YELLOW SUBMARINE

     

     

     
    Album: "REVOLVER" , singiel
    Kompozycja: Lennon (10%) - McCartney (90%)
    Napisana: marzec - kwiecień 1966
    Nagrana : 26 maja , 1 czerwca 1966
    Zmiksowana: 2-3 czerwca 1966
    Wydana: 5 sierpnia 1966 (UK), 8 sierpnia (USA)
    Długość: 2'46”
    Podejścia: 5
    Producent: George Martin
    Inżynier: Geoff Emerick, Phil McDonald,
(odnowiony post w 2024)

Ikona YS - znana na cały świat - z rysunkowego filmu zespołu, przyjęta za symbol hiszpańskiego klubu sportowego, Villareal FC

 Obsada:
JOHN: chórki,gitara rytmiczna (1964 Gibson J160E)
PAUL: chórki, gitara basowa (1964 Rickenbacker 4001S), gitara rytmiczna (1964 Epiphone FT-79 "Texan") 
Ringo ale dopiero za 2 lata, w 1968
GEORGE: chórki, tamburyna
RINGO: główny wokal, chórki, perkusja (1964 Ludwig Super Classic Black Oyster Pearl), efekty dźwiękowe, „hałasowanie”
George: tamburyna, efekty dźwiękowe
Mal Evans: chórki, bęben basowy
Chórki (szmer tłumu, efekty dźwiękowe) : Neil Aspinall, George Martin, Geoff Emerick, Pattie Harrison, Brian Jones, Marianne Faithfull, Mick Jagger, Alf Bicknell
Wg innych źródeł w chórkach brali także udział: John Skinner, Terry Condon.

 
 
 

Yellow   submarine  (REMIKS  2022)

 
Dostępne na:
SINGIEL : Indeks : R 5493
Revolver (UK: UK: Parlophone PMC 7009; PCS 7009; US: Capitol (S)T 2576; Parlophone CDP 7 46441 2)
Yellow Submarine, (UK: Apple PMC 7070, PCS 7070; US: Apple SW 153, Parlophone CDP 46445 2, "Songtrack": Capitol/Apple CDP 7243 5 21481 2 7)
The Beatles 1962-1966, (UK: Apple PCSP 717, US: Apple SKBO 3403, Apple CDP 0777 7 97036 2 3)
The Beatles 1, (Apple CDP 7243 5 299702 2)
Najwyższa pozycja: w USA nr 2 (20 sierpnia 1966), w UK nr 1 (4 tyg od 18 sierpnia 1966).

Jedna z najpopularniejszych piosenek zespołu wśród tak zwanego masowego odbiorcy muzyki, niekoniecznie fana Wspaniałej Czwórki. Miałem tą przyjemność, że oglądałem na żywo śpiewającego Ringa w czasie jego występu w Polsce, w Warszawie kilka lat (dwa?) temu.
'Żółta Łódź Podwodna' napisana została przez McCartneya jako piosenka... dla dzieci. Od razu było też wiadome, że zaśpiewa ją Ringo, odbierany jako najsympatyczniejszy członek zespołu. Paul tworząc piosenkę brał oczywiście pod uwagę możliwości wokalne przyjaciela, a więc niespecjalnie wygórowane, stąd nie ma w chwytliwej melodii żadnych skoków do wysokich tonów itd.
Piosenka została wydana na singlu z dwiema stronami A (wraz z Eleanor Rigby). To pewien wyjątek w dyskografii zespołu, gdy materiał z singla znajdował się także na albumie. Ku pewnemu zaskoczeniu samych muzyków piosenka zaczęła dzielić fanów zespołu. Dla większości była to urocza chwytliwa pioseneczka nadająca się na każdą okazję, bardziej wyrafinowani odbiorcy muzyki zespołu (a było ich coraz więcej, w tym młodzież akademicka) uznawali, że banalny utwór psuje idealny obraz intelektualnego albumu 'Revolver' i niepotrzebnie się tam znalazł. Singiel ten to pierwsza mała płytka z Ringiem jako głównym wokalistą, w innych krajach na singlach na stronach B ukazała się np. piosenka 'Boys', w ojczyźnie muzyków Ringo po raz pierwszy śpiewał na singlu.
 
RINGO: 'Dokładnie nie wiem skąd się wziął pomysł na ten utwór. Wiedziałem, że to interesujący utwór, bardzo pasujący do mnie... Ten był specjalnie napisany dla mnie'.
 

clip z filmu z 1968
PAUL: Pamiętam ten moment, leżałem w łóżku, tuż przez zaśnięciem – gdy wpadają ci do głowy głupiutkie pomysły – i pomyślałem o żółtej łodzi podwodnej: "Wszyscy żyjemy w żółtej łodzi podwodnej ...  Bardzo lubię dzieciaki i wszystko co z nimi związane, lubię umysły dzieci, ich fantazje. Więc nie wydawał mi się głupim pomysł trochę surrealistyczny opowiastki dla dzieci. Pomyślałem oczywiście, że Ringo będzie w tym dobry – taki typ dobrego wujka. Nie piosenka na serio ale piosenka dla dzieci. Ale Ringo nie był zbyt chętny do jej zaśpiewania...
To przede wszystkim moja piosenka, ale przypuszczam, że John trochę mi w niej pomógł, treść jest coraz bardziej skomplikowana ale refren, melodia i większość wersów są moje. Było trochę zabawy w czasie jej nagrywania. W tekście znalazło się kilka gramatycznych żartów. Na początku napisałem 'Everyone of us has all he needs' ale Ringo zamienił to na 'everyone of us has all we need.' I tak zostało. To trochę nieprawidłowe ale jest świetne. Uwielbialiśmy to'.

Czy kolor łodzi zainspirował Donovana, który w październiku 1966 wydał swój wielki przebój 'Mellow Yellow'. Wiemy, że tuż przed rozpoczęciem nagrywania 'Yellow Submarine', 26 maja Paul odwiedził tego muzyka w jego londyńskim apartamencie. Tak to wspomina:
 
DONOVAN: Zagrał jedną piosenkę o zółtej łodzi podwodnej. Powiedział, ze zgubił jedną linijkę i musi ja uzupełnić. Wyszedłem z pokoju a potem wróciłem z: 'Sky of blue and sea of green/In our yellow submarine'. To było nic wielkiego ale jemu to się spodobało i tak zostało w piosence.
JOHN: 'To dziecko Paula. Donovan pomógł mu w tekście, ja także. Praktycznie zrobiliśmy ją w studiu w czasie nagrywania, bazując na pomyśle Paula, jego tytule. Więc uważam, że to jego utwór.
 
  Yellow   Submarine - Songwriting  Work  Tape  Part  1
 
 
            
57 Wimpole Street, Londyn, dom Jane Asher
  Paul prawdopodobnie napisał piosenkę w domu Jane Asher w Londynie.
Znakomicie wypadły w utworze tzw. efekty dźwiękowe, które zostały finalnie nałożone w nagraniu 1 czerwca. Czterech Beatlesów przeszukało dokładnie wszystkie pomieszczenia magazynowe, schowki i inne pomieszczenia studia przy Abbey Road wyciągając stamtąd wszelakie gwizdki, dzwonki, łańcuchy i wszystkie inne przedmioty, dzięki którym można było uzyskać jakikolwiek niestandardowy sound. W studiu znalazła się wanna wypełniona wodą i łańcuchami, Brian Jones z The Rollong Stones brzękał okularami, John dmuchał przez rurkę do wiadra z wodą powodując powstawanie fal i pęcherzyków, on także jest autorem specyficznego wokalu w piosence symulującej wydawanie komend przez kapitańską tubę.Wszedł do komory, służącej powstawaniu echa i stamtąd wykrzykiwał na całe gardło: 'Full speed ahead Mister Captain'. W studiu panował hałas i rwetes ale starannie kontrolowany.Technicy wszędzie poustawiali mikrofony. Mal Evans spacerował po studiu i dudnił swoim ogromnym bębnem, co wszystkich zgromadzonych skłaniało do wesołych komentarzy, rozmawiania, szemrania. Wszystko było nagrywane! Muzycy sesyjni odegrali swoją partię na instrumentach dętych, rozpoczynającą się po słowach: 'and the band begins to play' (prawdopodobnie jest marsz 'Le Rêve Passe' z 1906 autorstwa Georgesa Kriera i Charlesa Helmera. Nazwiska ich są nieznane ale wydaje się, że ich partia mogła być nagrana dużo wcześniej, w dniu nagrywania "efektów dźwiękowych", Beatlesi zadbali by obecni byli tylko bliscy znajomi. Nagrywanie piosenki trwało dłużej niż nagrywanie całego 1-go albumu zespołu!
 
 Piosenka jeszcze bez dodanych efektów dźwiękowych

Jak wspomniałem wyżej 'Yellow Submarine' ukazała się na singlu wraz z drugim utworem z albumu 'Reovolver', pięknym arcydziełem Paula, 'Eleanor Rigby'. Singiel pod koniec roku uzyskał nagrodę imienia Ivora Novello za najlepiej sprzedającą się płytę dowolnej kategorii w Wielkiej Brytanii.
Ciekawostką jest fakt, że piosenka 'Yellow Submarine' to pierwsza!!! wskazówka do słynnej późniejszej „afery” znanej jako: PAUL ID DEAD (Paul nie żyje), głoszącej tezę, że Paul McCartney nie żyje, a w zespole występuje jego sobowtór. Entuzjaści tej przyszłej teorii cofną się w czasie i odnajdą potwierdzające ją znaki w tekście piosenki: yellow submarine miała symbolizować morską trumnę podróżującą pod 'sky of blue' w 'sea of green' trawy. Singiel się co prawda ukazał przed DATĄ KATASTROFY, która identyfikowana jest jako 9 listopada 1966 ale zwolennikom tej teorii zupełnie to nie przeszkadzało.. Post pod nazwą PAUL IS DEAD jest specjalnie dedykowany temu wydarzeniu.
Piosenka pierwotnie zaczynała się 30-sekundową sekcją zawierającą narrację Starra i dialog Harrisona, McCartneya i Lennona, wspieraną dźwiękiem maszerujących stóp (tworzonym przez potrząsanie blokami węgla w pudełku). Napisana przez Lennona narracja skupiała się na ludziach maszerujących z Land’s End do John o’ Groats i „ze Stepney do Utrechtu” i dzielących wizję żółtej łodzi podwodnej. Pomimo czasu potrzebnego na opracowanie i nagranie tego intro, zespół postanowił porzucić ten pomysł, a sekcja została wycięta z utworu 3 czerwca.  

GEORGE MARTIN: Musiała to być jedna z najbardziej niezwykłych sesji Beatlesów. Bardziej przypominała te, które robiłem z The Goons i Peterem Sellersem. Chłopcy uwielbiali każdą minutę. Potrzebowaliśmy wszelkiego rodzaju efektów dźwiękowych, a worki z piaskiem były rzucane, podczas gdy John puszczał bańki, a George wydawał wirujące dźwięki z wodą. Myślę, że to zadziałało bardzo dobrze. Była też orkiestra dęta. To nie był efekt dźwiękowy na taśmie, zespół był tuż w studiu, nie wspominając o masowym chórze złożonym z każdego, kto akurat był w pobliżu. Oznacza to, że nie słyszysz tylko Ringo i innych Beatlesów śpiewających „Yellow Submarine”, słyszysz także Patti Harrison, pracowników studia, inżynierów dźwięku i wiernych menedżerów trasy The Beatles, Mala i Neila. Nawiasem mówiąc, John nie mówi przez butelkę, gdy powtarza słowa Ringo w piosence. Ten oryginalny pomysł nie wypalił, więc Mal Evans opracował pomysłową metodę, dzięki której słowa były wypowiadane przez Johna za pomocą jego wzmacniacza gitarowego.
George Martin i Geoff Emerick - 1995
 
GEOFF EMERICK:
 
Większość popołudnia spędziłem próbując nagrać mówione wprowadzenie do „Yellow Submarine”. W 1960 roku odbył się dobrze nagłośniony charytatywny spacer lekarki o nazwisku Barbara Moore z Land’s End do John O’Groats — dwóch najbardziej oddalonych od siebie punktów na brytyjskim kontynencie. John, który często trzymał głowę w gazecie, kiedy nie grał na gitarze ani nie śpiewał, napisał krótki, brzmiący średniowiecznie wiersz, który w jakiś sposób łączył spacer z tytułem piosenki, i był zdeterminowany, aby Ringo go wyrecytował, przy akompaniamencie odgłosu maszerujących stóp. Wyciągnąłem starą radiową sztuczkę z potrząsaniem węglem w tekturowym pudełku, aby symulować kroki, a Ringo starał się jak mógł, aby był emocjonalny, beznamiętny, ale ostateczny efekt był, jednym słowem, nudny. Mimo że spędziliśmy wiele godzin na składaniu wszystkiego do kupy, cały pomysł ostatecznie porzucono. Prawie trzydzieści lat później dodaliśmy wstęp z powrotem do zremiksowanej wersji „Yellow Submarine”, która znalazła się na stronie B singla CD „Real Love”, jednej z dwóch piosenek Lennona dokończonych pośmiertnie przez żyjących Beatlesów i wydanych w 1996 roku. Paul wymyślił „Yellow Submarine” jako wspólny śpiew, więc kilku przyjaciół zespołu i bliskich zostało zaproszonych na wieczorną sesję. Wtedy wszyscy byli wyraźnie w imprezowym nastroju. Chociaż sami nie próbowaliśmy trawki, Phil i ja byliśmy w otoczeniu wystarczającej liczby muzyków, aby wiedzieć, co to jest, i czasami czuliśmy dziwny zapach w studiu po tym, jak Beatlesi i ich roadies ukradli jointa w kącie, chociaż bardzo wątpię, czy sztywny George Martin wiedział, co się dzieje. Podobnie jak winne dzieciaki, Mal lub Neil czasami próbowali zatuszować zapach, zapalając kadzidło, ale samo to było dla nas wskazówką. Nic jednak nie powiedzieliśmy: jeśli Beatlesi chcieli się naćpać podczas sesji nagraniowych, to nie była nasza sprawa. Byliśmy tam, żeby wykonać zadanie i po prostu kontynuowaliśmy pracę, którą mieliśmy do wykonania. Po długiej przerwie obiadowej (podczas której podejrzewaliśmy, że spożywano coś więcej niż jedzenie), zaczęła się zbierać hałaśliwa grupa, w tym Mick Jagger i Brian Jones, a także dziewczyna Jaggera Marianne Faithfull i żona George'a Harrisona, Patti. 
Wszyscy byli ubrani w najlepsze stroje z Carnaby Street, kobiety w minispódniczkach i zwiewnych bluzkach, mężczyźni w fioletowych dzwonach i futrzanych kurtkach. Phil i ja rozstawiliśmy kilka mikrofonów otoczenia w studiu, a ja postanowiłem dać każdemu również mikrofon ręczny na długim przewodzie, żeby mogli się swobodnie poruszać — nie miałem zamiaru próbować ich powstrzymać! Dwóch Rolling Stonesów i Marianne Faithfull zachowywali się tak, jakbym nie istniał; dla nich, myślę, że byłem po prostu jednym z niewidzialnych „małych ludzi”. Patti była bardziej uprzejma, wychodząc ze swojej drogi, żeby się ze mną przywitać. Wydawała się nieśmiała, ale też bardzo czarująca. Cała scena inspirowana marihuaną tego wieczoru była całkowicie szalona, ​​żywcem wyjęta z filmu braci Marx. Cała kolekcja instrumentów perkusyjnych i pudełek z efektami dźwiękowymi EMI była rozrzucona po całym studiu, a ludzie chwytali dzwonki, gwizdki i gongi na chybił trafił. Aby symulować dźwięk zanurzającej się łodzi podwodnej, John chwycił słomkę i zaczął dmuchać bańki do szklanki — na szczęście udało mi się przesunąć mikrofon w pobliżu na czas, żeby to nagrać dla potomnych... Ludzie zaczęli stukać się kieliszkami i wykrzykiwać na chybił trafił; te krzyki w tle w drugiej zwrotce pochodziły od Patti Harrison, co zawsze było dla mnie ironiczne, biorąc pod uwagę, jak cicha ona zwykle była. W pewnym momencie musiałem wybiec do studia, żeby zobaczyć, gdzie wszyscy zniknęli; słyszałem głosy dochodzące z głośników w pokoju kontrolnym, ale nikogo nie widziałem. Okazało się, że impreza przeniosła się do małej komory pogłosowej z tyłu pomieszczenia. Kiedy otworzyłem drzwi, ponownie wyczułem słaby zapach „kadzidła”. Gdy zbliżała się północ, Mal Evans zaczął maszerować po studiu, mając na piersiach wielki bęben basowy, a wszyscy inni w kolejce za nim śpiewali w stylu conga do refrenu. To było kompletne szaleństwo. Kiedy John wbiegł z powrotem do komory pogłosowej i improwizował swój numer „Kapitanie, kapitanie” przy dźwięku brzęczących dzwonków i łańcuchów, wszyscy zgięliśmy się wpół ze śmiechu. Atmosfera wokół jego głosu była po prostu idealna i tak właśnie działy się wszystkie te fragmenty. Chociaż płyta brzmi dość produkcyjnie, tak naprawdę powstała pod wpływem chwili — John i pozostali po prostu dobrze się bawili. Jakoś to zadziałało, mimo chaosu...
   Przez cały dzień George Martin i ja dogrywaliśmy różne dźwięki żeglarskie z płyt z efektami dźwiękowymi w bibliotece EMI. Ta sama biblioteka miała zostać dobrze wykorzystana później tego wieczoru, kiedy nadszedł czas na dodanie solówki do utworu. Wtedy wszyscy byli już zbyt zmęczeni — lub naćpani — żeby poświęcić więcej uwagi dwutaktowej przerwie, która została na solówkę, a biorąc pod uwagę ogromną ilość czasu, która już została poświęcona utworowi, George Martin nie zamierzał zaczynać długiego procesu, w którym George Harrison zakłada gitarę i mozolnie wymyśla partię. Zamiast tego ktoś — prawdopodobnie Paul — wpadł na pomysł wykorzystania orkiestry dętej. Oczywiście nie było możliwości, żeby zarezerwować zespół na tak krótki termin, a w każdym razie George Martin prawdopodobnie nie przeznaczyłby budżetu na ich zatrudnienie, nie na tak krótki fragment. Zamiast tego wpadł na pomysł genialnego rozwiązania — takiego, o którym z upływem czasu najwyraźniej zapomniał. […] Phil McDonald został należycie wysłany, aby zdobyć kilka nagrań marszów Sousy i po przesłuchaniu kilku z nich George Martin i Paul w końcu wybrali ten, który był odpowiedni — był w tej samej tonacji co „Yellow Submarine” i wydawał się wystarczająco pasować. Problemem tutaj były prawa autorskie; zgodnie z prawem brytyjskim, jeśli wykorzystałeś więcej niż kilka sekund nagrania w wydaniu komercyjnym, musiałeś uzyskać pozwolenie od wydawcy piosenki, a następnie zapłacić negocjowalną tantiemę. George nie miał zamiaru robić ani jednego, ani drugiego, więc powiedział mi, abym nagrał tę sekcję na czystym kawałku taśmy dwuścieżkowej, a następnie pociął ją na kawałki, wyrzucił kawałki w powietrze i poskładał je z powrotem. Końcowy wynik powinien być losowy, ale jakoś, kiedy złożyłem to z powrotem, wyszło prawie tak samo, jak było na początku! Nikt nie mógł uwierzyć własnym uszom; wszyscy byliśmy całkowicie zdumieni. Ale w tym momencie była już późna noc i kończyło nam się czas — i cierpliwość — więc George kazał mi po prostu zamienić dwa utwory i wrzuciliśmy je do mastera multitrack, uważając, żeby szybko je wyciszyć. Dlatego solo jest tak krótkie i dlatego brzmi niemal muzycznie, ale nie do końca. Przynajmniej jest na tyle nierozpoznawalne, że EMI nigdy nie zostało pozwane przez pierwotnego właściciela praw autorskich do utworu.
The Beatles ' 1966

 
Wróćmy jeszcze do tej sesji. Ciekawy, opis (z fragmentami opisu znanymi nam już ) sesji nagraniowe opisywanej piosenki znajdujemy jeszcze raz w znakomitej książce Craiga Browna: "Raz, dwa, trzy, cztery, Beatlesi i ich czas"

    1 czerwca 1966, przyjęcie w studiu EMI, Abbey Road. Beatlesi nagrali partię perkusji do piosenki, a także roztrzęsiony wokal Ringo i jego zawiły, prześmiewczo poetycki wstęp ( z którego później zrezygnowano). Ale przecież to piosenka do wspólnego pośpiewania, więc na wieczór zapraszają grupę imprezowych znajomych, by wszyscy dołączyli do nich w studiu numer dwa. Przychodzą między innymi Pattie Boyd, Mick Jagger, Brian Jones, Marianne Faithfull i Alf Bricknell, wieny kierowca Beatlesów.
     Kiedy wchodzą, realizator dźwięku Geoff Emerick orientuje się, że wszyscy są, jak to eufemistycznie określa, w „najwyraźniej zabawowym nastroju”. Z ich wyglądu wnioskuje, że na kolacji „przyjmowano nie tylko jedzenie”. Chociaż on sam nigdy nie palił trawy, wystarczająco dużo czasu spędził wśród muzyków, by rozpoznać jej aromat. „Czasami wyczuwaliśmy dziwny zapach w studiu, kiedy Beatlesi i ich techniczni przypalali jointy w kącie, chociaż bardzo wątpię, by porządny George Martin wiedział co się dzieje”.
    W studiu szybko zaczyna się impreza będąca kwintesencją lat 60-tych – kobiety w spódniczkach mini i luźnych bluzkach, mężczyźni w fioletowych dzwonach i futrach. Emerick podejrzewa, że raczej nie będą spokojni – „Nie było możliwości, żebym mógł opanować te towarzystwo!” - więc wydaje im mikrofony na długich kablach.
    John mówi, że chciałby osiągnąć efekt, jakby śpiewał pod wodą. Próbuje płukać gardło i jednocześnie śpiewać, ale się krztusi. Wpada na inny pomysł – teraz nalega, by zorganizować jakiś zbiornik z wodą, do którego wsadzi głowę.
     George Martin nauczył się już radzić z wybrykami Johna i próbuje go od tego odwieść. Ten jednak nalega. Emerick sugeruje kompromis: a może John wsadzi pod wodę tylko mikrofon? George Martin martwi się, że to popsuje sprzęt, i ostrzega Emericka, że to on pokryje wszelkie koszty związane z usterkami.
    Szukają czegoś, co mogłoby zabezpieczyć mikrofon pod wodą. Mal Evans znajduje w swojej torbie prezerwatywę. Emerick nakłada ją na mikrofon i wkłada go do butelki po mleku wypełnionej wodą. Już mają zacząć nagrywać, kiedy apodyktyczny kierownik studia, pan Fowler [Edward], zagląda do sali, żeby sprawdzić, czy nie dzieje się nic złego.
     Emerick wie, że jeśli Fowler zauważy mikrofon w butelce po mleku, od razu go zwolnią. Ale John wykazuje się sprytem, kiedy widzi tylko twarz pana Fowlera, chwyta wymyślną konstrukcję i chowa ją za plecami.
- Wszystko w porządku, panowie? - pyta pan Fowler.
- Tak, proszę pana, panie kierowniku, wszystko idealnie, proszę pana – odpowiada John przy akompaniamencie chichotów. Nawet George Martin też się śmieje.

 
    Nagranie trwa nadal, ale podwodny dźwięk nie jest zadowalający, więc pomysł prędko zostaje porzucony. Można się bawić! 
   Beatlesi robią nalot na dużą szafę, znaną jako Pułapkę, skarbnicę ciekawostek i gadżetów: są w niej urządzenia do imitowania odgłosów burzy, stare szlauchy, dzwonki z czasów wojny, łańcuchy, gongi, nawiewy, gwizdki i rogi. Liczni i śliczni łapią, co wpada im w ręce, i pośród odgłosów dobrej zabawy i brzękania kieliszków zaczynają śpiewać. Na nagraniu słychać te pokrzykiwania imprezowiczów, szczególnie w drugiej zwrotce – najbardziej przebija się nieśmiała Pattie Boyd [od kilku miesięcy pani Harrison].
    Niedługo potem wszyscy tłoczą się w komorze pogłosowej na tyłach studia. Emerick wyczuwa znowu „słaby zapach ‘kadzideł’”. Kiedy goście piją i chichoczą, hałasują i pohukują, John przemawia knajackim głosem: „Pełna naprzód, panie bosman! Pełna naprzód!”. Pod koniec wieczoru Mal Evans maszeruje po studiu i wali w duży bęben zawieszony na piersi. Reszta idzie za nim gęsiego, tańcząc i pokrzykując.






In the town where I was born,
Lived a man who sailed to sea,
And he told us of his life,
In the land of submarines,

So we sailed on to the sun,
Till we found the sea green,
And we lived beneath the waves,
In our yellow submarine,

We all live in a yellow submarine,
yellow submarine, yellow submarine,
We all live in a yellow submarine,
yellow submarine, yellow submarine.

And our friends are all aboard,
Many more of them live next door,
And the band begins to play.

(trąbki)

We all live in a yellow submarine,
yellow submarine, yellow submarine,
We all live in a yellow submarine,
yellow submarine, yellow submarine.

(Full speed ahead, Mr. Boatswain full speed ahead!
Full speed it is, Sgt
Cut the cable, Drop the cable
Aye, aye, sir, Aye, aye
Captain! Captain!)

As we live a life of ease(life of ease)
Every one of us(every one of us) has all we need,(has all we need)
Sky of blue,(sky of blue) and sea green,(sea of green)
In our yellow(In our yellow) submarine.(submarine) ( Haha! )

We all live in a yellow submarine,
yellow submarine, yellow submarine,
We all live in a yellow submarine,
yellow submarine, yellow submarine.




Historia The Beatles
History of  THE BEATLES



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz