W wyniku skarg okolicznych mieszkańców narzekających na głośną muzykę Beatlesów (w zasadzie to na burdy bywalców knajpy) interweniuje policja i Bruno Koschmider zamyka Indrę.
Zespół przenosi się do klubu Kaiserkeller, w którym w okresie 4 października – 30 listopada daje 58 koncertów. Klub ten z profesjonalną sceną jest kolejnym wyzwaniem dla muzyków ale dopiero tutaj show jaki dają muzycy jest jaki nigdy im się już nie przydarzy. Tarzanie się po scenie, picie ogromnych ilości piwa serwowanych im przez gości, przygodny sex z barmankami, fankami w trakcie koncertu na zapleczu, lennonowskie pozdrawianie widzów „sieg heil” i wyciąganie ręki w hitlerowskim pozdrowieniu bardziej bawi niż obrusza. To jeden z najbardziej intensywnych okresów w życiu wszystkich członków zespołu. Jak wspominają ich edukacja seksualna przekroczyła wtedy wszystko co można sobie wyobrazić.
PAUL: "Przeżyliśmy tam szok seksualny. Były dziewczyny z Reeperbahnu i były milsze dziewczyny, które tam przychodziły w weekendy. W Liverpoolu dziewczyny nosiły gorsety a tutaj miały wszystko na wierzchu. no i wiedziały o co chodzi. Dowodem było to, że mogliśmy je wyrywać. Niektóre dziewczyny wyglądały naprawdę świetnie więc je wyrywaliśmy. Wszystkie były barmankami. Nie zadawaliśmy się z grzecznymi dziewczynkami. Z przyjemnością poddawaliśmy się ich edukacji. Wszyscy nauczyliśmy się tego w Hamburgu, to było coś."
W Kaiserkeller poznają swoich nowych niemieckich przyjaciół. Klaus Voorman - muzyk i plastyk - zauroczony koncertami zespołu namawia swoja przyjaciółkę, awangardową fotografkę, artystkę – Astrid Kirchherr. Nawiązuje się przyjaźń między młodymi Niemcami i całym zespołem ale szczególna wieź zawiązuje się pomiędzy Astrid i Stu. Przyjaźń muzyków z Klausem przetrwa następne dziesięciolecia.
Astrid wykonuje i wszystkim serię sesji zdjęciowych, najsłynniejsze zdjęcia z tamtego okresu są właśnie jej autorstwa. Dziewczyna tworzy im wtedy ich image, do którego będą wracać nie tylko na początku kariery, gdy na okładkę płyty „With The Beatles” wszyscy specjalnie zaznaczą, że ma być fotografia w stylu jaki stworzyła w Niemczech Astrid na ich pierwszym profesjonalnym serwisie zdjęciowym.
ASTRID KIRCHHERR: „Wyglądali naprawdę dziwnie, jak Teddy Boye .Nie mieli jeszcze skór. Pokochaliśmy ten zespół. Powalił nas. Nie mieliśmy pojęcia o tym jak mieszkali. Kino Bambi było kinem porno.Pokój, w którym najpierw mieszkali był jak schowek na miotły. Nie było okien, na suficie była tylko żarówka. Mieszkali jakby w szafkach, zaraz za ekranem w kinie. To było okropne, bo cuchnęli.Nie mogli porządnie wyprać ubrań.Klaus przestawił ich mnie John zaczął zgrywać twardziela,Paul grzecznego chłopca i pilnego ucznia, Przywitał się, podał mi rękę.George po prostu popatrzył się na mnie i powiedział "Cześć. Jesteś dziewczyną Klausa?" Ale był bardzo miły. Miałam okazję go poznać. Interesował się wieloma rzeczami, ale się z tym nie afiszował,Paul mówił, "A kto to jest?" "Kto napisał tę książkę?" "Kto jest na tym zdjęciu?" George tylko siedział i oglądał mój pokój. Musiał wydać im się dziwny bo był cały czarny, a z sufity zwisały gałęzie i liście. Na początku George chyba pomyślał, że jestem trochę szalona. Ale bardzo szybko, staliśmy się dobrymi przyjaciółmi...Zawsze chciałam fotografować ludzi z niepowtarzalnymi twarzami,które potrafią opowiedzieć historię.Co może się kryć za młodym, szorstkim Johnem. Albo za zabawnym, żartobliwym Paulem. Albo za słodkim młodym George'em. George miał tylko naście lat.Ale był opanowany. Patrzył prosto w oczy.Był zabawny. W zespole był jak katalizator. Paul i John byli jak niebo i ziemia.George wnosił do tego układu spokój.Ringo jeszcze do nich nie dołączył,bo na perkusji grał Pete,a Stuart stał trochę z boku. George był dokładnie pośrodku tych dwóch postaci”.
PAUL: "Gdy kiedyś graliśmy pojawili się jacyś dziwaczni ludzie, wyglądający inaczej niż inni. Natychmiast poczuliśmy: no, no, bratnie dusze, coś się tutaj dzieje.Przyszli a byli to Jurgen, Klaus i Astrid...To była wielka miłość , przyszła dziewczyna Stuarta.No więc pojawili się, usiedli i widzieliśmy, że mieli w sobie coś czego nie mieli wszyscy. My bylismy tym, czego oni szukali." (Jurgen Vollmer - fotograf)
STUART:"Właśnie niedawno znalazłem najwspanialszych przyjaciół, którzy tworzą najpiękniejsze trio jakie kiedykolwiek widziałem.Jestem totalnie pod wrażeniem ich uroku.Dziewczyna uważa, że jestem najprzystojniejszy z nich wszystkich. Oto ja, najbardziej beznadziejny członek zespołu, dowiaduję się, że wyglądam lepiej od nich i to przy boku takiego Romeo jak John Lennon i jego dwóch kumpli - Paula i George'a , znanych jako casanovy z Hamburga."
GEORGE: "Gdy tylko zobaczyliśmy skórę, każdy z nas chciał ją nosić. Zawsze pasowały nam skórzane kurtki - jak Marlona Brando i dźinsy. Astrid tak się ubierała, gdy my ciągle wyglądaliśmy jak pętaki z Liverpoolu. To ona miałsy skórzane sztany i fryzurę Beatlesa".
W Kaiserkeller gra na zmianę drugi zespół – Rory Storm And The Hurricanes, w którym na perkusji gra Richard Starkey, zwany Ringo. Wtedy się wszyscy poznają.
15 października – w hamburskim studio Studio Acustic – po raz pierwszy grają ze sobą wszyscy przyszli Beatlesi z najsłynniejszego składu a więc z Ringo. W sesji biorą też udział Stuart oraz jako wokalista Lou Walter z zespołu Rory'ego Storma. Nagrywają kompozycję Gershwina „Summertime”. Płytka w wersji demo zostaje wydana w 10 egzemplarzach i podobno do dzisiaj istnieje tylko 1 egzemplarz u kolekcjonera w Australii.
Koniec listopada – Beatlesi otrzymują wreszcie propozycję gry w konkurencyjnym klubie Top Ten ,którego właścicielem był Tom Eckhorn, nie będący w zbyt dobrych relacjach z Koschmiderem. Policja dowiaduje się wtedy o niepełnoletności Harrisona na skutek oczywistego donosu wściekłego właściciela Kaiserkeller.
21 listopada – George deportowany z Niemiec. Praca w nocnym klubie w wieku poniżej 18 lat jest w świetle prawa niemieckiego przestępstwem. Beatlesi w okrojonym składzie więc nadal w Kaiserkeller ale grają też w Top Ten, w którym poznają Tony'ego Sheridana, w owym okresie bardzo popularnego wokalistę.
30 listopada – zaprószenie ognia w kinie „Bambi”, gdzie chłopcy wciąż mieszkają. Prawdopodobnie przez Paula i Pete'a. Zostają aresztowani i bezpardonowo wydaleni z Niemiec. John i Stuart pozostają jeszcze w Hamburgu. 10 grudnia Lennon wraca do Liverpoolu, na miejscu zostaje Stuart – zakochany z wzajemnością w Astrid. Oboje planują ślub a Stuart chce w Hamburgu podjąć przerwane studia malarskie lub plastyczne.
Tak kończy się pierwsza przygoda The Beatles w Hamburgu. Pobyt w tym „szalonym” mieście (mieszkali w najbardziej jak na owe czasy rozpustnej, otwartej na świat dzielnicy portowej miasta) był dla wszystkich chłopców – pamiętajmy o ich wieku - prawdziwą szkołą życia. Bardzo oczywiście pożyteczną ale i twardą, bezwzględną i bezlitosną (bardzo często np. głodowali). Poznali pijaństwo, narkotyki (wciąż żyli na pobudzających tabletkach), sex i dziewczyny!
STUART: "Zaprowadzili mnie do celi, zabrali wszystkie rzeczy...Przez 6 godzin siedziałem bez jedzenia i picia. Podpisałem zeznanie po niemiecku, że nie wiedziałem nic po pożarze w kinie. Następnego dnia deportowano Paul i Pete'a samolotem do domu. John i ja zostaliśmy tutaj bez pieniędzy i bez pracy.Policja zabroniła nam pracować bo już kwalifikowaliśmy się do deportacji za 3-miesięczną nielegalną pracę. Następnego dnia John pojechał do domu. Zostałem do stycznia w domu Astrid. W tym momencie ona myje cały mój dobytek z brudu zebranego z kilku ostatnich miesięcy. Boże, jak ja ją kocham..."
Ciężko było wtedy – jak wspominał John - znaleźć czas na spanie lub zwyczajny odpoczynek. Ale poznali także wtedy życie estradowe - specyficzne co prawda ale jednak. Nauczyli się lepiej grać, śpiewać, oswajać z publicznością, poszerzyli znacznie swój repertuar w tym także o swoje kompozycje. Ich przyjaźń – zwłaszcza więź między Paulem, Johnem i George'm – scementowała się. Prawdopodobnie tam w Hamburgu Pete Best – chadzający często własnymi ścieżkami – poczuł, jak bardzo różni się od reszty. Nie bawiły go żarty, z których reszta pokładała się na podłodze ze śmiechu. Jego czas w The Beatles wydawał się policzony.
PAUL: "Miałem trochę na pieńku z Pete'm. Nie było go całymi nocami. Poznał striptizerkę i stali się parą. Nie kończyła pracy wcześniej niż o 4 rano, więc on zostawał u niej i wracał ok. 10. Gdy my zaczynaliśmy pracę, on szedł spać. to chyba było powodem naszych początkowych nieporozumień. Mniej więcej w tym samym czasie miałem małe zadrażnienia ze Stuartem., Stwierdzam, że starałem się o nasz najwyższy poziom na wypadek, gdyby ktoś nas oglądał....To doprowadziło do kilku nieporozumień i może mógłbym być delikatniejszy. Ale kto jest delikatny w takim wieku? Na pewno nie ja."
Tak więc bez Sutcliffe'a powrócili do Liverpoolu odmienieni, dorośli i przede wszystkim bez grosza. Wszystkie pieniądze zarabiane w Hamburgu wydawali na bieżąco. W Liverpoolu zdali sobie sprawę, że coś się zmieniło w ich życiu ale nadal są na początku drogi i nie wiedzieli co będzie dalej.
Jeszcze jedno ze wspomnień z czasów Hamburga. Liverpoolski autostopowicz Tony Tyler, który za Beatlesami przywędrował do Hamburga (w 1975 roku napisał ich bardzo rzetelną zdaniem wielu, biografię0, szczególnie zapamiętał jeden z żałosnych wtedy wygłupów Johna Lennona:
Wraz z Gerry Mardenem i jednym czy dwoma innymi muzykami grał w karty w ich wspólnej kwaterze. W pewnym momencie Lennon wyszedł od ubikacji, a gdy wrócił zobaczył na swoim legowisku drzemiącego perkusistę z zespołu The Graduates (w Hamburgu zespołów angielskich było wtedy bez liku). Obok stała szklanka z wodą. Lennon wylał złośliwie zawartość szklanki na śpiącego, po czym wrócił do kart i zawadiackim tonem opowiedział pozostałym o tym, co zrobił. Minęło niewiele czasu, znowu rozdano karty, gdy w drzwiach pojawił się oblany perkusista z mokrymi włosami i wykrzywioną twarzą. Niósł szklankę wody. Podszedł do Johna i z kolei on teraz wylał mu wodę na głowę. "Teraz jesteśmy kwita, nie ? " Otóż, wcale nie! John poderwał się, schwycił - na szczęście pustą - butelkę po piwie i palnął w czaszkę zaskoczonego kolegę. ten stał z pozornym spokojem, ze szczątkami butelki przylepionymi do twarzy i włosów. Szczęśliwym trafem nic mu się nie stało. Spojrzał na nas wszystkich z niemym wyrzutem sądząc, że Lennon za swój czyn, może liczyć na nasze poparcie. "No cóż - odezwał się po chwili, jest was czterech".Gdy wyszedł, pozostali gracze odsunęli się od Lennona i powrócili do swoich łóżek. Karty rzucono niedbale na stół. "Cześć John", "Do zobaczenia John","Na razie ..." i tak dalej. Wyszli a John został sam.
Bruno Koschmider |
Zespół przenosi się do klubu Kaiserkeller, w którym w okresie 4 października – 30 listopada daje 58 koncertów. Klub ten z profesjonalną sceną jest kolejnym wyzwaniem dla muzyków ale dopiero tutaj show jaki dają muzycy jest jaki nigdy im się już nie przydarzy. Tarzanie się po scenie, picie ogromnych ilości piwa serwowanych im przez gości, przygodny sex z barmankami, fankami w trakcie koncertu na zapleczu, lennonowskie pozdrawianie widzów „sieg heil” i wyciąganie ręki w hitlerowskim pozdrowieniu bardziej bawi niż obrusza. To jeden z najbardziej intensywnych okresów w życiu wszystkich członków zespołu. Jak wspominają ich edukacja seksualna przekroczyła wtedy wszystko co można sobie wyobrazić.
PAUL: "Przeżyliśmy tam szok seksualny. Były dziewczyny z Reeperbahnu i były milsze dziewczyny, które tam przychodziły w weekendy. W Liverpoolu dziewczyny nosiły gorsety a tutaj miały wszystko na wierzchu. no i wiedziały o co chodzi. Dowodem było to, że mogliśmy je wyrywać. Niektóre dziewczyny wyglądały naprawdę świetnie więc je wyrywaliśmy. Wszystkie były barmankami. Nie zadawaliśmy się z grzecznymi dziewczynkami. Z przyjemnością poddawaliśmy się ich edukacji. Wszyscy nauczyliśmy się tego w Hamburgu, to było coś."
George , John i Stu - foto Astrid |
Stu i Astrid |
W Kaiserkeller poznają swoich nowych niemieckich przyjaciół. Klaus Voorman - muzyk i plastyk - zauroczony koncertami zespołu namawia swoja przyjaciółkę, awangardową fotografkę, artystkę – Astrid Kirchherr. Nawiązuje się przyjaźń między młodymi Niemcami i całym zespołem ale szczególna wieź zawiązuje się pomiędzy Astrid i Stu. Przyjaźń muzyków z Klausem przetrwa następne dziesięciolecia.
Astrid wykonuje i wszystkim serię sesji zdjęciowych, najsłynniejsze zdjęcia z tamtego okresu są właśnie jej autorstwa. Dziewczyna tworzy im wtedy ich image, do którego będą wracać nie tylko na początku kariery, gdy na okładkę płyty „With The Beatles” wszyscy specjalnie zaznaczą, że ma być fotografia w stylu jaki stworzyła w Niemczech Astrid na ich pierwszym profesjonalnym serwisie zdjęciowym.
ASTRID KIRCHHERR: „Wyglądali naprawdę dziwnie, jak Teddy Boye .Nie mieli jeszcze skór. Pokochaliśmy ten zespół. Powalił nas. Nie mieliśmy pojęcia o tym jak mieszkali. Kino Bambi było kinem porno.Pokój, w którym najpierw mieszkali był jak schowek na miotły. Nie było okien, na suficie była tylko żarówka. Mieszkali jakby w szafkach, zaraz za ekranem w kinie. To było okropne, bo cuchnęli.Nie mogli porządnie wyprać ubrań.Klaus przestawił ich mnie John zaczął zgrywać twardziela,Paul grzecznego chłopca i pilnego ucznia, Przywitał się, podał mi rękę.George po prostu popatrzył się na mnie i powiedział "Cześć. Jesteś dziewczyną Klausa?" Ale był bardzo miły. Miałam okazję go poznać. Interesował się wieloma rzeczami, ale się z tym nie afiszował,Paul mówił, "A kto to jest?" "Kto napisał tę książkę?" "Kto jest na tym zdjęciu?" George tylko siedział i oglądał mój pokój. Musiał wydać im się dziwny bo był cały czarny, a z sufity zwisały gałęzie i liście. Na początku George chyba pomyślał, że jestem trochę szalona. Ale bardzo szybko, staliśmy się dobrymi przyjaciółmi...Zawsze chciałam fotografować ludzi z niepowtarzalnymi twarzami,które potrafią opowiedzieć historię.Co może się kryć za młodym, szorstkim Johnem. Albo za zabawnym, żartobliwym Paulem. Albo za słodkim młodym George'em. George miał tylko naście lat.Ale był opanowany. Patrzył prosto w oczy.Był zabawny. W zespole był jak katalizator. Paul i John byli jak niebo i ziemia.George wnosił do tego układu spokój.Ringo jeszcze do nich nie dołączył,bo na perkusji grał Pete,a Stuart stał trochę z boku. George był dokładnie pośrodku tych dwóch postaci”.
PAUL: "Gdy kiedyś graliśmy pojawili się jacyś dziwaczni ludzie, wyglądający inaczej niż inni. Natychmiast poczuliśmy: no, no, bratnie dusze, coś się tutaj dzieje.Przyszli a byli to Jurgen, Klaus i Astrid...To była wielka miłość , przyszła dziewczyna Stuarta.No więc pojawili się, usiedli i widzieliśmy, że mieli w sobie coś czego nie mieli wszyscy. My bylismy tym, czego oni szukali." (Jurgen Vollmer - fotograf)
Stuart i Astrid |
GEORGE: "Gdy tylko zobaczyliśmy skórę, każdy z nas chciał ją nosić. Zawsze pasowały nam skórzane kurtki - jak Marlona Brando i dźinsy. Astrid tak się ubierała, gdy my ciągle wyglądaliśmy jak pętaki z Liverpoolu. To ona miałsy skórzane sztany i fryzurę Beatlesa".
Klaus Voorman (po lewej) z Astrid Kirrcher |
Paul i George - foto Astrid |
W Kaiserkeller gra na zmianę drugi zespół – Rory Storm And The Hurricanes, w którym na perkusji gra Richard Starkey, zwany Ringo. Wtedy się wszyscy poznają.
15 października – w hamburskim studio Studio Acustic – po raz pierwszy grają ze sobą wszyscy przyszli Beatlesi z najsłynniejszego składu a więc z Ringo. W sesji biorą też udział Stuart oraz jako wokalista Lou Walter z zespołu Rory'ego Storma. Nagrywają kompozycję Gershwina „Summertime”. Płytka w wersji demo zostaje wydana w 10 egzemplarzach i podobno do dzisiaj istnieje tylko 1 egzemplarz u kolekcjonera w Australii.
Koniec listopada – Beatlesi otrzymują wreszcie propozycję gry w konkurencyjnym klubie Top Ten ,którego właścicielem był Tom Eckhorn, nie będący w zbyt dobrych relacjach z Koschmiderem. Policja dowiaduje się wtedy o niepełnoletności Harrisona na skutek oczywistego donosu wściekłego właściciela Kaiserkeller.
Styl Astrid - George i John |
Paul - foto Astrid |
30 listopada – zaprószenie ognia w kinie „Bambi”, gdzie chłopcy wciąż mieszkają. Prawdopodobnie przez Paula i Pete'a. Zostają aresztowani i bezpardonowo wydaleni z Niemiec. John i Stuart pozostają jeszcze w Hamburgu. 10 grudnia Lennon wraca do Liverpoolu, na miejscu zostaje Stuart – zakochany z wzajemnością w Astrid. Oboje planują ślub a Stuart chce w Hamburgu podjąć przerwane studia malarskie lub plastyczne.
Tak kończy się pierwsza przygoda The Beatles w Hamburgu. Pobyt w tym „szalonym” mieście (mieszkali w najbardziej jak na owe czasy rozpustnej, otwartej na świat dzielnicy portowej miasta) był dla wszystkich chłopców – pamiętajmy o ich wieku - prawdziwą szkołą życia. Bardzo oczywiście pożyteczną ale i twardą, bezwzględną i bezlitosną (bardzo często np. głodowali). Poznali pijaństwo, narkotyki (wciąż żyli na pobudzających tabletkach), sex i dziewczyny!
Stu i Astrid |
Fantastyczna fotka : Astrid przyznawała, że kochała Stu ale John ją fascynował. |
Ciężko było wtedy – jak wspominał John - znaleźć czas na spanie lub zwyczajny odpoczynek. Ale poznali także wtedy życie estradowe - specyficzne co prawda ale jednak. Nauczyli się lepiej grać, śpiewać, oswajać z publicznością, poszerzyli znacznie swój repertuar w tym także o swoje kompozycje. Ich przyjaźń – zwłaszcza więź między Paulem, Johnem i George'm – scementowała się. Prawdopodobnie tam w Hamburgu Pete Best – chadzający często własnymi ścieżkami – poczuł, jak bardzo różni się od reszty. Nie bawiły go żarty, z których reszta pokładała się na podłodze ze śmiechu. Jego czas w The Beatles wydawał się policzony.
PAUL: "Miałem trochę na pieńku z Pete'm. Nie było go całymi nocami. Poznał striptizerkę i stali się parą. Nie kończyła pracy wcześniej niż o 4 rano, więc on zostawał u niej i wracał ok. 10. Gdy my zaczynaliśmy pracę, on szedł spać. to chyba było powodem naszych początkowych nieporozumień. Mniej więcej w tym samym czasie miałem małe zadrażnienia ze Stuartem., Stwierdzam, że starałem się o nasz najwyższy poziom na wypadek, gdyby ktoś nas oglądał....To doprowadziło do kilku nieporozumień i może mógłbym być delikatniejszy. Ale kto jest delikatny w takim wieku? Na pewno nie ja."
Kolejne słynne zdjęcie Astrid: John, w tle Stuart. |
Tak więc bez Sutcliffe'a powrócili do Liverpoolu odmienieni, dorośli i przede wszystkim bez grosza. Wszystkie pieniądze zarabiane w Hamburgu wydawali na bieżąco. W Liverpoolu zdali sobie sprawę, że coś się zmieniło w ich życiu ale nadal są na początku drogi i nie wiedzieli co będzie dalej.
Jeszcze jedno ze wspomnień z czasów Hamburga. Liverpoolski autostopowicz Tony Tyler, który za Beatlesami przywędrował do Hamburga (w 1975 roku napisał ich bardzo rzetelną zdaniem wielu, biografię0, szczególnie zapamiętał jeden z żałosnych wtedy wygłupów Johna Lennona:
Wraz z Gerry Mardenem i jednym czy dwoma innymi muzykami grał w karty w ich wspólnej kwaterze. W pewnym momencie Lennon wyszedł od ubikacji, a gdy wrócił zobaczył na swoim legowisku drzemiącego perkusistę z zespołu The Graduates (w Hamburgu zespołów angielskich było wtedy bez liku). Obok stała szklanka z wodą. Lennon wylał złośliwie zawartość szklanki na śpiącego, po czym wrócił do kart i zawadiackim tonem opowiedział pozostałym o tym, co zrobił. Minęło niewiele czasu, znowu rozdano karty, gdy w drzwiach pojawił się oblany perkusista z mokrymi włosami i wykrzywioną twarzą. Niósł szklankę wody. Podszedł do Johna i z kolei on teraz wylał mu wodę na głowę. "Teraz jesteśmy kwita, nie ? " Otóż, wcale nie! John poderwał się, schwycił - na szczęście pustą - butelkę po piwie i palnął w czaszkę zaskoczonego kolegę. ten stał z pozornym spokojem, ze szczątkami butelki przylepionymi do twarzy i włosów. Szczęśliwym trafem nic mu się nie stało. Spojrzał na nas wszystkich z niemym wyrzutem sądząc, że Lennon za swój czyn, może liczyć na nasze poparcie. "No cóż - odezwał się po chwili, jest was czterech".Gdy wyszedł, pozostali gracze odsunęli się od Lennona i powrócili do swoich łóżek. Karty rzucono niedbale na stół. "Cześć John", "Do zobaczenia John","Na razie ..." i tak dalej. Wyszli a John został sam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz