Dzisiaj numer zespołu, z moim małym wstępem, czego zazwyczaj unikam przy omawianiu na blogu piosenek czy albumów w specjalnych postach z serii: Piosenki/songs, albumy, single itd. "I've Got A Feeling" to piosenka ze schyłkowego już okresu zespołu, z pewnością nie należąca - a szkoda - do jego najbardziej znanych przebojów. Ba, myślę, że nawet wśród fanów zespołu nie jest to jakiś szczególnie znany - także lubiany - utwór.
Znany przede wszystkim ze faktu, że zespół wykonał go w czasie swojego ostatniego publicznego występu. Słynnego na dachu własnej wytwórni/firmy Apple. Przy okazji napiszę tutaj znaną dla każdego fana zespołu tezę. Miliony ludzi znają The Beatles, kochają, zespół pomnikowy i tak dalej, a w przestrzeni radiowej, pomijając audycje poświęcone zespołowi lub radiostacje nadające tylko piosenki Fab4, słyszymy tylko 'Hey Jude', 'Yesterday', 'Twist And Shout' czy 'Let It Be'. Z pewnością każdy fan zespołu zna taką sytuację, że przybliżając komuś znajomemu jakiś mniej 'pr-owy' utwór Beatlesów słyszy: wow! to utwór Beatlesów? I oni coś takiego grali? Nie tylko 'Ob-lad-di' czy 'yeah, yeah, yeah'. I wiem, że taką reakcją nie spotykamy się przy 'Revolution 9', prawda?
Chciałbym w dzisiejszym tekście zwrócić uwagę czytających mój blog na pewne cechy opisywanej i chyba niedocenianej piosenki. To - jak dla mnie - perełka, których jak wiemy znajdujemy w twórczości zespołu bez liku, ale ja odnajduję w niej więcej uroku trochę z innego powodu, niż to ma miejsce w przypadku innych, jednoznacznych, bezdyskusyjnych hitów. Cofnijmy się do 1964 roku. Zespół tworzy - oczywiście mamy tutaj na myśli spółkę Johna Lennona i Paula McCartney'a - piękną balladę "If I Feel", którą swoją budową melodyczną jest jak na owce czasy zupełnie nowatorska. Także w twórczości zespołu. Zamiast typowej budowy jak to było w zwyczaju w konstruowania piosenek bluesowych, rock and rollowych i popowych, czyli zwrotka, refren (bardziej podoba mi się zwrot angielski 'bridge" - most, który zresztą miał często większe znaczenie niż rola refrenu, ale właśnie mostu spinającego poszczególne, powtarzalne fragmenty piosenek, zwane potocznie zwrotkami), tutaj The Beatles (John?) dodaje na sam początek wspaniałe intro, fragment utworu, wprowadzenie, już nie powtórzone w utworze. To fragment zaczynający się od "If I fell in love with you..." Geniusz Beatlesów dostrzeżony w tym utworze także przez krytyków, którzy zawsze wszystko robili inaczej, lepiej, nowatorsko i po raz pierwszy. Nie zawsze świadomie. Wielki hymn "All You Need Is Love" to dzieło Johna i zwrotki o skomplikowanej rytmice melodycznej, układzie nutowym, lyricznym. Kto wtedy budował takie skomplikowane konstrukcje muzyczne jak w tym utworze (...nothing you can say ...but you can learn how to play the game, it's easy). Spróbujcie tą piosenkę zaśpiewać, ale nie łatwy refren "all you need is love" a właśnie każdą zwrotkę. Dla mnie arcydzieło i tylko coś takiego mogli wymyślić The Beatles (John!)
Do skomplikowanego (czytaj tutaj: nietypowego, odmiennego od schematów) układu utworu lider zespołu wraca także już w solowym "God", w którym dwie zwrotki rozdzielone są niespotykanym dotychczas powtarzalnym monotonnie fragmentem, który z pewnością nie nazwiemy ani refrenem czy bridge'm. I na podobne skojarzenia o wyjątkowości stosowanych przez Fab Four rozwiązań muzycznych w swoich utworach (także np. niespotykanie długa coda finałowa "na,na,na" w "Hey Jude" czy cały utwór "A Day in The Life") wpadam zawsze przy słuchaniu "I've Got A Feeling". Utworu, w którym zespół zastosował jeszcze inne rozwiązanie muzyczne. Mam na myśli tą część utworu (który zresztą powstał - czego domyśla się pewnie każdy słuchacz - z połączenia dwóch utworów, napisanych przez obu liderów zespołu i niejako na siłę - a co?, kto jeśli nie The Beatles! - połączonych w całość), w której Paul i John naraz śpiewają swoje partie utworu, jakże inne od siebie, a tutaj pasujące jak ulał. Dzisiaj spotykamy już wiele piosenek, gdzie różne, pod kątem melodii, partie wokalne utworu (bo w muzyce cały czas to mamy w warstwie instrumentalnej) śpiewane (miksowane) są razem. John i Paul w drugiej części utworu postanowili nie dzielić się swoimi partiami jak np. w utworze "We Can Work It Out", ale zaśpiewać je razem, w tym samym momencie. Dodam, że podobne zabiegi możemy pewnie dostrzec jeszcze w innych utworach The Beatles (w składance "Abbey Road" przy wyliczance Johna o grzecznych dzieciach idących do nieba), jednakże dla mnie w "I've Got A Feeling" jest to najbardziej wyraźnie zaznaczone. I między innymi dlatego tak bardzo lubię ten utwór, którego miałem okazję wysłuchać w wykonaniu Paula na krakowskim koncercie w grudniu ubiegłego roku. Ok, to takie moje osobiste refleksje na temat utworu, o którym więcej w niżej, klasycznym już na tym blogu tekście o piosence.
Znany przede wszystkim ze faktu, że zespół wykonał go w czasie swojego ostatniego publicznego występu. Słynnego na dachu własnej wytwórni/firmy Apple. Przy okazji napiszę tutaj znaną dla każdego fana zespołu tezę. Miliony ludzi znają The Beatles, kochają, zespół pomnikowy i tak dalej, a w przestrzeni radiowej, pomijając audycje poświęcone zespołowi lub radiostacje nadające tylko piosenki Fab4, słyszymy tylko 'Hey Jude', 'Yesterday', 'Twist And Shout' czy 'Let It Be'. Z pewnością każdy fan zespołu zna taką sytuację, że przybliżając komuś znajomemu jakiś mniej 'pr-owy' utwór Beatlesów słyszy: wow! to utwór Beatlesów? I oni coś takiego grali? Nie tylko 'Ob-lad-di' czy 'yeah, yeah, yeah'. I wiem, że taką reakcją nie spotykamy się przy 'Revolution 9', prawda?
Chciałbym w dzisiejszym tekście zwrócić uwagę czytających mój blog na pewne cechy opisywanej i chyba niedocenianej piosenki. To - jak dla mnie - perełka, których jak wiemy znajdujemy w twórczości zespołu bez liku, ale ja odnajduję w niej więcej uroku trochę z innego powodu, niż to ma miejsce w przypadku innych, jednoznacznych, bezdyskusyjnych hitów. Cofnijmy się do 1964 roku. Zespół tworzy - oczywiście mamy tutaj na myśli spółkę Johna Lennona i Paula McCartney'a - piękną balladę "If I Feel", którą swoją budową melodyczną jest jak na owce czasy zupełnie nowatorska. Także w twórczości zespołu. Zamiast typowej budowy jak to było w zwyczaju w konstruowania piosenek bluesowych, rock and rollowych i popowych, czyli zwrotka, refren (bardziej podoba mi się zwrot angielski 'bridge" - most, który zresztą miał często większe znaczenie niż rola refrenu, ale właśnie mostu spinającego poszczególne, powtarzalne fragmenty piosenek, zwane potocznie zwrotkami), tutaj The Beatles (John?) dodaje na sam początek wspaniałe intro, fragment utworu, wprowadzenie, już nie powtórzone w utworze. To fragment zaczynający się od "If I fell in love with you..." Geniusz Beatlesów dostrzeżony w tym utworze także przez krytyków, którzy zawsze wszystko robili inaczej, lepiej, nowatorsko i po raz pierwszy. Nie zawsze świadomie. Wielki hymn "All You Need Is Love" to dzieło Johna i zwrotki o skomplikowanej rytmice melodycznej, układzie nutowym, lyricznym. Kto wtedy budował takie skomplikowane konstrukcje muzyczne jak w tym utworze (...nothing you can say ...but you can learn how to play the game, it's easy). Spróbujcie tą piosenkę zaśpiewać, ale nie łatwy refren "all you need is love" a właśnie każdą zwrotkę. Dla mnie arcydzieło i tylko coś takiego mogli wymyślić The Beatles (John!)
Do skomplikowanego (czytaj tutaj: nietypowego, odmiennego od schematów) układu utworu lider zespołu wraca także już w solowym "God", w którym dwie zwrotki rozdzielone są niespotykanym dotychczas powtarzalnym monotonnie fragmentem, który z pewnością nie nazwiemy ani refrenem czy bridge'm. I na podobne skojarzenia o wyjątkowości stosowanych przez Fab Four rozwiązań muzycznych w swoich utworach (także np. niespotykanie długa coda finałowa "na,na,na" w "Hey Jude" czy cały utwór "A Day in The Life") wpadam zawsze przy słuchaniu "I've Got A Feeling". Utworu, w którym zespół zastosował jeszcze inne rozwiązanie muzyczne. Mam na myśli tą część utworu (który zresztą powstał - czego domyśla się pewnie każdy słuchacz - z połączenia dwóch utworów, napisanych przez obu liderów zespołu i niejako na siłę - a co?, kto jeśli nie The Beatles! - połączonych w całość), w której Paul i John naraz śpiewają swoje partie utworu, jakże inne od siebie, a tutaj pasujące jak ulał. Dzisiaj spotykamy już wiele piosenek, gdzie różne, pod kątem melodii, partie wokalne utworu (bo w muzyce cały czas to mamy w warstwie instrumentalnej) śpiewane (miksowane) są razem. John i Paul w drugiej części utworu postanowili nie dzielić się swoimi partiami jak np. w utworze "We Can Work It Out", ale zaśpiewać je razem, w tym samym momencie. Dodam, że podobne zabiegi możemy pewnie dostrzec jeszcze w innych utworach The Beatles (w składance "Abbey Road" przy wyliczance Johna o grzecznych dzieciach idących do nieba), jednakże dla mnie w "I've Got A Feeling" jest to najbardziej wyraźnie zaznaczone. I między innymi dlatego tak bardzo lubię ten utwór, którego miałem okazję wysłuchać w wykonaniu Paula na krakowskim koncercie w grudniu ubiegłego roku. Ok, to takie moje osobiste refleksje na temat utworu, o którym więcej w niżej, klasycznym już na tym blogu tekście o piosence.
Album: Let It Be
Tytuł roboczy: żartobliwie nazywana przez Johna "I've Got A Fever"Wydana: 8 maja 1970 (UK), 18 maja 1970 (US)
Kompozycja: J.Lennon (40%) & P. McCartney (60%)
Producent: George Martin, Phil Spector
Napisana: wiosna 1968, październik-grudzień 1968, styczeń 1969
Nagrywana: 22, 24, 27-28, 30 stycznia 1969 (Apple Studios)
Miksowana: 5 lutego 1969 (Abbey Road) 4 marca 1969 (Olympic Sound Studios), 23 marca 1970 (Abbey Road, room 4)
Wytwórnia: Apple, EMI
Inżynierowie: Glyn Johns, Peter Bown
Asystenci inżyniera: Neil Richmond, Alan Parsons, Roger Ferris
Długość: 3:35
Takes: 6
Obsada:
PAUL: wokal, gitara basowa
JOHN: wokal, gitara rytmiczna
GEORGE: gitara solowa, chórki
RINGO: perkusja
BILLY PRESTON: elektryczne pianino
Dostępna na:
Let It Be
Anthology 3
Let It Be ... Naked
Dwie kompozycje połączone w całość, o czym wspomniałem wyżej. "I've Got A Feeling" Paula oraz Everybody Had a Hard Year". W biografii Paula pióra Carlina czytamy:
...Była
jeszcze "I've Got A Feeling", niedoceniana kompozycja Lennona i
McCartney'a. Paul wymyślił dwie trzecie piosenki, hymnu do radości,
frustracji i zamieszania, które przyniosła rewolucja [w firmie,
zespole]. Jak potem mówił, uczucia zawarte w tej piosence są bardzo
osobiste ("deep inside"), zaangażowane społecznie("everybody knows") i
przeszywająco niepokojące ("how come nobody told me?"). Jednak czegoś w
tym utworze brakowało i cudownym zbiegiem okoliczności okazuje się, że
pasuje tu siłą kontrastu fragment kompozycji Johna z Rishikeshu,
"Everybody Had A Hard Year". John stanął przy mikrofonie i
odpowiedział na wersy Paula litanią pocieszenia: "Everybody put their
feet up/ Everybody let the ir hair down" (wszyscy wracają na miejsce/
wszyscy zapuszczają włosy). Kiedy zagrali obie części, głos Paula
wznosił się w jego melodii, a John celebrował swoją, z czego wychodziło
zaproszenie, by wyluzować, i pojawiały się odpowiednie słowa: niech tak
będzie (let it be).
“I’ve Got a Feeling” była w pierwotnym zamyśle miłosną piosenką napisaną przez Paula swojej przyszłej żonie, którą jak pamiętamy poślubił 12 marca 1969 roku.
OSTATNIA WSPÓLNA KOMPOZYCJA
JOHNA I PAULA.
JOHNA I PAULA.
Obie piosenki utrzymane były w tym samym tempie i wydawało się muzykom od razu, że pasują do siebie. Początkowy riff gitarowy arpeggio, otwierający piosenkę, na którym skonstruowano cały szkielet piosenki, jest autorstwa Johna. Jego niedokończona piosenka (Każdy miał ciężki rok) była pesymistyczną (co nie jest niespodzianką) refleksją nad ubiegłym rokiem: rozwodem z Cynthią, niezbyt przychylnym przyjęciem przez zespół jego nowej miłości, aresztowaniem za posiadanie narkotyków (które później tak boleśnie odbije się na parze w czasie ich pobytu w Ameryce) oraz poronienie Yoko. Dochodziło do tego rozczarowaniem życiem jako Beatles. Wszystko to miało się znaleźć w tym tekście, choć jeszcze wtedy nie wiedział, że znajdzie się on w optymistycznym kontraście do tekstu kolegi. Na swój sposób było to podobne połączenie dzieł obu muzyków jakie spotkaliśmy już w piosence "We Can Work It Out", w której Paul pełen optymizmu śpiewał o radzeniu sobie z problemami, dogadywaniu się, John zaś filozofował na temat trudów życia, choć dodawał tam optymistycznie, że nie warto na to tracić i tak krótkiego życia. Nie mniej, w "I've Got A Feeling" mamy ukazane dwie sytuacje życiowe obu muzyków, zakochanego Paula oraz równie zakochanego, ale na różnych rozdrożach Johna. W takich chwilach znowu się do siebie zbliżyli. Co prawda, tylko muzycznie...
Piosenkę zespół zaczął nagrywać 22 stycznia 1969 w siedzibie swojego nowego studia. Dwa dni później zaczęto ponownie prace nad piosenkę pod oczami kamer w ramach projektu "Get Back". Na trzeciej płytce "Antologii" znajdziemy wersję utworu z 23 stycznia 1969. Kolejne sesje z piosenką miały miejsce 27 i 28 stycznia i wtedy piosenka miała już swój ostateczny finalny kształt. 30 stycznia w czasie koncertu na dachu Apple "I'Ve Got A Feeling" Beatlesi zaśpiewali jako swój trzeci kolejny numer i widać po latach, że zespół zwłaszcza w tym utworze wrócił do swojego dawnego ducha, jeszcze z czasów koncertów na żywo. Choć może to nie jest do końca trafne porównanie. The Beatles przestali koncertować w 1966 ze względu na histeryczną atmosferę na swoich koncertach, w czasie których nie słyszeli siebie, nie mówiąc o tym, że nie słyszała ich wcale publiczność gromadząca się na stadionach, bo już tylko tam zespół występował. Na dachu w czasie wspólnego wykonywania kilku piosenek do zespołu wróciła dawna energia i cała czwórka poczuła się jak dawniej, pomimo kłopotliwych, wcześniejszych sesji w Twickenham Studios, o czy możecie przeczytać w zakładce 1969.
Finalny miks Phila Spectora do wersji stereo omawianej dzisiaj piosenki nastąpił dopiero rok później, 30 marca 1970 roku. Na wydanym w 2003 roku albumie "Let It Be... Naked" znalazła się wersja piosenki zmiksowana z wykonań piosenki (dwa) na koncercie na dachu. Wrócę do tego tematu jeszcze przy omawianiu albumów z serii "Let It Be" oraz w historii 1970.
I've Got A Feeling - Paul live
Oh yeah (oh yeah)
(That's right)
I've got a feeling, a feeling I can't hide
Oh no, no
Oh no, oh no
Yeah, yeah
I've got a feeling, yeah, ooh
Oh, please believe me
I'd hate to miss the train
Oh yeah (yeah)
Oh yeah
And if you leave me
I won't be late again
Ohn no, oh no, oh no
Yeah, yeah
I've got a feeling, yeah
I got a feeling
All these years I've been wandering around
Wondering how come nobody told me
All that I was looking for was somebody who looked like you
I've got a feeling
That keeps me on my toes
Oh yeah (oh yeah)
I've got a feeling
I think that everybody knows
Oh yeah (oh yeah)
Oh yeah
Yeah, yeah
I have got a feeling, yeah
(Yeah)
Everybody had a hard year
Everybody had a good time
Everybody had a wet dream
Everybody saw the sun shine
Oh yeah (oh yeah)
Oh,yeah, oh yeah
(Yeah)
Everybody had a good year
Everybody let their hair down
Everybody pulled their socks up (yeah)
Everybody put their foot down, oh yeah
(Yeah)
(Whoo-hoo)
(I've got a feeling) Everybody had a good year
(A feeling deep inside) Everybody had a hard time
(Oh yeah) Everybody had a wet dream
(Oh yeah) Everybody saw the sun shine
(I've got a feeling) Everybody had a good year
(A feeling I can't hide) Everybody let their hair down
(Oh no) Everybody pull their socks up
(Oh no, no) Everybody put their foot down
Oh yeah (Yeah)
I've got a feeling
I've got a feeling
(Oh yeah)
I've got a feeling
Yeah
Oh, my soul
So hard
Kiedy słucham piosenek z Let it Be zaczynam najnormalniej w świecie doceniać rolę G.Martina. z -omówmy sie- średnich piosenek typu "Fixing a hole" "Getting Better" czy "Lovely rita" "good morning good morning" czy mr. Kite (na Pieprzu) wycisnął z tego dzieło sztuki....
OdpowiedzUsuńNiestety tego nie ma już na LEt it be - bo ktoś sobie zażyczył by piosenki były nagrywane na tzw. setkę i czar prysł.
Ive got a feeling, dig a pony, i me mine, for you blue, - nie mają tego geniuszu co poprzednie wymienione, nie mają kolorytu tej głębi do której Beatlesi zdążyli nas przyzwyczaić że nawet słabsza piosenka brzmi jak dzieło. Po prostu czegoś zabrakło....choć dochodzę do wniosku że bardziej kogoś.
Zupełnie nie zgadzam się z żadną z ocen dotyczących piosenek, poza i me mine, która faktycznie jest chyba po prostu słaba i for you blue, która jest dość przeciętna. Reszta to doskonaly materiał, nawet te rzeczy z let it be, gdzie nie bylo Martina
UsuńMam małe pytanie/prośbe do Autora bloga, mianowicie: w grudniu 2009 w programie ''lista osobista'' Piotra Metza, gościem był Tymon Tymański. Program składał się z 3 godzin w całości poświęconymi Beatlesom, pretekstem do rozmowy były ówczesne remastery, ale Panowie pasjonująco dyskutowali o magii beatlesów, białym albumie, którą płyte zabrali by na bezludną wyspę, niedocenianym Georgu itp. krótko mówiąc świetnie się tego słuchało. Kiedyś zapis audycji był do sciągniecia w internecie, latał również na youtube, mi gdzieś przepadła ta audycja, a chciałbym ją odświeżyć
OdpowiedzUsuńCzy ktoś z czytających włącznie z Autorem jest w posiadaniu pliku z zapisem tejże audycji? Jeśli tak byłbym ogromnie wdzięczny za udostępnienie (: Pozdrawiam
Przykro mi. Nie znam tej audycji, ani nie mam do niej "dostępu". Może ktoś inny... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń