Wywiad cz. 1"
Wywiad zamieszczony w miesięczniku "PLAYBOY" (grudzień 1984) , przeprowadzony przez Joan Goodman - pierwszy ważny wywiad Paula i Lindy od czasu śmierci Johna Lennona. Znakomity ! Moje skróty, opuściłem kilka fragmentów zbyt znanych i opisywanych tutaj nie raz jak np. poznanie się Paula i Johna.
Wywiad zamieszczony w miesięczniku "PLAYBOY" (grudzień 1984) , przeprowadzony przez Joan Goodman - pierwszy ważny wywiad Paula i Lindy od czasu śmierci Johna Lennona. Znakomity ! Moje skróty, opuściłem kilka fragmentów zbyt znanych i opisywanych tutaj nie raz jak np. poznanie się Paula i Johna.
PLAYBOY: Czy
kiedykolwiek zazdrościłeś mu jego sprytu gdy już zaczęliście
pisać razem ?
PAUL:
Nie, raczej nie, może jego umiejętności ciętych ripost. Ale nie
było w nas zazdrości o to czy o tamto. Każdy z nas był dobry jak
inni. Chodziliśmy na wagary, później do domu uczyć się grać
piosenki. On znał chwyty na banjo... Wiesz wszyscy zaczęliśmy na
piechotę w tym samym miejscu a potem razem wsiedliśmy w podróż
pociągiem, razem!
LINDA: To tylko krytycy
pisali , Tak, John ma cięty język a Paul to sentymentalna dusza.
Paul potrafi być bardzo kąśliwy. Było między nimi dwoma więcej
podobieństw niż różnic.
PAUL:
U mnie to co i jak piszę zależy od nastroju. Tylko gdy jestem w
złym nastroju mogę być złośliwy i kąśliwy i sarkastyczny
(śmieje się). Tu jestem podobny do Johna. Gdy byliśmy obaj w
podłym nastroju, porozumiewaliśmy się ze sobą najlepiej...
LINDA: To właśnie jest
zabawne. Gdy często oglądam was jak wyglądacie na fotkach, to ty
jesteś ten słodki, miękki a John podobno ten ciężki. Ale faktem
jest, że to ty mogłeś napisać 'Helter Skelter' a on 'Goodnight',
i te piosenki na 'Abbey Road'.
PAUL: Tak
LINDA: Wielu ludzi
myśli, że piosenkę którą napisał on, napisałeś ty i
odwrotnie.
PAUL: To prawda, jest
więcej szarości ( a nie tylko czarne i białe) niż ktokolwiek wie.
LINDA: Absolutnie.
PAUL: Tak,
widziałem ostatnio wpływy jakie George otrzymał z tytułu bycia w
The Beatles. Tak naprawdę, są tylko cztery osoby, które mogą
powiedzieć tak naprawdę coś na temat The Beatles. Nikt nie był w
tym samochodzie z nami. Okno szofera były zamknięte i w środku
samochodu było tylko czterech facetów śmiejących się
histerycznie. Wiedzieliśmy dlaczego się śmiejemy, nikt poza nami
nie wiedział co jest grane. I tak naprawdę, wątpię nawet czy my
to wiedzieliśmy,
PAUL: Oczywiście, nie
możesz np. wyrzucić z serca George'a, ot tak... I Ringo. Prawda tej
kwestii zależy od tego gdzie patrzysz, na powierzchnię czy pod. N a
powierzchni, Ringo był jakimś bębniarzem, ale do diabła, znaczy
to naprawdę więcej niż tylko to. Dla przykładu, nie byłoby
pewnie 'A Hard Day's Night' bez niego. Miał tą zdolność,
gdziekolwiek się udał, wyrażania ciekawych zwrotów. Moja córka
ma to także. Niektórzy po prostu używają lepszych zwrotów,
określeń. Niektóre z moich dzieci mają takie same umysły. 'First
of a ball' dziewczyny mówią, zamiast 'first of all', ponieważ tam
ładniej ze sobą grają słowa.
LINDA: Ringo także
stworzył, 'Eight days a week.'"
PLAYBOY: Więc zgadzasz
się, że wszyscy razem byliście wspanialsi niż oddzielnie ?
PAUL: Taaa, zdecydowanie
tak.
PLAYBOY: Wielu z
wykonawców, którzy rozpoczęli swoje solowe kariery utrzymują, że
to co teraz robią jest tak samo dobre jak praca w zespole.
PAUL: Kiedy byliśmy w
czterech, byliśmy zdecydowanie lepsi niż każdy z nas
oddzielnie.Byliśmy bardzo długo ze sobą, prawie jak rodzina, każdy
z nas czytał na wskroś drugiego. Dzięki temu byliśmy dobrzy. Tak
było zawsze, ale na końcu interesy zaczęły we wszystkim
przeszkadzać.
...
PLAYBOY: Czy bogactwo
miało wpływ na twoje wartości w życiu ?
PAUL:Taa,
gdy zarabiasz pierwsze pieniądze, możesz kupować sobie różne
rzeczy. Masz szofera, możesz rozłożyć się na tylnym siedzeniu
auta i myślisz: Pieprzę to. Byłem szczęśliwszy kiedy miałem
swój mały samochód. Mogłem sam prowadzić. Widzisz siebie
przeglądającego w aucie telewizję z kieliszkiem szampana. To
piekło! Nienawidzę tego. Miałem tego dosyć.Nie znoszę szoferów,
takiego życia. Nie potrafię tak żyć.
PLAYBOY: Czy czujesz to
samo, Linda?"
LINDA: Jestem gorsza,
jestem okropna. Nie mogę być szczęśliwa dzięki rzeczom
materialnym. Takie życie mnie smuci. Kiedy byliśmy na tournée po
Ameryce, zatrzymywaliśmy się w bardzo drogich hotelach, które
wynajmowaliśmy, i czułam się tam bardzo pusta i samotna.
PAUL: Linda jest
naturalnie zwyczajna. Niekoniecznie gdy pojawia się w czasie wywiadu
z kimś innym, ale gdy np. przygotowuje posiłki w domu. Wtedy
widzisz Lindę. Gotuje, dba o dzieciaki, jest tam. Mamy tylko jedną
panią do sprzątania i to nam wystarczy .Jeśli dzieciaki są chore,
nie potrzebujemy pielęgniarki, ponieważ jest przy nich Linda. To
zabawne, ponieważ postrzegany jestem jako skąpiec. Kiedy zabieram
dzieciaki nad morze, przychodzą do mnie i mówią, 'Tato, możemy
dostać trochę pieniędzy do gry na maszynach?' Daję im rozsądną
sumę pieniędzy ale nie za dużą. Linda zna historię o rodzicach,
którzy swoim dzieciakom dawali ile te zechciały pieniędzy.
Pieniądze były substytutem. To dało mi wiele do myślenia, będę
rodzicem, daję im tylko tyle ile trzeba.
PLAYBOY: Twój ojciec
zachęcał Cię do grania muzyki. Czy on kiedykolwiek napisał jakąś
muzykę lub tekst ?
PAUL: Napisał jedną
piosenkę. Był w zespole przez kilka lat. Jego band nie odnosił
sukcesów. Zmieniali nazwę zespołu z koncertu na koncert. Inaczej
by nie byli znowu zapraszani. Ale w końcu stał się jakoś tam
trochę popularny. Dziwne, że teraz o tym rozmawiamy, gdyż mój
brat zajął się badaniem wcześniejszych losów naszej rodziny,
wypytywał wszystkie ciocie, wujków. Znalazł nawet list od jakiegoś
faceta, zakochanego w mojej mamie. To długa historia, ale by ją
skrócić... on powiedział, że naprawdę moja mama mu się
podobała,ale musiał odejść. Później nagle pojawił się i
chciał ją zabrać na tańce. Zgodziła się, poszli na papierosa i
się zastanawiał dlaczego, bo nie było to w jej stylu.Okazało się,
że tam właśnie grał mój ojciec. Była jego fanką i chodziła
tam gdzie on grał. To dało mi do myślenia, Boże, to jest to, skąd
ja to wszystko mam w sobie.
LINDA: Wiesz, nie
zdawałam sobie sprawy z tego, że on także był tak mocno
zaangażowany w muzykę.
PAUL: To sprowadziło
nas z powrotem do pytania, czy mój ojciec napisał coś. Miał jedną
piosenkę, którą ciągle wygrywał na pianinie. To była tylko
melodia, bez słów. Pamiętam go, jak mówił, gdy byłem
dzieciakiem, 'czy ktoś pomyśli o jakichś słowach do tego ? '
Próbowaliśmy trochę, to było jak konkurs. No dobrze, lata później
nagrałem ją z Chetem Atkinsem i Floydem Cramerem w Nashville. To
była 'Walking In The Park With Eloise'. Powiedziałem memu ojcu, że
będzie mógł z tego mieć tantiemy, bo nagraliśmy ją ale on ją
napisał. A on odparł, Nie napisałem tego synu'. Pomyślałem, 'O
Boże, co ?' a on, 'zrobiłem ją ale nie napisałem'. Chodziło mu o
to, że nie zrobił z tego żadnych notatek.
PLAYBOY: Ciebie zadowala
najbardziej pisanie piosenek?
PAUL: Tak, nic bardziej
nie sprawia mi takiej przyjemności jak pójście do pokoju i powrót
z niego z kawałkiem muzyki...
(Paul wychodzi, zostaje sama
Linda.)
LINDA: Chciałabym by
Paul więcej komponował. Wszystkie te biznesowe kłopoty zabierają
mu tyle czasu. Gdyby tylko mógł tworzyć wspaniałe piosenki i grać
z dobrymi muzykami. Myślę, że ma właśnie taką duszę do pisania
no i jest wspaniałym wokalistą. Myślę,że ludzie nie zdają sobie
sprawy jak wspaniałym muzykiem jest Paul.
PLAYBOY: Wiele ludzi z
pewnością zdaje sobie jednak z tego sprawę.
LINDA: Tak myślisz ?
Sądzę, że myślą, że to po prostu facet z miłą twarzą. Jest
tak dobry, że naprawdę chciałbym widzieć jak rozwija się
muzycznie. A te interesy... Nienawidzę biznesu. Daj mi kawałek
chleba i trochę sałaty w ogrodzie a zapomnę o reszcie.
(Paul wraca)
Wywiad dla "Playboy'a" cz. 3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz