WYWIADY: Beatlesi o narkotykach i medytacji (1967)






W ostatnim poście Cynthia wspominała poznanie przez Beatlesów Maharishiego. Stąd pewna inspiracja na dzisiejszy temat postu, trochę inny niż typowe wywiady, choć umieściłem go w tej zakładce. 

W czasie całej swojej kariery The Beatles nie stronili od używek. Jak już wielokrotnie wspominałem na blogu, ich pierwsze doświadczenia z substancjami psychoaktywnymi sięgają okresu występów w Hamburgu. Jako młodzi chłopcy, grający po kilkanaście godzin dziennie w klubach, sięgali po różnego rodzaju tabletki pobudzające – często rozdawane przez kelnerki i obsługę klubową. Dziś nazwalibyśmy je dopalaczami.

Z czasem, dzięki Bobowi Dylanowi, poznali marihuanę, co otworzyło nowy rozdział w ich życiu i twórczości. Później przyszły eksperymenty z LSD i fascynacja duchowością Wschodu. Właśnie wtedy pojawiła się w ich życiu medytacja, która miała – przynajmniej dla części z nich – stać się alternatywą dla narkotyków i sposobem na głębsze zrozumienie samego siebie.

Poniżej zebrałem garść wypowiedzi Beatlesów na temat używek oraz – powiązanej z nimi tematycznie – medytacji. Ich słowa mówią same za siebie i pokazują, jak zmieniało się ich podejście do tych kwestii w różnych momentach kariery.




Narkotyki i medytacja

RINGO: Beatlesi palili wszystko co się dało. Cała nasza czwórka prowadziła najbardziej szalone życie. Mamy prawie wszystko, co można kupić za pieniądze. Ale kiedy już możesz mieć wszystko, to z czasem przestaje mieć znaczenie. Szukasz czegoś innego, nowego doświadczenia. I teraz znaleźliśmy coś, co wypełnia tę lukę — Jego Świątobliwość Maharishi Mahesh Yogi. Czuję się świetnie.

PAUL: Teraz rozumiem, że branie narkotyków było jak branie aspiryny bez bólu głowy.

JOHN: Gdybyśmy spotkali Maharishiego przed tym, jak wzięliśmy LSD, nie musielibyśmy tego brać.

GEORGE: Tak naprawdę jeszcze nie zaczęliśmy. Dopiero odkrywamy, co możemy zrobić jako muzycy, jakie granice możemy przekroczyć. Przyszłość rozciąga się daleko poza naszą wyobraźnię.

JOHN: Najważniejsze to nie myśleć o przyszłości ani przeszłości — liczy się tylko „teraz”. Chcemy pomóc ludziom to osiągnąć dzięki tym akademiom. Złożymy datek i poprosimy o pieniądze każdego, kogo znamy i kto je ma, każdego zainteresowanego, kogokolwiek z tzw. establishmentu, kto martwi się o młodzież, o narkotyki i to wszystko...

Śmierć Briana to była dla nas poważna sprawa. Gdyby nie ta medytacja, trudniej byłoby nam to ocenić, poradzić sobie i wiedzieć, dokąd zmierzamy.

GEORGE: Wszyscy doszliśmy do tego punktu tą samą drogą. Jesteśmy razem od dawna. Od początku wiedzieliśmy, że będziemy razem.

JOHN: Zrezygnowaliśmy z narkotyków, zanim pojawiła się medytacja. George wspomniał, że on już odpuszcza, a ja powiedziałem: „Cóż, mnie nie szkodzi, to będę kontynuował”. Ale nagle pomyślałem: widziałem już całą tę scenę. To nie ma sensu — a co, jeśli to jednak coś robi z twoją chemią albo mózgiem? Potem ktoś do mnie napisał, że niezależnie od tego, czy się to lubi, czy nie, i nawet jeśli nie ma skutków ubocznych — coś tam się jednak dzieje. Pomyślałem wtedy, że jeśli kiedykolwiek spotkam kogoś, kto zna odpowiedź, to nie będę miał z tym więcej do czynienia.

GEORGE: Wciąż trwa szał. Zazwyczaj ci, którzy tworzą coś, co staje się szałem, są bardzo szczerzy. Ale kiedy przychodzi cała ta rozgłośnia, wszystko się psuje.

JOHN: W Kalifornii jest duża akademia medytacyjna i nawet jeśli tylko dwustu ludzi spróbuje tego dzięki naszym słowom, to potem każdy z nich przekona do tego kolejnych dwustu — i może właśnie to sprawi, że warto było przeżyć całą tę Haight-Ashbury i pokolenie wyrzutków. Wydaje mi się, że sposób, w jaki Anglicy teraz do tego podchodzą, jest lepszy. To nie „wyłącz się”, tylko „włącz się i zmień to”.


JOHN 1967
(o religii i narkotykach)


JOHN:
Studiowanie religii sprawiło, że staram się poprawić relacje z ludźmi, nie być niemiłym. To nie jest świadoma próba zmiany charakteru. Po prostu staram się być takim, jakim chcę być — i jakim chciałbym, żeby byli inni. Narkotyki prawdopodobnie pomogły mi lepiej zrozumieć siebie, ale nie bardzo. Trawa — to po prostu nieszkodliwa głupawka. LSD — to było źródło samoświadomości, które wskazało kierunek. Kiedy pierwszy raz wziąłem kwas, doznałem wielkich wizji. Ale żeby coś znaleźć, trzeba najpierw tego szukać. Może szukałem, nie zdając sobie z tego sprawy. Może i tak bym to znalazł. Tylko zajęłoby to więcej czasu. Pierwszy raz wzięliśmy kwas przypadkowo. Ja i George byliśmy na kolacji i ktoś nam to podał, a my niewiele o tym wiedzieliśmy… i nikt nas nie nadzorował, a tak powinno być. Myśleliśmy, że zwariowaliśmy.


JOHN 1967
(o narkotykach a medytacji)

JOHN: Mieliśmy już dość kwasu. Zrobił wszystko, co mógł dla nas zrobić. Dalej już się z nim nie zajdzie. On daje tylko tyle. Medytacja jest dużo zdrowsza... Właściwie bardziej mi się podoba. Człowiek czuje się bardziej pełen energii, żeby pracować, czy robić cokolwiek. Kończysz medytację i to jest jak... (pstryka palcami) ...No to do roboty!


PAUL 1967
(o duchowości i narkotykach)

PAUL: Bóg jest we wszystkim. Bóg jest w przestrzeni między nami. Bóg jest w tym stole przed tobą. Dla mnie po prostu tak się złożyło, że zdałem sobie z tego sprawę dzięki kwasowi, ale mogło to się stać przez cokolwiek innego.

 

PAUL I RINGO 1967
(o narkotykach i medytacji)

PAUL potwierdził, że Beatlesi nie będą już brać narkotyków:  Nie można brać narkotyków wieczni — Dochodzi się do punktu, w którym bierzesz 15 tabletek aspiryny dziennie bez bólu głowy. Szukamy czegoś bardziej naturalnego. I to jest to. To nie jest żadna dziwaczność, to zupełnie naturalne. Medytacja będzie dobra dla wszystkich, to coś, co człowiek i tak robi w sposób naturalny.
RINGO: Mam nadzieję, że fani zamiast narkotyków wybiorą medytację.
PAUL: Niee ma w tym żadnej czarnej magii ani nic podobnego. W tej chwili znajduję to, czego szukam, dzięki medytacji. Mam nadzieję, że otrzymam z niej jeszcze więcej, tak że nie będę już potrzebować narkotyków…


GEORGE 1967
(o bogactwie materialnym i narkotykach)

GEORGE: Beatlesi zdobyli całe materialne bogactwo, jakiego potrzebowaliśmy, i to wystarczyło, by pokazać nam, że nie o to chodzi. Wszyscy żyjemy w świecie fizycznym, a jednak to, do czego dążymy, nie jest fizyczne. Tak bardzo przywiązujemy się do rzeczy jak samochody, telewizory czy domy, a one dają coś tylko na chwilę, a potem to znika. LSD też nie jest prawdziwą odpowiedzią. Umożliwia dostrzeżenie wielu możliwości, których wcześniej się nie zauważało — ale to nie jest odpowiedź.

 

 




Historia The Beatles
History of  THE BEATLES



 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz