Nie mogłem osobiście zobaczyć Buddy Holly'ego tylko w programie telewizyjnym w London Palladium. Gdy Bill Hal;ey przyjechał do Liverpoolu, nie stać mnie było na bilet. Kosztował chyba 15 szylingów, co dla ucznia było sporym wydatkiem. Zawsze zastanawiam się, skąd Paul wziął tyle pieniędzy, bo był na tym koncercie.
Widziałem kilka koncertów a najlepszy był Eddiego Cochrana. To było parę lat później i akompaniował mu angielski zespół. Dobrze to pamiętam. Eddie miał czarną skórzaną kamizelkę, czarne skórzane spodnie i truskawkową koszulę. Zaczął od "What'd I Say" i kiedy opadła kurtyna, stał tyłem do publiczności i grał riff.
Grał na gitarze i patrzyłem na jego palce, bu zobaczyć jak gra. Grał na gitarze Gretsch, z czarną przystawką Gibsona i tremolem Bigsby. ...Cochran był bardzo dobrym gitarzystą i to przede wszystkim zapamiętałem z jego koncertu. Wielkie wrażenie wywarły na mnie nie tylko jego piosenki (miał bardzo dużo własnych dobrych piosenek, między innymi "Summertime Blues", "C'mon Everybody") ale także przeróbki piosenek z repertuary Raya Charlesa.
Eddie Cochran |
No i oczywiście Cochran przywiózł ze sobą największy amerykański sekret muzyczny - nie oplecioną trzecią strunę. Wiele lat później zaprzyjaźniłem się z Joe Brownem, który grał z Eddiem i dowiedziałem się o nie oplecionej trzeciej strunie.
Kiedy słucham wczesnych nagrań The Beatles, wyraźnie słyszę coś, co gram na trzeciej strunie - coś co brzmi jak trzy nuty. To było trochę skomplikowane ... jak na owe czasy, i wszystko to sam Eddie wykapował.
Lonnie Donegan, 1956 |
Boom na muzykę skifflową zaczął się gdy byłem nastolatkiem. Lonnie Donegan miał znacznie większy wpływ na brytyjskie zespoły rockowe, niż sie o tym teraz mówi. pod koniec lat 50-tych był właściwie jedynym gitarzystą, jakiego można było zobaczyć. Odnosił wielkie sukcesy i ciągle się o nim mówił. Uwielbiałem ho, był mopim idolem. Miał świetny głos, masę energii i świetne piosenki... Pod jego wpływem wszyscy kupowali gitary i zakładali zespoły rockowe. Muzyka skiffle wywodziła się z bluesa, ale w sposób jaki była wykonywana był dla nas strawny, białych liverpoolczyków. Nie wymagała też drogiego sprzętu.
Pierwsza przyzwoita gitara, jaką miałem to Hofner President. Miała duże, wiolonczelowe dziury w "f", wzorowane na dużych gitarach Super Gibson. Grałem na niej godzinami, starając się poznać wszystkie jej tajniki. Siedziałem do późna w nocy. Nie traktowałem tego jak ćwiczenie ale jak naukę. To była jedyna rzecz, jaką lubiłem robić. kiedy miałem nowe struny, zdejmowałem stare, polerowałem gitarę, czyściłem ją, by była w idealnym stanie. Na samym początku kupiłem sobie podręcznik do gry na gitarze, w którym były pokazane pozycje palców w niektórych akordach. Pokazałem ten podręcznik Paulowi, gdy go poznałem.On wtedy nadal miał jeszcze trąbkę. Popatrzyliśmy w książkę i wykapowaliśmy aprę akordów jak C, F i G7...
Pamiętam jak odkryłem inwersję, podczas uczenia się grania akordów na dole gryfu. Nagle zdałem sobie sprawę, że wszystko zależy od położenia na gryfie, te same akordy odwrócone wyżej i wyżej. Odkrywanie tego było czymś wspaniałym. potem, gdy byłem nieco starszy, ktoś dał mi płytę Cheta Atkinsa i zacząłem rozgryzać kawałki z innymi akordami.
Z Jennifer Brewer, jedną z pierwszych sympatii. |
Nigdy nie byłem gitarzystą z dobrą techniką. Zawsze był ktoś grający lepiej ode mnie. Był taki koleś nazwiskiem Colin Manley, który chodził do szkoły ze mną i Paulem i wylądował w zespole The Remo Four. On potrafił naśladować Cheta Atkninsa, gdy ten grał dwa numery naraz. Ja nie miałem jakoś na to dość cierpliwości. Bóg jeden wie, jak coś ze mnie wyrosło. Jako dzieciak siedziałem i ćwiczyłem, ale nie siedziałem kołkiem. Nie miałem takich chęci.
Moją pierwszą dziewczyną była Iris Caldwell, siostra Rory'ego Storma. Była naprawdę miła i nosiła wełnę w biustonoszu.Ona zapewne nie wiedziała, że jest moją dziewczyną. W młodym wieku tego się nie wie - ktoś sie tobie podoba lub jesteś w pokoju z kimś i wydaje ci się, że to twoja dziewczyna. Znałem Rory'ego zanim poznałem The Beatles.
Rory naprawdę nazywał się Alan Caldwell, a ich ojciec nazywał się Ernie. Stanowili wspaniałą rodzinę i byli bardzo przyjacielscy dla nas wszystkich. Później, kiedy wróciliśmy z Hamburga i graliśmy dużo w Liverpoolu oraz północnej Anglii, w domu Rory'ego często odpoczywaliśmy po koncertach. Jego matka Vi robiła nam niezliczone ilości herbaty i tostów.
Ernie pracował dorywczo jako stróż w pobliskim szpitalu w Broad Green. Śpiewał swoim pacjentom. Z zawodu był czyścicielem okien i był bardzo miły gościem...Przed jego śmiercią zaczęliśmy nagrywać i opuściliśmy Liverpool. Potem dowiedziałem się, że po śmierci Erniego Vi i Rory popełnili samobójstwa. Iris wyszła później za Shane'a Fentona, który przyjął pseudonim Alvin Stardust ( fajny przebój "I Feel Like Buddy Holly",w której piosenkarz śpiewa, że nie tylko czuje się jak Buddy Hollym w swoim przeboju ale i Paul McCartney w "Yesterday").
Rory na dole z lewej, nad nim George, w środku Ringo. |
Paul, John i Rory. |
Rory naprawdę nazywał się Alan Caldwell, a ich ojciec nazywał się Ernie. Stanowili wspaniałą rodzinę i byli bardzo przyjacielscy dla nas wszystkich. Później, kiedy wróciliśmy z Hamburga i graliśmy dużo w Liverpoolu oraz północnej Anglii, w domu Rory'ego często odpoczywaliśmy po koncertach. Jego matka Vi robiła nam niezliczone ilości herbaty i tostów.
Ernie pracował dorywczo jako stróż w pobliskim szpitalu w Broad Green. Śpiewał swoim pacjentom. Z zawodu był czyścicielem okien i był bardzo miły gościem...Przed jego śmiercią zaczęliśmy nagrywać i opuściliśmy Liverpool. Potem dowiedziałem się, że po śmierci Erniego Vi i Rory popełnili samobójstwa. Iris wyszła później za Shane'a Fentona, który przyjął pseudonim Alvin Stardust ( fajny przebój "I Feel Like Buddy Holly",w której piosenkarz śpiewa, że nie tylko czuje się jak Buddy Hollym w swoim przeboju ale i Paul McCartney w "Yesterday").
Ciekawostka: Alvin Stardust - I Feel Like Buddy Holly
Goerge Harrison - sława i piękne życie jeszcze przed nim. |
________________________________
Historia The Beatles
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz