Wczoraj umieściłem nowy opis piosenki "She Loves You". Zgodnie z wcześniejszą deklaracją, że niektóre posty omawiające daną piosenkę, a pisane wiele lat temu, uzupełnię. Wtedy miałem inny obraz swego bloga. Przekazać niezbędne minimum odnośnie piosenek, albumów, samego zespołu, na tyle by zainteresować czytającego samym zespołem. Bo nie jest tak różowo, patrząc choćby na ostatnie zestawienie przebojów wszech-czasów jedynej dającej się słuchać - teraz, od strony muzyki oczywiście - radiostacji, jaką jest Program 3, popularna Trójka. Piosenka ukazała się na czwartym singlu zespołu, który na stronie B miał przeuroczy numer "I'll Get You". Napisałem w tamtym poście, że dla mnie strona B zawierała lepszą piosenkę i do dzisiaj tak uważam i nie zamierzam w tej sprawie zmieniać zdania, choć na świecie każdy zna "She Loves You", "I'll Get You" chyba tylko fani zespołu.
Uważam, że to bardzo ważna pozycja w całym katalogu nagrań The Beatles. Ogólnie się uważa, o czym piszę też niżej jak i w opisie piosenki "She Loves You", że czwarty singiel zespołu jeśli nie zapoczątkował Beatlemanię to przynajmniej wzniósł ją na niebotyczne szczyty. I to także dzięki stronie B. Niedaleko wprawdzie było do przyszłych czasów, kiedy powszechnie będzie się uważać, że nawet wydanie chrapania Ringo czy singla z pustym nagraniem fani kupowaliby w ciemno, to w 1963 roku fani chłonęli wszystko co nagrywali Beatlesi jak gąbka i wciąż im było mało.
Specyfika płyt winylowych to zawsze ciekawość co jest z obu stron. W przypadku The Beatles powoli przestawało to mieć znaczenie. Ważne, że na drugiej stronie singla grają też ich ulubieńcy. Czwarty singiel zespołu oprócz szalenie gigantycznego hitu miał na swojej drugiej stronie nie mniejszy hit, który poprzez swój awanturniczy tekst ("w końcu i tak zdobędę ciebie" - w domyśle - "i tak będę ciebie miał) zaakceptowali w euforii także fani płci męskiej. "I'll Get You" swoją urodą znacznie zwiększył popularność całego singla. Fani otrzymali najlepszy jak dotąd singiel z dwiema bardzo udanymi piosenkami (dodam, że moim zdaniem równie udaną stroną B poprzedniego singla, "From Me To You" był utwór "Thank You Girl"), a reszta, jak to się mówi, jest historią...
Przez wiele lat nie znałem tej piosenki, gdyż polskie radio nie grało tej piosenki - lub tego nie pamiętam. Zbierałem już albumy zespołu, ale piosenka ta ukazała się na dużym krążku dopiero po latach, na składankowym "Past Masters". Pamiętam moje zdumienie i z miejsca zachwyt, gdy usłyszałem ten utwór. Byłem zawsze fanem wczesnych nagrań zespołu takich jak "Please Please Me", "This Boy" czy "It Won't Be Long", z tzw. drugiego garnituru przebojów zespołu. Na pierwszej składance odkryłem piosenki, których wcześniej zupełnie nie znałem. Właśnie "I'll get You" czy także bardzo lubioną przeze mnie "Thank You Girl". Tyle tytułem wstępu. Przed przeczytaniem opisu tej piosenki warto przeczytać tekst o "She Loves You" (ta sama sesja nagraniowa), choć zamieszczam tutaj niektóre fragmenty tekstu, tam już zamieszczonego.
Strona B: I'll Get You
Singiel: She Loves You
Uważam, że to bardzo ważna pozycja w całym katalogu nagrań The Beatles. Ogólnie się uważa, o czym piszę też niżej jak i w opisie piosenki "She Loves You", że czwarty singiel zespołu jeśli nie zapoczątkował Beatlemanię to przynajmniej wzniósł ją na niebotyczne szczyty. I to także dzięki stronie B. Niedaleko wprawdzie było do przyszłych czasów, kiedy powszechnie będzie się uważać, że nawet wydanie chrapania Ringo czy singla z pustym nagraniem fani kupowaliby w ciemno, to w 1963 roku fani chłonęli wszystko co nagrywali Beatlesi jak gąbka i wciąż im było mało.
Przez wiele lat nie znałem tej piosenki, gdyż polskie radio nie grało tej piosenki - lub tego nie pamiętam. Zbierałem już albumy zespołu, ale piosenka ta ukazała się na dużym krążku dopiero po latach, na składankowym "Past Masters". Pamiętam moje zdumienie i z miejsca zachwyt, gdy usłyszałem ten utwór. Byłem zawsze fanem wczesnych nagrań zespołu takich jak "Please Please Me", "This Boy" czy "It Won't Be Long", z tzw. drugiego garnituru przebojów zespołu. Na pierwszej składance odkryłem piosenki, których wcześniej zupełnie nie znałem. Właśnie "I'll get You" czy także bardzo lubioną przeze mnie "Thank You Girl". Tyle tytułem wstępu. Przed przeczytaniem opisu tej piosenki warto przeczytać tekst o "She Loves You" (ta sama sesja nagraniowa), choć zamieszczam tutaj niektóre fragmenty tekstu, tam już zamieszczonego.
Strona B: I'll Get You
Singiel: She Loves You
Kompozycja: Lennon (70%) % McCartney (30%)
Wydany: 23 sierpnia 1963 (UK), 16 września 1963 (USA)
Indeks: (UK: Parlophone R5015), (US: Vee-Jay VJ 584)
Kompozycja: Lennon (50%) - McCartney (50%)
Nagranie: 1 lipca 1963
Producent: George Martin
Inżynier nagrania: Norman Smith
Asystent inżyniera: Geoff Emerick
Indeks: (UK: Parlophone R5015), (US: Vee-Jay VJ 584)
Kompozycja: Lennon (50%) - McCartney (50%)
Nagranie: 1 lipca 1963
Producent: George Martin
Inżynier nagrania: Norman Smith
Asystent inżyniera: Geoff Emerick
Miks: 4 lipca 1963
Podejścia: nieznane
Podejścia: nieznane
Obsada:
JOHN: śpiew, harmonijka (Hohner), rytmiczna gitara 1962 Gibson J160E), klaskanie
PAUL: śpiew, gitara basowa (1961 Hofner 500/1), klaskanie JOHN: śpiew, harmonijka (Hohner), rytmiczna gitara 1962 Gibson J160E), klaskanie
GEORGE: chórki, rytmiczna gitara (Gretsch Duo Jet), klaskanie
RINGO: perkusja (1963 Ludwig Downbeat Oyster Black Pearl)
Napisana w podobnej konwencji jak „From Me To You”, miała być kolejnym singlem zespołu ale w ostatniej chwili „spadła” na stronę B, bo pojawiła się, typowana przez zespół i producenta jako bardziej przebojowa „She Loves You”. Podobnie też jak z piosenką ze strony A, nie zachowała się wersja stereo tej piosenki. Przez bardzo długi okres czasu piosenka uważana za najlepszą z tych, które ukazały się na stronach B singli zespołu.
Przez pewien czas sąsiadem Mimi i George'a Smith był burmistrz Woolton. Zapomnijmy więc o tej całej później dorabianej "biedzie" czterech Beatlesów. Zdecydowanie Johnowi z całej czwórki wiodło się w dzieciństwie i młodości pod tym względem najlepiej. Początkową inspiracją do powstania tekstu piosenki był fragment protest songu amerykańskiej artystki Joan Baez, "All My Trials": It’s not like me to pretend.
PAUL: Ma w sobie bardzo interesujący akord: It's not easy to pretend... To jest jak D przechodzące w A-dur, co jest niezwykłe. Przeważnie z D przechodzisz do A-moll. To wszystko zmienia i to dlatego zawsze jest takie fascynujące, więc tak zrobiłem...
Z radiowego wywiadu w Szwecji 24 października 1964 roku (dla Klas
Burlinga z Sveriges Radio show, Pop 63)
PAUL: Napisaliśmy "She Loves You" w hotelu, choć zaczęliśmy ją pisać już w furgonetce. W Newcastle. Najpierw jednak napisaliśmy "I'll Get You".
JOHN: Strona A "She Loves You" miała być stroną B.
PAUL: Więc najpierw napisaliśmy „I'm Get You”, która jest stroną B. A potem pojawiło się „She Loves You”. Wiesz, mamy z tego pomysły. Potem to nagraliśmy. I proszę bardzo.
Klas: Brzmi bardzo łatwo.
JOHN: Czasami jest to łatwe, czasem trudne.
PAUL: Oj taaa....
RINGO: Czasami mamy trudności.
Klas: Dzięki, Ringo.
Klas: Brzmi bardzo łatwo.
JOHN: Czasami jest to łatwe, czasem trudne.
PAUL: Oj taaa....
RINGO: Czasami mamy trudności.
Klas: Dzięki, Ringo.
Szwecja, 1963 |
Zabawny jest komentarz JOHNA do tej
piosenki: To był Paul ze mną, próbujący napisać piosenkę ale nie
wyszło. Paul zaś uważał w owym czasie tą piosenkę za swoją ulubioną i do dzisiaj uważa ją za jedną ze swoich ulubionych, i chętnie ją wykonywał na swoich koncertach, choć dzisiaj uważa się, że większość pracy twórczej w powstanie piosenki włożył John, pomimo słów kolegi.
PAUL: To jeden najstarszych numerów zesp0łu, ale powstał już gdy byliśmy zespołem. Pamiętam jak pisaliśmy ją ramię w ramię, on dodawał akord, ja, on dodawał jakieś słowa, po chwili ja. Lub na odwrót. Na dole była Mimi i pamiętam, że śpieszyliśmy się, żeby zdążyć z piosenką, zanim skończy się moja wizyta w domu Johna. Kocham tą piosenkę, zawsze bardzo lubiłem te nasze zmęczone „oh yeah, oh yeah”, które było takie bardzo charakterystyczne, bardzo 'beatlesowskie'.
Dla mnie i dla Johna, choć mogę mówić tylko w swoim imieniu, słowa jak 'imagine' (wyobraź sobie) i 'picture' (obraz) pochodziły z twórczości Lewisa Carrolla. Ten jego pomysł by prosić czytelnika by wyobraził sobie, 'Chodź ze mną jeśli chcesz...', Wejdź proszę do mojego...', 'Wyobraź sobie siebie na łodzi (Picture yourself in a boat). To cię wciąga. To był taki dobry trick. Obaj kochaliśmy Lewisa Carrolla i jego książki o Alicji w Krainie Czarów i byliśmy zafascynowani jego surrealistycznym światem więc to była mila do napisania piosenka.
Dla mnie i dla Johna, choć mogę mówić tylko w swoim imieniu, słowa jak 'imagine' (wyobraź sobie) i 'picture' (obraz) pochodziły z twórczości Lewisa Carrolla. Ten jego pomysł by prosić czytelnika by wyobraził sobie, 'Chodź ze mną jeśli chcesz...', Wejdź proszę do mojego...', 'Wyobraź sobie siebie na łodzi (Picture yourself in a boat). To cię wciąga. To był taki dobry trick. Obaj kochaliśmy Lewisa Carrolla i jego książki o Alicji w Krainie Czarów i byliśmy zafascynowani jego surrealistycznym światem więc to była mila do napisania piosenka.
Jeśli czytaliście opis piosenki "She Loves You" to wiecie, że zespół nagrał ją na tej samej sesji, w historii zespołu jednej z najbardziej zwariowanych. Zespół nagrywał ją w czasie swoistego oblężenia, gdyż po całym budynku EMI na Abbey Road grasowały hordy oszalałych na punkcie swoich ulubieńców fanek. 'Barbarzyńcy u bram miasta' żartował Johna, choć były wtedy takie momenty, gdy nikomu nie było do śmiechu.
GEOFF EMERICK: Na wiele sposobów sesja "She Loves You" [także "I'll Get You"] była
punktem zwrotnym w karierze zespołu. Od tego czasu stali się więźniami
studia, utracili wolność poruszania się po pomieszczeniach EMI. Zostali
wirtualnymi więźniami Abbey Road.
Sesja "She Loves You"/"I'll Get You" stworzyła singiel z dwiema bardzo udanymi piosenkami, z których oczywiście ta z chwytliwym 'Yeah yeah yeah" jako promujący numer z singla odtwarzany był wszędzie częściej, stając się z czasem hymnem rodzącej się początkowo w stolicy kraju Beatlemanii na skalę dotąd niepojętą (oczywiście zespół był już "bogami" w rodzinnym Liverpoolu, ale jak wiemy, to co ma się liczyć w Wielkiej Brytanii, musi się liczyć w Londynie.
Rodzące się zjawisko pięknie opisał Andrew Oldham, asystent Epsteina, późniejszy menadżer The Rolling Stones (przyszłych, największych rywali Fab Four), który oglądał koncert zespołu w połowie 1963 roku w towarzystwie Briana Epsteina: Tamtego wieczoru ryk widowni odczułem jak emocjonalny cios w klatkę piersiową. Nastolatkowie wyrażali coś wykraczającego poza stłumioną seksualność. Krzyki były dźwiękiem przyszłości. Mimo, że nie znałem całego świata, usłyszałem jego zbiorowy krzyk. Potęga The Beatles poruszała i odmieniała umysły oraz ciała ludzi na całym świecie. Nie zobaczyłem tego - ale usłyszałem i poczułem. Oldham zerknął wtedy na Epsteina, obaj mieli łzy w oczach.
Sesja "She Loves You"/"I'll Get You" stworzyła singiel z dwiema bardzo udanymi piosenkami, z których oczywiście ta z chwytliwym 'Yeah yeah yeah" jako promujący numer z singla odtwarzany był wszędzie częściej, stając się z czasem hymnem rodzącej się początkowo w stolicy kraju Beatlemanii na skalę dotąd niepojętą (oczywiście zespół był już "bogami" w rodzinnym Liverpoolu, ale jak wiemy, to co ma się liczyć w Wielkiej Brytanii, musi się liczyć w Londynie.
Rodzące się zjawisko pięknie opisał Andrew Oldham, asystent Epsteina, późniejszy menadżer The Rolling Stones (przyszłych, największych rywali Fab Four), który oglądał koncert zespołu w połowie 1963 roku w towarzystwie Briana Epsteina: Tamtego wieczoru ryk widowni odczułem jak emocjonalny cios w klatkę piersiową. Nastolatkowie wyrażali coś wykraczającego poza stłumioną seksualność. Krzyki były dźwiękiem przyszłości. Mimo, że nie znałem całego świata, usłyszałem jego zbiorowy krzyk. Potęga The Beatles poruszała i odmieniała umysły oraz ciała ludzi na całym świecie. Nie zobaczyłem tego - ale usłyszałem i poczułem. Oldham zerknął wtedy na Epsteina, obaj mieli łzy w oczach.
Mimo rosnącej ciągle popularności Beatlesi pozostawali nadal niepewnie tego co będzie dalej, choć oczywiście myśli o "pęknięciu bańki mydlanej" (o którą będą pytani już za rok w USA) jeszcze ich nie nachodziły.
JOHN: Sukces to sprawa niemierzalna. Gdyby to było możliwe, wiedziałbym, że go odnieśliśmy, kiedy Roy Orbison zapytał czy może nagrać dwie z naszych piosenek [znajdź na blogu informacje o trasie zespołu z wymienionym amerykańskim muzykiem, znanym najbardziej ze swego hitu, "Pretty Woman"; po latach grającego z George'm Harrisonem w Travelling Willburys].
GEOFF EMERICK: Wieczorna sesja odbywała się na kilka sposobów. Do tego czasu większość fanów zdążyła się już rozejść i podniecenie minęło, i nagrywaliśmy piosenkę - "I'll Get You" - nie tak dobrą jak "She Loves You".
Sama sesja nagraniowa piosenki "I'll Get You" nie była jednak wcale prosta i nieskomplikowana, co np. mogły sugerować biegające gdzieś w budynku fanki i chęć zespołu by jak najszybciej uciec. Gdy sytuacja się w jakiś sposób uspokoiła i w studiu Martin uzyskał informację, że fani systematycznie są wypraszani (wyciągani) z budynku EMI, zarządził powrót do pracy. Cała wieczorna sesja tego dnia poświęcona była "I'll Get You", wtedy jeszcze "Get You In The End”. Ciężkiej, bo ponad 3-godzinnej. John musiał kilka razy zmieniać swoją partię na harmonijce, która, za namową Normana Smitha została w nagraniu zdublowana. Sam fakt, że harmonijkę Johna słychać przez cały utwór, co też go wyróżnia, oznacza, że nie nagrano utworu w prosty sposób "na żywo" i wybierając później najlepszy take. Trzy dni później, 4 lipca 1963 r., utwór został zmiksowany w mono przez George'a Martina i Geoffa Emericka w EMI Studio Two. Tytuł wciąż jeszcze brzmiał „Get You In The End”, więc między 4 lipca a wydaniem singla w Wielkiej Brytanii 23 sierpnia postanowili zmienić nazwę utworu „I'll Get You”.
JOHN: Sukces to sprawa niemierzalna. Gdyby to było możliwe, wiedziałbym, że go odnieśliśmy, kiedy Roy Orbison zapytał czy może nagrać dwie z naszych piosenek [znajdź na blogu informacje o trasie zespołu z wymienionym amerykańskim muzykiem, znanym najbardziej ze swego hitu, "Pretty Woman"; po latach grającego z George'm Harrisonem w Travelling Willburys].
GEOFF EMERICK: Wieczorna sesja odbywała się na kilka sposobów. Do tego czasu większość fanów zdążyła się już rozejść i podniecenie minęło, i nagrywaliśmy piosenkę - "I'll Get You" - nie tak dobrą jak "She Loves You".
Sama sesja nagraniowa piosenki "I'll Get You" nie była jednak wcale prosta i nieskomplikowana, co np. mogły sugerować biegające gdzieś w budynku fanki i chęć zespołu by jak najszybciej uciec. Gdy sytuacja się w jakiś sposób uspokoiła i w studiu Martin uzyskał informację, że fani systematycznie są wypraszani (wyciągani) z budynku EMI, zarządził powrót do pracy. Cała wieczorna sesja tego dnia poświęcona była "I'll Get You", wtedy jeszcze "Get You In The End”. Ciężkiej, bo ponad 3-godzinnej. John musiał kilka razy zmieniać swoją partię na harmonijce, która, za namową Normana Smitha została w nagraniu zdublowana. Sam fakt, że harmonijkę Johna słychać przez cały utwór, co też go wyróżnia, oznacza, że nie nagrano utworu w prosty sposób "na żywo" i wybierając później najlepszy take. Trzy dni później, 4 lipca 1963 r., utwór został zmiksowany w mono przez George'a Martina i Geoffa Emericka w EMI Studio Two. Tytuł wciąż jeszcze brzmiał „Get You In The End”, więc między 4 lipca a wydaniem singla w Wielkiej Brytanii 23 sierpnia postanowili zmienić nazwę utworu „I'll Get You”.
Znamienne słowa o zwariowanej sesji zespołu zamieszcza Geoff Emerick,w swojej autobiograficznej książce "Here, There and Everywhere, My Life Recording The Music of The Beatles", w owym czasie młody dźwiękowiec rozpoczynający pracę w EMI (studiu przy Abbey Road, jako asystent Normana Smitha).GEOFF EMERICK: Szerze mówiąc rzadko takie coś słyszałem. Nadal uważam, że ten singiel jest jednym z najbardziej ekscytujących nagrań w całej karierze The Beatles. Oczywistym jest, że Norman Smith miał także bardzo dużo wspólnego z jakością nagrania. Najwyraźniej dużo myślał wcześniej o tym, jak jeszcze poprawić jakość nagrań The Beatles i na tej sesji dokonał dwóch znaczących zmian. Po pierwsze, korzystając z urządzenia elektronicznego zwanego „kompresorem”, postanowił zmniejszyć zakres dynamiki, - różnicę między najgłośniejszymi oraz najcichszymi sygnałami - bas i bębny niezależnie od siebie; w przeszłości były one ściśnięte razem, ponieważ tworzyły sciężkę sekcji rytmicznej. Drugą zmianą było to, że zdecydował, że nad zestawem perkusyjnym będzie zawieszopn y dodatkowy mikrofon - tzw. "górny". Rezultat był taki, że rytm był bardziej wyraźny, napędzający; bas i perkusja wyraźniejsze i bardziej "widoczne" niż na poprzednich nagraniach Beatlesów. W połączeniu z nową pewnością siebie zespołu i jego bardziej intensywną grą (jestem pewien, że dzięki przypływowi w tym akurat dniu adrenaliny i zwiększonego testosteronu) stanowiło wisieńkę na torcie. Gdy grupa przesłuchiwała kilka pierwszych podejść, zapamiętałem, jak chwalili Norman za wspaniałe brzmienie perkusji. Norman odwrócił się do mnie, mrugnął okiem znacząco i powiedział: "ten stary pies ma jeszcze kilka sztuczek w zanadrzu". To było coś co można było powiedzieć równemu sobie a nie podwładnemu. Zapamiętałem to i zostało to ze mną długo potem. Po raz pierwszy poczułem się częścią teamu.
"I'll Get You" wraz z trzema innymi piosenkami zespołu, "Love Me Do", "She Loves You" oraz "You Know My Name (Look Up the Number)," należy do zbioru piosenek zespołu, dla których nie zachował się jej miks stereo. "She Loves You" uzyskała tylko próbny miks stereo, w Wielkiej Brytanii w 1963 roku, w odróżnieniu od Stanów Zjednoczonych prawie zupełnie nie znanego. Miksy mono obu piosenek z czwartego singla zespołu zostały ukończone w tym samym czasie. Dlaczego? Ponieważ utwór miał być tylko singlem, nie powstawały miksy stereo. Pojawiły się one na albumach w USA i innych krajach, ale w wersji duofonicznych (fałszywe stereo), stworzonych w celu symulacji stereo (bas na jednym kanale, wyższe tony na drugim).
Po wydaniu singla zespół wykonywał obie piosenki na koncertach, jednakże "I'll Get You" pozostała w repertuarze koncertowym jeszcze tylko przez trzy miesiące. Pierwsze znane wykonanie utworu było dla radia BBC na długo przed jego wydaniem. Zaledwie dwa tygodnie po tym, jak utwór został nagrany, The Beatles nagrali 16 lipca 1963 swoją wersję utworu dla programu BBC „Pop Go The Beatles”(bez oczywistej partii harmonijki). To wykonanie zostało wyemitowane miesiąc później, 13 sierpnia. Ponownie "I'll Get You" nagrano dla programu BBC „Saturday Club” 30 lipca (emisja 24 sierpnia) a 1 sierpnia do kolejnej edycji „Pop Go The Beatles”, która została wyemitowana 3 września. Dla telewizji Beatlesi mimowali do playbacku "I'll Get You" 18 sierpnia na potrzeby programu " „Lucky Stars (Summer Spin)” wyemitowanego prawie tydzień później, dokładnie 24. na żywo zagrali utwór w swoim debiucie w programie "Ready, Steady, Go!" 4 października.
Najlepsze - zdaniem Paula McCartney'a - było wykonanie piosenki bez playbacku 13 października 1963, w nadawanym na żywo bardzo popularnym i renomowanym show Vala Parnella, „Sunday Night At The London Palladium” (na zdjęciu), i tą wersję możemy usłyszeć na pierwszej części "Athology". Zamieszczonej tam właśnie na życzenie Sir Paula.
Ciekawostką dla najbardziej zagorzałych fanów (fanatyków?) zespołu jest to, że ok 1'13" trwania piosenki obaj wokaliści mylą tekst, lub może inaczej. Śpiewają inny. John śpiewa "When I’m gonna make you mine", gdy Paul, "When I’ll make you change your mind!" Musicie to sprawdzić w wersji stereo, tylko na wersji CD i chyba wyłącznie na słuchawkach. Wszyscy w studiu mieli świadomość tego, że popełniono błędy, ale jak wspominał po latach Geoff Emerick, "...George Martin po prostu to odpuścił, uważając, że większość słuchaczy tego nie usłyszy, poza tym zegar w studiu odliczał czas, a wiadomo było, że czas to pieniądz..." Ale tak się nie stało, uważni fani słuchali swoich idoli bardzo uważnie. Brytyjska fanka Margaret z Bristolu posunęła się nawet do napisania do wytwórni Parlopohone (EMI), aby wskazać błąd, prosząc w liście o jego „naprawienie”. Studio odpowiedziało na list z przeprosinami w dniu 2 września 1963 r.
Kolejna ciekawostka to ta, że The Beatles nagrali "I'll Get You" jeszcze raz. Nagranie to oczywiście nigdy nie ujrzało światła dziennego a wydarzenie to miało miejsce 23 stycznia 1969 w czasie improwizowanego jam session w studiu Apple podczas sławnych sesji zimowych do albumu "Let It Be".
Po wydaniu singla zespół wykonywał obie piosenki na koncertach, jednakże "I'll Get You" pozostała w repertuarze koncertowym jeszcze tylko przez trzy miesiące. Pierwsze znane wykonanie utworu było dla radia BBC na długo przed jego wydaniem. Zaledwie dwa tygodnie po tym, jak utwór został nagrany, The Beatles nagrali 16 lipca 1963 swoją wersję utworu dla programu BBC „Pop Go The Beatles”(bez oczywistej partii harmonijki). To wykonanie zostało wyemitowane miesiąc później, 13 sierpnia. Ponownie "I'll Get You" nagrano dla programu BBC „Saturday Club” 30 lipca (emisja 24 sierpnia) a 1 sierpnia do kolejnej edycji „Pop Go The Beatles”, która została wyemitowana 3 września. Dla telewizji Beatlesi mimowali do playbacku "I'll Get You" 18 sierpnia na potrzeby programu " „Lucky Stars (Summer Spin)” wyemitowanego prawie tydzień później, dokładnie 24. na żywo zagrali utwór w swoim debiucie w programie "Ready, Steady, Go!" 4 października.
Najlepsze - zdaniem Paula McCartney'a - było wykonanie piosenki bez playbacku 13 października 1963, w nadawanym na żywo bardzo popularnym i renomowanym show Vala Parnella, „Sunday Night At The London Palladium” (na zdjęciu), i tą wersję możemy usłyszeć na pierwszej części "Athology". Zamieszczonej tam właśnie na życzenie Sir Paula.
Kolejna ciekawostka to ta, że The Beatles nagrali "I'll Get You" jeszcze raz. Nagranie to oczywiście nigdy nie ujrzało światła dziennego a wydarzenie to miało miejsce 23 stycznia 1969 w czasie improwizowanego jam session w studiu Apple podczas sławnych sesji zimowych do albumu "Let It Be".
Oh yeah, oh yeah.
Imagine, I'm in love with you,
It's easy 'cause I know,
I've imagined, I'm in love with you,
Many, many, many times before.
It's not like me to pretend,
But I'll get you in the end,
Yes I will, I'll get you in the end, oh yeah, oh yeah.
I think about you night and day,
I need you 'cause it's true.
When I think about you, I can say,
I'm never, never, never, never blue.
So I'm telling you, my friend,
That I'll get you, I'll get you in the end,
Yes I will, I'll get you in the end, oh yeah, oh yeah.
Well, there's gonna be a time,
Well I'm gonna change your mind.
So you might as well resign yourself to me, oh yeah.
Imagine, I'm in love with you,
It's easy 'cause I know,
I've imagined, I'm in love with you,
Many, many, many times before.
It's not like me to pretend,
But I'll get you, I'll get you in the end,
Yes I will, I'll get you in the end,
Oh yeah, oh yeah.
Imagine, I'm in love with you,
It's easy 'cause I know,
I've imagined, I'm in love with you,
Many, many, many times before.
It's not like me to pretend,
But I'll get you in the end,
Yes I will, I'll get you in the end, oh yeah, oh yeah.
I think about you night and day,
I need you 'cause it's true.
When I think about you, I can say,
I'm never, never, never, never blue.
So I'm telling you, my friend,
That I'll get you, I'll get you in the end,
Yes I will, I'll get you in the end, oh yeah, oh yeah.
Well, there's gonna be a time,
Well I'm gonna change your mind.
So you might as well resign yourself to me, oh yeah.
Imagine, I'm in love with you,
It's easy 'cause I know,
I've imagined, I'm in love with you,
Many, many, many times before.
It's not like me to pretend,
But I'll get you, I'll get you in the end,
Yes I will, I'll get you in the end,
Oh yeah, oh yeah.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz