"..Tych dwóch nastolatków było pod wieloma względami swoim lustrzanym odbiciem. Gdy John i Paul siedzieli naprzeciwko siebie, gryfy ich gitar - lewo i praworęcznego - celowały w tę samą stronę, podczas gdy palce tańczyły po gryfie w idealnej zgodzie. Ich osobowości wzajemnie się uzupełniały - zapalczywy, często nieopanowany starszy chłopak był tonowany przez uśmiechniętego, przymilnego młodszego partnera. Ale mimo, że na pierwszy rzut oka mogli do siebie nie pasować, John i Paul wzajemnie się wspierali.
John podziwiał naturalne sceniczne wyczucie Paula, na scenie i poza nią, podczas gdy Paul zachwycał się niezwykłą inteligencją Johna. Fascynowała go jego chęć - a nawet zapał - by wyrzucać z siebie wszystkiego rodzaju bluzgi, o czym Paul sekretnie marzył, ale nigdy nie miał na to odwagi..." (P.A.Carlin:Paul McCartney)
JOHN: Paul bardzo lubił swego ojca i brata... oraz co oczywiste, tęsknił za matką. Ale jego ojciec był i ojcem i matką. Potrafił zastąpić synom obojga rodziców. Paul nie umiał postawić się ojcu. A jego ojciec zawsze chciał się mnie pozbyć z zespołu, o czym dowiedziałem się później. Mówił do George'a: „Dlaczego się nie pozbędziecie Johna, sprawia tyle kłopotów. Zetnijcie mu włosy i niech założy porządne ubrania”. Miałem być źródłem złych wpływów... Więc Paul był zawsze taki. Mówiłem mu nieraz:”Postaw się ojcu, powiedz mu, żeby się odwalił. Przecież ciebie nie uderzy”.
John podziwiał naturalne sceniczne wyczucie Paula, na scenie i poza nią, podczas gdy Paul zachwycał się niezwykłą inteligencją Johna. Fascynowała go jego chęć - a nawet zapał - by wyrzucać z siebie wszystkiego rodzaju bluzgi, o czym Paul sekretnie marzył, ale nigdy nie miał na to odwagi..." (P.A.Carlin:Paul McCartney)
JOHN: Paul bardzo lubił swego ojca i brata... oraz co oczywiste, tęsknił za matką. Ale jego ojciec był i ojcem i matką. Potrafił zastąpić synom obojga rodziców. Paul nie umiał postawić się ojcu. A jego ojciec zawsze chciał się mnie pozbyć z zespołu, o czym dowiedziałem się później. Mówił do George'a: „Dlaczego się nie pozbędziecie Johna, sprawia tyle kłopotów. Zetnijcie mu włosy i niech założy porządne ubrania”. Miałem być źródłem złych wpływów... Więc Paul był zawsze taki. Mówiłem mu nieraz:”Postaw się ojcu, powiedz mu, żeby się odwalił. Przecież ciebie nie uderzy”.
Ponieważ mnie zawsze wychowywały
kobiety, może dlatego widziałem wszystko inaczej. Ale nie
pozwoliłbym się staremu facetowi tak traktować. On traktował
Paula jak dzieciaka, decydował kiedy ten ma iść do fryzjera, w co
się ubierać, w wieku 17, 18 lat. Paul poddawał się ojcu. Gdy Paul
poszedł do pracy, zadzwoniłem do niego i powiedziałem: Albo jesteś
w grupie i przychodzisz, albo wywalam cie. Musiał podjąć decyzję,
pomiędzy mną a swoim ojcem, i w końcu wybrał mnie. Ale to była
długa podróż.
Jerry Rubin (aktywista
polityczny, spędzający wiele czasu z Lennonami, po ich
przeprowadzce do Green Village – czyt. HISTORIA PO ROZPADZIE, 1970,
1971) wspomina: 'To był okres „Imagine”. W kółko śpiewał
ten utwór, aż miałem go dosyć... To był bardzo gorzki okres w
życiu Johna. Szczególnie był rozżalony na Paula McCartney'a.
Uważał, że się bardzo na nim zawiódł. Wciąż oskarżał go i
bredził na jego temat. Tak samo z Allenem Kleinem. Wkurzało go, że
jest także taki sławny, nienawidził bycia celebrytą. Lubiłem go gdy ćpał, ale już na
koksie stawał się bardzo agresywny. Na heroinie – to było
smutne. Widywałem Johna i Yoko snujących się i trzęsących się
po swoim zimnym mieszkaniu,'.
PAUL: Martha była moim ukochanym
zwierzakiem. Pamiętam, jak John był zdumiony widząc mnie, jak
bardzo kocham tego psiaka. Powiedział: „Nigdy cie wcześniej
takiego nie widziałem”. Nigdy w zasadzie nie miał okazji, Martha była takim pieszczochem. (Paul na zdjęciu z malutką jeszcze Marthą, w czasie kręcenia filmu Help! Nassau Beach Hotel, New Providence Island, Bahamy)
________________
JOHN: Nie, nie jest. Umieram z tęsknoty
za miastem, chcę się tam przenieść, ale czekam by zobaczyć jaki
dom Paul kupi w mieście. Jeśli będzie ok, sprzedaję swój dom w
Weybridge. Pewnie jakimś Amerykanom, którzy zapłacą za niego
fortunę
JOHN: Mam swoje ulubione numery, ulubione Paula i George'a. Ulubione z różnych okresów zespołu. Ze swoich lubię ‘Strawberry Fields [Forever]’ oraz
‘[I Am The] Walrus’, z Paula lubię ‘Here, There And Everywhere’, lubię
Ringa ‘Honey Don’t’ a George'a ‘Within You, Without
You’. Oczywiście wciąż lubię ‘Eleanor Rigby’ i jeszcze jedną Paula, ‘For No One’.
JOHN (1969): Na nowym materiale The
Beatles oczywiście hitami są kompozycje McCartney'a. Jest tam
piękna ballada zatytułowana 'Let It Be', która jest dedykowana dla
kogoś tam. I kilka innych numerów dedykowanych innym ludziom...
JOHN: Zawsze rozdzielaliśmy single
między siebie. [zwraca się do Paula] Mieliśmy patent na single,
oni [George, Ringo] nie dostawali nic! Nigdy nie zaoferowaliśmy
George'owi nawet strony B, choć mogliśmy mu ich tyle dać, ale
byliśmy parą ludzi, którzy mieli i strony A i strony B.
Pojawienie się Paula zainicjowało zmiany. "Gdy John kogoś nie lubił, nigdy nie dopuszczał go w pobliże mikrofonu - mówi Colin Hanton (członek Quarrymen - RK). Kiedy jednak przyłączył się Paul, John był wręcz szczęśliwy, że Paul śpiewa razem z nim. Miał od samego początku wiele do niego szacunku, który działał w obie strony. Widać było jak rozwija się ich przyjaźń. I od pierwszego dnia była między nimi harmonia.
PAUL: Czuliśmy się jak nowy wspaniały autorski team, którym co śmieszniejsze, mieliśmy się stać.
JOHN: Paul jest dobrym PR-owcem. Zapewne najlepszym na świecie. Naprawdę robi co może... Byłem zaskoczony, że ['McCartney'] jest tak słabą płytą.
Spodziewałem się nieco więcej, ponieważ myślałem, że kiedy Paul i ja trochę sprzeczaliśmy się, i ja czułem się słaby, to on powinien urosnąć w siłę... Nie żebyśmy się od razu rzeczywiście poważnie kłócili...
Więc byłem zaskoczony. Ale też zadowolony.
Dziennikarz ‘Evening Standard’ Ray Connolly (grudzień
1970): Gdy John wydał pierwszy album
Plastic Ono Band, odwiedziłem go kilka razy w Tittenhurst Park. Kiedyś w
reakcji na powszechny żal i oburzenie w mediach z powodu rozpadu The Beatles
pytał sam siebie retorycznie, nieco jak dla mnie absurdalnie, w stylu: „Dlaczego
mam nadal pracować z Paulem McCartney’em kiedy mogę pracować z Yoko lub
Frankiem Zappą?”(obaj na zdjęciu). Denerwował się bardzo, gdy zdarzało mi się odpowiedzieć: „Paul
ma dobry głos”. John odszczekiwał, „Ma bardzo wysoki głos”. Czasem, mimo
wszystko, nie mógł nie okazywać podziwu dla niektórych piosenek Paula.
PAUL: John i Yoko wchodzili czasem w różne szalone rzeczy, nie znam
pewnie nawet połowy z nich. Wielu ludzi nawet nie mam pojęcia o części z
nich. O niektórych dowiadywałem się z mediów, więc nie wiem dokładnie
czy w nie wierzyć… Czy chodziło tylko o okultyzm? Nie tylko. Tego typu
rzeczy. Otrzymałem kiedyś kartkę pocztową od Yoko z tekstem: „Poruszaj
się po świecie po kierunku południowo-wschodnim. To będzie dobre dla
ciebie. Możesz się zatrzymać w czterech miejscach”. George Martin
otrzymał także jedną z takich samych. Na pytanie czy może się udać
(George przeprowadził się tam) na Montserrat, uzyskał od niej odpowiedź.
"Teraz nie. John jest teraz w podróży. Zawsze w kierunku południowo-wschodnim‘ . Ok,
będziemy ruszać na południowy Wschód. Kiedyś poszliśmy z Lindą do nich
an kolację i John powiedział do nas, „Masz ochotę na terapię polegającą
na trepanacji czaszki?” Spytałem co to jest. Odpowiedział, że wiercenie w
czaszce powoduje złagodzenie w niej wewnętrznego ciśnienia.
Siedzieliśmy przy stole, jedliśmy kolację i on opowiadał takie rzeczy
całkiem na serio! To wcale nie był żart ale gadka w stylu, „Chodźmy
zrobić to sobie w następnym tygodniu”. Więc odpowiedziałem, „idź, zrób
sobie pierwszy, jak zadziała będzie wspaniale. Opowiesz nam o tym i
wtedy my też tak zrobimy”. Obawiam się, że byłem zawsze trochę cyniczny
wobec takich rzeczy – dzięki Bogu – gdyż uważałem, że wokół nas jest
tyle pułapek, że lepiej być ostrożnym.
22 sierpnia 1969 - ostatnia wspólna sesja zdjęciowa The Beatles |
BRIAN EPSTEIN: Wydaje się wszystkim, że najważniejsi są Paul i John. Dla mnie wszyscy są jednakowo ważni.
PAUL: Czy mi go brak ? [George’a] Oh, oczywiście. To takie
smutne. Tak samo z Johnem. Masz takie uczucie zamknięcia, finału czegoś… Zawsze
tak jest ze śmiercią. Przez dlugi okres jakże często chciałem do niego
zadzwonić, ale po chwili dopiero pomyślałeś: Kurwa, nie mogę tego zrobić! To
jest straszne, naprawdę!... Chodzi o to, że znałem George’a najdłużej, dłużej niż
innych z The Beatles. Nie znaczy to oczywiście, że znałem go lepiej, ale znałem
go dłużej. Był tym dzieciakiem w szkolnym uniformie z ogromną fryzurą na
głowie, który wsiadał do autobusu na następnym przystanku po moim.
Któregoś
dnia usiadł koło mnie i zaczęliśmy rozmawiać o rock and rollu. Pożyczaliśmy
sobie płyty, uczyliśmy się wspólnie akodów, nawet próbowaliśmy kupic razem
gitarę. Robiliśmy tyle rzeczy razem jak typowe nastolatki, autostopem do
Harlech, łapanie ptaków. [Paul milknie na chwilę]. Nie mogę uwierzyć, że to
koniec. To okropne uczucie gdy zdajesz sobie z tego sprawę. Tak samo jak z
Johnem, z tym wyjątkiem, że przy śmierci Johna towarzyszył mi ogromny gniew.
Kutas nad kutas… [Paul syczy ze zlością odnosząc się do Marka Chapmana,
mordercy Johna. Kręci z niedowierzaniem głową]. Podał mu rękę, wymienili uścisk dłoni… Teraz
George odszedł także. To niemiłe uczucie, bardzo… [Paul ścisza głos, milknie]
wywiad z Paulem (The Observer: Macca beyond. 18 września 2005)
PAUL (2002): Odwalcie się ode mnie wszyscy. Absolutnie nie staram się zniszczyć reputacji Johna!
Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
Wielcy Dwaj. Eh szkoda Johna. vol. 2 - pewnie będą dalsze? Kiedy dalsza historia 1968 ?
OdpowiedzUsuń