WYWIADY: THE BEATLES z 5 czerwca 1968 dla: Radio London


 

 



The Beatles lubili i preferowali pirackie stacje radiowe jako alternatywę dla BBC. Stacje takie jak Radio London i Radio Luxembourg często uzyskiwały dzięki temu ekskluzywne wywiady z nimi. Wśród ich ulubionych didżejów był Kenny Everett (na zdjęciu) z Radio London. W tym wywiadzie, który został nagrany w studiach EMI Abbey Road w Londynie, na wczesnym etapie sesji nagraniowych do Białego Albumu. Everett swobodnie rozmawiał i żartował z Johnem i pozostałymi Beatlesami. Tego dnia rozpoczęto nagrywanie debiutanckiej solowej kompozycji Ringo, „Don’t Pass Me By”. 
  Ten wywiad Beatlesów (głownie mówi John) z Kennym Everettem to absolutna perełka – świetnie oddaje atmosferę tamtych dni w Abbey Road, początek prac nad White Albumem, humor i nonszalancję Beatlesów, a także sympatię, jaką darzyli pirackie stacje radiowe. Kenny Everett miał z nimi wyjątkowy kontakt – swobodny, nieformalny, pełen improwizacji. Lennon w tej rozmowie jest błyskotliwy, absurdalny, ironiczny i ciepły zarazem. Można też wyczuć autentyczną radość muzyków z bycia razem i tworzenia – nawet jeśli byli w stanie zmęczenia, pewnej apatii i zobojętnienia. 


JOHN:
Dobra, ściszmy trochę te gitary, cicho. Więc, Kenny, jak leci?
KENNY: Och, wspaniale. Posłuchaj. Najpierw kilka pytań, a potem chciałbym, żebyś mi zaśpiewał dżingiel. Dżingiel na pożegnanie.
JOHN: Okej, dżingiel na pożegnanie.
KENNY: Czego możemy się po tobie spodziewać w najbliższych miesiącach? Słyszałem, że nad tym pracujesz.
JOHN: (komediowy szept) Mnóstwo brązowych papierowych toreb, Kenny.
KENNY: (śmiech)
JOHN: Bardzo ciężko nad tym pracujemy w tej chwili, chłopaki i ja.
KENNY: Coś melodyjnego?
JOHN: O tak. Znaleźliśmy mnóstwo melodii w tych torbach, właściwie.
KENNY: Powiedziano mi, że tak naprawdę nie przychodzisz tu z zamiarem zrobienia albumu – to po prostu tak jakby 'wypada' podczas sesji.
JOHN: Mmm. Cóż, mamy mgliste pojęcie, wiesz, Ken.
KENNY: Tak.
JOHN: (brzdąka i śpiewa) 'Jak mówiłem dopiero co – mamy mgliste pojęcie, ale bardzo mgliste – Co tam? Bardzo mgliste.'
KENNY: (śmiech)
JOHN: Trochę śmiechu, panie i panowie-telefony.
KENNY: Zrobiłeś już jakieś kompletne utwory?
JOHN: Nie. Jesteśmy w połowie drugiego niekompletnego numeru teraz.
KENNY: Tak naprawdę nie robicie ich całych, kompletnych, nie kończycie ich, a potem nie zaczynacie następnego?
JOHN: Widzisz, doszliśmy do etapu z jednym, gdzie następna część to (dodatkowi) muzycy, więc będziemy musieli napisać partię muzyków. Widzisz, widzisz.
KENNY:
Czy zdarza ci się kiedykolwiek, umm – zrobiłeś swoją część i decydujesz, że byłaby dobra sama w sobie, a potem zapominasz o muzykach?
JOHN: O tak. Tak.
KENNY: Tak.
JOHN: (gitara slide i śpiew) 'Ktoś ukradł moją dziewczynę/ Ktoś ukradł mojego kumpla.'
KENNY: Możesz mi zaśpiewać dżingiel na pożegnanie? Nie musi się rymować ani nic.
JOHN: (gitara slide i śpiew) 'Dżingiel na pożegnanie/ Dżingiel na pożegnanie, pa pa/ Pa.' (śmiech) 
KENNY: Wspaniale. (śmiech) Czy są jakieś szczególne fajne płyty w tej chwili na rynku...
JOHN: O tak, daj mi pomyśleć – Nilsson. Jedna z Nilssona.
KENNY: Która konkretnie? Jak wiesz, zagraliśmy ich sporo.
JOHN: Tak. Och, daj mi pomyśleć, Ken, na chwilę. Uhh... 'River Deep Mountain Dew'.
KENNY: Tak?
JOHN: (brzdąka i śpiewa) 'Kiedy byłem małym dzieckiem, moja mama MIAŻDŻYŁA mnie w kołysce/ Zbierając te stare pola bawełny w domu/ Kiedy mama była małym dzieckiem, MIAŻDŻYŁA mnie w mojej kołysce/ Kiedy byłem małym dzieckiem w domu.'
KENNY: To był impresario John Lennon grający dla was. A teraz kilka słów od niego.
JOHN: Enzay cuzum dadey stobidacho, Charlie. Masik consip. Wezamarchi chewano wita tomata tawiaty. Wertum moriaty conan dia. Kenny Everetto, M B E.
KENNY: Więc tego nauczyła cię Indie?
JOHN: Dokładnie. 
KENNY: Wróciłeś z czymś niesamowicie fantastycznym?
JOHN: Tak. Z brodą. 
KENNY: Tak. Spotkałem Donovana, był tutaj kilka dni temu w programie i wyglądał trochę lepiej dzięki temu. 
JOHN: Tak, to było bardzo zdrowe, wiesz.
KENNY: Mam twoje zdjęcie w Daily Mirror, stoisz w prześcieradle. Wyglądasz bardzo spokojnie. 
JOHN: To się nazywa benuse, Kenny, i mam to z Maroka. (śmiech)
KENNY: Naprawdę? 
JOHN: (żartobliwie) Stoję w prześcieradle – co masz na myśli?
KENNY: Wyglądało jak prześcieradło.
JOHN: Cóż, wyglądają. Benuse wyglądają bardzo, bardzo podobnie do prześcieradeł, widzisz, więc niższe klasy w Maroku nie czują się zbyt urażone – mając tylko prześcieradła do noszenia.

KENNY: Masz coś do powiedzenia na temat tego, co do tej pory nagrałeś?
JOHN: Właśnie zrobiliśmy dwa utwory, oba niedokończone. Drugi to pierwsza piosenka Ringo, nad którą pracujemy w tej właśnie chwili.
KENNY: Sam ją skomponował?
JOHN: Skomponował ją sam w ataku letargu.
KENNY: A co o tym myślisz?
JOHN: Myślę, że to najwspanialsza rzecz, jaką słyszałem od czasu 'River Deep Mountain Dew' Nilssona. (brzdąka i śpiewa) 'Kenny Everett/ To jest program Kenny'ego Everetta.'
KENNY: Komponujesz to prosto z głowy?
JOHN: To jest ad nauseam – prosto z ust...
KENNY: Nie wiem, jak on to robi, przyjaciele.
JOHN: Ja też nie wiem, przyjaciele. Siedzi tu ze skrzyżowanymi nogami na wzmacniaczu, brzdąkając. Mam nadzieję, że to usłyszymy, słuchacze, bo świetnie się przy tym bawimy, ale nigdy tego nie słyszymy, słuchacze. Nigdy tego nie słyszymy, kiedy wracacie do domu.
KENNY: Cóż, zagra to w całości, od początku do końca, tylko dla was.
JOHN: Jasne.
KENNY: Co to za gitara? Wygląda bardzo dziwnie.
JOHN: Gitara bezprogowa.
KENNY: A jak idzie interes z Apple?
JOHN: Och, to... to znaczy, co mogę powiedzieć? Nie mógłbym prosić o więcej taśm ani kawałków papieru? 
KENNY: (żartobliwie) Tego też nie zrozumieją. Ale mimo wszystko...
JOHN: Więc, wspaniałe cuda radia...!
KENNY: Zadaj mi kilka pytań.
JOHN: Okej, Kenny. Co robisz?
KENNY: (pauza) Cóż, w tej chwili, wkrótce będę miał codzienny program.
JOHN: Naprawdę? Więc cię nie zwolnili? Załatwiałem ci pracę na Wyspie Man. Wstawiłem się za tobą u Ronalda Manksa.
KENNY: Gdybyś utknął na bezludnej wyspie, jaką jedną płytę gramofonową byś ze sobą zabrał, wyłączając Biblię i Sgt. Pepper's z oczywistych powodów?
JOHN: (śmiech) Jedną płytę gramofonową? Uhh... (pauza) Jeszcze nie powstała.
KENNY: (śmiech) Nie sądzisz, że są jakieś płyty warte zabrania?
JOHN: Nie aż na bezludną wyspę.
KENNY: Kiedy produkujesz coś o tak wysokim standardzie jak twój ostatni album, nie sądzisz, że naprawdę musisz dążyć do stworzenia czegoś trochę lepszego?
JOHN: Nie. Stał się tak wysoko oceniany tylko dlatego, że wszyscy mówili, jak wysoko jest oceniany. Nie jest wyżej niż wtedy, kiedy go robiliśmy.
KENNY: (śmiech) Tak. Są w tym ukryte znaczenia, panie i panowie.
JOHN: (komediowym głosem) Nie. To znaczy, Kenny, to nie stanowi problemu. To było tak dawno temu, że i tak zapomnieliśmy, o co w tym chodziło. I powiem ci tak... (długa cisza)
KENNY: To wszystko? (śmiech) Hej, słuchaj. Mówiłeś, kiedy ostatnio się spotkaliśmy, że tak naprawdę nie miałeś okazji posłuchać "Sgt. Pepper's", bo byłeś tak zajęty jego tworzeniem.
JOHN: Nie sądzę, żebym kiedykolwiek go posłuchał, od czasu kiedy go zrobiliśmy, porządnie. Słyszałem fragmenty. To znaczy, puściłem go zaraz po tym, jak go zrobiliśmy, i to właściwie wszystko. (śmiech) Ale lubię go słyszeć w radiu.
KENNY: Dobrze, mam go zagrać?
JOHN: Tak, byłoby miło.
KENNY: Panie i panowie, Sgt. Pepper!
JOHN: Mmmm.
KENNY: Myślisz, że Paul i ty moglibyście zrobić dżingiel w duecie harmonicznym?
JOHN: Cóż, musiałbyś go utaj sprowadzić.
KENNY: Paul? Możesz przyjść i zrobić dżingiel na pożegnanie?
PAUL: Och! Jasne, Kenny!
JOHN: (brzdąka i śpiewa) 'Żegnaj Kenny Everett/ On jest naszym najlepszym kumplem.'
PAUL: (śpiewa razem) 'Dżingiel, dżingiel. Najlepszy kumpel. Dżingiel.'
JOHN: (śpiewa) 'Żegnaj Kenny Everett/ I stary Mount Everett też.'
JOHN I PAUL: (śpiewają) 'A to pożegnalne, porywające crescendo!'
KENNY: Dziękuję, John. Dziękuję, Paul.
JOHN: Wspaniale.
PAUL: (chichocze jak piosenkarz Tiny Tim) Ooo-hoo.
JOHN: (podekscytowany) Zagraj Tiny Tima! To musisz zagrać! Tiny Tim! On jest największy w historii, człowieku! Zobaczysz, czy nie mam racji, Kenny Everett! On jest najwspanialszym facetem na ziemi! Zagraj Tiny Tima, łaskawi czytelnicy.
KENNY: 'Tiptoe Through The Tulips'.
PAUL: On jest prawdziwy.
JOHN: On jest prawdziwy, człowieku. Widzieliśmy go.
PAUL: To znaczy, on jest w tym dobry. To jest jak... to jest na początku śmieszny żart. Ale tak naprawdę nie jest. To jest prawdziwe i to jest prawda.
JOHN: On jest świetny. (śpiewa) 'Tiny Tim na prezydenta/ Och, Tiny Tim na królową!'
KENNY: Dziękuję, Ronaldzie.
JOHN: (do George'a) Chciałby przeprowadzić wywiad z moimi kolegami w następnych kilku programach.
GEORGE: Co to jest?
JOHN: The Kenny Everett Show.
GEORGE: (podekscytowany) Och, świetnie! Cóż, miło znowu być na antenie! Mówi Beatle George z EMI Studios.
PAUL: (chichot Tiny Tima) Ooo-hoo!
KENNY: Mój ostatni program w przyszłym tygodniu.
GEORGE: Naprawdę? Wylali cię?
RINGO: (uderza w bęben i śpiewa) 'Żegnaj Kenny, dobrze cię widzieć z powrotem/ Żegnaj Kenny, słyszeliśmy, że cię wylali!'
GEORGE: Masz tu LP. (śmiech)
PAUL: (głos Tiny Tima) Ooo-hoo, miło tu być!
KENNY: Okej, Henry, kończymy.
PAUL: (amerykańskim akcentem) Żegnaj Kenny i dziękuję za wszystko, co dla nas zrobiłeś w przeszłości.
KENNY: To była przyjemność.
PAUL: (amerykańskim akcentem) Mylicie się, Kenny. To NIE była przyjemność!
JOHN: Powtórz – Nie! N, I, E, O!
KENNY: Dajcie nam porywający chór 'Strawberry Fields Forever' w tempie jazzowym.
 
14 maja, 1968, obaj muzycy w Nowym Jorku promujący własną firmę Apple.  
 
 
 
 
 
JOHN: 'Strawrberry Fields Forever, cza cza-cza cza!'
PAUL: 'Pozwól mi cię zabrać w dół, pa pa, bo zamierzam – ach! Strawberry Fields – ach! Nic nie jest prawdziwe.'
JOHN: Ho-hej! Pomóż mi!
PAUL: 'I nic nie ma, z czym by iść!'
JOHN: Hoop-hej. Mówię ci, puuu-achhh! (śmiech)
KENNY: To koniec. Skończmy tak! (prędkość taśmy zmienia się na głosy wiewiórek)
JOHN: (krzyczy) Jaka prędkość?!
KENNY: Siedem i pół.
JOHN: Och, wy... (śmiech) 
 
JOHN: 'Strawrberry Fields Forever, cza cza-cza cza!'
PAUL: 'Pozwól mi cię zabrać w dół, pa pa, bo zamierzam – ach! Strawberry Fields – ach! Nic nie jest prawdziwe.'
JOHN: Ho-hej! Pomóż mi!
PAUL: 'I nic nie ma, z czym by iść!'
JOHN: Hoop-hej. Mówię ci, puuu-achhh! (śmiech)
KENNY: To koniec. Skończmy tak! (prędkość taśmy zmienia się na głosy wiewiórek)
JOHN: (krzyczy) Jaka prędkość?!
KENNY: Siedem i pół.
JOHN: Och, wy... (śmiech) 
 
 

 

Historia The Beatles
History of  THE BEATLES

 



FOTKI : 239

 

 




















pierwszy zespół Richarda S: Rory and The Hurricanes (Ringo obok Rory'ego)
 

 

Historia The Beatles
History of  THE BEATLES


18.06.25 HAPPY BIRTHDAY PAUL - 83

 

 





Jak w tytule. Nic dodać, nic ująć. Wszystkiego Najlepszego Się Paul. Wspaniały Muzyk, Mozart XX wieku. Geniusz. Człowiek, który napisał większość ścieżki dźwiękowej mojego życia. 

   Póki co, czekam na trzeci koncert Sir Paula w Polsce. Na jego cześć, taka mała magia mająca zwabić muzyka do naszego kraju, chyba po raz ostatni, zrobiłem sobie piękny tatuaż Beatlesów na pasach Abbey Road. Może kiedyś zamieszczę tutaj jego zdjęcie, może wszystkich? Każdy tatuaż jaki mam związany jest z zobaczeniem na żywo któregoś z Beatlesów. Kiedyś, że taki sobie sprawię (logo The Beatles) komuś obiecałem, nie wierząc specjalnie spełnienie marzenia  z racji wieku. Ich wieku. Wątpiłem by dwóm pozostałym Beatlesów, facetom ok. 70 będzie się chciało jeszcze koncertować i to w naszym kraju.  Ale pojawili się nad Wisłą. Najpierw Ringo w warszawskiej Sali Kongresowej i 2 razy Paul - Warszawa i Kraków. Wszystkie koncerty opisałem tutaj.

  Paul kończy dzisiaj 83 lata i z pewnością jego kariera musi się zbliżać ku końcowi. Nie wierzę, żeby nie zechciał pożegnać się z fanami w naszym kraju, stąd czwarty tatuaż "z wyprzedzeniem". 

 


 







 

Historia The Beatles
History of  THE BEATLES

We Love The Beatles

 


 


 

 


 

Historia The Beatles
History of  THE BEATLES

 

THE BEATLES W CZASACH "FRIENDS"

 

Po smutnym poście o odejściu Briana Wilsona dzisiaj zdecydowanie weselszy artykuł. Odpowiadałem niedawno komuś o moich ulubieńcach z różnych dziedzin. Moi ulubieńcy ze świata mediów ( to oczywiście skrót, chodzi mi o świat kultury, sportu itd)  to oczywiście The Beatles, Roger Federer i Rafa Nadal, ulubiony film to oczywiście "Forrest Gump", aktor Brad Pitt (De Niro, Pacino) a serial?  Oczywiście F. Czasem lubię sobie wyobrazić, jak wyglądałby świat, gdyby Beatlesi żyli w naszych czasach. Nie tylko jako muzycy, ale jako część współczesnej popkultury – tej samej, która przyniosła nam serial "Friends", film "Forrest Gump" czy wspomniane legendy kortów – Rogera Federera i Rafę Nadala.  Choć każdy z nich odszedł od Beatlesów swoją drogą, wszyscy czterej byli zanurzeni w kulturze – chłonęli ją, komentowali, współtworzyli.  Więc czemu nie pobawić się w pytanie: co by ich dziś poruszyło?
 
 


Friendsi i Beatlesi – szóstka i czwórka, jeden świat

Sześcioro przyjaciół, niepozorna kanapa w kawiarni "Central Perk", gitary, żarty, przyjaźń i momenty, które zna cały świat. Czy to opis "Friends", czy... The Beatles?
- Paul McCartney mógłby odnaleźć się w roli Moniki – perfekcyjnej, oddanej, zawsze zaangażowanej, choć czasem zbyt ambitnej.Tak na marginesie, to Paul dostał propozycję zagrania w serialu (w sezonie czwartym ojca ojca Emily Waltham, brytyjskiej żony Rossa, ale z powodu nawału zajęć musiał odmówić).

 - John Lennon to typowy Chandler – ironiczny, błyskotliwy, ale z sercem głębszym, niż pokazuje.
- George Harrison – nieco wycofany, kontemplacyjny, uduchowiony – przypomina Rossa, który kochał dinozaury i nie radził sobie z życiem codziennym.
- Ringo Starr to bez dwóch zdań Joey i Phoebe w jednym – pełen ciepła, lojalności, uśmiechu, oraz odrobiny chaosu.
Nie zdziwiłbym się, gdyby Beatlesi żartowali między sobą: „Kto dziś gra Phoebe, a kto Rossa?”. Przecież ich też łączyła absurdalna przyjaźń, momenty euforii i frustracji, wielkie sukcesy i wewnętrzne tarcia.
Zresztą – Ringo naprawdę zaprzyjaźnił się z Courteney Cox. Zbieg okoliczności?
 

 

Forrest Gump – czyli George i pudełko czekoladek

"Forrest Gump" to film o życiu – takim, jakie jest: przypadkowym, wzruszającym, pięknym i nie do końca zrozumiałym. Czy można sobie wyobrazić bardziej „harrisonowską” historię?
George Harrison, z jego duchowością, dystansem i fascynacją losem, pokochałby tę historię. Zapewne urzekłoby go to, jak Forrest przyjmuje wszystko – od wojny po stratę – z łagodną zgodą.
John Lennon mógłby krzywić się na „amerykański mit sukcesu”, ale w głębi duszy doceniłby przesłanie filmu. A Paul? Zakochałby się w ścieżce dźwiękowej: Dylan, Presley, Simon & Garfunkel – to wszystko jego świat.
A ciekawostka? George Harrison znał Dustina Hoffmana, który wystąpił przecież z Tomem Hanksem w filmie „O czym marzą faceci”. W 1971 roku George odwiedził Hoffmana i jego żonę w hotelu w Jerozolimie – tam Dustin poprosił go o piosenkę do pewnej historii. Harrison wziął długopis i stworzył... „The Answer’s at the End”. Grający także Forresta Tom Hanks jest wielkim przyjacielem Paula i Ringo. 

 


 Roger i Rafa – Beatlesi na korcie

Tenis w XXI wieku to też teatr. A Federer i Nadal to jak McCartney i Lennon: dwóch różnych mistrzów, dwóch różnych stylów – ale razem tworzą historię.
- Paul widziałby w Rogerze siebie: eleganckiego, kontrolującego emocje, mistrza harmonii.
- John kibicowałby Rafie – serce, walka, pasja, autentyczność.
- George ceniłby Nadala za pokorę, a Ringo... kibicowałby wszystkim po trochu, śmiejąc się w swoim stylu , że najważniejsze, żeby nikt się nie pokłócił.



 Beatlesi dziś – nie tylko wspomnienie

Wyobrażanie sobie Beatlesów jako część naszego dzisiejszego świata to coś więcej niż zabawa. To pokazuje, jak żywa jest ich obecność. Wciąż są wśród nas – w muzyce, w kulturze, w sposobie, w jaki patrzymy na świat. Może i ich nie ma na Instagramie, ale są wszędzie tam, gdzie jest miłość, przyjaźń i dobra piosenka. 

 



  Gdzie w tym wszystkim znalazłbym miejsce dla Brada Pitta ? Cóż, od samego początku, kiedy dzięki Scottowi i Geenie Davis zaznaczył się w " Thelma i Louise" aktor wciąż utrzymuje dla mnie "beatlesowski" poziom swoich filmów. Może to komplement nad wyraz, więc może inaczej, wciąż, od kilkudziesięciu lat wygląda jak The Beatles! Haha, znowu na wyrost prawda. Ok, wiemy, że coś łączy BradaPitta z bohaterami postu, szczególnie z jedną. I tak to zostawiam. Na blogu MTW czytajcie o nowym filmie aktora, "F1", a na zdjęciu aktor i Paul McCartney, w czasie imprezy Live Aid.


   A Ty – komu kibicujesz w Wimbledonie i kogo w "Friendsach" lubisz najbardziej? Beatlesi mieliby na pewno coś ciekawego do powiedzenia.

 

 

Historia The Beatles
History of  THE BEATLES