CYNTHIA LENNON wspomina (vol. 4) - śmierć Briana Epsteina.

   

      ... Dotarliśmy cicho, wkrótce po tym, jak inni zostali powitani przez krzyczące tłumy i jeszcze więcej prasy na stacji. Bangor, małe nadmorskie miasteczko, nie mogło wiedzieć, co je uderzyło. Zostałam powitana uściskami i pocałunkami od innych i napomnieniami od Johna. Czemu zawsze jesteś ostatnia, Cyn? Jak do cholery udało ci się przegapić ten pociąg? Gdybyś nie zostawił mnie z torbami, kochanie, to bym dała radę – odpowiedziałam mu. Jak śmiał mnie wkurzyć, skoro był tak nierozważny? Ale stłumiłam swoje uczucia, jak wiele razy wcześniej. Jak zwykle nie chciałam kłótni, a zwłaszcza nie przy wszystkich innych. To był kolejny moment, w którym powinnam być bardziej stanowcza wobec Johna. Pozwoliłam mu na wiele.
      Wszyscy mieszkaliśmy w akademikach w dużej szkole wyższej, razem z kilkoma setkami innych wyznawców Maharishi. Nasz pokój był skromny, z łóżkami piętrowymi i prostymi komodami. John był rozbawiony. To coś innego, prawda? – powiedział. Tak było. W tym momencie Mick i Marianne weszli do środka, wyglądając na zdezorientowanych. Hej, John, co się dzieje? Co dalej? Wracamy do szkoły - odparł  John śmiejąc się. 

 Seminarium wprowadzające odbyło się pół godziny później w głównej sali.
Była to niespójna mieszanka stałych wyznawców Maharishi, do których dołączyła elita gwiazd popu w psychodelicznym stroju, wszyscy siedzieli ze skrzyżowanymi nogami na gołej drewnianej podłodze.
Marianne, obok mnie, szepnęła, że ​​właśnie dostała okresu i czy mam coś przy sobie? Na szczęście tak. Podobała mi się: była słodka i wydawała się zbyt krucha dla świata narkotyków i rocka. 
Tego popołudnia Beatlesi zorganizowali konferencję prasową, na której odrzucili używanie narkotyków, zgodnie z naukami Maharishi. Zaledwie miesiąc wcześniej, wraz z szeregiem innych gwiazd popu, zamieścili całostronicową reklamę w The Times, w której stwierdzili, że prawo dotyczące marihuany jest niewykonalne i niemoralne. Paul przyznał publicznie, że próbował LSD, a powszechnie wiadomo było, że inni też. Teraz wszystko stanęło na głowie. Prasa była niesamowicie podekscytowana. Ale ogłoszenie chłopców ledwo trafiło do kiosków, gdy przyćmiła je wiadomość o przerażającej tragedii. Gdy wracaliśmy do pokoju, reporter powiedział nam, że Brian Epstein, który przez ostatnie sześć lat kierował Beatlesami, został znaleziony martwy. WIEDZIAŁAM, ŻE NIC JUŻ NIGDY NIE BĘDZIE TAKIE SAME.  
Niedowierzanie i przerażenie, które czuliśmy, były przytłaczające. Patrzyłam, jak krew odpływa z twarzy Johna. Brian był tkwił w sercu życia Beatlesów tak długo. Zaledwie sześć lat, które go znaliśmy, wydawało się o wiele dłuższe z powodu ogromnych wydarzeń, które miały miejsce w tym czasie. Dla Beatlesów i ich rodzin Brian był przewodnikiem, mentorem, przyjacielem, starszym bratem i ojcowską postacią. Był hojny i troskliwy, a także bystrym biznesmenem. On zorganizował drogę The Beatles do bezprecedensowej sławy i sukcesu, a po drodze zadbał o wszystko — od naszego ślubu po pierwszy wózek dziecięcy Juliana, nasze przeprowadzki, życie towarzyskie, urodziny i rocznice. Dla Johna, nawet bardziej niż dla Paula, George'a i Ringo, Brian był prawdziwym przyjacielem. On i John myśleli o sobie z wzajemnym szacunkiem, podziwem i uczuciem. Szczegóły, które wówczas znaliśmy, były szczątkowe: podejrzewano przedawkowanie — możliwe, że Brian popełnił samobójstwo. To było przerażające. Nie dość, że zmarł w wieku zaledwie trzydziestu dwóch lat, to jeszcze w okolicznościach, które oznaczały, że konieczne będzie przeprowadzenie śledztwa. Prasa będzie się ślinić na widok obrzydliwych szczegółów. Gdy reporterzy zebrali się przy wejściu na uczelnię, John i ja uciekliśmy do naszego pokoju. Objęliśmy się ramionami i płakaliśmy.  

W tym momencie byliśmy ze sobą niemal boleśnie blisko: szok i strata mocno nas ze sobą związały. „Chryste, Cyn, co my zrobimy?” — powiedział John. Nie byłem w stanie udzielić odpowiedzi. Prasa nie chciała wyjść, dopóki ktoś nie wyjdzie i nie złoży oświadczenia. Inni przyszli do naszego pokoju, żeby porozmawiać o tym, kto powinien mówić w ich imieniu. John powiedział, że to zrobi, i potykając się, wkroczył w wir soczewek. Został zasypany gradem pytań.Tak, właśnie usłyszałem”. Ledwo mógł mówić. „Nie, nie wiem”. „Tak, to straszne”. Jego twarz była blada. „Przepraszam, ale muszę już iść”. Wrócił do naszego pokoju i wszyscy poszliśmy się zebrać na korytarzu, z dala od zgiełku prasy.
 

 
    Wrócił do naszego pokoju i wszyscy poszliśmy się zebrać na korytarzu, z dala od zgiełku prasy. Cisza była przytłaczająca. Nikt z nas nie mógł mówić. Wszyscy czuliśmy się odrętwiali, zszokowani wiadomościami. Słońce świeciło, gdy przybył główny wyznawca Maharishi, aby nas wezwać. Dotarliśmy do jego kwatery i weszliśmy, pochylając głowy, do niewiarygodnie pięknego pokoju pełnego kwiatów i kolorów. Wszystko zdawało się mienić, łącznie z Maharishi, który siedział w pozycji jogi w centrum. Poprosił nas, abyśmy usiedli na podłodze i przez następne kilka minut rozmawiał z nami o podróży przez życie, reinkarnacji, uwolnieniu się od bólu i tym życiu jako kamieniu milowym do następnego. Powiedział, że duch Briana jest z nami i że aby miał łatwe przejście, musimy być radośni dla niego, śmiać się i być szczęśliwi, ponieważ negatywne uczucia będą go powstrzymywać. Słowa Maharishiego pomogły nam wszystkim poczuć się trochę mniej ponuro i dołożyliśmy wszelkich starań, aby być radosnymi dla dobra Briana. Niektórzy z prasy, widząc Beatlesów uśmiechających się po śmierci Briana, zinterpretowali to jako bezduszność. Ale to było przeciwieństwo prawdy: John i inni byli załamani, ich uśmiechy były próbą zrobienia czegoś kochającego dla Briana. Tego popołudnia pojechaliśmy do domu. W samochodzie John i ja trzymaliśmy się za ręce, próbując dodać sobie nawzajem sił. Co jakiś czas John mruczał: „O, Chryste, dlaczego? Dlaczego, Brian? Po prostu nie mogę tego pojąć”. Był tak samo przygnębiony, jak po śmierci Stuarta, a odejście Briana było kolejną nagłą stratą.  
  Dla Beatlesów był to koniec niezwykle ważnego rozdziału w ich życiu.
Dla świata Brian miał wszystko. Młody, przystojny i odnoszący sukcesy, stworzył Beatlesów, miał stajnię innych artystów, legiony dobrze usytuowanych przyjaciół, dwa domy i wszystkie luksusy, jakie można kupić za pieniądze. Dlaczego miałby chcieć umrzeć? Ale ci z nas, którzy go dobrze znali, wiedzieli, że Brian był kimś o wiele więcej. Był złożonym i niepewnym siebie człowiekiem. Chociaż miał kochanków, nigdy nie znalazł tego, za czym tęsknił: stabilnego, pełnego miłości związku. Przeskakiwał z jednej sceny do drugiej, zawsze krążąc na zewnątrz. Jego samotność była niemal namacalna. Nawet w przypadku Beatlesów Brian był outsiderem. Bardzo ich kochał, ale wszyscy mieli partnerów i rodziny i pod wieloma względami go podziwiali. Pozostawał od nich z dala. Musieliśmy czekać dwanaście dni na ogłoszenie werdyktu w sprawie śmierci Briana przez śledztwo. Kiedy usłyszeliśmy, że był to wypadek, płakaliśmy z ulgą. Ale pojawił się obraz ostatnich dni Briana, który pozostawił nas smutnymi i winnymi. Po tym, jak Beatlesi rok wcześniej przestali koncertować, mieli mniej codziennych kontaktów z Brianem. Dużą część jego pracy stanowiła organizacja ich występów i tras koncertowych, więc chociaż nadal był ich menadżerem i utrzymywali ze sobą regularny kontakt, nie było to już to samo.

     Oczywiście, musiał zarządzać innymi artystami, z których Cilia Black odniosła największy sukces, ale Beatlesi zawsze byli jego racją bytu. Koniec trasy koncertowej najwyraźniej pozostawił pustkę w jego życiu. Ponadto nikt z nas nie wiedział, jak podatny na depresję był Brian. Wygląda na to, że przez wiele lat cierpiał na epizody depresyjne i był przygnębiony w miesiącach poprzedzających śmierć. Ostatnio rzadko wstawał przed lunchem. Czasami chodził do biura po południu, ale częściej tego nie robił i jego praca cierpiała. Niecały miesiąc przed śmiercią zmarł jego ojciec, Harry, co mogło nasilić jego depresję. Jego matka, Queenie, niedawno u niego mieszkała, a on bardzo się starał ją pocieszyć i dodać jej otuchy, wstając, żeby zjeść z nią śniadanie, a następnie spędzając normalny dzień w biurze i wracając do niej wieczorem. Wyjechała w czwartek, trzy dni przed śmiercią Briana. Planował spędzić ten długi weekend w swoim wiejskim domu ze znajomymi, ale kiedy większość z nich musiała odwołać spotkanie, wrócił do Londynu późnym wieczorem.  
Jego ciało znaleziono następnego dnia, kiedy mieszkająca z nim para, która dla niego pracowała, Antonio i Maria, zaczęła się martwić.
Drzwi jego sypialni były zamknięte, więc zadzwonili do jego sekretarki, a następnie do lekarza. W końcu drzwi zostały wyważone i znaleziono go martwego w łóżku. Policja odkryła siedemnaście butelek tabletek w domu Briana. Przez jakiś czas przyjmował duże ilości leków przeciwdepresyjnych i środków nasennych. Przyjmował ich więcej, niż powinien, i zmarł nie z powodu przedawkowania, ale z powodu serii mniejszych, niezamierzonych dawek, które doprowadziły do ​​nagromadzenia się narkotyków w jego organizmie. Wniosek był taki, że był nieostrożny, biorąc leki, ale nie miał zamiaru popełnić samobójstwa. Byliśmy pewni, że tak było. Poza wszystkim innym Brian nigdy nie przysporzyłby swojej ukochanej matce tyle bólu tak szybko po stracie ojca. Jego ciało wróciło do domu w Liverpoolu, gdzie odbył się jego pogrzeb, cichy i prywatny. Beatlesi nie byli obecni, ponieważ rodzina nie chciała, aby zwracano na nich uwagę.
 


 

 

Historia The Beatles
History of  THE BEATLES



 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz