Pierwotny tytuł: On Our Way Home
Album: Let It Be
Napisana: wrzesień 1968
Nagrana: 24-25 i 31 stycznia 1969 (Abbey Road Studio)
Wydana: 8 maja 1970
Producent: George Martin, Phil Spector
Wytwórnia: Apple
Podejścia: nieznane
Miksowany: 10 marca 1969 (Olympic Sound Studios), 25 kwietnia 1969 (Apple Studio), 25 marca 1970 (Apple Studio)
Długość: 3:33
Inżynier dźwięku: Glyn Johns, Alan Parsons
Obsada:
PAUL: wokal, gitara akustyczna (1967 Martin D-28)
JOHN: wokal, gitara akustyczna (1964 Gibson J-160E)
GEORGE: gitara prowadząca (1968 Fender Rosewood Telecaster))
RINGO: perkusja (Ludwig Hollywood Maple Drums)
PAUL: wokal, gitara akustyczna (1967 Martin D-28)
JOHN: wokal, gitara akustyczna (1964 Gibson J-160E)
GEORGE: gitara prowadząca (1968 Fender Rosewood Telecaster))
RINGO: perkusja (Ludwig Hollywood Maple Drums)
Ty i ja mamy wspomnienia, dłuższe niż droga rozciągająca się przed nami (You and I have memories, Longer than the road that stretches out ahead)
Dostępna:
Let It Be
Anthology 3
Let It Be ... Naked
Let It Be
Anthology 3
Let It Be ... Naked
"Two Of Us" to pierwsza piosenka na ostatnim wydanym (nagrany przed "Abbey Road", ale finalnie wyprodukowany zmiksowany już po nim) albumie "Let It Be". W okresie gdy The Beatles już nie istnieli. Jako twórczy zespół, czwórka muzyków wspólnie nagrywająca, gdyż firmy The Beatles to zupełnie inna historia i zamykanie ich ciągnęło się latami.
W wielu książkach poświęconych zespołowi sporo miejsca poświęca się źródłom inspiracji, z których czerpali muzycy na początku swojej kariery. W pierwszych wywiadach w Ameryce John wprost mówił, że przywożą Amerykanom ich rdzenną muzykę. Miał na myśli oczywiście takich artystów jak Little Richard, Chuck Berry, Carl Perkins i Buddy Holly i wielu innych. Także oczywiście Elvis, choć w jego przypadku chodziło bardziej o ekspresję wykonawczą bądź wprost repertuar przez niego lub dla niego wybrany. Bo pamiętajmy, że Elvis nie komponował. Jego jedyny znany wkład w swoją muzykę to opracowania choreografii tańca do fragmentu w filmie, w którym wykonuje "Jailhouse Rock". Pierwsze płyty The Beatles pełne są piosenek, które w pewien sposób nawiązują do tego czy innego artysty zza oceanu i Fab Four nigdy się tego nie wypierali. Ba, wprost mówili, że w zespole piosenki Chucka Berry'ego to domena Johna, Little Richarda Paula a Carla Perkinsa George'a. Z czasem zespół wypracował swój unikalny, niepowtarzalny styl, nie dający się porównać z niczym, co wcześniej było nagrane, np "Strawberry Fields Forever", "I Am The Walrus" a nawet "Hey Jude", choć nie unikał jeszcze pastiszy, świadom własnej, niepodważalnej pozycji (np. "Back in the USSR" w stylu Beach Boys). W 1969, u schyłku swojej kariery, stworzył jednak piosenkę znowu nawiązującą do swoich wcześniejszych wzorców. Taką jest "Two Of Us", stylowo oraz brzmieniowo podobna jak to tylko możliwe do kompozycji The Everly Brothers.
Dwie gitary, wspólnie dzielony mikrofon, łagodna melodyka pasująca do przebojów braci, aranżacja akustyczna. Pod piosenką Paula spokojnie mogliby się podpisać Don i Phil Everly, gdyby pisali dla siebie swoje przeboje, a niestety tak nie było. Ale musimy wiedzieć, że wśród białych wykonawców dopiero Beatlesi zaczęli śpiewać własne kompozycje, co w przypadku czarnych mistrzów rock and rolla było normą.
Paul, co prawda, nigdy nie wspomniał, żeby "Two Of Us" była zainspirowaną muzyką duetu braci, ale na "Antologii" możemy usłyszeć jak w czasie jammu, muzycy żartują ze sobą a Paul woła do Johna, "Trzymaj tak Phil", co jest oczywistym nawiązaniem do braci Everly, choć tutaj imiona braci przypisane są inaczej, jak zorientujecie się z tekstu niżej. W trakcie tej samej sesji Beatlesi śpiewają "Bye, Bye Love", jeden z pierwszych hitów braci z 1957
W wielu książkach poświęconych zespołowi sporo miejsca poświęca się źródłom inspiracji, z których czerpali muzycy na początku swojej kariery. W pierwszych wywiadach w Ameryce John wprost mówił, że przywożą Amerykanom ich rdzenną muzykę. Miał na myśli oczywiście takich artystów jak Little Richard, Chuck Berry, Carl Perkins i Buddy Holly i wielu innych. Także oczywiście Elvis, choć w jego przypadku chodziło bardziej o ekspresję wykonawczą bądź wprost repertuar przez niego lub dla niego wybrany. Bo pamiętajmy, że Elvis nie komponował. Jego jedyny znany wkład w swoją muzykę to opracowania choreografii tańca do fragmentu w filmie, w którym wykonuje "Jailhouse Rock". Pierwsze płyty The Beatles pełne są piosenek, które w pewien sposób nawiązują do tego czy innego artysty zza oceanu i Fab Four nigdy się tego nie wypierali. Ba, wprost mówili, że w zespole piosenki Chucka Berry'ego to domena Johna, Little Richarda Paula a Carla Perkinsa George'a. Z czasem zespół wypracował swój unikalny, niepowtarzalny styl, nie dający się porównać z niczym, co wcześniej było nagrane, np "Strawberry Fields Forever", "I Am The Walrus" a nawet "Hey Jude", choć nie unikał jeszcze pastiszy, świadom własnej, niepodważalnej pozycji (np. "Back in the USSR" w stylu Beach Boys). W 1969, u schyłku swojej kariery, stworzył jednak piosenkę znowu nawiązującą do swoich wcześniejszych wzorców. Taką jest "Two Of Us", stylowo oraz brzmieniowo podobna jak to tylko możliwe do kompozycji The Everly Brothers.
Dwie gitary, wspólnie dzielony mikrofon, łagodna melodyka pasująca do przebojów braci, aranżacja akustyczna. Pod piosenką Paula spokojnie mogliby się podpisać Don i Phil Everly, gdyby pisali dla siebie swoje przeboje, a niestety tak nie było. Ale musimy wiedzieć, że wśród białych wykonawców dopiero Beatlesi zaczęli śpiewać własne kompozycje, co w przypadku czarnych mistrzów rock and rolla było normą.
Paul, co prawda, nigdy nie wspomniał, żeby "Two Of Us" była zainspirowaną muzyką duetu braci, ale na "Antologii" możemy usłyszeć jak w czasie jammu, muzycy żartują ze sobą a Paul woła do Johna, "Trzymaj tak Phil", co jest oczywistym nawiązaniem do braci Everly, choć tutaj imiona braci przypisane są inaczej, jak zorientujecie się z tekstu niżej. W trakcie tej samej sesji Beatlesi śpiewają "Bye, Bye Love", jeden z pierwszych hitów braci z 1957
PAUL (po śmierci Phila Everly w 2014):
Phil był jednym z moich bohaterów. Wraz ze swoim bratem Donem mieli
ogromny wpływ na The Beatles. Kiedy z Johnem po raz pierwszy zaczęliśmy
pisać piosenki, byłem Philem a on Donem. Zawsze będę go kochał, że te
cudowne wspomnienia muzyczne, które mi ofiarował w moim życiu.
Paul - w swoim stylu - oddał braciom Everly hołd w 1984 kiedy to napisał dla nich piosenkę na ich nowy, po 11 latach przerwy album "EB84", zatytułowaną "On the Wings of a Nightingale (na zdjęciu Paul z Philem).
Słowa, które wybrzmiewają w tym utworze, którego wykonanie na żywo pięknie uwiecznione jest w dokumencie "Let It Be" mogłyby wydawać się szalenie proste do rozszyfrowania. Paul, twórca piosenki musi mieć na myśli siebie i Johna a piosenka może była wyrazistym ukłonem w stronę przyjaciele, od którego się oddalił, ale potrzebuje go na nowo, by zespół istniał nadal. Można tak uznać widząc Paula i Johna razem śpiewających przy tym samym mikrofonie, ale to ukłon w stronę widzów, którym chciano przypomnieć jak kiedyś ta słynna dwójka muzyków śpiewała ramię w ramię. Z gitarami akustycznymi w stylu The Everly Brothers, gdyż wydawało im się, że na tych gitarach uzyskają lepsze i szybsze tempo niż na elektrycznych. Ale "Nasz dwójka" to nie jest piosenka o przyjaźni, czy związku obu muzyków. Nie, tytułowa dwójka to Paul, rzecz jasna, ale drugą osobą jest nie John a jego żona Linda, choć piosenka (pierwszy fragment zacytowany na początku) jest z pewnością hołdem także dla przyjaciela, i ich wspólnej, oszałamiającej kariery. No bo trudno, by w 1969 roku Paul z Lindą mieli za sobą tyle wspomnień, by je tak barwnie przyrównywać do drogi jeszcze nieznanej.
Słowa, które wybrzmiewają w tym utworze, którego wykonanie na żywo pięknie uwiecznione jest w dokumencie "Let It Be" mogłyby wydawać się szalenie proste do rozszyfrowania. Paul, twórca piosenki musi mieć na myśli siebie i Johna a piosenka może była wyrazistym ukłonem w stronę przyjaciele, od którego się oddalił, ale potrzebuje go na nowo, by zespół istniał nadal. Można tak uznać widząc Paula i Johna razem śpiewających przy tym samym mikrofonie, ale to ukłon w stronę widzów, którym chciano przypomnieć jak kiedyś ta słynna dwójka muzyków śpiewała ramię w ramię. Z gitarami akustycznymi w stylu The Everly Brothers, gdyż wydawało im się, że na tych gitarach uzyskają lepsze i szybsze tempo niż na elektrycznych. Ale "Nasz dwójka" to nie jest piosenka o przyjaźni, czy związku obu muzyków. Nie, tytułowa dwójka to Paul, rzecz jasna, ale drugą osobą jest nie John a jego żona Linda, choć piosenka (pierwszy fragment zacytowany na początku) jest z pewnością hołdem także dla przyjaciela, i ich wspólnej, oszałamiającej kariery. No bo trudno, by w 1969 roku Paul z Lindą mieli za sobą tyle wspomnień, by je tak barwnie przyrównywać do drogi jeszcze nieznanej.
Poznanie tej amerykańskiej fotograf, oczytanej, inteligentnej, niezależnej i tak bez skrępowania poruszającej się wśród znanej już sobie londyńskiej bohemy muzycznej było dla Paula jedną z najlepszych rzeczy, która mogła mu się przytrafić po rozpadzie z Jane Asher, w okresie schyłkowym zespołu, marginalizowania go przez pozostałą trójkę (chodzi oczywiście o podejście Johna, George'a i Ringo do tworzenia muzyki, nagrywania nowych albumów itd). Wiemy doskonale, że bez Paula nie byłoby "Sgt. Peppera", kto wie czy powstałby Biały Album i dwa następne, w tym genialny "Abbey Road". Bycie Beatlesem, motywowanie, czy nawet naciskowe mobilizowanie kolegów do pracy było dla najambitniejszego Beatlesa (hm... chyba możemy tak nazwać McCartney'a) powodem do sporych stresów...
PAUL (o pracy w styczniu 1969): Po co to wszystko? Na pewno nie może to być dla kasy. Jestem tutaj, bo chcę zrobić koncert, ale naprawdę nie wyczuwam tutaj żadnego specjalnego wsparcia. Są tylko dwie opcje. Zrobimy to lub nie robimy tego. Potrzebuję podjęcia decyzji, gdyż nie jestem zainteresowany spędzaniem swoich pieprzonych dni pierdząc w stołek, podczas gdy reszta zastanawia się czy tego chce czy nie. ("Paul McCartney - Life" - Phlip Norman)
To słowa z sesji "Let It Be", ale opór trójki kolegów przed robieniem czegokolwiek w ramach Beatlesów powodował, że Paul zagubił się też w swoim życiu prywatnym wcześniej. Stąd oczywiście jego wędrówki po obcych łóżkach, co w końcu musiało się spotkać z reakcję Asher. Dlatego poznanie bezpretensjonalnej Lindy Eastman, szalenie wyluzowanej i zupełnie nie dbającej o to, że jest sławnym Beatlesem, musiało na nim wywrzeć wrażenie.
PAUL (o pracy w styczniu 1969): Po co to wszystko? Na pewno nie może to być dla kasy. Jestem tutaj, bo chcę zrobić koncert, ale naprawdę nie wyczuwam tutaj żadnego specjalnego wsparcia. Są tylko dwie opcje. Zrobimy to lub nie robimy tego. Potrzebuję podjęcia decyzji, gdyż nie jestem zainteresowany spędzaniem swoich pieprzonych dni pierdząc w stołek, podczas gdy reszta zastanawia się czy tego chce czy nie. ("Paul McCartney - Life" - Phlip Norman)
To słowa z sesji "Let It Be", ale opór trójki kolegów przed robieniem czegokolwiek w ramach Beatlesów powodował, że Paul zagubił się też w swoim życiu prywatnym wcześniej. Stąd oczywiście jego wędrówki po obcych łóżkach, co w końcu musiało się spotkać z reakcję Asher. Dlatego poznanie bezpretensjonalnej Lindy Eastman, szalenie wyluzowanej i zupełnie nie dbającej o to, że jest sławnym Beatlesem, musiało na nim wywrzeć wrażenie.
Linda nauczyła Paula czegoś, co chętnie stosowali całe swoje życie, sami we dwójkę, czy z całą gromadą własnych dzieci. "Zagubienie się". Wyjazd niejako - co ironiczne i urocze na swój sposób - w stylu 'magical mystery tour', czyli wyjazd samochodem i udawanie się zupełnie w ciemno do nieznanych sobie miejsc, jedzenie w przydrożnych knajpach, pikniki na kocu pod lasem, nocowanie w zauważonych przed chwilą zajazdach i motelach.
LINDA: Już jako dziecko uwielbiałam się "zgubić". Mówiłam do swego ojca - zgubmy się gdzieś, ale tak naprawdę nigdy nie wydawało ci się, że się byłeś zagubiony. Wszystkie znaki, drogowskazy mówiły gdzie jest Nowy Jork, w którą stronę jechać. Kiedy więc zamieszkałam z Paulem w Anglii, wsadzaliśmy Marthę (pies muzyka, bohater biało-albumowej piosenki "Martha, My Dear") na tył samochodu, no i opuszczaliśmy Londyn.
Kiedy tylko już znajdowaliśmy się na otwartej drodze mówiłam: 'zgubmy się' i jechaliśmy już dalej zupełnie nie zważając na znaki . Stąd w piosence zwrot: dwoje z nas w drodze donikąd (two of us going nowhere). Paul napisał "Two Of Us" w trakcie jednego z takich naszych wypadów. To piosenka o nas. Właśnie gdzieś samochodem zjechaliśmy z drogi i zaparkowaliśmy w lesie. Poszłam sobie wtedy sama gdzieś na spacer, on został w aucie i zaczął pisać. Wspomina w tej piosence bo w owym czasie bardzo dużo wysyłaliśmy pocztówek do różnych osób.
PAUL: Kiedy się poznaliśmy, to było późną nocą, po sesji w studiu lub czymś innym, chciałem się przewietrzyć i pojeździć po Londynie w te puste, wolne od samochodów ulice. Była druga w nocy lub coś w tym stylu. I ona powiedziała: "Spróbujmy się zgubić". ja na to, że jest to sprzeczne z każdą komórką w moim ciele. Dla kierowcy jedyną istotną rzeczą jest właśnie nie zgubić się. A ona: "Spróbuj!" I spróbowałem. "Dla Ciebie spróbuję". Wjeżdżałem we wszystkie małe boczne uliczki. Ale co jakiś czas trafiał się ogromny znak, n. West End. W Londynie jest bardzo trudno zgubić się. Wjechaliśmy w wiele miejsc, w których nigdy nie byłem. Nie zgubiliśmy się jednak. Tak więc bycie królem wolności było częścią naszego związku.
PAUL: Kiedy się poznaliśmy, to było późną nocą, po sesji w studiu lub czymś innym, chciałem się przewietrzyć i pojeździć po Londynie w te puste, wolne od samochodów ulice. Była druga w nocy lub coś w tym stylu. I ona powiedziała: "Spróbujmy się zgubić". ja na to, że jest to sprzeczne z każdą komórką w moim ciele. Dla kierowcy jedyną istotną rzeczą jest właśnie nie zgubić się. A ona: "Spróbuj!" I spróbowałem. "Dla Ciebie spróbuję". Wjeżdżałem we wszystkie małe boczne uliczki. Ale co jakiś czas trafiał się ogromny znak, n. West End. W Londynie jest bardzo trudno zgubić się. Wjechaliśmy w wiele miejsc, w których nigdy nie byłem. Nie zgubiliśmy się jednak. Tak więc bycie królem wolności było częścią naszego związku.
wrzesień 1968, Paul komponuje "Two Of Us" |
Paul z rodziną (Linda, Heather i Martha) |
PAUL: Po
prostu cieszyliśmy się obcowaniem z naturą. To jedna z moich ulubionych
piosenek, ponieważ przypomina mi okres spędzony z Lindą i nasz cudowny
okres bycia całkowicie na luzie.
Miałem ze sobą gitarę i napisałem ten utwór w drodze, a potem zdaje się skończyłem kilka wersów już w domu, ale te zdjęcie to akurat wtedy pisałem [wyżej]
JOHN: Ja tylko weszła w jego życie pod koniec 1968 roku pchnęła go do przygód z angielskimi wsiami. Wsadzili na tył auta Astona Martina Marthę, swego staroangielskiego owczarka i pojechali nie patrząc na znaki, próbując się zgubić.
W biografii Paula pióra Barry'ego Milesa (Many years from now), pisarz dokładnie precyzuje gdzie Paul napisał piosenkę: "Zapakowali Marthę na tylnym siedzeniu i wyjechali Aston Martinem za Esher i Weybridge w okolice niedaleko Cobham, w miejscu gdzie autostrada M25 okrąża Londyn. Znaleźli tam boczną drogę i wjechali w nią, tam znaleźli inną boczną, starali się wjechać wgłąb jak najdalej. Znaleźli zaciszne miejsce w pobliżu lasu, gdzie Linda wyszła aby zrobić zdjęcia.
W piosence Paul nawiązuje także do aktualnej sytuacji w zespole, firmie Apple. Odnosi się do tego fragment “You and me chasing paper, getting nowhere” i tutaj rzeczywiście drugą osobą może być John: Ty i ja gonimy za papierami, nie idąc w żadnym kierunku - to oczywiście metafora opisująca ciągłe spory wewnątrz muzyków, spory o menadżerów, udziały. I po chwili Paul odsłania swoją ulgę, że uciekając od tych przyziemnych spraw, wtedy dla wszystkich Beatlesów bardzo nieprzyjemnych, może udać się do swojego azylu, czyli uciec gdzieś z Lindą u boku. Gdy muzyk pisał piosenkę nie uważał jej za numer, który mogą nagrać The Beatles. Przeznaczył ją dla nowojorskiego tria Mortimer, które w 1968 roku odwiedziło londyńską siedzibę Apple, chcąc nagrać tam demo swoich piosenek. Zainteresował się nimi George Harrison i zdecydował, że warto na nich postawić. Pamiętamy, że Beatlesi założyli Apple i filię odpowiadającą za promocję nowych artystów. Trio z miasta nazywanego żargonowo Big Apple (Nowy Jork) wróciło do Londynu w 1969 by nagrać pierwszy singiel la firmy The Beatles, co już samo w sobie miało być trampoliną do sukcesu. Miał także być nowy album, a jego producentem został Peter Asher, brat Jane, dawnej dziewczyny Paula. Ten dał amerykańskiemu zespołowi swoją nieopublikowaną jeszcze piosenkę, właśnie "Two Of Us", wtedy jeszcze nazywającą się "On Our Way Home". 25
kwietnia 1969, Peter Mew z EMI wyprodukował wersję prostą wersję mono piosenki, której kopia acetatowa
wykonana została właśnie dla amerykańskiego tria by pokazać im jak Paul widzi swój utwór pod kątem aranżacji, tempa, wokalu.
To miał być pierwszy singiel tria i kto wie, jak potoczyłyby się jego losy, gdyby nie coraz trudniejsza sytuacja w samej Apple. Album został nagrany, w jego aranżacjach pomagał nawet Richard Hewson (ten, który napisze aranżacje orkiestrowe dla "Long And Winding Road"), ale kłopoty, spory między Beatlesami, spadek przychodów samej firmy i wiele innych spraw, które okazały się ważniejsze niż wydawanie nowej muzyki obcych wykonawców, spowodowały wycofanie wydania singla i ostatecznie także odłożenie albumu na półkę. Ostatecznie album "On Our Way Home" ukazał się na CD dopiero w 2017 roku. Poniżej wersja piosenki McCartney'a w wykonaniu Mortimer. Warto zauważyć, że . Widać więc, że Paul nie bardzo wierzył w siłę utworu, choć wiedział, że
The Beatles nagrali piosenkę w czasie trzech sesji pod koniec stycznia 1970, choc oczywiście piosenkę grali w studiu wcześniej wiele razy. To były "trudne sesje", bo między muzykami niespecjalnie iskrzyło, czego dowodzi słynna wymiana zdań Paulem i George'm, która na wiele lat zdefiniowała wśród fanów opinię, że Paul "rządził się" wtedy, poniżał innych i między czterema muzykami, z wyjątkami, nie działo się najlepiej. I słow wyjasnienia do zamieszczonego niżej dialogu. Wymiana zdań między dwoma Beatlesami dotyczy oczywiście jak grać dany fragment piosenki. Słowo skomplikowane możemy zastąpić "trudny", a zwrot Paula, o skomplikowaniu dotyczy zagraniu danego fragmentu w sposób bardziej wyrafinowany.
PAUL: To jest skomplikowane. Możemy to uprościć, a następnie skomplikować tam gdzie to jest potrzebne.
GEORGE: To nie jest skomplikowane.
PAUL: Próbuję ci tylko pomóc, ale zawsze słyszę, że cię wkurzam. To idzie to trochę tak, powinniśmy zagrać to na gitarach jak w "Hey Jude"... no cóż, nie wydaje mi się, że powinniśmy.
GEORGE: OK. Nie ma nic przeciwko. Zagram, no wiesz, jakkolwiek jak chcesz bym zagrał, albo wcale nie będę grać, jeśli chcesz bym nie grał. Cokolwiek cię zadowoli, zrobię to.
10 stycznia 1970, w dniu wyżej zamieszczonego dialogu, jak wiemy z wcześniejszych postów na blogu, George opuścił The Beatles. W domu by oczyścić umysł skomponował tego dnia "Wah Wah", które umieścił na swoim potrójnym albumie "All Things Must Pass".
31 stycznia 1970 piosenka została ostatecznie wykończona i tą wersję zremiksował Phil Spector 25 marca 1970. Humorystyczna zapowiedź Johna (I Dig A Pygmy’ by Charles Hawtrey and the Deaf
Aids. Phase one, in which Doris gets her oats), ze studyjnej paplaniny między muzykami, która została dodana na początku piosenki, została nagrana w czasie sesji z 21 stycznia 1970. Kto stał za decyzją połączenia ją z piosenką McCartney'a? Zapewne sam Spector, może za namową Johna? W wersji z "Let It Be ... Naked" fragment ten usunięto. Wspomniany przez Johna Charles Hawtrey to brytyjski aktor, którego John oglądał w serii komedii "Carry On",emitowanych w telewizji od 1958 roku, z czasem także filmów kinowych. Doskonale pamiętam film kinowy, "Carry On Cowboy", na który kilka razy chodziłem do kina, tego samego ("Lalka"), w którym po raz pierwszy obejrzałem "Help!". Polski tytuł tej komedii to "Kowboju do dzieła", a Hawtrey zagrał tam indiańskiego wodza Wielka Kopa.
["I Dig A Pygmy" by Charles Hawtrey and the Deaf Aids. Phase one, in which Doris gets her oats.]
Two of us riding nowhere
Spending someone's
Hard earned pay
You and me Sunday driving
Not arriving
On our way back home
We're on our way home
We're on our way home
We're going home
Two of us sending postcards
Writing letters
On my wall
You and me burning matches
Lifting latches
On our way back home
We're on our way home
We're on our way home
We're going home
You and I have memories
Longer than the road that stretches out ahead
Two of us wearing raincoats
Standing solo
In the sun
You and me chasing paper
Getting nowhere
On our way back home
We're on our way home
We're on our way home
We're going home
You and I have memories
Longer than the road that stretches out ahead
Two of us wearing raincoats
Standing solo
In the sun
You and me chasing paper
Getting nowhere
On our way back home
We're on our way home
We're on our way home
We're going home
[We're going home, you better believe it. Goodbye.]
Two of us riding nowhere
Spending someone's
Hard earned pay
You and me Sunday driving
Not arriving
On our way back home
We're on our way home
We're on our way home
We're going home
Two of us sending postcards
Writing letters
On my wall
You and me burning matches
Lifting latches
On our way back home
We're on our way home
We're on our way home
We're going home
You and I have memories
Longer than the road that stretches out ahead
Two of us wearing raincoats
Standing solo
In the sun
You and me chasing paper
Getting nowhere
On our way back home
We're on our way home
We're on our way home
We're going home
You and I have memories
Longer than the road that stretches out ahead
Two of us wearing raincoats
Standing solo
In the sun
You and me chasing paper
Getting nowhere
On our way back home
We're on our way home
We're on our way home
We're going home
[We're going home, you better believe it. Goodbye.]
_______
"Two Of Us" to ostatnia, klasyczna piosenka The Beatles, wreszcie opisana na moim blogu. Pozostało jeszcze kilka z dodatkowych płyt z BBC, "Anthology" (jak np "Free As A Bird" czy "Real Love", "What's the New Mary Jane" ) i innych. Plus opisanie ostatniego albumu "Let It Be". Pozostało mi także na nowo opracowanie wielu piosenek już opisanych, ale w pierwszej fazie tworzenia bloga, opracowanych bardzo oszczędnie. Co niestety ciągle muszę robić, gdyż materiałów źródłowych, wiedzy o tym utworze czy zdarzeniu przybywa. Na pewno nic bardzo istotnego, ot, kawałeczek maźnięcia pędzlem w danym fragmencie obrazu, zupełnie go nie zmieniającego, ale jakby... pełniejszego. To chyba jednak niezbyt trafne porównanie. Cała twórczość The Beatles jest już znana, opisana, sformatowana. A wciąż czaruje...
___Historia The Beatles
HISTORY of THE BEATLES
A może do utworów dodawać tłumaczenia
OdpowiedzUsuńJeszcze się trochę wtedy nowego poczyta ;)
Podpis pod ostatnim zdjęciem - cZad !!!
Zawsze myślałem, że ta piosenka jest o Paulu i Johnie... I jest, choć może w takim samym stopniu jak o Paulu i Lindzie. Cudowny opis piosenki i cudnie, że można czytać i jej słuchać. Fajnie,że Spector nie dodał do niej chórków. Chciałbym byś napisał taki sam blog o swoim drugim ulubionym zespole, o czym wspominałeś na obu blogach wielokrotnie - tak się składa, że i moim - Pink Floyd. Jest szansa znaleźć wszystko o nich tak samo w jednym miejscu ? A i M
OdpowiedzUsuńNie przewiduję niestety tworzenia bloga o Pink Floyd. Z pewnością są takie blogi na świecie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń