Atak na George'a Harrisona.








Rodzaj sławy i uwagi, jaką Beatlesi cieszyli się w swoim czasie, był tak ogromny, że przyciągał ludzi ze wszystkich środowisk. Ktoś powiedział, że można bezpiecznie założyć, że gdy na naszej drodze pojawia się wiele dobra, zło jest czasami nieuniknione. Tak stało się w przypadku Johna Lennona zamordowanego 8 grudnia 1980 roku przez fanatycznego szaleńca. George proroczo stwierdził kiedyś w Antologii The Beatles (wydanej w 1995 roku): Wykorzystali nas jako pretekst do szaleństwa, świat to uczynił, a potem zwalił za to winę na nas.

Zbyt późno może opisuję to wydarzenie, ale post był przygotowywany bardzo długo i czekał na swoją publikację. Jak i ten poświęcony odejściu George'a.
Dzisiaj więcej pamięta się o morderstwie Johna Lennona, widzę te zaskoczone twarze, gdy opowiadam im o tym, że 15 lat po tej wielkiej tragedii pod budynkiem Dakoty w Nowym Jorku świat mógł stracić drugiego członka wielkich Fab Four, ponownie w nie mniej dramatycznych warunkach. 
Zdarzenie, w którym George Harrison omal nie został drugim zamordowanym Beatlesem miało miejsce 30 grudnia 1999 roku w jego domu, wielkiej i bardzo eleganckiej posiadłości Friar Park Estate, niedaleko Henley-on-Thames w hrabstwie Oxfordshire.
  George i jego żona Olivia właśnie udali się spać, gdy ok 3:30 nad ranem do ich rezydencji włamał się intruz. Był nim Michael (Mick) Abram, psychicznie chory mężczyzna urodzony w 1966 roku w Huyton w Liverpoolu. Cierpiący na schizofrenię paranoidalną. Sześć tygodni przed atakiem oddział psychiatryczny szpitala Whiston odmówił mu leczenia po tym, jak lekarze stwierdzili, że „nie cierpiał na żadną chorobę psychiczną”. Wierzył, że jego „zabójczą misją” jest „pełnienie woli Bożej”. 
OLIVIA: Po obejrzeniu filmu w telewizji poszliśmy spać po 2 w nocy. Obudziłem się w mojej sypialni przez najgłośniejszy trzask szkła, jaki można sobie wyobrazić. Po tym jak zbudziłam męża, próbowałam wezwać pomoc przez telefon, a George założył płaszcz na piżamę i poszedł szukać intruza. 
   Napastnik wspiął się na mur obwodowy i po cichu poszedł podjazdem do pozorowanej gotyckiej rezydencji. Chociaż kamery bezpieczeństwa znajdowały się przy głównej bramie i tylnym wejściu, ogrodzenie graniczne w niektórych częściach terenu było w tak złym stanie, że intruz mógł łatwo uzyskać do niego dostęp - przez okno, korzystając ze skrzydła posągu św. Michała, wykonanego przez żonę ex-Beatlesa.
Hałas obudził Olivię, która w pierwszej chwili Olivia pomyślała, że dźwięk tłuczonego szkła to spadający żyrandol. Ale kiedy zorientowała się, że w ich domu jest nieznajomy, natychmiast obudziła męża, który zszedł na dół z poszedł zbadać sprawę, a ona w tym czasie dzwoniła na policję. Harrison podążając za zapachem dymu papierosowego, dostrzegł na korytarzu mężczyznę trzymającego w jednej ręce kamienny miecz z rozbitego posągu, a w drugiej nóż kuchenny. Wrócił szybko do sypialni by ostrzec żonę oraz by zadzwoniła na policję, po czym wrócił zmierzyć się z intruzem. Mężczyźni zaczęli ze sobą walczyć, upadli. Leżący na muzyku mężczyzna zaczął go wielokrotnie dźgać nożem. George wspominał póżniej, że w owej chwili pomyślał, że "zostałem zamordowany we własnym domu". W czasie walki na pomoc przybiegła Olivia, która zaczęła uderzać napastnika pogrzebaczem.
OLIVIA: Uderzyłam faceta kilka razy i widziałam, jak krew spływa po jego blond włosach, a potem on wstał i rzucił się na mnie. Trzymał mnie za szyję, gdy George podniósł się i wskoczył mu na plecy. A biedny George, w jego stylu, powiedział później: "Właśnie kiedy ze mnie zlazł, pomyślałem:no dobra, teraz muszę z nim walczyć".

Olivia ostatnią część historii wspomina ze słodko-gorzkim sentymentem. Choć wydarzenie to było tragiczne, zostało przyćmione poczuciem humoru i dowcipem rodem z The Beatles. W podobnym tonie George miał później powiedzieć, że włamywacz nie przyszedł raczej na przesłuchanie do Travelling Willburys, gdyż on się tym nie zajmował.
Olivia Harrison pojawiła się w sądzie podczas procesu i bardzo szczegółowo wspominała atak.
OLIVIA: Dźgali się nawzajem, ale mój mąż coraz bardziej był atakowany. Próbował chwycić mężczyznę za nadgarstki. Zobaczyłam, że mój mąż jest bardzo blady. Patrzył na mnie w bardzo dziwny sposób. Nigdy nie widziałem go tak wyglądającego. Podniosłam tylko rękę i uderzyłem mężczyznę w tył głowy tak mocno, jak tylko mogłam. Następne co pamiętam to to, że zostałam odrzucona do tyłu. Mężczyzna stał oparty o ścianę, a ja klęczałam na rękach i kolanach u jego stóp. Wyciągnęłam rękę i próbowałam chwycić jego jądra, ale poczułam tylko dużo materiału. Wybiegłam z pokoju i wtedy on mnie dogonił. Poczułam ręce Abrama na karku. Kilka sekund później oboje upadliśmy na podłogę, gdy George wskoczył na plecy Abrama. Wylądowałem na poduszkach używanych do medytacji i odczołgałam się. Mężczyźni kontynuowali walkę. Na ścianach była krew, na dywanie krew. To był moment, w którym zdałam sobie sprawę, że zostaniemy zamordowani, że temu człowiekowi udało się nas zamordować i nie ma nikogo innego, kto mógłby nam pomóc. Odwróciłam się, chwyciłam lampę, zerwałam klosz i spuściłam go na głowę mężczyzny. Uderzyłam intruza tak mocno, jak tylko mogłam, tyle razy, ile mogłam. Słyszałam, jak mój mąż mówił: „Mam nóż”. Mam nóż. I wtedy zobaczyłem go leżącego między nimi. Uderzyłam Abrama dwa lub trzy razy. Wydawało się, że osłabł. Powiedziałem mu: „Przestań”, bo nie chciałem go już uderzać. To nie było przyjemne doświadczenie. Był bardzo zakrwawiony, mój mąż ranny, a ja byłam wyczerpana. Mój mąż powiedział: „Nie przestawaj, uderz go mocniej”. George był bardzo słaby i próbował rzucić nóż przez pokój, ale gdy uniósł ramię, upadło ono za nim na poduszkę. Potem wdałam się w szarpanie z Abramem, a każdy z nas ciągnął w swoją stronę. Wtedy Abram chwycił za przewód lampy i zaczął groźnie owijać przewód wokół dłoni. Myślałam, że mnie udusi. Biczował mnie sznurem po głowie. W końcu rzuciłam w niego lampą i wybiegłam z pokoju. Miałam wielką ranę na głowie i liczne siniaki na nogach… Mój mąż odchodził w niepamięć. Musiałam zostawić tam męża, bo nie mogłam już nic zrobić. Kiedy dotarłam do ostatniej części schodów, zdałam sobie sprawę, że już za mną nie podążał. Myślałam, że wrócił, żeby wyrządzić więcej krzywdy mojemu mężowi.
 

Atak został opisany w kolejnej książce Philipa Normana poświęconej ex-Beatlesom pt. "George Harrison: The Reluctant Beatle".
PHILIP NORMAN: To był zupełnie inny przypadek niż ten: Marca Davida Chapmana i Johna Lennona, który doprowadził do zabójstwa Johna w 1980 r. To uwielbienie fanów, które zżera nienawiść, ponieważ w jakiś sposób fan myśli, że obiekt jego miłości i uwagi w jakiś sposób zdradził jego ideały… The Beatles byli postrzegani jako coś więcej niż tylko grupa muzyczna. Byli jak filozofia , sposób życia i etos. Kiedy prawdziwi Beatlesi nie dorównują temu, pojawia się chęć zemsty. George prawie stał się drugim Beatlesem zamordowanym przez kogoś, kto żywił do niego urazę.
 
George na planie filmu "Help!", 1965
 
 
Według książki Harrison został dźgnięty 40 razy, z czego jeden o włos chybił serca. Doznał przebicia płuca. To Olivia uratowała męża. Stojąc twarzą w twarz z napastnikiem, chwyciła najbliższą broń, jaką miała pod ręką, mosiężny pogrzebacz, i "uderzała nim napastnika". Kiedy to nie przyniosło skutku, „chwyciła standardową lampę, odwróciła ją i tłukła napastnika ciężką podstawą”. Odniósł rany głowy. W ciągu 12 minut w domu pojawili się policjanci. Syn Harrisona, Dhani, również rzucił się na pomoc ojcu. Atak zakończył się, gdy dwóch nieuzbrojonych funkcjonariuszy policji przybyło do Friar Park około godziny 3:45. Aresztowali Abrama i skonfiskowali mu nóż. Zabrano go na pobliski komisariat policji w Henley, ale na pewien czas przewieziono go do szpitala John Radcliffe w Oksfordzie w celu leczenia własnych obrażeń.
George leżał tuż za na wpół otwartymi drzwiami sypialni, obficie krwawiąc z licznych ran kłutych, a z ran na klatce piersiowej bulgotała mieszanina krwi i powietrza, a jego usta i zęby były we krwi - czytamy u Normana. Na ścianach i całej podłodze była krew, zmieszana ze szkarłatnymi fragmentami podstawy lampy, której Olivia używała jako maczugi. … Ponieważ nie było jeszcze ratowników medycznych, Dhani próbował zatamować rany papierowymi chusteczkami i ręcznikiem, ale to było beznadziejne zadanie. Harrison blednąc, mruknął do syna: „Odchodzę”. Dhani podtrzymał głowę ojca i trzymał go za rękę, namawiając go, aby „został ze nim”. 
 
Według Normana Harrison umierał prawie cztery razy, zanim przybyli ratownicy medyczni. „Dźwięk głosu syna wyciągnął go znad krawędzi”. George Harrison przeżył, ale był to „niszczycielski atak psychiczny i fizyczny - pisze Norman. Do tego ataku doszło w jego domu, który tak bardzo kochał. To bardzo różniącego się od małego domu, w którym dorastał w Liverpoolu. Ogrody były jego dumą i radością. Myślał, że można go zapamiętać bardziej jako ogrodnika niż muzyka. I zawsze zachowywał prywatność.
 
GEORGE: Lubię ogród… W ogrodzie widać wszystkie pory roku, które przychodzą i odchodzą, a cokolwiek zrobisz, może to mieć wpływ na wszystko. Ale jednocześnie kwiaty nie odpowiadają. Nie sprawiaj kłopotów. To bardzo miłe.

 

Przed śmiercią muzyka miały uratować go jego pasje. Dwie, na tym etapie życia ex- Beatles obie niezwykle ważne.  Muzyka i ogrodnictwo. Olivia wspominała, że na piersi przed sercem w kieszeni szlafroku miał włożone notatki, które z pewnością zamortyzowały choć trochę siłę pchnięć nożem. 
 
OLIVIA: Miał swoje notatki w kieszeni tuż nad sercem i trzymał je złożone. Papier możesz złożyć tylko tyle razy. Złożył je i włożył do kieszeni i to go uratowało... Notatki i teksty ogrodnicze były jego pasją i uratowały mu życie.
GEORGE: Pośpiesznie wycofałem się do sypialni, krzycząc na żonę: „Ktoś jest w domu”. Żona mówiła: „Zostań w pokoju”, ale zdecydowałem się zajrzeć na dół jeszcze raz… Znowu zauważyłem intruza. Kiedy spojrzałem w dół, na pokój pode mną, zobaczyłem osobę wybiegającą z kuchni. Zatrzymał się na środku pokoju i spojrzał na mnie. Zaczął krzyczeć i krzyczeć. Wpadł w histerię i strach. Powiedział słowa mniej więcej takie: „Zejdź tutaj, wiesz, co to jest”. W jednej ręce widziałem nóż, a w drugiej włócznię z części posągu. Postanowiłem nakrzyczeć na niego, żeby go zmylić i odwrócić jego uwagę. Krzyknąłem: „Hare Kryszna, Hare Kryszna”. Podbiegł do mnie. Próbowałem dostać się do pokoju, ale nie mogłem zwolnić klucza z drzwi. Podjąłem decyzję w ułamku sekundy, aby zaatakować tego mężczyznę, mając na uwadze, że kiedy mnie minie, zarówno moja żona, jak i teściowa będą bezbronni. Uzbrojony jedynie w element zaskoczenia, rzuciłem się na niego. Moją pierwszą myślą było chwycić nóż i wytrącić go z równowagi. Wbił we mnie nóż. Odpierałem ciosy rękami i ramionami. Pchnął mnie w stronę górnej części ciała. Byłem świadomy, że moja żona podchodzi i uderza go w głowę mosiężnym pogrzebaczem. Wydawało się, że ma to niewielki wpływ. Wstał i gonił moją żonę. Bardzo się obawiałem o jej bezpieczeństwo, więc podciągnąłem się, żeby go stawić czoła. Położyłem dłonie na ostrzu. Znów mnie pokonał i znalazł się nade mną. Poczułem zmęczenie i poczułem, jak opuszczają mnie siły. Ramiona opadły mi po bokach i doskonale pamiętam celowe wbicie noża w klatkę piersiową. Poczułem, jak krew napływa do moich płuc. Poczułem, jak opróżnia się moja klatka piersiowa. Poczułam krew w ustach i wydech z klatki piersiowej. Wierzyłem, że zostałem śmiertelnie pchnięty nożem. Zostałem z poważnymi ranami i trudnościami w oddychaniu. Ta osoba biła mnie i kopała we wszystkie obszary mojego ciała. Nie mam wątpliwości, że ta osoba miała zamiar zabić mnie i moją żonę. Były chwile, kiedy myślałam, że umieram.
 


George i Olivia Harrison zostali zabrani do szpitala Royal Berkshire około godziny 5 rano i zabrani do bocznego pokoju na oddziale Sidmouth Ward. Natychmiast wzmocniono ochronę wejść i wyjść podczas opatrywania ran.

Andrzej Pengelly Dyrektor medyczny szpitala Royal Berkshire: Został dźgnięty w prawą stronę klatki piersiowej, ostrze weszło tuż poniżej obojczyka. Nóż o włos minął naczynie krwionośne łączące serce z głową. Gdyby zostało ono przerwane, zmarłby w ciągu kilku minut w wyniku wewnętrznego krwawienia. Miał mnóstwo szczęścia. Gdyby nóż wszedł w którąkolwiek stronę na więcej niż centymetr, mógłby uderzyć w bardzo niebezpieczne rzeczy, takie jak duże naczynia krwionośne. Chirurdzy walczyli o uratowanie muzyka i usunięto mu część częściowo zapadniętego prawego płuca. Założono mu 12 szwów na ranę, a po ustabilizowaniu się jego stanu został przeniesiony do szpitala Harefield w Uxbridge w stanie Middlesex.

Jak wiemy na szczęście George Harrison nie zmarł w wyniku odniesionych obrażeń, przede wszystkim z powodu przebitego płuca. Po przeprowadzeniu dochodzenia ustalono, że nie było to jedynie przypadkowe włamanie, ale zaplanowany atak na Harrisona. Michael Abram, podobnie jak w przypadku zabójstwa Johna Lennona przez Marka Chapmana, jak wynika z protokołów sądowych z toczącego się wówczas postępowania sądowego: Wierzył, że Beatlesi to czarownice latające na miotłach. Następnie George Harrison opętał go i że został wysłany przez Boga z misją zabicia go. Postrzegał George'a jako czarownika i diabła. 
 

W wywiadzie dla prasy Dhani Harrison opowiedział o oddaniu swojego zmarłego ojca medytacji i praktykom buddyjskim, których zaczął się uczyć jeszcze za czasów The Beatles i zastanawiał się, jak mogło to pomóc jego ojcu w przetrwaniu, mimo że jego walka z rakiem płuc okazała się ponad siły George. Został bardzo, bardzo dotkliwie zaatakowany, ale zanim zmarł, nie miał na sobie już nawet ani jednej blizny. Był jak jogin, odseparował się od tego fizycznie i psychicznie i nie pozwolił, aby to na niego wpłynęło. Ale wiesz, to zdecydowanie odebrało mu lata życia. Jeśli próbujesz walczyć z rakiem, a potem chcesz przeżyć, mimo czegoś takiego, to musi to na ciebie mocno wpłynąć.
GEORGE: Powinniśmy nakręcić o tym wydarzeniu film... Peckinpah. Wtedy leżałem tam na podłodze myśląc, że to nieprawdopodobne, bym został zamordowany we własnym domu... Skoro mnie mordują i umrę, lepiej zacznę porzucać to życie i lepiej zacznę robić to, co ćwiczyłem przez całe życie, aby móc opuścić swoje ciało w ten sposób. Udało mi się. 
George słowem "Peckinpah"  w swoim stylu humorystycznie nawiązał do krwawych, nakręconych bardzo realistycznie filmów amerykańskiego reżysera Sama Peckinpaha, jak np. "Dzika banda" ("The Wild Bunch") z 1969.
OLIVIA: Trudno opisać to co się wtedy wydarzyło w kilku słowach, ponieważ to wielka historia. Mogłabym napisać esej na ten temat i na temat każdego ruchu, który się wtedy wydarzył.
Incydent nie pozostawił Harrisonowi blizn na ciele, ale za to spowodował trwałe szkody psychiczne. W książce "You Never Give Me Your Money" Petera Doggetta, jeden z jego przyjaciół, nie podany z nazwiska powiedział: To go zmieniło. Wszyscy to czuliśmy. I byliśmy pewni, że to dlatego rak wrócił. Wyglądał tak dobrze, ale po ataku nie miał już siły na walkę.
Harrison zmarł w 2001 roku w wieku 58 lat na raka

Olivia i Dhani uczestniczyli w rozprawie pod ochroną policji i własnej prywatnej ochrony. Harrisonowi, który nadal był słaby z powodu odniesionych ran i „przeżył traumę”, pozwolono na złożenie pisemnych zeznań. Po dwóch dniach narady ława przysięgłych uznała Abrama za niewinnego ze względu na niepoczytalność. Nakazano mu przebywać „na czas nieokreślony” na oddziale psychiatrycznym w pobliżu Liverpoolu. W książce wskazano, że Geoffrey Robertson, doradca rodziny Harrisonów, poprosił, aby rodzina otrzymała wcześniejsze ostrzeżenie w przypadku, gdyby Abram miał kiedykolwiek zostać zwolniony.

Proces Abrama przed sądem koronnym w Oksfordzie trwał 11 miesięcy pod dwoma zarzutami usiłowania morderstwa. Szpital Whiston również znalazł się pod ostrzałem za to, że nie ocenił właściwie stanu psychicznego Abrama podczas jego pobytu. Dyrektor naczelny organu zarządzającego szpitalem, Knowsley and St. Helens NHS Trust, złożył publiczne przeprosiny.


Dhani w imieniu rodziny po wydaniu wyroku odczytał oświadczenie: To tragiczne, że ktokolwiek doznał takiego załamania psychicznego, ale nigdy nie możemy zapomnieć, że kiedy przyszedł do naszego domu, był pełen przemocy i nienawiści. Oczywiście perspektywa jego ponownego wypuszczenia do społeczeństwa jest dla nas odrażająca.
W lipcu 2002 roku uznano, że Abram nadaje się do ponownego wypuszczenia „do społeczności”. Podobno trzy lata później kształcił się, aby zostać doradcą-wolontariuszem w Biurze Porad Obywatelskich” – czytamy w książce. Ostatecznie nie zapłacił bardzo wysokiej ceny – Norman powiedział Fox News Digital.
Sam Abram wyraził skruchę za swoje czyny. Myślałem, że moje urojenia są prawdziwe... I wszystko, czego doświadczałem, było jakimś rodzajem czarów. Gdybym mógł cofnąć czas, dałbym wszystko, żeby nie zrobić tego, co zrobiłem, atakując George’a Harrisona. Ale patrząc wstecz na to, zdałem sobie sprawę, że wtedy nie kontrolowałem swoich działań. Mogę mieć tylko nadzieję, że rodzina Harrisonów jakimś sposobem zdobędzie się na to, by przyjąć moje przeprosiny.

Gdy Harrison wyzdrowiał, otrzymał ogromne wsparcie od swoich pozostałych przy życiu kolegów z zespołu, a także „tysięcy swoich fanów z trzech pokoleń”. Prasa podkreślała bohaterstwo muzyka, ale przede wszystkim jego żony. Tom Petty, bliski przyjaciel Heaarisona (grali razem we wspomnianych wyżej Travelling Willburys) zażartował z tego: „Nie cieszysz się, że poślubiłeś tak odważną meksykańską dziewczynę?”  Bezdyskusyjnym faktem jest, że gdyby Olivia nie ruszyła na pomoc swemu mężowi i tak bardzo mocno zaangażowała się w walkę, gitarzysta prowadzący największego zespołu świata towarzyszył by już w zaświatach Lennonowi.
Ale pojawiła się też - jak zawsze - brzydka strona. Dramaturg John Mortimer, który mieszkał w pobliżu Friar Park, pamięta, jak ludzie przejeżdżali obok frontowej bramy posiadłości i krzyczeli, że wspierają Abrama. Niektórzy nawet wysłali kwiaty do Abrama, gdy ten przebywał w szpitalu na leczeniu obrażeń odniesionych w wyniku ataku. To byli po prostu okropni ludzie, prawdopodobnie pijani – powiedział Norman. Pokazali, jak Wielka Brytania zmieniła się przez lata, które upłynęły od chaotycznych, ale pełnych humoru dni Beatlemanii. … Niestety, Wielka Brytania stała się bardziej paskudnym miejscem.

Za pośrednictwem rzecznika Paula McCartney'a Geoffa Bakera zostały opublikowane dwa oświadczenia dwójki pozostałych Beatlesów:


PAUL: Dzięki Bogu, zarówno George, jak i Olivia mają się dobrze. Przesyłam im całą moją miłość.
RINGO: Zarówno Barbara, jak i ja jesteśmy głęboko zszokowani faktem, że coś takiego miało miejsce. Przesyłamy George'owi i Olivii całą naszą miłość i życzymy George'owi szybkiego powrotu do zdrowia.
​Ponadto Baker uzupełnił: Wszyscy są całkowicie zszokowani. Paul McCartney otrzymał tę wiadomość dzisiaj wcześnie rano i również był zszokowany i nie mógł się doczekać dalszych informacji ze szpitala. Powiedziano nam, że George został kilkakrotnie dźgnięty nożem, a Olivia została uderzona w głowę. Nie wiemy, czy spali, kiedy intruz wdarł się do ich domu. Bóg jeden wie, jak przedostał się przez ochronę wokół domu. Najwyraźniej obaj zaciekle bronili się przed atakiem. Dzięki Bogu, że w szpitalu ich stan wydaje się stabilny. Wszyscy jesteśmy zszokowani faktem, że zaatakowano drugiego Beatlesa. Nic takiego nie przydarzyło się wcześniej George'owi, co mogłoby sprawić, żeby martwić się o swoje bezpieczeństwo. 
Rzecznik Apple, wytwórni płytowej Beatlesów, powiedział, że powiadomiono Yoko Ono, wdowę po Johnie Lennonie. „Wszyscy są głęboko zszokowani”.


Producent Beatlesów, George Martin, również podzielił się swoimi reakcjami reporterami: Nie mogę sobie wyobrazić, żeby to miało cokolwiek wspólnego z faktem, że George jest Beatlesem i Johnem Lennonem. Myślę, że to kwestia nieudanego włamania. Dom jest bardzo okazałym miejscem i wiem, że zawsze ktoś próbuje się do niego dostać. George prowadzi bardzo spokojne życie i jest osobą bardzo twardo stąpającą po ziemi. Nic nie kocha bardziej niż prace w ogrodzie w domu. To tak duża nieruchomość i wymagała dużego bezpieczeństwa. Ktoś musiał kiedyś się pojawić. Jeśli masz duży teren i zdeterminowaną osobę, nic tak naprawdę nie jest w stanie ich powstrzymać, z wyjątkiem siły zbrojnej, a to ostatnia rzecz, której George by sobie życzył.









Historia The Beatles
History of  THE BEATLES








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz