PAUL I LINDA DLA "PLAYBOYA" - XII 1984 CZ. 5


PLAYBOY: Twoje problemy z narkotykami to jedno, ale inne problemy wokół Apple to inna sprawa? Czy twój poprzedni biznes wreszcie się jakoś uspokoi ?

LINDA: Czego chcesz, minęło tylko 15 lat (śmiech).

PAUL: Dla wszystkich rozsądnych ludzi to oczywiste, że już dawno powinniśmy mieć załatwione wszystkie sprawy związane z The Beatles – także dla własnego zdrowia psychicznego. Była okazja wtedy kiedy przyszedł John i poprosił o milion funtów pożyczki. Opadły nam szczęki. „Że co?” i spotkanie zostało odwołane. Potem było nasze spotkanie w Plaza Hotel w Nowym Jorku, które miało wszystko wyjaśnić. Zielono białe obrusy na stołach, jak na konferencji w Genewie... z milionami dokumentów dla każdego z nas do podpisu. George właśnie opuścił trasę, ja przyleciałem specjalnie z Anglii, Ringo przyleciał specjalnie także tylko na spotkanie, ale John wciąż się nie pokazywał. Miał przejść tylko przez park. George zadzwonił do niego wściekły, wrzeszczał,'Bierz dupę w troki i szybko tu przychodź'.Ale John wciąż się nie pojawiał. Dostarczył balon z napisem: Posłuchajcie tego balonu. I na tym się skończyło.

LINDA: Liczby nie były właściwe, układ planet i John nie przyszedł. Ale ok, dotąd nic takiego się nie zdarzało, nigdy,.Mówił, że nie przyjdzie i nie przychodził. Nie wiedzieliśmy, że jakiś facet tasuje karty w jego łóżku by pomóc mu w podjęciu jego decyzji. Zadziwiające, na to brak słów.

PAUL: Było wiele przeszkód i nie zawsze byli to John i Yoko. Oczywiście, oskarżali mnie także o stwarzanie przeszkód . Wzajemnie oskarżaliśmy się o różne przekręty biznesowe, jak teraz na to popatrzę, to wszyscy zachowywaliśmy się jak paranoicy. Zbyt duże pieniądze były w to zaangażowane.

PLAYBOY: Na podstawie tego co mówiłaś o numerach, kartach, wynika, że przez Yoko nie dochodziło do porozumienia.

LINDA: Nie wiem. Prawdą jest, że ona ustaliła dla Kleina kasę 5 000 000. To nie były naprawdę jej pieniądze. Każdego z Beatlesów, w tym Paula, a on nigdy nie zgodził się na to, by ten człowiek został pierwszym menadżerem zespołu. Pięć lub sześć milionów. Kiedy tylko pomyślisz o tym, że oni losowali karty by zdecydować co zrobią. Gdybyśmy tylko o tym wiedzieli. Szukaliśmy przyczyn a ona nie istniała. Wszystko co mówił w tym czasie Paul tym wszystkim prawnikom i doradcom.'Podzielmy proszę wszystko na cztery i zacznijmy żyć własnym życiem'.Sumując, dalibyśmy sobie radę z Paulem gdybyśmy nie dostali niczego, nie dbam o to czy dostaniemy pieniądze czy nie, ale nienawidzę jak robią ze mnie idiotkę.

PLAYBOY: Szczęśliwie dla ciebie, większość twoich dochodów nie jest z Apple, ale zdaje się z twojej własnej firmy wydawniczej, prawda?

PAUL: Tak, i moje płyty i nagrania. Jednocześnie. Wspaniała firma i zawdzięczam ją ojcu Lindy, Lee Eastmanowi i jej bratu Johnowi. Ojciec Lindy to wspaniały biznesowy mózg. Powiedział, 'Jeśli zamierzasz inwestować, inwestuj ale w coś na czym się znasz. Jeśli zainwestujesz w budowę komputerów lub czegoś innego, stracisz fortunę. Dlaczego lepiej nie spróbujesz w muzyce ?Zostań w muzyce'. Odpowiedziałem,'Ok, raczej tak zrobię'. Spytał mnie, jaki typ muzyki lubię, i jako pierwsze nazwisko wymieniłem Buddy Hollye'ego. Lee odkupił od jednego gościa prawa do wszystkich piosenek Buddy'ego. I tak wszedłem w biznes wydawniczy. Dziwną rzeczą jst to, że nigdy nie posiadałem praw do własnych nagrań, zawsze były już kupione lub sprzedane. Ktoś inny jest właścicielem 'Yesterday', nie ja. Więc to jest pewien rodzaj rekompensaty tego. Lee znalazł dla mnie firmę wydawniczą, zwaną Edwin H.Morris, w Nowym Jorku, która jest właścicielem wszystkiego, nawet zlewozmywaków, najwspanialsza firma na świecie. Posiada prawa do najwspanialszej muzyki, piosenek, jakie kiedykolwiek napisano, piosenki, które mój ojciec grał, jak np.'Tenderly,' 'After You've Gone,' 'Stormy Weather.' I mieliśmy szczęście. Jest tak rzecz w biznesie nazywana fartem Eastmana, lub może torchę fartem McCartney'a, ale nagle mieliśmy sporo szczęścia. Była pewna sztuka, show, który potrzebował inwestora i Lee spytał,' Chcesz by ten show ruszył i czy chcemy w to wejść?' Możemy to zrobić. Powiedziałem, 'Nie, zostaw to, to artystyczne przedsięwzięcie, nie chcemy w to wchodzić'. To była 'Annie'. Wystawiana w małym teatrze , niedaleko Broadway'u, niewielka, ale wydaliśmy za to muzykę z tej sztuki. Także 'A Chorus Line' i dużo, dużo więcej. „Grease” także. John Travolta szukał czegoś, a my posiadaliśmy autorskie prawa do niej. 

PLAYBOY: Czy to ma coś wspólnego z rozumieniem muzyki popularnej ?


PAUL: Trochę. Ale to mnie wciągnęło , bardzo to mi też pomogło. Ale teraz firma stała się największą niezależną firmą wydawniczą i jestem z tego dumny.

PLAYBOY: To także uczyniło ciebie jednym z najbogatszych ludzi na świecie, racja ?

LINDA: Nie ma ich tyle, ile mogłeś przeczytać w gazetach. Ile Paul zarabia jest stało się regularną pozycją w kolumnach plotkarskich, wszystko ogromnie przesadzone.

PLAYBOY: Szacuje się, że jesteś wart około 500 000 000.

PAUL: Gdzie indziej czytałem, że zarabiam 20 000 000 rocznie.

LINDA: Wyobrażasz sobie ile musiałbyś płacić podatków ?

PAUL: Te historyjki z kasą faktycznie powstały ponieważ jakiś facet gdzieś tam napisał książkę "Światowe zarobki: kto, co, gdzie i dlaczego”... plotkarska książka, którą cytowały gazety. To całe źródło tego ile zarabiam. Wszystkie te informacje w gazetach o moich zarobkach, jest oparte tylko na tej publikacji i dane są tam mocno przesadzone, stanowczo.

LINDA:I to wszystko co mżna na ten temat powiedzieć.

PAUL: Takie rzeczy są i powinny być prywatne. Wielu ludzi, w tym mój ojciec, nigdy nie mówił mamie ile zarabia. I ja nie zamierzam o tym mówić całemu światu i wiem, że to jest właściwe.

PLAYBOY: Linda wie ile zarabiasz?"

PAUL: Linda wie.

LINDA: Tak naprawdę, to wcale mnie to nie interesuje. Chcę tyle by mi starczyło na życie, a jeśli mogę pomóc trochę ludziom, to właśnie o to dbam.

PLAYBOY: Jest taka plotka: czy to prawda, że jesteś największym pojedynczym depozytariuszem w Chase Manhattan Bank w Nowym Jorku ?

PAUL i LINDA: Nawet nie korzystamy z usług Chase Manhattan Bank!

PLAYBOY: Czegokolwiek nie powiesz, ludzie zawsze czuli, że masz komercyjny umysł, że motywuje cie zarabianie pieniędzy.

PAUL: Nie, to nie pieniądze. Robię to co powinienem. Widziałem jak Meryl Streep mówiła,'Po prostu chcę swoją pracę wykonywać dobrze. I tak naprawdę to jest to, co cały czas próbuję robić. Wciąż lubię pisać piosenki. Wciąż to daje mi kopa. Gdybyś spytał mnie, gdy miałem 15 lat, dlaczego piszę, odpowiedziałbym , 'pieniądze'. Ale po jakimś czasie zdajesz sobie sprawę, że naprawdę nie to cię nakręca. Gdy już masz pieniądze, nadal musisz przeć do przodu, nie zatrzymywać się. Może być to coś innego. Myślę, że chcesz mieć wolność i spełniać swoje marzenia.

PLAYBOY: Jedną z ostatnich rzeczy jaką John Lennon zrobił dla Playboy'a był przegląd jego piosenek i podzielenie się wspomnieniami z nimi związanymi. Nawet jeśli nie mamy tyle czasy, by przeglądnąć całą twoją muzykę, Paul czy mógłbyś powspominać o niektórych piosenkach The Beatles?

PAUL: „Ok, spróbujmy, choć mogę nie wszystko pamiętać.

PLAYBOY: To zrozumiałe. Co pamiętasz o jednej z waszych najwcześniejszych piosenek, 'Love Me Do' ?

PAUL: To pierwsza piosenka, którą nagraliśmy tak na serio. Pierwsze przesłuchanie. Byłem bardzo zdenerwowany. John miał prowadzić śpiew, ale wszystko się zmieniło, i poprosili bym śpiewał także sam, bo chcieli by John grał na harmonijce. Do wtedy, nie mieliśmy żadnych prób z harmonijką; George Martin zaczął aranżować piosenkę na miejscu w studiu. To było bardzo stresujące.

PLAYBOY: 'Do You Want To Know A Secret' ?

PAUL: Niewiele, piosenkę napisaliśmy dla George'a. Zanim zaczął pisać własne piosenki, z Johnem pisaliśmy dla niego i Ringa.

PLAYBOY: 'All My Loving'

PAUL:Taaa, ja ją napisałem. To pierwsza piosenka, jaką kiedykolwiek napisałem, gdy miałem słowa przed melodią. Napisałem słowa w ciężarówce na trasie, mieliśmy już melodię gdy dojechaliśmy na miejsce. Pierwszy raz gdy tak pracowałem, jakby do góry nogami.

PLAYBOY: 'I Wanna Be Your Man'.

PAUL: Napisałem ją dla Ringo na jeden z pierwszych albumów. Ale po skończeniu jej daliśmy ją Stonesom. Spotkaliśmy Micka i Keitha w taxi, na Charing Cross Road i Mick spytał, czy mamy jakieś piosenki. My powiedzieliśmy, że mamy jedną ze sobą. Myślę, że George pomógł im sporo w ich pierwszym kontrakcie. Zasugerowaliśmy ich wytwórni Decca, która chciała zachować twarz, po odrzuceniu nas.'Znacie jakąś grupę?' A on powiedział, że jest taka grupa i nazywa się Stonesi. Tak właśnie zdobyli swój pierwszy kontrakt. Jakkolwiek, z Johnem nie daliśmy im ich pierwszego nagrania, ale sadzę, że dzięki naszemu numerowi dostali się w ogóle na listy. Nigdy nie mówią o tym nikomu, wolą być tacy dzicy i niezależni. Ale ty i ja znamy prawdę.
Paul i Mick Jagger
 PLAYBOY: 'A 'Not A Second Time' ?

PAUL: Powstała pod wpływem Smokey Robinsona i The Miracles.

PLAYBOY: 'Please Mr. Postman'.

PAUL: Wpływ The Marvelettes, którzy zrobili oryginalną wersję. Dostaliśmy ją od naszych fanów, którzy pisali PLEASE MR. POSTMAN na tyłach kopert. 'Posty, Posty, nie bądź taki wolny, bądź jak The Beatles i ruszaj człowieku, ruszaj się'. Takie tam rzeczy.

PLAYBOY: 'I Should Have Known Better.'

PAUL:Powinieneś się trochę przygotować do tego wywiadu! To jedna z piosenek Johna, była w 'A Hard Day's Night'.

PLAYBOY: "'If I Fell.'"

PAUL: To był okres naszej pełnej bliskości harmonii. Zrobiliśmy kilka piosenek. ... 'This Boy,' 'If I Fell,' 'Yes It Is' … w tym samym klimacie, który tak bardzo przypominał the Fourmost- angielską grupę wokalną, choć nie do końca.

PLAYBOY: Więc braliście różne rzeczy od innych wykonawców, słuchaliście innych.

PAUL: Taa, byliśmy największymi plagiatorami w mieście.

PLAYBOY: "'And I Love Her.' Dla kogo była napisana ?

PAUL: To tylko miłosna piosenka, dla nikogo. Tytuł pada w połowie, myślałem, że tak mądrze. Cóż, Perry Como zrobił 'And I Love You So' wiele lat później. Lubiłem ją, ładna melodia, nadal ją lubię.

PLAYBOY: "'Can't Buy Me Love.'"

PAUL: Nagraliśmy ją we Francji, o ile sobie przypominam. Pojechaliśmy do Odeonu w Paryżu i tam ją nagraliśmy. Czułem się dumny, ponieważ także to nagrała Ella Fitzgerald, nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że to zrobiła.

PLAYBOY: "'Help!'"

PAUL: Johna ją napisał, no i … napisaliśmy ją razem w jego domu w Weybridge na potrzeby filmu. Myślę, że tytuł był aktem desperacji.

PLAYBOY: "'You've Got to Hide Your Love Away.'"

PAUL: John pod Dylana, mocno pod jego wpływem, jeśli posłuchasz, to słyszysz, że śpiewa jak Bob.

PLAYBOY: "'Nowhere Man.'"

PAUL: To był John po nocnym wypadzie, kiedy przyszedł rano. Myślę, że w tym punkcie swego życia, zastanawiał się dokąd zmierza.

PLAYBOY: "'In My Life.'"

PAUL: Myślę, że napisałem do niej melodię, to ta jedyna piosenka, co do której jest spór. John później zapomniał, że napisałem melodię. Pamiętam, że miał słowa, jak wiersz... trochę o twarzach, które się przypominają. Zdaje się pod wpływem Miracles, ale jak sobie przypominam, wiele było wtedy takich numerów.

PLAYBOY: "'Taxman.'"

PAUL: George napisał a ja zagrałem w tym na gitarze. Napisał ją wkurzony, kiedy się dowiedział, ile zabierają nam podatków. Wcześniej nie interesował się wcale co się dzieje z twoimi pieniędzmi.

PLAYBOY: "'Eleanor Rigby.'"

PAUL: Napisałem ten numer. Wziąłem nazwisko Rigby ze sklepu w Bristolu. Spacerowałem sobie kiedyś i ujrzałem tak nazwany sklep. Przypuszczam, że Eleanor. I was wziąłem od Eleanor Bron, aktorki, która z nami pracowała przy 'Help!'. Lubiłem to imię. Szukałem imienia, które będzie brzmiało naturalnie. Eleanor Rigby tak.

PLAYBOY: "'Here, There and Everywhere.'"

PAUL: Napisałem już któregoś dnia w basenie u Johna.

PLAYBOY: Czy w tym okresie dużo pisałeś swoich piosenek w domu Johna ?

PAUL: Niektóre. Kiedy razem pracowaliśmy, czasem on odwiedzał mnie. Ale przeważnie to ja jechałem do niego.

PLAYBOY: 'Yesterday' to oczywiście twój największy przebój. Jak go napisałeś ?

PAUL: Pojawił się gdy wstałem z łóżka. Tuż obok miałem fortepian, i widocznie mi się przyśnił, gdyż gdy tylko położyłem ręce na klawiaturze, usłyszałem nuty w swojej głowie. Wszystko tam było, kompletna piosenka. Nie mogłem w to uwierzyć. Pojawiło się to wszystko tak łatwo. Rzeczywiście nie wierzyłem w to, że to napisałem. Sądziłem, że może gdzieś usłyszałem, zapamiętałem melodię, i przez tygodnie grałem akordy piosenki różnym ludziom, pytając, 'Czy to ci coś przypomina?' Myślałem, że jednak ją napisałem. Ludzie mówili,' Nie, nie brzmi jak żadna inna piosenka, ale jest to dobre'. Nie mogłem uwierzyć w magię tego zdarzenia. Nie bawię się w rzeczy typu, 'Spod jakiego jesteś znaku?' czy inne. Ale uważam, że magia jest w 'Skąd pochodzisz? Jak udało Ci się urodzić takim szczęściarzem?' Nie wiem skąd to mam, jak posiadałem umiejętność pisania piosenek. Nie wiem w jaki sposób oddycham. Bóg, magia, cuda. To po prostu jest. Lubię tego typu myśli: 'Wszystkie informacje o drzewie zawarte są w jego żołędziach...'

PLAYBOY: Ok, od wzniosłych rzeczy... do tych mniej. 'Yellow Submarine'?"

PAUL: Napisałem ją w nocy w łóżku. Historyjka dla dzieci. Potem uznaliśmy, że będzie w sam raz dla Ringo.

PLAYBOY: "'Good Day Sunshine.'"

PAUL: Napisałem ją kiedyś u Johna. Słoneczny dzień … Podobali mi się wtedy the Lovin' Spoonful.

PLAYBOY: Gdy pisaliście, mieliście kłopoty z podjęciem decyzji kto co zagra i kto będzie śpiewał. Zawsze zgadzaliście się w tym, że będziecie śpiewać własne piosenki ?

PAUL: Normalnie, śpiewałeś własne piosenki i grałeś wszystko co napisałeś.

PLAYBOY: "'For No-One.'"

PAUL: Napisałem ją w czasie urlopu na narty w Szwajcarii, w wynajętym domku schowanym pośród śniegu.

PLAYBOY: "'Got to Get You into My Life.'"

PAUL: Moje. Napisałem to. Pierwszy raz wtedy wykorzystaliśmy blachy, trąbki.

PLAYBOY: "'Tomorrow Never Knows.'"

PAUL: To jeden z tzw. „ringoizmów”, jego zabawnych określeń. John napisał jego tekst, wzorując się na książce Timothy Leary'ego, 'Tibetan Book of the Dead.' To był rodzaj Biblii dla wszystkich psychodelicznych dziwaków. LSD piosenka. Prawdopodobnie jedyna taka. Ludzie zawsze myśleli, że 'Lucy in the Sky with Diamonds' taką była ale ten tytuł wcale nie mówił LSD. Był taki rysunek szkolny syna Johna. Lucy była tam jego koleżanką. Powiedzieliśmy, że to może być wspaniały tytuł i na bazie tego zwrotu napisaliśmy psychodeliczną piosenkę. Jest bardzo naturalna, prawda? To był taki specyficzny okres. Te wszystkie bzdury z okładką 'Abbey Road', wiesz, Paul nie żyje, ponieważ nie ma na sobie butów. To był okres, kiedy uważnie czytano nasze teksty i wyczytywano w nich więcej, niż znaczyły. Nam to absolutnie w niczym nie przeszkadzało.

PLAYBOY: Czy branie LSD wpływało jakoś na twoją twórczość ?

PAUL: Przypuszczam, że tak. Pewnie wszystko odgrywa jaką rolę. To był psychodeliczny czas i trochę w to weszliśmy. Ale nigdy 'nie pracowaliśmy pod wpływem LSD'.

PLAYBOY: "'Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band.'"

PAUL: To była idea. Wymyśliłem to podczas lotu z Los Angeles dokądś tam. Pomyślałem sobie, że byłoby fajnie schować naszą tożsamość, i zanurzyć się w osobowościach jakiejś innej, fałszywej kapeli. Mogliśmy zmieszać w jednym tyglu wszystkie kultury i uzbierać kolekcję naszych idoli w jednym miejscu. Wymyśliłem też taką typową głupią nazwę w stylu Dr. Hook's Medicine Show and Traveling Circusczyli 'Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band.' Prawdziwa zabawa, gra słowami.

PLAYBOY: "'Getting Better.'"

PAUL: Napisałem ją w moim domu w St. John's Wood. Pamietam jak powiedziałem, 'It's getting better all the time,' a John dopisał legendarną linię 'It couldn't get much worse.' Co oczywiście było bardzo dobre. Sprzeczne z duchem tej piosenki, która była super optymistyczna … taka śliczna, mała, sardoniczna linijka. Typowy John.

PLAYBOY: "'Fixing a Hole.'"

PAUL: Taa, napisałem ją. Podobała mi się choć to trochę dziwna historyjka. W noc, w czasie której nagrywaliśmy ją, w moim domu pojawił się facet, przedstawiający siebie jako Jezusa. Wziąłem go na sesję. Wiesz, nie mógł zaszkodzić. Przedstawiłem Jezusa chłopakom. I to wszystko, więcej już go nie wiedziałem.

PLAYBOY: "'She's Leaving Home.'"

PAUL: Napisałem ją. Mój typ ballady z tamtego okresu. Moja córka bardzo ją lubi. Pamiętam, że George Martin był obrażony, że użyłem swojego aranżu. Była zajęty i zwróciłem się do kogoś innego. Miał spore trudności z wybaczeniem mi tego, bo to go bardzo zabolało, a ja nie zdawałem sobie z tego sprawy, że go zraniłem.


PLAYBOY: "'Being for the Benefit of Mr. Kite!'"

PAUL: Wszystko dokładnie z plakatu cyrkowego, który wisiał u Johna, trochę to oczywiście rozbudowaliśmy.

PLAYBOY: A co z 'When I'm Sixty-Four'?"

PAUL: Kto wie ? Taaa, skomponowałem melodię gdy miałem około 15 lat. Na fortepianie w domu, zanim wyprowadziłem się z Liverpoolu. Taka trochę piosenka kabaretowa. Lata później dopisałem do niej słowa.

PLAYBOY: W swoim wywiadzie dla Playboya, John stwierdził, że nigdy nie lubił tej piosenki i nigdy by takiej nie napisał.

PAUL: Kto wie co lubił John ? Wiesz, John mówił w jednej minucie, że nie lubi takiej rzeczy, w następnej, że ją lubi. Taki był. Naprawdę nie wiem co lubił, a czego nie lubił, co mu się nie podobała a co tak. Wszystko to zależało od nastroju w danej chwili, w danym dniu, zresztą nie dbam o to, ja lubiłem tą piosenkę.

PLAYBOY: 'Lovely Rita'?"

PAUL: Taaa, to był mój numer. Napisałem ją na bazie historyjki o amerykańskiej dziewczynie, parkingowej. Miałem więc pomysł... wiele rzeczy jak 'When I'm Sixty-Four' i inne, napisane z lekkim przymrużeniem oka, ale zostały odebrane strasznie na serio. Paul mówi,'Czy będziesz mnie kochała kiedy będę miał 64 lata ?' Takie tam rzeczy... podobnie było z 'Lovely Ritą', seksowną parkingową w podobnie żartobliwym tonie … mnóstwo rzeczy naokoło mnie inspirowało mnie do pisania.

PLAYBOY: 'Good Morning, Good Morning.'"

PAUL: "'Good Morning' -John. Tutaj po raz pierwszy zastosowaliśmy efekty dźwiękowe. Mieliśmy konie, kury, psy i wszystkie inne zwierzęta.

PLAYBOY: "'A Day in the Life' – oczywiście to piosenka Johna, prawda ?"

PAUL: Głównie Johna. Pamiętam jak byliśmy świadomi użytych słów w 'I'd love to turn you on' (chciałbym Cie nakręcić do … , chciałbym abyś spróbowała … - wiele znaczeń tego zwrotu – RK, odsyłam do omówienia piosenki RK). Było ryzyko pewne ale postanowiliśmy zdecydować się na taką prowokację. Ale BBC zabroniło emisji tej piosenki. Było tam, 'teraz wiemy już ile potrzeba dziur by wypełnić nimi Albert Hall' lub coś podobnego. Ale myślę, że nie było niczego niewłaściwego lub wulgarnego, czy niegrzecznego. 'I'd love to turn you on' byął jedyną linią, co do której można było się przyczepić... To była jedna z najlepszych rzeczy Ja napisałem... to była pewna współpraca. Crescendo w wykonaniu orkiestry było oparte na kilku pomysłach, które wziąłem od Stockhausen i jemu podobnych, to było bardzo abstrakcyjne. Powiedzieliśmy członkom orkiestry by zaczęli grać od najniższych tonów a zakończyli na najwyższym w odpowiednim czasie, czego orkiestry boją się grać. To nie był schemat, nie było tradycji takiej gry ale zmusiliśmy ich do zagrania tego. Mieliśmy trąbki grające od najniższego tonu, skrzypce trochę później, skrzypce nadciągające za sobą jak stado owiec. Trąby bardziej energicznie, zwariowanie, ja pod wpływem alkoholu, trąbkarze czasem piją, to pozwala im bardziej nawilżać gwizdki.

PLAYBOY: "'Back in the U.S.S.R.''

PAUL: Napisałem to jako pewien rodzaj parodii Beach Boys.'Back in the USA' to też piosenka Chuck Berry, pomieszałem to trochę. Podobał mi się pomysł o dziewczynach z Gruzji, rozmawiających o takich miejscach jak Ukraina, jak gdyby były w Kalifornii, no wiesz... To było jak wyciągnięci do kogoś ręce przez wodę. Byłem tego bardzo świadom. 'Przecież tam nas lubią, nawet jeśli ich szefowie z Kremla nie bardzo, dzieciaki lubią. Dla mnie to jest bardzo ważne, dla przyszłości ludzkiej rasy'.

PLAYBOY: "'Ob-La-Di Ob-La-Da.'"

PAUL: Facio, który ciągle wisiał w klubie mawiał, (Paul mówi z jamajskim akcentem), "'Ob-la-di, ob-la-da, life goes on' , strasznie się zdenerwował, że zrobiłem z tego piosenkę, chciał,żebym to wyciął. Mówiłem do niego, 'Daj spokój Jimmy, przecież to tylko wyrażenie, gdybyś to ty napisał piosenkę, mógłbyś sobie wycinać'. On także mawiał, 'Nothin's too much, just outta sight.' Był po prostu jednym z facetów, którzy mieli wspaniałe powiedzonka.

PLAYBOY: To jest całkiem oczywiste, że bardzo lubisz pracować z innymi ludźmi. Jesteś wtedy bardziej kreatywny, to prawda ?

PAUL: "Cóż..."

PLAYBOY: Na przykład. Wcześniej mówiłeś, że brakowało ci tych trzech rezonasów w postaci Johna, Ringo i George'a. Kogo dzisiaj używasz jako rezonansu na to co robisz ?

PAUL: Moich dzieci. Gram dla nich nowe melodie na fortepianie. Jeśli to jest naprawdę dobre, dzieciaki rozbiegną się i będą to nucić. Pamiętam kiedy napisałem słowa do 'So Bad,' , 'Girl, I love you/ Girl, I love you,' które śpiewałem do moich małych dziewczynek i one dołączały się do mnie. Później mój mały James, który ma 6 lat patrzył na nas i zaczynał śpiewać to samo,śpiewał, ''Boy, I love you/ Boy, I love you' – Nie mogłem zostawić mojego chłopaka bez miłosnej piosenki. 

McCartney'owie z Michaelem Jacksonem
PLAYBOY: A co z innymi piosenkarzami, kompozytorami, z którymi współpracowałeś. Sprwdzali się jako „Twoje rezonanse” ? 

Paul i Stevie Wonder
PAUL: Masz pewnie na myśli Stevie Wonder i Michaela Jackson? Uwielbiałem z nimi pracować. Mam szacunek dla ich głosów i talentów. Ale nie nazwałbym tego jako współpraca na serio, to po prostu było śpiewanie na tej samej płycie. Michael ze mną – napisaliśmy kilka piosenek razem.Ale nigdy nie usiedliśmy i zaczęliśmy się zastanawiać nad tym by byś spółką kompozytorską. Myślę, że Michael i ja traktowaliśmy to jako rodzaj … miłek roboty do zrobienia. Zadzwonił do mnie i powiedział, że chciałby się ze mną zobaczyć. Spytałem o co chodzi, w jakiej sprawie, że to bardzo miłe, ale ...On na to, że chciałby stworzyć przeboje. Ja, że wspaniale, świetnie. Ale nie brałem tego zbytnio na serio.

PLAYBOY: Nie uważasz Michaela Jacksona na serio jak twórcy i kompozytora ?

PAUL: Nie, nie obdarzam go jakimś specjalnym szacunkiem jako kompozytora, ponieważ on jeszcze nie zrobił zbyt wiele. Podziwiam bardziej Steviego Wondera. I Stephena Sondheima. Prawdopodobnie jednego z najlepszych.

PLAYBOY: "Sondheim? Tego od musicali na Broadway'u ?


PAUL: Oczywiście. Wiesz. Kiedy zaczynaliśmy z tym wszystkim jako Lennon-McCartney,wiesz, 50-50 to było coś jak spółka Rodgers i Hammerstein (Richard Rodgers (1902–1979) and Oscar Hammerstein II (1895–1960) – znani twórcy musicali ). W każdym razie dla mnie. To był romantyczny rodzaj współpracy, filmowy, te wszystkie filmy o tym, nowojorscy kompozytorzy połączeni poprzez fortepian. 'Nazwijmy to Symfonią Alligatora, jaki świetny pomysł i wszyscy jadą do Kalifornii i się upijają. To wszystko przemawiało do mnie. Taki obraz. Lennon i McCartney stali się Rodgersem i Hammerstein lat 60-tych, choć ten sen już minął. 
 

PLAYBOY: Czy jakaś część ciebie szuka nowego partnera? Kogoś jak John, z kim mógłbyś tak samo tworzyć?

PAUL: Nie szukam, nie, ponieważ nie szukałem także Johna. Ale myślę, że gdyby znalazł się w sytuacji komfortowej z kimś i moglibyśmy wspólnie komponować, to oczywiście, że nie wykluczam takiej współpracy. Lubię współpracę, ale taką jaką miałem z Johnem... trudno mi sobie kogokolwiek wyobrazić, tego formatu co on. To nie był przygarbiony facet, był bardzo atrakcyjny, był gorącym towarem. Nie potrafię sobie wyobrazić nikogo innego w tamtej sytuacji, (Paul śpiewa), "'It's getting better all the time.' Nie umiem sobie wyobrazić nikogo, kto mógłby w chórku, w tle zaśpiewać (Paul ponownie śpiewa)'It couldn't get much worse.'"


Tłumaczenie, skróty, dopiski: Ryszard Kmita


cały wywiad w:  PAUL

Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz