W czasie swojej tegorocznej wyprawy do Liverpoolu zrobiłem sobie oczywiście zdjęcia na nadbrzeżu tego portowego miasta, w pobliżu miejskiego (nie tego od Pete’a Besta) Muzeum The Beatles. Stoi tam piękny pomnik Billy’ego Fury’ego, dawno zapomnianej, ale zasłużonej gwiazdy wczesnego rock and rolla w Wielkiej Brytanii, wspaniale uwiecznionej w Liverpoolu.
Publikując jedno z moich zdjęć, na którym siebie celowo zasłoniłem zbliżeniem tablicy pamiątkowej na postumencie, postanowiłem po raz pierwszy chyba na blogu zacytować fragmenty z książki Philipa Normana – Paul: The Life.
W tych fragmentach zagłębimy się w prehistorię bohaterów tego portalu, czyli Beatlesów, jednocześnie przybliżając Wam innych herosów tamtej epoki (w postaci dołączonych klipów). Książka Normana, podobnie jak tak samo zatytułowana biografia Johna, została napisana bez pomocy czy współudziału jej bohatera, co odróżnia ją od wspomnianej na początku autobiografii George’a. Czy to działa na plus? Moim zdaniem tak! Wrócę jeszcze do tego tematu, póki co wskakujemy w 1960 rok.
Amerykańscy pionierzy rock'n'rolla, których kariery załamały się w ich ojczyźnie, nadal cieszyli się fanatycznym brytyjskim gronem zwolenników, a w marcu 1960 roku dwóch z najbardziej cenionych, Gene ('Be-Bop-A-Lula') Vincent i Eddie ('Twenty Flight Rock') Cochran, koncertowało razem na północy, zatrzymując się na sześć kolejnych nocy w Liverpool Empire. Promotorem trasy był Larry Parnes, w
tamtym czasie jedyny godny uwagi brytyjski impresario muzyki pop.

Parnes odkrył Tommy'ego Steele'a (na zdjęciu z Johnem wyżej), pierwszą
brytyjską gwiazdę rock'n'rolla, ale – ponieważ taka kariera nie mogła
trwać – szybko przekształcił Steele'a we wszechstronnego artystę
estradowego i aktora filmowego. Zarządzał teraz szeregiem wokalistów
pop w nowym, łagodniejszym stylu z pseudonimami scenicznymi
zaprojektowanymi tak, by łaskotać psychikę dorastającej kobiety w każdym
możliwym nastroju: Billy Fury, Marty Wilde, Dickie Pride, Duffy Power,
Johnny Gentle, Vince Eager. Jego zwyczaj zakwaterowywania ich w swoim
mieszkaniu w Kensington sprawił, że zostali ochrzczeni mianem 'stajni
Larry'ego Parnesa' (zdjęcie poniżej).
John i Paul byli naturalnie w Empire, aby zobaczyć na żywo swoich dwóch największych bohaterów muzycznych po Elvisie i Buddym. Paul nigdy nie zapomniał momentu, gdy kurtyny się otworzyły, ukazując Eddiego Cochrana (zdjęcie wyżej) tyłem do publiczności, przeczesującego włosy grzebieniem. W rzeczywistości był tak pijany, że statyw mikrofonowy musiał być przewleczony między nim a gitarą, aby utrzymać go w pionie. Tego samego wieczoru nastąpiło
przejście Allana Williamsa od właściciela kawiarni do przedsiębiorcy
muzyki pop.
Nie martwiąc się całkowitym brakiem doświadczenia,
zawarł umowę o współ-promocję z Larrym Parnesem, aby sprowadzić
Cochrana i Gene'a Vincenta z powrotem do Liverpoolu 3 maja na występ na
miejskim stadionie bokserskim. Jego rolą było rekrutowanie najlepszych
lokalnych zespołów, takich jak Rory Storm and the Hurricanes i Cass and
the Cassanovas, aby wspierały amerykańskie gwiazdy. Ale, pomimo ich
"wejścia" u Williamsa, dopiero co wykluci z jajka Silver Beatles nie mieli nadziei na włączenie bez perkusisty.
17 kwietnia Cochran został śmiertelnie ranny, gdy jego samochód prowadzony przez szofera uderzył w słup latarni w drodze z Bristol do Londynu. Mimo to, zdecydowano, że koncert na stadionie bokserskim w Liverpoolu powinien się odbyć, a Gene Vincent – który doznał złamania obojczyka w wypadku – jako jedyny headliner. Aby rozbudować program, Allan Williams pospiesznie zarezerwował dalsze lokalne atrakcje, takie jak była Gerry Marsden Skiffle Group, teraz zwana Gerry and the Pacemakers. Nawet przy tak poszerzonej siatce, John, Paul, George i Stu z góry pogodzili się z byciem pominiętymi i oglądali show nieszczęśliwie z publiczności (stojącej).
Wydarzenie to pokazało Larry'emu Parnesowi, że Liverpool posiada bogactwo dobrych amatorskich muzyków, których mógłby użyć do akompaniowania swoim solowym piosenkarzom po atrakcyjnie niższych stawkach niż londyńscy profesjonaliści. Niecały tydzień później wrócił do Allana Williamsa z prośbą, która pobudziła każdego gitarzystę i olśniła każdego perkusistę na Merseyside: potrzebował grupy, która pojechałaby w trasę z największym nazwiskiem w jego stajni, Billym Furym. Williams miał zorganizować ogólne przesłuchanie, na którym Parnes i jego gwiazda wspólnie wybrali by szczęśliwych muzyków towarzyszących.
 |
| Fury z Beatlesami z Ringo. |
Fury był wiodącą męską gwiazdą pop w Wielkiej Brytanii po Cliffie Richardzie: 20-latek łączący ponury urok Elvisa z patosem Olivera Twista. W rzeczywistości był liverpoolczykiem, urodzonym jako Ronald Wycherley, który pracował jako pomocnik na holowniku Mersey, zanim Larry Parnes odkrył go na koncercie w Birkenhead i ponownie go ochrzcił. Posłuszny jednak wieloletniej konwencji show-biznesu, mówił z nieokreślonym amerykańskim akcentem, a jego reklama pomijała wszelkie odniesienia do jego miejsca urodzenia. Co najciekawsze dla Johna i Paula, był pierwszym brytyjskim idolem pop, który ominął profesjonalnych twórców piosenek z Tin Pan Alley. Inni napisali sporadycznie oryginalny utwór, ale na debiutanckim albumie Fury'ego, The Sound of Fury, obecnie w sklepach, każdy z nich był jego własną kompozycją. Tym razem Silver Beatles nie
przegapiliby okazji; ponieważ, dzięki Brianowi Casserowi, w końcu mieli
perkusistę. Był nim Thomas Moore, kierowca wózka widłowego w fabryce
butelek w Garston. W wieku 29 lat wydawał się starawy dla dwóch
studentów, ucznia i ucznia szkoły; niemniej jednak, pochłonęli go jak
bulimiczne piranie.
 |
| Cliff Roberts, Billy Fury i Larry Parnes oglądają występy. |
Przesłuchania odbyły się 10 maja, w starym klubie towarzyskim przy Seel Street, który Allan Williams planował przekształcić w ekskluzywny klub nocny. Śmietanka liverpoolskich zespołów przechodziła przez swoje próby, podczas gdy Parnes i Fury siedzieli przy stole, robiąc notatki jak jurorzy na festiwalu muzycznym. Aby zapewnić rejestrację fotograficzną, Williams zatrudnił swojego sąsiada z Slater Street, Chenistona Rolanda, którego podopiecznymi normalnie były gwiazdy zatrzymujące się w Adelphi Hotel, takie jak Marlena Dietrich i muzyk jazzowy Dizzy Gillespie. Dla tej zapierającej dech w piersiach okazji, Silver Beatles podjęli specjalny wysiłek odzieżowy: pasujące czarne koszule, czarne dżinsy z białymi wypustkami na tylnych kieszeniach i dwukolorowe włoskie buty, które Larry Parnes, w półmroku, pomylił z 'butami tenisowymi'. Byli boleśnie onieśmieleni gwiazdą, której zespołem towarzyszącym aspirowali być, nazywając go 'Pan Fury' i reagując jak zgorszone ciotki-panny, gdy fotograf Cheniston Roland zwrócił się do niego 'Ronnie'; we wcześniejszych latach, był dostawcą gazet Rolanda. Ich nowy perkusista, Tommy Moore, nie przybył z nimi, ponieważ pojechał po swój zestaw z klubu po drugiej stronie miasta. Kiedy nadeszła ich kolej, Moore wciąż się nie pojawił, więc byli zmuszeni pożyczyć perkusistę Cassanovas, Johnny'ego Hutchinsona, znanego twardziela, który nie krył swojej niechęci do Johna i uważał Silver Beatles za 'nie wartych marchewki'.

Słynne zdjęcie Chenistona Rolanda z ich występu pokazuje Johna i Paula szaleńczo podskakujących w swoich małych dwukolorowych butach, jakby próbowali skompensować drewnianą postawę swoich kolegów z zespołu – poważnego George'a; Stu Sutcliffe'a z jego ciężkim basem, jak zwykle odwracającego się ze zażenowania, aby ukryć swoją nieudolność; 'Johnny'ego Hutcha' na perkusji, w zwykłych ubraniach ulicznych i wyraźnie śmiertelnie znudzonego. Wśród gapiów był nowy basista Cassanovas, John Gustafson. 'Mieli blaszkowe małe wzmacniacze, które ledwo piszczały' – wspomina Gustafson. 'John i Paul nie grali wtedy żadnych swoich piosenek, tylko prosty rock'n'roll, Carl Perkins, Chuck Berry, Larry Williams. Ale co utkwiło mi w pamięci, to głos Paula. Ten śliczny chłopak, którego kochały wszystkie dziewczyny, otwierał usta, a wydobywał się z nich najbardziej niesamowity krzyk w stylu Little Richarda.' Nie dostali upragnionej posady u
Billy'ego Fury'ego, ale Larry Parnes dostrzegł coś w tych skaczących
chłopakach w 'butach tenisowych'. Osiem dni później, za pośrednictwem
Allana Williamsa, Parnes zaproponował im tygodniową szkocką trasę jako
zespół towarzyszący innemu piosenkarzowi z jego stajni, Johnny'emu
Gentle. Musieli zdecydować szybko, ponieważ trasa miała się rozpocząć za
48 godzin.

[Od Autora bloga] Obok słynne zdjęcie: John Lennon, nie wiedząc, że on z zespołem nie spodobali się w czasie tamtego przesłuchania prosi Billy'ego o autograf. Pomimo swej zadziorności John I Paul bardzo podziwiali Fury'ego za fakt, że sam sobie pisał piosenki. Billy zmarł wcześnie, bo w 1983. Atak serca. Nie udało mi się znaleźć jakiejkolwiek jego wzmianki czy wypowiedzi na temat Beatlesów, co może dziwić. Każdy, kto kiedykolwiek zetknął się ze Słynną Czwórką miał zawsze mnóstwo wspomnień, publikował nawet książki. Fury musiał pamiętać, że kiedyś zetknął się z nimi. Takich rzeczy się nie zapomina. Niee zostawił jednak po sobie żadnej publicznej refleksji na temat tego, jak z perspektywy czasu postrzegał fakt, że odrzucił zespół, który miał stać się największy na świecie Paul McCartney i George Harrison w Anthology wspominali, że zarówno Fury, jak i Parnes oglądali grupy z małym entuzjazmem. To była typowa reakcja na młody, niedoświadczony zespół z Liverpoolem, który miał słabe wzmacniacze i brakowało mu perkusisty (musieli pożyczyć Johnny'ego Hutchinsona). Sam Fury, według książek o The Beatles, miał być jednym z tych, którzy nie chcieli Silver Beatles jako swojego stałego zespołu akompaniującego. Mówi się, że Larry Parnes był bliski zatrudnienia grupy, ale Fury i Parnes nie chcieli Stu Sutcliffe'a na basie ze względu na jego słabe umiejętności (Stu Sutcliffe, jak opisujesz, odwracał się tyłem, aby ukryć swoją nieudolność). Jednak to Parnes, a nie Fury, dostrzegł coś w zespole i zaoferował im "pocieszenie" – trasę z Johnnym Gentle. Dostępne są źródła, w których członkowie The Beatles oceniali jego twórczość. Na przykład, pod koniec 1963 roku The Beatles wystąpili w popularnym programie "Juke Box Jury", gdzie oceniali singiel Billy'ego Fury'ego "Do You Really Love Me?": Ringo Starr stwierdził, że piosenka "nie jest dla niego". George Harrison zauważył podobieństwo do Cliffa Richarda i nazwał utwór "Okay, but not for him" (W porządku, ale nie dla niego). John Lennon powiedział: "Melodia nie jest zła", ale nie lubił "galopujących" melodii. Paul McCartney po prostu "całkiem ją lubił".
Dla dwóch studentów sztuki, ucznia elektryka i kierowcy wózka widłowego, nie było problemu z wykorzystaniem okazji. Ale dla Paula, nadeszła na początku letniego semestru w Inny, z egzaminami A-Level za zaledwie kilka tygodni. Mało który ojciec byłby skłonny usankcjonować taką eskapadę, a najmniej taki, który szanował edukację jak Jim McCartney. Niemniej jednak, kiedy Silver Beatles złapali pociąg do Szkocji dwa dni później, Paul pojechał z nimi. Udało mu się przekonać Jima, że ma nieoczekiwany tydzień wolnego od szkoły, a trasa będzie 'dobra dla jego mózgu'. W duchu protegowanych Larry'ego Parnesa, trzech z nich przyjęło pseudonimy sceniczne własnego pomysłu. Paul został Paulem Ramonem, myśląc, że ma to egzotyczny dźwięk niemego kina z lat 20.; George został Carlem Harrisonem w hołdzie dla Carla Perkinsa; a Stu Sutcliffe został Stuartem de Stael na cześć abstrakcyjnego malarza Nicolasa de Stael. John i nowy perkusista Tommy Moore nie zadali sobie trudu, chociaż podczas trasy – według Paula – John raz czy dwa nawiązał do tematu Wyspy Skarbów, który zaproponował Brian Casser, i pozwolił, by nazywano go 'Długi John'.

Pojechali do Alloa, Clackmannanshire, w szkockich Centralnych Nizinach, gdzie po raz pierwszy spotkali swojego tymczasowego frontmana, Johnny'ego Gentle (zdjęcie). Mieli wtedy tylko pół godziny na próbę, zanim wyszli razem na scenę w Ratuszu w pobliskim March Hill. Dwudziestotrzyletni Gentle był kolejnym 'sekretnym' liverpoolczykiem, urodzonym jako John Askew, stolarzem i marynarzem handlowym, zanim przeniósł się do Londynu, gdzie Larry Parnes go znalazł i zmienił mu markę. Chociaż był tylko drobnym członkiem stajni Parnesa, był ogromnie imponujący dla Silver Beatles, ponieważ wystąpił z Eddiem Cochranem w Bristol Hippodrome na zaledwie kilka godzin przed śmiercią Cochrana w drodze powrotnej do Londynu. Gentle był mniej zachwycony, widząc,
że z obiecanych pięciu muzyków towarzyszących, tylko trzech było w
pełni sprawnymi muzykami. Stu Sutcliffe nadal wyraźnie zmagał się z
gitarą basową, a choć Tommy Moore był wystarczająco użytecznym
perkusistą, jego zestaw był tak niepewnie złożony, że zbyt
entuzjastyczne uderzenie w bęben basowy mogło oderwać go od mocowania i
wysłać w podróż po scenie. Na pierwszym koncercie, ich występ był tak
zły, że szkocki współ-promotor Parnesa, niegdyś hodowca drobiu o imieniu
Duncan McKinnon, powszechnie znany jako 'Pijany Duncan', chciał odesłać
ich pierwszym pociągiem z powrotem do Liverpoolu. Ale Johnny Gentle
nalegał, że może z nimi pracować, mając nadzieję, że poprawią się w
trakcie. Trasa, która brzmiała tak
efektownie, okazała się tygodniem czyśćca, podróżując furgonetką w górę
ponurego północno-wschodniego wybrzeża Szkocji i w głąb Wyżyn,
występując w na wpół pustych salach balowych i miejskich halach oraz
zatrzymując się w ponurych małych hotelach lub pensjonatach typu
bed-and-breakfast. Ich skromna publiczność nawet nie była świadoma
oglądania Silver Beatles, a tym bardziej ich wymyślnych indywidualnych
pseudonimów scenicznych; na każdym miejscu plakaty po prostu reklamowały
'Johnny Gentle and his Group'. Za ich łączną opłatę w wysokości 18
funtów, musieli pracować wyczerpująco ciężko, otwierając show godziną
własnego występu, akompaniując Gentle'owi przez 20 minut piosenek Elvisa
i Ricky'ego Nelsona, a następnie grając kolejną godzinę na własną rękę,
zazwyczaj nękani rozczarowanymi okrzykami o więcej 'Johnny'ego!'.
Wytrzymałość, którą John, Paul i George byli zmuszeni rozwinąć, miała im
dobrze służyć w nadchodzących miesiącach – i latach.


Mieszkając w demokratycznie bliskich
kwaterach ze swoją grupą, Johnny Gentle wkrótce stał się świadomy
napięć w jej wnętrzu. Rozczarowania i niewygody podróży nadały
szczególnego ostrza kwaśnemu językowi Johna i jego złośliwemu humorowi,
zazwyczaj kosztem jego dwóch najbardziej wrażliwych kolegów z zespołu.
Ciągle drażnił Tommy'ego Moore'a z powodu jego wieku, nazywając go
'tatą' lub 'dziadkiem' i robiąc mu wyszukane kawały. A dystans Stu od
szkoły artystycznej powiększał w oczach Johna jego słabe umiejętności
muzyczne i dyskwalifikował go z szacunku, a nawet uwagi. W tylnej części
furgonetki nie było wystarczającej liczby miejsc siedzących dla
wszystkich, więc John zawsze kazał Stu siedzieć niepewnie na jednym z
metalowych nadkoli.

Trasa ujawniła zdolność Paula – którą miał zachować
przez całe życie – do wydobycia jak najwięcej z nawet najgorszej
sytuacji. Niezależnie od tego, jak odległe było miejsce i jak znikoma
była publiczność, zawsze grał rolę 'Paula Ramona' na maksa, witając
szkockie dziewczyny nieustannym uśmiechem i zawsze gotowym żartem ze
szkockim akcentem, podpisując swoje pierwsze autografy z euforycznymi
pętlami swojego szkolnego podpisu i natychmiast wysyłając pocztówkę do
swojego taty na ten temat. Wykorzystywał również każdą okazję, aby
wypytywać życzliwego Gentle'a o to, jak wygląda życie idola pop. 'Był ciekawy wszystkiego… jak zacząłem… jak nagrywa się płyty… gdzie według mnie on i inni w zespole powinni iść dalej.'' Powiedziałem mu: "Najlepszą rzeczą, jaką możesz zrobić, to dostać się do Londynu tak szybko, jak to możliwe."
Z perspektywy czasu, oczywiście, była to najgorsza rada, jaką mogłem mu
dać. Ale Paul powiedział, o nie, byli zdeterminowani, by najpierw
odnieść sukces w Liverpoolu. 'Nigdy nie miał wątpliwości, że zespół
kiedyś odniesie sukces. Miał to całkowite skupienie i poświęcenie, ale
był też realistą. Patrzył na kariery wielkich nazwisk rock'n'rolla i
wiedział, jak krótkie zawsze były. "Kiedy dotrzemy na szczyt" – powiedział mi – "będziemy mieli parę dobrych lat, jeśli będziemy mieli szczęście."'
W clipie „I’ve Just Fallen For Someone” napisana przez Gentle (podobno z pomocą Johna Lennona). Współpracę ze swoim zespołem akompaniujący Gentle wspominał tak: Spotkaliśmy się w tym miejscu zaledwie pół godziny przed naszym pierwszym publicznym występem razem i wszystko, co uważaliśmy, brzmiało całkiem nieźle z offu. Każdej nocy dźwięk, który wydaliśmy, stawał się lepszy, pod koniec trasy wiedziałem, że ci chłopcy są tak dobrzy, jak wszyscy, z którymi pracowałem. Po powrocie do Liverpoolu, Gentle zaśpiewał na scenie z grupą na
jednym z ich występów, ale zanim potrzebował zespołu do koncertowania, ci byli niedostępni, ponieważ podróżowali już do Hamburga. Johnny Gentle wydał trzy kolejne single w wytwórni Philips: „Darlin’
Won’t You Wait”, „After My Śmiech Came Tears” (oba 1960) i „Darlin’”
(1961). Zaliczył też kilka występów w programach telewizyjnych i
radiowych. Zmieniając pseudonim sceniczny na Darren Young, wydał własną
wersję „I’ve Just Fallen for Someone” na Parlophone w 1962 roku,
ponownie bez powodzenia. Glentle przeniósł się później do Jersey, gdzie pracował jako stolarz.
Następnie przeniósł się do Kent i od czasu do czasu pojawiał się na
konwencjach fanów Beatlesów. W 1998 roku napisał książkę Johnny Gentle & the Beatles: First Ever Tour. Łagodny zmarł 29 lutego 2024 roku, w wieku 87 lat.

W pewnym momencie podróży, Gentle mógł z łatwością pójść drogą Eddiego Cochrana. W drodze z Inverness do Fraserburgh, kierowca furgonetki, Gerry Scott, został unieruchomiony przez silnego kaca, więc Johnny Gentle przejął kierownicę. Na mylącym rozwidleniu dróg skręcił w złą stronę i zderzył się czołowo z nadjeżdżającym samochodem. Nikt nie miał zapiętych pasów bezpieczeństwa, ale cudem jedyną ofiarą był Tommy Moore, któremu poluzowały się dwa zęby od latającego futerału na gitarę i musiał zostać zabrany do lokalnego szpitala z powodu wstrząsu mózgu. To nie wystarczyło, aby zwolnić Tommy'ego z jego tak niezbędnych obowiązków na wieczornym koncercie. Kiedy wciąż był leczony na izbie przyjęć, John wtargnął, niemal na siłę zabrał go na miejsce koncertu i wepchnął na scenę, wciąż oszołomionego środkami przeciwbólowymi i z bandażem wokół głowy. Sprawy szybko potoczyły się stamtąd w dół. Grupa wydała już całą swoją małą dietę od Larry'ego Parnesa, ale nie widziała śladu obiecanej drugiej raty, która miała przyjść za pośrednictwem Allana Williamsa. Przez ostatnie kilka dni stali się pół-włóczęgami, wymykając się z hoteli i kawiarni bez płacenia (co nie przeszkadzało Johnowi, ale zawstydzało Paula) i śpiąc w furgonetce. George później wspominał, że byli 'jak sieroty… buty pełne dziur, ubrania w nieładzie'. Kiedy Parnes w końcu wysłał pieniądze, nie wystarczyło to na pokrycie wszystkich ich biletów kolejowych do domu, więc matka Stu musiała zostać poproszona o dopłacenie różnicy. Dla Paula było to najnieszczęśliwsze wprowadzenie do krainy, która pewnego dnia miała mu dać bezgraniczne szczęście.
_______________
Historia The Beatles
History of THE BEATLES
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz