JOHN LENNON & RINGO STARR - vol. 1

JOHN: Ringo z pewnością byłby gwiazdą, bez względu na to czy by nas spotkał, czy byłby w The Beatles, czy też nie...
JOHN (1980): Ringo był kurewsko dobrym perkusistą/ Zawsze był dobry, choć może niezbyt dobry technicznie. Ale krytycy lekceważą go, wiem. Myślę, że gra na perkusji Ringa, podobnie jak gra Paula na basie była zawsze niedoceniana. Paul był jednym z najbardziej innowacyjnych gitarzystów basowych, jacy kiedykolwiek grali na basie. Połowa rzeczy, które są teraz grane są zerżnięte z okresu Beatlesów. On, hm... zawsze nie był zbyt entuzjastycznie nastawiony do swojej gry na basie. Jest ego-maniakiem jeśli chodzi o wszystko co dotyczy jego, prócz gry na basie. Jest wspaniałym muzykiem, który gra na basie, kilku może tylko się z nim równać. 
Jeśli porównasz grę Paula na basie z grą basisty The Rolling Stones, jak i jeśli porównasz grę Ringa z grą Charlie Wattsa, to są równorzędne jeśli nie lepsze. Ale zawsze stawiano wyżej grę Billa [Bill Wyman, wieloletni i pierwszy basista Stonesów -RK] Ale z kolei nas bardziej wyróżniano w innych kwestiach więc wszystko się wyrównuje. Ale zawsze byłem przeciwny teorii, że skoro Charlie grał jazz to był lepszym bębniarzem. Oczywiście uważam, że Charlie jest diabelsko dobrym perkusistą a ten drugi facet bardzo dobrym basistą, ale uważam, że Paul i Ringo są tak samo świetni. Może niezbyt technicznie ale nikt z nas nie był technicznym muzykiem, nikt z nas nie umiał czytać nut, nikt nie umiał pisać zapisów nutowych, ale jako czystej krwi muzycy, ludzie zainspirowani tworzeniem hałasu, są dobrzy jak nikt inny.
RINGO: Bylem wielkim  fanem Johna. Zawsze uważałem, że miał z nas największe serce i nie był cynikiem, za jakiego mieli go ludzie. Miał największe serce i był z nas najszybszy. Był tu i tam. Kiedy my dochodziliśmy do czegoś, on już był po i zmierzał do czegoś nowego.

JOHN: Ringo nie jest nawet najlepszym perkusistą wśród samych The Beatles.
Na zdjęciu wyżej Ringo w wygranymi od Johna papierowymi pieniędzmi w Monopol. Wspólne wakacje na wyspach Trynidad & Tobago (12-23 stycznia 1966)
JOHN: Ringo jest diabelsko dobrym perkusistą. Zawsze był dobrym perkusistą. Nie jest może zbyt dobry technicznie, ale sądzę, że tak samo jak Ringa gra na perkusji, nie jest doceniana Paula gra na basie. Sądzę, że Paul i Ringo mogliby grać z dowolnym składem muzyków rockowych. Nie są technicznie doskonali. Nikt z nas nie był technicznie muzykiem. Nikt z nas nie potrafił czytać nut, nikt z nas nie umiał ich pisać. Ale jako po prostu rasowi muzycy, ludzie zainspirowani muzyką, są tak samo dobrzy jak każdy inny. 
JOHN[1979]:Pomimo wszystko, The Beatles naprawdę potrafili grać razem muzykę, jeśli nie było napięć. Jeśli mam jakiś pomysł, to Ringo wie co ma robić. Robi to dobrze i o to chodzi. Graliśmy ze sobą tak długo, że wszystko pasuje. To, czego mi czasem brakuje, to owo spojrzenie lub jakiś dźwięk, po którym wiem, że oni z marszu bezbłędnie wiedzą , co jest grane.
RINGO: Czułem, że między nami czterema jest telepatia i magia. Kiedy pracowaliśmy w studiu, to czasami było to coś... nie do opisania. Wprawdzie było nas czterech, ale jakby to była jedna osoba. Nasze serca biły w tym samym rytmie.


 
RINGO: Byliśmy tam na wakacjach i świetnie się bawiliśmy. Nasza czwórka zawsze jeździła na wakacje razem. Jednego razu byliśmy na Spanish Islands. Innym razem poleciałem z George', do Kanady. Często grywaliśmy w Monopol i wyglądało, że to ja najczęściej wygrywałem.


RINGO: John potrafił niesamowicie zginać staw kolanowy. Spójrz, jak można utrzymać nogę w takiej pozycji. Nie można po prostu. Poza tym jak on zawsze zwykł siedzieć. Uwielbiam to zdjęcie ponieważ widać na nim kąt jego nogi. Zdaje się trzyma pudełko z płytami Epic,które mu wysłałem. Wtedy po raz pierwszy zacząłem robić zdjęcia. Widywaliśmy tyle hoteli ale nigdy nie mogliśmy się z nich wydostać. Nigdy kiedy tego chcieliśmy. Podbijaliśmy świat ale nie mieliśmy wrażenia, że on jest dla nas dostępny. Wszystko się zmieniło.

RINGO [nawiązuje do wersu “I was in the greatest show on earth.” z ‘I’m The Greatest’, 1992]: Oj, wszystko było tego warte. Oczywiście to był song Johna Lennona. Ale był czas gdy taki tekst strasznie mnie przytłaczał. Nadal czuję jego ciężar. Widzisz, siedzimy sobie tutaj, jestem podniecony swoim nowym albumem, pytasz mnie o różne rzeczy teraz. Z tamtych dni. Każdy pyta o 'tamte dni', i czasami jest mi z tym ciężko. Zobacz, nawet teraz kelnerka patrzy na mnie jak na Richarda Starkey'a. Dla niej jestem Panem Starrem. Beatlesem, nie byłym Beatlesem. Teraz, kiedy już jestem najstarszym człowiekiem na tej planecie, gdy myślę o swoim życiu, wiem, że to będzie zawsze już życie Beatlesa Ringo Starra. To się nigdy nie skończy i jest ok. Zgadzam się tym, to jest jednak fajne. [Więc bycie Beatlesem jest trochę jak bycie w rodzinie królewskiej - pracą na całe życie?]. Tak, pewnie. Ale nie jest tak źle. Jestem szczęśliwy i dumny z muzyki jaką zrobiliśmy, z naszej przyjaźni. To najlepszy zespół w jakim grałem... To było niesamowite, zdumiewające. Większe... niż wszystko inne. [Było większe od Jezusa?] Nie, nie, nie zamierzam tak powiedzieć (Ringo się śmieje przy tych słowach). Ale prawie to powiedziałem.
RINGO: Nie bylem na ślubie, John nawet mi nie powiedział, że się ożenił z Cyn. Utrzymywali to razem w tajemnicy. Jeśli ktoś wspomniał, zaraz słyszałem: "Ciiiii, Ring jest w pokoju".
  Trzymali to w tajemnicy przede mną, bo na początku nie uważali mnie za prawdziwego członka zespołu. Bylem z zespole, ale musiałem sobie zapracować na akceptację. John o niczym mi nie mówił do czasu, gdy pojechaliśmy w trasę i mogliśmy się lepiej poznać.

RINGO: Myślę, że George i ja pozostawaliśmy cały czas w cieniu Lennona i McCartney'a. Mimo, że zaczęliśmy pisać własne piosenki, nadal powinniśmy byli być przyćmieni. Uważam, że ci dwaj, gdy tylko razem pracowali, byli najwspanialszymi twórcami piosenek w historii muzyki. To wszystko nie było jednak tylko pisaniem piosenek. Wiesz, jeśli posłuchasz to jak grał George, zobaczysz, że wszystkie jego gitarowe sola są bardzo interesujące i jakże ważne. Moja linia perkusji była bazą dla wielu piosenek. Paul jest najgenialniejszym basistą na świecie, a John był za to genialnym gitarzystą rytmicznym. Muzycznie, wszyscy byliśmy bardzo ważni. Drugą wspaniałą ważną rzeczą było fakt, że nie było żadnych problemów związanych z muzycznymi ego. Było ich masa na innych polach, ale gdy ktoś miał najlepszy pomysł, szliśmy tą drogą. Nikt nie stał na urwisku i mówił: 'Nie, pierdolę was.' Niezależnie od wszystkiego, brałem udział w tych wszystkich nagraniach i to jest najważniejsze.

Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog  Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz