WRZESIEŃ 1979. John zaczyna nagrywać biografię, nowa oferta dla The Beatles.

 

 

3 września
- Miesiąc ożywienia w "universum The Beatles", ale póki co odnotowujemy fakt, iż Ringo jest gościem specjalnym corocznego amerykańskiego programu telewizyjnego 'The Jerry Lewis Muscular Dystrophy Telethon', w którym przyłącza się do Billa Wymana (basista The Rolling Stones), Todda Rundgrena, Douga Kershawa i Kiki Dee. Na początku odbiera telefony od telewidzów, aby nieco później zasiąść za perkusją  i razem ze składającą się z samych gwiazd  grupą wykonać jam session z utworami "Money"/"Twist And Shout" oraz "Jumpin' Jack Flash". Supergrupa, znakomite wykonanie, choć jeszcze to nie jest poziom Travelling Willburys, którzy powstaną dopiero za ok. 10 lat.

 

 

W ramach programu wyemitowany  zostaje również teledysk Paula z Wings do utworu "Getting Closer".

    Ze względu na rozpoczętą przez George'a 19 lutego sprawą sądową Beatlesów przeciwko producentom 'Beatlemania", George zmuszony jest do wylotu do Stanów Zjednoczonych, gdzie  uczestniczył będzie w kilku spotkaniach biznesowych zarządu Apple. Do Londynu powróci  z Nowego Jorku około 5-go września.  Warto odnotować fakt, że 2 września po raz pierwszy do studia nagraniowego wchodzi by nagrać swój próbny materiał nieznana irlandzka mała grupka U2.

4 września - Ringo, wciąż przebywający  w Stanach udziela radiowego wywiadu prezenterowi Dave'owi Hermanowi (link tutaj). Rozmowa dotyczy solowej kariery muzyka, jego życia prywatnego, czasów The Beatles, ich muzyki, pracy w studiu. Wydaje się, że żaden temat o przeszłości nie jest dla Ringo problemem. Ulubiony album Fab Four Ringa? Oczywiście, to "Abbey Road".


5
września - W nowojorskim budynku Dakota na domowym sprzęcie nagrywającym John rozpoczyna rejestrowanie wspomnień swego życia. Poniższy tekst, przeredagowany przeze mnie, ze sporymi skrótami, zaczerpnąłem z książek Tima Riley 'a, "Lennon - człowiek, mi, legenda" oraz Philipa Normana - "John Lennon - Życie"

Wśród rzeczy, które John pozostawił po sobie, są takie, które dostarczają sporej liczby wskazówek dlaczego John tak długo się izolował, potrzebował tyle czasu dla siebie. Znajduje się wśród nich ten osławiony dziennik audio Lennona z 1979 roku.
Na taśmie tej charakterystyczny głos Johna rozpoczyna nagranie od podania daty, następnie próbuje zebrać myśli, kilkukrotnie rozpoczynając monolog. To jedyna tego rodzaju taśma, która ujrzała światło dzienne – wydaje się początkiem większej mówionej autobiografii, a rozważania Lennona podążają za serią skojarzeń, zapachów i podświadomych przeskoków. Czy Lennon zakładał, że jego żona lub syn(owie) wysłuchają kiedyś tego nagrania?
   Zaczyna 5 września 1979 roku, ogłaszając chęć opowiedzenia dziejów Johna Winstona Ono Lennona, po czym natychmiast przechodzi do jedynoosobowego pierwszosobowego opisu mieszkania Stanley’ów przy Newcastle Road 9 (John zamierzał napisać epopeję sióstr Stanley w rodzaju ‘Sagi rodu Forsythe’ów - wspominał o tym w wywiadzie dla Janna Wennersa z Rolling Stone). Potem wspomina jeden z pierwszych koszmarów ze swego dzieciństwa, męczy się relacją i wyłącza urządzenie. Narzeka, że nie ma na to siły… Zaraz potem Lennon wygłasza kilka uszczypliwych komentarzy na temat nowego singla Dylana, „Gotta Serve Somebody”, i oskarża go, że chce być kelnerem Chrystusa, że utwór odnosi się raczej do bywalców kafeterii niż bywalców kościołów. Pastwi się zresztą nad całym albumem „Slow Train Coming” ('jest żenujący'); śpiewa Dylana jest żałosny, powiada Lennon, a teksty żenujące. Analizując stan rocka w 1979 roku, zauważa, że wielcy pokroju Dylana, McCartney’a i Jaggera osuwają się w przepaść, czepiając się zbocza góry zabłoconymi zakrwawionymi palcami. Przechodzi do refleksji o silnym duchu rywalizacji, jaki odczuwał w stosunku do innych gwiazd rocka i obecnej perspektywy wydaje mu się to dziecinne. Zaledwie dwa lata wcześniej właśnie z tego powodu doznał ataku paniki.
 JOHN: Więc siedzimy tutaj, oglądając potężnego Dylana, potężnego McCartneya i potężnego Jaggera zjeżdżających z góry, z krwią i błotem na paznokciach. Cóż, taki jest świat, ha ha ha, taki jest świat, o tak. Różnica między teraz a kilkoma latami temu jest taka, że ​​kiedykolwiek któryś z wyżej wymienionych wydawał coś nowego, czułem panikę i rywalizację. A teraz po prostu czuję, że nawet w ciągu ostatnich kilku miesięcy to się zmieniło. Wysyłałbym kogoś  po ich albumy lub coś, żeby ich posłuchać. Teraz nie ma to sensu... Mimo wszystko, nawet teraz, mówienie o nich lub myślenie o nich jest nadal prawdziwym zaangażowaniem się w to, ponieważ ostatecznym rozstaniem byłoby nawet nie wiedzieć, że wydali album! [śmiech] Ale teraz przynajmniej sprawia mi to przyjemność, zamiast paniki.
   Teraz ma poczucie, że słuchanie albumów rywali na niewiele może mu się przydać, choć wciąż każe je sobie sprowadzać, ale są po nic… Na obecnym etapie stwierdza, więcej przyjemności czerpie z lektury prasy branżowej, w której – jak mówi – publikują setki bzdur. W tym samym fragmencie mówi, że wszyscy chodzą tam na pasku wytwórni, tylko poprzebierani w różne maski… 
John jednak głównie odczuwał ulgę, że starzy rywale nie mają już dawnej mocy wywoływania w nim niepokoju i prowokowania do odpowiedzi.
JOHN: Główną przyjemnością jest oczywiście to, że to wszystko jest kupą gówna. Więc przypuszczam, że zawsze będę czuł się z nimi konkurować, ponieważ byli z tego samego pokolenia, ale kiedy słyszę coś takiego jak „Pop Muzik” Robina Scotta lub singiel Blondie, naprawdę mi się to podoba, wiesz. Nie czuję się na siłach, by z tym konkurować. Cóż, ten, kto się śmieje, śmieje się, śmieje się, śmieje się, śmieje się...
     Dalej pojawiały  się chaotyczne myśli i spostrzeżenia. Ich tematem były zarówno literatura, jak i muzyka - przeczytany właśnie  artykuł Trumana Capote'a w magazynie Andy'ego Warhola "Interview" czy godne umieszczenia w "Jeden Hiszpan wiosny nie czyni" powiedzonko na temat George'a Bernarda Shawa, że "Mózg uderzył mu do głowy". W tle nagrania słychać od pewnego momentu dudy,a ich dźwięk odsyła Lennona jeszcze dalej, ku odległemu horyzontowi chłopięcych wakacji u ciotki Mater (Elizabeth) w Szkocji, gdzie poszedł na festiwal w Edynburgu i słuchał orkiestr wojskowych… Mówi, ze w Szkocji zawsze czuł się wolny i to samo uczucie towarzyszy mu w Japonii. W tych miejscach człowiek czuje się trochę obco, więc nie musi tak bardzo przejmować się regułami życia społecznego. Łatwiej być sobą za granicą, twierdzi. Później zastanawia się, czy nie pokazać Seanowi Liverpoolu Rok 1981 wydaje mu się ku temu odpowiednią datą. Przyznaje też, że obecne poszukiwania domu były dla niego i Yoko niczym innym niż próbą znalezienia drugiej Szkocji "o godzinę drogi z Nowego Jorku". Na razie  jednak nie trafili na nic, co choćby trochę przypominało tamto miejsce, które ma zamiar odwiedzić, kiedy tylko pozwoli mu na to astrologia i numerologia.   
 
Czerwiec 1969, Szkocja, John z Julianem i Yoko z Kyoko.
 
 
  Znów wyłącza magnetofon.  Kiedy włącza go z powrotem, wypowiada sensacyjne słowa, które postawią na nogi wszystkich biografów. Wspomina, że leżał kiedyś na łóżku z Julią [matką], trzymając dłoń na jej piersiach, w mieszkaniu przy Blomfield Road 1, nieopodal Mather Avenue w Garston. Nie poszedł do szkoły, bo chciał spędzić cały dzień w jej domu. To dziwna chwila, wspomina, ponieważ był wtedy napalony na dziewczynę, która mieszkała po drugiej stronie ulicy, ale zawsze miał poczucie, że powinien posunąć się dalej, i nie wiedział, czy Julia by na to pozwoliła. Nagranie ponownie się urywa… Wspomina, że zobaczył kiedyś Julię robiącą loda Nerwusowi [Bobby’emu Dykinsowi, partnerowi matki], ale nie pamięta co wtedy poczuł – zaraz potem opisuje zazdrość i zakłopotanie. Johna uderza sama myśl, że Julia robi loda temu fa c e t o w i, temu obleśnemu kelnerowi – z jego nerwowym pokasływaniem i przylizanymi włosami… Nagrany dziennik – poza potwierdzeniem pogardy, którą jako nastolatek żywił do Dykinsa – pozwala nam zajrzeć do młodzieńczego umysłu Lennona, zwłaszcza, że gdzie indziej zawsze starał się o ojczymie wypowiadać pozytywnie...
 
Poniżej dwa numery wspomniane przez Johna Lennona, z którymi, jak sam uważał, nie śmiał konkurować. Mam związane z nimi wspomnienia, choć nie sądziłem, że zainteresowały one wielkiego Beatlesa. Blondie (lubię), i M (średnio). W owym czasie lider Fab Four bardzo lubił "My Sharona" The Knack. Tutaj dwa całkiem inne muzycznie style, choć Knack i Blondie nie są tak od siebie odlegli jak Robin Scott i jego projekt muzyczny pod nazwą M.


 

 

9 września - Sid Bernstein (dawny promotor zespołu w Ameryce, promotor amerykańskich koncertów Fab Four, m.in w Carnegie Hall czy na Shea Stadium, zmarł w 2013)  umieszcza w 'New York Times' całostronicowy apel całostronicowy do członków The Beatles. jej koszt to 18 tysięcy dolarów. Oferta ma skusić zespół do 3-dniowych występów w trzech miastach: Kairze, Jerozolimie i oczywiście w USA, w Nowym Jorku. Oferta opiewa na zawrotną kwotę 320 000 000 dolarów. John Lennon, Paul McCartney, George Harrison i Ringo Starr uprzejmie odrzucili ofertę, chociaż McCartney później przyznał, że rozważali taką możliwość. Więcej szczegółów podał sam promotor.

SID BERNSTEIN: Ogłoszenie kosztowało sporo, więcięc nie jest łatwo robić tego typu rzeczy cały czas. Jednak czułem, że to jedyny skuteczny sposób, aby chłopaki rozważyli ponowne spotkanie. Niezależnie od tego, czy zrobili to zbiorowo, czy indywidualnie, robiąc swoje na scenie, ale wszyscy w jednym miejscu i czasie. Nie usłyszałem nic od Ringo, nic od George'a, także nic od Paula, ale zareagował John Lennon. Lennon zadzwonił i poprosił o więcej szczegółów mojego planu. Omówiłem mu to przez telefon, a on powiedział: „Sid, dlaczego nie napiszesz wszystkiego bardzo szczegółowo i nie wyślesz mi tego”. Było to około dwa tygodnie po tym, jak reklama pojawiła się około pierwszego października ubiegłego roku. Następnie spisałem wszystkie szczegóły. Zajęło to dużo czasu, ale dało pełny obraz tego, co można osiągnąć w zakresie ratowania życia, szczególnie życia młodych ludzi, dzieci, które w tamtym czasie były na łodziach, które nie miały domów i nie mogły znaleźć schronienia: ludzi z łodzi. Skupiało się na dzieciach ludzi z łodzi. Doręczyłem list osobiście, ponieważ chciałem mieć pewność, że nie będzie musiał przechodzić przez posłańca i nie będę musiał się martwić, czy posłaniec przekazał go właściwemu portierowi. Więc osobiście dostarczyłem go do Dakoty na 72. Ulicy, która jest zaledwie kilka przecznic stąd. Tam mieszkają John i Yoko. 

Czekałem na odpowiedź, ale nigdy jej nie otrzymałem, więc wydaje się to prawie beznadziejne. Moje pierwsze dwie próby, aby ich połączyć dla ludzkości, były bezowocne. Jednak gdy będę miał ludzi i sposobności, spróbuję ponownie, ponieważ myślę, że warto podjąć kilka prób dla tej nikłej szansy, że mogą się spotkać, ze względu na dobro, jakie ci czterej faceci mogą zrobić dla wielu dzieci, które nie mają tyle szczęścia, co dzieci, które znamy... Uważam, że może zebrać pół miliarda dolarów. Myślę, że można by ubrać, wyżywić i wykształcić na całe życie sto tysięcy dzieci, gdyby się zjednoczyli i wystąpili na tej imprezie charytatywnej. Kto jest najbardziej przeciw ? Mam przeczucie, że gdyby Paul i John zostali przekonani, to pozostali dwaj mogliby dołączyć. Takie jest moje przeczucie — nie mam prawdziwej wiedzy na temat ich problemów. Mogę się tylko domyślać, jakie mają problemy. Kiedy w 1976 roku umieściłem swoją pierwszą reklamę, nie dostałem od żadnego odpowiedzi. Jednak trzy miesiące po ukazaniu się reklamy, pod koniec 1976 lub na początku 1977 roku, Paul został zapytany o to w Wenecji, gdzie organizował akcję charytatywną, aby uratować miasto Wenecja przed zatonięciem. Reporter z Paris Herald-Tribune, dziennika angielskiego, który dociera do całej Europy, zapytał go: „Co sądzisz o planie Sida Bernsteina, żebyście się zeszli?” Odpowiedź Paula ukazała się w gazecie trzy miesiące później. Powiedział: „Sid nakłada na nas zbyt dużą odpowiedzialność. Nie możemy uratować świata”. Beznadzieja sprawa. Ciężko w ogóle się z nimi skontaktować, by porozmawiać bezpośrednio. Nie odbierają telefonów stąd ta reklama. Sukces finansowy byłby gwarantowany, czy muzyczny, o co pytasz, nie wiem.  Nie wiem naprawdę, czy odniosłoby to sukces muzyczny, ponieważ ich głosy się zmieniły i nie grali razem. Poszli też w różnych kierunkach muzycznych. Ale odniosłoby to sukces historyczny, a także społeczny. Fakt, że są znowu razem, a świat widzi czterech facetów, którzy mieli głębokie różnice, zapominają o nich na jeden dzień i robią coś dla ludzkości. Mogą nauczyć świat lekcji; że ludzie, którzy mieli głębokie różnice, mogą je odłożyć na bok i połączyć siły, aby zrobić coś ważnego. Ekonomicznie byłoby to niesamowicie udane. Cały świat by się włączył, cały świat, który lubi muzykę i lubi Beatlesów i myśli o Beatlesach, zwłaszcza nowy świat, który nigdy nie miał okazji ich zobaczyć, włączyłby się. Prawdopodobnie nawet nie zagraliby razem. John mógłby recytować poezję lub przedstawiać innych. Ponieważ Paul nadal aktywnie gra, a George i Ringo okazjonalnie grają, mogliby grać razem lub robić coś swojego ze swoimi przyjaciółmi. Ale cały świat mógłby się włączyć, aby zobaczyć czterech facetów pod koniec programu, którzy obejmują się i przekazują przesłanie, jakie mają do przekazania, wyjaśniając, dlaczego robią koncert charytatywny... Gdzie?  Gdybym to ja wybierał, ale reklama mówi, że powinni... Ale gdybym miał wybór, powiedziałbym, że w Ameryce, prawdopodobnie gdzieś na Bliskim Wschodzie i gdzieś w Afryce. Chciałbym zrobić trzy dni i wystąpić tam, gdzie ludzie mają największe kłopoty. To właśnie w tych rejonach chciałbym zobaczyć ich koncerty.

Warto wspomnieć, że Paul zorganizował serię koncertów charytatywnych w Hammersmith Odeon Londynie, w których wzięli udział  Queen, The Clash, The Pretenders, The Who, Elvis Costello oraz Wings. Podczas występu Wings pojawiły się plotki, że George, Ringo i John mają wystąpić obok Paula, spekulacje, których konferansjer Billy Connolly nie dementował. Ale Paul powiedział publiczności, że „ich” tu nie ma – i nie było.

 

Kolejna wzniecona nadzieja wśród fanów, okładka gazety z 21 września 1979 , New York Post: "The Beatles are back". Świat wciąż wierzył w powrót The Beatles.

Warto wspomnieć, że w grudniu tego roku  Paul  - w odpowiedzi na apele Waldheima i Bernsteina - zorganizował serię koncertów charytatywnych w Hammersmith Odeon Londynie pod nazwą: Concerts for the People of Kampuchea,  w których wzięli udział między innymi Queen, The Clash, The Pretenders, The Who, Elvis Costello oraz Wings. Podczas występu Wings pojawiły się plotki, że George, Ringo i John mają wystąpić obok Paula, spekulacje, których konferansjer Billy Connolly nie dementował. Ale Paul powiedział publiczności, że „ich” tu nie ma – i nie było.

13 września - Zaledwie tydzień po swojej ostatniej wyprawie do USA, George ponownie się tam udaje, tym razem w swoich interesach do Nowego Jorku i tylko na dwa dni. Spotka się tam ze swoimi przyjaciółmi z The Beatles, choć nikt tego nie udokumentował na zdjęciach.

14 września - W londyńskim Hammersmith Odeon Paul koncertuje w ramach wielkiego finału czwartej corocznej imprezy "Buddy holly Week" (McCartney ma prawa własności do wszystkich nagrań zmarłego tragicznie amerykańskiego pioniera rock and rolla). Dzisiejszy koncert rejestrowany jest na taśmie video przez firmę ex- Beatlesa, MPL Communication i stanie się on  nieco później kanwą krótkiego filmu dokumentalnego 'The Music Lives On', który zostanie wyemitowany 8 września 1984 roku przez stację MTV.   

PAUL: Buddy nas zawsze inspirował. Nie dość, że śpiewał, to jeszcze sam grał na gitarze, grywał też solówki... Elvis śpiewał, ale to Scotty Moore grał na gitarze... John miał wtedy okulary w rogowej oprawie i jeśli kiedykolwiek przechodziła jakaś dziewczyna, John zdejmował okulary, chował je do kieszeni i mrużył oczy, gdy przechodziła. „I powiedziałbym, że wyglądał całkiem nieźle, okulary były dobre, no tak..., ale kiedy pojawił się Buddy, okulary zostały na swoim miejscu.. To tak jak w przypadku Harry'ego Pottera i dzieci.
 
 

W czasie imprezy Paul wykonuje utwory "It's So Easy" i 'Bo Didley', natomiast Denny Laine razem z Donem Everly (jednym z braci Everly) śpiewają "Raining in My Heart". Wśród gości można dostrzec starego przyjaciela Paula, aktora Victora Spinnettiego (grał z The Beatles w ich filmach) Mike'a Dolenza z The Monkees, kolejnego aktora Christophera Reeve'a, prezentera Alana Freemana, dziennikarza Davida Frosta czy Kevina Godley'a z zespołu 10 c.c.

 

16 września - Blog poświęcony The Beatles, więc oczywiście muzyczny, stąd odnotujmy, że w Stanach Zjednoczonych w tym dniu na gorącą setkę Billboardu do Top40 dostaje się pierwszy singiel rapowy grupy The Sugarhill Gang ( z New Jersey) zatytułowany "Rapper's Delight". Ale rock and roll ma się dobrze. Przekonuje się o tym Keith Richards, który dzień później unika więzienia za posiadanie heroiny (sprawa jeszcze z 1977 roku).
21
września - W Stanach Zjednoczonych, sekretarz Generalny ONZ, Kurt Waldheim zwraca się z prośbą do Beatlesów o reaktywację zespołu i pomoc mieszkającym na łodziach Wietnamczykom. Prośba zostaje odrzucona, choć w tym samym czasie  na łamach wydanego tego dnia "Washington Post" pojawiają się wiadomości, że "po raz pierwszy od dziesięciu lat Beatlesi są bliscy ponownego się zejścia by pomóc Wietnamczykom... Paul, George i Ringo się zgodzili natomiast waha się tylko John Lennon" [prasa podaje, że John spotkał się z KW z ONZ].



27 września - Członkowie The Beatles rzeczywiście zbierają się razem, ale powodem jest żaden koncert czy coś w tym stylu, a przedyskutowanie pozwu przeciwko organizatorom sztuki 'Beatlemania'. Reprezentujący nowojorską filię Apple prawnicy ujawniają, że w Los Angeles ich kliencie (The Beatles) domagają się 60 milionów odszkodowania. Ponadto byli członkowie Fab Four chcą powstrzymać sześć grup teatralnych pokazujących sztukę w różnych częściach Stanów, a także zatrzymać planowaną produkcję telewizyjnego programu 'Beatlemania'. W odpowiedzi na te działania Steve Leber z odpowiedzialnej za produkcję firmy Leber-Kreps Inc. mówi: 'Moje przedsiębiorstwo odkupiło wszelkie prawa autorskie, upoważniające do wykorzystania  w naszym przedstawieniu starych piosenek Beatlesów. Ze względu na otrzymane tantiemy grupa robi na tej sztuce większe pieniądze, niż ja sam!".

1977: Jimmy McCulloch, Denny Laine, Joe English, Lina i Paul .

 

   W Londynie policja znajduje tego dnia ciała byłego gitarzysty Wings w latach 1974-1977, Jimmy'ego McCullocha. Jego śmierć miała nastąpić w wyniku przedawkowania narkotyków, jednakże później się okazało, że niewydolność serca, na którą zmarł spowodowana była lekarstwami (na bazie morfiny). Szkocki muzyk miał zaledwie 26 lat. Jimmy był współautorem dwóch piosenek na albumie Wings z 1975, "Venus and Mars": antynarkotykową "Medicine Jar" oraz "Crossroads". Warto dodać, że Jimmy'ego możemy usłyszeć w wielkim hicie Wings, "Mull of Kintyre". Paul wspomniał go, że Jimmy był świetnym gitarzystą, zawsze wydawał mu się "trochę niebezpieczny" i jak się okazało "najbardziej niebezpieczny był dla samego siebie". 
 

 

30 września - Na brytyjskich listach przebojów singli pierwsza piątka przedstawia się następująco: 1. The Police - "Message In The Bootle", 2. Blondie - "Dreaming" (pewnie o tym numerze amerykańskiej kapeli wspomina Lennon na swoich taśmach), 3. Gary Numan - "Cars", 4. Status Quo - "Whatever You Want", 5. Bellamy Brothers - "If I Said You Have a Beautiful Body (Would You Hold It Against Me)". Na miejscu 7 rozpoczynający wielką światową karierę, solową tym razem, Michael Jackson z "Don't Stop Till Get Enough". Na 17 Cliff Richard z utworem, który w owym czasie bardzo podobał się Autorowi bloga, "We Don't Talk Anymore", na 53 kolejny taki utwór, debiutujący w zestawieniu genialny hit "Tusk" Fleetwood Mac. Za oceanem: 1. The Knack - "My Sharona", 2. Robert John - "Sad Eyes", 3. Herb Alpert - "Rise", 4. Michael Jackson - "Don't Stop Till Get Enough", 5. Earth, WInd & Fire - "After The Love Has Gon". Na 11 "Pop Muzik" - M, kolejny  numer z taśm John. Piosenka jego kolegi, Paula z Wings - "Arrow Through Me" na 33 (clip wyżej). Na 50 wyśmiewany i bardzo krytykowany na wspomnianych taśmach Bob Dylan z "Gotta Serve Somebody". Na 79 dopiero debiut "Dreaming" Blondie. Przy prawie wszystkich tutaj wymienionych piosenkach singiel Paula "Arrow Through Me" naprawdę wypada blado, stąd tylko w USA najwyższa pozycja 29, całkowicie zignorowany w jego ojczyźnie.

 



 


Historia The Beatles
History of  THE BEATLES

 

2 komentarze:

  1. Tradycyjnie, wielkie dzięki Ryszardzie. Ponowie dzięki Twojej mrówczej pracy dowiedziałem się o wielu zapomnianych już faktach i dodatkowo poznałem nowe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Poranek, to zawsze gazeta, mocna kawa, potem ten blog (czasem ten drugi MTW) i do pracy. Dziękuję Autorze, że rzeczywiście Twój blog to zapewne mrówcza prasa no i widać, że kochasz ten zespół. Daria z mężem. Ci z maila o Pink Floydach.

    OdpowiedzUsuń