KWIECIEŃ 1980.


 

 



KWIECIEŃ.
 John z rodziną odpoczywa w Cold Spring Harbour. Nie są to jeszcze ostatnie wakacje muzyka przez tragicznym grudniem.  W czerwcu i lipcu John juz bez Yoko będzie odpoczywał na Bermudach (oczywiście z Seanem). Istnieją doniesienia, że John odbył krótką, samotną podróż do Kapsztadu w maju 1980 roku, czyli między pobytem na Long Island a wyjazdem na Bermudy. Ta podróż miała być częścią duchowej lub karmicznej "przemiany" i była inspirowana przez Yoko Ono. Informacje o tej podróży są nieco mniej udokumentowane niż te o Bermudach, ale różne źródła, w tym książki biograficzne, potwierdzają jej odbycie. Wrócę jeszcze do tych wydarzeń.
W czasie pobytu w Cold Spring Harbour słynne i piękne zdjęcie pary robi mu towarzyszący mu jego asystent Fred Seaman. Tak, to ten sam Fred, który ukradnie tyle rzeczy po zamordowanym muzyku i będzie handlował po nim jego pamiątkami. Przeczytacie o tym na moim blogu w dwóch postach:  Piekło Yoko po śmierci Johna.
Kwiecień 1980 roku był dla Ringo Starra okresem, w którym zmagał się z osobistymi problemami. Gdy pojawiał się w telewizyjnych show promując film "Caveman" to jak wspominali prowadzący programy prezenterzy "był na haju lub całkiem pijany".  W tym czasie Ringo przebywał w Los Angeles, a jego życie było niestety naznaczone problemami z uzależnieniami. W późniejszych wywiadach, a także w doniesieniach z tamtego okresu, wspomina się, że Ringo przechodził trudny czas. Zdjęcie przedstawia Ringo Starra pozującego do portretu zatytułowanego "na pożegnanie z Johnem", wykonanego w Los Angeles w 1980 roku przez Aarona Rapoporta. 
 

Zdjęcie Ringo z 1980 roku, często opisywane jako "portret na pożegnanie z Johnem", nie było tak zatytułowane w momencie jego wykonania. Tytuł ten, lub raczej emocjonalna interpretacja, pojawiła się po tragicznej śmierci Johna  8 grudnia 1980 roku. 
Po zabójstwie Johna, wiele zdjęć, wypowiedzi i wydarzeń z 1980 roku zyskało zupełnie nowy, tragiczny kontekst. To zdjęcie Ringo, jako jedna z ostatnich publicznych fotografii członka Beatlesów z roku, w którym zginął John Lennon, stało się symbolem pożegnania z ich wspólną historią i epoką, a przede wszystkim z samym Johnem. Jest to więc tytuł nadany po fakcie, mający na celu oddanie żałoby i poczucia straty, które dotknęły zarówno Ringo, jak i cały świat.
 
 W trzy miesiące po "japońskich" problemach Paula w Tokio, komercyjne stacje radiowe i telewizyjne w całym kraju znoszą zakaz emitowania muzyki zespołu Wings. Nikt jeszcze wtedy w kraju Kwitnącej Wiśni nie wie, że zespołu ex-Beatlesa już nie ma. Paul ani oczywiście nikt ze składu zespołu o tym jeszcze nie wspomina. Przypomnijmy sobie ostatni skład drugiego po The Beatles zespołu Paula z osobną nazwą: od lewej na dole, 
Steve Holley, Denny, Linda, na górze Paul i  Laurence Juber. Po Wings Paul będzie już koncertował jako on sam z towarzyszącym zespołem. 
 
 

 
W należących do George'a Friar Park Studios trwają dalsze sesje nagraniowe, dzięki którym powstają planowane do umieszczenia na albumie "Somewhere In England" utwory "Lay His Hand" oraz "Tears Of The World" - kompozycje te ujrzą światło dzienne odpowiednio w 1987  i 1992 (pierwsza na drugiej stronie singla "Got My Mind Set On You", druga na EP-ce dołączonej do książki Songs By George Harrison 2,  oba poniżej). Nie są to jakieś piękne "harrisonowe" utwory, ale przyznacie, że mają swój ponadczasowy urok klimatów jego muzyki. 
 



9 kwietnia. 15 lat temu w Wielkiej Brytanii ukazuje się singiel The Beatles: "Ticket To Ride" /"Yes It Is" - wydany przez Parlophone.  Czy John o tym pamięta? Tego dnia wraz z Yoko, Seanem oraz małżeństwem Seamanowie udaje się do Cold Spring Harbour w Long Island (Nowy Jork) na kolejny wypoczynek. To urokliwe miejsce, z widokiem na zatokę, było dla niego sanktuarium – przestrzenią do ucieczki od zgiełku miasta i powrotu do twórczości po pięcioletniej przerwie od nagrywania.  Ten okres na Long Island był dla Lennona niezwykle ważny. Z dala od presji i oczekiwań, mógł swobodnie pielęgnować swoje największe pasje. Spędzał godziny na żeglowaniu – to właśnie pasja do morza i natura Long Island zainspirowały go do zakupu tej posiadłości. Oprócz tego, oddawał się pieczeniu chleba oraz, co najważniejsze, tworzeniu muzyki. W tych spokojnych miesiącach, w tym także w kwietniu 1980,
Lennon intensywnie pracował nad nowym materiałem. To właśnie w tym czasie powstały szkice i dema piosenek, które później trafiły na kultowy album "Double Fantasy", nagrany z Yoko Ono. Czas spędzony w Cold Spring Harbor był dla niego okresem odnowy, refleksji i ponownego odnalezienia radości z bycia artystą. Domek w Cold Spring Harbor, dziś często nazywany "domkiem marzeń" Lennona, symbolizuje jego ostatni twórczy zryw i próbę odzyskania normalności, zanim jego życie zostało przerwane. Był to czas względnego spokoju i twórczej wolności, który pozwolił mu powrócić na scenę muzyczną z nową energią.
W sieci znalazłem wzruszającą historię o Johnie z tego okresu: Niezwykłe Spotkania w Cold Spring Harbor: Historia Johnny'ego Jetsona. Oto ona: Wiosna 1980 roku. Dla dwunastoletniego Johnny'ego Jetsona, dorastającego w nowojorskich przedmieściach, był to czas, gdy los postawił na jego drodze nie kogo innego, jak samego Johna Lennona. Johnny, dziś uznany songwriter i gitarzysta, znany z takich zespołów jak Jetson czy Speed City Vipers, wspomina to spotkanie jako jedno z najbardziej poruszających doświadczeń swojego życia. Johnny pracował wówczas jako gazeciarz, dostarczając "Penny Saver" do posiadłości Cannon Hill Estate w Cold Spring Harbor na Long Island – miejsca, które stało się dla Lennona chwilowym azylem od zgiełku miasta. Ich pierwsze spotkanie miało miejsce przy bramie. Lennon, ubrany na biało, z długimi włosami i brodą, sprawiał wrażenie przystępnego i spokojnego. Zaintrygowany gazetą, którą Johnny niósł, wypowiedział słowa: "We could all do well to save our pennies" (Dobrze by było, gdybyśmy wszyscy oszczędzali swoje grosze), co już na wstępie pokazało jego charakterystyczne poczucie humoru. Chłopiec, choć onieśmielony, szybko zebrał się na odwagę, by zapytać: "Are you John Lennon?". Reakcja idola była niezwykła – Lennon nie tylko potwierdził, ale i zapytał, czy chłopiec go zna. Johnny opowiedział o początkach swojej fascynacji Beatlesami, która zrodziła się, gdy jako trzylatek otrzymał gramofon i płyty ciotki. Ta historia, opowiedziana z dziecięcą szczerością, wyraźnie poruszyła artystę. Kulminacją tego pierwszego spotkania była prośba Johnny'ego o uścisk. Lennon z uśmiechem otworzył bramę i spełnił to życzenie, poklepując chłopca po plecach i potrząsając jego bujnymi włosami, zachęcając do powrotu do pracy. Przez kolejne miesiące ich drogi kilkukrotnie się przecinały. Były to krótkie, serdeczne wymiany pozdrowień. 
Ostatnie spotkanie miało miejsce, gdy John Lennon opuszczał posiadłość w długim Cadillaku. Artysta zatrzymał samochód, opuścił tylną szybę i osobiście podziękował Johnny'emu za sumienne dostarczanie "Penny Saver", zapewniając, że gazeta zawsze trafiała sucha do właściwej skrzynki. Na pożegnanie uścisnął mu dłoń i uśmiechnął się. 
Znalazłem to zdjęcie domu... zostało zrobione trochę od wewnątrz bramy, ale oddaje ono mniej więcej widok, jaki miałem na posiadłość, gdy dostarczałem mu gazetę” – Johnny Jetson.
 
Ta opowieść, spisana przez Robbiego Thorntona dla The Beatles Universe Features Page, to świadectwo autentyczności i otwartości Johna Lennona. Ukazuje go nie tylko jako ikonę rock and rolla, ale przede wszystkim jako człowieka, który potrafił nawiązać kontakt z dwunastoletnim gazeciarzem, pozostawiając w nim niezatarte wspomnienie i inspirację na całe życie.
 


11 kwietnia. W Wielkiej Brytanii ukazuje się singiel Wings, "Coming Up" (wersje studyjna oraz koncertowa) oraz "Lunch Box - Old Sox". Premiera amerykańska 15 kwietnia.  Singiel miał dwie strony B. Pierwszą z nich była wersja na żywo nagrana przez Wings w Apollo w Glasgow w Szkocji podczas ich brytyjskiej trasy koncertowej 17 grudnia 1979 roku. Stała się częścią repertuaru koncertowego zespołu, zanim ukazało się nagranie studyjne. Warto przypomnieć sobie, że 14 lat temu tego samego dnia w Wielkiej Brytanii ukazuje się singiel "Get Back" / "Don't Let Me Down" - wydany przez Apple Beatlesów.  Porównajcie obie kompozycje tego samego muzyka: Get Back i Coming Up...
 
PAUL: Nagrywałem to pierwotnie na mojej farmie w Szkocji. Codziennie wchodziłem do studia i po prostu zaczynałem od ścieżki perkusyjnej. Potem budowałem to kawałek po kawałku, nie mając pojęcia, jak piosenka się skończy. Po nagraniu ścieżki perkusyjnej dodałem gitary i bas, tworząc podkład. Zrobiłem małą wersję tylko z sobą, jako szalony profesor, robiąc wszystko i wchodząc w swój własny świat niczym laboratorium. Roztrzepany profesor – tak się czuję, kiedy to robię; tak bardzo zagłębiasz się w sobie, to dziwne, szalone. Ale podobało mi się. Potem pomyślałem: 'No dobrze, co zrobię z wokalem?' Pracowałem z maszyną vari-speed, za pomocą której można przyspieszyć głos lub go trochę obniżyć. Tak powstało brzmienie wokalu. Zostało nieco przyspieszone i przepuszczone przez maszynę echa, z którą się bawiłem. Wszedłem w różnego rodzaju sztuczki i nie pamiętam, jak zrobiłem połowę z nich, bo po prostu wrzucałem je wszystkie, i co brzmiało dobrze, to zostawiałem. A co mi się nie podobało, po prostu kasowałem... Zawsze myślałem, że singiel będzie wersją solową. Zagraliśmy tę piosenkę na trasie, ponieważ chcieliśmy zrobić coś, czego publiczność wcześniej nie słyszała. Wersja na żywo na stronie B singla została nagrana ostatniego wieczoru trasy w Glasgow. W Ameryce wielu didżejów z radiostacji Top 40 podchwyciło tę stronę, i tak stała się ona stroną A w Stanach Zjednoczonych. W reszcie świata to strona B."
 "Utwór 'Coming Up' został wydany jako singiel w Wielkiej Brytanii 11 kwietnia 1980 roku przez Parlophone R 6035 i osiągnął drugie miejsce na listach przebojów. W USA zdobył szczyt listy Billboard Hot 100 po wydaniu 14 kwietnia jako Columbia 1-11263.
PAUL: Miło było, że 'Coming Up' trafił na pierwsze miejsce w Ameryce. Numer jeden zawsze cieszy, bo wyżej już się nie da. Nie martwię się, jeśli piosenka nie dotrze na szczyt, ale taki status to wskaźnik, że ludzie ją lubią. 
 
John usłyszy utwór dwa dni później. Jedzie samochodem z Fredem Seamanem trasą Route 110 po kwiaty dla Yoko. Wtedy w aucie po raz pierwszy wsłuchuje się w nowy utwór swego przyjaciela.  
JOHN: Ktoś zapytał mnie, co myślę o ostatnim albumie Paula, a ja rzuciłem jakąś uwagę w stylu, że chyba był przygnębiony i smutny. Ale potem zorientowałem się, że wcale nie przesłuchałem całego tego cholerstwa. Słyszałem jeden utwór – hit 'Coming Up', który uważałem za dobrą robotę. Potem usłyszałem coś innego, co brzmiało, jakby był w depresji.
PAUL: Słyszałem historię od faceta, który nagrywał z Johnem w Nowym Jorku, i on powiedział, że John czasami bywał leniwy. Ale potem usłyszał moją piosenkę i pomyślał: 'O, cholera, Paul się stara, Paul pracuje!' Podobno 'Coming Up' to był ten jeden utwór, który sprawił, że John zaczął znowu nagrywać. Myślę, że John po prostu pomyślał: 'Ojej, ja też muszę się wziąć do roboty.' Uważam, że to była fajna historia.

14 kwietnia. 
George z Olivią i Dhanim widziani są w okolicach Falmouth w Kornwalii, podczas poszukiwań nowego domostwa. Był to czas, gdy George, zmęczony rosnącą liczbą natrętnych fanów i paparazzich w swojej posiadłości Friar Park w Henley-on-Thames (Oxfordshire), szukał spokojniejszego i bardziej odosobnionego azylu. Kornwalia, ze swoimi dzikimi wybrzeżami, ustronnymi zatoczkami i mniej zaludnionymi obszarami, wydawała się idealnym miejscem na ucieczkę od zgiełku. George cenił sobie prywatność i naturę, a Kornwalia oferowała to w obfitości. Chciał znaleźć miejsce, gdzie mógłby czuć się bezpiecznie i swobodnie, z dala od ciekawskich spojrzeń. Ostatecznie George Harrison nie kupił ostatecznie posiadłości w Kornwalii. Pozostał w swoim Friar Park (zdjęcie), który stał się jego domem na całe życie, mimo wyzwań związanych z prywatnością. Niemniej jednak, jego poszukiwania w Kornwalii świadczą o jego głębokiej potrzebie spokoju i odosobnienia.

19 kwietnia.  Wokalista Michael Stipe, gitarzysta Peter Buck, perkusista Bill Berry oraz Mike Mills grają swój pierwszy koncert pod nazwą R.E.M. To jeden z ulubionych zespołów Autora tego bloga. Koncert ma miejsce w opuszczonym kościele na urodzinach u znajomego członków zespołu. Swój pierwszy singiel "Radio Free Europe" zespół wyda rok później. Wspomnę  jeszcze, że na początku miesiąca w miejsce nieżyjącego wokalisty zespołu AC/DC został przyjęty Brian Johnson, który śpiewa w australijskiej, kultowej kapeli mocnego rocka do dzisiaj. 
A w historii zespołu to tego dnia 15 lat wcześniej w 1965 The Beatles otrzymują dwie nagrody Grammy za rok 1964: Najlepszy Występ Wokalny Grupy (za "A Hard Day's Night") oraz Najlepszy Nowy Artysta. Klip filmowy, na którym aktor Peter Sellers wręcza Grammy Beatlesom, zostaje nakręcony 28 kwietnia i wyemitowany w amerykańskiej telewizji 18 maja, jako część programu 'The Best on Record'. W klipie, po odebraniu nagrody od Sellersa, John Lennon zaczyna mówić nonsensownym francuskim, a pozostali Beatlesi i Sellers dołączają, aż fałszywy francuski przechodzi w 'It's A Long Way to Tipperary'.



20 kwietnia. W Cold Spring Harbour John nagrywa swe codzienne życie przy pomocy nowo zakupionej kamery wideo. Rejestruje sceny zabawy z Seanem, obiad z Yoko na trawniku z widokiem na morze oraz swoje pobrzękiwanie na gitarze. W tym dniu kamera rejestruje  również jego dwie wersje "Dear Yoko", przy czym druga nagrana  jest w chwili, kiedy  po obejrzeniu pierwszej wersji zauważa, że na nagraniu brakuje mu światła, co możemy zgodnie potwierdzić po obejrzeniu clipu. Wyżej clip ze zbioru Johna nagranie z maja 1980 - prócz Lennonów są Seamnowie.  
Dzień później, na żądanie Yoko John "robi coś wreszcie ze swoim zarostem". Artysta  rozpoczyna tego dnia - przypuszczalnie również za namową swojej japońskiej żony - 10-dniowy okres milczenia, by "wyczyścił swój umysł", który kończy się 30 kwietnia całkowitym zgoleniem brody.


22 kwietnia. Na brytyjskiej liście przebojów 'Music Week' singiel Paula "Coming Up" debiutuje na pozycji 7. Za tydzień już na miejscu 2. 

Pod koniec miesiąca (27) na liście pierwszej dziesiątce singli Wielkiej Brytanii mamy następujące piosenki: 1. Dexy's Midnight Runners - "Geno", 2. Paul McCartney - "Coming Up", 3. Blondie - "Call Me", 4. David Essex - "Silver Dream Miachine", 5. Sky - "Toccata", 6. UB40 - "King"/ "Food For Thought", 7. Detroit Spinners - "Working My Way Back To You"/"Forgive Me Girl", 8. Dr. Hook - "Sexy Eyes", 9. Pretenders - "Talk Of The Town", 10. Bobby Thurston - "Check Out The Groove". Za oceanem w USA: 1. Blondie - "Call Me", 2. Christopher Cross - "Ride Like The Wind", 3. Pink Floyd - "Another Brick In The Wall" , 4. Billy Preston & Syreeta - "With You I'm Born Again", 5. Ray, Goodman & Brown - "Special Lady", 6. Air Supply - "Lost In Love", 7. Bob Seger - "Fire Lake", 8. Eagles - "I Can't Tell You Why", 9. Billy Joel - "You May Be Right", 10. Dr. Hook - "Sexy Eyes".



Historia The Beatles
History of  THE BEATLES

 
 





FOTKI : 240

 

 

The Beatles w programie Ready Steady Go! (4 października 1963)




 









 







Historia The Beatles
History of  THE BEATLES

 
 
 
 
 

The Beatles w Budokan - Japonia .... 1966

 

 

 

30 czerwca, 1  i 2 lipca.  Budokan, Tokio, Japonia, Beatlesi u schyłku swojej kariery koncertowej. Ktoś mógłby powiedzieć, że zespół powstały w 1962 (gdy dołączył Ringo) tak szybko kończy koncerty na żywo, zaledwie po czterech latach ? Warto pamiętać, pomijając oczywiste i te podstawowe powody zaprzestania organizowania tras przez zespół, że wszyscy muzycy (nie wyłączając Ringo) życie koncertowe zaczęli pod koniec lat 50-tych, a więc każdy z nich miał ze sobą setki, może tysiące koncertów i to nie 25-minutowych jak w czasach Fab Four. Warto zwrócić też uwagę na inny fakt. Po rozpadzie The Beatles jako aktywnie działającej grupy rock and rollowej, tylko jeden album na żywo prawdziwie uchwycił ich ulotną magię jako zespołu występującego przed publicznością. To oczywiście "The Beatles Live at the Hollywood Bowl", nagrania zebrane z koncertów w latach 1964 i 1965 w ikonicznym amfiteatrze na świeżym powietrzu, pierwotnie zmontowane przez producenta George'a Martina w 1977 roku. W 2016 roku syn Martina, Giles, powrócił do oryginalnych taśm i mistrzowsko wyprodukował o wiele lepsze i przyjemniejsze brzmieniowo wydawnictwo. Magia koncertowa zespołu bije w uszy, co przecież nie dziwi.


 




The Beatles nabrali energii, stali się porywający i zgrani podczas swoich rezydencji w Hamburgu w latach 1960-1962, które ukształtowały ich w potężną, w pełni zintegrowaną i niezaprzeczalną jednostkę muzyczną, grającą dla pijanych tłumów marynarzy, prostytutek i innego marginesu, którzy równie chętnie obrzuciliby zespół butelkami na scenie, co posłuchali. Następnie The Beatles przenieśli tę moc z powrotem do The Cavern w Liverpoolu i wywołali muzyczną rewolucję, która do dziś potężnie rezonuje.


Chodzi o ich drugi występ podczas trzydniowego/pięciokoncertowego pobytu w Nippon Budokan w Tokio (od 30 czerwca do 2 lipca 1966 roku), w ich ostatnim roku koncertowania, teraz 55 lat temu. Pomimo niemal ciągłego zgiełku krzyczących dziewcząt i raczej cienkiego oraz echo-jącego brzmienia, to wciąż daje czadu.
GEORGE:
Dzień po koncercie w Hamburgu mieliśmy lot do Tokio, więc zaraz po występie wywieziono nas z miasta do schlossu – wielkiego zamkowego hotelu – gdzie spędziliśmy noc, a następnie polecieliśmy do Heathrow i wsadzono nas na samolot do Japonii. Niestety, Tokio nawiedził huragan i nasz samolot został przekierowany na Alaskę.
Pamiętam, że wyglądałem przez okno podczas zniżania się do lądowania i Alaska była niesamowita: góry, soczyście zielone lasy sosnowe, wspaniałe jeziora i rzeki. Gdy zbliżaliśmy się do ziemi, jeziora i drzewa zaczęły się nieco przerzedzać, ale kiedy wylądowaliśmy, nagle ukazał się ogromny, zdewastowany bałagan, który człowiek stworzył pośrodku tej naturalnej urody.
Pomyślałem: „O, znowu to samo.” Ludzkość wciąż dostarcza nam tandetnych rzeczy, aż w końcu cała planeta zostanie nimi pokryta. Te okropne małe hotele, które stawiają na chybcika – betonowe pudła. Tam, na Alasce, było to wyjątkowo widoczne. Normalnie wtapiają się w miejską zabudowę, ale pośrodku milionów akrów nieskazitelnego lasu strasznie rzucają się w oczy.

 
Pierwsze dwa koncerty – wieczór 30. i następne popołudnie – zostały sfilmowane przez Nippon Television, która później wyemitowała ten pierwszy. Szkoda, bo jest trochę nierówny i bez życia, zarówno audio, jak i wideo najlepiej pozostawić w archiwum. Krąży jako winylowy bootleg błędnie zatytułowany "Five Nights in a Judo Dome". Być może John, Paul, George i Ringo byli zmęczeni podróżą po przybyciu na swoją pierwszą i jedyną wizytę w Japonii; nawet w zapowiedziach piosenek pierwsze dwa brzmią, jakby ledwo się obudzili. Może protesty przeciwko zachodniej muzyce rockowej profanującej halę sztuk walki, zbudowaną na Letnie Igrzyska Olimpijskie w 1964 roku, ich zaniepokoiły.
Warto tutaj podkreślić, że koncert i przybycie Beatlesów do Japonii nie spotkało się z ogólnym entuzjazmem.  
Po przybyciu, gdzie zamiast wdzięcznego tłumu, czekała na nich raczej ludzka ściana ochroniarzy i fotografów, grupa wślizgnęła się na tylne siedzenie samochodu i została przewieziona 20 kilometrów na północ do hotelu Tokyo Hilton (obecnie nowo wybudowany Capitol Hotel Tokyu). Szybko eskortowano ich do pokoju 105, prezydenckiego apartamentu na najwyższym piętrze, z poleceniem, by go nie opuszczali.
   Ich trzydniowy harmonogram był wypełniony konferencjami prasowymi, wywiadami dla mediów oraz pięcioma koncertami w uświęconej Hali Budokan — jeden 30 czerwca (o 18:30), po dwa koncerty 1 i 2 lipca (o 14:00 i 18:30). Zwiedzanie miało być niemożliwe, chyba że zdecydowaliby się złamać zasady.  Środki bezpieczeństwa były zaostrzone nie bez powodu. Organizacja nacjonalistyczna, opisywana w anglojęzycznych gazetach jako Wielka Patriotyczna Partia Japonii, od dwóch tygodni organizowała protesty. Partia, założona przez Satoshiego (Bina) Akao i według agencji Reuters licząca około 4000 członków, rozmieściła „około 10 000 plakatów” wzdłuż głównych ulic Tokio. Niektóre z nich głosiły: „Wygnać Beatlesów z Japonii” oraz „Beatlesi nie powinni bezcześcić Hali Nihon Budokan”. 24 czerwca, w sercu Tokio, Akao stał na samochodzie z nagłośnieniem, podczas gdy około 100 osób (według Associated Press) słuchało jego apeli, aby nie pozwolić Beatlesom na występ. „Główna skarga Akao”, jak donosiło AP, „dotyczyła kosztów nadzwyczajnych środków, jakie policja planowała w celu kontrolowania fanów Beatlesów”. Akao oskarżył również zespół o szerzenie „przestępczości nieletnich” i „apelował o zgolenie ich długich włosów oraz wydalenie ich”, a banery rozwieszone na ciężarówce głosiły po angielsku: „Beatles Go Home”.
  Na pierwszej konferencji prasowej grupa została zapytana o ich reakcję na skargę, że występują na arenie uznawanej tradycyjnie za świętą, jaką jest Budokan.
PAUL: Chodzi o to, że jeśli ktoś z Japonii… jeśli zespół taneczny z Japonii pojedzie do Wielkiej Brytanii, nikt w Wielkiej Brytanii nie próbuje mówić, że łamią tradycyjne prawa, wiecie, albo że próbują coś zepsuć. My tylko przyjeżdżamy tu i śpiewamy, bo nas o to poproszono.

McCartney miał rację, jednak warunki wynegocjowane przez ich menedżera, Briana Epsteina, stanowiły, że zagrają tylko w miejscu, które może pomieścić co najmniej 10 000 fanów. Budokan, z pojemnością 11 000 miejsc, był w tamtym czasie jedyną areną w Tokio wystarczająco dużą, aby sprostać temu zapotrzebowaniu, jak powiedział dziennikarzowi Steve’owi McClure w 2016 roku badacz z Uniwersytetu Tokijskiego i ekspert od Beatlesów, Atsushi Noguchi. Warto również zauważyć, że Budokan nie był żadnym starym budynkiem o głębokiej historii. Zbudowany na Igrzyska Olimpijskie w Tokio w 1964 roku, większość japońskiej publiczności z przyjemnością wierzyła, że Hala pozostanie świętym  miejscem dla aikido, judo, karate i kendo. Krótko mówiąc: wyłącznie dla sztuk walki. Podobnie jak w ich ojczyźnie, nowość Beatlesów, ich cięty dowcip i awangardowe wizerunki, rozgniewały japońskich tradycjonalistów, i pojawiały się groźby. Na konferencji prasowej, jeśli posłuchasz nagrania audio około 17. minuty, ktoś spoza kadru krzyczy na grupę. Lennon to słyszy, a potem mamrocze do McCartneya: Właśnie mieliśmy kolejny atak.
   Podczas tej samej konferencji prasowej zostali zapytani, co czują w związku ze starszymi, „yorkshire'skimi” mężczyznami w Anglii, którzy byli źli, że Beatlesi zostali uhonorowani prestiżowym medalem od Królowej.
 PAUL szybko odpowiedział: Cóż, nie lubimy starych mężczyzn w Anglii. A inny członek grupy dodał: Ale my tolerujemy starszych ludzi, podczas gdy oni nas nie tolerują.
Co do eskalującej wojny w Wietnamie i ich opinii, JOHN odpowiedział pierwszy: Cóż, myślimy o tym codziennie i nie zgadzamy się z tym i uważamy, że to jest złe. Tyle nas to interesuje. To wszystko, co możemy z tym zrobić, i powiedzieć, że nam się to nie podoba.
 Co do Japonii, byli szczerzy. PAUL: Nie wiemy dużo o Japonii, poza tym, co czytaliśmy lub widzieliśmy w filmach. Um... (JOHN: I nie wierzymy we wszystko tam). PAUL: Ale wydawała się ona dobrym miejscem. Całkiem niezłym... cudownym.

GEORGE: Kiedy wysiedliśmy z samolotu, wsiedliśmy do małych samochodów w stylu lat czterdziestych z policjantami w metalowych hełmach, jak hełmy amerykańskich żołnierzy z drugiej wojny światowej. Pojechaliśmy w konwoju do miasta i zawieziono nas do Tokyo Hilton, gdzie umieszczono nas w naszym apartamencie na wyższym piętrze – i to było wszystko. Wolno nam było wychodzić z pokoju tylko wtedy, gdy nadszedł czas na koncert. 
 
fragment z konferencji prasowej w hotelu Hilton 29 czerwca 1966



Wracamy do koncertu. Jak na ironię, "Live at Budokan" stało się później niemal marką dla Cheap Trick, Boba Dylana i Ozzy'ego Osbourne'a, którzy wydali albumy na żywo z wariacjami tego tytułu. Około 50 znaczących artystów nagrało również koncerty w tej hali, która ma doskonałą akustykę. Co znamienne, The Beatles byli pierwszym zespołem muzycznym, który tam wystąpił.)
Czwórka była już zmęczona graniem dla tłumów, które wolały krzyczeć niż słuchać, a z powodu tego i niedoskonałych systemów nagłośnienia tamtych czasów, oni też nie mogli się słyszeć. Występowanie straciło swój blask i stało się harówką. "Five Nights" to dźwięk niegdyś wspaniałego zespołu, który zdaje się nie mieć ochoty tam być, a tym bardziej grać. Jego jedynymi zaletami są trzymająca wszystko w kupie, idealnie osadzona perkusja Ringo oraz kilka fajnych solówek gitarowych George'a.
Ale cóż za różnica dnia – żeby użyć kalamburu – między nocą a dniem. Kto, jeśli nie ocalali Beatlesi Paul i Ringo, może wiedzieć dlaczego, ale podczas tego drugiego koncertu, znanego jako "Ultimate Live", czwórka rzuca się na "Rock and Roll Music" Chucka Berry'ego jak zespół, który ma coś do udowodnienia: energiczny jak rasowe konie w pełnym galopie, przez większość czasu szczelny jak drzwi włazu okrętu podwodnego. Od pierwszej nuty oczywisty jest nuklearny rdzeń brzmienia The Beatles: mocny, ostry i napędzający rytmiczny groove gitary Lennona, zbyt często pomijany, gdy krytycy i analitycy próbują rozłożyć na czynniki pierwsze to, co sprawiło, że The Beatles nie tylko tykali, ale wibrowali rockową werwą.
PAUL: Przed nami wystąpiła zabawna tamtejsza grupa. To było w czasach, kiedy Japończycy zupełnie nie wiedzieli jak grać rock and rolla, choć teraz jest już z tym u nich zupełnie dobrze. Ten zespół śpiewał piosenkę, która szła tak: 'Witajcie The Beatles!, Cześć The Beatles!' czyli coś bardzo głupiego z rock and rollowego punktu widzenia ale to było bardzo miłe. Koncert wypadł dobrze.

   Gdy sześciostrunowe akordy Johna rozpoczynają i napędzają "She's A Woman", charakterystyczne wysokie wokale Macci wznoszą się i wirują jak akrobacyjny odrzutowiec. Wkrótce Harrison zaczyna z nonszalancką pewnością siebie wplatać w ten numer fragmenty gitarowych linii w stylu Cheta Atkinsa/Carla Perkinsa, który mknie z uwodzicielskim swingiem.


NEIL ASPINALL: 
Po raz pierwszy od dłuższego czasu publiczność mogła ich słyszeć. Swoistą niespodzianką był brak głośnych wrzasków i okrzyków. Zespół zdał sobie sprawę z tego, że fałszuje i musiał coś z tym zrobić. Dlatego drugi koncert był całkiem dobry - pozbierali się. Jednak pierwszy, popołudniowy występ był nieco szokujący.
GEORGE: Publiczność podchodziła tam do nas z rezerwą, choć zrywała się na równe nogi, albo starała się to robić.Policja była dookoła stadionu, uzbrojona w aparaty z długimi obiektywami i fotografowała każdego, kto wstał i wydało się, że podbiegnie do sceny.... Przyjęcie było ciepłe, lecz nieco kliniczne jak cała Japonia. Wszystko dopracowane jak wojskowe manewry.
 
 
 
PAUL:  Wbiliśmy się w nasze żółte koszule i zgniłozielone garnitury. W garniturach zawsze się czuliśmy członkami jednej drużyny. Kiedy gdzieś przyjeżdżaliśmy, mieliśmy na sobie prywatne ciuchy, ale gdy wkładaliśmy garnitury, stawaliśmy się The Beatles! -  czterogłowym potworem. Cieszyłem się, że wszyscy nosimy takie same garnitury, bo wtedy się czułem członkiem ekipy.
 
I tak koncert toczy się dalej przez dziewięć kolejnych numerów, kopiąc, napięty i bogaty w młodzieńczego ducha przyprawionego doświadczeniem młodych mężczyzn na muzycznej misji. Ich charakterystyczne harmonie pojawiają się w lśniącym, okrągłym brzmieniu "If I Needed Someone" – co ciekawe, jednej z dwóch kompozycji Harrisona w tym zwartym secie – i wnoszą niebieski płomień do lekko surowego, ale trafionego w punkt "Day Tripper" (który John bezczelnie zapowiada jako "singiel z 1948 roku"), "Baby's In Black" i "I Feel Fine". Jasne, tu i ówdzie są zgrzyty i rozstrojenia – hej, to muzyka na żywo grana i śpiewana w mniej niż idealnych warunkach – ale brzmienie, które rozwinęli i które na płytach brzmiało tak cudownie, na scenie jest nadal tak świeże i magiczne... przynajmniej w tym dźwiękowym dokumencie.
 


 

"Yesterday" okazuje się równie poruszające bez pikantnych, klasycystycznych aranżacji studyjnych George'a Martina, z zaledwie dwiema gitarami, basem i bez perkusji, ponieważ The Beatles mieli to coś, co się liczy, nawet gdy byli sprowadzeni do najprostszych elementów. Na "Five Nights" Ringo grał minimalistyczny rytm, ujawniając, jak zespół wciąż doskonalił aranżacje z jednego koncertu na drugi. Potem dają perkusiście pole do popisu, gdy Starr śpiewa zwycięsko żywiołowe "I Wanna Be Your Man" (w którym gra znakomicie).

RINGO: Publiczność była bardzo wyciszona. Na zdjęciach z tego koncertu, w każdym rzędzie widać gliniarza. Publiczność ekscytowała się naszą grą w swoich miejscach, nie mogła tego okazać.


 

Następnie odpierają argumenty, że ich rosnące studyjne wyrafinowanie nie przełoży się na scenę koncertową, utworem "Nowhere Man". W "Paperback Writer" w trzeciej zwrotce niektóre teksty są zniekształcone – hej, to na żywo, z wszystkimi niedociągnięciami – ale energia wykonania jest nadal zaraźliwa. W obu piosenkach gra na basie McCartneya podkreśla jego oszałamiająco pomysłowe umiejętności instrumentalne.


 
 
PAUL: W Budokanie pokazano nam stare stroje samurajów, które grzecznie podziwialiśmy w nieco turystyczne sposób, mówiąc: 'bardzo dobre! bardzo stare!'.

The Fabs żegnają się, wracając do swoich głęboko zakorzenionych rock and rollowych korzeni, od których zaczęli set żywiołowym, niemal proto-punkowym "I'm Down", z McCartneyem wydobywającym głębokie, pełne pasji i zawodzące wokale w stylu Little Richarda (nikt nie robi tego lepiej), Lennonem i Starrem napędzającymi utwór jak tłoki na pełnej parze, a chudymi gitarowymi liniami Harrisona wywołującymi spocone szaleństwo.

 

 Dzięki najnowszej technologii AI, Giles Martin może to wszystko oczyścić, wyostrzyć, wypolerować i wzbogacić brzmienie. Kiedy to zrobi, powstanie zajebista płyta prawdziwego rock and rolla. Musi zdobyć najlepszą zachowaną kopię nagrania i dopracować ją, aby miliony fanów mogły w końcu spotkać The Beatles w ich najlepszym koncertowym wydaniu. Jak już wspomniałem oryginalne koncerty rejestrowała japońska Nippon Television. Zredagowaną wersję z obu koncertów pokazano pierwszy raz 1 lipca 1966 na NTV4. 


Lista granych na wszystkich koncertach (przez 3 dni) w dwóch setach piosenek (w obu po 11 piosenek,  zamieniły się kolejnością tylko dwie Day Tripper oraz  Baby's In Black):
  1. Rock and Roll Music
 2. She's A Woman,
 3. If I Needed Someone
 4. Day Tripper
 5. Baby's In Black
 6. I Feel Fine
 7. Yesterday
 8. I Wanna Be Your Man
 9. Nowhere Man
10. Paperback Writer
11. I'm Down

Cały koncert w HD na Youtube pod adresem tutaj. Poniżej garść fotek Beatlesów z pobytu w Kraju kwitnącej Wiśni.

 











 

 

 

 

 

Historia The Beatles
History of  THE BEATLES