ABBEY ROAD '2019 - o albumie: PAUL

 


Od premiery albumu minęło już prawie dwa tygodnie a fascynacja albumem, na nowo odkrytą miłością do tego cudownego wydawnictwa nie pozwala mi zakończyć  tego tematu. Ten post i kilka następnych będą poświęcone mojemu Albumowi Wszech-Czasów. 
Możliwe, że nie wszyscy ten album kupili, może inni z czytelników mego bloga zdobyli cały album ściągając go z internetu (a można to było już zrobić w dzień premiery), stąd ten jak i kilka następnych postów to pewne informacje, które zostały dołączone w pięknie wydanych książeczce wewnątrz albumu. Otwiera ją, jakżeby inaczej, Sir Paul. I w przedmowie do rocznicowego wydania albumu napisał on tak:


Długa oraz rozwijająca się dalej droga przecinająca przedmieścia Północnego Londynu prowadzi do niepozornego domu oddalonego od głównego traktu. Ten dom to, oczywiście, Studia Abbey Road.

Nasze pierwsze pojawienie się tam było niezwykle ekscytujące - weszliśmy do środka wejściem dla dostawców i handlowców - nie kwalifikowaliśmy się wciąż do tego by wchodzić głównym wejściem - i odkryliśmy, że ten 'dom' w środku posiadał ogromną ilość przestrzeni, wypełniony w każdym calu, ze studiami, pokojami, biurami z kredensami.
Studio nr 2 było większe niż jakiekolwiek, w jakim wcześniej mieliśmy okazję pracować. Postawiliśmy tam cały swój ekwipunek i zachwycaliśmy się jego wielkością. Czterech młodych dwudziestolatków na progu kariery, która mogła potrwać przypuszczalnie pięć, sześć lat a może nawet dłużej. 
Wspomnienia tych pierwszych sesji oraz tych następnych, są we mnie wciąż bardzo żywe i przypominają mi wszystkie nasze trasy, także to jak wszystkiego się wtedy uczyliśmy. Naszym przewodnikiem w tym procesie był George Martin, który w owym czasie w hierarchii EMI był młodszym producentem.
Przyglądaliśmy się ze zdumieniem procesom produkcji i jak one nasz żywiołowy chaos z gry na żywo przekształcały w prawdziwe nagrania. Potem już, wspinaliśmy się wysokimi schodami do kontrolki nagraniowej, gdzie przebywali dorośli, by usłyszeć to co wcześniej zostało nagrane. 


Mając za sobą różne trudne dni, zdecydowaliśmy wrócić tam, do miejsca, do którego kiedyś należeliśmy i nagrywać znowu z George'm Martinem i zgodzić się na dyscyplinę, której wcześniej zawsze się trzymaliśmy, która była częścią pracy z nim. Wszyscy bardzo przyczynialiśmy się do pełnej współpracy.
 

John przyniósł "Come Tohether", która z trochę brzmiącej jak numer Chucka Berry'ego zmieniła się w gorący, odlotowy numer. George dostarczył dwie najpiękniejsze piosenki, jakie kiedykolwiek napisał. Rozkwitał on trochę późno, by w tym okresie osiągnąć szczyt z "Something" i "Here Comes The Sun", dwie piosenki, które stały się jego klasykami. Ringo wziął podwodną przejażdżkę z "Zółtą Łodzią Podwodną" (Yellow Submarine), gdzie odnalazł magiczne "Octopus's Garden".
Ja wykrzyczałem "Oh! Darling", przechodząc z nią "You Never Give Me Your Money", w którym podsumowałem nasze biznesowe kłopoty oraz "Golden Slumbers", wkładając tam wszystkie nasze obciążenia. John stworzył boleśnie elegancką, krystalicznie czystą balladę"Because".
Zdecydowaliśmy także połączyć wszystkie nasze fragmenty, z naszych niedokończonych piosenek i stworzyć z nich pewien muzyczny ciąg myślowy, który zamykałby album.

Studyjna podróż The Beatles przebiegała przez wiele nurtów, zakrętów, pouczających momentów i szalonych przejażdżek. Oto więc my - ciągle zaskoczeni magią tego wszystkiego co się wydarzyło.

I na samym końcu, miłość którą bierzemy ... (the love we take...)
No cóż, znacie resztę.

                                                           
Paul McCartney '2019

                   * Historia The Beatles *
                            Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki
        HISTORY of  THE BEATLES

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz