wywiad
dla Playboya przeprowadził David Sheff
przeprowadzony:
8 – 28 września 1980
publikacja:
styczeń 1980
Tłumaczenie
i opracowanie wywiadu na podstawie angielskiego oraz niemieckiego wydania
Playboya - Ryszard Kmita oraz Jolanta Król.
Wywiad
z Johnem PRZED. Przeprowadzał go przez kilka dni (na przestrzeni 8-28 września) w
apartamencie Państwa Lennon stały wysłannik Playboya (do znanych i
"trudnych" gwiazd) David Sheff. John pił w tym czasie capuccino,
palił francuskie cygara i przez cały czas jadł czekoladki, pochłaniał ich
mnóstwo. Nie było alkoholu.
-
Już w pierwszej godzinie wywiadu wszystkie moje uprzedzenia w stosunku do Johna
zniknęły. Był otwarty, dowcipny (ale w nietypowy dla siebie sposób - bez
sarkazmu, ironii, złośliwości) i było jasne, że między nim a Yoko panuje
idealna zgoda - powiedział po wywiadzie Sheff. Od czasu do czasu pojawiała się
Yoko, zajęta w czasie wywiadu interesami.
PLAYBOY: - John i Yoko, nie byliście przez długi czas w
studiu. Po raz pierwszy od 1975 roku nagraliście płytę (Double Fantasy - przyp.
Ryszard Kmita). John, dlaczego wróciłeś i co robiłeś przez ostatnie lata?
JOHN: - Piekłem chleb i opiekowałem się dzieckiem.
PLAYBOY: - Tylko tyle?
JOHN: - Piekłem chleb, wykonywałem te wszystkie czynności
co typowa gospodyni domowa.
PLAYBOY: - Dlaczego "osiadłeś" w domu?
JOHN: - Ponieważ wiele już zrobiłem, sporo - chyba -
dokonałem. Od 22 roku życia do 30-tki musiałem zawsze coś robić, śpieszyć się,
był kontrakt, umowa, terminy, zobowiązania. Nie byłem wolny. Moje powiązania z
showbiznesem - wiesz co mam na myśli - były moim więzieniem. Gdy stałem się...
ważniejszy, mogłem się wreszcie odłączyć od rock and rolla, nie chciałem być
zależny od list przebojów, czy jestem na topie czy nie. Po prostu rock and roll
przestał sprawiać mi już przyjemność, poza tym nie chciałem skończyć jak
Elvis...
YOKO: - John był jak marionetka kręcąca się w miejscu, w
swoim kółku, z którego później zrobił się trójkąt, ale w końcu znalazł wyjście
(aluzja Yoko do trójkąta małżeńskiego Johna, Cynthii i Yoko - RK)
JOHN: - Byłem robotnikiem, pochodzę z robotniczej rodziny.
Mam szacunek do robotników, mógłbym być robotnikiem, ale nie zrobiłbym na tym
kasy - wiem, że brzmi to cynicznie.
YOKO: - Każdy coś robi, John robił muzykę...
PLAYBOY: - Rozmawialiście czasami o muzyce, o nowych płytach?
JOHN: - Tak, o tym zawsze. Tego oboje potrzebowaliśmy - to
wszystko przecież zawsze na mnie czekało. Robię teraz nowy album.
PLAYBOY: - Czy nowa płyta w jakiś sposób dotyczy Paula?
(McCartneya - RK)
JOHN: - Gdyby miała być tylko dla Paula - nie byłoby warto
zaczynać.
PLAYBOY: - Jak rozwiązałeś swoje życie?
JOHN: - Hm... wielu ludzi po prostu nie żyje z Yoko.
PLAYBOY: - I to jest TO?
JOHN: - Nie każdy ma tak udanie dobranego partnera
życiowego...
PLAYBOY: - Cóż więc takiego jest w Yoko?
JOHN: - Pokazała mi prostą alternatywę: Nie musisz tego
robić, John! Nie? Ależ oczywiście, że nie! Ale, ale... Naturalnie nie było to
takie proste. Od 1962 do 1975 miałem w głowie tylko kolejne terminy na wydanie
płyty. To ona powiedziała do mnie: Życie jest przed Tobą, zostaw to, chodźmy,
czas na golfa, John.
PLAYBOY: - Yoko, jak Ty oceniasz Johna jako gospodarza domu?
YOKO: - Kiedy ja i John gdzieś jesteśmy, w kółko
przyjaciele pytają: John, co robisz teraz? Mnie nie pytają, ponieważ jestem
kobietą.
JOHN: - Kiedy sprzątam z Seanem (synem Johna i Yoko -
przyp. Radek Pachowicz) dom, sadzam ją w fotelu, w szlafroku z papierosem.
YOKO: - Ja martwię się o interesy, o Apple, o McLeana, o
nowe inwestycje...
JOHN: - Dbamy o porządek i hierarchię w rodzinie. Musimy
mieć eksperta i fachowca od biznesu oraz kogoś do pracy "rękoma".
Nasi adwokaci brali 250000$ rocznie. Każdy chciał poza tym mieć więcej niż
drugi. Dla The Beatles pracowało prawie 20 prawników. Ale u mnie jest teraz
tylko Yoko. I jeżeli ktoś z nas ma talent do robienia interesów - nie jestem
nim ja. Wszyscy wokół sądzili tak: Ona jest tylko żoną Johna, na pewno nie
pozwoli się nią zastąpić...
YOKO: - Wszyscy prawnicy nadal piszą prosto do Johna, nie
do mnie, czasem do mojego adwokata. Mówią, że ze mną nie potrafią się
porozumieć. A ja na to, że chcę aby tak mówili, abym zrozumiała, skoro jestem
ich szefem.
JOHN: - Ci ludzie nie mogą tego wszystkiego pojąć. Ale
muszą i pogodzą się z tym, że Yoko reprezentuje nas oboje. Adwokaci są jak
tresowane pieski i Yoko sobie z nimi poradzi.
PLAYBOY: - Dlaczego jednak wróciliście do studia?
JOHN: -
Pooddychałem już świeżym powietrzem. Mam teraz sporo do przekazania, mamy z
Yoko kilka wyśmienitych pomysłów. Dosyć długo ludzie mieli wyobrażenie o The
Beatles, jako o czymś świętym, o czterech facetach stroniących od pracy.
Dlatego postanowiłem wrócić do pracy i poszukać czegoś w muzyce. Ale bzdurą
jest, gdy słyszę, jak ludzie nazywają mnie cudownym
księciem muzyki czy rock and rolla, który robi własną, odmienną muzykę ze swoją
orientalną żoną.
PLAYBOY: - Krytycy twierdzą, że najpierw stałeś się
samotnikiem, a teraz potrzebne są Ci kontakty z prasą, bo wydałeś nowy album.
JOHN: - To zabawne, zawsze twierdzono, że John i Yoko
robią wszystko "pod publiczkę". W jakimś numerze Newsweeka
przeczytałem, że reporter nas spytał o powód zejścia do "podziemia".
Niezłe co? Nawet nie wiem, że tam zeszliśmy... Krytykować jest łatwo. To
zabawne, to tak jakby Gretę nazywać Hughes, a Howarda Garbo (John wymienia
tutaj Howarda Hughesa - ekscentrycznego, tajemniczego miliardera amerykańskiego
- RK). Wiele pisano o wywiadach z nami, które się nigdy nie odbyły.
PLAYBOY: - A co powiesz na zarzut, że dałeś się manipulować
Yoko?
JOHN: - Nonsens, nikt mną nie kieruje. Jedyną osobą, która
nie spuszcza mnie z oka jestem ja sam i nie zawsze mi się to udaje.
PLAYBOY: - Czemu więc wielu ludzi tak sądzi?
JOHN: - Posłuchaj, gdy ktoś chce mną rządzić - nieważne czy
jest to Maharishi (guru Beatlesów pod koniec lat 70-tych - RK) czy Yoko,
dochodzi do momentu, gdy mnie to bardzo wkurza. Sądzenie tak o mnie obraża
mnie. Kiedy was nie ma przy Yoko, nie trzymacie jej w ramionach - nic o tym nie
wiecie i to nie wasza sprawa. Bo czy to, co ja o Tobie sądzę, ma jakieś
znaczenie dla ciebie? Nikt nic nie wie o mnie. Zresztą nie jestem jedyny na
świecie. Tutaj i teraz jestem tylko dla niej i dla dziecka.
YOKO: - Wszyscy mnie wokół atakują, ale już się
przyzwyczaiłam.
JOHN: - Byłaś zawsze obrażana, moja droga żono. Dla
niektórych ludzi to naturalne...
YOKO: - Dlaczego miałabym chcieć kimś kierować?
JOHN: - Ona nie potrzebuje mnie, to ja potrzebuję jej.
YOKO: - Mam własne życie.
JOHN: - Tak, ona nie potrzebuje Beatlesa. Kto zresztą
dzisiaj jeszcze potrzebuje Beatlesa?
YOKO: - Dlaczego ludzie tak źle o mnie myślą? Przez dwa
miesiące John był z Maharishim, tylko dwa miesiące, a potem ja musiałam
wszystko w nim odkręcać, jestem z nim już 13 lat...
JOHN: - Ludzie tak rzeczywiście myślą, Yoko.
PLAYBOY: - Dlaczego?
JOHN: - Bo jak się do czegoś przyczepią... Każdy nam
zazdrości, że nam jest ok, mamy mnóstwo forsy jako 1 Beatles, że to, że
tamto... nie mają racji. Co ja robiłem, kiedy nie mogłem sobie znaleźć miejsca?
Dlaczego jestem z Yoko? Dlaczego to, dlaczego tamto? Kto tego nie rozumie, nie
zrozumie niczego. Niech idzie do diabła. Niech się doczepi do Micka Jaggera lub
kogoś innego. Bierzcie sobie przykład z niego, nie ze mnie.
PLAYBOY: - To wszystko z Jaggerem podoba Ci się?
JOHN: - Ja tego nie potrzebowałem. Komu się to podoba
niech się dołączy do Micka lub Paula. Nie jestem za tym specjalnie, idźcie
bawcie się z The Wings czy The Rolling Stones, ok?
PLAYBOY: - A czy myślisz...
JOHN: - Poczekaj, moment. Zostańmy trochę jeszcze przy
tym. Możliwe, że niezbyt wyraźnie o tym powiedziałem. Czasem muszę się
wyładować. Każdy - wiem to - chociaż raz powiedział, że Paul chciał mną rządzić
lub ja nim manipulowałem. Dlaczego nikt nigdy nie spytał, czy Paul i John do
siebie pasują. Byłem z nim więcej czasu niż z Yoko, spaliśmy, jedliśmy, co noc
i dzień, bawiliśmy się, śpiewaliśmy, komponowaliśmy piosenki. Jasne! Nikt nie
twierdził, że jeden jest drugim oczarowany. Fani najwyżej myśleli, że Epstein i
Martin (manager i producent zespołu - RK) krótko nas trzymali. Ludzie gratulują
Stonesom, że oni są jeszcze tak długo ze sobą. Na Boga! Dlaczego Stonesi są
jeszcze razem? Czy sami bez siebie nie poradzą sobie? Może mały wódz Jagger boi
się, że jak będzie sam to mu ktoś wbije nóż w plecy? - tak pytano. (jak w
Altamont - RK). Beatlesi i Stonesi byli już antykami z dawnych lat. Pokazywano
zdjęcia chłopców kiwających tyłkami, a później czterech typów z rozgniewanymi
minami. Dowcip przeszłości. Kiedy ma się 17, 18 lat - wszystko jest ok, ma się
wielu kumpli, idoli, dziewczyny. Ale gdy wszystko idzie do przodu, w głowie nie
pozostaje niestety te 17 lat.
PLAYBOY: - Zostańmy przy początku. Opowiedz o waszym
poznaniu.
JOHN: - To było w 1966 roku. Ktoś mi powiedział o jakiejś
japońskiej awangardowej artystce z USA. Poszedłem obejrzeć jej galerię. Był tam
przewodnik, stanąłem obok i patrzyłem przez lornetkę na wielki szyld ze słowem
"TAK". Później zobaczyłem jej tą całą awangardę: zniszczony przy
pomocy młotka fortepian, rozwaloną rzeźbę i inne gówna. Ale to "TAK"
mnie zaintrygowało więc zostałem. Na jednej ścianie widniał napis
"WBIJAJCIE GWOŹDZIE" - spytałem więc czy i ja to mogę robić. Yoko,
która stała obok mnie, nie zgodziła się, bo jej galeria miała być otwarta
jeszcze przez następne dni. Przyszedł ktoś i powiedział: Hej, to milioner,
znasz go? Może coś kupi... I Yoko na to: Ok, możesz za 5 szylingów wbić jeden
pensowy gwoździk. A zakłopotany John: Dobrze, staniemy naprzeciwko siebie, dam
pani tę piątkę i wbiję przed siebie ten pieprzony gwoździk. Tak faktycznie się
poznaliśmy. Nasze spojrzenia się spotkały, ja zrozumiałem, ona zrozumiała i jak
to się mówi w filmach... reszta jest historią...
PLAYBOY: - Co było dalej?
JOHN: - Ja wprawdzie byłem nadal jeszcze Beatlesem ale...
zaczynałem się zmieniać. W 1966 roku, na krótko zanim poznałem Yoko, byłem w
Almerii, w Hiszpanii, grałem tam w firmie Lestera Jak wygrałem wojnę. To
zrobiło mi dobrze. Przede wszystkim ta odległość od grupy. Byłem tam 6 tygodni
i pisałem tam Strawberry Fields Forever. Praca filmowa dała mi możliwość
gruntownego przemyślenia pewnych rzeczy, przed tym szukałem jakiegoś zajęcia
dla siebie. Nie miałem jeszcze odwagi wysiąść z łodzi i odpłynąć sam. Kiedy
moja miłość do Yoko się rozpoczęła, wiedziałem - o Boże - że to jest to, na co
czekałem i czego potrzebowałem. Wszystko było takie nowe, ekscytujące. Lepiej
rajcowało niż przeboje, topy, niż szmal itd. Tego się nie da opisać.
PLAYBOY: - Czy miłość twoja i Yoko i jej życzenia oddzieliły
ciebie od zespołu?
Wywiad dla Playboy'a - 2
_______________________________________________________
Historia The Beatles na : Fab4-TheBeatles.blogspot.com
Historia The Beatles na : Fab4-TheBeatles.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz