"What's My Name" '2019. Nowy album Ringo.

Wydany: 25 października 2019
Nagrana w: Rocabella Studio
Wytwórnia: Universal Music Entertainment
Producent: Ringo Starr 
Długość: 34'









  1."Gotta Get Up to Get Down"
  2."It's Not Love That You Want"
  3."Grow Old with Me" (John Lennon)
  4."Magic"   
  5."Money"  Janie Bradford & Berry Gordy)  
  6."Better Days"   
  7."Life Is Good"
  8."Thank God for Music"
  9."Send Love Spread Peace"
10."What's My Name"


Obsada:
Joe Walsh, Edgar Winter, Dave Stewart, Benmont Tench, Steve Lukather, Nathan East, Colin Hay, Richard Page, Warren Ham, Windy Wagner, Kari Kimmel i

Czytaj więcej na https://muzyka.interia.pl/wiadomosci/news-ringo-starr-nowa-plyta-what-s-my-name-wsrod-gosci-paul-mccar,nId,3208061#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
RINGO 
PAUL 
Joe Walsh (The Eagles, prywatnie szwagier Ringo)
Dave Stewart (Eurythmics)
Richard Page (Mr.Mister)
Steve Lukather (Toto)
Edgar Winter
Colin Hay (Men At Work)
Benmonth Tench (Tom Petty & The Heartbreakers )
i inni


Pierwszą rzeczą, o której pomyślałem przesłuchując najnowszy, 20-ty już studyjny album Sir Richarda Starkey'a to cudowny fakt, że barwa głosu perkusisty zespołu po kilkudziesięciu latach od śpiewania w The Beatles ... brzmi tak samo lub prawie tak samo, czego już na pewno - sam miałem okazję się o tym przekonać dwa razy - nie można powiedzieć o głosie Sir Paula. Ringo wygląda też chyba lepiej, jak na swoje lata, niż sławniejszy kolega z Fab Four. 
Bruce Sugar (inżynier dźwiękowy, współpracownik Ringo od wielu lat) oraz Ringo i Paul - zdjęcie z okresu pracy nad albumem "What's My Name"

A co mogę napisać a najnowszym albumie Ringo Starra ? Napiszę dyplomatycznie, że jedynym albumem muzyka, który w sumie podoba mi się nawet w całości, to wydany w 2008 "Liverpool 8". Ani ten najnowszy, ani żaden poprzedni specjalnie mnie nie zachwyciły, ale to przecież nie niespodzianka. Przy całym szacunku i miłości do Ringo, jako członka mojego ukochanego zespołu, to muszę przyznać, o czym wie zresztą cały świat, że muzycznym geniuszem nie był, nie jest i jakiś tam popyt na jego albumy jak i koncerty, to przede wszystkim sentyment do The Beatles, którego Sir Richard był bardzo mocną częścią. Muzyce najnowszego albumu "What's My Name" specjalnie nie pomogła cała ekipa "dinozaurów" muzyki rockowej, która pomagała mu nagrywać ten album, jak i ostatnio obecna w składzie jego All His Starr Band. Ringo dał tym muzykom nowe życie i oczywiście wielki szacunek dla niego za to. A znaleźli się wśród współ-kompozytorów nowych piosenek Ringo całkiem nieźli muzycy. Ich lista znajduje się wyżej. Jednemu muzykowi, który wystąpił na tej płycie, z kolei to Ringo zawdzięcza spore zainteresowanie albumem.

 
Udział Paula w nagraniu piosenki "Grow Old With Me", jednej z ostatnich kompozycji napisanych przed śmiercią przez Johna Lennona, wydanej w jego wykonaniu dopiero w 1984 roku, na albumie "Milk And Honey" zelektryzował muzyczny świat, nie tylko w ramach beatle-newsów. Ringo słowa Johna, dedykowane w chwili pisania Yoko (piosenka podpisana jest przez oboje Lennonów), pięknie wyśpiewuje dla Barbary Ringo. Z towarzyszeniem McCartney'a w chórkach oraz oczywiście na basie. Dla mnie to najlepszy numer na płycie.
RINGO: Zaśpiewałem tą piosenkę najlepiej jak mogłem. Dobrze sobie z tym radzę, gdy myślę tak głęboko o Johnie. Dałem z siebie co najlepsze. Daliśmy z siebie to co najlepsze. Bo dobrą rzeczą związaną z tym jest to, że chciałem, aby Paul zagrał w tym numerze i on się na to zgodził. Paul zagrał na basie i trochę ze mną podśpiewywał. W pewnym sensie  jest tam zna mi także John. I nie mówię tego, by reklamować piosenkę. W piosence jestem razem z Paulem. A Jack zaaranżował dla mnie smyczki i jeśli się dobrze wsłuchasz, to rozpoznasz tam fragment z "Here Comes The Sun" George'a Harrisona. W pewnym sensie jest w tym nagraniu cała nasza czwórka.
Grow Old With me - wersja autorska Johna.

Wszystkie kompozycje są autorstwa Ringo,ale we współpracy z całą ekipą muzyków wymienionych powyżej (prócz dwóch zaznaczonych). To oczywiście wspomniana kompozycja Lennona. Druga to klasyk Motown, kompozycja autorstwa twórcy tej soulowej wytwórni muzycznej, Berry'ego Gordy'ego, którą śpiewali także Beatlesi (główny wokal należał do Johna) i wydali na swoim drugim albumie "With the Beatles" (link tutaj). Tytułowa piosenka, pierwszy singiel z nowego albumu, to wspólna praca Ringo i Colina Hay'a, wokalisty australijskiego zespołu Men At Work, znanego przede wszystkim z wielkiego hitu lat 80, "Down Under", od wielu już lat grającego w zespole Ringo. W numerze Ringo wraca do czasów z The Beatles: From Paul to John / To playing in German bars / From mono to stereo / Hitting number one /And having all the fun /And lighting up the radio. I kończy: Nothing stays the same / But I'm still in the game / What's my name? (Ringo!) No tak, z pewnością Ringo jest wciąż "w grze", choć z pewnością stadionów jak Paul nie zapełni.
Muzyka nagrywana była w domowej atmosferze studia Rocabella w Los Angeles, którego właścicielem jest Starr. Muzyk opowiadał w wywiadzie, że nie chciał już nagrywać w typowym studiu, gdzie muzycy od ekipy technicznej oddzieleni są szklaną ścianą. 
RINGO: Wszyscy sa tutaj, ci których zapraszam. To najmniejszy klub w mieście. Uwielbiam to, być w domu, móc się przywitać z żoną... I to było dobre dla mnie i muzyki... 

I chyba tyle. Milutka, ciepła, bezpretensjonalna muzyka Ritchi'ego, wpadająca jednym uchem i wypadająca następnym. Pomijając pierwszy utwór, lekko eksperymentalny, to słyszymy na niej dobrego, starego Ringo. Dla fanów The Beatles. Czy Ringo odwiedzi jeszcze raz nasz kraj? Niewykluczone.

                   * Historia The Beatles *
                    
Blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki
       
HISTORY of  THE BEATLES



4 komentarze:

  1. Głos Ringo brzmi wciąż jak za czasów The Beatles? To nie jest dobra wiadomość!!!! :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Do końca nie jest to taka najgorsza płyta. W stylu Ringo i nie ma co więcej wymagać. Dzięki za wyrozumiałość dla niego ;) Adam 230

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak na Ringo, ta płyta wcale nie jest taka najgorsza.
    Rzeczywiście, "Liverpool 8" jest naprawdę udana, ale mi bardzo przypadły do gustu także - oczywiście - "Ringo" i... mało znana "Old Wave"; to płyta zapomniana, a szkoda bo jest tam sporo dobrego grania.
    Ringo, jaki jest każdy widzi, ale trzeba przyznać, że wciąż potrafi nagrać płytę w swoim stylu. O ile "Ringo 2012", "Y Not" i "Give More Love" nie zachwycały szczególnie (nawet jak na standardy Starra), o tyle "What's My Name" jest naprawdę "bardzo Ringo" i, jeśli to faktycznie ma być jego ostatni album, jak zapowiada, to moim zdaniem kończy swoją karierę "bardzo Ringo".
    Pozdrawiam, dzięki za super robotę, którą wykonujesz, uwielbiam tego bloga.
    PS: cieszy mnie też, że oprócz zainteresowań muzycznych, zgadzamy się też, co do kandydata ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie napisane! Nic dodać, nic ująć. Chciałbym więcej sił wkładać w omawianie twórczości ex-Beatlesów, w tym Ringo, ale ... Dzięki za taki fachowy i ciepły komentarz. Cały!

    OdpowiedzUsuń