PIERWSZE WRAŻENIA - "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band' '2017


28.05.2017. Tekst napisany bardzo na gorąco. With A Little Help From My Friends. Ten tytuł okazał się bardzo aktualny ostatnio, akurat właśnie przy promocji ‘Peppera’. Tym razem nie zamówiłem płyty (bosku) w sklepie Apple (na stronie thebeatles.com), gdyż realizacja trwa trochę długo. To raz, dwa to płaciłem trochę drożej niż np. poprzez nasz Empik. Dzień przed premierą ‘Sgt. Peppera’ był odsłuch płyty w Trójce (ach te kontakty P.Metza). 26 maja ruszyła sprzedaż płyty na całym świecie a dzień później otrzymałem w prezencie (na razie do odsłuchania) płytkę w formie cyfrowej. Najpierw zaskakujący mail. Z Rosji, od dobrego znajomego z sieci, czytelnika mego bloga. Nie zdradzę jego imienia, ale znaleźć można na blogu kilka jego komentarzy. Wykupiłem dostęp do jednego z serwerów (dysk Google nie wchodził w rachubę), gdzie czekał na mnie ‘gift’ z wyraźnym przesłaniem: "przesłuchaj, skasuj i kup oryginał". Po angielsku oczywiście, choć pewnie zrozumiałbym i po rosyjsku. Wiadomo dlaczego. Język obowiązkowy w słusznie minionych czasach.
Dwie pierwsze płyty rocznicowego wydania w rewelacyjnej jakości formacie, stąd duża pojemność dysku na płatnym serwerze. W sumie te najważniejsze dwie płyty. Pierwsza z remiksem oryginalnej wersji albumu, druga z wersjami studyjnymi (podejścia) plus oczywiście singiel ‘Penny Lane’/’Strawberry Fields Forever’.
Tak więc mam już za sobą conajmniej kilkukrotne przesłuchanie płyty (kupię pewnie w naszym Empiku) i moje pierwsze wrażenia mogę zamknąć w kilku zdaniach. Piękna
, przepiękna płyta, która oczywiście ogromnie zyskała na nowej produkcji. Świetne rozwiązanie, że dodano do oryginalnego materiału wersje studyjne. W zasadzie, to każdy fan zespołu powinien je już znać z wydawnictw bootlegowych (choćby z serii płytek FabFour Productions). Wersje, także świetnie wyprodukowane, wzbogacają odbiór tego wspaniałego dzieła. Wchodzimy dzięki nim wgłąb procesu powstawania płyty, słyszymy rozmowy, żarty muzyków. Giles Martin, producent nowego albumu, nie mógł nie wstawić na płytkę głosu swego ojca, producenta albumu z 1967. Wzruszające, naprawdę. Polecam przesłuchanie – wersja cyfrowa to ułatwia – wg specjalnie skonstruowanej playlisty. Wersja próbna (brakuje mi tutaj pełniejszej definicji w języku polskim słowa ‘take’ - podejście do utworu) a następnie wersja finalna. Robi wrażenie, naprawdę. Z pewnością zaciekawią słuchacza ‘Lucy in the Sky With Diamonds’, jeszcze bez refrenu w wykonaniu Paula, bardzo oszczędna wersja ‘When I’m 64’ czy nonszalancki śpiew Paula w próbnej wersji repryzy tytułowego nagrania. No i każdy może się przekonać jak brzmiał 'A Day in the Life' bez orkiestry.

Co jeszcze? Oczywiście każdy utwór nowej wersji brzmi potężniej. Wokal ze środka tak jak powinno być. Wspominałem już o tym, że mocne odizolowanie ścieżek wokalnych po kanałach w wersji z 1967 roku irytowało. Teraz rzeczywiście nowy remiks brzmi bardzo nowocześnie. Od pierwszego taktu. Słychać różnice szczególnie przy otwierającym płytę nagraniu tytułowym, mimo że waltornie są tam gdzie trzeba, w ‘Getting Better’ czy ‘A Day in the Life’ (głos Johna nie skacze już po kanałach). Obecność na płytce wspomnianego singla udowadnia, że gdyby starczyło na winylu miejsca na te dwa nagrania, nikt nie miałby wątpliwości co do tego, że jest to nie tylko najważniejszy ale i najlepszy muzyczny album wszech-czasów. No i nieznający historii powstania piosenki słuchacz może wysłuchać obu pierwowzorów 'Strawberry Fields Forever', z których Martin zmonitował tą wersję, jaką znamy do dzisiaj.
Wykaz piosenek na albumie podałem we wcześniejszych postach o albumie. Dopóki nie będę posiadaczem płytki,
nie mogę niestety opisać Wam całego wydawnictwa a więc np. okładki (podobno jest 3d) czy całej zawartości kolekcji (opakowanie z taśmy matki, wycinanki itp). Postaram się jeszcze wrócić dokładniej do każdej piosenki na albumie.

_____________________________________
Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
HISTORY THE BEATLES





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz