Jak w tytule. Mam już nową wersję, czy nowy remiks słynnego albumu. Otrzymałem go dokładnie 28 października tego roku. Jak pewnie dziesiątki tysięcy ludzi na całym świecie. Na razie w wersji na 2CD. Na zdjęciu mój nowy nabytek plus także wersja oryginalna powyżej. Oryginalna w tym wypadku mam na myśli wersję albumu zremasterowaną z 2009, kiedy to ukazały się wszystkie płyty zespołu, po polsku krótko "podrasowane cyfrowo". Kilka następnych postów będzie poświęconych albumowi, mojej jego ocenie, opisie zawartości i dużo więcej. Póki co to tylko napiszę zwięźle, że jestem brzmieniem, robotą jaką zrobili z albumem Giles Miles, Sam Okell we współpracy z firmą Petera Jacksona (odwołuję Was do wcześniejszych tekstów na blogu o tym wydawnictwie) zachwycony. Co nie dziwi mnie ani nie powinno Was. To arcydzieło a ponadto jakiż może być inny odbiór tego album przez faceta niesamowicie zakochanego w jego twórcach.
Album znamy, jak bardzo jest różnorodny nie muszę przypominać. W dołączonej do wydawnictwa pięknej książeczce PAUL McCARTNEY oprócz dłuższego wywodu, który oczywiście też tu niebawem umieszczę, w przedsłowiu pisze słowa, świetnie odnoszące się do tego albumu, choć doskonale wiemy, że nie tylko:
Z jednej rzeczy zawsze jestem dumny,
z tego jak piosenki The Beatles bardzo się od siebie rozniły. Niektórzy inni artyści znajdowali dla siebie formułę i powtarzały ją. Kiedy pytano nas jak jest nasza, John i ja odpowiadaliśmy, że gdybyśmy kiedyś ją znaleźli, to natychmiast byśmy się jej pozbyli.
Na kilka dni z powodu Święta Zmarłych blog zamilknie. Wspominajmy naszych najbliższych, tych odeszłych niedawno jak i wcześniej. W ten sposób oni nadal żyją w naszych sercach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz