Wywiad George'a Harrisona dla bardzo popularnego holenderskiego programu "Countdown" (emitowany był w telewizji w okresie od 1978 do 1994) przeprowadzony 23 lutego 1988 roku w ramach ciągłej promocji nowego albumu ex-Beatlesa "Cloud Nine", wydanego pod koniec 1987 roku. Program "Countdown" .
Pytanie: Kiedyś powiedziałeś, że nie wyobrażasz sobie być gwiazdą rocka w wieku 40 lat. Wciąż nią jesteś.
GEORGE: Kiedy miałem 40 nie byłem gwiazdą rocka, czekałem aż skończę 44.
GEORGE: Kiedy miałem 40 nie byłem gwiazdą rocka, czekałem aż skończę 44.
P: To jest twój pierwszy album od pięciu lat. Dlaczego kazałeś nam czekać na niego tak długo?
GEORGE: Cóż, nie sądzę, abym komuś kazał czekać. W rzeczywistości w przeszłości miałem płyty, których ludzie nawet nie zauważyli. Dlatego gdy nie było niczego nowego przez pięć lat, każdy mówi: "Dlaczego kazałeś nam czekać aż 5 lat?", ale gdybym wydał coś w 1981 i 1982 i 1983, może to nie byłoby takie interesujące. Myślę, że główną rzeczą było to, że zmęczyło mnie już robienie albumów przez siebie samego. Czuję, że mam w sobie dużo muzyki i pragnę ją przekazać na zewnątrz. Ale czasami nie zawsze wychodzi to dobrze. I stwierdziłem patrząc wstecz, że robienie własnje muzyki przez siebie samego nie było najlepszym rozwiązaniem. Więc kilka lat odpoczywałem i czekałem, aż znajdę kogoś, z kim będę mógł zrobić dobrą swoją płytę. Z Jeffem Lynne pracowało się bardzo dobrze; jest naprawdę niezły.
P: Powiedz, dlaczego nie zauważyliśmy twoich poprzednich płyt? To była twoja wina czy nasza?
GEORGE: Myślę,
że to połączenie obu tych rzeczy. Moja wina to taka, że zmęczyła mnie
samodzielna praca w studiu i może miksy nie były tak dobre jak mogły
być. Ale także, ponieważ muzyka w tamtym czasie - każdy chciałby, byś
się zmieniał i był gwiazdą miesiąca - a ja tego nie robię. Więc wydaję płytę i mówię: 'To moja płyta, to jest to co robię'. Robię płyty, nie jestem dobry w przeprowadzaniu wywiadów. nie lubię tego. Robię już to 25 lat, nie czuję się jednak swobodnie wychodząc swobodnie w telewizji, udzielając wywiadów, promując się. Jestem kiepski w reklamowaniu siebie. Wypuściłem płytę, oddałem ją wytwórni płytowej, a oni pomyśleli: 'Cóż, jeśli on sam jej nawet nie promuje, to nie będziemy nad nią ciężko pracować.
P: No, teraz musisz zrobić tą całą promocję. Jak trudno jest ci wrócić na światło dzienne? Nienawidzisz tego?
GEORGE: Nie lubię mówić o sobie, ale jeśli ludzie mają się dowiedzieć, że wydałem płytę, muszę trochę coś z tym zrobić. Zdecydowałem, że jeśli mam to zrobić, zrobię to teraz. Teraz jest czas, kiedy czuję się z tym dobrze. Więc daję wywiady, rozmawiam, wszystko co robię to jednak tylko rozmowy o płycie. Napisałem piosenki, nagrałem je i jeśli ta płyta jest dobra to ludziom się spodoba, jeśli nie, to nie.
P: Tak nie musi być. To miałeś na myśli?
P: Tak nie musi być. To miałeś na myśli?
GEORGE: Nie powinno być, ale jest tak wielu ludzi, którzy nagrywają płyty, pytanie brzmi: czy disc-joceky zagra moją płytę, czy też zagra inne płyty.
P: Czy tytuł płyty "Cloud Nine" ma jakieś szczególne znaczenie ?
GEORGE: Nie sądzę. Nazwałem album "Cloud Nine" ponieważ po zrobieniu zdjęcia na okładę zobaczyłem te wszystkie chmury. Próbowałem znaleźć jakiś tytuł, który nie byłby związany z żadną piosenką z płyty. Przez jakiś czas nazywałem płytę "Fab", ale słowo "fab" zabrzmiałoby tutaj jak jakiś rodzaj żartu a nie chciałem by ludzie odnieśli jakieś złe wrażenie. Więc jak zobaczyłem fotografię zdecydowaliśmy, że nazwiemy płytę "Cloud Nine".
GEORGE: Nie sądzę. Nazwałem album "Cloud Nine" ponieważ po zrobieniu zdjęcia na okładę zobaczyłem te wszystkie chmury. Próbowałem znaleźć jakiś tytuł, który nie byłby związany z żadną piosenką z płyty. Przez jakiś czas nazywałem płytę "Fab", ale słowo "fab" zabrzmiałoby tutaj jak jakiś rodzaj żartu a nie chciałem by ludzie odnieśli jakieś złe wrażenie. Więc jak zobaczyłem fotografię zdecydowaliśmy, że nazwiemy płytę "Cloud Nine".
P: Jedna z piosenek, "Devil's Radio", jest atakiem na dziennikarstwo plotkarskie. W jaki sposób czujesz się ofiarą tego rodzaju dziennikarstwa? [clip powyżej]
GEORGE: Nie chodzi tylko o dziennikarstwo plotkarskie. To ogólnie o plotkarstwie. Wpadłem na pomysł gdy stojąc na światłach zobaczyłem tabliczkę na małym obok kościółku "Gossip: The Devil’s radio. Don’t be a broadcaster". W piosence jest o tym, że plotki są w gazetach, w radiu, w filmach, ludzie dzielą się nimi, w klubach. Plotki są wszędzie, nie tylko w prasie. Może jestem za bardzo na tym punkcie wyczulony, bo może o mnie i The Beatles mówi się więcej niż o innych, ale plotki nie są dobrą rzeczą. To coś złego a ja nie mam ochoty poznawać tych wszystkich pokręconych historyjek.
P: Ale czujesz się ofiarą takiego plotkarskiego dziennikarstwa?
GEORGE: Nie, ponieważ zawsze starałem się trzymać z boku. Był oczywiście taki okres kiedy go nienawidziłem, ale potem spędziłem sporo czasu trzymając się z daleka od prasy. A teraz, w Anglii, jest ona całkiem miła dla mnie. Nawet paparazzi, najgorsi w niej, mają przyjazne relacje ze mną.
P: Ponieważ prowadzisz najbardziej normalne życie jakie możesz sobie wyobrazić. Zajmujesz się dużo ogrodem...
GEORGE: Nie zajmuję się jednak tym zbyt dużo, ponieważ robię filmy, nagrywam płyty, ale nie chodzę do nocnych klubów, nie spędzam tak czasu. Nie jestem typem człowieka, który łatwo wpasować do kolumny plotkarskiej. Próbują od czasu do czasu umieścić mnie tam, ale tak naprawdę prawie mnie tam nie ma.
P: O Ringo Starr, który zagrał na twoim albumie powiedziałeś: 'Jest taki sam jak ja, tylko, że gra na perkusji'.
GEORGE: Dojrzewaliśmy razem przez wiele lat, znam Ringo jako doskonałego perkusistę, chociaż on wcale na niej nie ćwiczy. Nie ma to, zdaje się, dla niego żadnego znaczenia. Po prostu podnosi pałeczki i już. Na moich piosenkach jest bardzo dobry. Słucha piosenki i wie jak w niej zagrać. Nie jest typem bębniarza, który lubi solo na perkusji, po prostu na niej gra. Dobrze się przy tym bawi i wie doskonale, gdzie jest jakiś mały kawałek nagrania, który trzeba wypełnić. Tak samo jest ze mną. Ludzie nazywają mnie gitarzystą i w pewnym sensie nim jestem. Chociaż nigdy nie ćwiczę. Bywały lata w moim życiu, w których nie dotykałem gitary z wyjątkiem czasu, kiedy nagrywałem płytę. Wiem, że mógłbym być całkiem dobry, ale nie ćwiczę wystarczająco.
GEORGE: Tak. Gdy byłem młodszy, byłem w The Beatles z Johnem i Paulem, ciężko mi było zyskać pewność siebie. A sądzę, że pisanie piosenek, granie, śpiewanie, zwłaszcza główne wokale jest trudne kiedy jesteś bardzo bardzo zdenerwowany. Twój głos wtedy się dławi. teraz jestem starszy i nie obchodzi mnie to, co o mnie ktoś pomyśli, a co za tym idzie, wychodzi mi wtedy to wszystko lepiej.
P: Czy będąc najmłodszym członkiem w The Beatles, miałeś jakieś szczególne trudności z ustaleniem własnej tożsamości w zespole?
GEORGE: Nawet tego nie próbowałem. Tak naprawdę to będąc w zespole od czasu do czasu próbowałem dać jakąś własną muzykę. To było trudne na początku i dopiero stało się to po rozpadzie. Dlatego miałem tyle gotowych własnych piosenek. Tak więc czasami bywało to trudne, ale specjalnie nie przeszkadzało mi. Zaakceptowałem bycie w zespole gdzieś w środku. Nie miałem nic przeciwko temu by być kimś takim.
P: W czasie rozpadu zespołu miałeś 27. Za sobą cały bagaż doświadczeń, za sobą to wszystko, co tylko można sobie wyobrazić. Czy możesz opisać to, kim byłeś w tamtym momencie?
GEORGE: W mniej niż 25 słowach ? Nie wiem. W czasie, gdy się rozstaliśmy byliśmy wciąż sporo ze sobą połączeni. Całe to bycie ze sobą, podróżowanie po świecie, mania, wszystko w tym stylu. Potrzebowaliśmy odpoczynku od siebie i przestrzeni do rozwoju. To ważne, ponieważ cały czas się rozwijamy. To sytuacja jak w rodzinie. Jesteście tak blisko ze sobą, ale potem chcecie się wyprowadzić, mieć swój dom, przyjaciół. To było konieczne. Nie żałuję rozpadu The Beatles. Myślę, że w tak krótkim czasie zrobiliśmy fantastyczne rzeczy. No i wszyscy wciąż chcą byśmy się zeszli, a to jest niemożliwe. Myślę, że lepiej zostawić to tak jak jest.
P: Żyłeś wtedy bardzo intensywnie. Czy zostało jeszcze coś do zrobienia samemu?
GEORGE: Cóż, w czasie rozpadu The Beatles pierwszą rzeczą, jaką musiałem zrobić, było nagranie wszystkich piosenek, które napisałem w czasach The Beatles, które nigdy nie trafiły na winyle. To był oczywiście album "All Things Must Pass" i było to dla mnie bardzo dobre. To było jak uwolnienie się od tych wszystkich piosenek, które zasadniczo pochodziły z przeszłości. A chciałem wrócić do teraźniejszości.
P: Niemniej jednak spędziłeś większość lat po rozpadzie Beatlesów unikając rozgłosu. Czy można wobec tego powiedzieć, że zasadniczo masz charakter bardzo prywatny?
P: Niemniej jednak spędziłeś większość lat po rozpadzie Beatlesów unikając rozgłosu. Czy można wobec tego powiedzieć, że zasadniczo masz charakter bardzo prywatny?
GEORGE: Tak, jestem kimś takim, choć zdaję sobie sprawę, że będąc w The Beatles nie jest łatwo być osobą prywatną. Myślę też, że nawet jeśli nie grałeś w The Beatles, to także każdy potrzebuje przestrzeni dla siebie, gdzie może się wyciszyć i uciec od codziennej pracy. To jest bardzo ważne dla każdego. A dla mnie The Beatles byli jak codzienna praca.
P: Miałeś zaszczyt spotkać się z panem Kissingerem [zdjęcie].
GEORGE: Taaa, jesteśmy z Henrym dobrymi kumplami. Ktoś powiedział mi, że chce się ze mną spotkać, kiedy będę w Waszyngtonie. No więc zabrali mnie do Departamentu Stanu, a kiedy tam dotarłem, zaprowadzili mnie do jego biura, a on po przywitaniu się spytał: „Dlaczego chciałeś się ze mną spotkać?” Nie wiedziałam, co powiedzieć, bo jechałem tam dlatego, że to on o chciał się ze mną spotkać. Nie wiem, co odpowiedziałem, ale coś tam wymyśliłem, żeby się stamtąd wydostać. On na koniec spytał czy chcę wspólną fotkę, na co się zgodziłem. Wszedł fotograf i to wszystko. Wspaniały Henry.
GEORGE: No wiesz, to sprawiło, że nie chcę się zbyt szybko zabić. Czasami idziemy przez życie zbyt szybko. To uświadomiło mi moją odpowiedzialność. Chcę mieć czas na cieszenie się tym związkiem. I myślę, że każdy, kto jest rodzicem, wie, że kiedy masz dziecko, możesz być tym dzieckiem i być jednocześnie rodzicem i własnym ojcem. Przenosi cię w trzy różne okresy czasu. W jednym można doświadczyć trzech pokoleń. To miłe doświadczenie.
P: Jak bardzo byłeś szalony?
GEORGE: Szalony. No wiesz, Rock & Roll jest szalony.
P: Jaki jest ulubiony rodzaj muzyki twojego syna? Twoja?
GEORGE: Nie, moja nie. Podoba mu się ten album. Lubi Chucka Berry'ego. Cieszę się, że to lubi. Usłyszał kiedyś "Surfin' USA" Beach Boysów, więc zagrałem mu "Sweet Little Sixteen" Berry'ego.
P: A twoja ulubiona muzyka, z wyjątkiem twojej własnej?
GEORGE: Moja własna nie jest ulubioną. Niezupełnie. Podoba mi się kiedy ją robię, ale lubię wszystkie rodzaje muzyki. Ravi Shankar, hawajska muza, Django Reinhardt, Robert Johnson. Wszystkie rodzaje muzyki.
P: Ktoś powiedział, że twój dom,Friar Park jest czymś w rodzaju Disneylandu.
GEORGE: W pewnym sensie. To była wielka stara wiktoriańska rezydencja, która niszczała. Zamierzano ją zburzyć i wybudować tam osiedle. Kupiłem więc ją, ponieważ jest świetnym przykładem wiktoriańskiego rzemiosła, mimo wielu zniszczeń. Naprawianie jesj było bardzo interesujące. Tak jak z The National Trust w Anglii, który ratuje i zachowuje piękne, stare budynki. Lubie takie stare domy, więc chciałem to zrobić, naprawić. Ale to ma w sobie kilka szalonych rzeczy. Mam tam Matterhorn w ogrodzie za domem, Błękitne Jaskinie Capri pod jeziorem. Ale wszystko jest zniszczone, nie warto ich oglądać.
GEORGE: W pewnym sensie. To była wielka stara wiktoriańska rezydencja, która niszczała. Zamierzano ją zburzyć i wybudować tam osiedle. Kupiłem więc ją, ponieważ jest świetnym przykładem wiktoriańskiego rzemiosła, mimo wielu zniszczeń. Naprawianie jesj było bardzo interesujące. Tak jak z The National Trust w Anglii, który ratuje i zachowuje piękne, stare budynki. Lubie takie stare domy, więc chciałem to zrobić, naprawić. Ale to ma w sobie kilka szalonych rzeczy. Mam tam Matterhorn w ogrodzie za domem, Błękitne Jaskinie Capri pod jeziorem. Ale wszystko jest zniszczone, nie warto ich oglądać.
George, Dhani i Olivia, 1988 |
P: Ale ten dom jest dla ciebie ważny. Śpiewałeś o nim w dwóch piosenkach.
GEORGE: Tak, to miejsce, w którym ma swoją prywatność. Miło jest, gdy wchodzisz do domu i czujesz, że jest to miłe miejsce do życia w nim, ponieważ sprawia to, że czujesz się dobrze i oczywiście sprzyja to także pisaniu piosenek lub poczuciu się szczęśliwym.
P: Czy dużą przesadą będzie stwierdzenie, że dużo tam pracujesz w ogrodzie?
GEORGE: Tak. Te ogrody były bardzo piękne w 1900 roku, ale potem zaniedbano je, strasznie zarosły. Staram się po prostu naprawić je, wyciąć bluszcze z drzew, trochę wszystko uporządkować.
P: Dobrze znany fakt to taki, że wierzysz w reinkarnację. Skąd tak mocne przekonanie?
GEORGE: Cóż, po prostu studiowałem pisma wedyjskie, a nawet to, co mówił Jezus Chrystus. Jezus nauczał o reinkarnacji.
P: To dobrze znany fakt, że bardzo mocno wierzysz w reinkarnację. Co możesz z tym mocnym przekonaniem?
GEORGE: Po prostu studiując pismo wedyjskie, a nawet czytając to, co powiedział Jezus Chrystus. Jezus nauczał wszystkiego o reinkarnacji, do czasu aż zechciano się go pozbyć. Rzymianie wtedy zaczęli czuć, że w Chrystusie jest coś dobrego, ale nie podobały się im niektóre jego wypowiedzi. Dostosowali je do siebie i w ten sposób wycięli to wszystko, co nauczał o reinkarnacji i prawie karmy, gdy mówił: "...bo wszystko, co człowiek sieje, będzie również zbierać". Chrystus nauczał prawa karmy i odrodzenia.
- Przeczytaj także : wywiad z George'm - grudzień 1987
- I Got My Mind Set On You
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz