Kompozycja: Paul i Linda McCartney
Producent: Paul i Linda McCartney
Miks: Eirik Wangberg
Wytwórnia: Apple
Nagrana: październik 1970-kwiecień 1971 w Columbia Recording Studios, Nowy Jork, A&R Recording Studios, Nowy Jork, Sound Recording Studios, Los Angeles (miejsca nagrywania całego albumu 'RAM')
Wydana: 21 maja 1971 (UK), 17 maja 1971 (USA)
Długość: 5:22
Nagrana: październik 1970-kwiecień 1971 w Columbia Recording Studios, Nowy Jork, A&R Recording Studios, Nowy Jork, Sound Recording Studios, Los Angeles (miejsca nagrywania całego albumu 'RAM')
Wydana: 21 maja 1971 (UK), 17 maja 1971 (USA)
Długość: 5:22
Paul – wokale, fortepian, bass
gitara
Linda – chórki
Dave Spinoza / Hugh McCracken -
gitary
Denny Seiwell - perkusja
Piosenka z pozycji nr 68 na moim topie singli. Jedna z moich ulubionych piosenek Paula, majstersztyk wokalny oraz instrumentalny. Klasyk ale tak rzadko emitowany w radiu, a to jest przede wszystkim genialna radiowa piosenka. Jest dla mnie niezrozumiałe, dlaczego ta piosenka nie została wydana na singlu! Potencjał tej piosenki dostrzegł bardzo szybko Norman Smith, jeden z pierwszych inżynierów dźwięki The Beatles, który wydał ją na swoim singlu tuż po ukazaniu się albumu 'Ram'. Norman użył pseudonimu Curtiss Mason. Posłuchać możecie jej tutaj.
Zawarta na chyba najbardziej hippisowskim a może i jedynym takim, wydawnictwie Paula, gdy wreszcie wyciągnięty przez dziennikarzy ze swojej farmy do "życia" zabrał się za muzykę i życie, za układanie siebie na nowo bez Beatlesów. Zarośnięty, nieogolony - jak wspominała Linda - czasem przez wiele dni bez kąpieli, opuszczony i zagubiony. Jeden z najbardziej płodnych kompozytorów bał się przyszłości bez trójki przyjaciół.
Gdy dziennikarze pojechali go odwiedzić na jego szkockiej farmie, wygonił ich, oblał gorącą kawą, ale po kilkunastu minutach przeprosił, zawołał z powrotem i wpuścił do domu. Paul żyje – głosiły na drugi dzień wszystkie brytyjskie gazety (nawiązując do tzw. słynnej afery „ze śmiercią Paula” i istnieniem w zespole jego sobowtóra).
Nieprzetłumaczalny tytuł – nazwa rodzinnego drinka lub szkockiej whiskey domowej roboty – to znakomita melodia,z wyrafinowaną aranżacją, unikalnym motywem gitarowo - klawiszowym (podobnie jak pierwszy akord w „A Hard Day's Night”), niemożliwym do odtworzenia w dziesiątkach coverów songu, piosenka nigdy także nie zagrana na żywo.
sucking... no, może nie Monkberry Moon Delight |
Nieprzetłumaczalny tytuł – nazwa rodzinnego drinka lub szkockiej whiskey domowej roboty – to znakomita melodia,z wyrafinowaną aranżacją, unikalnym motywem gitarowo - klawiszowym (podobnie jak pierwszy akord w „A Hard Day's Night”), niemożliwym do odtworzenia w dziesiątkach coverów songu, piosenka nigdy także nie zagrana na żywo.
Przypuszczam, że ze względu na wysokie wymagania wokalne jakie stawia przed śpiewającym, ponadto Paul śpiewa tutaj na kilku naraz ścieżkach, nagrany i pojedynczo i zdublowany i po prostu ściera tutaj gardło - podobnie jak w "Oh Darling" – co mogłoby być dość ryzykowne w czasie wykonywania songu na żywo (nigdy te dwie piosenki nie zostały wykonane na żywo przez McCartneya). Piosenka to także przykład zabawy słowami, wieloznacznością wyrażeń, rymami. Paul udowadnia, że to nie tylko domena Johna z Beatlesów. Z niezrozumiałych dla mnie powodów utwór nie wydany na singlu, dla mnie zdecydowanie lepszy niż banalny “Uncle Albert/Admiral Halsey”. Zakończenie utworu, długo gasnący refren, to patent ex-Beatlesa, wykorzystany w “Hello Goodbye” oraz w “Hey Jude”.
Pintaadaptor (Instagram): Czym różniło się pisanie na farmie w Szkocji od pisania w studiach, takich jak Abbey Road?
PAUL: Ze względu na styl życia, który prowadziliśmy był swobodny. Beatlesi byli świetni i bardzo mi się podobało, ale nie mogę osobiście powiedzieć, że tak samo pisałem jak na farmie. Nie mogłem pojechać do Szkocji na kilka miesięcy. Jeśli byłeś w The Beatles, musiałeś nagrywać płyty i pracować. Ale kiedy udaliśmy się do Szkocji, mieliśmy bardzo swobodny, hipisowski styl życia. Oznaczało to, że mogłem siedzieć w kuchni, w małym wiejskim domu z biegającymi dookoła dzieciakami, a ja siedziałem z gitarą, wymyślając wszystko, co mi się podobało. Na przykład „Three Legs” improwizowałem w stylu bluesowym, a potem bez żadnego związku zaśpiewałem: „mój pies ma trzy nogi, ale może biegać”, co oznaczało, że nie wszystko musi być idealne, ale nadal może działać. A potem dodałem słowa „wlatuje mucha” i jestem pewien, że tak się stało przy otwartym oknie w Szkocji! Jestem przekonany, że mucha rzeczywiście wleciała a ja sobie pomyślałem „w porządku, jesteś w piosence!” „Mucha wlatuje, mucha odlatuje”. Tak więc, to był swobodny okres i myślę, że to słychać w nagraniach. Zawsze myślę, że wielu młodych ludzi chciałoby żyć w taki sposób jaki wtedy żyliśmy. Uciekliśmy od ograniczeń społecznych. To dlatego ludzie wyprowadzają się na wieś lub zajmują się ogrodnictwem i innymi podobnymi rzeczami. To świetna okazja w życiu, aby zrobić coś innego.
PAUL: Ze względu na styl życia, który prowadziliśmy był swobodny. Beatlesi byli świetni i bardzo mi się podobało, ale nie mogę osobiście powiedzieć, że tak samo pisałem jak na farmie. Nie mogłem pojechać do Szkocji na kilka miesięcy. Jeśli byłeś w The Beatles, musiałeś nagrywać płyty i pracować. Ale kiedy udaliśmy się do Szkocji, mieliśmy bardzo swobodny, hipisowski styl życia. Oznaczało to, że mogłem siedzieć w kuchni, w małym wiejskim domu z biegającymi dookoła dzieciakami, a ja siedziałem z gitarą, wymyślając wszystko, co mi się podobało. Na przykład „Three Legs” improwizowałem w stylu bluesowym, a potem bez żadnego związku zaśpiewałem: „mój pies ma trzy nogi, ale może biegać”, co oznaczało, że nie wszystko musi być idealne, ale nadal może działać. A potem dodałem słowa „wlatuje mucha” i jestem pewien, że tak się stało przy otwartym oknie w Szkocji! Jestem przekonany, że mucha rzeczywiście wleciała a ja sobie pomyślałem „w porządku, jesteś w piosence!” „Mucha wlatuje, mucha odlatuje”. Tak więc, to był swobodny okres i myślę, że to słychać w nagraniach. Zawsze myślę, że wielu młodych ludzi chciałoby żyć w taki sposób jaki wtedy żyliśmy. Uciekliśmy od ograniczeń społecznych. To dlatego ludzie wyprowadzają się na wieś lub zajmują się ogrodnictwem i innymi podobnymi rzeczami. To świetna okazja w życiu, aby zrobić coś innego.
PAUL: Kiedy moje dzieci były małe,
używały określenia 'monk' (mnich) na nazywanie tak mleka, z jakiegoś tam powodu,
który tylko one znały. Uważam, że to magiczne, że dzieciaki umieją tworzyć
lepsze nazwy dla rzeczy, od tych rzeczywistych. Czasem, z Lindą używamy też
takich 'dziecięcych' określeń do nazywania różnych rzeczy. Tak więc, monk był
zawsze mlekiem, a moonkberry moon delight było fantastycznym drinkiem, coś w
rodzaju Love Potion Nr 9 (Miłosny Napój nr 9, znany tytuł piosenki - RK)... To
był fantastyczny mleczny shake.
Na koniec dodam, że dla mnie wiele specyficznego uroku dodaje piosence śpiewająca w niej Linda. Głos Pani McCartney znakomicie tutaj uzupełnia śpiew męża, jego barwa i figlarność to duży atut piosenki, choć Linda podśpiewuje sobie tutaj niby niewiele (tylko jako echo w refrenie oraz intonuje melodyjne „pa pa”). Przypuszczam, że oboje małżonków znakomicie się bawiło nagrywając ten utwór, jak i całą płytę.Paul był tutaj przy realizacji całego albumu producentem i muzykiem grającym na większości instrumentów.
W opisie albumu Linda widnieje obok Paula jako współproducent, ale przypuszczam, że Paul wzorował się na tym co robią razem John i Yoko (zazdrościł popularności jako małżeństwo i jako przeciwwagę chciał powołać do życia publicznego drugi taki duet małżeński ex-Beatlesów?), wątpię by wierzył w zdolności muzyczne, artystyczne czy producenckie swojej żony.
-------------
Fleur (Facebok): Jak przebiegała współpraca z Lindą? Czy to było podobnie jak z Johnem?
PAUL: Nie, to była dużo luźniejsza forma. Głównie coś pisałem, ale Linda nie grała na gitarze, i nie mieliśmy fortepianu. Bawiłem się na gitarze i mogłem powiedzieć: „zaśpiewajmy razem”. Linda podsuwała mi sugestie, śpiewała ze mną, ale to nie była taka formalna rzecz jak z Johnem, gdy dwie osoby siedziały z zamiarem napisania piosenki. Z Lindą siedziałem w kuchni, a ona dorzucała sugestie, dzięki czemu stała się współautorką.
Brendan (Twitter): Lindy harmonie na tym albumie są wybitne. Czy zajęło wam dużo czasu aby tak brzmiały, czy Linda była naturalnie świetna od samego początku?
PAUL: Cóż, pracowaliśmy nad tym. Ponieważ tak właśnie robisz, kiedy pracujesz nad płytą, chcesz żeby brzmiała dobrze. Linda powiedziała mi, że była członkinią szkolnego chóru (glee club) w Ameryce. Podobnie jak w serialu „Glee”. Nigdy wcześniej nie słyszałem o „glee club”, bo w Wielkiej Brytanii nie mieliśmy czegoś takiego. Wyjaśniła mi, że śpiewali razem i chodzili do szkolnej dzwonnicy, ponieważ miała dobrą akustykę. Wiedziała o pewnych rzeczach, więc jeśli chodziło o pisanie i nagrywanie, naturalnie śpiewała harmonie albo ja jej sugerowałem. A potem udawaliśmy się do studia i staraliśmy się mocno, by wyszło to bardzo dobrze. Patrząc wstecz na nasze wspólne nagrania, myślę że nasze harmonie były naprawdę indywidualne i wyjątkowe. Prawdopodobnie dlatego, że Linda nie była zawodową piosenkarką, co dało jej niewinność w tonie, który pobrzmiewa w płytach. Śpiewałem: ‘hands across the water’, a ona powtarzała ‘woda, woda’ z zabawnym amerykańskim akcentem. Bawiliśmy się dobrze przy nagrywaniu.
PAUL: Nie, to była dużo luźniejsza forma. Głównie coś pisałem, ale Linda nie grała na gitarze, i nie mieliśmy fortepianu. Bawiłem się na gitarze i mogłem powiedzieć: „zaśpiewajmy razem”. Linda podsuwała mi sugestie, śpiewała ze mną, ale to nie była taka formalna rzecz jak z Johnem, gdy dwie osoby siedziały z zamiarem napisania piosenki. Z Lindą siedziałem w kuchni, a ona dorzucała sugestie, dzięki czemu stała się współautorką.
Brendan (Twitter): Lindy harmonie na tym albumie są wybitne. Czy zajęło wam dużo czasu aby tak brzmiały, czy Linda była naturalnie świetna od samego początku?
PAUL: Cóż, pracowaliśmy nad tym. Ponieważ tak właśnie robisz, kiedy pracujesz nad płytą, chcesz żeby brzmiała dobrze. Linda powiedziała mi, że była członkinią szkolnego chóru (glee club) w Ameryce. Podobnie jak w serialu „Glee”. Nigdy wcześniej nie słyszałem o „glee club”, bo w Wielkiej Brytanii nie mieliśmy czegoś takiego. Wyjaśniła mi, że śpiewali razem i chodzili do szkolnej dzwonnicy, ponieważ miała dobrą akustykę. Wiedziała o pewnych rzeczach, więc jeśli chodziło o pisanie i nagrywanie, naturalnie śpiewała harmonie albo ja jej sugerowałem. A potem udawaliśmy się do studia i staraliśmy się mocno, by wyszło to bardzo dobrze. Patrząc wstecz na nasze wspólne nagrania, myślę że nasze harmonie były naprawdę indywidualne i wyjątkowe. Prawdopodobnie dlatego, że Linda nie była zawodową piosenkarką, co dało jej niewinność w tonie, który pobrzmiewa w płytach. Śpiewałem: ‘hands across the water’, a ona powtarzała ‘woda, woda’ z zabawnym amerykańskim akcentem. Bawiliśmy się dobrze przy nagrywaniu.
(Pytanie na muzyka na Twitterze o "Monkberry Moon Delight"): Wspomniałeś, że Screamin 'Jay Hawkins miał wpływ na tę piosenkę. Czy były jakieś inne wpływy na albumie?
PAUL: Jestem pewien, że tak było, ponieważ jest wielu artystów, którzy mają wpływ na wszystko co robię. Na piosenkę „Three Legs” mieli wpływ bluesowi artyści, a na „Smile Away” mieli wpływ ludzie jak Jerry Lee Lewis. Na wokale zawsze ktoś ma wpływ, ale Screamin’ Jay Hawkin zdecydowanie na „Monkberry Moon Delight”. Chodzi mi o to, że jak pierwszy raz usłyszeliśmy „I Put A Spell On You”, nie mogliśmy w to uwierzyć, ponieważ zaczyna się względnie rozsądnie, a potem całkowicie się zatraca. Możesz sobie wyobrazić nas jako małych dzieci, słuchających tego i myślących, że to jest fantastyczne.
PAUL: Jestem pewien, że tak było, ponieważ jest wielu artystów, którzy mają wpływ na wszystko co robię. Na piosenkę „Three Legs” mieli wpływ bluesowi artyści, a na „Smile Away” mieli wpływ ludzie jak Jerry Lee Lewis. Na wokale zawsze ktoś ma wpływ, ale Screamin’ Jay Hawkin zdecydowanie na „Monkberry Moon Delight”. Chodzi mi o to, że jak pierwszy raz usłyszeliśmy „I Put A Spell On You”, nie mogliśmy w to uwierzyć, ponieważ zaczyna się względnie rozsądnie, a potem całkowicie się zatraca. Możesz sobie wyobrazić nas jako małych dzieci, słuchających tego i myślących, że to jest fantastyczne.
Poniżej tekst, nawet się nie siliłem na jego tłumaczenie, bardzo dosłowne ukazuje naprawdę surrealistyczny i dowcipny tekst. Znakomita zabawa może mniej podwójnymi znaczeniami, ale bardziej brzmieniem fonetyki (ketchup, Catch up),zakręcone rymy, tekst dobrany tak by się w nie wkomponowywał.
Wskazówka czym jest 'Monkberry Moon Delight' pada w środku utworu: Of two youngsters concealed in a barrel, Sucking Monkberry Moon Delight (dwóch młodziaków ukrytych w beczce sączy Monkberry Moon Delight). Barrel to nazwa takich beczkowych boksów ale i stolików w szkockich pubach. Swego czasu otwierano takie w Polce (Highlandery) gdzie serwowano ciemne imbirowe piwa (także irlandzkie Guinessy).
Wskazówka czym jest 'Monkberry Moon Delight' pada w środku utworu: Of two youngsters concealed in a barrel, Sucking Monkberry Moon Delight (dwóch młodziaków ukrytych w beczce sączy Monkberry Moon Delight). Barrel to nazwa takich beczkowych boksów ale i stolików w szkockich pubach. Swego czasu otwierano takie w Polce (Highlandery) gdzie serwowano ciemne imbirowe piwa (także irlandzkie Guinessy).
And the wind played a dreadful cantata.
Sore was i from a crack of an enemy's hose
And the horrible sound of tomato.
Ketchup,
Soup and puree,
Don't get left behind.
Ketchup,
Soup and puree,
Don't get left behind.
When a rattle of rats had awoken
The sinews, the nerves and the veins.
My piano was boldly outspoken
In attempts to repeat this refrain.
So i stood with a knot in my stomach,
And i gazed at that terrible sight,
Of two young sters concealed in a barrel,
Suckin' monkberry moon delight, ho!
Monkberry moon delight,
Monkberry moon delight,
Monkberry moon delight,
Monkberry moon delight.
Well, i know my banana is older than the rest
And my hair is a tangled beretta. (beretta, beretta)
But i leave my pyjamas to billy budapest,
And i don't get the gist of your letter.
Catch up,
Catch some kittens,
Don't get left behind.
Catch up,
Catch kittens,
Don't get left behind.
Oh - monkberry moon delight, yeah,
Monkberry moon delight,
Monkberry moon delight,
Oh, oh, oh, oh, oh, oh,
Monkberry moon delight, yeah, yeah, yeah,
Monkberry moon delight,
Oh, monkberry moon delight,
Oh, monkberry moon delight,
Monkberry moon delight, oh-oh,
Monkberry moon delight
Suckin' monkberry moon delight,
Monkberry moon delight,
Ah, monkberry moon delight, yeah, yeah,
Monkberry moon delight, oh, oh, oh, oh,
Oh, oh, oh, oh, oh....
Uh, monkberry moon delight.
Uh, monkberry moon delight.
"try some of this, honey!
"what is it?"
Monkberry moon delight, ah, ah, ah, Ah, (ooh) monkberry moon delight,
Uh, monkberry moon delight,
Monkberry moon delight,
Monkberry moon delight, ...
"what is it?"
Monkberry moon delight, ah, ah, ah, Ah, (ooh) monkberry moon delight,
Uh, monkberry moon delight,
Monkberry moon delight,
Monkberry moon delight, ...
oraz nieoficjalnym remix.
Dziś pierwszy post w 2021 i trochę inny. "Monkberry Moon Delight" - tajemniczy tytuł mlecznego koktajlu z domu McCartney'ów na szkociej farmie, gdzie zamieszkał muzyk z Lindą i jej córeczką, odcinając się od traumy po rozpadzie The Beatles, a on choć pierwszy ogłosił o tym, najbardziej to przeżywał.
Macca nigdy nie odważył się wykonać ten utwór publicznie, podobnie jak beatlesowskie "Oj, Darling!". Że zrozumiałych powodów. W czasie nagrywania ich muzyk wcześniej 'zdzierał' sobie głos, by uzyskać 'chropowatą' barwę głosu, stąd po nagraniu każdego podejścia do utworów głos wymagał sporego odpoczynku, a to uniemożliwiały przecież koncerty.
Dynamika obu utworów wykluczała - i słusznie - ich przeróbki na potrzeby publicznych wykonań, stąd w wykonaniu Paula możemy je usłyszeć tylko na albumach "Ram" i "Abbey Road". Obie piosenki omówiłem w oddzielnych postach na blogu. Proponuję clip, na który trafiłem przypadkowo na youtube.
Na głównym wokalu: Mike Viola (amerykański muzyk, producent, śpiewał w chórkach w oryginalnym zespole, który nagrał piosenki do filmu "The Things You Do" z Tomem Hanksem), plus Tacy Bonham oraz Tim Christensen że swoim zespołem The Damn Crystals. Koncert poświęcony Paulowi, jego solowej muzyce i wykonanie mojego ulubionego solowego hitu Sir Paula naprawdę wciągające, choć gdybym miał się do czegoś w nim na siłę doczepić, to niepotrzebne panowie włączają się w kobiecą partię Lindy z oryginału. Do tych cudnych "przeszkadzajek": pa-pa pa-pa. Ale to sceniczny show więc wszyscy się bawią. I ok.
Na głównym wokalu: Mike Viola (amerykański muzyk, producent, śpiewał w chórkach w oryginalnym zespole, który nagrał piosenki do filmu "The Things You Do" z Tomem Hanksem), plus Tacy Bonham oraz Tim Christensen że swoim zespołem The Damn Crystals. Koncert poświęcony Paulowi, jego solowej muzyce i wykonanie mojego ulubionego solowego hitu Sir Paula naprawdę wciągające, choć gdybym miał się do czegoś w nim na siłę doczepić, to niepotrzebne panowie włączają się w kobiecą partię Lindy z oryginału. Do tych cudnych "przeszkadzajek": pa-pa pa-pa. Ale to sceniczny show więc wszyscy się bawią. I ok.
NIEOFICJALNY REMIX
I ORKIESTROWO
dołączony post BONUS
Na 68 miejscu mego Topu Wszech-Czasów (tutaj na blogu jest pod linkiem) jest ta piosenka Paula, ale tak gdybym tworzył ten top na nowo, to byłaby ona zdecydowanie wyżej. 40-50... To jedna z takich genialnych perełek w muzyce, którą można się naprawdę delektować bez przerwy gdyż nie nuży a wprost przeciwnie, za każdym razem - no, tak, mam na myśli siebie - zachwyca i przynosi sporo radości, choć od razu przyznam, że to nie ten rodzaj smakowania muzy, który ma miejsce choćby przy pomnikowych dziełach Pink Floyd. Inny i jestem przekonany, że jeśli jesteście częściej na moich blogach to doskonałe wiecie co mam na myśli. Pisząc te słowa akurat słuchałem "Only Because Of You" Rogera Hodgsona. Jest także na moim topie. Środek utworu z gitarami, smyczkami i anielskimi chórami dawnego frontmana Supertramp zawsze rozdziera mi serce, gdyż dla mnie ten song to hołd muzyka dla Johna Lenonna (znowu ci Beatlesi) czego tak naprawdę nie jestem pewien. I przyznacie, że delektowanie się tym utworem, epickim, pompatycznym to innego rodzaju radość niż ta przy radosnym McCartney'a. Ketchup, soup and pure, catch up, cats and kittens... pa,pa.
Znam na pamięć tekst utworu i gdy jadę samochodem i tylko mam możliwość nikogo nie irytować swoim śpiewem, robię to, gdyż numer Paula jest gdzieś zawsze pod ręką. Zdradzę czytającym te słowa, że w końcowej codzie utworu czekam na fragment z "sucking".... Pycha.
Nie będę opisywał cudownego, wspaniałego i bardzo trudnego dla strun głosowych wokalu Paula w utworze, który właśnie z tego powodu nigdy nie został przez muzyka zagrany na scenie. Nie będę pisał o świetnym tekście, pełnym aluzji, zabaw słownych i zabawnych skojarzeń, surrealizmu w typie Johna, z którego Sir Paul był tak zadowolony, że włączył ten tekst w 2001 roku do "Blackbrd Singing", zbioru swojej najlepszej poezji. Zachwycałem sięutworem we wskazanych na początku linkach.
Trochę historii. "Monkberry Moon Delight" gdy się ukazał się na "Ram" i do fanów dotarło, że Fab Four naprawdę nie istnieją, skoro ich basista wydaje drugi solowy album, stał się, no jakżeby inaczej, nie lada wzywaniem dla wszystkich tych fanów, którzy doszukiwali się w tekstach Wielkiej Czwórki ukrytych znaczeń, wskazówek. Wiemy dzisiaj doskonale, że nic tam nie jest ukryte, nie istniał żaden Billy Budapest a po prostu nazwisko wzięte z węgierskiej stolicy świetnie pasowało w danym fragmencie utworu. Jak wszystkie inne wyrazy i zwroty.
No i dlaczego dzisiaj jeszcze raz o numerze, którego rozszyfrowania tytułu podejmowali się w czasie moich studiów moi wykładowcy, znakomici angliści i poddawali się, mówiąc, że to co im przychodzi na myśl nie ma po prostu sensu? Po ten numer o koktajlu mlecznym nazwanym tak wg. własnych, dziecięcych skojarzeń przez jedną z córeczek McCartney'a znowu od dłuższego mnie raduje (oczywiście plus te, o których wspomniałem na blogu MTW), ale tym razem w innej wersji, którą wielu z Was może nie znać, gdyż... oficjalnie nigdy ona nie powstała, stworzona przez fana nie tylko Paula i The Beatles i cieszy nas wszystkich w tzw. nieoficjalnym obiegu. Wersja ta to nałożenie na ścieżkę z "Thrillingtona", jak wiemy całkowicie instrumentalną, ścieżki wyizolowanych wokali z "Ram". Wyszło moim zdaniem znakomicie, choć oczywiście wolę wersję oryginalną.
No i dlaczego dzisiaj jeszcze raz o numerze, którego rozszyfrowania tytułu podejmowali się w czasie moich studiów moi wykładowcy, znakomici angliści i poddawali się, mówiąc, że to co im przychodzi na myśl nie ma po prostu sensu? Po ten numer o koktajlu mlecznym nazwanym tak wg. własnych, dziecięcych skojarzeń przez jedną z córeczek McCartney'a znowu od dłuższego mnie raduje (oczywiście plus te, o których wspomniałem na blogu MTW), ale tym razem w innej wersji, którą wielu z Was może nie znać, gdyż... oficjalnie nigdy ona nie powstała, stworzona przez fana nie tylko Paula i The Beatles i cieszy nas wszystkich w tzw. nieoficjalnym obiegu. Wersja ta to nałożenie na ścieżkę z "Thrillingtona", jak wiemy całkowicie instrumentalną, ścieżki wyizolowanych wokali z "Ram". Wyszło moim zdaniem znakomicie, choć oczywiście wolę wersję oryginalną.
PAUL: Kiedy moje dzieci były małe, używały określenia 'monk' (mnich) na nazywanie tak mleka, z jakiegoś tam powodu, który tylko one znały. Uważam, że to magiczne, że dzieciaki umieją tworzyć lepsze nazwy dla rzeczy, od tych rzeczywistych. Czasem, z Lindą używamy też takich 'dziecięcych' określeń do nazywania różnych rzeczy. Tak więc, monk był zawsze mlekiem, a moonkberry moon delight było fantastycznym drinkiem, coś w rodzaju Love Potion Nr 9 (Miłosny Napój nr 9, znany tytuł piosenki). To był fantastyczny mleczny shake.
Skąd się wzięła? Paul czując jak bardzo po latach jest doceniany jego drugi solowy album "Ram" z 1971 roku, "odkurzył" go i wydał w kwietniu 1977 jako album wyprodukowany pod pseudonimem Percy "Thrills" Thrillington jego instrumentalną, orkiestrową wersję zatytułowaną "Thrillington". Całą aranżację wszystkich utworów z albumu, wzorując się na materiale z "Ram" wykonał Richard Anthony Hewson, który zaaranżował orkiestrację do utworów The Beatles "I Me Mine" oraz "The Long and Winding Road". Całe nagranie zajęło Hewsonowi i wynajętym muzykom tylko trzy dni. Paul nadzorował całą produkcję, ale nie zagrał tym razem na żadnym instrumencie. Podobnie jak w przypadku wydawnictwa "Ram" pomagała mu w mniejszym lub większym stopniu Linda. Skąd pomysł na taką wersję swego albumu? Cóż, ex-Beatlesoa może jednak tak bardzo nie odrzuciły orkiestrację Spectora na "Let It Be", ostatnim wydanym albumie zespołu?
Napisałem, że Paul "odkurzył"go, bo choć jego orkiestrowa wersja powstała jak wiemy już w 1971 roku, to odłożona została na półkę, gdyż muzyk był już mocno zaangażowany w inny projekt, swój nowy zespół Wings. Okładka nowego albumu to oczywiste nawiązanie do okładki "Ram", z której tak bardzo naigrywał się John Lennon.Kończąc wątek albumu to powiem, że nawet jeśli dziś wydaje się to mało wiarygodne, to w momencie gdy album pojawił się na rynku 1977 został całkowicie zignorowany (do dzisiaj jest niestety niezbyt znany) i prawie nikt, nie podejrzewał, że pod nickiem Percy Thrillington kryje się sławny ex-Beatles. Paul przyznał się jawnie do autorstwa tej płyty w 1989 roku, a rok później ujawnił, że Clint Harrigan, który napisał notatkę umieszczoną na albumie to także on sam. W 2012 roku w wydanej kolekcjonerskiej wersji albumu "Ram", ku uciesze fanów na całym świecie znalazł się także "Thrillington".
No i oryginał z jedną z najlepszych partii gitarowych jako wyrafinowany ozdobnik. Na gitarach nie Paul. Nie tym razem. Zagrali Amerykanie, Dave Spinozza (dzięki pracy nad "Ram" został zaproszony przez Johna do pracy przy albumie "Mind Games") i Hugh McCracken (był brany pod uwagę do pierwszego składu Wings, uczestniczył w nagraniu piosenki "Happy Xmas, War is Over" Johna Lennona).
Historia The Beatles
HISTORY of THE BEATLES
HISTORY of THE BEATLES
Fajny wpis, CUDOWNY BLOG. M
OdpowiedzUsuńSuper blog !
OdpowiedzUsuńSuper blog !
OdpowiedzUsuńDobrze się czytało. Dzięki. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńDzięki, wczoraj słuchałem najnowszego dzieła Paula, Egypt Station… Sięgnąłem więc po klasyki. Nigdy dotąd nie wsłuchiwałem się w tekst Monkberry. Jestem więc pod dużym wrażeniem. Poezja.
OdpowiedzUsuń