Zabwni, dowcipni, czarujący The Beatles

 

Wakacyjny post. Nic dodać, nic ująć, jak w tytule, kilka clipów, średniej  jakości, ale magia bije z ekranu, bez względu gdzie się chłopców ogląda (myślałem o tym, by kiedyś samemu zrobić taki filmik z wyselekcjonowanych starannie scen z mojego bogatego archiwum video zespołu, może kiedyś). No i słucha, bo ich spontaniczne wypowiedzi skrzą się od dowcipu. Czasem niewygórowanego, ale muzycy mieli być prawo czasem zirytowani poziomem pytań. 

Co inspirowało ich do napisania "Eleanor Rigby" ? Odpowiedź: two queers (nie znano jeszcze wtedy pojęcia LGTB). Oglądając  zabawne sceny z sesji "Get Back" dochodzimy do wniosku, że chciałoby się zobaczyć jeszcze tych kilkadziesiąt godzin nagrań, z których musiał zrezygnować Peter Jackson w swoim 3 częściowym serialu. Może kiedyś...

 

 


 the beatles applause GIF


 the beatles film GIF

 
 the beatles vintage GIF
 
 

 the beatles dancing GIF

the beatles love GIF


 

 

 



Historia The Beatles
History of  THE BEATLES

Beatlesi i Dylan - raz jeszcze.

 

 

 Dzisiaj wracam na blogu do Boba. Ciekawe spojrzenie na relację między największymi artystami  naszych czasów (czy tylko?), Fantastycznej Czwórki i Wielkiego Boba. W swoim pomnikowym utworze "God" Boba Dylana (I don't believe in Zimmerman / I don't believe in the Beatles - nie wierzę w Zimmermana, nie wierzę w Beatlesów) John zapewne nieprzypadkowo umieścił tuż przed Beatlesami (Zimmerman to oczywiście prawdziwe nazwisko Boba, Dylan to tylko pseudonim). Znamienne, prawda? Poniższy fragment to cały 71-szy rozdział książki Craiga Browna "Raz, dwa, trzy. Beatlesi i ich czas", z której dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy z historii o zespole, gdy już wydawało się, że o wszystko o zespole zostało już opisane, usystematyzowane, zarchiwizowano, skomentowano.
 Może i tak, ale Brown znalazł sposób by opisać wszystko jeszcze inaczej, zresztą zgodnie z tytułem książki. Beatlesi są oczywiście w niej najważniejsi, ale mnóstwo tutaj innego kontekstu do tych wszystkich wydarzeń związanych z naszymi ulubieńcami.
W poniższym fragmencie niespecjalnie podoba mi się zbytnie faworyzowanie i stawianie Amerykanina nad Anglikami (podkreślę,że Brown to angielski pisarz), ale możliwe, że tak to wszystko wtedy wyglądało.  Sam McCartney przyznał po latach, że Dylan był zawsze ich idolem i swoją twórczością miał ogromny wpływ na The Beatles. To John robił Dylana pod silnym wpływem Boba. Jeśli posłuchasz, śpiewa to jak Bob... I dodaje: Kiedy rozmawiałem z Dylanem, czułem, jak wspinam się po spiralnym chodniku. Czułem, że rozmyślam o tym wszystkim, o sensie życia...
Po tym pierwszym spotkaniu z Dylanem, na ich kolejnej płycie, "Rubber Soul", The Beatles zanurzyli palce w wodzie folk-rocka i otworzyli swoje życie przed publicznością. Choć zespół był ekspertem w pisaniu hitów, które zajmowały pierwsze miejsca na listach przebojów, pomysł włożenia duszy w piosenkę był czymś, czego mogli się dowiedzieć jedynie na podstawie tradycyjnych wartości twórczości Dylana. Połączenie to okazało się ogromnym sukcesem, a teksty niektórych utworów na płycie sprawiał wrażenie, jakby były napisane według formy spopularyzowanej przez tego pionierskiego Amerykanina.  Później on sam stwierdził nawet, że „Norwegian Wood” jest tak podobny do jego stylu, że zrobił nawet parodię utworu „4th Time Around”, który zdawał się celowo kpić z Johna Lennona. Słuchając "Rubber Soul" Dylan miał powiedzieć: Co to jest? To ja, Bob. [John] mnie robi! Nawet Sonny i Cher mi dokuczają, ale, do cholery, ja to wymyśliłem.
Tudor Jones, historyk akademicki z dużym doświadczeniem w historii politycznej i badaniach honorowych, zebrał jedno ze swoich najnowszych badań w książce zatytułowanej 'Bob Dylan And The British Sixties", w której szczegółowo opisuje w niej znaczący wpływ Dylana na niektórych z najbardziej uznanych brytyjskich
ikon.
Jones szczegółowo opisuje także, jak The Beatles – zanim znaleźli się pod wpływem Dylana – pisali głównie piosenki o tematyce „romansu między chłopcami i dziewczętami”, ale zmienili się po usłyszeniu Dylana: „W Wielkiej Brytanii wpływ pisania piosenek Dylana był szczególnie widoczny w latach sześćdziesiątych XX wieku w przypadku The Beatles, a zwłaszcza Johna Lennona i George'a Harrisona” – dodaje Jones. Jednym z utworów, do którego Lennon przyznał się później Davidowi Sheffowi w 1980 r., był utwór „I'm A Loser” z albumu "Beatles For Sale", do którego dodał: „Część mnie podejrzewa, że ​​jestem nieudacznikiem i część mnie myśli, że jestem Bogiem Wszechmogącym.” Ten utwór jest przejmujący, ponieważ był głębszy niż wszystko, co wcześniej nagrali, i sprawiał wrażenie, jakby był oznaką ich dojrzałości jako grupy, która zaczęła pisać nie tylko o młodzieńczej miłości.
Utwór Lennona „Yer Blues” z Białego albumu wspomina nawet postać z „Ballad of a Thin Man” Dylana i stanowi kolejny postęp w umiejętności Johna opowiadania historii za pomocą swoich piosenek, których stał się mistrzem do 1968 r., kiedy to utwór został wydany. Innym utworem, o którym wspomniał John, zrodził się w okresie jego obsesji na punkcie Boba Dylana, był "You’ve Got To Hide Your Love Away" z albumu "Help!": „To znowu ja w okresie Dylana. Jestem jak kameleon, pod wpływem tego, co się dzieje. Jeśli Elvis może to zrobić, ja mogę to zrobić. Jeśli Everly Brothers mogą to zrobić, ja i Paul możemy. To samo z Dylanem” – Lennon powiedział o utworze. 
Wpływ Dylana na sztukę pisania piosenek jest niezrównany i pomógł zmienić rzemiosło pisania tekstów z namysłu w prawdopodobnie najbardziej integralną część piosenki, co początkowo wzbudziło zachwyt The Beatles jego ogromnym talentem.

Wracamy do zaanonsowanego wcześniej Browna. Przeczytajcie znany Wam z tego bloga (tutaj) i wielu pewnie innych publikacji opis poznania się tych wielkich postaci świata kultury i wszystkiego co się z tym faktem wiązało.


Pisarka Penelope Fitzgerald odczytała społeczne przesłanie, które miał dla nas Evelyn Waugh, jako komunikat: „Ja się nudzę, a ty się boisz".  To samo można odnieść do Boba Dylana. I chociaż wiele różni go od Waugha, jego obecność też może być deprymująca wzgardę, jaką ma dla otoczenia, przewyższa w nim tylko jego obojętność.  Nigdy nie przejawiał tych cech bardziej niż latem 1964 roku. Dylan właśnie ugruntował swoją pozycję jako najmodniejszy, najbardziej bezkompromisowy i wpływowy wykonawca na świecie. Ale najbardziej popularny był ktoś inny.
  Jak większość Amerykanów, Dylan usłyszał o Beatlesach w styczniu 1964 roku. Wkrótce nie dało się od nich uciec. „Jechaliśmy przez Colorado, grało radio, a osiem piosenek z pierwszej dziesiątki to byli Beatlesi... I Wanna Hold Your Hand, wszystkie te wczesne" - wspominał.

Dylan od razu się zorientował, że byli czymś więcej niż fenomenem komercyjnym, zespołem otoczonym krzyczącymi dziewczętami: „Robili coś, czego nie robił nikt inny. Ich akordy były zwariowane, po prostu wariackie, a ich harmonie sprawiały, że wszystko grało... Wiedziałem, że wskazywali kierunek, w którym pójdzie cała muzyka".
Do spotkania między dwoma muzycznymi supermocarstwami doprowadził dziennikarz nazwiskiem Al Aronowitz. Kiedy Beatlesi nocowali w Delmonico, Dylan przebywał w swoim domu w Woodstock, w północnej części stanu Nowy Jork. Do Aronowitza zadzwonił John Lennon. Już wtedy trochę się kolegowali.
- Gdzie on jest?
- Ale kto?
- Dylan.
-A, on jest w Woodstocku, ale mogę go namówić, żeby przyjechał. 
- Zrób to! 
Arnovitz (w centrum) prowadzi Boba na spotkanie z The Beatles do Hotelu Delmonico, na pierwszym planie Neil Aspinall.

 

Kilka godzin później Dylan i Aronowitz zdecydowanym krokiem przeszli przez tłum fanek stojących przed hotelem. Był z nimi menedżer tras Dylana, Victor Maymudes, który też nosił za nim trawę. W pokoju gościnnym na piętrze zajmowanym przez Beatlesów Derek Taylor zabawiał innych gości,  między innymi didżeja Murraya „The K" Kaufmana, The Kingston Trio oraz Petera, Paula i Mary [amerykański zespół zespół], ale Dylan i jego ekipa byli poziom wyżej, więc wprowadzono ich do apartamentu Beatlesów bez zbędnej zwłoki.
Kiedy Dylan się pojawił, właśnie skończyli jeść wniesioną przez obsługę kolację. Powitał go Brian Epstein: „Obawiam się, że możemy zaoferować tylko szampana". Dylan odparł, że wolałby tanie wino. Gdy już pokazał, że nie lubi takich szopek, niechętnie przyznał, że może być szampan.
Przedstawili się sobie z wahaniem. „Bob i Beatlesi potrzebowali przestrzeni na swoje wygłupy - wspominał Aronowitz - ale nikt nie chciał następować na niczyje ego". Rozmowa od razu zeszła na temat narkotyków. Beatlesi zaoferowali mu piguły, ale Dylan odmówił i zaproponował marihuanę.
- Nigdy nie paliliśmy marihuany - przyznał Epstein.
- A ta piosenka? Ta o jaraniu? - zapytał Dylan.

- Która? - odparł John.
- No, wiecie: I get high! I get high!, Odlatuję na haju!

John go poprawił, tłumacząc, że refren do I Want to Hold Your Hand wcale nie idzie I get high, tylko I can't hide.

A jak - zastanawiał się John - będą się czuli po marihuanie?
- Dobrze - odparł Dylan.

Zaczął skręcać dżointa, ale był w tym zaskakująco niezdarny. Aronowitz patrzył na to w panice: „Bob stał przy stole i chwiał się nad pudełkiem. Próbował wyciągnąć palcami trawę z torebeczki, żeby skruszyć ją nad bibułką, którą trzymał w drugiej ręce. Nie dość, że Bob ogólnie słabo skręcał, to jeszcze szampan zdążył mu uderzyć do głowy".

Na korytarzu przed pokojem było około dwudziestu policjantów, a do tego wciąż wchodzili i wychodzili kelnerzy. Dylan, Aronowitz i Maymudes uznali, że lepiej byłoby to robić w miejscu bardziej dyskretnym, więc wszyscy weszli do jednej z sypialni.

Dylan zapalił pierwszy, po czym podał skręta Johnowi, a on, zawsze bardziej ostrożny, niż wynikałoby to z przyjmowanej przez niego pozy, podał go dalej. „Ty pierwszy!” — rzucił do Ringo. To było zachowanie, które zaobserwował Aronowitz - momentalnie objawiło obowiązującą w Beatlesach hierarchię: „Widać było, że Ringo to ten na dole drabiny". „To mój nadworny degustator" wyjaśnił John, potwierdzając tym samym podejrzenia Aronowitza.

Ringo nie wiedział, co robić, więc Aronowitz wytłumaczył mu właściwe postępowanie: głęboki wdech, przytrzymaj w płucach tak długo, jak ci się uda, wydech. Ale nie dodał: „I podaj dalej". Kiedy stało się widoczne, że Ringo uznał, że dżoint należy do niego, Maymudes zaczął skręcać kolejnego. Za kilka minut każdy miał już swojego i wszyscy palili w najlepsze.
Paul był rozczarowany: „Przez pięć minut powtarzaliśmy w kółko: »To nic nie daje<<, więc paliliśmy dalej”. Nagle Ringo zaczął się śmiać, co okazało się zaraźliwe: „To wyglądało tak śmiesznie, że wszyscy zaczęliśmy się śmiać tak samo jak Ringo. Potem Ringo zwrócił uwagę, jak śmiał się Brian Epstein, więc zaczęliśmy się śmiać z tego, jak śmiał się Brian".
Aronowitz zapamiętał, że Epstein powtarzał w kółko: „Jestem tak ujarany, że fruwam pod sufitem". Potem zaczął przyglądać się sobie w lustrze, mówiąc: „Żyd, Żyd...". W końcu to przyznał: A, jestem Żydem. Zapomniałem.
Niedługo później brytyjski dziennikarz Chris Hutchins wrócił z wieczoru na mieście z Neilem Aspinallem. Właśnie otwierał drzwi do swojego pokoju, kiedy Aspinall wyszeptał: „Chodź, zobacz".
Zakradli się do apartamentu Beatlesów: „Siedzieli na pięciu krzesłach ustawionych jedno obok drugiego, Fantastyczna Czwórka i ich menedżer Brian Epstein, wszyscy upaleni. Co jakiś czas ten, który stał na początku, spychał najbliższego Beatlesa z krzesła, za nim spadał kolejny, jak w dominie. Kończyło się na Brianie, który upadał na podłogę, bezradnie się śmiejąca za nim śmiechem wybuchała reszta. To była surrealistyczna scena, tym dziwniejsza, że spychał ich Bob Dylan".
Paul właśnie uznał, że odkrył sens życia, i zaczął biegać po pokoju, szukając długopisu i kartki, by go zanotować, zanim zapomni: „Poczułem się jak dziennikarz z mojej lokalnej gazety w Liverpoolu. Chciałem przekazać ludziom, jaki jest ten sens". Nakazał Malowi Evansowi, by chodził za nim z notatnikiem i spisywał jego mądrości. Ilekroć dzwonił telefon, Dylan odbierał i mówił: „,Beatlemania, słucham".

Beatlesi zadzwonili do przebywającego w sąsiednim apartamencie Dereka Taylora i przywołali go do siebie. Taylor zobaczył, jak Epstein „lata wkoło, trzymając kwiat". Powtarzał mu, że „MUSI spróbować tego niesamowitego towaru, przez który wszystko zaczyna fruwać”.
Jesteśmy zjarani – wytłumaczył George. Przez następny kwadrans Taylor musiał zmierzyć się z „przydymioną, grząską plątaniną tajemniczych wyrażeń - 'zjarać', 'upalony', 'ale jazda' — gdzieniegdzie przeplatanych zwyklejszym 'niesamowite', 'o jejku', 'człowieku', 'super' i 'towar'.
Zauważył, że prowodyrem był Dylan, „chudy i spiczasty, ze świdrującym spojrzeniem małego ptaszka".
Wpływ, jaki na Beatlesów miała wizyta Dylana, był przemożny i długo trwały. Dwa miesiące później nagrali "She's a Woman", w którym znalazły się słowa Johna: „Turn me on when I get lonely - zabierasz mnie wysoko, gdy jestem samotny". Kiedy w 1965 roku nagrywali kolejny film, "Help!", jak opowiadał John, palili marihuanę na śniadanie: „Nic, tylko przydymiony wzrok i ciągłe chichoty". W czerwcu tamtego roku nagrali "It's only love", w którym pojawiają się słowa usłyszane przez Dylana: I get high.


Od tamtego czasu nawiązania do narkotyków pojawiały się jedno za drugim: riding so high ["Ticket to Ride"]; find me in my field of grass [
Mother Nature's Son]; because the wind is high, it blows my mind [Because] -
unosi się wysoko; znajdź mnie na polu trawy; wciąż wieje wiatr, aż tracę zmysły. Większości nikt wtedy nie zauważył: dopiero wiele lat później Paul przyznał, że beztroska, wesoła piosenka "Got to Get You Into My Life", w której padają pełne uczucia i miłości słowa I need you every single day of my life - Potrzebuję cię zawsze, każdego dnia, i When I'm with you I want to stay there - Kiedy jestem z tobą, chcę tak już zostać, to w istocie oda do maryśki. Na albumie "Sgt. Pepper" prawie nie ma piosenki, w której nie śpiewaliby o narkotykach.

Jak wielu fanów, John też poczynił kroki, by upodobnić się do swojego idola. Jego głos stał się bardziej chrapliwy, postawa bardziej sarkastyczna, a teksty - tajemnicze. Wiele lat później opowiedział o tym instynkcie naśladowania fotografowi Davidowi Baileyowi. Powiedział: 'Wiesz, kiedy odkrywam kogoś nowego, mam tendencję do stawania się tą osobą. Chcę zanurzyć się w nich tak głęboko, że muszę się nimi stać'. Opowiadał, że kiedy odkrył Dylana, zaczął ubierać się jak on i grać tylko jego gatunek muzyki, aż rozpracował, jak to działa. Podczas jednej sesji nagraniowej George Martin musiał poprosić Johna, żeby nie brzmiał tak bardzo jak Dylan: „On nie robił tego specjalnie. W przeważającej mierze to było podświadome".

Dylanowi spodobało się towarzystwo Beatlesów. Ich przyjaźń rodziła się w oparach trawy. A jednak nigdy nie było wątpliwości, kto jest królem, a kto sługami. Marianne Faithfull [na zdjęciu z Dylanem]  widziała, jak Beatlesi witali się z Dylanem po jego koncercie w Royal Albert Hall 27 maja 1966 roku: „Dylan wszedł do pokoju, w którym Beatlesi, ciasno stłoczeni, siedzieli na kanapie. John, Ringo, George, Paul, żona Johna Cynthia i jeden czy dwóch roadies. Nie powiedzieli ani słowa. Czekali, aż przemówi Wyrocznia. Ale Dylan usiadł i patrzył na nich jak na podróżnych w poczekalni dworcowej. Wreszcie spotkali się i byli jak sparaliżowani. Nie chodziło przy tym o robienie ważenia 'cool'; byli na to za młodzi. Czuli się po prostu skrępowani, byli speszeni jak nastolatki".
  Ich uległość była dla niej zaskoczeniem: "Rany boskie, myślałam, dlaczego ludzie  tak uwielbiają tę bandę wystraszonych chłopaków?"


 



Historia The Beatles
History of  THE BEATLES

Happy Birthday Sir Paul. 82!!!

 


Jak doniósł Billboard Paul aby  uczcić swoje 82 urodziny we wtorek zamieścił na swoim koncie Instagramie swoje zdjęcie z koncertu. Podpisał zdjęcie nawiązując do klasyka z "Białego Albumu" The Beatles  z 1968 r. „Birthday”, pisząc: They say it is my birthday  / and I’m looking forward to being spoilt rotten by my loved ones! (Mówią, że to moje urodziny / i nie mogę się doczekać, aż będę rozpieszczany przez moich bliskich!) - PaulTen pozornie niewinny post przeczy faktowi, gdyż McCartney zorganizował w noc poprzedzającą swój wielki dzień w swoim domu niesamowitą imprezę. W imprezie wzięły udział inne supergwiazdy: Ringo Starr, Mick Jagger, Bruce Springsteen i Meryl Streep. Była tam także gwiazda filmu "Elvisa", Austin Butler, który ujawnił, że Taylor Swift w pewnym momencie  imprezy była DJ-em. „To było szaleństwo” – Butler powiedział Jimmy’emu Kimmelowi w jednym z odcinków talk show tego komika. Kimmel również tam był i nazwał urodziny McCartneya „najbardziej szaloną imprezą, na jakiej kiedykolwiek byłem w całym moim życiu”. Poniżej clip Apple celebrujący urodziny tego Mozarta XX i XXI wieku.
 
















Czekamy Paul na trzecią wizytę w Polsce.




Historia The Beatles
History of  THE BEATLES

LIPIEC - SIERPIEŃ 1979

 

 

 

LIPIEC - W trakcie sesji nagraniowych w ciągu całego miesiąca w swym prywatnym studiu w Szkocji, Paul - pracując zarówno w roli producenta jak i inżyniera nagrań, a używając tak abstrakcyjnych metod nagraniowych jak zamontowana w toalecie perkusja - rejestruje utwory "Wonderful Christmastime" oraz "Coming Up". Sesje te będą podstawą jego albumu "McCartney II", który wyda w maju 1980 roku. Pośród innych, nagranych utworów są "Temporary Secretary", "Waterfalls (pierwotnie zatytułowany "I Need love"), "Nobody Knows" i wiele innych, w tym kompozycje instrumentalne "Front Parlour" i "Frozen Jap". 


PAUL:

Większość utworów napisałem w miarę postępu prac, może poza "Waterfalls", który miał już kształt piosenki zanim zdecydowałem się na jego nagranie. 

  Pierwotnie Paul planuje, by album ten był dwupłytowy i trwał około 80-ciu minut.


 

 Na karaibskiej wyspie Montserrat George Martin otwiera własne studio producenckie - filię firmy Associated Independent Recording, znanej jako AIR, którą w 1965 założył w Londynie, kiedy dzięki renomie producenta najbardziej kasowego zespołu na świecie nie musiał się liczyć już z żadnymi wydatkami. W karaibskiej wyspie zakochał się  w 1977 w czasie spędzanych na niej wakacji. O ucieczce z Londynu myślał już od dawna, na Karaibach wymarzył sobie swoje idealne studio nagraniowe.  Pierwszym nagranym tutaj albumem jest „Real to Reel” zespołu Climax Blues Band. W 1982 roku nagrywać tam będzie swój album "Tug Of War" Paul McCartney, w 1987 album "Cloud Nine" George Harrison.

W słynnym dzięki The Beatles Abbey Road Studios  zostaje nagrane dla EMI pierwsze nagranie cyfrowe z muzyką nieklasyczną. Będzie to utwór "Love Don't Live Here Anymore" (cover przeboju Rose Royce z 1978) nagrany przez brytyjski duet jazzowo-funkowy Morrissey – Mullen. Wydany on zostanie później na emitowanej edycji winyl,owej EP-ki.

W Japonii rozpoczyna się sprzedaż urządzenia, które wkrótce podbije świat, Sony Walkman. 

Maurice, Robin, Andy i Barry


7 LIPCA  - Choć powoli epoka disco odchodzi, mimo to numerem 1 w USA jest klasyk Donny Summer, "Bad Girls". Tzw. 'Disco Demolition Night', czyli wielka noc niszczenia płyt disco na stadionie Comiskey Park w Chicago odbędzie się za kilka dni, 12 lipca, to tego dnia na stadionie Dogersów w Los Angeles odbywa się w całości wyprzedany koncert (56 000 biletów, na widowni wiele gwiazd jak np. Barbra Streisand, Olivia Newton-John, Rod Stewart, Cary Grant, Jack Nicholson) Bee Gees w ramach trasy "Spirits Having Flown" (na Youtube tutaj). Wśród wykonywanych piosenek znalazły się takie numery jak: Words, I Started A Joke, Jiive Talkin', Stayin' Alive, Nights On Broadway, Wind of Change, Massachusetts, Tragedy
oraz oczywiście You Should Be Dancing. Kilka dni wcześniej, 30 czerwca, w czasie koncertu w Houston na scenie obok braci w czasie wykonywania tej ostatniej piosenki pojawia się John Travolta (z brodą), który pokazuje na scenie kilka swoich ruchów scenicznych, ze swojego słynnego tańca solo w filmie "Saturday Night Fever". Koncert bardzo disco, gdyż od kilku lata zespół jest jego Królami. Do trójki braci, Barry'ego oraz bliźniaków Maurice'a i Robina na scenie w niektórych piosenkach dołącza ich najmłodszy brat, Andy (zmarł w 1988, Maurice odszedł w 2003, Robin w 2012). W zespole braci Gibb na klawiszach grał Blue Weaver, którego Autor bloga miał przyjemność zobaczyć w 2022 roku we wrocławskiej hali Orbita na scenie obok włoskiego zespołu "The Bee Gees Tribute".
 
 
10 LIPCA  - Chuck Berry zostaje skazany na cztery miesiące więzienia za uchylanie się od płacenia podatków. Muzyk zwracał się do swoich promotorów zawsze o zapłatę w gotówce, by nie było "żadnych papierów". Niestety to nie pomaga. 
12 LIPCA  - Paul McCartney pojawia się na okładce magazynu Rolling Stone. W środku duży artykuł Paula Gambaccini o ex-Beatlesie. Gambaccini to późniejszy profesor na Oksfordzie, który karierę swoją rozpoczął od pisania dla najbardziej renomowanego wtedy na świecie - może i teraz - amerykańskiego Rolling Stone. Pracował także w BBC, przyznawał nagrody Ivora Novello. W Rolling Stone zamieścił  sporo tekstów, w tym wywiadów z McCartney'em, także z Wings. Swoje wywiady zaqwarł w książce: "Paul McCartney: The Interviews After the Break Up." Tego dnia w magazynie opisana jest także aktualna trasa Bee Gees "Spirits Having Flown".
 


14 LIPCA  - George Harrison wciaż bardzo aktywny w swej pasji motoryzacją i wyścigami. W Anglii  jest widziany na zawodach Silverstone Grand Prix, gdzie udziela krótkiego wywiadu dla programu ITV pt. "World Of Sport'. Gitarzysta The Beatles bierze także udział w mini-wyścigu gwiazd, ale już na samym początku ma pecha, gaśnie mu silnik, co uwiecznione jest przez kamerzystów telewizji. Krótko potem na torze Donington Park, ex-Beatles widziany jest podczas jazdy samochodem Stirlinga Mossa. 
 
22 LIPCA  - Dawny znajomy The Beatles, jeden z ich pierwszych idoli, którego poznali osobiście 12 października 1962 roku, Little Richard ukazuje światu swoją najnowszą odsłonę. Na wielkim mityngu w Kalifornii przedstawia się jako wielebny Richard Penniman, którego od teraz zadaniem jest ratowanie ludzkich dusz. Jego chwytliwym hasłem jest to:  Jeśli nasz Bóg może ocalić starego homoseksualistę takiego jak ja, może ocalić każdego.
27 LIPCA - Australijska kapela AC/DC wydaje swój najsłynniejszy album, jeden z ich najlepszych na pewno, przełomowy, "Highway To Hell". Ich wokalista, charyzmatyczny Bon Scott umrze zaledwie 8 miesięcy później, 19 lutego 1980. Zastąpi go występujący do dzisiaj Anglik, Brian Johnson, występujący wcześniej w zespole Geordie , z którym miał wielki przebój "All Because Of You".

28 LIPCA  - "Getting Closer" dochodzi do 20 pozycji amerykańskich list przebojów wydanych na singlach. Numer 1 to oczywiście "Bad Girls" Donny Summer, która ma jeszcze "Hot Stuff" na 4. Ciekawsze moim zdaniem pozycje na topie Billboardu to: na #9 Dr Hook -"When You're In Love With A Beautiful Woman", #18 The Knack - "My Sharona", #26 Blondie - "One Way Or Another" (miałem tego singla), # 37 The Cars - "Let's Go", #41 Supertramp - "The Logical Song". W Wielkiej Brytanii na koniec lipca numerem 1 jest wielki przebój Boomtown Rats - "I Don't Like Mondays" (mój nr 39 MTW). Nr 2 zapowiada wielką karierę Police, "Can't Stop Losing You". "Bad Girls" Donny Summer po okresie dominacji na miejscu 15.

30 LIPCA  -   W Wielkiej Brytanii ukazuje się singiel George'a Harrisona pt. "Faster" / "Your Love Is Forever". Singiel jak i płytka, dedykowana "całemu cyrkowi F1" jak ich nazywa ex-Beatles, jest również dostępna w limitowanej edycji picture disc, będącej pierwszym tego typu produktem wydanym przez któregokolwiek z ex-Beatlesów. Singiel zostaje wydany, aby za jego pomocą zebrać pieniądze na rzecz fundacji walki z rakiem imienia Gunnara Nilssona, szwedzkiego kierowcy Formuły 1 zmarłego na tą chorobę. Gunnar, jak kilku innych kierowców F1 był bliskim przyjacielem George'a Harrisona.
  Tego samego dnia w Radiu Luksemburg emituje  kolejny wywiad promocyjny z Paulem, który opowiada o nowym albumie "Back to The Egg".


SIERPIEŃ -  John i Yoko (z Seanem) ponownie odwiedzają Karuizawa na wyspie Honsiu w Japonii, tym razem w ramach letnich wakacji. Do domu powracają po czterech tygodniach. To ostatnia ich wspólna podróż do Kraju Kwitnącej Wiśni, ojczyzny Yoko. Wylatują 5 sierpnia.  W clipie poniżej wizyta rodziny w sklepie elektronicznym. 
JOHN: Japonia stale mnie inspiruje... John powiedział: „Haiku to najkrótsza i najpiękniejsza poezja. Piosenki, które piszę, mogą stać się krótsze i bardziej zwięzłe. 
Karuizawa, sierpień 1979
 

Utwór McCartney'a pt. "Did We Met Somewhere Before", odrzucony przez producentów filmu Warrena Beatty "Heaven Can Wait", przedstawiony zostaje we  fragmencie w filmie wytwórni Warner Brothers, "Rock'N'Roll High School", choć nie pojawi się na jego oficjalnej ścieżce dźwiękowej. Film to musical i komedia w jednym, w którym  grają samych siebie członkowie The Ramones. Pamiętajmy, że członkowie tej amerykańskiej kultowej, punk-rockowej grupy swoje pseudonimy jak i nazwę całej kapeli wzięli od nicku, którego sporadycznie używał w młodości McCartney, Paul Ramone.

 


1 SIERPNIA
 
-  Paul pracuje, dwaj inni gitarzyści The Beatles odpoczywają. John w Japonii, George, Olivia i Dhani wylatują na wakacje do Grecji, wracają do Anglii w piątek, 17 sierpnia. Znalazłem w sieci piękną historię z tamtego pobytu George'a. Muzyk z rodziną spędzają wakacje w Porto Rafti na Peloponezie (zdjęcie). Harrison z rodziną oraz trójką brytyjskich przyjaciół przybył do tej małej miejscowości na zaproszenie Euphrosyne Doxiadis, która przyjaźniła się ze wszystkimi Beatlesami od wielu lat. John i Paul byli drużbami na jej ślubie z Yannis Alexis Mardas, przyjacielem Fab Four, pracującym dla ich firmy Apple, znanym jako Magic Alex. Brytyjscy goście zatrzymali się w domu Apostolos Doxiadis. Ten tak wspomina tamte wydarzenia: Oczywiście był dla mnie legendą. Ale ponieważ spotkałam kilku znanych twórców, wiem, że najlepszym sposobem, aby czuć się komfortowo w ich towarzystwie, jest nie przypominanie im, jak wielkim jesteś ich fanem, jak wspaniałą są ich twórczością itp. Zrobiłam to samo tutaj z Georgem . Zachowywałam się tak, jakby był tylko przyjacielem mojej siostry i najwyraźniej to doceniał. Rozmawialiśmy jak starzy kumple, swobodnie, beztrosko, o prostych sprawach lub o innych, którzy w tamtym czasie interesowali jego lub mnie. Miałem wtedy 26 lat (szokująca myśl: o rok młodszy niż wtedy, gdy on rozpadł się z Beatlesami!), a on 36. Był Georgem Harrisonem, a ja zupełnie nieznanym, z niezliczonymi ambicjami artystycznymi i angażującą, ale zerową pracą publiczną. Mimo to George traktował mnie, jak wszystkich innych ludzi, jakbyśmy byli równi, nie różniła nas praca, reputacja ani nic innego...  
Kilka dni później do tego samego domu, który zbudował mój ojciec, którego już nie ma, przybył nasz gość Nikos Xylouris [
1936-1980, legendarny grecki piosenkarz, kompozytor, zmarł na raka], z rodziną i którego moi rodzice bardzo kochali. Mojego ojca nie było od lat, a ja nawiązałem niezależne kontakty z Niko i staliśmy się przyjaciółmi od czasów junty. Zaprosiliśmy Nikogo głównie po to, by ukryć go przed rozgłosem. Właśnie wrócił z USA, gdzie przeszedł operację raka płuc z przerzutami do mózgu, przeszedł ciężką chemioterapię i naturalnie popadł w czarną depresję. Nikt nie wiedział, że przebywa w naszym domu, z wyjątkiem jego rodzeństwa i kilku bliskich przyjaciół, którym dał znać i którzy przyszli by razem z nim spędzać wieczory. Nick przyszedł do naszego domu pod koniec pobytu George, który również wtedy tam był, a ponieważ Nick nie znał angielskiego i nie miał apetytu na towarzystwo poza swoimi znajomymi, spędzał godziny z dala od brytyjskiego towarzystwa.  Przestrzeń izb była podzielona, każdy bywał w swojej. Spotykałem się z nimi oddzielnie. Nick wiedział, że George tam był. Któregoś popołudnia powiedział mi: „Apostoli, potrzebuję przysługi. Poproś George'a, czy mógłby zaśpiewać nam swoje piosenki”. Przez te dni, kiedy tam byłem, w ogóle nie widziałem George'a, żeby przynosił ze sobą gitarę na wspólne spędzanie czasu, a dwa lub trzy razy, kiedy widziałem go siedzącego na jednym końcu ogrodu z gitarą, trzymałem się z daleka, wierząc, że komponuje lub gra dla zabawy, a nie chciałem mu przeszkadzać. Wyobrażałam sobie też, że wcale nie chciałby, żeby go o to proszono, żeby zabawiał ludzi, więc wpadłam w poważne kłopoty z prośbą Nicka. Ale skonsultowałam się z siostrą, która mi powiedziała: "Dlaczego o tym nie wspomniałaś, George to bardzo dobry człowiek i z pewnością to zrobi. Co więcej, opowiedzieliśmy mu już, kim jest Nick i jak bardzo cierpi, co bardzo go wzruszyło". Zebrałem się na odwagę i przekazałam prośbę George’owi, a on z uśmiechem powiedział: „Powiedz mu, że zaśpiewam, jeśli on też zaśpiewa swoje własne piosenki”. Wyjaśniłem mu, że nie jest to możliwe. Choroba Nikosa była zaawansowana i przez to oraz ciężkie leczenie nie mógł śpiewać. "A chociaż zagrać na swojej lirze?” – sprzeciwił się George. Widziałem, że Nikos zabrał ze sobą swoją lirę, chociaż nie widziałem, żeby jej dotykał, nie wiedziałem czy byłoby to możliwe. 
Opowiedziałem Niko o prośbie George’a, a on tylko uśmiechnął się gorzko i powiedział: „OK, zobaczymy”.
Tego wieczoru po kolacji zebraliśmy się na dużym tarasie, rodzina Nicosa, moja siostra i jej goście, George z Olivią i ja z moim dobrym przyjacielem. Ja dokonałem prezentacji (do tego czasu George nawet nie spotkał Niko). George powiedział kilka słodkich słów na temat jego twórczości, którą znał, które przetłumaczyłem. Nikos odpowiedział: „Podziękuj mu bardzo, a teraz pozwól mu grać dla nas”. I zwracając się do niego, powiedział po grecku, niemal błagając: "Zagraj George'a. Zagraj". George dostał gitarę, jak nastolatek, który prosił o grę w towarzystwie przyjaciół i nie był pewien swoich umiejętności – najwyraźniej nie było to to, ale odpowiadające mu uczucie, sytuację, która miał związek ze stanem Nikosa i może dlatego, że nie był przyzwyczajony do zabaw w gronie przyjaciół. Wszyscy usiedli na krzesłach, a George zaczął grać i śpiewać starą angielską piosenkę ludową „Scarborough Fair”, jeśli dobrze pamiętam. klaskaliśmy. Nikos, prosił mnie o przetłumaczenie George'owi komentarza w stylu "Powiedz mu, że gra bardzo pięknie na gitarze", co zrobiłem z małym tchórzliwym uśmiechem. George słuchał z wielką prostotą i podziękował mu z taką samą prostotą, jak  dzieciak grający w grupie na gitarze. Zagrał jeszcze kilka piosenek, popularnych angielskich i amerykańskich, i myślę, że trochę Dylana, może Stonesów, ale żadnej Beatlesów ani jego własnej. Nikos za każdym razem komentował urodę piosenek, tłumaczyłem wszystko. W pewnym momencie Nick powiedział mi: "I powiedz mu, że pisze bardzo piękne piosenki. Te ostatnie szczególnie bardzo mi się podobały" Wyjaśniłem mu w pewnym sensie, że te piosenki nie są jego autorstwa  i to trochę Nicka zawstydziło. "Nie, nie, powiedz mu, żeby zagrał swoją”, powiedział. "Te chciałbym usłyszeć”. I po grecku  greckim: "Twoja własna sztuka George. Twoja. Zagraj proszę".
  Przetłumaczyłem, a George zaśmiał się słodko i powiedział "Tylko jeśli zagrasz na swojej lirze". Nick skinął głową i powiedział: "Potem. Zagraj teraz. Coś twojego". Przetłumaczyłem, i George jako pierwszy utwór zagrał "My Sweet Lord". Na prośbę Nicka usiadłam obok niego i tłumaczyłam mu słowa, podczas gdy George śpiewał. Kiedy skończyłem, Nick powiedział mi: "Fajna. Poproś go teraz o więcej”. Zrobiłem to, a George, po wykonaniu dwóch lub trzech kolejnych utworów z okresu po Beatlesach, zaśpiewał niektóre ze swoich najsłynniejszych utworów "While My Guitar Gently Weeps",  i kilka innych. "Wspaniałe" – powiedział Nikos. "Zagraj jeszcze, więcej George'a". W pewnym momencie George zagrał "Here Comes the Sun". Teraz Nick całkowicie zmienił się:  "To jest to!  Powiedz mu, że TO świetna piosenka!"
Przetłumaczyłem, a George, który śpiewał prawie godzinę, ponownie poprosił go, aby zagrał na swojej Lyrze. Jakby chciał mu szczególnie podziękować za ostatnią piosenkę, Nick poprosił o swoją Lyrę, którą przyniesiono mu tam, gdzie siedzieliśmy. Przyniesiono mu ją. Nastroił instrument i zaczął powoli grać. Obserwowałem George'a, który obserwował to z podziwem. Nikos grał maksymalnie kilka minut, a kiedy spróbował szybszej solówki, zdradziły go palce i zaczął płakać. George wstał, pocałował go i kazał mi przetłumaczyć, że jest bardzo wielkim artystą i chciałby kiedyś zostać tak wspaniałym muzykiem. Nick był wielkim artystą, ale z tego, co grał, w jego stanie nie wyglądało to tak wspaniale. Słowa George'a były wyrazem czystej wielkoduszności i życzliwości. Chociaż wyraźnie wydawał się zmęczony, obserwując płaczącego Niko, George wziął gitarę i kontynuował śpiewanie. Rzeczywiście zachęcał mnie i mojego przyjaciela, abyśmy śpiewali z nim w dowolnej piosence, którą znaliśmy ze słów, najwyraźniej czuliśmy się całkowicie niekomfortowo z powodu naszych okropnych głosów, a on, uśmiechając się i zachęcając nas, z tą samą naturalnością, jak gdybyśmy byli Paulem i Johnem.
   Nikos był wyraźnie wyczerpany, zapłakany, aż po pewnym czasie poprosił mnie, abym usiadł obok niego. Mówił mi do ucha. „Powiedz mu, żeby jeszcze raz zaśpiewał to ze Słońcem” – powiedział. A ja w tajemnicy podszedłem do George'a i szepnąłem mu to do ucha. Zaczął ponownie śpiewać „Here Comes the Sun”, teraz z większą duszą niż wcześniej, wieloma rzeczami nie wyrażonymi inaczej niż w muzyce. Nikos był pełen łez, teraz mieszanych emocji, smutku z powodu piękna życia, które traci, a może i nadziei, jaką daje słodka muzyka i słowa piosenki. Kiedy słuchałem George'a i obserwowałem Niko, przyszło mi do głowy, że ta piosenka mogła brzmieć w jego umyśle jako coś podobnego do tradycyjnego ludu, kreteński smutny blues, „Eagle”, który śpiewał wyjątkowo w czasach swojej świetności: W wysokiej górze, w cennym Charaki / Siedzący orzeł / Mokro, śnieżnie, biedniI błaga, żeby słońce wzeszło / Wschód słońca, wschód słońca. 
Wieczór trwał jeszcze trochę dłużej, George śpiewał bez końca, a ja i mój przyjaciel służyliśmy tak długo, jak Nick tam był. Najwyraźniej George widział, że sprawia mu radość i nie chciał przestać. Kiedyś Nikos poczuł się zmęczony. Wstał, pocałował George'a, podziękował mu z powagą jakiegoś starożytnego rytuału, a George powiedział, że to dla niego zaszczyt grać dla niego, po czym Nick odszedł. Muzyka ucichła, a ja opowiadałem im, kim jest Nikos i co reprezentuje jego muzyka, jego piosenki dla Greków. 
 Kilka miesięcy później zmarł Nikos, a dwadzieścia dwa lata później na tę samą chorobę zmarł także George. Ja, który miałem szczęście spotkać ich obu i przeżyć to spotkanie, zawsze ich wspominam z nieskończonym podziwem i miłością do ich muzyki, oczywiście, ale przede wszystkim do ich człowieczeństwa, które tak bardzo błyszczało tego wieczoru.
 

10 SIERPNIA
 
-  W Wielkiej Brytanii zostaje wydany singiel zespołu Suzy And The Red Stripes (naprawdę to Wings) z kompozycją Lindy McCartney  "Seaside Woman" (na stronie B "Side to Seaside"). Płytka ta była już wydana w USA 31 maja 1977. Przypomnę, że piosenka powstała w czasie wakacji pary na Jamajce w 1971 i była odpowiedzią żony muzyka na pozew  Northern Songs i Maclen Music, w którym zarzucono, że Paul naruszył umowę o prawach wyłącznych, współpracując przy piosence „Another Day”, co skutkowało przeniesieniem 50% udziałów w spółce tantiemów wydawniczych na rzecz własnej firmy McCartney Music. Gdy zarzucano Lindzie, że choć dopisywana jest do nazwiska męża jako współtwórca jego piosenek to nie potrafi ich pisać, usłyszała od ex-Beatles: "Idź i napisz jakąś piosenkę". I napisała. Cofnijmy się jeszcze do wspomnień, PAUL: Z powodu wszystkich problemów biznesowych w Apple naprawdę nie mieliśmy zbyt dużo pieniędzy. No cóż, miałem trochę, ale nie mogłem się do nich dostać, bo były zamrożone. Ale Linda miała pewne oszczędności ze swoich fotografii, więc mogliśmy z tego żyć przez jakiś czas. Zawsze mawialiśmy, że jeśli wydamy wszystkie pieniądze i zbankrutujemy, pojedziemy na Jamajkę i zamieszkamy w małej chatce. Po naszej pierwszej wizycie na Jamajce Linda napisała swoją pierwszą piosenkę, "Seaside Woman". Nakręciliśmy demo, a ja grałem na perkusji. Nie miałem jednak werbla, więc użyłem kilku lin. Powtórzę: dlatego nazwaliśmy to „okresem funky” – wszystko było improwizowane. Harmonie w utworach takich jak "Seaside Woman" stały się centralnym punktem stylu Wings. Ten dźwięk różnił się nieco od tego, co robił ktokolwiek inny. Elton John powiedział, że naprawdę podobają mu się nasze harmonie, a kiedy później pracowałem z Michaelem Jacksonem, poprosił Lindę, aby była przy harmoniach. Nasze głosy bardzo dobrze się ze sobą komponowały.
 
 Singiel nie wchodzi na żadne listy przebojów.  Limitowana edycja singla podpisana jest już nazwiskiem żony Paula.


14 SIERPNIA  -  W Stanach Zjednoczonych wydany zostaje singiel Wings pt. "Arrow Through Me"/ "Old Siam Sir". Prawie jak wszystkie trzy single z albumu "Back to the Egg" i ten przepada na listach, tylko #29 w USA. 
16 SIERPNIA  -  W Wielkien Brytanii Wings wydają inny singiel, "Getting Closer" / "Baby's Request". Sprzedawał się słabo jak oczywiście na McCartney'a.  Tylko 20 w USA, dopiero 60 w rodzimej Brytanii.




18 SIERPNIA
 
-  W programie sportowym "World of the Sport" brytyjskiej sieci ITV  emitowany jest teledysk do utworu George'a Harrisona "Faster". O ile Paul mógł być niezadowolony ze sprzedaży swoich nagrań to jak musiał się czuć George, którego wspomniany singiel poświęcony swoim kolegom, kierowcom z Formuły 1 nie dostał się na żadne listy na całym świecie.
 


21 SIERPNIA
 
-  Koniec wakacji w Japonii. Karuizawa to kurort znany z relaksującej atmosfery i naturalnego piękna.  Ex-Beatles i jego rodzina zatrzymali się w historycznym hotelu Mampei (a konkretnie w pokoju 128), który tak często odwiedzali przez ostatnich kilka lat. Rodzina cieszyła się lokalną atmosferą, często jadając posiłki w swoich ulubionych miejscach, takich jak taras kawiarni hotelu Mampei i francuska piekarnia na Kyu-Karuizawa Ginza, którą Lennon szczególnie lubił ze względu na chleb​. Podczas swojego pobytu John Lennon, Yoko Ono i oczywiście mały Sean zwiedzali także miasto i jego okolice, takie jak punkt widokowy na przełęczy Usui i wodospady Shiraito. Tego dnia Lennowie wylatują do kraju.
 

Wygląda na to, że John uczył się japonskiego...



22 SIERPNIA  Ukazuje się limitowana w ilości 2000 egzemplarzy  wersja książki Książka George'a Harrisona "I Me Mine", której cena wynosi 148 funtów za książkę. Później ukazuje się tańsze wydanie. Książka zawiera teksty wszystkich piosenek George'a. Ja wiemy Johna Lennona uraziła niewielka wzmianka George'a o jego roli w rozwoju pisarstwa George'a.
 
 

 
24 SIERPNIA  -  Odnotujmy fakt, że zaledwie rok po swoim debiucie na rynku muzycznym Prince (21 lat) ma swój pierwszy numer 1 na liście Billboardu (#1 na liście piosenek R&b i #11 na Hot 100), "I Wanna Be Your Lover". To także pierwsza piosenka Prince'a, do której nakręcił teledysk. 
W Wielkiej Brytanii "odrodził" się  Cliff Richard. Jego singiel "We Don't Talk Anymore" (clip wyżej) jest numerem 1 po raz pierwszy od czasu "Congratulations" z 1968. Za oceanem też nieźle, bo miejsce nr 7.
A w Ameryce? Numerem 1 w tym tygodniu jest piosenka "My Sharona" The Knack, która bardzo przypada do gustu Johnowi Lennonowi. Krytycy odnotowują fakt, że po raz pierwszy od ponad roku na pierwszym miejscu listy przebojów w Stanach znalazła się piosenka, która nie jest ani piosenką disco, ani balladą, co sygnalizuje potencjalne odrodzenie rocka. Za przebojem The Knack nadal  przeważa disco. Nr 2 to "Good Times" Chic, nr  Barbra Streisand z "The Main Event", nr 4   Earth Wind and Fire - "After The Love Has Gone" i na 5 jeszcze "Bad Girls" - Donny Summer. Poniżej clip z #1. Dodam, że amerykański numer 1 w UK tylko na # 56.









Historia The Beatles
History of  THE BEATLES