Zenith , 1-sza gitara Paula. |
Jak na pierwszą gitarę była OK. Jako mańkut musiałem na niej grać do góry nogami. Każdy miał prawostronną gitarę ale i tak nauczyłem się kilku podstawowych akordów, A, D i E, które mi wówczas wystarczały. Zacząłem pisać piosenki bo teraz mogłem jednocześnie śpiewać i grać. Pierwszą piosenkę napisałem mając 14 lat. Miała tytuł: "I Lost my Little Girl" - "...obudziłem się dziś rano, w głowie miałem młyn, bo zdałem sobie sprawę, że straciłem dziewczynę, uh, uh..."
To zabawna, przekorna piosneczka, oparta na akordach G, G7 i C. podobało mi się jak jedna linia melodyjna opada a druga rośnie. Wszystkie moje pierwsze piosenki jak "Michelle" i "I Saw Her Standing There", z tą włącznie, były napisane na gitarze Zenith. Na niej nauczyłem się grać "Twenty Flight Rock", utwór, dzięki któremu dostałem się do The Quarry Men.
Jednak z czasem gitara się zużyła. Mój kuzyn Ian, który był całkiem dobrym cieślą (on i jego ojciec pracowali w budownictwie), zreperował mi gitarę, robiąc mostek na dwie śruby, jakich używa się do podtrzymania półek. Ostatnio ta gitara została odrestaurowana i wygląda lepiej niż kiedykolwiek.
Rodzina McCartneyów. |
1956 Paul w centrum u samej góry, Liverpool Institute |
Paul McCartney w samym środku Moja mama była pielęgniarką i pochodziła z Fazakerley w Liverpoolu. Mój tata urodził się w Everton i był sprzedawcą wełny. Opuścił szkołę gdy miał 14 lat. |
Mama chciała, żebyśmy mówili poprawnie i miała aspiracje do mówienia królewskim angielskim. Jednym z moich największych wyrzutów jest wytknięcie jej kiedyś tego jak mówiła. Wymawiała słowo "ask" z długim aaa. Stwierdziłem: "Oh, aaarsk! Mamo, mówi się ask i mocno się z niej nabijałem. Kiedy umarła, pamiętam, że pomyślałem: "Ty dupku, dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego dokuczałeś swojej mamie?" . Mój tata lubił bardzo krzyżówki i zachęcał nas, dzieci, do ich rozwiązywania, bo to jego zdaniem miało wzbogacać nasz zasób słów. Ponieważ bardzo wcześnie opuścił szkołę, sam musiał zadbać o swoją edukację. Nauczył mnie słów, których nikt nie znał. Byłem jedynym dzieckiem w klasie potrafiącym przeliterować słowo "flegma" (phlegm). Tata w pracy poznał wielu ludzi, na których mógł się wzorować, więc on i moja mama wierzyli w edukację i pracę nad sobą. Uważam, że moim rodzicom zawdzięczam to, że jestem ambitny. Tata też potrafił być bardzo nieśmiały. Rodzice, nie rozmawiali ze mną o seksie, to ich krępowało. Tata starał mi się to powiedzieć, ale nie wyszło zbyt dobrze. Mówił: "Widzisz te dwa psy?" a ja na to" Oblej je zimną wodą". On an to: " nie, nie staram ci się powiedzieć..."Starał się tak podejść do tego tematu ale ja i tak o wszystkim dowiedziałem się od kolegów, mając 11. Dziwili się: "Jeszcze tego nie wiesz, gdzie ty byłeś?"
George'a znałem z autobusu. Zanim przenieśliśmy się do Allerton, mieszkałem w Speke. Mieszkaliśmy w posiadłości, którą nazywano Trading Estate. George mieszkał przystanek ode mnie. Wsiadałem do szkolnego autobusu, a on na następnym przystanku. Rozmawialiśmy ze sobą, bo byliśmy w podobnym wieku, choć traktowałem go z góry, jako że był o rok ode mnie młodszy. Wiem, że ten błąd ciągnął się przez wszystkie lata The Beatles... Powiedziałem Johnowi i The Quarry Men o tym chłopaki ze szkoły, imieniem George: "Jest naprawdę dobrym gitarzystę więc jeśli potrzebujecie kogoś takiego do zespołu, weźcie jego". Oni na to: "OK, przesłuchajmy go".
George potrafił tak świetnie grać "Raunchy", że brzmiał jak na płycie. Spotkaliśmy się pewnej na górze autobusu...
Raz poszedłem z George'm na film "The Blackboard Jungle". Główną rolę grał Vic Morrow... ale co ważniejsze przewodnim motywem była piosenka Billa Haleya "Rock Around The Cllock"...
Miałem swoich idoli filmowych. Fred Astaire był zawsze jednym z moich największych bohaterów, taki elegancki i uśmiechnięty. Bardzo lubiłem jego głos. Wszyscy też mieliśmy słabość do Marlona Brando... (trochę byłem zawiedziony "Dzikim").
Paul i George |
Raz poszedłem z George'm na film "The Blackboard Jungle". Główną rolę grał Vic Morrow... ale co ważniejsze przewodnim motywem była piosenka Billa Haleya "Rock Around The Cllock"...
Miałem swoich idoli filmowych. Fred Astaire był zawsze jednym z moich największych bohaterów, taki elegancki i uśmiechnięty. Bardzo lubiłem jego głos. Wszyscy też mieliśmy słabość do Marlona Brando... (trochę byłem zawiedziony "Dzikim").
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz