The Beatles całkiem na serio w "I Saw Her Standing There"

 

 


 

Kolejny znakomity tekst Colina Fleminga. Poświęcony jednej z najbardziej popularnych piosenek zespołu z ich początkowego okresu. Jak i z całego ich katalogu nagrań. "I Saw Her Standing There" - opisana tutaj. W tekście ciekawe spojrzenie na utwór.

 Istnieje tendencja do myślenia, że „poważne” pisanie Beatlesów zaczęło się dopiero w połowie ich kariery, ale już od pierwszego momentu otwierającego ich debiutancki album Beatlesi ujawnili się jako utalentowani opowiadacze historii. "Please Please Me" było dominującym albumem w Wielkiej Brytanii w 1963 roku, stanowiąc formę mini-Beatlemanii. Album osiągnął szczyt list sprzedaży w maju, po powolnym, lecz wytrwałym wzroście od premiery w marcu, i utrzymywał się na pierwszym miejscu przez 30 tygodni. Został zdetronizowany dopiero przez drugi album grupy, "With the Beatles", tuż przed świątecznym sezonem zakupowym.
"Love Me Do" ukazało się jako singiel jesienią poprzedniego roku, a tydzień i pół po rozpoczęciu 1963 roku dołączyło do niego "Please Please Me" w formie singla na płycie 45-obrotowej. Oba utwory znalazły się na debiutanckim albumie, ale fani znali już te wcześniejsze single. Coś innego sprawiło, że "Please Please Me" odnosiło sukcesy sprzedażowe i wyraźnie utrzymywało wysoką popularność, przyciągając uwagę swoim czynnikiem „musisz tego posłuchać” oraz elektryzującą aurą „to jest to!”. Dowód na tę wyjątkowość znajduje się w pierwszym utworze albumu "Please Please Me", czyli "I Saw Her Standing There", który kryje również część sekretu, dlaczego Beatlesi trwają w pamięci w taki sposób, w jaki trwają. Cecha, która sprawia, że "I Saw Her Standing There" jest imponującym dziełem autorskim, dziś pozostaje ukryta na widoku. To tak, jakby uczono nas myśleć: „Początkowi The Beatles = bardzo melodyjni, ale nieistotni” oraz „Późni The Beatles = poważni i artystyczni”.

 


Nie da się być dużo bardziej bystrym niż Beatlesi byli w przypadku tego „emocjonującego numeru” skomponowanego przez Paula McCartneya – określenie to było ulubionym terminem producenta George’a Martina, który trafnie opisywał niemal każdy pierwszy utwór na każdym albumie Beatlesów. Numer znany wcześniej jako "Seventeen" stanowi wzorcowy przykład, a jednocześnie unikalne dzieło.  Piosenki z Broadwayu były częścią ram narracyjnych. Miały pewną narracyjną przewagę, ponieważ opowiadanie historii było integralnym elementem ich istoty — powodem, dla którego w ogóle powstały.
Piosenki rock and rollowe rzadko opowiadały historie, chociaż Chuck Berry był pisarzem w sensie opartym na słowach równie znaczącym, co Walt Whitman (poeta-narrator) czy Mark Twain (narrator-poeta). Jego utwory miały charakter wpisów w dzienniku, opisujących życie pełne ruchu i zmienności.
Słuchanie piosenki Berry’ego było podobne do słuchania audiobooka — takiego, który miał w tle najbardziej ekscytujący rhythm and blues, z tekstami, które autor pierwotnie napisał dla siebie. Nie ma dużej różnicy między utworami Berry’ego z "The Great Twenty-Eight" a wieloma zapisami w dziennikach pisarza H.D. Thoreau, poza tym, że pierwsze opisują środowisko miejskie, a drugie — wiejskie. Ty, jako czytelnik, mogłeś przypadkiem natrafić na te dziennikowe zapiski lub ich odpowiedniki, ale nie było to tak, jakby ich autorzy podchodzili do ciebie i mówili: „Możemy porozmawiać? Muszę ci coś opowiedzieć”.
Doświadczamy pewnej formy intymności zarówno z Berry’m, jak i z Thoreau, ale jest to intymność przypadku, „znalezionego tekstu”, podobna do tej, którą można poczuć, czytając wiadomości w czyimś telefonie. Intencja współuczestnictwa była radykalnym odejściem w pierwszych kilku taktach "Please Please Me". Ty i Beatlesi byliście w coś zaangażowani razem. Nie chodziło tylko o słuchanie Beatlesów jako twórców muzyki; zaczęła się przyjaźń, oparta na natychmiastowym czynniku zaufania. Beatlesi byli w pokoju, ty byłeś w pokoju, a także ten łączący element zaufania.


Ludzie, z którymi jesteśmy najbliżej, to często ci, którym najbardziej ufamy. Historia „I Saw Her Standing There” — i język, w jakim jest opowiedziana — to forma szybkiego nawiązywania przyjaźni. Czasami mamy przyjaciela, zanim w pełni sobie to uświadomimy. Zazwyczaj tak działa przyjaźń. Dwójka dzieci wchodzi do stołówki w czasie lunchu jako prawie obcy sobie, a pół godziny później wychodzi jako przyjaciele na dobre i na złe, wierząc, że nigdy się nie rozstaną, choć życie — będąc życiem — zawsze sugeruje: „Zobaczymy, jak to będzie.” Jak dochodzi do takiej przemiany? Jedno dziecko prawdopodobnie podzieliło się czymś z drugim, a to wywołało rezonans oraz wdzięczność za to, że się podzieliło. Wdzięczność ułatwia odwzajemnianie się — lub poczucie, że można bezpiecznie coś opowiedzieć, jeśli się chce — co buduje więź. Nic nie zainteresuje jednej osoby w drugiej tak bardzo, jak dobrze opowiedziana historia. Historie różnią się pod tym względem. To nie są czyjeś przekonania polityczne, myśli o meczu, uwagi o pogodzie ani plany na kolację. Gdy historia jest opowiedziana z pasją, jesteśmy skłonni podzielać tę pasję. Nasza ciekawość sama w sobie staje się niewymienionym członkiem obsady. Możemy też czuć się wyróżnieni. Ktoś wybrał nas, aby wysłuchać tej narracji. Opowiedzenie historii to forma otwarcia się. To nie jest przeciętny sposób rozmowy. Jeśli historia ma dla osoby, która ją opowiada, wielkie znaczenie, nabiera ona większego znaczenia również dla nas.Niewiele emocji jest silniejszych niż ta, która napędza potrzebę dowiedzenia się więcej. To właśnie historia, ale jakże na najbardziej fundamentalnym, ludzkim poziomie.


„I Saw Her Standing There” to tak naprawdę historia o zdumieniu. Nastolatkowie i młodzi mężczyźni zazwyczaj ukrywają swoje uczucia w sprawach sercowych. Nie okazują ich wylewnie. Zrobienie tego oznaczałoby wyglądanie na mniej twardych, co zazwyczaj jest uznawane za niepożądane. Ale wokalista w „I Saw Her Standing There” — i warto zauważyć, że to postać w opowiadanej historii, a nie Paul McCartney, Beatles z Liverpoolu — nie powstrzymuje się. Nie próbuje ukrywać swojego podekscytowania. Jego entuzjazm — i szacunek — stają się prawami w jego rozwijającym się romantycznym świecie. Kto by się przejmował, jeśli kumple będą oceniać i żartować? Niektóre historie po prostu muszą być opowiedziane. Pierwsze słowo piosenki to „Well”, po którym następuje przecinek. Często używamy tej konstrukcji, odpowiadając na trudne pytanie. Ta wersja „Well” jest również podobna do wzięcia głębokiego oddechu na krawędzi trampoliny, tuż przed skokiem. Następnie narrator przechodzi do sedna swojej opowieści i zaczyna szybko, tak jak robią to najlepsze historie. „She was just seventeen, you know what I mean.” (miała zaledwie 17 lat, wiesz co mam na myśli)  Możemy postrzegać to jako „pomiędzy” obecne w najwyższej klasy pisarstwie: to, co zostało powiedziane, to, co nie zostało powiedziane, oraz forma komunikacji pośredniej, która jest jednocześnie niewyrażoną deklaracją i intuicyjnym przekazem. Jedna linijka, a już mamy trzy zaimki. Wszyscy jesteśmy zaangażowani w tę dramatyczną sytuację. Entuzjazm przelewa się przez kolejne wersy, ale istnieje wyraźna próba zdobycia wiarygodności w następnym oświadczeniu:„And the way she looked was way beyond compare.” (jej wygląd nie dało sięz niczym porównać).

Czy znaliście dzieci, które mówiły w ten sposób? A jednak w tej linijce nie ma fałszu. To brzmi autentycznie. Narrator gdzieś podłapał to wyrażenie. Może od szanowanej ciotki? Istotne jest to, że wybiera je teraz, ponieważ chce, żebyśmy mu zaufali, i używa go jako przejawu autorytetu w służbie wyższego celu. Jeśli zazwyczaj myśli o podboju — jako o ostatecznym celu swoich starań — to teraz tego nie robi. W tej chwili jest romantykiem, próbującym podnieść naszą perspektywę, stawiając tę osobę ponad innych ze swojego kręgu towarzyskiego i przedstawicieli świata, który zna. Ta młoda kobieta wydaje się niezwykła ze względu na szczerość, którą wyczuwamy w głosie wokalisty oraz w myślach, które możemy śledzić w jego głowie. Stara się być precyzyjny. Nie byłby precyzyjny dla byle kogo. A potem robi coś zaskakującego. Zadaje pytanie. „So how could I dance with another, when I saw her standing there?” (jak mógłbym zatańczyć z kimś innym gdy zobaczyłem ją stojącą nieopodal) To zarówno figura retoryczna, jak i gest — uniesienie ramion ku niebu, losowi, cherubowi z łukiem i strzałami, prawie mówiąc: „Co oczekujecie, żebym zrobił? Nigdy nie znałem takich uczuć.” Słuchacz staje się de facto przyjacielem, ponieważ został obdarzony zaufaniem do wysłuchania tej historii. Ten opowiadacz jest na widoku. On nawet zwrócił się do słuchacza tym pytaniem.

McCartney i Beatlesi rozpoczęli swój pierwszy album historią, która jest niczym wyjawianie duszy przez młodą osobę, o czymś, co ma znaczenie dla młodego człowieka. I, szczerze mówiąc, o czymś, co ma znaczenie dla ludzi w każdym wieku — niezależnie od tego, czy patrzą wstecz z czułością i wdzięcznością, czy też chcą ruszyć naprzód, odnaleźć to, za czym tęsknią, i kogo za tym stojącego. Beatlesi zdobyli nas już po tej pierwszej zwrotce. Byliśmy z nimi. Akcja posuwa się do przodu. Serce bije z siłą „Boom!”, ale nie ma potrzeby używania defibrylatora. Dziewczyna patrzy na wokalistę, a jego wzrok spotyka się z jej. Nie używa tej frazy, ale zastosował  genialną grę słów, używając zaimka „I” dwa razy (czyli dwóch oczu).
„And I, I could see.” Został niemalże rozdwojony. Może po raz pierwszy spotkał swoją drugą połówkę. John Lennon również użył zaimka „I” w „There’s a Place”, przedostatniej piosence z albumu "Please Please Me", przekształcając go w nie mniej niż cztery sylaby, aby podkreślić wewnętrzny świat jednostki. Beatlesi malowali tekstami jak Handel, kiedy byli w najlepszej formie, a swoją najlepszą, łączącą siłę osiągnęli bardzo wcześnie. Wokalista w „I Saw Her Standing There” myśli w kategoriach tymczasowości; to tak, jakby liczył każdą ostatnią cząstkę piasku w klepsydrze i najbardziej delektował się płatkami tej nocy.


„And before too long, I fell in love with her,” (niewiele czasu minęło a już byłem w niej zakochany) mówi do nas. Historia przeskakuje do przodu, ale jest również wyznaniem, nie za grzech, lecz za wylanie radości. Opowiadacz musi opowiedzieć swoją historię. To jakby ta historia mówiła o nim — o osobie, którą jest, o osobie, którą staje się. Nie mamy pojęcia, jak ten romans się rozwinie. Możliwe, że ta historia dotyczy jednej nocy — zaczarowanej nocy. Niektóre romanse — i połączenia — mają trwać tylko kilka godzin w rzeczywistości, ale żyć w pamięci i umyśle przez resztę życia. To nie sprawia, że są mniej realne. „I Saw Her Standing There” jest w jednym sensie nieskończoną (i bezustannie odnoszącą się do nas) historią, ale także skończoną, ponieważ odbywa się w mniej niż trzy minuty. Działo się znacznie więcej — przekonał nas do mocy historii. Nie chodzi o to, że musimy być przekonywani do potęgi historii. Po prostu musimy znaleźć się w odpowiedniej pozycji, aby wysłuchać historii, którą ktoś chce opowiedzieć. Dla Beatlesów ta szczególna pozycja była na samym początku ich pierwszego albumu. Mocnym otwarciem. A zanim się obejrzymy — cóż, znasz resztę. 

 


Historia The Beatles
History of  THE BEATLES

 


Pożegnanie z Liverpoolem. 7.12.1963. Najbardziej wzruszający koncert zespołu.


  

Kolejny na moim blogu artykuł Colina Fleminga (z niewielkimi skrótami).  Choć autor o tym nie wspomina, koncert w Empire był przede wszystkim dla członków Fan-Clubu zespołu. Inne koncerty zespołu tego dnia w kinie Liverpool Odeon były już dla szerokiej publiczności (wystąpili tam też z zespołem Roy Orbison, Tommy Roe oraz Chris Montez). Zanim przeczytacie teskt Colina krótkie wprowadzenie. W 1962 roku występy Beatlesów na żywo odbywały się głównie w małych nocnych lokalach, gdzie grupa występowała na scenie przez maksymalnie pięć godzin, a ich lista utworów przypominała chaotyczny przegląd aktualnych trendów muzycznych w czarnej amerykańskiej muzyce pop. Od 1963 roku Brian Epstein nalegał, aby lista utworów Beatlesów została drastycznie ograniczona do nie więcej niż kilkunastu utworów. Na początku roku nadal wykonywali głównie covery, ale gdy ich płyty szturmem zdobywały listy przebojów, hity i odpowiadające im strony B zostały dodane do zestawu na żywo. Ten 30-minutowy, dwunasto-piosenkowy występ w Liverpool Empire w grudniu składał się w połowie z coverów i w połowie z oryginalnych utworów, rozpoczynając się długą przerwą na perkusję i kończąc pełnym werwy 90-sekundowym instrumentalnym miksem "From Me To You/The Third Man Theme".





23 grudnia 1963 w londyńskim "The Times" ukazał się  spory artykuł o zespole pióra angielskiego krytyka muzycznego Wiliama Mann. Mann komplementuje zespół, lecz robi to nienachalnie. Pisze np: Wybitnymi angielskimi kompozytorami 1963 roku muszą być John Lennon i Paul McCartney, utalentowani młodzi muzycy z Liverpoolu, których piosenki podbijają kraj od ostatnich świąt Bożego Narodzenia, czy to wykonywane przez ich własną grupę, The Beatles, czy przez liczne inne zespoły angielskich trubadurów, którym również dostarczają piosenki. Nie interesuje mnie tutaj zjawisko społeczne Beatlemanii, które znajduje wyraz w torebkach, balonach i innych artykułach z wizerunkami ukochanych osób, czy w histerycznych krzykach młodych dziewcząt, kiedy czwórka Beatlesów  występuje publicznie, ale zjawisko muzyczne. Przez kilka dekad, w zasadzie od upadku music-hallu, Anglia czerpała swoje popularne piosenki ze Stanów Zjednoczonych, bezpośrednio lub przez naśladownictwo. Ale piosenki Lennona i McCartneya mają wyraźnie rodzimy charakter, są najbardziej pomysłowymi i pomysłowymi przykładami stylu, który rozwijał się na Merseyside w ciągu ostatnich kilku lat. I jest miła, raczej pochlebna ironia w wiadomości, że Beatlesi stali się teraz głównymi ulubieńcami również w Ameryce. Dalej w podobnym stylu. Tekst kończy zdaniem: Oto niektóre z cech, które sprawiają, że z zainteresowaniem zastanawiamy się, co The  Beatles, a w szczególności Lennon i McCartney, zrobią dalej, czy Ameryka ich rozpieści, czy zatrzyma, i czy ich następna płyta będzie równie dobra, jak pozostałe. Wnieśli charakterystyczny i ekscytujący smak do gatunku muzyki, który był zagrożony, że w ogóle przestanie być muzyką.



 
Istnieją koncerty - oraz zachowane nagrania z tych koncertów — które można określić mianem podstawowej kolekcji występów na żywo The Beatles. Są one istotne nie tylko ze względu na ich szczególne znaczenie w historii zespołu, lecz także jako kluczowe dokumenty rock and rolla. Chcemy, by te szczytowe momenty układały się jak konkurujące ze sobą szczyty górskie. Muzykalność występu to jeden z takich „szczytów”. Drugim jest to, jak bardzo zespół angażował się w dany koncert i jak wiele on dla nich znaczył. Do tego dochodzą instrumentalna precyzja, siła wokali, historyczne znaczenie. Jakość dźwięku również może być znaczącym atutem. Wysokie stawki dodają uroku.
   Łącząc wszystkie te elementy, nagranie koncertu The Beatles, który zagrali w Empire Theatre w Liverpoolu 7 grudnia 1963 roku przypomina bożonarodzeniowy prezent, który cieszy przez cały rok. Beatlesi znajdowali się wówczas na granicy dwóch etapów kariery — podboju Wielkiej Brytanii oraz globalnej dominacji, która miała nabrać tempa za dwa miesiące, gdy po raz pierwszy odwiedzili Nowy Jork. Harmonogram ich kariery był niezwykle napięty, od grudnia 1962 roku - kiedy zagrali swoje ostatnie kontraktowe występy w Hamburgu - aż do końca 1963 roku. W tym czasie wydali dwa albumy oraz single „From Me to You,” „She Loves You” i „I Want to Hold Your Hand”. Odnotujmy, że 2 sierpnia 1963 zagrali także swój ostatni koncert w Cavern Club w Liverpool.
    Pomyślmy przez chwilę: latem 1963 roku można było zobaczyć Beatlesów w małym, podziemnym klubie, a zaledwie kilka miesięcy później zespół był odseparowany od publiczności wszelkimi możliwymi sposobami.

 

Empire Theatre w Liverpoolu było miejscem, gdzie członkowie zespołu - zanim jeszcze powstała grupa i zanim wszyscy się poznali - chodzili na koncerty jako dzieci, chłonąc atmosferę rock and rolla na żywo. To miejsce było czymś więcej niż tylko domem; było przestrzenią dla podstawowych wspomnień. Teraz, w okresie świątecznym najlepszego roku w ich życiu (do tej pory), Beatlesi znaleźli się na tej samej scenie. Następnym razem, gdy będziesz mówić komuś, jak mało masz czasu, pomyśl o harmonogramie Beatlesów tego popołudnia i wieczoru: najpierw mieli nagrać odcinek programu Jukebox Jury w Empire, potem zagrać koncert popołudniowy dla 2500 fanów, a następnie udać się do pobliskiego Odeonu na dwa kolejne występy tego samego wieczoru.
  Jednak to popołudniowy koncert wyróżniał się jako delikatny triumf, a zarazem moment gorzko-słodki; Beatlesi nie wiedzieli, co nadejdzie, ale rozumieli, że są w trakcie procesu, w którym wyrastali ze swojego rodzinnego miasta, jeśli już z niego nie wyrośli. Byli całkowicie zaangażowani w ten koncert, prezentując precyzję i figlarność, które były unikalne w tego rodzaju środowisku. Uchwycone jest tu coś z ich spontaniczności, którą już wcześniej wypracowali, ale w połączeniu z dopracowaniem charakterystycznym dla występów, takich jak te w programie The Ed Sullivan Show.

Oficjalna historia głosi, że Ringo Starr zagrał tylko jedno solo perkusyjne w okresie największej sławy zespołu - na albumie "Abbey Road". Jednak ten obfity koncert rozpoczyna się od solowego występu Starra, który trwa żywe 17 sekund. W tym momencie cała grupa rzuca się w wir dynamicznego wykonania „From Me to You”, jednego z najbardziej energetycznych, jakie można znaleźć. Falsetowe wokale sięgają wyżej niż zazwyczaj - być może najwyżej w ich karierze. To wykonanie tętni radością i entuzjazmem. Słychać, że zespół przejmuje się tym, gdzie gra, dla kogo gra i co to wszystko oznacza; pragną, aby ten koncert miał jak największe znaczenie. Gdy numer dobiega końca, Beatlesi nie robią żadnej przerwy, lecz natychmiast przechodzą do „I Saw Her Standing There”. To koncert dla fanów George’a Harrisona; jego solówki są żarliwe, bez jednej błędnej nuty. Ringo Starr na końcu gitarowej przerwy Harrisona rzuca prawdziwe muzyczne „bomby”. Widać, że chłopcy są w szczytowej formie.

Album With the Beatles dopiero co się ukazał, a wykonanie „All My Loving” pokazuje, jak dumni byli Beatlesi, mogąc zaprezentować nowy materiał. Harmonijna partia wokalna Paula McCartneya i George’a Harrisona ma unikalny ton, odróżniający ją od licznych innych wersji. John Lennon, jako gitarzysta rytmiczny, błyszczy w roli, która zwykle nie sprzyja wirtuozerii, pokazując zręczne, płynne tripletowe frazy.
Harrison zapowiada „Roll Over Beethoven” jako utwór, który grają już „od około 28 lat.” Trudno oszacować, ile razy rzeczywiście zagrali ten klasyk już wtedy,  piosenkę Chucka Berry’ego - w domach, na próbach, w Niemczech i podczas niezliczonych chwil, o których nikt na świecie nie miał pojęcia. George wyróżnia się w nim agresywną i ostrą grą na gitarze. Jego głos, z zauważalną chrypką, niesie ogromną energię. Następnie przychodzi kolej na „Boys,” z wprowadzeniem Lennona, który żartuje, że Starr miał zaśpiewać swój nowy utwór „I Wanna Be Your Man” z "With the Beatles", ale jeszcze nie zdążył się go nauczyć. W typowym stylu sarkastycznego Johna Lennona.
Wokal Starra ginie w tle, ale to wcale nie jest wada. Nie jest to bynajmniej przytyk pod adresem perkusisty, lecz raczej wskazówka, na co warto zwrócić uwagę. Cały zespół gra tutaj z niesamowitą energią, a ich wspólna dynamika przyciąga uwagę bardziej niż jakikolwiek pojedynczy głos. Instrumentalnie, to nie są Beatlesi, jakich zazwyczaj sobie wyobrażamy. Gra Paul McCartneya na basie w refrenie jest równie pomysłowa, jak to, co później usłyszymy w utworach z Sgt. Pepper takich jak „With a Little Help from My Friends” czy „Lucy in the Sky with Diamonds.” Tutaj jednak charakteryzuje się surową brutalnością, jaką McCartney czasami preferował na "The White Album". Słuchając, jak muzycy wspólnie grają „Boys,” można się zastanawiać, czy to wciąż Beatlesi, czy może już  garażowy zespół The Sonics (założony w latach 60).
  Po kolejnej żartobliwej zapowiedzi Lennona, McCartney wykonuje „Till There Was You.” Beatlesi rozmawiają z publicznością w bardzo swobodny sposób, jakby znali większość widzów osobiście. Wspominają Cavern Club. Atmosfera jest ciepła, przypominająca imprezę pożegnalną.
    Następnie następuje wykonanie „She Loves You,” które dorównuje energią oryginałowi studyjnemu. Ten koncert to prawdziwy zastrzyk energii, starannie zaplanowany, by trwał przez całe pół godziny. Beatlesi redefiniują, czym może być taki zastrzyk. W sekcji mostkowej „This Boy” Lennon wprowadza swój pierwotny, surowy głos, znany z „Twist and Shout” oraz późniejszych utworów takich jak „Don’t Let Me Down”. To intymny moment, w którym widać, jak bardzo zależało mu na pełnym wyrażeniu emocji.
   Po podziękowaniu McCartneya za przybycie na „to małe spotkanie,” koncert zmierza do finału z „Money (That’s What I Want)” i „Twist and Shout,” wykonywanymi jeden po drugim. Panuje atmosfera pewności siebie, ale także serdeczności i entuzjazmu.


Na zakończenie Beatlesi prezentują instrumentalną wersję „From Me to You.” Harrison i Lennon wymieniają gitarowe zagrywki, zanim pierwszy z nich wprowadza „The Third Man Theme,” co brzmi nieskryptowo i dziko, a przede wszystkim radośnie.
Chociaż tego dnia odbyły się jeszcze dwa wieczorne koncerty, popołudniowy występ był wyjątkowy w swojej bezpośredniości. Nagranie z tego koncertu, z zachwycającą jakością dźwięku, pozostaje dowodem na jedno z najbardziej precyzyjnych wykonań w karierze Beatlesów.
    Film z koncertu nie przypadł jednak zespołowi do gustu, gdyż kamera często znajdowała się w niewłaściwym miejscu. W porządku - niech to pozostanie zapisem zarówno muzycznym, jak i historycznym. Nagranie pozwala lepiej docenić, skąd pochodzili i dokąd zmierzali. Żegnaj, Liverpool, i witajcie  rzeczy większe niż wszystko, co mogli sobie wyobrazić.
 

Zestaw wykonanych piosenek w Empire to: From Me To You, I Saw Her Standing There, All My Loving, Roll Over Beethoven, Boys, Till There Was You, She Loves You, This Boy, I Want To Hold Your Hand, Money (That’s What I Want), Twist And Shout, From Me To You (instrumentalni) – Harry Lime Theme (bardzo krótkie - z filmu "The Third Man").
W czasie wszystkich koncertów w Liverpoolu tego  dnia The Beatles zaśpiewali: I Saw Her Standing There , From Me to You , All My Loving , You Really Got a Hold on Me , Roll Over Beethoven , Boys , Till There Was You , She Loves You , Money (That's What I Want), Twist and Shout. Wszystkie piosenki opisane zostały na moim blogu, znajdziecie je w dziale Piosenki - Songs



Historia The Beatles
History of  THE BEATLES

 

GRUDZIEŃ 1979

_________________________________________

 

GRUDZIEŃ - Para McCartney'ów przekazują datek 10 000 dolarów na fundację Neediest Fund organizowaną przez redakcję New York Times - cel to pomoc najuboższym w okresie zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia. Wings kontynuują trasę po Wielkiej Brytanii. Ostatnią w swojej karierze zespołu. Do dzisiaj Paul będzie już występował tylko pod swoim nazwiskiem. 
Na przełomie listopada i grudnia wiele amerykańskich stacji telewizyjnych otrzymuje do emisji trzydziesto-kilkuminutowy program telewizyjny 'Back To The Egg' (intro w clipie niżej - jego rejestracja między 4 a 13 czerwca), na który składają się  następujące teledyski: "Getting Closer", "Baby's Request", "Old Siam Sir", "Winter Rose - Love Awake", "Spin It On", "Again And Again", "Arrow Through Me" oraz "Goodnight Tonight". Premiera brytyjska odbędzie się dopiero 10 czerwca 1981, pokaże go BBC.


Połączony dotąd romantycznym związkiem z 20-letnią Stephanie La Motta (byłą przyjaciółką Donny'ego Osmonda) Ringo wraca na święta do Wielkiej Brytanii. Podczas lotu towarzyszy mu piosenkarka Lynsey De Paul (na zdjęciu), z którą Ringo również nawiąże romans. Wszystko to jednak zmieni się, kiedy na planie nowego filmu, którego produkcja ma się rozpocząć w Mexico City 18 lutego 1980, pozna pewną aktorkę. Zdradzę tutaj tylko, że jest z nią do dzisiaj czyli do grudnia 2024, kiedy publikuję ten post. Lynsey w swoim życiu związana była w wieloma znanymi mężczyznami, w tym z Seanem Connerym i Jamesem Coburnem, o których wyraziła się, że byli damskimi bokserami. Także z Dudley'e, Moore i Ringo, o którym wspominała niewiele. W jednym z wywiadów wspomniała zabawną sytuację, która zainspirowała jej piosenkę "If I Don’t Get You The Next One Will". Okazało się, że Ringo zapomniał o jednym z ich spotkań, co stało się podstawą humorystycznej narracji utworu. Ringo również zagrał na tamburynie w piosence Lynsey „Don’t You Remember When,” którą napisała dla Dame Very Lynn. Wspólnie spędzili czas na jam sessions z Georgem Harrisonem, jednak techniczne problemy, takie jak wyczerpanie baterii w magnetofonie, zniszczyły niektóre nagrania, co także stało się anegdotą z tego okresu ich relacji​.
 

 


6  grudnia - Telewizja BBC ogłasza, że w Święta Bożego Narodzenia wyemituje kilka filmów Beatlesów, łącznie z tym z Shea Stadium oraz "Magical Mystery Tour", które od lat 60-tych nie były w ogóle emitowane. Wkrótce na kanałach BBC1 i BBC2 emitowane są specjalnie do tego celu przygotowane reklamówki filmów. Fakt ten z pewnością pomaga Wings w reklamie swojej trasy. W tym samym czasie George i Olivia uczestniczą w pokazie Springfield Boys Club Christmas, zorganizowanym w Big Hill w północno-zachodnim Londynie.

7  grudnia - Na pierwszym koncercie w Empire Pool w Wembley, Wings dodają do repertuaru utwory, "Cook Of The Hiuse" oraz "Baby Face". 

 


Goodnight Tonight (7.12.1979 - Wembley)

 

14  grudnia - Dziś rano za sceną City Hall w Newcastle zespół udziela wywiadu dla Tyne-Tees Television i programu dla dzieci pt. 'Saturday Shake Up'. W 24-minutowym programie pokazane zostaną teledyski "Old Siam Sir", "Goodnight tonight" oraz "Wonderful Christmastime" a show zostanie wyemitowany 22 grudnia w sobotę o godz 11:46.

15  grudnia - Na koncercie Wings w Edinburgh Odeon w czasie wykonywania utworu "Spin It On" dochodzi do przerwy w dostawie prądu. Aby zabawić publiczność w czasie naprawiania usterki, Denny wykonuje kilka sztuczek akrobatycznych i pokazuje swój zabawny chód "Max Wall". Na ratunek przychodzi mu jeszcze sekcja dęta, grając "When The Saints Go Marching In", a w tym samym czasie Linda  zagrzewa publiczność do wspólnego śpiewania tego standardu. Usterka zostaje usunięta po 6minutach i koncert może się odbyć dalej. 
 

 

21  grudnia - Po wielu zapowiedziach w programie BBC3 rozpoczyna się emisja bloku"The Beatles At Christmas", a pierwszym filmem jest oczekiwana od dawna produkcja "Magical Mystery Tour". To trzecia emisja telewizyjna tego filmu i jednocześnie pierwsza w telewizji brytyjskiej od 5 stycznia 1968.

  W tym samym czasie w Szkocji stacja radiowa Clyde radio transmituje nagrany wcześniej wywiad z Paulem.


22  grudnia Blok filmowy 'Beatles At Christmas' trwa nadal na kanale BBC2. Dziś w jego ramach emitowany jest "Help!" - i jest to piąta brytyjska emisja tego filmu.
 
 


23  grudnia
- Sesja BBC z Beatlesami trwa w najlepsze. W tym dniu Brytyjczycy mają okazję zobaczyć "The Beatles At The Shea Stadium" - dokumentalny film z zarejestrowanym koncertem z 15 sierpnia 1965. To pierwsza brytyjska emisja tego filmu od czasu transmisji w BBC1 w sobotę  27 sierpnia 1966.

 

24  grudnia
- Czwarty dzień bloku z ukochanym przez Brytyjczyków zespołem, choć tydzień wcześniej The Clash wydali
swój album "London Calling", na którym w tytułowym utworze zespół śpiewa "bzdurna Beatlemania poszła w zapomnienie". Warto pamiętać, że 1979 to ciągle era punk rocka. Nie tylko w UK.  Jako czwarty film z Beatlesami wyświetlany jest "Yellow Submarine" - wersja europejska - pełna (w amerykańskiej wersji usunięto pewne fragmenty dialogów, a także skrócono niektóre sceny, aby dostosować czas trwania filmu do standardów emisji telewizyjnej lub kinowej w Stanach Zjednoczonych). Nieco wcześniej tego samego dnia tym razem na kanale BBC1, swą drugą i końcową transmisję w telewizji brytyjskiej otrzymuje film dokumentalny "Wings Over The World".
 

 
 
 
25  grudnia - Chociaż miliony telewidzów oglądają dzisiaj w sieci ITV film z Jamesem Bondem pt. "Goldfinger", najbardziej zagorzali z fanów The Beatles wybierają kanał BBC2 oglądając piątą telewizyjną emisję filmu "A Hard Day's Night". 
 
W ramach świątecznego prezentu Paul kupuje Lindzie - za cenę 40 tysięcy funtów 80-cio akrowe ranczo w pobliżu rzeki 
Tanque Verde w Arizonie. Linda zakochuje się w tym miejscu jeszcze podczas pobytu tam w latach 60-tych. Uczęszczała na Uniwersytet Arizony, gdzie studiowała historię sztuki i rozpoczęła karierę w fotografii. Jej opowieści z tego okresu pewnie były natchnieniem dla jej męża. Na farmie para będzie hodować konie ukochanej rasy Lindy, Appaloosa. Położone w pobliżu podnóża gór Rincon i blisko przełęczy Redington, ranczo jest dostępne przez zakurzoną czarną drogę po dalekiej wschodniej stronie Tucson. Jego lokalizacja oferuje prywatność i odosobnienie, co czyni go idealną przystanią dla rodziny w miesiącach wiosennych i letnich. Mieszkańcy szanowali ich prywatność, pozwalając Paulowi, Lindzie i ich dzieciom cieszyć się stosunkowo normalnym życiem. 

  
Do dzisiaj Paul jest właścicielem rancza. W grudniu 2024 był tam widziany ze swoją żoną, Nancy Shewell McCartney z okazji ceremonii wprowadzenia jej do W. P. Carey Alumni Hall of Fame (co miało miejsce na Arizona State University - ASU). Obecna żona Paula McCartneya, jest znaną bizneswoman i członkinią zarządu przedsiębiorstwa Shevell Group of Companies, które zajmuje się transportem i logistyką. Przy tej okazji Paul McCartney towarzyszył swojej żonie na ceremonii, co wywołało oczywiście lokalne zainteresowanie. Miłość McCartneyów do ASU jest oczywista. W marcu tego roku Sir Paul zamieścił na Facebooku zdjęcie swojego psa w kołnierzu ASU. To pasja, którą Shevell dzieli z rodziną, w tym z synem Arlenem Blakemanem, który również przyszedł na jej ceremonię sławy.
 
 

26 grudnia - Emisją filmu "Let it Be" z 1970 kończy się blok BBC poświęcony Beatlesom. To trzecia emisja filmu w brytyjskiej telewizji. 

 

 
29 grudnia - Wśród dzikiej histerii wywoływanej pogłoskami, według których Beatlesi wystąpią  dziś wieczorem na scenie, Wings grają w ramach specjalnego  koncertu, zorganizowanego w londyńskim Hammersmith Odeon, w ostatni wieczór z cyklu 'Concert for  Kampuchea', który rozpoczęto 26 grudnia. Zebrane środki przekazane są  bezpośrednio agencji ONZ zajmującej się pomocą mieszkańcom Kampuczy. Koncerty są bezpośrednim wynikiem osobistych spotkań Paula z Sekretarzem Generalnym ONZ, Kurtem Waldheimem, do których doszło minionej jesieni.
 

 
Dając nieco skrócony występ Wings wyrzucają z playlisty "Wonderful Christmastime", dodając ponownie "Cock Of The Hous", aby w końcowej części wieczoru wystąpić  jako część supergrupy 'Rockestra', w kład której wchodzi jeszcze 11 muzyków gościnnych
takich jak Billy Bremner i Dave Edmnds z grupy Rockpile, James Honeyman-Scott (The Pretenders), Robert Plant, John Paul Jones i John Bonham (wszyscy z Led Zeppelin) czy Gary Brooker (Procol Harum). Na scenie będzie także lider The Who, Pete Townsend, o którym Paul powie: "Jedyny wariat, który nie chciał założyć srebrnego garnituru!" Pete jest podpity, pomylił godziny koncertu, ale na scenie daje czadu, choć krytycy opisujący te wydarzenie zauważyli,m że często fałszował, grał poza tonacją a czasem zupełnie nie grał.  Warto zaznaczyć, że to był okres "wielkiego picia" w życiu lidera The Who, choć z pewnością daleko mu było do picia w stylu zmarłego rok wcześniej Keitha Moona.
 Nie było oczywiście nikogo z Beatlesów, nawet na widowni. O Johnie Lennonie publiczność usłyszała tylko raz, kiedy w trakcie koncertu Wings przez scenę przeszedł zabawkowy robot. Paul zauważając go wykrzyknął: "Nie! To nie John Lennon!" 


31 grudnia  - John w tym samym czasie przebywa w Nowym Jorku, gdzie razem z Yoko kończą działalność wielu swych firm, między innymi Bag Productions Lts oraz Joko Films Ltd. 31 grudnia w ramach zabawy sylwestrowej, John i Eliot Mintz organizują swoje  pierwsze (i ostatnie) spotkanie w Club Dakota w mieszkaniu Johna. Ubrani w czarne fraki i krawaty zapraszają gości na organizowane przez nich "grzeczne" przyjęcie. Jedyną osobą, która zgadza się w nim wziąć udział jest Yoko Ono.
       To ostatni cały grudzień Johna. 

 
Na listach przebojów Billboardu  w Ameryce pierwsza piątka najlepiej się sprzedających singli widzimy: 1. Rupert Holmes - "Escape (The Piña Colada Song)", 2. K.C. & The Sunshine Band -  "Please, Don't Go", 3. Styx - "Babe", 4. Stevie Wonder - "Send One Your Lov", 5. Commodores - "Still". Dzień później na listach w Wielkiej Brytanii czoło list otwiera wielki hit Pink Floydów - "Anothe Brick In The Wall". Dalej to: 2. ABBA - "I Have A Dream", 3. Fiddler's Dram - "Day Trip To Bangor", 4. Tourists (Dave R. Stewart i Annie Lennox, duet który niebawem zyska sławę pod inną nazwą - jako Eurythmics) - "I Only Want To Be With You". 5. The Pretenders - "Brass In Pocket".
 Najlepsze single 1979 roku w Ameryce to: 1. The Knack - "My Sharona", 2. Donna Summer - "Bad Girls", 3. Chic - "Le Freak", 4. Rod Stewart - "Da Ya Think I'm Sexy", 5. Peaches and Herb - "Reunited".  Na 52. "Wings - "Goodnight Tonight". 


W Wielkiej Brytanii: 1. Art Garfunkel - "Bright Eyes", 2. "Village People - "Y.M.C.A.", 3. Cliff Richard - "We Don't Talk Anymore", 4. Dr. Hook - "When You're In Love With A Beautiful Woman", 5. Tubeway Army - "Are 'Frends' Electric".
 



Historia The Beatles
History of  THE BEATLES