Minęło co prawda już 2 tygodnie od tego smutnego wydarzenia i niestety dopiero teraz honoruję jej postać na blogu (dzień po uzupełniłem tą notką główny post o niej w zakładkach "Otoczenie"). Główny powód: naprawdę nienawidzę umieszczać takich postów. Odeszła kolejna wspaniała postać, często przypominana na moim blogu, kolejna ważna postać w historii The Beatles. Pierwszy fotograf mało
znanych Anglików, występujących w jej rodzinnym mieście. Miała jakiś
wpływ na nich, z pewnością znaczący (pierwsze fotografie, styl,
fryzury), lecz nie taki jak oni na nią; na zawsze uczynili z niej tą, która pierwszy raz
fotografowała Beatlesów i o mało nie została żoną najbliższego
przyjaciela Johna Lennona. Z tego powodu news o jej śmierci zamieściły prawie wszystkie media Wszystkie późniejsze poczynania biznesowe Astrid związane były z Beatlesami (książki, wystawy, wernisaże, pamiętniki). Ona, jak i jej przyjaciel, pierwszy chłopak, Klaus Voorman wniknęli w muzyczny biznes już na zawsze. Zaryzykuję teorię, że kariera The Beatles i tak by rozkwitła, nawet gdyby nie poznali młodej Niemki, nie mniej to ważna postać w kształtowaniu się młodych osobowości i wizerunków przyszłych członków (trzech) Fab Four. Jak bardzo? Zacytuję tutaj słowa Paula w reakcji (równie spóźnionej jak moja) na smutną wiadomość (oryginalny tekst tutaj):
Fotki Astrid na blogu: tutaj |
Bardzo smutna wiadomość w tym tygodniu związana z Astrid Kirchherr.
Astrid była moją drogą przyjaciółką z dni The Beatles w Hamburgu. Kolejny z tych czasów przyjaciel, Klaus Voormann poinformował mnie o jej odejściu uruchamiając falę wspomnie z naszych dni spędzonych w hamburskich klubach.Astrid wyglądała wyjątkowo. Miała krótko obcięte blond włosy i ubrana była w ciemny, obcisły strój, przez który wyglądała jak "funky pixie" [co to oznacza znajdziecie w sieci]. Przychodziła do klubu z Klausem i jeszcze jednym swoim przyjacielem Jürgenem Vollmerem. Cała trójka zrobiła na nas, czterech [Paul myli się, była ich piątka, on, John, George, Stu i Pete Best] prostych chłopakach z Liverpoolu olbrzymie wrażenie. Ich styl, dowcip, rozmowy, wszystko to było na nas stymulujące i z miejsca zakochaliśmy się w stylu Astrid.
Astrid zrobiła nam piękne zdjęcia. Użyła czarno-białej kliszy i osiągnęła oszałamiający nastrój na swoich zdjęciach, które wszyscy pokochaliśmy. Miała świetne poczucie humoru, a później poślubiła Stuarta, naszego basistę. Mam tyle wspaniałych wspomnień z czasu spędzanego razem w klubie, w jej domu lub z podróży do pobliskiego nadmorskiego kurortu Lübeck.
To szalenie smutne dla wszystkich z nas, którzy byli jej przyjaciółmi stracić kogoś tak uroczego ze swego życia. Będę za nią tęsknić i na zawsze z wielką sympatią zapamiętam jej zuchwały uśmieszek. Niech Bóg Cię błogosławi Astrid. Do zobaczenia Kochana! - Paul.
Astrid zaproszona do Londynu przez zespół na plan "A Hard Day's Night". |
Piękne słowa Paula, prawda? Jestem przekonany, że odejście Astrid Kirchherr zrobiło naprawdę ogromne wrażenie na sir Paulu, który musi być coraz bardziej świadomy odchodzenia całej plejady ludzi mu bliskich z dawnej młodości, z tzw. "Family The Beatles", tej dalszej oraz bliższej. Astrid z pewnością była z tej dalszej, co wcale nie umniejsza jej części roli, jaką odegrała w życiu Fab Four. Wspomniany Stuart, to oczywiście Stu Sutcliffe, "zaginiony Beatles", narzeczony Astrid (nie zdążyli się pobrać). Astrid w swoim życiu była dwukrotnie zamężna (pierwszym mężem był Gibson Kemp, który zastąpił Ringa w zespole Rory'ego Storma and The Hurricanes, drugim niemiecki przedsiębiorca, Ulf Krueger, nie miała własnych dzieci). W chwili śmierci była już samotna, mieszkała w Hamburgu, zmarła na raka w otoczeniu przyjaciół. Miała 81 lat. Ciepłymi słowami pożegnali Astrid w Internecie Ringo Starr, Klaus Voormann, Olivia Harrison (z George'm Astrid przyjaźniła się najbardziej, nazywała go "swoim Aniołem Stróżem", bardzo przeżyła jego śmierć opisując ją jako odejście dużej jej cząstki), oraz Pete Best.
Klaus Voormann, Astrid i Stuart |
odchodzą ludzie związani z chłopcami z Liverpoolu, powinienem być na to gotowy zwłaszcza jak niektórym stuka 80-tka, I wiem że to przecież nieuniknione, tyle że jakoś smutno,
OdpowiedzUsuńMam identyczne odczucia i nie chcę myśleć jak się czuje Paul.
OdpowiedzUsuń