PAUL: Tak to było z 'Abbey Road'. Mieliśmy okładkę, mieliśmy muzykę, tytuł i ta płyta ukazała się przed "Let It Be" (którą nasz przyjaciel właśnie spieprzył). "Let It Be" była naszym ostatnim wydawnictwem, ale 'Abbey Road' zawierała nasze ostatnie nagrania. Myślę, że płyta wyszła OK.Wprawdzie John pod koniec nagrywania uważał, że jest zbyt wypolerowana, ale moim zdaniem nie jest z tego powodu zła. Chodziło o jej strukturę. Teraz płyta nie ma tak wypolerowanego brzmienia.
JOHN: Powiem szczerze - nie pamiętam jej, bo jeśli chodzi o 'Abbey Road' - tak jak w przypadku wszystkich albumów - są na niej utwory, które lubię i takie, których nie lubię. Zawsze było tak samo - żaden album The Beatles nigdy mnie nie powalił. Podobają mi się niektóre nasze rzeczy, inne nie. 'Abbey Road' to przyzwoita płyta. Ani mniej ani więcej.
W hołdzie dla instytucji, która przywróciła ich życiu - a od 1962 roku szczodrze obdarzała ich dobrymi wibracjami - album został zatytułowany 'Abbey Road'. Na okładce umieszczono zdjęcie Beatlesów, sfotografowanych na zebrze kilkanaście metrów od południowej bramy studia, w chwili kiedy na ulicy akurat nie było samochodów, a letnie słońce kładło się leniwie na starych domostwach i gałęziach kasztanowców. W porównaniu z wizualnymi ekscesami na okładce 'Sgt. Pepper's... ' obraz był tak prosty, że aż banalny (chociaż od tamtej pory wielokrotnie naśladowany i parodiowany). John w białym garniturze szedł pierwszy, jak zwykle, z rękami wbitymi w kieszenie spodni, a jego zarośnięty profil emanował niecierpliwością i znudzeniem.Pierwszy tekst o albumie - tutaj.
Dzisiaj pierwszy tekst, jak w tytule. Wszystkie zdjęcia w tekście - prócz tych oczywistych, przeznaczonych na okładkę są autorstwa Lindy McCartney oraz Mala Evansa.
![]() |
| W oczekiwaniu na gotowość fototgrafa. |
![]() |
| Jeszcze bez vana Policji. |
PAUL: Geoff Emerick palił papierosy o nazwie 'Everest' więc postanowiliśmy tak nazwać album. Ale niespecjalnie nam się to podobało. Pewnego dnia powiedziałem: Mam! I zaproponowałem po prostu 'Abbey Road'. To studiu, w którym jesteśmy, brzmi wspaniale, trochę jak w klasztorze.
![]() |
| Próbne zdjęcie przejścia. Poranek tego samego dnia. |
Gdy zdecydowano się już na nazwę, projekt okładki wydawał się oczywisty. Paul zaproponował by po prostu wyszli na pół godzinki zrobili zdjęcia w dzień.
Wszystkie zdjęcia MacMillana. Zdjęcie nr 5 to nasza słynna okładka albumu.
PAUL: Przejście dla pieszych było tuż obok, więc stwierdziliśmy: "Wychodzimy. Weźmy fotografa i przejdźmy się po przejściu dla pieszych. W pół godziny będzie po wszystkim". Było już mało czasu, bo wiadomo, że okładka powinna być gotowa przed muzyką. Załatwiliśmy fotografa, Iaina MacMillana i daliśmy mu pół godziny, podczas ktorych chodziliśmy po przejściu.
![]() |
| John Kosh |
Okłada ta otworzyła przede mną wszystkie drzwi w Ameryce. "Oh, pracowałeś dla The Beatles". Moim zdaniem 'Abbey Road ' to ich najlepszy album.
Sesja miała miejsce dokładnie 8 sierpnia 1969 roku. Rozpoczęła się o 10 rano. Pomagał policjant, który wstrzymał ruch. Wcześniej trochę czasu zajęło ustawienie sprzętu. MacMillan (na zdjęciu) wspiął się na drabinę i zrobił sześć ujęć. Po zakładanej pół godzinie było już po wszystkim, przy czym Beatlesi sporo czasu spędzili czekając na fotografa i jego gotowość do pracy. Jak wspomniałem wcześniej cały proces tworzenia zdjęcia na album fotografowali także - prócz oczywiście MacMillana - żona Paula oraz ich wierny roadie, Mal Evans. Do dzisiaj na dziesiątkach tych zdjęć, oznaczanych tytułami: przed przejściem nr 1, przerwa na papierosa, w oczekiwaniu na fotografa, przed pojawieniem się samochodu Policji, z autobusem w tle itd odnaleziono przeróżne detale, nie związane jeszcze z tzw. 'aferą z Paulem' (Paul id dead), które tutaj pomijam. Np. chowający się człowiek za drzewem itd. Detali dotyczących kolejnego zdjęcia MacMillana, bo oczywiście pod lupę więto tylko serię zdjęć zawodowego fotografa, przybywało jak i ubywało. Każde ujęcie, to nowe pojazdy na jezdni, nowi ludzie w tle na chodnikach, czasem jawnie przyglądający się sesji zdjęciowej, czasem próbujący się - nie chcąc zapewne zakłócić pracy fotografa - ukryć. Mała próbka szczegółów, którymi zajmowali się badacze 'wszystkiego co związane z The Beatles' na zdjęciu niżej.
Wg. MacMillana, użył on aparatu Hasselblad z 50mm szerokokątnego obiektywu, przysłona F22, przy 1/500 sekundy, ale jak to ma zawsze miejsce w przypadku jakiegokolwiek faktu związanego z The Beatles, zawodowi fotografowie zanegowali fakt np przysłony podanej przez fotografa. Zostawiam ten temat. Zdjęcie, którego użyto na tylnej stronie okładki, MacMillan zrobił pół mili dalej, na skrzyżowaniu Abbey Road oraz Aleksandra Road (nie ma już go). Alexandra Road w owym czasie to dzielnica starych wiktoriańskich domków, już wyburzona. Dzisiaj znajduje się tam osiedle Alexandra Road, znane jako Alexandra and Ainsworth. W trakcie robienia tam zdjęć mignęła fotografowi dziewczyna w błękitnej sukience. Mimo to zdjęcie to zostało wybrane na okładkę. W owym czasie plotkowano, że mogła to być Jane Asher, ale to oczywiście bzdura, choć niżej więcej o innych teoriach związanych z tymi zdjęciami. Iain MacMillan nazwał pojawienie się dziewczyny 'szczęśliwym przypadkiem'.
![]() |
| Jeszcze przed dodaniem napisu BEATLES, plus tajemnicza dziewczyna. |
JOHN: Paul szedł po przejściu boso, bo w mniemaniu Paula jego odmienność polega na tym, że jest prawie normalny, z wyjątkiem subtelnego detalu w stylu ucha pomalowanego na niebiesko. Tego dnia Paul postanowił chodzić po przejściu boso. Kiedy się spojrzy na okładkę, wygląda na to, że czterech Beatlesów idzie po pasach normalnie ubranych. To jego mała sztuczka. Zauważyłem to dopiero, gdy dostałem płytę. Tamtego dnia nie wiedziałem, że był boso. Chcieliśmy tylko by fotograf się pośpieszył, bo zaczęło się gromadzić zbyt wielu ludzi. Myśleliśmy, że mogą nam popsuć zdjęcie. "Wynośmy się stąd. Powinniśmy nagrywać a nie pozować do zdjęć Beatlesów". Mamrotałem: "No już, pospieszcie się, ruszamy tą samą nogą".

| vv |
| VW na miejscu, ale wciąż nie ma jeszcze wozu policyjnego. |
![]() |
| George trochę nie w linii prostej za trójką kolegów. |
Warto tutaj podkreślić to o czym wspominał wyżej Kosh, że w owym czasie od dłuższego czasu żyła swoim życiem teoria spiskowa pod tytułem 'Paul is dead' (Paul nie żyje), w której dopatrywano się faktu, że w zespole The Beatles występuje sobowtór zmarłego muzyka. Argumentów popierających tą teorię było wtedy mnóstwo, (obiecuję niedługo oddzielny tekst na ten temat), okładka albumu dodała kolejnych.
GEORGE MARTIN: Zaczęło się od listów i kartek od fanów z całego świata, że dla nich stało się oczywiste, że Paul nie żyje. Pisali, że zrozumieli wszystkie wskazówki, które ukazywały się na albumach od lat. Powoli sam zaczynałem w to wierzyć, haha...
Dał się nawet na to nabrać Peter Blake. Wspomina: Poszliśmy odwiedzić Paula by pogadać. I w pewnym momencie on powiedział: Wiesz, że nie jestem Paulem McCartney'em. Spotkałeś przecież Paula podczas pracy nad 'Pepperem'. Nie miał wtedy blizny na ustach. Ja mam. Byłem przez chwilę w szoku. Potem on dodał, że się przewrócił na rowerze.
Słynna okładka została skopiowana w 1993 roku na solowym albumie Paula, zatytułowanym... 'Paul Is Live'. Zdjęcia robił znowu MacMillan. Z drabiny. Tak mgło wyglądać fotografowanie całej czwórki w 1969.
PAUL: To był bardzo upalny, sierpniowy dzień, a ja przyjechałem w garniturze i sandałach. Było tak gorąco, że zdjąłem sandały z nóg i w paru ujęciach szedłem boso. Tak się złożyło, iż fotograf wybrał ujęcie, na którym byłem boso, w stylu Sandie Shaw. Wiele osób chodzi boso, więc o tym za wiele nie myślałem.
![]() |
| Ogromna reklama albumu w Los Angeles. Billboard przy Sunset Strip. Wrzesień 1969. Kilka tygodni po wywieszeniu billboardu, ktoś wyciął z niego głowę Paula. Na pamiątkę. |
- Ukryta symbolika na okładce i pierwszy tekst o teorii "Paul is dead" w następnym poście.
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.




















Brak komentarzy:
Prześlij komentarz