REVOLVER - ALBUM



Album 'REVOLVER'
wydany: 5 sierpnia 1966 (UK), 8 sierpnia 1966(USA)
nagrywany:6-8, 11, 13-14, 16-17, 19-22, 26-29 kwietnia, 5-6, 9, 16, 18-19, 26 maja, 1-3, 6, 8-10, 14, 16-17, 21 czerwca 1966 (Studio 2, Abbey Road Studios, London, England}
miksowany:26 kwietnia, 6, 16, 19 maja, 3, 6, 9, 17, 21 czerwca 1966
indeks: patrz wersje albumu
długość: 35'01”
producent: George Martin
inżynierowie: Geoff Emercik, Phil McDonald
okładka : Klaus Voorman



Wersje albumu:
Revolver UK: Parlophone PMC 7009, August 5, 1966 (mono)
Revolver UK: Parlophone PCS 7009, August 5, 1966 (stereo)
Revolver US: Capitol T 2576, August 8, 1966 (mono)
Revolver US: Capitol ST 2576, August 8, 1966 (stereo)
"Yesterday"... and Today Capitol T 2553, June 15, 1966 (mono)
"Yesterday"... and Today Capitol ST 2553, June 15, 1966 (stereo)
Revolver (CD) UK: Parlophone CDP 7 46440 2, April 30, 1987
Revolver (CD) US: Capitol C1-90452, July 28, 1988
Revolver (CD) remastered: US: Capitol 82417, September 9, 2009
Studio Abbey Road nr 2 , 1966, sesja do albumu REVOLVER

obsada: wymieniona przy poszczególnych utworach




Piątego sierpnia w sklepach płytowych pojawił się album, który gdyby nie to, że już w przedsprzedaży znalazł około miliona nabywców, mógłby leżeć na półkach w ogóle niezauważony. W ferii barw rodem z Carnaby Street nietrudno było przeoczyć czarno-białą okładkę w formie kolażu z fragmentów zdjęć nałożonych na tło, które z daleka wyglądało jak palmowe liście, z bliska zaś okazywało się włosami wokół czterech naszkicowanych głów - tak rozpoznawalnych na pierwszy rzut oka, że nie było potrzeby drukować nazwy zespołu. Któż inny przedstawiałby się światu taką kompozycją graficzną utrzymaną w stylistyce najbardziej elitarnych czasopism ? Któż inny nazwałby swoją płytę po prostu 'Revolver', nadając awangardowy szyk słowu, które w tym szczególnym kontekście kojarzyło się nie tylko z bronią palną, ale i z obracaniem się na talerzu gramofonu. Któż poza Beatlesami miałby tyle pewności siebie, by się odważyć na tak bezpretensjonalną powściągliwość ? Revolver różnił się od typowego zestawu kilkunastu piosenek, ponieważ stanowił zwarta i spójną całość, jakby koncert zagrany na niby-scenie w studiu numer 2 przy Abbey Road. Przede wszystkim zaczynał się od bardzo naturalistycznego pokasływania i przełykania śliny ....

    Beatlesi nie byli pierwszymi, którzy poprzez muzykę oddali atmosferę 'swingującego Londynu'. Cztery miesiące wcześniej ukazał się album Rolling Stonesów 'Aftermatch', w bardzo podobny odtwarzający klimaty z King's Road i Carnaby Street - w dużej mierze za sprawą multi- instrumentalnie uzdolnionego Briana Jonesa, który grał na sitarze tak intuicyjnie, że George (Harrison0 wydawał się przy nim wręcz nieporadny. Ale od Stonesów nikt nie oczekiwał uchwycenia ducha epoki - ten obowiązek w powszechnym odczuciu spoczywał na The Beatles. Tak to więc to 'Revolver' stał się perfekcyjnym dźwiękowym portretem Wielkiej Brytanii w chwili jej największego tryumfu od 1940 roku, chwili, której przez następne pół wieku nie dorówna żadna inna, wspominanej równie często jak często sięga się po tę płytę. Nawet jeśli Beatlesi nie pierwsi wydestylowali istotę teraźniejszości, nadrobili ten poślizg zapowiedzią niedalekiej przyszłości. Był nią dziwaczny na pozór utwór zamykający album, 'Tomorrow Never Knows'. Zabawnym przejęzyczeniem Ringo ('Jutro nigdy nie wie, co przyniesie') John zatytułował osobliwy kolaż muzycznych efektów dźwiękowych, taśmy odtwarzanej od tyłu oraz własnego głosu, który tym razem nie tryska energią, ale został tak bardzo spłaszczony, że nieomal zatracił melodyjność.'Wyłącz umysł, odpręż się i daj się ponieść prądowi ...Albo graj w 'istnienie do końca. Końca początku...' podobnie jak zwycięstwa Anglii w Pucharze Świata, czasy 'She Loves You, yeah, yeah, yeah' bezpowrotnie minęły.
Tak o 'Revolver' czytamy w książce "Szał - prawdziwa historia Beatlesów" pióra Philipa Normana. Poniżej fragmenty z książki Petera Amesa Carlina 'Paul McCartney' - życie' 'Lennon -życie' ponownie Philipa Normana.
 ___________________________________________________________________
Wszystko zaczęło się mieszać w 1966: sztuka i komercja, arogancja i złamane serca, popowy spryt i awangardowa ambicja. piosenki popowe mogły być sztuką , albumy rockowe mogły być niezwykłymi, rozciągniętymi w czasie wypowiedziami. W Kalifornii lider Beach Boysów, Brian Wilson  usłyszał 'Rubber Soul' i postanowił wyprodukować 'Pet Sounds', cykl piosenek opowiadających o miłości, stracie i niewinności. Piosenki były piękne, ale ich produkcja - gęsta, ze skrzypcami, perkusją i egzotycznymi instrumentami, które brzmiały wyjątkowo dziwnie w zestawieniu z prototypami syntezatorów - była mistrzowska. John i Paul wybrali się do hotelu Waldorf na prezentację płyty dla wybranych, której dokonywał reprezentant Beach Boysów, Bruce Johnston. Wyszli z niej z przekonaniem, że dokonają czegoś znacznie lepszego. Przestały istnieć istnieć wszystkie konwenanse i granice. Czy ludzie potrafili słuchać wystarczająco uważnie, żeby usłyszeć całą piosenkę w jednej nucie? Beatlesi chcieli ich do tego namówić.
___________
 W odróżnieniu od 'trawiastego' "Rubber Soul", później nazwał powstałą w tym czasie płytę "kwasowym albumem". W rzeczywistości 'kwas'  (acid) był tylko jednym z elementów tego dzieła, które dla wielu jest największym osiągnięciem płytowym Beatlesów. oprócz nowych zawiłości i wieloznaczności rocka płyta łączyła znaną prostotę i oczywistość muzyki pop, eklektyzm oraz studyjny perfekcjonizm. Miała też w sobie energię i samodyscyplinę zespołu, który wciąż jest w trasie i gra z lufą rewolweru przystawionego do skroni. Ukazała Johna zmierzającego w całkiem nowym kierunku (zarówno w przenośni jak i dosłownie) odnajdującego swój zupełnie nowy głos, ale wciąż zadowolonego z bycia częscią grupy. Nowy Lennon skupiał się już nie tylko na sobie, ale także na poprawie jakości pracy całego zespołu. Grał na gitarze rytmicznej, śpiewał w chórkach i po prostu świetnie się bawił.

Siódmy studyjny album zespołu. Zwiastun wielkich zmian w muzyce Wielkiej Czwórki, jej muzycznego rozwoju nie spotykanego dotąd w dziejach muzyki rozrywkowej, album epokowy, kamień milowy w muzyce rozrywkowej jak i w szeroko pojętej kulturze. Do dzisiaj często uważany za najwybitniejsze dzieło Liverpoolczyków a nawet za najwybitniejszy album w historii (wg magazynu Rolling Stone – nr 3). Bogactwo i różnorodność muzycznego materiału możemy stwierdzić czytając opisy do poszczególnych piosenek zawartych na albumie. Są tu i psychodeliczne utwory jak np. 'Tomorrow Never Knows', inspirowane kulturą Wchodu jak 'Love You To', rockowe, 'Adn Your Bird Can Sing', piękne ballady jak choćby 'For No One' czy 'Eleanor Rigby'. Znajdziemy tutaj także jeden z najbardziej rozpoznawalną melodią w muzyce : ''Yellow Submarine'. Mimo to George Harrison mówił:'Revolver' sprzedawał się dobrze. Nie widzę specjalnych różnic pomiędzy 'Rubber Soul' i 'Revolver' Dla mnie oba albumy mogłyby się nazywać Część Pierwsza i Część Druga'.
 
Roboczy tytułu albumu: Abracadabra, Magic Circles, Four Sides of the Eternal Triangle, Beatles on Safari, Pendulum. Grupa rozpoczynając pracę nad albumem miała za sobą owocne finansowo ale i bardzo męczące tournée , spokojnie więc mogła skupić się na pracy w studiu, stąd ogrom na albumie „tricków” technicznych jak loopy, taśmy puszczane do tyłu, ponownie nowe instrumenty, wynajęci muzycy studyjni w tym hinduscy. Na 'Revolver' można po raz pierwszy zauważyć te wszystkie pomysły, które tak eksplodują za rok na singlu 'Strawberry Fields Forever' czy albumie 'Sgt. Pepper's'. Przede wszystkim najbardziej wyraźne innowacje znajdujące się na albumie to: wykorzystanie sztucznego podwójnego nakładania ścieżki (ADT) – technika ta umożliwia połączenie tej samej ścieżki wokalnej przesuniętej w czasie o ułamki sekund co przypomina jakby połączenie naturalne dwóch partii wokalnych (tego samego głosu np). Technika ta została wynaleziona przez inżyniera EMI Kena Townsenda, który zdaniem Harrisona powinien dostać za nią medal. Drugą innowacją było nagrywanie z taśmy puszczonej od tyłu (Tomorrow Never Knows, I'm Only Sleeping).
 
PAUL: 'Nagranie tego albumu zajęło nam więcej czasu niż przy poprzednich, gdyż zazwyczaj idziemy do studia mając powiedzmy 8 numerów własnych i kilka starych jak np. 'Mr. Moonlight' lub innych, dobrze nam znanych, które szybko robimy. Tym razem mieliśmy tylko własne kompozycje, w tym trzy od George'a i mieliśmy nad czym wszyscy pracować, bo w zasadzie mieliśmy tylko melodie, akordy na gitarę i naprawdę wymagało to wszystko sporo pracy. Myślę, że będzie to nasz najlepszy album. Nie będą potrafili go skopiować'.
 
Album został wydany tuż przed ostatnim tournée zespołu w sierpniu 1966 a mimo to, żadna z piosenek nie znalazła się w ich repertuarze koncertowym. Aranżacja piosenek była zbyt skomplikowana by odtwarzać je w uboższej formie – co często się dzisiaj spotyka – niż ta z płyty.
 
George Martin
GEORGE MARTIN : Ich wymagania w studiu stały się coraz większe. Zaczęli mi m mówić, co chcą osiągnąć, oczekiwali ode mnie więcej pomysłów i by przełożyć te pomysły na nagrania na różne sposoby.
 Słuchając albumu 'REVOLVER' nie ma się złudzeń, że chłopcy mieli w uszach bardzo dużo amerykańskiej muzyki. Pytali: 'Czy możemy osiągnąć taki efekt ?'.Tym razem chcieli, byśmy zrobili dużo radykalnych rzeczy, jak choćby wrzucenie wysokiego EQ  na mixy, zaś dla "blachy" chcieli bardzo dużo "góry" i wyeliminowania basu. Inżynierowie zastanawiali się czasem, czy tyle EQ jest rzeczywiście potrzebne. Przepuszczaliśmy to przez cały zakres EQ na dysku, a jeśli im jeszcze było mało, to przepuszczaliśmy to to przez następny zakres EQ i po zwielokrotnieniu tego uzyskiwaliśmy bardzo dziwaczne brzmienie, które podobało się The Beatles i prawie zawsze się sprawdzało.
GEORGE : EQ to equalizacja, czyli kiedy dodaje się trochę góry lub zdejmuje nieco dołu. To w sumie bas, wysokie i środek, ale equalizacja brzmi o wiele ładniej. Mam bardzo wysokie EQ, gdzieś około 3000 herców, jeśli zbyt dużo myślę, mózg mi się hercuje.
    George Martin miał silną pozycję w naszym studyjnym życiu, ale kiedy zyskaliśmy trochę wiary w siebie, on i inni ludzie z EMI podchodzili do nas na większym luzie. Z biegiem czasu zaczęli bardziej wierzyć w nasze zdolności, bo nie było wątpliwości co do tego, że odnosimy sukcesy. Odpuścili już sobie belfrowskie podejście do nas. 
    Ponadto George Martin stał się także naszym przyjacielem i spotykaliśmy się z nim na gruncie towarzyskim. Każdy nasz przebój numer 1 dawał nam większą kontrolę. Wracając do studia, wpijaliśmy się coraz bardziej pazurami, aż wreszcie to miejsce było nasze.
JOHN:   Dokształciliśmy się w wiedzy studyjnej. Początkowo gdy tam byłem, myślałem 'To jest magnetofon, będę do ciebie śpiewał i grał. Ty znasz się na magnetofonach - włącz a ja zaśpiewam'. Jednak kiedyś powiedziano mi: 'Jeśli zrobimy to tak, to uzyskamy nieco pogłosu' lub, że jeśli stanę tutaj, to zabrzmi to inaczej, niż gdybym stał tam. Tak człowiek zaczyna się uczyć. 
  Słuchałem czterech naszych pierwszych albumów, jeden po drugim, żeby zobaczyć jak rozwinęliśmy się muzycznie i to było interesujące zajęcie. Dojechałem do albumu 'Revolver' i miałem dosyć. Słuchanie zajmuje zbyt wiele czasu, ale widać nasz rozwój, spowodowany większą wiedzą studyjną i wyrafinowaną techniką.
 
PAUL: 'Początkowo chcieliśmy nagrać 'Revolver' w Ameryce ale zażądali tam ogromnych pieniędzy. Postanowiliśmy o tym zapomnieć, chcieli nas wykorzystać tylko dlatego, że byliśmy The Beatles. Myślę, że może nagramy tam płytę innym razem. Gdy skończyliśmy album, zorientowaliśmy się, że przez przypadek odkryliśmy nowe brytyjskie brzmienie. Myślę, że najwyżej przy dwóch nagraniach z albumu mogliśmy uzyskać lepsze brzmienie robiąc je u nich w Ameryce. 'Taxman' i 'Got To Get You Into My Life' ponieważ potrzebują one pewne surowości, którą nie możesz uzyskać w tym kraju z różnych powodów. Ale 'Eleanor Rigby' zabrzmiałaby tam gorzej, ponieważ muzycy grający na skrzypach są tam dużo gorsi. Ale myślę, że możemy nagrywać w Ameryce. Możemy napisać kilka specjalnych numerów, nagrać tam i zobaczyć jak to zadziała'.


To co powiedział Paul jest bardzo interesujące więc spróbuję to rozwinąć. W 1966 roku umowa The Beatles z EMI obowiązująca od 1962 roku wygasła. EMI była gotowa pokryć koszty nagrać za oceanem swojej 'złotej kury'. Brak umowy wszystko komplikował, rozmowy były w toku o czym może czterej muzycy nie do końca wiedzieli (na pewno nie Paul, w owym czasie był Beatlesem najmniej zajmującym się finansami, choć był też tym Beatlesem, który uważał, że 20% prowizji dla Briana Epsteina to zbyt dużo). Nowy, 9-letni kontrakt The Beatles zawarli z firmą dopiero w styczniu 1967 roku, pozostając wierni koncernowi EMI mimo swoich wielu zastrzeżeń co do jakości współpracy i warunków finansowych. W owym czasie mogli dowolnie przebierać w wytwórniach i żądać czegokolwiek tylko zechcą. W tym przypadku po raz kolejny ujawnił się słaby talent menadżersko-finansowy Epsteina, o czym dowiedzą się dokładnie Beatlesi już w następnym roku, po jego śmierci.

JOHN:'Revolver' to tylko tytuł. Nie ma znaczenia, dlaczego zawsze musi być jakiś powód ? Revolver znaczy tyle i już, może znaczyć wszystkie rzeczy, jakie przychodzą do głowy gdy się popuści wodze fantazji'.
BARRY MILES: 'Revolver' nie oznacza broni, ale coś co się kręci (revolves), jak np. płyta. Johnny Dean, reporter i edytor gazetki 'Beatles Monthly' wspominał, że był z muzykami gdy szukali nazwy dla płyty. Wszyscy optowali najpierw za tytułem 'Abracadabra' ale dowiedzieli się, że już ktoś użył tej nazwy. Inne pomysły to Pendulum...Ringo zasugerował zażartować ze Stonesów i nazwać album After Geography (album RS nazywał się 'Aftermath!'). John zaproponował Beatles on Safari, Paul Magic Circle... Jakoś doszli do Revolver'.
 
'Revolver' to także jedna z najbardziej popularnych okładek płytowych. Przedstawia ona połączenie rysunków i fotografii. Fotografie zrobił Robert Whitaker ale cały projekt opracował Klaus Voormann, przyjaciel zespołu jeszcze z czasów hamburskich, w owym czasie basista popularnego zespołu Manfred Mann. Klaus był zawiedziony w owym czasie rozwojem swojej kariery i myślał o powrocie do Hamburga i powrocie do kariery projektanta i malarza. Pewnego dnia zadzwonił do niego John i zaproponował mu, żeby zaprojektował okłądkę do ich nowej płyty, które miała się ukazać w sierpniu. Była to nieoczekiwana propozycja: 6 lat temu, w hamburskim klubie Kaiserkeller, Klaus po raz pierwszy zdobył się na odwagę , żeby porozmawiać z Johnem i pokazać mu projekt okładki, and którym pracował. I pomimo ich długiej przyjaźni - a podobno kawa miał moc temperowania ego - znów zobaczył, jak w Johnie objawia się ten uszczypliwy, drażliwy angielski rockers.
KLAUS: Kiedy John zaproponował mi zaprojektowanie okładki do ich najnowszego albumu, zanim powiedziałem "tak, zrobię to", zawahałem się przez chwilę. I nagle on nieoczekiwanie wściekł się na mnie. 'O co chodzi ? Nie chcesz zrobić czy co ?' Wciąż był tym starym, zastraszającym wszystkich Johnem.
 
 


 Skromny, czarno-biały projekt Klausa wygląda jakby wisiał na ścianie jak jakiejś awangardowej galerii, a nie stał na pospiesznie przeczesywanej przez klientów półce z płytami. Jak wiemy przyniósł Autorowi nagrodę Grammy (poniżej szkice Voormanna okładki).


Album osiągnął szczyt notowań 13 sierpnia 1966 i przebywał na nich przez 34 tygodnie. Co oczywiste w USA również był numerem 1. Oczywiście album pojawiał się na listach – jak każde „nowe” wydawnictwo Beatlesów – również w latach późniejszych, w 1987 jako CD, w 2009 jako CD remaster.

PAUL: Czasy 'Revolver'... Czasem mieliśmy pomysł na jakiś inny rodzaj aranżacji, szczególnie jeśli chodziło o solówki. John chciał flet w 'You've Got To Hide Your Love Away'. Byłem zainteresowany waltornią w 'For No One', bo już jako dziecko zakochałem się w tym instrumencie. Waltornia ma piękne brzmienie, powiedziałem więc o tym George'owi Martinowi,,, Tak to się odbywało...


Jeszcze fragment z książki P.A.Carlina"Paul -  życie": Słuchając próbnej taśmy z nagraniami z sesji 'Revolver' gdzieś w hotelu ich letniej trasy, John, przez ostatnią dekadę lider w ich wyścigu, wygłosił szokujące stwierdzenie: 'twoje piosenki są lepsze od moich'. takie chwile rozgrzewały serce Paula i wzmacniały jego pewność siebie. 'Pamiętam jak z tamtego czasu, kiedy z uśmiechem zadowolenia mówi:"To jest to, jest dobrze" - mówi Paul wspominając ich ówczesne sesje nagraniowe. - "To były miłe chwile: hm..udało mi się, dobrze się spisałem!"
  John rzeczywiście podziwiał Paula. Ale Paul również go przerażał. Kiedy obserwował wzlot przyjaciela z dzieciństwa i twórczego partnera, czuł, że wpada w emocjonalną przepaść. "Odbywało się powolne morderstwo" -  powiedział po latach. Uważał, że rosnące w nim poczucie wartości Paula było tym, co go zabijało.

Czytaj także:




Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
 

5 komentarzy:

  1. Najlepszym lekarstwem na "kiepskie dni" jest podróż w świat,który pozornie znamy,ale zgłębiając go z kimś kto nadaje na tych samych falach, oddajemy mu się namiętnie. Dziś wróciłem do płyty "Revolver" i z Twoim opisem odkryłem na nowo jej urok. Dzięki Ryszardzie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Razem z Sierżantem i Abbey Road moja ulubiona płyta Beatlesów :). Bardzo równa od początku do końca, a ostatni utwór to prawdziwy odjazd.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jak pisał jeden z Szanownych Czytelników, obok Sierżanta Pieprza i Abbey Road Revolver jest również jedną z moich ulubionych płyt Beatlesów. Każda z wyżej wymienionych co chwilę przejmuje palmę pierwszeństwa. Niekiedy na horyzoncie pojawia się też Rubber Soul. A tak na marginesie, czy istnieje jakieś poważne źródło świadczące o uznaniu wyrażonym przez Johna dla zdolności kompozytorskich Paula właśnie w takich, bezpośrednich słowach?

    OdpowiedzUsuń
  4. Kuba Wu. Tak. Istnieje. Wspomnienia Paula. Paul opowiadał, że John mówił mu, że jego kompozycje, przeznaczone na album są lepsze od tego co on napisał. Cóż, wprost nigdy nie usłyszeliśmy tego nigdy z ust Johna, ale akurat wierzę Paulowi. Wchodzimy tutaj zawsze na pewne delikatne pole. Paul wspomina, że uczestniczył w powstawaniu jakiejś piosenki, dla wszystkich zdecydowanie 'johnowej', i na odwrót. Czasami któryś z muzyków może się mylić ale nieświadomie. Upływ czasu, "intensywnie" spędzany wtedy czas. Przyjąłem już kiedyś dawno teorię, że jeśli nawet jakaś piosenka jest zdecydowanie jednego z dwójki, to w tle zawsze gdzieś unosi się duch tego drugiego. Obaj przyznawali, że pisząc piosenki, myśleli o tym co powie na temat pisanej tej drugi. Tak w skrócie Kuba.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawym zagadnieniem, a propo przytoczonej tutaj premiery Pet Sounds Beach Boysów, i reakcji Beatelsow, że muszą nagrać coś lepszego, jest rywalizacja między zespołami, dzięki której cała muzyka rozrywkowa zaliczyła nagły skok. Tutaj jest to dość ciekawie wyjaśnione : https://youtu.be/Hh7yI9Z6BvQ . I oczywiście gdyby nie Pet Sounds, nie wiadomo jakby potoczyłaby się dalej kariera Beatelsow,i jakby wyglądała, gdyby nie czuli presji ze strony kolegów z USA :)

    OdpowiedzUsuń