koncertach starali się śpiewać i grać czysto. Wszyscy później przyznali, że mieli już dość Japonii, więzienia w hotelu i ogólnie dość tras koncertowych. Ale jeśli myśleli, że najgorsze za nimi, to grubo się mylili. Najgorsze dni w historii tras zespołu były dopiero przed nimi. I to już w następnym kraju...




Wreszcie. Pożegnanie Japonii. Ale Beatlesi nie wracają jeszcze do domu.

Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog

Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.



1 komentarz: