JOHN: Paul McCartney nie mógł umrzeć tak, by świat się o tym nie dowiedział. Podobnie, jak nie mógł się ożenić, by świat o tym nie usłyszał. To jest niemożliwe - nie może jechać nawet na wakacje, by nie wiedzieli o tym wszyscy ludzie na świecie. To zupełna wariacja, ale okazała się bardzo pomocna w promocji albumu 'Abbey Road'.
PAUL: Pogłoski o mojej śmierci zostały znacznie przesadzone. Jednak gdybym nie żył, jestem pewien, że dowiedziałbym się jako ostatni.
PAUL: Pogłoski o mojej śmierci zostały znacznie przesadzone. Jednak gdybym nie żył, jestem pewien, że dowiedziałbym się jako ostatni.
Kto wie, czy to nie najsłynniejsza "teoria spiskowa" w dziejach kultury masowej. Plotka o śmierci Paula McCartney'a, i o tym, że w zespole funkcjonuje jego sobowtór, narodziła się w 1969 roku, ale w czasie pierwszego koncertu Beatlesa w Polsce otrzymywałem wiele maili, newsów, linków do wszelakich portali z "reaktywacją" mitu. Wskazywano mi nawet link do filmu na youtube, w którym George Harrison kilka tygodni przed swoją śmiercią miał przyznać się do faktu, że Paula nie było w zespole już od 1966 roku, w którym to basista Fab Four miał ulec śmiertelnemu wypadkowi.
Ten temat poruszam na samym końcu. Zauważałem jednak na koszulkach fanów przybyłych na oba koncerty McCartney'a w Polsce napisy w stylu: Is this real Paula? The Beatles by być w zgodzie z własnym sumieniem i wobec fanów przemycać mieli w swoje twórczości (muzyce, okładkach na albumach) tą informację, ale szpony wielkich wytwórni (EMI i Capitolu) dławiły całkowite ujawnienie informacji. Ale ich sekretne wskazówki miały być czytelne dla najbardziej dociekliwych fanów. Do samej teorii o swojej śmierci sam zainteresowany nawiązał tytułem koncertowego albumu "Paul is Live" [1993].
Ponieważ w ostatnim poście PAŹDZIERNIK wspomniałem o tym wydarzeniu oraz zamieściłem oddzielny post na temat "sekretnych" wskazówek zawartych na okładce "Abbey Road" publikuję dzisiaj specjalny post o tej teorii zamykający temat.
Pierwsze sygnały o śmierci Paula pojawiły się w artykule z 17 września 1969 gazety Times-Delphic uniwerystetu Drake w Des Moines (Iowa). Jego autorem był Tim Harper, który później powiedział, że nie on stoi za pomysłem na ten artykuł. Napisać go miał wyłącznie dla zabawy w wyniku sugestii swego kolegi, Dartanyana Browna, który to miał usłyszeć o tej plotce na zachodnim wybrzeżu Stanów, oraz przeczytać w podziemnej gazetce w Kalifornii. Plotka nabrała tempa 12 października 1969 roku, kiedy DJay z radia WKNR-FM w Detroit, Russ Gibb ujawnił, że miał otrzymać anonimowy telefon od mężczyzny przedstawiającego się jako Tom, który miał mu zdradzić o nieznanym jeszcze szerzej, szokującym fakcie, że niektóre płyty The Beatles zawierały ukryte wskazówki sugerujące, że Paul McCartney nie żyje. Dzwoniący poprosił Gibba, by ten puścił utwór "Revolution 9" od tyłu, we fragmencie gdy pada zwrot "number nine, number nine", rozszyfrowywany w ten sposób jako “turn me on, dead man” (podkręć mnie martwy człowieku). Konkluzja płynąca z jego audycji zawierała czytelny sygnał: "Paul is dead". Audycji miał słuchać Fred Labour ze studenckiej gazety The Michigan Daily. Jego artykuł maiła tytuł: "McCartney Dead; New Evidence Brought To Light". (Śmierć McCartney'a. Nowe dowody wychodzą na światło dzienne). O czym napisał Fred? Przeczytajmy co on sam mówił o swoim artykule, w zamierzeniu mającym być dobrym żartem, ale z czasem coraz częściej cytowanym: Wymyśliłem faceta. Najpierw miał się nazywać Glenn Campbell, z dwiema n". Potem uznałem, że to zbyt proste i nikt tego nie kupi, więc stworzyłem Williama Campbella.
Paul nie żyje, ale jak zginął? Wypadek samochodowy oczywiście. Wypadek samochodowy, w którym miał zginąć muzyk miał mieć miejsce o 5 rano 9 ("beatlesowska dziewiątka!") listopada 1966. Paul miał zostać zgnieciony w swoim samochodzie, sportowym Aston Martinie, po opuszczeniu studia Abbey Road, gdzie Beatlesi nagrywali muzykę (sesje do albumu "Sgt. Pepper"). Sprawczynią wypadku miała być autostopowiczka, którą Beatles zabrał po drodze. Imię dziewczyny? Rita! Co do tego czy samochód wpadł na drzewo czy do rowu teorie są różne. Zespół oraz wytwórnia wpadają w panikę. Pada pomysł, by muzyka zastąpić. Znajduje się mężczyznę łudząco podobnego do Paula pod względem wyglądu jak i głosu. Miał nim być William Campbell (z czasem do nazwiska wymyślonego przez Freda Laboura zaczęto dodawać drugi nazwisko lub przydomek: Shears). Billly Shearssss!!! ... Znamy to, prawda? Tak, to oczywiście miał być pierwowzór Billy'ego z intro do "With A Little Help From My Friends" oraz ten sam Billy, który dla Johna był inspiracją do jego piosenki The Continuing Story Of Bungalow Bill (a nie jak podają biografie zespołu Amerykanin Richard Cooke III).
Wiemy, że katastrofa ta nigdy nie miała miejsca. W dniach 6-19 listopada 1966 Paul wraz ze swoją dziewczyną, Jane Asher, byli na wakacjach (Francja i Kenia). Ale w historii The Beatles (Paula) było kilka incydentów, które mogły stanowić podatny grunt do posiania na nim omawianej teorii. 26 grudnia 1965 Paul stracił w wypadku na motorowerze przedni ząb. Zobaczyć Beatlesa z tym ubytkiem i niewielką blizną na wardze możemy zobaczyć na videoclipach do piosenek "Paperback Witer" oraz "Rain". Paul wkrótce zapuszcza wąsy by to zamaskować. W tym roku - 1966 - The Beatles przestają koncertować. O ile do sesji zdjęciowych, ba, sesji muzycznych można było zaangażować aktora-oszusta, Williama Campbella, zwycięzcę konkursu na sobowtóra Paula (dogodnie dla wszystkich na głos prawie identyczny jak Paul i jest sierotą z Edynburga), to już na scenie na żywo, w czasie konferencji prasowych dla mediów, ukrycie faktu braku prawdziwego Paula zaczynało być problemem. Co robią wobec tego Beatlesi? Zaprzestają koncertów! No i zapuszczamy wąsy! Wszyscy!
Wiemy, że katastrofa ta nigdy nie miała miejsca. W dniach 6-19 listopada 1966 Paul wraz ze swoją dziewczyną, Jane Asher, byli na wakacjach (Francja i Kenia). Ale w historii The Beatles (Paula) było kilka incydentów, które mogły stanowić podatny grunt do posiania na nim omawianej teorii. 26 grudnia 1965 Paul stracił w wypadku na motorowerze przedni ząb. Zobaczyć Beatlesa z tym ubytkiem i niewielką blizną na wardze możemy zobaczyć na videoclipach do piosenek "Paperback Witer" oraz "Rain". Paul wkrótce zapuszcza wąsy by to zamaskować. W tym roku - 1966 - The Beatles przestają koncertować. O ile do sesji zdjęciowych, ba, sesji muzycznych można było zaangażować aktora-oszusta, Williama Campbella, zwycięzcę konkursu na sobowtóra Paula (dogodnie dla wszystkich na głos prawie identyczny jak Paul i jest sierotą z Edynburga), to już na scenie na żywo, w czasie konferencji prasowych dla mediów, ukrycie faktu braku prawdziwego Paula zaczynało być problemem. Co robią wobec tego Beatlesi? Zaprzestają koncertów! No i zapuszczamy wąsy! Wszyscy!
Inny wypadek łączony z McCartney'em ma miejsce 7 stycznia 1967 roku. Bierze w nim udział ... tylko samochód muzyka, Mini Cooper, prowadzony przez marokańskiego studenta Mohammeda Hadjij'a. Paula nie ma w samochodzie. Mohammed to asystent Roberta Frasera, właściciela londyńskiej galerii sztuki, prywatnie bliskiego przyjaciela Paula. Obaj pojawiają się na przyjęciu u Paula w jego mieszkaniu wieczorem 7 stycznia. Obecni są także trzej Stonesi, Mick Jagger, Keith Richards i Brian Jones. Impreza późnym wieczorem przenosi się do domu Jaggera w Hertfordshire, a następnie do Richardsa (dom w Redlands, Sussex). McCartney jeździ w tym czasie jako pasażer u boku Jaggera. Także jego Mini Cooperem. Samochodem Paula dysponuje właśnie Hadjij. W trakcie kolejnych zmian miejsc przyjęcia samochody rozdzielają się. Hadjij rozbija samochód McCartney'a, trafiając samemu do szpitala. Samochód Beatles był w owym czasie w Londynie bardzo rozpoznawalny (dzisiaj nazwalibyśmy go "podrasowanym"), stąd pojawiają się plotki, że McCartney zginął w tym wypadku. Lutowy z 1967 magazyn fanowski "Beatles Book Monthly" komentuje i dementuje całe wydarzenie, pisząc o plotce, jakby Paul McCartney miał zginąć na wypadku na M1 w mroźny, lodowaty wieczór 7 stycznia.
Russ Gibb wrócił do tematu śmierci Paula. Możliwe, że po wysłuchaniu w domu od tyłu "9" z Białego Albumu. Wyprodukował godzinną audycję zatytułowaną "The Beatles Plot", która zdobyła taką popularność, że wyemitowały ją inne radiostacje w całych Stanach. W audycji autor zapraszał wszystkich fanów The Beatles nad zastanowieniem się nad problemem "śmierci Paula" pod kątem analizy albumów zespołu i znajdowania różnych wskazówek na wiadomy temat. Było to niejako otwarcie puszki Pandory. Jakie znajdowano wskazówki? O tym w dalszej części artykułu.
W poprzednim poście pisałem o dotarciu plotki do Wielkiej Brytanii i zyskaniu przez nią takiej popularności, że sami dziennikarze oficjalnie zaczęli się zwracać do firmy Apple i jej rzecznika o komentarz w tej sprawie. Ponieważ Paula od 22 października (1969) nie było w Londynie, odpowiadał w imieniu Apple Peter Brown, który ostatecznie sam skierował prasę do samego zainteresowanego na jego szkockiej farmie.
Wizytę korespondentki magazynu "Life" Dorothy Bacon oraz fotografa Terence Spencera opisuje Peter Ames Carlin w biografii Paula:
... W środku słychać było jakiś ruch. Potem zrobiło się cicho. Następnie drzwi frontowe się otworzyły na oścież i ukazał się w nich nieogolony i zaniedbany Paul McCartney, żywy i skrajnie wściekły. "Miał czerwoną z wściekłości twarz - wspomina Spencer. - Spojrzał na mnie i chlusnął na nas z wiadra. O ironio, zrobiłem w tym momencie zdjęcie. Nie dosięgnął mnie, ale potem zbliżył się i uderzył mnie w ramię. Przeżyłem sześć wojen, lecz nigdy nic mi się nie stało, do momentu, kiedy uderzył mnie Paul McCartney. Powiedziałem do Dorothy:"Chyba skończyła się 'gościnność' i odeszliśmy".
Wyposażeni we wszystkie dowody, jakich potrzebowali, Spencer i Bacon wyruszyli z powrotem do miasteczka, ale po dziesięciu minutach marszu usłyszeli łomot i zobaczyli, że jedzie po prostu na nich land rover Paula. Na początku Spencer się przestraszył: "Powiedziałem Dorothy: 'Na Boga, uważaj, ten facet oszalał'".
Kiedy Paul stanął na progu swego domu i patrzył za odchodzącymi dziennikarzami, błysnęła mu myśl z niedalekiej przeszłości. Prywatnie czy w świetle ramp, mając rację czy nie, wszystko się komplikuje, gdy jesteś celebrytą. Jeśli chciał innego życia, z dala od Beatlesów, potrzebował mieć tych ludzi po swojej stronie. Szlag by to trafił! Zawołał Lindę i pobiegł po land rovera.
Kiedy ich dogonił, zatrzymał samochód i wyskoczył na pole. Z uśmiechem wyciągnął do nich rękę: "Bardzo przepraszam za to co zrobiłem, Terry, nie ma żadnego wytłumaczenia". Spencer uścisnął mu dłoń. Och, nic się nie stało; sam zrobiłbym to samo! Paul zaczął się śmiać, potrząsnął głową, znowu na przyjacielskiej stopie. Co więcej, miał ofertę dla magazynu "Life": udzieli Bacon wywiadu i pozwoli na wykorzystanie amatorskich zdjęć Lindy. Ale pod warunkiem, że Spencer zgodzi się oddać mu rolkę z kompromitującymi zdjęciami. "To nie są fajne zdjęcia - wyjaśnił Paul. - Tylko wiadro z pomyjami, nic więcej". Zawarli umowę. Powstał materiał okładkowy dla "Life" zatytułowany "Paul wciąż jest z nami". Na temat swojej rzekomej śmierci Paul powiedział: 'To strasznie głupie'. Stwierdził, że plotka powstała, ponieważ chwilowo zniknął z muzycznego świata. 'Dziś nie ma nic do powiedzenia. Kwestia Beatlesów jest skończona'. Nie wyjaśnił, co miał na myśli, nie miał takiego zamiaru. 'Wszystko, co mam do powiedzenia, zawarte jest w muzyce. Jeśli chcę cokolwiek powiedzieć, piszę piosenkę'.
Ani wizyta dziennikarzy na farmie u Paula i związane z nią publikacje (także okładka magazynu "Life" z listopada 1969 z artykule "Paul jest wciąż z nami - przypadek "zaginionego Beatles"), ani oświadczenia pozostałej trójki Beatlesów nie tylko nie wygasiły plotkę a wprost przeciwnie, wzmagając nią zainteresowanie na całym świecie. Tak było, mimo że wydaje się dzisiaj absolutnie niedorzeczne, by ktoś naprawdę mógł w to wierzyć. Nie zwrócono nawet uwagi na słowa muzyka o końcu zespołu. Nawet audycje w BBC z wywiadem Paula. Paul podkreślał w swoich wypowiedziach, że plotka mogła być wynikiem faktu, że po zostaniu mężem oraz ojcem mocno wyciszył swoją obecność w mediach. Oczywiście firmie Apple taka reklama nowego albumu była bardzo na rękę, więc tak naprawdę w wewnętrznym "świecie Beatlesów" nikt się tym specjalnie nie przejmował.
PAUL: W końcu powiedziałem: "Bawmy się w to, bo to się nam opłaca. To świetna reklama, no nie? facet szaleje na punkcie naszej nowej płyty i bredzi na całego, więc powiedzcie mu to, co kiedyś rzekł Mark Twain: 'Pogłoski o mojej śmierci są mocno przesadzone'. Nie mogę zrobić nic więcej.
Wszak były duże ważniejsze problemy, a głównym z nich to napięcia wewnątrz zespołu (w firmie Apple) i w zasadzie powolny jego rozpad. Wypowiedzi Paula i innych Beatlesów nie wszyscy potraktowali jako prawdziwe.
JOHN: I co? Ogoliliśmy go i wypchaliśmy? Niby jak mieliśmy to zrobić? Nie rozumiem o co tu w tym wszystkim chodzi? ... To tak samo głupie jak ta afera z moimi słowami o Jezusie... Nie mam pojęcia jak brzmią nagrania The Beatles wstecz. Nigdy ich tak nie słucham.
RINGO: Jeśli ludzie chcą w coś uwierzyć to w to wierzą. Ja mogę tylko stwierdzić, że to nieprawda.
GEORGE: Paul ma się dobrze. Co prawda nie rozmawiałem z nim ostatnio, ale to mogę potwierdzić.
No cóż, prześledźmy kolejne wskazówki i ukryte znaki, odnalezione przez fanów zespole, mające dowodzić spiskowej teorii.
Ukryte wskazówki na okładce albumu "Abbey Road" publikowałem już na blogu. Tutaj jeszcze raz jej przypominam.
1. Przejście czterech Beatlesów miało przedstawiać nie mniej nie więcej a symboliczny pogrzeb Paula i zespół chciał, by fani o tym wiedzieli. Ci najwytrwalsi i najwierniejsi. John ubrany na biało miał być księdzem prowadzącym kondukt. Ubrany na czarno Ringo przedsiębiorcę pogrzebowego bądź żałobnika. Ostatni George w niechlujnym dżinsowym stroju grabarza. A Paul w starym garniturze szedł boso, a według niektórych zwyczajów zmarłych chowano bez obuwia. Wyjaśnienia samego basisty zespołu, że w owym dniu było bardzo gorąco, więc odłożył sandały nie przekonywały zwolenników teorii. Wtedy asfalt był gorący a trupy nie czują ciepła, więc Paul - jako nieboszczyk - mógł spokojnie po nim przechodzić.
2.
Faktem powszechnie znanym było to iż Paul palił (cała czwórka paliła)
oraz to, że był mańkutem. Na zdjęciu dostrzec można, że jednak trzyma
papierosa w prawej ręce. Kampanie przeciw tytoniowe często używały w
tamtym czasie sloganu, że papierosy to 'gwoździe do trumny'. Konotacje
tych faktów były jasne, Beatles (jego sobowtór jest praworęczny?)
trzyma swój gwóźdź do trumny. 'Paul' krocząc wydaje się być 'spóźniony'
w stosunku do pozostałej trójki. Cała trójka ma ten sam cykl kroku,
lewa przodem, prawa w tyle, Paul odwrotnie.
3.
Za plecami George'a przy ulicy stoi zaparkowany biały volkswagen Beetle
z numerem rejestracyjnym LMW 28IF . Co to oznacza ? Paul miałby 28 lat
gdyby (IF) nie umarł. Gdy ukazał się album Paul miał faktycznie 27 lat,
ale co szkodziło to zinterpretować, że wg. hinduskich mędrców - a
przecież zespół był fanem Maharishiego Guru, kultury Wschodu - wiek
osoby liczy się od momentu poczęcia nie urodzenia, a więc wszystko się
zgadzało i Paul miał w owym czasie 'wymagane' 28 lat. LMW 'mogło' także
oznaczać ' Linda McCartney Weeps' (Linda McCartney płacze), a w owym
czasie Paul i Linda byli już małżeństwem. 4.
Według teorii Paul miał zginąć w wypadku samochodowym już w 1966 roku.
Linia, którą połączymy przód volkswagena do trzech samochodów na
przedzie przebiega dokładnie przez Paula głowę. A Paul miał umrzeć
właśnie wskutek poważnego urazu tej części ciała.5. Po prawej stronie widzimy zaparkowaną czarną furgonetkę Policji. Brytyjska Policja, ze względu na fakt, że The Beatles byli oczkiem w głowie całej Korony Brytyjskiej zataiła fakt śmierci muzyka i dbała o to, by ten fakt, nie przedostał się do opinii publicznej. Według innej teorii miał ją przekupić Brian Epstein.
6. W tle po lewej stronie stoi grupka ludzi ubranych na biało (to dekoratorzy, zidentyfikowani po latach: Alan Flanagan, Steve Millwood oraz Derek Seagrove., gdy po przeciwnej stronie stoi samotnie jedna osoba (jedne źródła zidentyfikowały go jak Paula Cole'a, amerykańskiego turystę - obok na fotce, ale z czasem podważono jego opowieści, inne, że był to Tony Staples, mieszkaniec nieopodal studia). Paul miał być tym odłączonym od pozostałej trójki członkiem grupy. Dlaczego? Bo już nie żył. Dowodzić tego też miała plama krwi na jezdni, tuż za idącymi Johnem i Ringo. Niestety 'plama' ta miała być widoczna tylko na australijskiej wersji okładki. Tutaj pomijam ten punkt w grafice powyżej.
1. Napis Beatles na murze. Ostatnia litera S 'wypada' akurat w tym fragmencie muru, którego elewacja jest spękana. Miało to oznaczać oczywiste problemy wewnątrz zespołu. Brakowało jednego z liderów. I zespół powoli oswajał się z myślą, że trzeba o tym zakomunikować światu.
2. Do dzisiaj nie jest zidentyfikowana dziewczyna w niebieskiej sukience, która 'miga' nam na tylnym zdjęciu albumu. Zwolennicy teorii potrafili i ją 'ubrać' do swojej teorii. W noc, którą miał zginąć Paul padało. Ciężko, niebo było błękitne. Na 'Pepperze' Paul zaśpiewał piosenkę dla parkingowej Rity. I to ma być ona, która znika z widoku (ucieka ze sceny?) ponieważ biegnie po pomoc. Naciągane najmocniej, prawda?
3.
Po lewej stronie napisu 'Beatles' widzimy skupisko ośmiu. Kiedy się je
połączy linią powstaje liczba 3. Czy to oznacza, że zostało już tylko
trzech Beatlesów? Oczywiście!
4.
Gdy miało się obrócić okładkę o 45 stopni w kierunku przeciwnym do
wskazówek zegara, zamazane smugi na murze mają ukwzywać, co prawda
bardzo prosty, ale jednak, rysunek Grim Reapera (Żniwiarza Śmierci), od
czaszki do czarnej sukni. To był oczywisty znak, że ktoś w grupie już
nie żył.
5. Prawdziwe
miejsce pochówku Paula. Zapisane jest na murze w kilku sekcjach. Rzecz
jasna zaszyfrowanych w przekazach: 'Be at Les Abbey' (bądź w Les Abbey).
W numerologii następujące litery, R oraz O, są 18 oraz 15 literą
alfabetu. Dodając to do siebie otrzymujemy liczbę 33. Mnożąc przez
liczbę liter, a więc przez 2, otrzymujemy 66, a więc rok kiedy miał
zginąć McCartney. Trzy to także trzecia litera alfabetu. 33 to CC. Cece
to zdrobnienie od imienia Cecilia, a więc czemu nie uznać, że Paul
został pochowany w St. Cecilia's Abbey, starym klasztorze w Ryde na
Wyspie Wight?
Czas na inne wskazówki wykryte przez zwolenników teorii. Jest ich naprawdę dużo, wybrałem tylko niektóre.
1. W utworze "A Day In The Life" - wers: He didn't notice that the lights had changed (nie zauważył zmiany świateł [ulicznych]).
2. Zaakcentowanie w utworze "She's Leaving Home" czasu "śmierci Paula" - wers: Wednesday morning at five o'clock as the day begins (środowy poranek o 5 rano, o poranku). Do tego samego dnia mają się odnosić słowa: Wednesday morning papers didn't come (środowe gazety nie wyszły) w "Lady Madonna". Oczywiście, media zablokowane przez Beatlesów i firmy wydawnicze.
3. "Don't Pass Me By" Ringo wprost śpiewa: I'm sorry that I doubted you, I was so unfair, You were in a car crash (Przykro mi, że zwątpiłem w ciebie, byłem nie w porządku, a ty miałeś wypadek samochodowy).
4. "Mother's Nature Son" gdzie sam "Paul" śpiewa: Find me in my field of grass--Mother Nature's son (znajdź mnie na polu trawy synu Matki Natury).
5. W końcówce "Strawberry Fields Forever" John mruczy "cranberry juice", choć może I buried Paul (pochowałem Paula) ?
6. W "I'm So Tired" John mamrocze: Monsieur, monsieur, how about another one? Podobno ten fragment odtwarzany od tyłu sugeruje słowa: Paul is dead, man, i miss him.
7. W "Revolution 9" jeśli dobrze się wsłuchamy to możemy usłyszeć odgłos wypadku samochodowego a następnie wybuchu. Nie udało mi się znaleźć tego, przykro mi.
W teorii "Paul id dead" za pierwszy, najwcześniejszy sygnał, potwierdzający fakt śmierci McCartney'a zawarto już w 1966 roku. Amerykańska wersja albumu zespołu "The Beatles, Yesterday...and Today" (pamiętamy, że dopiero od albumu "Sgt. Pepper's ..." Amerykanie zaczęli wydawać te same wersje albumów z Wielkiej Brytanii - na wyraźne życzenie zespołu) na pierwotnie planowanej okładce - tej "niesławnej" - miała zdjęcie zespołu z tak zwanej "rzeźniczej sesji".Beatlesi na zdjęciach ubrani są w białe fartuchy, trzymając w rękach rozczłonkowane części dziecięcych lalek. Na prawym ramieniu Paula znajduje się szczęka, co może oznaczać, że stracił on zęby w wypadku (a dalej idąc tym tropem: ciężko policyjnemu patologowi zidentyfikować kogoś, kto stracił zęby). George Harrison trzyma głowę lalki tuż obok głowy Paula, co ma oznaczać dekapitację głowy muzyka w czasie wypadku. Na zdjęciu nowej wersji okładki (wytwórnia Capitol zrezygnowała z pierwszej) Paul siedzi w jakby dużej skrzyni. Oglądając okładkę z boku można dopatrzeć się Paula siedzącego w ... trumnie.
Inne okładki? "Sgt.Pepper's..." Pod napisem "Beatles" z czerwonych kwiatów układ żółtych kwiatów sugeruje kształt gitary basowej dla leworęcznych. Sam napis można rozumieć jako „Be at Leso”. Beatlesi mieli rozważać po śmierci Paul zakup greckiej wyspy Leslo by schować się przed opinią publiczną. Pamiętamy, że rzeczywiście muzycy planowali biznesowy zakup jednej z greckich wysp i chyba rzeczywiście nazywała się ona Leslo. To nie wszystko. Po lewej stronie okładki na samym dole widzimy miniaturę samochodu. Jakiego? Astona Martina! Z kolei jeśli lustro umieścimy poziomo pośrodku dużego bębna na środku albumu, tak by dzieliło ono słowa "Lonely Hearts", ujrzymy (?) zwrot „I ONE IX HE DIE”. Czyli 11 9 He Die czyli przypuszczalną datę śmierci Paula, 9 listopada. Poza innymi wskazówkami, pomijam je, nad głową Paula widzimy otwartą dłoń, a to w niektórych religiach oznacza symbol śmierci (ktoś umrze lub niedawno umarł). Na dole mamy też statuę hinduskiego boga niszczenia, Śiwy, którego ręka wskazuje wprost na McCartney'a.
No i dlaczego akurat Paul na tylnej stronie okładki odwrócony jest tyłem? Ukrywa swoją tożsamość? W niektórych kulturach mówi się, że odwrócenie się jest symbolem śmierci. Z kolei na zdjęciach z tekstami piosenek na kciuku George'a Harrisona widać napis "środa, o piątej". No i dlaczego Paul ma na sobie na rękawie oznakę z napisem OPD. A nie ODD czyli od zwrotu: Officially Declared Dead (oficjalnie uznany za zmarłego). Faktycznie napis ten oznaczał OPP (znaczek kanadyjskiej Policji prowincji Ontario).
Na koniec, Paul m prawą rękę uniesioną nad głowę. Podobno, w niektórych społeczeństwach Dalekiego Wschodu był to symbol śmierci. Ponadto, podczas gdy inni Beatlesi trzymają jasne, złote instrumenty, Paul trzyma czarny klarnet: kolejny rzekomy symbol żałoby?
Podwójna EP-ka w UK(LP w USA) "Magical Mystery Tour" zawierała w swoim wydaniu książeczkę z rysunkami, tekstami piosenek i zdjęciami z filmu TV. No i znowu pole popisu dla zwolenników teorii. Gwiazdkowy napis "Beatles" w lustrze wygląda ponoć jak liczba 2317438, która to podobno zgadzała się z numerem telefonicznym londyńskiej kostnicy. Na wielu rysunkach podobno Paul ukazany jest bez butów, co jest jednoznaczne, bez butów chowani są ludzie. Ten sam motyw odnajdziemy na okładce "Abbey Road". Poniżej umieściłem pierwszy z brzegu taki rysunek (zaznaczyłem strzałką). No fakt, Paul znowu na bosaka. Na innym zdjęciu Paul siedzi za biurkiem, na którym ma tabliczkę z wyrazem "was" (byłem).
W sekwencji filmowej "I Am The Walrusa", w której Beatlesi mimują do utworu, na głowicy bębna napis wydaje się mówić, "Love the 3 Beatles" (kochaj trójkę Beatlesów). I ob0k zestawu stoją buty... McCartney'a ? Czy Paul jest boso? Buty wydają się być pokryte plamami krwi. Jakby tego było mało, to w końcówce nagrania wstawiony jest fragment z radiowej emisji BBC "Króla Leara" Williama Szekspira, gdzie aktor jęczy: Oh, przedwczesna śmierć!
Gdy Beatlesi w finałowej scenie do piosenki "Your Mothe Should Know" schodzą w dół schodami ubrani w garnitury, wszyscy mają wpięte w klapy goździki. Trójka ma czerwone, kto ma czarny?
Na rysunku ilustrującym Paula jako Głupca Na Wzgórzu ("Fool On The Hill"), czyż on nie ma pękniętej głowy?
Na Białym Albumie ("The Beatles") John, nie wiedząc czemu, w "Glass Onion" udziela słuchaczom podpowiedzi "Paul był morsem"(The walrus was Paul). W kulturze nordyckiej, Wikingów mors jest symbolem śmierci.
"Let it Be". Czarne obwódki wokół zdjęć mogłyby oznaczać żałobę, ale przecież pozostała trójka żyje. Paul jako jedyny patrzy prosto i ma ciemne tło, więc to z pewnością to sugeruje żałobę. Zarost na pół twarzy oznacza kamuflaż.
Napisałem już o tym wcześniej, że pomimo faktu wyjaśnień Paula (naszewka OPP, czarny goździk ? po prostu zabrakło czerwonych), plotka mimo całego absurdu była analizowana, porównywana do kolejnej tajemnicy chowanej przed opinią publiczną, jak to miało miejsce w sprawie zabójstwa J.F.Kennedy'ego. I co ciekawe, podobnie jak Amerykanie, wierzyło w nią sporo znanych z dystansu do siebie Brytyjczyków (Anglików). Artykuły w mediach próbujące podkreślić prosty fakt, że tego typu zdarzenie po prostu jest w obecnych czasach absolutnie niemożliwe do zrealizowania (wygląd, głos, przede wszystkim talent Paula), wcale nie uspokajały fanów. No cóż, umieszczanie w kolejnych wydaniach gazet nowinek w sprawie "Paul is dead" znacznie poprawiało ich sprzedać. Plotka jak wszystko w showbiznesie, od samego początku była świetnym narzędziem do sprzedaży płyt (dla The Beatles i wytwórni płytowych), mediów (sprzedaż nakładów wydania). Dla oszustów okazją na świetny interes.
W 2005 roku do siedziby londyńskiej firmy Highway 61 Enertainment dotarła przesyłka (bez adresu zwrotnego). Wewnątrz paczki znajdowały się dwie kasety audio (z mini kasetą) z odnotowaną datą 30 grudnia 1999 roku, zatytułowane 'The Last Testament of George Harrison'. Głos z taśmy, szokująco "podobny" (nieprawda!) do prawdziwego głosu George'a opowiadał w niej niesamowitą historię. Zmarły w listopadzie 2001 "Beatles" pwierdza w niej fakt śmierci McCartney'a i ukrywania tego faktu przez lata. Tekst i film (w reżyserii Joela Gilberta) ukazał się na stronie PaulReallyIsDead.com, wciąż aktywnej. Ale nie zachęcam, bo oczywiście strona zachęca do zakupu filmu. I w filmiku jest tyle idiotyzmów, że że ciężko wszystkie wymieniać. Jedna z nich to np. taka, że druga zona Paula, Heather Mills miała jako dziecko być świadkiem wypadku Paula w 1966 roku. Heather urodziła się w 1968. Biznes is biznes. Bzdura pozostaje wciąż bzdurą! Co ciekawe, w 2013 roku wg. badań, aż 5% badanych wciąż wierzy, że Paul McCartney zginął w wieku 24 lat.
No i dlaczego akurat Paul na tylnej stronie okładki odwrócony jest tyłem? Ukrywa swoją tożsamość? W niektórych kulturach mówi się, że odwrócenie się jest symbolem śmierci. Z kolei na zdjęciach z tekstami piosenek na kciuku George'a Harrisona widać napis "środa, o piątej". No i dlaczego Paul ma na sobie na rękawie oznakę z napisem OPD. A nie ODD czyli od zwrotu: Officially Declared Dead (oficjalnie uznany za zmarłego). Faktycznie napis ten oznaczał OPP (znaczek kanadyjskiej Policji prowincji Ontario).
Na koniec, Paul m prawą rękę uniesioną nad głowę. Podobno, w niektórych społeczeństwach Dalekiego Wschodu był to symbol śmierci. Ponadto, podczas gdy inni Beatlesi trzymają jasne, złote instrumenty, Paul trzyma czarny klarnet: kolejny rzekomy symbol żałoby?
Podwójna EP-ka w UK(LP w USA) "Magical Mystery Tour" zawierała w swoim wydaniu książeczkę z rysunkami, tekstami piosenek i zdjęciami z filmu TV. No i znowu pole popisu dla zwolenników teorii. Gwiazdkowy napis "Beatles" w lustrze wygląda ponoć jak liczba 2317438, która to podobno zgadzała się z numerem telefonicznym londyńskiej kostnicy. Na wielu rysunkach podobno Paul ukazany jest bez butów, co jest jednoznaczne, bez butów chowani są ludzie. Ten sam motyw odnajdziemy na okładce "Abbey Road". Poniżej umieściłem pierwszy z brzegu taki rysunek (zaznaczyłem strzałką). No fakt, Paul znowu na bosaka. Na innym zdjęciu Paul siedzi za biurkiem, na którym ma tabliczkę z wyrazem "was" (byłem).
W sekwencji filmowej "I Am The Walrusa", w której Beatlesi mimują do utworu, na głowicy bębna napis wydaje się mówić, "Love the 3 Beatles" (kochaj trójkę Beatlesów). I ob0k zestawu stoją buty... McCartney'a ? Czy Paul jest boso? Buty wydają się być pokryte plamami krwi. Jakby tego było mało, to w końcówce nagrania wstawiony jest fragment z radiowej emisji BBC "Króla Leara" Williama Szekspira, gdzie aktor jęczy: Oh, przedwczesna śmierć!
Gdy Beatlesi w finałowej scenie do piosenki "Your Mothe Should Know" schodzą w dół schodami ubrani w garnitury, wszyscy mają wpięte w klapy goździki. Trójka ma czerwone, kto ma czarny?
Na rysunku ilustrującym Paula jako Głupca Na Wzgórzu ("Fool On The Hill"), czyż on nie ma pękniętej głowy?
Na Białym Albumie ("The Beatles") John, nie wiedząc czemu, w "Glass Onion" udziela słuchaczom podpowiedzi "Paul był morsem"(The walrus was Paul). W kulturze nordyckiej, Wikingów mors jest symbolem śmierci.
"Let it Be". Czarne obwódki wokół zdjęć mogłyby oznaczać żałobę, ale przecież pozostała trójka żyje. Paul jako jedyny patrzy prosto i ma ciemne tło, więc to z pewnością to sugeruje żałobę. Zarost na pół twarzy oznacza kamuflaż.
Napisałem już o tym wcześniej, że pomimo faktu wyjaśnień Paula (naszewka OPP, czarny goździk ? po prostu zabrakło czerwonych), plotka mimo całego absurdu była analizowana, porównywana do kolejnej tajemnicy chowanej przed opinią publiczną, jak to miało miejsce w sprawie zabójstwa J.F.Kennedy'ego. I co ciekawe, podobnie jak Amerykanie, wierzyło w nią sporo znanych z dystansu do siebie Brytyjczyków (Anglików). Artykuły w mediach próbujące podkreślić prosty fakt, że tego typu zdarzenie po prostu jest w obecnych czasach absolutnie niemożliwe do zrealizowania (wygląd, głos, przede wszystkim talent Paula), wcale nie uspokajały fanów. No cóż, umieszczanie w kolejnych wydaniach gazet nowinek w sprawie "Paul is dead" znacznie poprawiało ich sprzedać. Plotka jak wszystko w showbiznesie, od samego początku była świetnym narzędziem do sprzedaży płyt (dla The Beatles i wytwórni płytowych), mediów (sprzedaż nakładów wydania). Dla oszustów okazją na świetny interes.
W 2005 roku do siedziby londyńskiej firmy Highway 61 Enertainment dotarła przesyłka (bez adresu zwrotnego). Wewnątrz paczki znajdowały się dwie kasety audio (z mini kasetą) z odnotowaną datą 30 grudnia 1999 roku, zatytułowane 'The Last Testament of George Harrison'. Głos z taśmy, szokująco "podobny" (nieprawda!) do prawdziwego głosu George'a opowiadał w niej niesamowitą historię. Zmarły w listopadzie 2001 "Beatles" pwierdza w niej fakt śmierci McCartney'a i ukrywania tego faktu przez lata. Tekst i film (w reżyserii Joela Gilberta) ukazał się na stronie PaulReallyIsDead.com, wciąż aktywnej. Ale nie zachęcam, bo oczywiście strona zachęca do zakupu filmu. I w filmiku jest tyle idiotyzmów, że że ciężko wszystkie wymieniać. Jedna z nich to np. taka, że druga zona Paula, Heather Mills miała jako dziecko być świadkiem wypadku Paula w 1966 roku. Heather urodziła się w 1968. Biznes is biznes. Bzdura pozostaje wciąż bzdurą! Co ciekawe, w 2013 roku wg. badań, aż 5% badanych wciąż wierzy, że Paul McCartney zginął w wieku 24 lat.
Doskonały artykuł! Naprawdę ciekawe treści przedstawione w tym serwisie. Doceniam Twoją angażowanie w tworzenie tak wartościowych postów. Chciałabym też zaproponować zwiedzenie mojego serwisu, gdzie też znajdziecie interesujące wskazówki dotyczące stylizacji. Zapraszam na stronę mój blog. Miłego spędzenia czasu!
OdpowiedzUsuń