Album: Let It Be
Nagrana: 26 i 31 stycznia 1969, 1 kwietnia 1970
(Abbey Road Studio)
Wydana: 8 maja 1970
Producent: George Martin, Phil Spector
Wytwórnia: Apple
Podejścia: 18
Miks: 26 marca 1970, 2 kwietnia 1970 (Apple Studio), 4 marca 1969 (Olympic Sound Studios)
Długość: 3:38
Wydana na singlu w USA: 11 maja 1970, strona B: "For You Blue", numer 1 od 13-go czerwca 1970 przez dwa tygodnie.
Obsada:
PAUL: wokal, fortepian
JOHN: gitara basowa
GEORGE: gitara (Fender Rosewood Telecaster)
RINGO: perkusja (Ludwig Hollywood Maple Drums)
BILLY PRESTON: organy, elektryczny fortepian
Muzycy sesyjni (nieznani): 18 skrzypiec, 4 altówki, 4 wiolonczele, 1 harfa, 3 trąbki, 3 puzony, 2 gitary akustyczne, 14 wokalistek
PAUL: wokal, fortepian
JOHN: gitara basowa
GEORGE: gitara (Fender Rosewood Telecaster)
RINGO: perkusja (Ludwig Hollywood Maple Drums)
BILLY PRESTON: organy, elektryczny fortepian
Muzycy sesyjni (nieznani): 18 skrzypiec, 4 altówki, 4 wiolonczele, 1 harfa, 3 trąbki, 3 puzony, 2 gitary akustyczne, 14 wokalistek
Let It Be
1
Anthology 3
Let It Be ... Naked
Dzisiaj przepiękna balladę, jeden z największych klasyków The Beatles, Paul McCartney'a rozpoznawaną przez wszystkich fanów zespołu i samego Autora piosenki. "Długa i kręta droga" - typowa ballada dla basisty Fab Four, który jest jej 100% twórcą, stąd ani jednego procenta współpracy przy Johnie.
Zdaniem krytyków piosenka, która idealnie przedstawiała losy i sytuację zespołu w momencie jej powstania. Rozpoczęta jako prosta ballada napisana przez McCartney'a na swojej farmie High Park w Campbeltown, koło słynnego z przyszłego singla muzyka przylądka Mull of Kintyre w Szkocji, jeszcze w 1968 roku, w czasie borykania się zespołu z "Białym Albumem", gdy pęknięcia na rysie The Beatles stawały się coraz głębsze, i nie nagrana w czasie tych sesji, z czasem zyskała głębsze znaczenie (pierwsze nagranie wersji demo dwóch kompozycji Paula - "Let It Be" i "The Long and Winding Road" miało dokładnie miejsce 19 września 1968 roku). Paul zaproponował nagranie "The Long and Winding Road" Tomowi Jonesowi, Walijczykowi, bardzo popularnemu już wokaliście na całym świecie i przyjaźniącego się z Elvisem. Beatles postawił tylko jeden warunek, że będzie to jego następny singiel.
W 2012 Jones wrócił do tego: Spotkałem Paula w klubie Scotts Of St. James na Jermyn Street w Londynie. Powiedziałem mu: "Hej Paul, kiedy napiszesz dla mnie piosenkę, to Paul?". "Ok, tak zrobię" - odpowiedział. Niedługo potem przysłał piosenkę do mojego domu, która nazywała się „The Long And Winding Road”, ale warunkiem było to, że mogłem ją nagrać jako mój następny singiel. W tym czasie miałem już w planie wydanie "Without Love", firma fonograficzna była już do tego przygotowana. Był to czas szalony. Spytałem firmę, czy mogą wszystko zatrzymać i wydać "The Long and Winding Road". Powiedzieli, że na to potrzeba czasu i okazało się to niepraktyczne, tak więc odpuściłem. Powinienm dać sobie kopniaka. Wiedziałem od samego początku, że to mocny numer. ("Without Love" Jonesa dotarło do miejsca nr 5, a Jones ostatecznie nagrał kompozycje McCartney'a, ale dopiero w 2012; to utwór "(I Want To) Go Home,"z albuma Toma "Spirit In The Room").
Zdaniem krytyków piosenka, która idealnie przedstawiała losy i sytuację zespołu w momencie jej powstania. Rozpoczęta jako prosta ballada napisana przez McCartney'a na swojej farmie High Park w Campbeltown, koło słynnego z przyszłego singla muzyka przylądka Mull of Kintyre w Szkocji, jeszcze w 1968 roku, w czasie borykania się zespołu z "Białym Albumem", gdy pęknięcia na rysie The Beatles stawały się coraz głębsze, i nie nagrana w czasie tych sesji, z czasem zyskała głębsze znaczenie (pierwsze nagranie wersji demo dwóch kompozycji Paula - "Let It Be" i "The Long and Winding Road" miało dokładnie miejsce 19 września 1968 roku). Paul zaproponował nagranie "The Long and Winding Road" Tomowi Jonesowi, Walijczykowi, bardzo popularnemu już wokaliście na całym świecie i przyjaźniącego się z Elvisem. Beatles postawił tylko jeden warunek, że będzie to jego następny singiel.
W 2012 Jones wrócił do tego: Spotkałem Paula w klubie Scotts Of St. James na Jermyn Street w Londynie. Powiedziałem mu: "Hej Paul, kiedy napiszesz dla mnie piosenkę, to Paul?". "Ok, tak zrobię" - odpowiedział. Niedługo potem przysłał piosenkę do mojego domu, która nazywała się „The Long And Winding Road”, ale warunkiem było to, że mogłem ją nagrać jako mój następny singiel. W tym czasie miałem już w planie wydanie "Without Love", firma fonograficzna była już do tego przygotowana. Był to czas szalony. Spytałem firmę, czy mogą wszystko zatrzymać i wydać "The Long and Winding Road". Powiedzieli, że na to potrzeba czasu i okazało się to niepraktyczne, tak więc odpuściłem. Powinienm dać sobie kopniaka. Wiedziałem od samego początku, że to mocny numer. ("Without Love" Jonesa dotarło do miejsca nr 5, a Jones ostatecznie nagrał kompozycje McCartney'a, ale dopiero w 2012; to utwór "(I Want To) Go Home,"z albuma Toma "Spirit In The Room").
PAUL:
Gdy ją pisałem byłem trochę zagubiony, czułem się odrzucony. To smutna
piosenka, gdyż chodzi w niej o nieosiągalne; drzwi, do których nigdy nie
docierasz. To droga, która nigdy nie ma końca.
JOHN: To
Paul. Miał taki napływ weny przez naszym rozstaniem. Myślę, że szok
związany z Yoko Ono, i to się wydarzyło, dało mu taki impuls do
stworzenia "The Long And Winding Road" i "Let It Be". Takie jego
ostatnie westchnienie.
wersja Ray'a Charlesa, 1971
PAUL: Siedziałem sobie kiedyś, to było w Szkocji, przy fortepianie i zacząłem grać tą piosenkę. Zawsze znajdywałem inspirację do pisania piosenek w zaciszu pięknej Szkocji [na swojej farmie] i to miejsce znowu to udowodniło... Myślałem, że wykona ją ktoś taki jak Ray Charles...Ten utwór nie brzmi tak jak on, ponieważ to ja śpiewam a nie brzmię tak jak Ray, ale czasem masz kogoś na myśli, jako pewien kierunek, nastawienie się i podążasz tą drogą.
Oh, uwielbiam Ray'a Charlesa i sobie pomyślałem, może on to nagra? Pewnie te myśli miały wpływ na akordy, które tutaj są trochę jazzowe. Tak, myślę, że mogę przyznać, że w czasie w gdy pisałem ten utwór myślałem o nim.
Wspomniany przez Paula Ray Charles powiedział, że rozpłakał się przy pierwszym wysłuchaniu tej piosenki i od razu nagrał swoją własną wersję ballady Beatlesów. W 1971 niektórych krajach (także w UK) wydano jego wersję piosenki na singlu.
PAUL: To smutna piosenka. Lubię takie pisać. To dobry sposób wyrzucenia czegoś z siebie, zamiast jechać do psychiatry. Pisanie piosenek zastępuje ci, często, mówienie tego, o czym wstydzisz się powiedzieć wprost. Bo to tylko piosenka, nie ? Kładziesz na stole rzeczy, które ci przeszkadzają, przeglądasz je, a ponieważ to tylko piosenka, nie musisz się z nikim kłócić.
PAUL: To smutna piosenka. Lubię takie pisać. To dobry sposób wyrzucenia czegoś z siebie, zamiast jechać do psychiatry. Pisanie piosenek zastępuje ci, często, mówienie tego, o czym wstydzisz się powiedzieć wprost. Bo to tylko piosenka, nie ? Kładziesz na stole rzeczy, które ci przeszkadzają, przeglądasz je, a ponieważ to tylko piosenka, nie musisz się z nikim kłócić.
26 stycznia 1969, wersja na Athology 3
"The Long and Winding Road" grana była przez zespół w czasie swoich sesji styczniowych w Twickenhahm (tzw. sesje "Get Back"/"Let It Be") wielokrotnie. Zespół dobrze ją znał i zapewne tylko łagodny, melancholijny ton utworu spowodował, że zespół nie zagrał go w czasie słynnego koncertu na dachu. Tam repertuar był świadomie dobrany jako ten, co ma dać czadu, nawet jeśli trzeba było niektóre piosenki zaśpiewać dwa razy. Piosenkę nagrano - pod okiem George'a Martina - 26 stycznia oraz ponownie, już po przeprowadzce do Studia Apple (co było warunkiem powrotu do zespołu George'a Harrisona). Paul śpiewał i grał na fortepianie, John na 6-strunowym basie Fendera (jedyny utwór The Beatles, kiedy na basie zagrał Lennon), George na gitarze podłączonej do głośnika Lesliego.
Skład uzupełniali Ringo na perkusji oraz stały towarzysz Beatlesów w styczniowych sesjach, czarnoskóry muzyk, Billy Preston. Do nagrania wrócili kilka dni później. 31 stycznia w czasie prób do wspomnianego występu na dachu własnej wytwórni. Przypuszczalnie wtedy zapadła decyzja o zaniechaniu gry tego utworu na miejscu położonym kilkanaście metrów wyżej. Z siedmiu podejść pod nagranie Glyn Johns wybrał te najlepsze, które zmiksował i zamierzał umieścić na przygotowywanym przez siebie albumie "Get Back" (ostatecznie niewydanym, ale znanym dzisiaj z wersji bootlegowych). Na trzeciej płytce "Antologii" możemy usłyszeć surową wersję utworu, w której dość nieudolnie na gitarze basowej zagrał John Lennon (niektórzy uważali, że John celowo się myli, choć akurat ja nie uważam tego za prawdę; John rzadko grał na tym instrumencie i miał prawo źle dobierać akordy, no i wtedy to był "czas Yoko). "Surowością" utworu, już poprawnie zagraną i nagraną, możemy zachwycać się na albumie "Let It Be... Naked" wydanym z inicjatywy Paula McCartney'a w 2003. 18 miesięcy później za nagranie wziął się Phil Spector.
PAUL: Allen Klein zdecydował, zapewne po konsultacjach z resztą, ale na pewno nie ze mną, żeby piosenki z "Let It Be" zostały wyprodukowane na nowo przez Phila Spectora. W tym przypadku mieliśmy "nadproducenta", zamiast zwykłego producenta. On dodał różne rzeczy, takie tło, którego ja bym nie dołożył, na przykład śpiewające panie w "The Long and Winding Road". Nie mówię, że przez to wyszła najgorsza płyta w naszym dorobku, ale błędem było dokładanie do nagrań jakichś rzeczy nagranych przez innych ludzi, skoro jeden z nas o tym nie wiedział. Nie jestem pewien, czy pozostali wiedzieli. Uznali: "No, skończ to wreszcie. Rób co chcesz". Wszyscy mieliśmy już tego dosyć.
DEREK TAYLOR - Wiem, że Paul był bardzo obrażony za ingerencję w utwór "The Long and Winding Road". Uważałem, że nikt nie powinien ingerować w ich muzykę. Nie mogę powiedzieć, że dla mnie to było szokujące, ale na pewno złe. Gdybyś był McCartney'em i wiedział, że ktoś zmienia twoje dzieło... Wyobrażam sobie jego wściekłość!
W 1970 roku zastała wersja jednak nie spodobała Amerykaninowi, który zremiksował na nowo wszystkie nagrania, najbardziej ingerujące w te stworzone przez Paula McCartney'a. W"The Long and Winding Road" namieszał szczególnie dodając do oryginalnej wersji zespłu partie orkiestrowe oraz ... kobiece chórki - swoją"spectorowską ścianę dźwięku" - (perkusyjne partie dograł wtedy - 1 kwietnia 1970 - jedyny z Beatlesów, Ringo). Spector tłumaczył, że nakładki, których on dokonał miały zamaskować niedoskonałości oryginału, a zespołu już nie było, by mógł je poprawić czy nagrać na nowo. Dogrywanie przez Ringo perkusji 1 dniu 1 kwietnia to jednocześnie ostatni dzień, w którym jakikolwiek Beatles uczestniczy w sesji nagraniowej utworu The Beatles. Więcej o tym niebawem w opisie KWIETNIA 1970.
Skład uzupełniali Ringo na perkusji oraz stały towarzysz Beatlesów w styczniowych sesjach, czarnoskóry muzyk, Billy Preston. Do nagrania wrócili kilka dni później. 31 stycznia w czasie prób do wspomnianego występu na dachu własnej wytwórni. Przypuszczalnie wtedy zapadła decyzja o zaniechaniu gry tego utworu na miejscu położonym kilkanaście metrów wyżej. Z siedmiu podejść pod nagranie Glyn Johns wybrał te najlepsze, które zmiksował i zamierzał umieścić na przygotowywanym przez siebie albumie "Get Back" (ostatecznie niewydanym, ale znanym dzisiaj z wersji bootlegowych). Na trzeciej płytce "Antologii" możemy usłyszeć surową wersję utworu, w której dość nieudolnie na gitarze basowej zagrał John Lennon (niektórzy uważali, że John celowo się myli, choć akurat ja nie uważam tego za prawdę; John rzadko grał na tym instrumencie i miał prawo źle dobierać akordy, no i wtedy to był "czas Yoko). "Surowością" utworu, już poprawnie zagraną i nagraną, możemy zachwycać się na albumie "Let It Be... Naked" wydanym z inicjatywy Paula McCartney'a w 2003. 18 miesięcy później za nagranie wziął się Phil Spector.
PAUL: Allen Klein zdecydował, zapewne po konsultacjach z resztą, ale na pewno nie ze mną, żeby piosenki z "Let It Be" zostały wyprodukowane na nowo przez Phila Spectora. W tym przypadku mieliśmy "nadproducenta", zamiast zwykłego producenta. On dodał różne rzeczy, takie tło, którego ja bym nie dołożył, na przykład śpiewające panie w "The Long and Winding Road". Nie mówię, że przez to wyszła najgorsza płyta w naszym dorobku, ale błędem było dokładanie do nagrań jakichś rzeczy nagranych przez innych ludzi, skoro jeden z nas o tym nie wiedział. Nie jestem pewien, czy pozostali wiedzieli. Uznali: "No, skończ to wreszcie. Rób co chcesz". Wszyscy mieliśmy już tego dosyć.
DEREK TAYLOR - Wiem, że Paul był bardzo obrażony za ingerencję w utwór "The Long and Winding Road". Uważałem, że nikt nie powinien ingerować w ich muzykę. Nie mogę powiedzieć, że dla mnie to było szokujące, ale na pewno złe. Gdybyś był McCartney'em i wiedział, że ktoś zmienia twoje dzieło... Wyobrażam sobie jego wściekłość!
W 1970 roku zastała wersja jednak nie spodobała Amerykaninowi, który zremiksował na nowo wszystkie nagrania, najbardziej ingerujące w te stworzone przez Paula McCartney'a. W"The Long and Winding Road" namieszał szczególnie dodając do oryginalnej wersji zespłu partie orkiestrowe oraz ... kobiece chórki - swoją"spectorowską ścianę dźwięku" - (perkusyjne partie dograł wtedy - 1 kwietnia 1970 - jedyny z Beatlesów, Ringo). Spector tłumaczył, że nakładki, których on dokonał miały zamaskować niedoskonałości oryginału, a zespołu już nie było, by mógł je poprawić czy nagrać na nowo. Dogrywanie przez Ringo perkusji 1 dniu 1 kwietnia to jednocześnie ostatni dzień, w którym jakikolwiek Beatles uczestniczy w sesji nagraniowej utworu The Beatles. Więcej o tym niebawem w opisie KWIETNIA 1970.
Brian Gibson, inżynier biorący udział w pracy nad albumem w wersji Spectora mówi: Na "Long and Winding Road" chciał [Spector] dograć orkiestrę oraz chórki, lecz nie było już dostępnych ścieżek na oryginalnej taśmie, więc wyciął z dwóch wokal Paula i tam wsadził orkiestrę.
Inny inżynier obecny w czasie procesu miksowania: Zniknęły całkowicie gitara George'a i organy Prestona.
Napisanie dla muzyków orkiestry partutur oraz kierowanie nią w czasie nagrań Phil powierzył Richardowi Hewsonowi, który za prace dla Spectora miał otrzymać 80 funtów (także za "I, Me , Mine"). Hewson wcześniej współpracował z Apple, kiedy na prośbę Paula napisał aranżację orkiestrową dla jego kompozycji "Those Were The Day", wykonywanej przez Mary Hopkin (singiel w 1968 roku, wykonała ją w Polsce na 9-tym festiwalu w Sopocie w 1969 roku). Paula poznał przez Petera Ashera, brata Jane, z którą Paul był związany przez kilka lat.
RICHARD HEWSON: Zostałem poproszony przez Kleina do napisania aranżacji do piosenki Paula, który nie chciał tego zrobić. Klein zatrudnił do tego albumu Phila Spectora, który nazwał to "porządkowaniem" nagrań a do "The Long And Winding Road" chciał dużej orkiestry. Wszystko co mieliśmy to fortepian i bas, który Phil wyrzucił, mówiąc, że jest zbędny. Uważał, że John specjalnie w nim się mylił, ponieważ nie lubił tej piosenki. Pamiętam jak wymienił liczbę muzyków. 20 skrzypiec, harfę i chór. Na płycie Beatlesów? Pomyślałem sobie tylko, o mój Boże! McCartney „nic o tym nie wiedział”, dopóki singiel nie został wydany.
Miałem pewne problemy George'em Martinem i Paulem.
Napisanie dla muzyków orkiestry partutur oraz kierowanie nią w czasie nagrań Phil powierzył Richardowi Hewsonowi, który za prace dla Spectora miał otrzymać 80 funtów (także za "I, Me , Mine"). Hewson wcześniej współpracował z Apple, kiedy na prośbę Paula napisał aranżację orkiestrową dla jego kompozycji "Those Were The Day", wykonywanej przez Mary Hopkin (singiel w 1968 roku, wykonała ją w Polsce na 9-tym festiwalu w Sopocie w 1969 roku). Paula poznał przez Petera Ashera, brata Jane, z którą Paul był związany przez kilka lat.
RICHARD HEWSON: Zostałem poproszony przez Kleina do napisania aranżacji do piosenki Paula, który nie chciał tego zrobić. Klein zatrudnił do tego albumu Phila Spectora, który nazwał to "porządkowaniem" nagrań a do "The Long And Winding Road" chciał dużej orkiestry. Wszystko co mieliśmy to fortepian i bas, który Phil wyrzucił, mówiąc, że jest zbędny. Uważał, że John specjalnie w nim się mylił, ponieważ nie lubił tej piosenki. Pamiętam jak wymienił liczbę muzyków. 20 skrzypiec, harfę i chór. Na płycie Beatlesów? Pomyślałem sobie tylko, o mój Boże! McCartney „nic o tym nie wiedział”, dopóki singiel nie został wydany.
Miałem pewne problemy George'em Martinem i Paulem.
W rzeczywistości McCartney unikał kontaktu z Hewsonem przez ponad rok, aż w końcu poprosił Hewsona o współpracę ze swoim nowym zespołem, Wings. Myślę, że się trochę wyluzował - wspominał Hewson. W końcu song stał się wielkim hitem. I on sam koncertował z orkiestrą, więc Paul, nie było wcale tak źle, prawda?
Aranżację chóru napisał brytysjki muzyk klasyczny i aranżer John Barham, który pracował z George Harrisonem przy jego albumach "Wonderwall Music" oraz "All Things Must Pass".
GEOFF EMERICK: Sprawy potoczyły się w coraz gorszym kierunku. Spector odwórcił się i powiedział głośno, tak by wszyscy go słyszeli: "Mam nadzieję, że Paulowi to się spodoba, bo zmieniłem trochę akordy". Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. Spector nie dość, że remiksował muzykę The Beatles, to jeszcze ją zmieniał. Gdy orkiestra zaczęła grać Phil powiedział do Pete'a, by nagrał ją głośniej, ale Phil odmówił mówiąc, że mierniki i tak już są na maxa. Peter Brown, doskonały dźwiękowiec, wytrawny profesjonalista nie zamierzał przeciążać orkiestry dla Spctora, czy kogolwiek innego, wysokiej jakości nagrania orkiestrowe były jego specjalnością i był dumny ze swojej pracy.
Jedny Beatles obecny w czasie sesji, Ringo, czuł się wyraźnie zawstydzony. Te szaleństwo budowało, napędzało Spectora. Na koniec całkowicie się zatracił, zaczął machać rękoma i krzyczeć, że chce mieć więcej echa, że chce więcej pgłosu. To było ten kamyk, który przełamał tamę. Ringo złapał Spectora za ramię i poprosił go, by wyszli na prywatną pogawędkę. Kiedy wrócili Phil był już dużo spokojniejszy, więc zakładam, że Ringo trochę go ustawił, ale wciąż miał w oczach szaleństwo. To naprawdę mi zaimponowało.
To był ten jedyny raz, kiedy Ringo wziął sprawy w swoje ręce i pokazał, kto tu rządzi. Czuł pewnie presję, że na nim, jako na jedynym obecnym Beatlesie spada obowiązek kontrolowania całej sytuacji. To była jedna z najbardziej absurdalnych sesji, w jakich uczestniczyłem i bardzo się cieszyłem, że nie jestem na niej inżynierem. Phil Spector potrafił doprowadzać ludzi do granic możliwości. Nie to, że był nieudolny, był po prostu ekstrymalny, a takiej pracy nie bardzo lubiłem. Odwróciłem się i z ulgą wyszedłem z sesji.
Zanim album się ukazał, PAUL otrzymał na winylu próbkę nagrania i po wysłuchaniu go strasznie się zdenerwował. Zażądał wprowadzenia zmian, a ujście swoim emocjom znalazł w wywiadzie udzielonemu w wkwietniu 1970 gazecie "London Evening": Album został ukończony rok temu, ale kilka miesięcy temu amerykański producent muzyczny Phil Spector został wezwany przez Johna Lennona do zrobienia poprawek w niektórych utworach. Kilka tygodni temu przysłano mi zmiksowaną wersję mojej piosenki „The Long And Winding Road”, z dodatkiem harf, rogów, orkiestry i chóru kobiecego. Nikt mnie nie pytał, co o tym myślę. Nie mogłem w to uwierzyć. Nigdy nie umieściłbym kobiecych głosów na płycie The Beatles. Do płyty dołączono notatkę Allena Kleina, w której stwierdził, że zmiany były konieczne. Nie obwiniam za to Phila Spectora, ale to po prostu pokazuje, że nie jest dobrze, bo nie mam nad tym kontroli. W każdym razie wysłałem Kleinowi list z prośbą o zmianę niektórych rzeczy, ale jeszcze nie otrzymałem odpowiedzi.
14 kwietnia 1970
Szanowny Panie,
W przyszłości nikt nie będzie mógł cokolwiek dodawać lub odejmować z moich nagrań bez mojej zgody.
Zastanawiałem się nad orkiestracją "The Long and Winding Road", ale zaniechałem tego. Dlatego też chcę, by uwzględniono moje następujące uwagi:
1. Smyczki, rogi, wokale i wszystkie inne dodane należy wyciszyć.
2. Wokale i gra Beatlesów wyniesiona wyżej.
3. Harfa na samym końcu utworu do całkowitego usunięcia i zastąpiona oryginalnym fortepianem.
4, Nigdy więcej tego nie rób.
Podpisany: Paul McCartney
Niestety, pomimo protestów Paula McCartney'a, album "Let It Be" produkcji Phila Spectora ukazał się w sprzedaży miesiąc później. Media podałyu do publicznej wiadomości, stanowisko George'a Martina, który wspierał w krytyce McCartney'a, wyjaśniając, że album powstał całkowicie bez jego wiedzy oraz zaangażowania, oraz, że "naraża" on dotychczasową reputację The Beatles (w 2003 roku ukazał się album The Beatles "Let It Be ... Naked", w którym w żadnym z nagrań nie maczał już palców Spector).
JOHN: Pracował [Spector] nad nim ["Let It Be"] jak świnia. Zawsze chciał pracować z The Beatles a dostał najbardzieh gówniany ładunek nagranego źle gówna i zrobił z tym... no, coś, tyle ile mógł.
GEORGE MARTIN: Rozzłościło to mnie, a Paula wkurzyło jeszcze bardziej, ponieważ nikt z nas, ani on ani ja nic o tym nie wiedzieliśmy, aż dopóki to się stało. Zostało to zrobione za naszymi plecami, a w tym czasie Allen Klein kierował Johnem.
John i Phil Spector |
Zorganizował Phila Spectora, ale myślę, że i George i Ringo zgodzili się na to. W rzeczywistości zawarli umowę z EMI, mówiąc: "To będzie nasza płyta". EMI przyszli z tym do mnie i powiedzieli: "Ty nagrałeś naprawdę tą płytę, ale nie możemy umieścić na niej twojego nazwiska" Spytałem dlaczego. A oni: "Cóż, nie produkowałeś ostatecznych wersji". Na to powiedziałem, że wyprodukowałem oryginał, a oni powinni to zaznaczyć w ten sposób: "Produkcja George'a Martina, nadprodukcja Phil Spector". Nie uznali tego za dobry pomysł.
PHIL SPECTOR po latach odniósł się do tej kwestii: No cóż, Paul nie miał problemu z odebraniem nagrody Akademii (Oskar) za album ze ścieżką dźwiękową "Let It Be". Nie miał także problemu z wykorzystywaniem mojej aranżacji smyczków i rogów w czasie swojej 25 letniej kariery koncertowej. Wkurza mnie to po prostu, gdy chce wciąż mnie krytykować, za wypuszczenie gówna, ale to jego sprawa.
"The Long and Winding Road" to jeden z murowanych hitów, które chyba zawsze można było usłyszeć na koncertach Paula. Tych, gdy muzyk otrząsnął się już z traumy bycia tylko ex-Beatlesem i chęci udowodnienia wszystkim, że nie musi się w swojej karierze podpierać ciągle starymi przebojami Beatlesów, i zaczął wykonywać na swoich koncertach coraz więcej własnych (oraz napisanych z Lennonem) piosenek z okresu istnienia Fab Four. Nie jestem tutaj oczywiście przekonany, że w czasie ostatnich np. 20 lat Paul śpiewał "Długą i krętą drogę" rzeczywiście na każdym koncercie, ale z pewnością obok "Hey Jude" i "Yesterday" (może jeszcze"Let It Be", hm..."Eleanor Rigby"?) to jego absolutny koncertowy pewniak, tak bardzo oczekiwany przez publiczność na całym świecie. Usłyszałem go w czasie jego pierwszego koncertu w Polsce w Warszawie, ale już rok temu w Krakowie niestety nie.
The long and winding road, that leads, to your door
Will never disappear, I've seen that road before
It always leads me here, lead me to your door
The wild and windy night, that the rain, washed away
Has left a pool of tears, crying for the day
Why leave me standing here, let me know the way
Many times I've been alone, and many times I've cried
Any way you'll never know, the many ways I've tried
And still they lead me back, to the long winding road
You left me standing here a long long time ago
Don't leave me waiting here, lead me to your door
But still they lead me back to the long winding road
You left me standing here, a long long time ago
Don't keep me waiting here (Don't keep me wait), lead me to your door
Yeah, yeah, yeah, yeah
Chyba nie potrafię zgodzić się Paulem, ale wersja znana z Naked z oszczędnymi instrumentami jest...słaba, nie ma mocy znanej z Longplaya z 1970 roku. Akurat użycie dodatkowych instrumentów i chóru dało tej piosence "nieśmiertelność", której najprawdopodobniej nie otrzymałaby gdyby zespół obstawił oszczędną wersję...
OdpowiedzUsuńWiesz, w sumie mam podobne odczucia, ale Paulowi chodziło przede wszystkim, że zaingerowano w jego utwór bez jego zgody. No i o ile nie przeszkadza mi orkiestracja utworu to już chórki tak.
UsuńChciałam bardzo Panu podziękować za prowadzenie bloga. Zaglądam tu od lat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo zdrowia.
Dzięki za miłe słowa. Beatlesi wciągają prawda?
OdpowiedzUsuń"Paulowi chodziło przede wszystkim, że zaingerowano w jego utwór bez jego zgody"
OdpowiedzUsuńpamiętliwy chłopak ;)
To trudny okres dla Paula. Skomplikowany z resztą. Pracuje nad solowym albumem. Przyzwyczaił się w ciągu ostatniego, schyłkowego okresu The Beatles,że wszystko się dzieje za jego inicjatywą- z czego John po latach będzie mu wdzięczny i powie o tym - A tutaj dowiaduje się o zatrudnieniu obcego producenta, który najwięcej następuje przy najlepszych utworach zespołu że styczniowych sesji '69, akurat jego autorstwa. Każdy chyba by się wkurzył. Ja na pewno a on był przecież 'MCCARTNEY'EM". 🙂
OdpowiedzUsuń