WYWIADY: Yoko Ono, Dakota '2003

 

 

Pierwszy na moim blogu wywiad z samą (bez Johna) Yoko Ono, tutaj  z Jeffem Tamarkinem (amerykańskim historykiem specjalizującym się w kulturze i muzyce popularnej). Szczerze przyznam się, że nie wiedziałem nawet o twórczości Yoko spod znaku remiksów tanecznych.

18 lutego 2024 roku Yoko Ono skończyła 91 lat. Latem 2003 roku, kiedy miała 70 lat, zostałem zaproszony na wywiad do nieistniejącego już magazynu o muzyce światowej.Co więcej, poinformowano mnie, że wywiad odbędzie się w mieszkaniu Ono w legendarnym, ikonie Nowego Jorku, budynku Dakota, w którym mieszkała z Johnem i ich synem Seanem. Przybyłem wcześnie w upalne sierpniowe popołudnie i postanowiłem najpierw oddać hołd Johnowi przy memoriale Strawberry Fields w Central Parku, tuż po drugiej stronie ulicy od Dakoty. Kiedy nadszedł wyznaczony czas wywiadu, wróciłem do budynku, wszedłem do przedsionka wewnątrz Dakoty i tam w holu powiedziano mi, żebym wsiadł do małej windy i pojechał na piętro do Yoko.

Winda prowadziła bezpośrednio do jadalni apartamentu, a tam czekała na mnie ona, jedna z najsłynniejszych kobiet na świecie, a czasami jedna z najbardziej kontrowersyjnych. Po przywitaniu poprosiła mnie, abym usiadł przy stoliku obok kuchni, i przyszło mi do głowy, że to właśnie w tym miejscu John Lennon przeżył najszczęśliwsze chwile w ostatnich latach swojego życia. Tymczasowo wycofał się z muzyki i spędzał większość czasu w domu, będąc ojcem i piekąc chleb. Dopiero w 1980 roku postanowił znowu tworzyć muzykę, tworząc wspaniały album Double Fantasy z Yoko. Oczywiście, w grudniu tego roku już go nie będzie. W czasie przeprowadzania tego wywiadu muzyka i sztuka Ono dopiero zaczynały cieszyć się większym uznaniem, po dziesięcioleciach niezrozumienia i częstego wyśmiewania. Zaczęła pozwalać, aby niektóre z jej wczesnych nagrań były remiksowane dla publiczności klubów tanecznych i odnosiła wielki sukces w tym medium, gdzie żadna z tych śmiesznych bzdur o „kobiecie, która rozbiła Beatlesów” jej nie poprzedzała. Jej asystent zaproponował mi herbatę i usiedliśmy na godzinną pogawędkę. Ono była rzeczowa i przyjazna, ale nie przesadnie gościnna, bo na przykład nie zaproponowała, że ​​oprowadzi mnie po mieszkaniu, wciąż urządzonym głównie na biało, ze zdjęciami Johna, Seana i jej samej wiszącymi na ścianach. Ale mimo wszystko, dla wielkiego fana The Beatles, który również bardzo podziwia Yoko za jej niezależność w sztuce i jako aktywistki, było to nieco surrealistyczne uczucie znaleźć się w ich osobistej przestrzeni. Bez względu na to, jak długo jesteś profesjonalnym dziennikarzem muzycznym, fan w tobie nie może się nie ujawnić, gdy znajdziesz się w tak mało prawdopodobnej sytuacji, jak siedzenie w jadalni Johna i Yoko. Oto nasza rozmowa. 



JT: Najpierw chciałbym zapytać o twoje japońskie pochodzenie. Z tego, co rozumiem, otrzymałaś zachodnie wykształcenie.
Yoko Ono: To prawda, tak. Miałam jedno i drugie, ponieważ moja matka była bardzo dobrą azjatycką instrumentalistką. Potrafiła grać na pięciu lub sześciu instrumentach.
JT: Na jakich japońskich instrumentach grała?
Yoko Ono: Koto, biwa, shamisen, tsuzumi. To wszystko.
JT: Brałaś lekcje gry na pianinie?
Yoko Ono: Tak.
JT: Czy powiedziałabyś, że miałaś mieszane wykształcenie muzyczne, że uczyłaś się zarówno muzyki zachodniej, jak i azjatyckiej?

Yoko Ono: Cóż, to było głównie zachodnie szkolenie.
JT: Czy dorastając, miałaś styczność z muzyką z innych krajów, czy raczej tylko z muzyką klasyczną Zachodu i japońską? Czy słyszałaś kiedyś muzykę z Afryki, Ameryki Południowej lub z innych podobnych miejsc?
Yoko Ono: Cóż, tak samo, jak większość muzyków. Oczywiście, wszyscy jesteśmy narażeni na muzykę świata, prawda? I to jest całkiem interesujące, aby faktycznie dostosować te metody lub instrumenty do naszej muzyki, i oczywiście ja też to robiłam.
JT: Czy kiedykolwiek myślałaś o nagraniu albumu śpiewając po japońsku?
Yoko Ono: Śpiewając po j
apońsku? No wiesz, zrobiłam to. Zrobiłam około 10 piosenek, które są po prostu po japońsku i myślę, że mogłyby wyjść, wydane na japońskiej CD lub coś w tym stylu. Ale zrobiłam też kilka japońskich klasycznych — klasyka to nie to słowo — japońskich piosenek popowych, powiedzmy, z lat 30., 40., tradycyjnych, w [nowojorskiej stacji radiowej] WBAI.
JT: Czy twoi rodzice próbowali odciągnąć cię od Twojej rodzimej japońskiej kultury?
Yoko Ono: Nie, nie robili tego, ale mój ojciec chciał zostać pianistą, więc tak naprawdę doszedł do punktu, w którym grał koncerty i zbierał już same dobre recenzje. Ale z kolei jego ojciec chciał, żeby odziedziczył interes, więc poszedł tą drogą.
JT: Zrezygnował z muzyki?
Yoko Ono: Tak. Chciał, żeby jego pierworodny został pianistą. Ale kiedy byłam kobietą, okej, ups…
JT: Więc kobiety naprawdę nie były zachęcane do tworzenia w Japonii?
Yoko Ono: To nie była tylko muzyka. Może malarstwo. Moja matka lubiła malować. Myślę, że chciała zostać malarką.

JT: Odziedziczyłaś obie te cechy, stając się artystką i muzykiem.
Yoko Ono: Nie, tak naprawdę byłam bardzo zastraszona, ponieważ było tak wiele nadziei, że zostanę pianistką, a oczywiście nie dałam rady. I myślę, że część mnie też się opierała.
JT: Dlaczego tak było?
Yoko Ono: Cóż, kiedy ktoś próbuje cię do czegoś zmusić... Poza tym moja matka była tak dobrą malarką, że nigdy nie myślałam, że chcę iść w tym kierunku. Ojciec mojej matki był dobrym malarzem. Wszyscy byli zawodowymi malarzami.
JT: Co twoim zdaniem skierowało cię w stronę bardziej awangardowej sztuki?
Yoko Ono: Z tego powodu, przypuszczam. Ponieważ nie chciałam iść tą drogą.
JT: Czy w tamtym czasie miałaś duży kontakt ze sztuką awangardową?
Yoko Ono: Niezupełnie. Ale... to było coś, co miałem w sobie od samego początku, nie wiem dlaczego. Zawsze chciałam stworzyć coś nowego. Nie chciałam powtarzać czegoś, co już zostało stworzone. Więc zasadniczo pomyślałam, wiesz, to jest to, co możesz zrobić, w pewnym sensie odkrywanie rzeczy, które możemy zrobić w tej dziedzinie. 

Mała Yoko z rodzicami

 
JT: Jaki był odbiór, kiedy po raz pierwszy zaczęłaś prezentować część swojej sztuki? Czy ludzie to rozumieli?
Yoko Ono: Cóż, myślę, że moi rodzice nie byli zbyt zadowoleni, kiedy weszłam do awangardy.
JT: A co z innymi w środowisku artystycznym?
Yoko Ono: W Japonii?
JT: Tak.
Yoko Ono: Nie, nie.
JT: Czy było to bardziej akceptowane po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych?
Yoko Ono: Cóż, nawet w Stanach Zjednoczonych, w środowisku, w którym się znajdowałam, nie było to aż tak akceptowane. Pewna ilość awangardy była prawdopodobnie akceptowana, ale nie sądzę, żeby rozumieli, co robię.
JT: Ale miałaś już swoją reputację, zanim poznałaś Johna.
Yoko Ono: To prawda.
JT: Dlaczego uważasz, że środowisko rock and rollowe nie akceptowało tego, co robiłaś, kiedy zaczynałaś tworzyć własną muzykę?
Yoko Ono: Cóż, środowisko rock and rollowe - dlaczego miałoby? (śmiech)
JT: Teraz wszyscy mówią, że wyprzedziłaś swoje czasy. Szkoda, że ​​tak długo trwało, zanim ludzie to załapali. 



Yoko Ono: No wiesz, dobrze się bawiłam. 
JT: Chciałbym zapytać cię o niektóre projekty humanitarne i pokojowe, nad którymi pracowałaś przez lata. Kiedy wojna w Iraku narastała, mówiłaś o niej i oczywiście wiele z pracy, którą wykonałaś z Johnem, było na rzecz pokoju. Jak myślisz, ile z tego poświęcenia sprawie pokoju wynikało z faktu, że oboje dorastaliście w krajach ogarniętych wojną? 
Yoko Ono: Myślę, że to miało z tym wiele wspólnego, tak. Byliśmy świadomi takich rzeczy. 
JT: Czy uważasz, że świat jest dziś bardziej niebezpiecznym miejscem niż wtedy, gdy pracowałaś z Johnem? 
Yoko Ono: Cóż, myślę, że wygląda na to, że jest bardziej niebezpieczny. Myślę, że zawsze był ten element niebezpieczeństwa. I myślę, że wielu z nas próbowało to zmienić i udało nam się to zmienić. I tym razem również myślę, że instynkt przetrwania rasy ludzkiej zwycięży.
JT:  Czy uważasz, że jesteśmy w beznadziejnej sytuacji, jeśli chodzi o [naszych liderów]? 
Yoko Ono:  Myślę, że chcą robić to, co chcą robić i mają właściwe podejście, ignorując nas, zamiast prowadzić rozmowę lub dialog. To dziwne, w pewnym sensie… Myślę, że marsze pokoju są nadal bardzo odpowiednie, abyśmy wszyscy wiedzieli, że jesteśmy razem. Ale myślę, że musimy znaleźć inne sposoby, aby być naprawdę skutecznymi. 
JT: Czy uważasz, że młodzi ludzie teraz, którzy muszą walczyć na wojnach, są bardziej apatyczni lub konserwatywni? 
Yoko Ono: Ludzie ogólnie są bardziej apatyczni w stosunku do tego niż ludzie, którzy faktycznie idą na wojnę. Oni po prostu myślą, że są zawodowymi żołnierzami, więc dlaczego nie idą na wojnę? Takie podejście. W latach 60. ludzie musieli iść na wojnę, więc byli bardzo nieugięci w kwestii chodzenia na marsze pokoju. To zupełnie inna sytuacja. 
JT:  Jak więc dotrzeć do młodych ludzi i spróbować ich edukować? 
Yoko Ono: Myślę, że sami zaczną to zauważać. Dwóch żołnierzy w Wielkiej Brytanii wróciło, mówiąc, że nie chcą prowadzić takiej wojny, w której zabija się cywilów i tak dalej, i myślę, że to było bardzo odważne. Jest to tłumione w wiadomościach. Myślę, że to było na 12 stronie lub coś koło tego. Ryzykowali, że mogą zostać postawieni przed sądem wojskowym. Nie sądzę, żeby tak się stało, ponieważ nie sądzę, żeby politycy chcieli robić z tego wielką sprawę, robić z tego celebre cause. Nie zrobią tego. Ale jeśli wystarczająco dużo osób zacznie mówić, no cóż, nie chcemy iść, to będzie najlepsza rzecz. 
JT: Czy uważasz, że nadal masz moc wpływania na masy ludzi, tak jak wtedy? 
Yoko Ono: Myślę, że wszyscy mamy. Myślę, że każdy z nas będzie musiał zasiać ziarno z jakimś przekonaniem.
JT: Powiedziałeś, że e-mail jest teraz skuteczniejszym środkiem protestu niż marsz. Rozumiem, że tak może być w przypadku organizacji takich jak MoveOn.org, jednoczących miliony ludzi, aby dokonać zmian.
Yoko Ono:  Tak, moc e-maila. Myślę, że to szczęście, że mamy tę rzecz. Myślę, że osoby sprawujące władzę chcą ją sfałszować lub stłumić, ale nie sądzę, żeby mogły to zrobić. 
JT: Walczycie o pokój od tak dawna — czy kiedykolwiek do niego dojdziemy? 
Yoko Ono: Ale to było skuteczne. Myślę, że gdybyśmy nie walczyli, prawdopodobnie wcześniej znaleźlibyśmy się w Roku 1984 George'a Orwella lub czymś podobnym. Więc zamiast być pesymistami, musimy zrobić, co możemy. To jedyna opcja, jaką mamy. 
JT: Bardziej martwię się o przyszłość naszych dzieci niż o nas. Martwię się o świat, który im dajemy. 
Yoko Ono: Tak, dajemy im okropny świat. Ale ludzkie umysły są tak odporne, więc może będą mądrzejsze od nas. Myślę, że damy radę w swoim czasie. 

 

 
JT: Chciałbym cię też zapytać o ostatnie remiksy taneczne.
Jak już mówiłem, ludzie mówią, że wyprzedziłeś swoje czasy o 30 lat. Czemu wszyscy tak długo czekali? 
Yoko Ono: Spytaj ich! Myślę, że teraz jest właściwy czas. Zapytaj ich! Myślę, że teraz jest właściwy czas.
JT: Nie byłaś zaangażowana w remiksy — powiedziałaś DJ-om, żeby zrobili to, co chcą. Czy było to dla ciebie trudne?
Yoko Ono: Niezupełnie. Zawsze mam wrażenie, że kiedy sadzisz drzewo, niektóre drzewa rosną wolniej.
JT: Publiczność, która tańczy w klubach do tej muzyki, jest dość młoda. Zastanawiam się, czy powodem, dla którego są w stanie zaakceptować cię jako artystę, jest to, że nie mają tego bagażu Beatlesów. Nie wiedzą zbyt wiele o tej historii.
Yoko Ono: Cóż, Beatlesi nadal są bardzo silni, jeśli chodzi o komercjalność i przesłanie, jestem pewna. To też jest w pewnym sensie dobre. Ale tak, to prawda, że ​​nie byli tak zaangażowani w aspekt skandaliczny.
JT: Czy czujesz pewną dozę usprawiedliwienia, zwłaszcza że „Walking on Thin Ice” staje się numerem jeden na liście przebojów tanecznych? John przewidział, że ta piosenka będzie hitem.
Yoko Ono: Wiem. To znaczy, po prostu to powiedział, prawdopodobnie bez zastanowienia, ale się spełniło. Powiedział, że to będzie mój pierwszy numer 1. To takie zabawne.
JT: Wielu artystów, po odniesieniu sukcesu, podejmuje mniej ryzyka i staje się bardziej mainstreamowych. Teraz, gdy odnosisz taki sukces, czy widzisz w przyszłości tworzenie muzyki, która mogłaby bardziej przypaść do gustu mainstreamowemu popowi?
Yoko Ono: Nie wiem, jak to zrobić. Nie zawracałam sobie tym głowy.
JT: Co przyciąga cię do kultury DJ-skiej? Dla wielu osób w moim wieku i starszych to dość obca scena. Dorastaliśmy z rock and rollem i to jest zupełnie inny rodzaj muzyki.
Yoko Ono: Cóż, to sytuacja outsidera, a ja zawsze byłam outsiderem, więc czuję się bardzo blisko.

 




JT: Byłaś w kilku klubach i występowałaś. Czym publiczność różniła się od publiczności rockowej? 
Yoko Ono: Naprawdę, nie było dużej różnicy. Może mniej agresywna. (śmiech)
JT: Czy widzisz siebie nagrywającego nowe płyty skierowane specjalnie do publiczności tanecznej?
Yoko Ono: Właściwie robiliśmy to często. Ludzie tego nie zauważyli, ale „Walking On Thin Ice” było disco. Ale tak naprawdę to oni przychodzą bardziej, niż ja się zmieniam.
JT: Czy są teraz jacyś inni artyści, którzy Twoim zdaniem tworzą prowokacyjną twórczość lub coś na granicy?
Yoko Ono: Zawsze myślę o tworzeniu muzyki lub słuchaniu tego, co mam w głowie. Słucham Seana. 
JT: Czy macie jakieś plany współpracy?
Yoko Ono: Nie sądzę. On jest bardzo niezależny.
JT: Co powiedział o Twoim sukcesie jako artysty muzyki tanecznej?
Yoko Ono: Wow! (śmiech)
JT: Czy widzisz, żeby któreś z nagrań Johna były traktowane jako DJ? Może coś w rodzaju „Power to the People”? 
Yoko Ono: Tak, cóż, myślę, że to trudne, ale też nie wiem, czy coś takiego powinno być zrobione. Jego piosenki są tak klasyczne i chcesz okazać im jakiś szacunek. Nie mam nic przeciwko remasteringowi lub nawet remiksowaniu, żeby było bardziej współcześnie, ale nie przesadzałbym z tym. 
JT: Czy jest coś jeszcze, co nagraliście razem, co jeszcze nie wyszło? 
Yoko Ono: Myślę, że mniej więcej wszystko wyszło. Ale może coś jest, tak.  
JT: Wygląda na to, że bootlegerzy zrobili to pierwsi. 
Yoko Ono: Tak, to prawda, ale to co innego, ponieważ większość ludzi nie chodzi do bootlegerów, więc dobrze jest to formalnie spisać. Ale myślę, że musi to być po prostu odpowiednie, sposób, w jaki to wypuszczamy. To bardzo trudne, jak to zrobić. Nie możesz po prostu wypuścić jednej lub dwóch piosenek. 
JT: Ale skoro to jest twój czas, być może nadejdzie czas, kiedy piosenki Johna będą gotowe dla nowej publiczności. 
Yoko Ono: Cóż, oni mogą to zrobić.
 
 
 
 


Historia The Beatles
History of  THE BEATLES

 


PAŹDZIERNIK 1979 - Paul McCartney w Księdze Rekordów Guinessa, John Lennon kończy 39

 

 

 

 

8 października - W Stanach Zjednoczonych ukazuje się  album ze ścieżką do filmu Monty Pythona pt. "Life of Brian", w którym zawarta jest również zmiksowana przez George'a Harrisona i Phila McDonalda we Friar-Park Studio kompozycja "Always Look On The Bright Side Of Life" (autorstwa Erica Idle'a, jednego z najbliższych przyjaciół ex-Beatlesa - patrz zdjęcie). Premiera brytyjska będzie miała dopiero za miesiąc, 9  listopada. Wspomniana piosenka została wydana na singlu w Wielkiej Brytanii i zaskakująco dotarła do wysokiego miejsca nr 3. Do dzisiaj song ten to jeden z najbardziej pokrzepiających na duchu utworów i także - ah ten brytyjski humor - w Wielkiej Brytanii jeden z kilku utworów, które Brytyjczycy chcieliby by był odtwarzany na ich pogrzebie.

 


9 października - John Kończy 39 lat. Ciężko to pisać, nawet po tylu latach. To przedostatnie urodziny Wielkiego Beatlesa. W swojej ulubionej nowojorskiej restauracji Le Roy's Tavern On The Green (niedaleko Dakoty, w Central Park) John i Yoko organizują przyjecie z okazji kolejnych urodzin Seana, czwartych już. W tej samej knajpce John organizował wcześniejsze urodziny synka jak i swoje 38 (na zdjęciu). Na wspomnianym przyjęciu obecni są najmłodsi przyjaciele solenizanta wraz z rodzicami, którzy są również sąsiadami Lennonów, bo mieszkają także w Dakota Building. Wszyscy "mali" goście otrzymują od Johna i Yoko prezenty a wszystkich dodatkowo zabawiając wynajęci magik i klown.  
Dwa solenizanci, 3 i 38 - 1978. 
Przypuszczalnie tak samo wyglądała impreza w 1979.
 
 
W tym samym czasie w Anglii, w ramach zarządzenia sądu w Witham w hrabstwie Essex, sekretarka George'a, Cheerie Cowell, odsyła sędziemu prawo jazdy swego pracodawcy, co jest skutkiem orzeczonego ostatnio wobec George'a zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych (efekt zatrzymania go przez policję za przekroczenie szybkości i jazda pod wpływem alkoholu).


 

12 października - Jedenaście miesięcy po ogłoszeniu przez EMI, że płyta będzie dostępna wyłącznie jako dodatek do stosunkowo drogiego zestawu kompilacyjnego o nazwie "Beatles Collection", w Wielkiej Brytanii ukazuje się album "The Beatles Rarities". 

Na płycie znajdujemy: Strona A/ 1. Across The Universe, 2. Yes It Is, 3. This Boy, 4. The Inner Light, 5. I'll Get You, 6. Thank You Girl, 7. Komm, Gib Mir Deine Hand, 8. You Know My Name (Look Up The Number), 9. Sie Liebt Dich; Strona B/ 1. Rain, 2. She's A Woman , 3. Matchbox, 4. I Call Your Name, 5. Bad Boy, 6. Slow Down, 7. I'm Down, 8. Long Tall Sally.

15 października - W Nowym Jorku John i Yoko przekazują kwotę tysiąca dolarów na fundację zakupującą nowojorskim policjantom kamizelki kuloodporne. 

 15 października - Mimo faktu prowadzonego przez Beatlesów postępowania sądowego, w Astoria Theatre przy londyńskiej Charing Cross Road dochodzi do zaplanowanej premiery "Multimedialnego Doświadczenia Muzycznego"- BEATLEMANIA. 


 
Dwa dni później musical "Beatlemania" pokazany jest
w nowojorskim Winter Garden Theater (1634 Broadway) po raz ostatni, po... 920-ciu przedstawieniach (od 31 maja 1977). Ciekawostką związana z show "Beatlemania" jest to, że muzycznym dyrektorem - wraz z Markiem Templetonem, producentem -  aranżerem, także muzykiem grającym (często dyskretnie,  na pierwszym planie była "czwórka Beatlesów") był Larry Hochman, postać bardzo znana na Brodwayu. W latach późniejszych Larry aranżował partie orkiestrowe na koncerty między innymi dla Paula McCartney'a (koncert epickiego dzieła ex-Beatlesa, oratorium z 2002: „Paul McCartney’s Ecce Cor Meum”) oraz wielu innych artystów takich jak np. Barry Manilow czy filmowców jak Steven Spielberg.

 


20 października - Bob Dylan pojawia się po raz pierwszy w popularnym programie „Saturday Night Live”, wykonując trzy utwory ze swojego albumu "Slow Train Coming": "When You Gonna Wake Up", "Gotta Serve Somebody" (za ten utwór Dylan otrzymał nagrodę Grammy na 22 uroczystości 28 lutego 1980) i "I Believe in You".




  24 października - Na przyjęciu w Les Ambassadors Club w londyńskim Hamilton Place, Paul zostaje nagrodzony przez 'Księgę Rekordów Guinessa' za rekordowe osiągnięcia w tworzeniu i sprzedaży swoich utworów. Nagrodę wręcza mu Norris McWhirter, redaktor  KR Guinnessa wręczył Paulowi pierwszą na świecie płytę (wykonaną z rodu) i wraz z nią tytuł „Najbardziej Zasłużonego Człowieka w Muzyce” (Most Honoured Man in Music) - jako odnoszący największe sukcesy kompozytor i artysta, którego łączna sprzedaż to 43 miliony sprzedanych płyt, 60 złotych płyt, a co za tym idzie większa sprzedaż nagrań, niż któregokolwiek z innych artystów na świecie.   Dokładne wyróżnienia, dzięki którym Paul trafia do Księgi Rekordów to: 1. Most Successful Composer of All Time, 2. Holder of Record Number of Gold Discs, 3. World’s Most Successful Recording Artist. W chwili odebrania nagrody Paul rościł sobie prawa do 129 utworów, które napisał/współtworzył, i które znalazły się na listach przebojów w Wielkiej Brytanii, także prawo do największej liczby utworów, które znalazły się na brytyjskiej liście przebojów (91 jego singli dotarło do pierwszej dziesiątki, a 33 z nich dotarło na pierwsze miejsce).  Firma Guiness Superlatives, wydawcy KRG postanowili przyznać tę specjalną nagrodę Paulowi, oznajmiając: „Od wielu lat praktykujemy wydawanie certyfikatów nowym rekordzistom świata. Pomyśleliśmy o wręczeniu mu tej nagrody, aby zaznaczyć fakt, że jest potrójnym superlatywem, który pojawił się w tak wielu naszych wydaniach, że zaczęliśmy postrzegać go jako niemalże stały element. Bycie superlatywem jest wystarczająco trudne, bycie potrójnym superlatywem jest czymś naprawdę bardzo rzadkim”. A ponieważ osiągnięcia Paula są raczej niezwykłe, postanowiono, że należy również przyznać coś wyjątkowego, aby uczcić tę nagrodę. Złote i platynowe płyty są obecnie dość powszechne, więc postanowiono dać Paulowi pierwszą płytę wytłoczoną w rodzie — jednym z najrzadszych metali szlachetnych. Oprócz krążka rodowego, Guinness Superlatives wręczył Paulowi również tort wielkości wieczornego wydania codziennej gazety, udekorowany repliką Księgi Rekordów Guinnessa (na zdjęciu).
 



 
 Byłemu basiście The Beatles towarzyszy oczywiście Linda.  Natychmiast po uroczystości Paul udziela wywiadu dla Geraldo Rivery, wykorzystanego w amerykańskim programie telewizyjnym ABC TV o nazwie 20/20 Action News (clip niżej).


 
30 października - W trakcie sesji, która trwać będzie z przerwami przez cały rok (do 30 października 1980), George w studiu w swojej posiadłości (Friar Park Studio, Henley-on-Thames - F.P.S.H.O.T - zdjęcia) rejestruje pokaźną ilość piosenek, które pojawią się  na albumie "Somewhere In England". Są to: "Baltimore Oriole", "Hong Kong Blues",  "Unconsciousness Ruless", "Save The World", "Life Itself" oraz "Writing's On The Wall". Kiedy 2 listopada 1980 roku Harrison przedstawi swój pierwotny zestaw utworów do zamieszczenia na nowym albumie, kierownictwo Warner Brothers odrzuci utwory "Sat Singing" (nagrany w marcu 1980), "Lay His Head" oraz "Tears Of The World" (dwa nagrane w kwietniu 1980), a także  "Flying Hour" (ten jeszcze z marca 1978). Przedstawiciele wydawnictwa będą się domagać zastąpienia ich innymi piosenkami. W związku z tą sytuacją szybko pojawią się bootlegi z oryginalnym materiałem z albumu, chociaż ostatecznie te cztery odrzucone utwory ukażą się również oficjalnie. 

 




31 października
- John zabiera Seana na Broadway na inscenizację "Piotrusia Pana". Większość tzw. swojego "wolnego czasu" John spędza z synkiem, Yoko poświęca się interesom.
Tymczasem po obu stronach oceanu pierwsze 5-ki najlepiej sprzedawanych singli wyglądały następująco: w Wielkiej Brytanii 1. Lena Martell - "One Day At A Time" (kto pamięta tą piosenkę?) 2. Dr. Hook - "When You're In Love With A Beautiful Woman", 3. Sad Cafe - "Every Day Hurts", 4. ABBA - "Gimme Gimme Gimme", 5. The Buggles - "Video Killed The Radio Star", w Ameryce 1. Herb Alpert - "Rise", 2. M - "Pop Music", 3. Michael Jackson - "Don't Stop Till You Get Enough", 4. "Donna Summer - "Dim All The Lights" i 5. Dionne Warwick - "I'll Never Love This Way Again". Na 29. Paul z Wings i "Arrow Through Me". 
  
W przypadku albumów i w Wielkiej Brytanii i w USA numerem 1 są albumy zespołów angielskich, odpowiednio "Regatta de Blanc
zespołu Stinga, The Police, oraz   "In Through the Out Door" Led Zeppelin. 
Z obu tych wydawnictw Autor bloga w swoim czasie  - wtedy ! - przepadał za "Walking On The Moon", "Message in A Bootle", "Beds Too Big Without You" tria Police, z album zespołu Roberta Planta tylko za "All My Love" (wspomnę, że za tym utworem, w którym Robert wciąż opłakiwał swojego 5-cio letniego syna Karaca, który zmarł dwa lata wcześniej, niespecjalnie przepadał Jimmy Page, który utwór tylko wyprodukował). "All My Love" to mój nr 41 na moim prywatnym Topie Wszech-czasów. Ale to już zupełnie całkiem inna historia.

 








Historia The Beatles
History of  THE BEATLES

 

Wywiad: George Harrison - 25.04.1970

 

 

 

Kolejne spojrzenie na ostatnie dni The Beatles. 25 kwietnia 1970 roku George podczas swojej krótkiej wizyty w Ameryce, udzielił wywiadu dla nowojorskiej radiostacji
WABC-FM. Rozmowę z "cichym Beatlesem przeprowadził Howard Smith.
 W czasie wywiadu rozpad The Beatles był już świeżym newsem dla oszołomionej publiczności, niedawno  ukazał się a solowy album McCartney'a, który dowodził najgorszego. Harrison miał niebawem rozpocząć sesje nagraniowe do swojego solowego albumu "All Things Must Pass" swoim po powrocie do domu z tej wizyty w Stanach Zjednoczonych. Na samym dole w clipie drugi wywiad George'a dla SMitha i WABC-FM - 2 maja 1970 roku.

Howard Smith -P(pytanie): Jesteś w Nowym Jorku od, kiedy... wtorku?
GEORGE: Tak, od wtorku po południu .
P: Jak długo jeszcze tu będziesz?
GEORGE: Tylko do przyszłego poniedziałku .
P: A potem wracasz do Londynu?
GEORGE: Tak, oczywiście. No cóż, do domu, który jest tuż za Londynem.
P: Co tutaj robiłeś?
GEORGE: Cóż, trochę interesów, naprawdę. Przyjechałem zobaczyć nasze nowe biuro (Apple) - 1700 Broadway. No i jeszcze kilka drobnych spraw związanych z interesami. A także spotkać się z kilkoma znajomymi i odebrać wizę. To pierwszy raz, kiedy mam wizę od 18 miesięcy, więc wiesz, musiałem jej użyć.
P: Czy będziesz nagrywał, kiedy będziesz w mieście?
GEORGE: Nie. Nie mogę pracować, wiesz – nie tego rodzaju pracy. Potrzebowałbym innej wizy i tego typu rzeczy. Tak czy inaczej, nie mam wystarczająco dużo czasu, żeby nagrywać. Ale będę nagrywał za jakieś trzy tygodnie. Zacznę nagrywać własny album, tak jak Ringo i Paul... To będzie album George'a. I zacznę go nagrywać za trzy do czterech tygodni, i mam nadzieję, że zrobię to z Philem Spectorem.
P: Gdzie, w Londynie?
GEORGE: Tak.
P: Czy sam napisałeś materiał, czy...?
GEORGE: Tak. Mam różne piosenki od dawna i mnóstwo nowych piosenek. Mam ich... wystarczająco dużo na trzy lub cztery albumy. Ale jeśli zrobię jeden, to będzie dla mnie wystarczająco dobry.
P:
Nie wiedziałem, że jesteś tak płodnym autorem, bo przecież tak mało twoich piosenek jest na albumach Beatlesów.
GEORGE: Tak, cóż, napisałem kilka piosenek – w zasadzie kilka piosenek, które uważam za całkiem fajne i wykorzystam je na tym albumie – napisałem je około cztery lata temu. Ale, uhh, było mi trudniej, wiesz, dotrzeć z nim, żeby je nagrać. Bo był sposób, że Beatlesi wystartowali tylko z piosenkami Paula i Johna, i to bardzo utrudniło mi wejście. Również, sądzę, że w tamtym czasie nie miałem tyle pewności siebie, jeśli chodzi o promowanie własnego materiału, co teraz. Więc to trochę trwało. Wiesz, myślę, że pierwszą... napisałem jedną piosenkę na drugim albumie, ale zostawiłem to i nie napisałem więcej. To było po prostu ćwiczenie, żeby sprawdzić, czy potrafię pisać. Około dwa lata później nagrałem jeszcze kilka piosenek – myślę, że na "Rubber Soul", i potem miałem jedną lub dwie piosenki na każdym albumie. No cóż, cztery moje piosenki są na podwójnym "Białym Albumie". Ale teraz, uhh, moja produkcja piosenek jest zbyt duża, żeby móc po prostu siedzieć, wiesz, czekając, żeby umieścić dwie piosenki na albumie. Muszę je wydać, wiesz.
P:
Jak zdecydowano, ile piosenek będzie na albumach The Beatles? Czy to, jakby, po prostu ten, kto najbardziej naciskał i naciskał?
GEORGE: Tak. Zawsze... kto był twardszy, miał najwięcej piosenek. Więc w konsekwencji nie musiałem się wysilać, żeby tak bardzo naciskać. Wiesz, nawet na przykład na "Abbey Road" nagraliśmy około ośmiu utworów, zanim zabraliśmy się za jeden z moich. Ponieważ, wiesz, mówisz:  'no cóż, mam piosenkę', a potem Paul:  'cóż, ja też mam piosenkę, a moja idzie tak - diddle-diddle-diddle-duh', i jedziemy! Wiesz, po prostu trudno było się tam dostać, nie zamierzałem naciskać i krzyczeć. Ale to było w ciągu ostatniego roku lub coś koło tego, że coś wymyśliliśmy, co nadal jest żartem - trzy piosenki dla mnie, trzy piosenki dla Paula, trzy piosenki dla Johna i dwie dla Ringo.
(śmiech)
GEORGE: Ale to jest główny problem, widzisz, ponieważ, mam na myśli...
P: Dlaczego Ringo dostał tylko dwa?
GEORGE: (żartobliwie) Cóż, bo to jest sprawiedliwe, prawda? To się nazywa sprawiedliwość.
P: (śmiech)
GEORGE: Nawet Ringo, widzisz, pisze więcej piosenek. Właśnie nagraliśmy w Londynie utwór Ringo zatytułowany, uhh... "It Don't Come Easy", tak się nazywa. i może wyda go jako singiel. Ale Paul, John i ja mamy tyle piosenek, że myślę, że to dobry sposób, wiesz, jeśli zrobimy własne albumy. W ten sposób nie musimy iść na kompromis. Mam na myśli, że tracimy wszystko, co dostajemy od siebie nawzajem - poświęcamy to, aby zrobić coś wspólnego, wiesz. Ponieważ w pewnym sensie Paul chce robić swoje piosenki po swojemu. Nie chce robić swoich piosenek po mojemu. a ja nie chcę robić swoich piosenek po ich myśli, naprawdę. i uhh, jestem pewien, że po tym, jak wszyscy skończymy album, a nawet dwa albumy, ta nowość zniknie.
P:
Myślisz, że Beatlesi znowu się spotkają?
GEORGE: Uhh... Cóż, nie wiem... Nie potrafię powiedzieć, wiesz, czy to zrobią, czy nie. Na pewno zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby coś z nimi zrobić, wiesz. Chodzi mi o to, że chodzi tylko o zaakceptowanie, że sytuacja jest kompromisem. W pewnym sensie to kompromis i poświęcenie, wiesz, ponieważ wszyscy musimy trochę poświęcić, żeby zyskać coś naprawdę dużego. A wspólne nagrywanie przynosi duże korzyści — myślę, że muzycznie, finansowo, a także duchowo. A dla reszty świata, wiesz, myślę, że muzyka The Beatles to tak wielka scena — że myślę, że najmniej, co moglibyśmy zrobić, to poświęcić przynajmniej trzy miesiące w roku, wiesz, żeby nagrać jeden lub dwa albumy. Myślę, że to bardzo samolubne, jeśli Beatlesi nie nagrywają razem.
P: Ale teraz wszystko wygląda tak ponuro.
GEORGE: Naprawdę nie jest. Wiesz, nie jest bardziej ponuro niż przez ostatnie dziesięć lat. Naprawdę nie jest gorzej. Po prostu teraz, przez ostatni rok – tak z Johnem, a ostatnio z Paulem – wszystko, co myśleli lub powiedzieli, wyszło, wiesz, na światło dzienne. Zostało wydrukowane. Było dostępne dla każdego, aby to przeczytać, skomentować lub dołączyć. Podczas gdy wcześniej...
P: Ale te rzeczy... Te uczucia były tam przez cały czas?
GEORGE: Nie, nie powiedziałbym tego. W inny sposób, wiesz. Jesteśmy tacy sami jak wszyscy inni. (śmiech) Znajomość rodzi pogardę, mówią, i mieliśmy drobne problemy. Ale to stało się dopiero niedawno, wiesz, ponieważ nie pracowaliśmy razem przez tak długi czas w sytuacji Yoko i Johna. A potem Paul i Linda. Ale to naprawdę... Nie jest tak źle, jak się wydaje, wiesz. Tak jakby wszyscy dobrze się bawiliśmy indywidualnie i...
P:
Wydaje się, że jest tak wiele wrogości między Paulem a...
GEORGE: Taaaa...
P: Wiesz, wy trzej... Mam na myśli, że brzmi to tak, jakbyście mówili, że to już koniec.
GEORGE: Ale to bardziej osobista sprawa, wiesz. To kwestia sytuacji zarządzania, wiesz, z Apple. Ponieważ Paul, naprawdę – to był jego pomysł, żeby stworzyć Apple, a kiedy to ruszyło, Paul był tam bardzo aktywny. A potem zrobiło się naprawdę chaotycznie i musieliśmy coś z tym zrobić. Kiedy zaczęliśmy coś z tym robić, oczywiście Paul nie miał w tej sprawie zbyt wiele do powiedzenia, a potem zdecydował... wiesz, bo chciał, żeby Lee Eastman, jego teściowie, zarządzali tym, a my nie. To jest jedyny powód, wiesz. To cała podstawa. Ale to tylko osobisty problem, który będzie musiał przezwyciężyć, ponieważ to... Prawda jest taka, że ​​został przegłosowany, a my jesteśmy spółką. Mamy te firmy, w których wszyscy posiadamy 25 procent udziałów, a jeśli trzeba podjąć decyzję, to, jak w każdym innym biznesie lub grupie, masz głos, wiesz. I został przegłosowany 3 do 1, a jeśli mu się to nie podoba, to naprawdę szkoda. Wiesz, ponieważ staramy się robić to, co najlepsze dla The Beatles jako grupy, lub dla Apple jako firmy. Nie staramy się robić tego, co najlepsze dla Paula i jego teściów, wiesz.
P: Myślisz, że to jest ta kluczowa walka?
GEORGE: Tak, ponieważ jest to na tak osobistym poziomie, że to naprawdę duży problem. Wiesz - wyobrażasz sobie taką sytuację, gdybyś był żonaty i chciał, żeby twoi teściowie zajmowali się pewnymi sprawami. Wiesz, to jest jak.. To trudne do przezwyciężenia, ponieważ... cóż, możesz pomyśleć o subtelnościach, wiesz. Ale on naprawdę z tym żyje, rozumiesz. Kiedy wracam do domu wieczorem, nie mieszkam tam z Allenem Kleinem, podczas gdy w pewnym sensie Paul mieszka z Eastmanami, rozumiesz. I tak naprawdę... to nie jest naprawdę między Paulem a nami. Wiesz, to jest między doradcami Paula, którzy są Eastmanami, a naszymi doradcami biznesowymi, którymi jest Allen Klein. (pauza) Ale wszystko w porządku.
P: Och, nie wiem!
GEORGE: (śmiech)
P: Nie jestem aż tak optymistycznie nastawiony.
GEORGE: Tak, wszystko w porządku. Wszystko przemija... jak to mówią. 
 

 
P: Wykryłem pewną wrogość między Yoko i Lindą. Czy to jest część tego, o co chodzi?
GEORGE: Ach, nie wiem. Nie myślę o tym, wiesz. Odmawiam udziału w takich kłopotach. Wiesz, Hare Krishna, Hare Krishna. Krishna, Krishna, Hare, Hare. I wszystko będzie w porządku, wiesz. Daj im po prostu czas, bo oni naprawdę się kochają, wiesz. Mam na myśli, że my wszyscy się kochamy. Byliśmy tak blisko i przeszliśmy razem tak wiele, że naprawdę... rozmawiając o tym w ten sposób, wiesz, nigdy nie zbliżymy się do tego. Ale najważniejsze jest to, że jak w życiu każdego, mają drobne problemy. Po prostu nasze problemy są zawsze wyolbrzymiane i, wiesz, pokazywane każdemu. Ale to nie jest naprawdę... to nie jest problem. To jest problem tylko wtedy, gdy się nad tym pomyśli.
P: Więc nie uważasz, że między Paulem a Johnem jest jakaś wielka wrogość?
GEORGE: Nie, myślę, że może być coś, co nazwałbyś odrobiną złośliwości. Ale wiesz, to wszystko. To po prostu bycie złośliwym wobec siebie, wiesz. Dziecinne. Dziecinne.
P: Hmmm.
GEORGE: Cóż, dobrze dogaduję się z Ringo i Johnem i staram się jak mogę, żeby dobrze dogadywać się z Paulem. Uhh, nie ma nic więcej, co moglibyśmy zrobić... to tylko kwestia czasu, wiesz, żeby każdy rozwiązał swoje problemy, a kiedy już to zrobi, jestem pewien, że wrócimy do cyklu. Ale jeśli nie, wiesz, to i tak jest w porządku. Cokolwiek się stanie, wiesz, będzie dobrze. Właściwie, z mojego punktu widzenia nigdy nie wyglądało to lepiej. Naprawdę - teraz jest bardzo dobrze - wszystko w bardzo dobrej kondycji, firmy są w świetnej kondycji. Apple Films, Apple Records. Moja firma produkująca piosenki jest w dobrej kondycji, ponieważ byłem bardziej produktywny przez ostatni rok. To naprawdę dobrze, że odzyskaliśmy dużo pieniędzy, które wiele osób miało, a które były nasze, wiele procent, które mieli różni ludzie, naprawdę...
P:
Czy Klein zrobił to wszystko dla was?
GEORGE: Mmm.
P: Czy naprawdę byliście tak spłukani, czy po prostu wszyscy tylko narzekaliście na brak kasy?
GEORGE: Nie byliśmy spłukani, zarobiliśmy dużo pieniędzy, ale tak naprawdę nie mieliśmy pieniędzy, które zarobiliśmy, wiesz. To unosiło się w powietrzu, ponieważ kontrakty... Struktura wszystkiego, wiesz, z powrotem - to naprawdę historia - od 1962 roku sposób, w jaki wszystko było ustrukturyzowane, był po prostu dziwaczny, wiesz. Nikt z nas nic o tym nie wiedział. Po prostu wydawaliśmy pieniądze, kiedy chcieliśmy je wydać, ale nie wiedzieliśmy, gdzie je wydajemy, ani czy płacimy od nich podatki, wiesz. Byliśmy naprawdę w złej sytuacji, jeśli chodzi o to, ponieważ nikt z nas tak naprawdę nie mógł się tym przejmować. Po prostu czuliśmy się, jakbyśmy byli bogaci, ponieważ tak naprawdę byliśmy bogaci dzięki temu, co sprzedawaliśmy i co robiliśmy. Ale, uhh, tak naprawdę tak nie było, ponieważ było to tak nieuporządkowane -  mam na myśli stronę biznesową. Ale teraz jest to bardzo uporządkowane i wiemy dokładnie, gdzie wszystko jest, i są codzienne raporty o tym, gdzie to jest, co to jest i ile to kosztuje. I jest naprawdę dobrze.
P: Na nowym albumie, o którym wspomniałeś, że będziesz nagrywał, jaki rodzaj instrumentów na nim wykorzystasz? Czy będziesz grał na wszystkich instrumentach?
GEORGE: Nie, nie. Wolałbym grać z innymi ludźmi, wiesz, ponieważ... zjednoczeni stoimy, podzieleni upadamy. Myślę, że muzycznie może to brzmieć o wiele bardziej razem, jeśli masz basistę, perkusistę i wiesz, kilku przyjaciół. Trochę pomocy od twoich przyjaciół. Więc piosenki - to zależy od tego, jak widzę aranżacje. Niektóre piosenki może zrobię, tylko jedną lub dwie, tylko z gitarami akustycznymi lub czymś takim, ale tak naprawdę zależy to od tego, jak widzę, że piosenki powinny być interpretowane. Ale naprawdę chcę użyć tylu instrumentów, ile moim zdaniem piosenki potrzebują. Wiesz, niektóre będą miały orkiestrę, a niektóre będą miały rock & rolla, a niektóre będą miały trąbki. Wiesz, cokolwiek. To będzie album produkcyjny.
P:
Czy już przejrzeliście cały materiał z Philem Spectorem, czy...?
GEORGE: Nie, nie. Zaśpiewałem mu kilka piosenek... Zaśpiewałem mu wiele piosenek, które miałem, ale, eee, w tamtym czasie nie zdecydowałem jeszcze, że zrobię album. Wiesz, wiedziałem, że w końcu go zrobię, ale nie zdecydowałem się na to tak szybko. Dopiero potem zdecydowałem, że zrobię to od razu. Więc teraz muszę spotkać się z Philem i zdecydować, które utwory, wiesz. Mam pomysł, których chciałbym użyć.
P: Chyba słyszałeś album Paula.
GEORGE: Tak. 
P: Co o tym myślisz?
GEORGE: Myślę, że "That Would Be Something" i "Maybe I'm Amazed" są świetne. Wszystkie pozostałe uważam za uczciwe, wiesz - jest całkiem dobre - ale eee, trochę rozczarowujące. Ale nie wiem. Może nie powinienem być rozczarowany, może... Najlepiej nie oczekiwać niczego, a wtedy wszystko jest bonusem, wiesz. Myślę, że te dwa utwory w szczególności są naprawdę bardzo dobre. a pozostałe, mam na myśli, po prostu nie robią na mnie wrażenia. Ponieważ słyszę, jak inni ludzie grają lepiej na perkusji i gitarze i tak dalej. Aranżacje niektórych z tych piosenek, takich jak... "Teddy Boy" i "Junk" i tak dalej - z odrobiną więcej aranżacji mogłyby brzmieć lepiej. Przypuszczam, że to była jedyna rzecz, którą czuł, że może zrobić w tamtym czasie, wiesz, i zaczął po prostu testować swój sprzęt. Eddie Cochran zrobił coś takiego, prawda? W "Summertime Blues" i "Come On Everybody" grał na basie, gitarze, perkusji.
P: Z
astanawiam się, czy to może się udać ponownie z wami, chłopaki – skoro Paul odszedł i zrobił taki album i wszystko, i jak kiedyś decydowaliście, jak umieścić piosenki na albumie. Bardzo trudno mi sobie wyobrazić, że znowu siedzicie w studiu przez miesiące, które zajmuje produkcja płyty. Jak zamierzacie to wszystko ogarnąć?
GEORGE: Cóż, to proste. Wiesz, to naprawdę całkiem proste. To jest po prostu proste. Robiliśmy to przez lata. Wszyscy wiemy, że jesteśmy odrębnymi jednostkami i jeśli wszystko, co musimy zrobić, to zaakceptować, że jesteśmy jednostkami i że wszyscy mamy tyle samo potencjału, co inni... To tak, jakby gdybyśmy byli doskonałymi istotami, nie bylibyśmy tutaj, w świecie fizycznym. Fakt, że jesteśmy tutaj, w tych ciałach, oznacza, że ​​nie jesteśmy doskonali. Więc po zaakceptowaniu, że nie jesteśmy doskonali, możemy pozwolić sobie na niedostatki lub wady innych z odrobiną, wiesz, z odrobiną współczucia. Jestem z pewnością gotowy, aby spróbować rozwiązać sprawy z kimkolwiek, z kim jestem. Ale jeśli ktokolwiek, z kim jestem, jest pełen problemów, to nie będę z nim, prawda? Zrobię to z kimś innym. Mam na myśli, że tak naprawdę potoczyły się sprawy w moim przypadku, kiedy znudziło mi się bycie z Beatlesami. Ponieważ muzycznie było to jak bycie w worku, z którego nie chcieli mnie wypuścić. I ten worek był głównie Paulem. Konfliktem muzycznym dla mnie był Paul. a mimo to mogłem grać z każdym innym zespołem lub muzykiem i mieć swój całkiem niezły czas. 
 

 

P:
Jaki był konflikt z Paulem? Nie rozumiem.
GEORGE: To po prostu tak, wiesz, pisał te wszystkie piosenki przez lata i tak dalej, a Paul i ja chodziliśmy razem do szkoły. Miałem wrażenie, że wiesz, każdy się zmienia i czasami ludzie nie chcą, żeby inni się zmieniali, albo nawet jeśli się zmienisz, to nie zaakceptują tego, że się zmieniłeś. I trzymają w umyśle jakiś inny obraz ciebie, wiesz. Gandhi powiedział: Stwórz i zachowaj obraz według własnego wyboru. I tak różni ludzie mają różne obrazy swoich przyjaciół lub ludzi, których widzą. 
 
P: Więc jaki był Twój obraz stworzony przez niego ?
GEORGE:
George i Howard Smith
Cóż, odniosłem wrażenie, że on raczej nadal zachowywał się, jakby był odjazdowym Lennonem/McCartneyem. Ponieważ był taki moment w moim życiu, kiedy zdałem sobie sprawę, że każdy może być Lennonem/McCartneyem, wiesz. Ponieważ będąc częścią Lennon/McCartney naprawdę mogłem zobaczyć, wiesz, mogłem ich docenić - jak dobrzy są w rzeczywistości. I w tym samym czasie mogłem zobaczyć zauroczenie, które miała publiczność, lub pochwały, które im składano. Mogłem jednak też zobaczyć, że każdy jest Lennonem/McCartneyem, jeśli chce nim być. Ale chodzi o to, że nikt nie jest wyjątkowy. Nie ma wielu wyjątkowych ludzi wokół. I ktoś jeszcze... Jeśli Lennon/McCartney są wyjątkowi, to Harrison i Starkey też są wyjątkowi. Naprawdę. To, co mówię, to to, że ja też mogę być Lennonem/McCartneyem, ale wolałbym być Harrisonem, wiesz. 
 






Historia The Beatles
History of  THE BEATLES