Ostatni koncert The Beatles na dachu Apple we wspomnieniach K. Mansfielda (3)




Publikuję dzisiaj wyjątkowo szybko - by czytelnik wciąż był w klimacie "koncertu na dachu" - trzeci i ostatni odcinek wspomnień Kena Mansfielda na temat historycznego, ostatniego koncertu The Beatles. Jak zauważyliście - i jak zapewne wiedzą o tym fani zespołu - nie ma drugiego takiego zespołu, artysty, których kariera zostały tak dogłębnie zbadane, którego najdrobniejsze detale z nim związane są tak bardzo interesujące dla tylu fanów. Przypuszczalnie fani Elvisa, Stonesów, Michaela Jacksona, Metalliki równie chętnie interesują się np. kiedy dane nagranie ich idola zostało nagrane, kto w nim wziął udział, na jakim instrumencie grano, o której, gdzie itd. Pewnie tak, ale to nie ma porównania do zainteresowania jakim cieszy ciągle WSZYSTKO co związane z Wielką Czwórką. Dziesiątki osób, które w jakiś sposób "przemknęły się" przez życie the Beatles wydawało i wydaje wspomnienia. I to nie ich najbliżsi współpracownicy, ale ich kierowcy, ogrodnicy, kucharki itd itp. Ken Mansfield miał okazję uczestniczyć w życiu zespołu w schyłkowym okresie jego trwania. Napisał o zespole wiele książek, z jednej teraz zaczerpnąłem fragmenty. Dzisiaj ciekawy opis o tych wszystkich osobach, które widziały koncert i których zabrakło. Nawet i to jest bardzo interesujące, bo i ten opis składa się na fascynującą historię tego zespołu. Zapraszam do lektury wspomnień Kena.



   Aby dać przykład, jaką luźną improwizacją było całe te wydarzenie, a w pewnym sensie główny wskaźnik tego, jak chaotyczna była wówczas komunikacja w organizacji, niektórzy pracownicy Apple pracowali bez przerwy przez całe wydarzenie, nie zdając sobie sprawy lub po prostu ignorując to, co działo się nad nimi, pozornie nieświadomi zamieszania na schodach i dachu.
Inni byli świadomi i zaangażowani, mieli nawet coś wspólnego z przygotowaniem wszystkiego, ale z jakiegoś powodu przegapili główne wydarzenie. To tak, jakby ustawić pokaz sztucznych ogni, ale przegapić fajerwerki. Innymi słowy, nie byli „tam na górze”, kiedy wydarzenie „się zaczęło”.
To, co wydawało mi się zdumiewającym brakiem znaczenia związanego z wydarzeniem na dachu, to postawa Dereka Taylora tego dnia.
Dla niektórych wydawał się bardzo oderwany od całej sprawy, co było marzeniem rzecznika prasowego. Z perspektywy czasu uważam, że Derek Taylor był absolutnym profesjonalistą w swoim rzemiośle i wierzę również, że dokładnie wiedział, co robi. Biorąc pod uwagę fakt, że na dachu nie było dodatkowego miejsca, a prasa mogła przerwać filmowanie zamieszaniem tłumu i błyskami fleszy, lub co gorsza, hałasem i wrzawą ciał spadających na podłogę poniżej z powodu dodatkowego ciężaru ciała, Derek mógł po prostu postanowić powstrzymać się od dzielenia się tym, co działo się tego dnia, do bardziej strategicznego momentu. Ponadto, coś, co tylko dziennikarz mógłby wziąć pod uwagę, to niewygodny fakt, że gdyby rozpuścił wiadomość, wiedząc, że frekwencja byłaby ewidentnie ogromna, mógłby spowodować gigantyczne złe relacje, odmawiając dostępu niektórym osobom, których potrzebował na pokładzie, aby nagłośnić wydarzenie, gdy się skończy. Jestem pewien, że wiedział, że musi być w swoim biurze, aby obsługiwać telefony, gdy rozeszła się plotka, że ​​Beatlesi robią zamieszanie na 3 Savile Row, a jego liczne kontakty z prasą dzwoniłyby, aby dowiedzieć się, co się dzieje. Biuro Dereka na trzecim piętrze było w zasadzie centrum dowodzenia budynku, a on sam przyzwyczaił się do wygłaszania przemówień w swoim wielkim wiklinowym fotelu, ponieważ centrum ekscytacji związane z wydarzeniami najczęściej emanowało z tego obszaru. Derek zazwyczaj był przed, na lub za wszystkimi ważnymi rzeczami w wydarzeniach Apple i Beatlesów i po prostu nie ma sensu, że zdecydował się tam siedzieć, podczas gdy jeden z ich największych momentów miał miejsce dwa piętra wyżej. Był stałą, oczekiwaną i rozpoznawalną twarzą w większości wydarzeń związanych z Beatlesami i Apple. Dla mnie Derek Taylor miał więcej prawdziwej magii w małym palcu, niż „Magic” Alex kiedykolwiek zgromadził całym swoim umysłem, ciałem i intencjami. 
Łatwo było zauważyć innego ważnego gracza w wydarzeniach dnia, którego tam nie było — legendarnego producenta Beatlesów George'a Martina.
Właściwie przycupnął w piwnicznym studiu nagraniowym w najdalszym punkcie budynku, próbując nagrać płytę. Wiem, że bardzo martwił się, że zostanie odprowadzony na pobliski posterunek policji i zamknięty za zakłócanie porządku. Dlatego czuł się bardziej komfortowo, będąc na wyciągnięcie ręki (i nogi) od tego, co działo się na górze, i dlatego nie zapuszczał się na północ, żeby zajrzeć. To było typowe dla George’a Martina — dżentelmeńskie, stonowane podejście do chaotycznej sytuacji. Wiedział, że policja stacjonowała kilka drzwi dalej i uznał, że to tylko kwestia czasu, zanim dołączą do walki. Więc ukrył się w budynku, zajmując najniższe miejsce z Glynem Johnsem, tak daleko od miejsca zbrodni, jak to możliwe. Strategicznie, wyobrażam sobie, że obliczył, że policja zdąży wejść po schodach na dach szybciej, niż on ucieknie tymi samymi schodami do wyjścia na ulicę. Wyraził pewną dozę niechęci do pomysłu spędzenia cennego czasu na posterunku policji przy Savile Row. Donoszono, że jego twarz stała się „bielsza”, gdy usłyszał, że policja weszła do budynku. 
  
Podsumowując ważne braki głównych filarów, w osobistym sensie nieobecność Neila Aspinalla była dla mnie wówczas najbardziej zaskakująca, zwłaszcza że myślałem (być może błędnie), że brał udział w wcześniejszym wniesieniu sprzętu na dach.
Miał jednak bardzo ważną wymówkę: usuwano mu migdałki w miejscowym szpitalu. Nadal było to jednak niezwykłe, ponieważ Neil zazwyczaj był wszędzie i cały czas, jeśli chodzi o zajęcia jego wieloletnich kolegów. W jakiś sposób zawsze czułem, że Neil, podobnie jak Mal, był nieustannie o kilka stóp dalej, fizycznie, emocjonalnie, psychicznie, a nawet intuicyjnie, jeśli chodzi o „chłopaków”. Mój najlepszy wniosek (ponieważ słyszałem tak wiele interpretacji jego osi czasu w tej sprawie) jest taki, że był to czysty przypadek awaryjny, w przeciwnym razie byłby tam i jego obecność, jak zawsze, byłaby odczuwalna. Kiedy piszę to pięćdziesiąt lat później, niestety ci starzy, drodzy przyjaciele odeszli. Mogę tylko przypuszczać, jak teraz by to postrzegali. Jak cudownie byłoby, gdybym mógł usiąść dziś z każdym z nich i powspominać tamte dni.
Ja niedawno zapytałem Petera Ashera (na zdjęciu drugi z prawej) gdzie on był tego dnia, ponieważ  nie mam w go pamięci/ Powiedział mi , że był wtedy w styczniu 1969 w LA. Wspomniał, że pomiędzy różnymi spotkaniami i aktywnościami on używał  mojego biura w Hollywood  podczas gdy ja pracowałem w jego wolnym biurze przy 3 Savile Row.

Te wyjazdy, przyjazdy były naturalne dla całkiem wielu z nas w czasie kiedy odbijanie się tam i z powrotem pomiędzy Londynem i LA nie było tak powszechne. Ja kocham, jak tak wielu z nas ma problem z przypominaniem sobie konkretnych detali o czym co mogłoby być uważane za główne momenty ale to wszystko, ponieważ było tak dużo się działo w tym czasie. 

Miła rzecz przy pisaniu tej książki jest taka że ponieważ ja nie jestem reporterem lub badaczem moim głównym celem jest dzielić się moimi refleksjami na małym kawałku historii, której doświadczyłem a moją drugorzędną motywacją napędzającą było skontaktować się z starymi przyjaciółmi aby zobaczyć jak oni pamiętają te rzeczy o których nie dyskutowaliśmy od dekad.  W mojej pogawędce z Peterem wspomniałem że byłem ciekawy dlaczego Derek przyjął tak wyluzowane podejście. Peter powiedział że nie nigdy się nad tym nie zastanawiał.

Tony Bramwell, szef filmów i promocji, powiedział że wtedy zdecydował się zdystansować od zgiełku i przeczekać to w swoim biurze na przemian obserwując scenę rozwijającą się z jego okna lub wychodząc na ulicę poniżej. Kiedy zapytałem Tony'ego o jego miejsce pobytu podczas koncertu odpowiedział Kiedy koncert się zaczął, wyszedłem na ulicę aby zobaczyć reakcję publiczności na muzykę. Potem wszedłem do środka i odebrałem kilka telefonów z BBC którzy chcieli wiedzieć co się dzieje i zaprosiłem ich aby przyszli i zobaczyli. Potem weszła policja i wszystko zatrzymała więc mieliśmy małe przyjęcie medialne w moim biurze i to było mniej więcej wszystko.

Barbara O’Donnell (Barbara Bennett w tym czasie) spędzała dużo czasu w jednym z głównych centrów nerwowych budynku Apple. Była sekretarką Petera Browna i Neila Aspinalla (i w konsekwencji miała podobne obowiązki wobec czterech Beatlesów) a dzisiaj byłaby znana jako asystentka wykonawcza dwóch najwyższych dyrektorów i członków zarządu Apple. Była ich sąsiadką z Liverpoolu z pobliskiego Widnes i przeprowadziła się do Londynu kiedy miała siedemnaście lat. Barbara odpowiedziała na ogłoszenie w New Musical Express i dostała pracę w April Fool's Day jako sekretarka Briana Epsteina aż do jego śmierci. W moim pierwszym dniu w NEMS Tony Bramwell wrócił z wakacji i on narzekał, że dali mi jego biurko. Tak to wszystko się zaczynało - powiedziała mi Barbara niedawno. Jest niemal niemożliwe wyobrazić sobie czego doświadczyła przez lata będąc częścią serca i duszy fenomenu Beatlesów. Tamten dzień opisała tak: Dzień kiedy chłopcy grali na dachu, poszłam na lunch do Soho razem z moją przyjaciółką Laurie, koleżanką z pracy w Apple i wieloletnią przyjaciółką z NEMS.  Chodziłyśmy do takiej małej kawiarni, która była tania i wesoła i pełna prostytutek i pomniejszych gangsterów — znałyśmy ich wszystkich zawsze miałyśmy dobry ubaw. Po naszym powrocie do Savile Row ulica była pełna ludzi patrzących w górę a Beatlesi już grali. Zapytałam wchodzącego Petera Browna czy mogę iść i ich zobaczyć ale odparł, że nie, byłam potrzebna w recepcji aby rozmawiać z policją która właśnie przyjechała. Miałam ich opóźnić i uspokoić więc nigdy ich nie zobaczyłam występu.

Wymieniłem poniżej różne możliwe powody dlaczego niektórzy pracownicy Apple nie byli na dachu na koncert i wygląda na to że Barbara pasuje do trzech lub czterech z tych kategorii. Maureen Starkey i Yoko Ono dołączyły do nas na dachu. Spodziewałem się zobaczyć Yoko tam ale byłem trochę zaskoczony widząc Maureen zwłaszcza bez Pattie Harrison i Lindy Eastman na miejscu. Znając te dwie mogły być na zakupach, np na wyprzedaży w Harrodsie.

Jak już napisałem, wymyśliłem sobie wybór wyjaśnień zarówno konkretnych jak i domniemanych dlaczego niektórzy pracownicy Apple nie poszli na dach na koncert. Zamiast próbować dalej wygłaszać długie mowy na niezliczone powody dlaczego niektórzy byli nieobecni tego dnia, oto moja lista aby uczeni miłośnicy Beatlesów i znawcy wszystkich rzeczy o Fab Four mogli przypisać numery do swoich ulubionych Nieobecnych na Akcji.

1. Większość pracowników nie miała wstępu ze względu na przestrzeń, wagę i zamieszanie.
2. Niektórzy nie wiedzieli, że to się dzieje.
3. Wielu nie miało pojęcia, jak historyczne lub monumentalne będzie to wydarzenie.
4. Było za zimno. Kto chciałby wchodzić na brudny, zimny dach na piątym piętrze w burzliwy, paskudny dzień?
5. Kilku było tak przyzwyczajonych do ekscytujących rzeczy dziejących się w budynku, że... ho, hum, "ot, po prostu kolejna rzecz Beatlesów".
6. Nie zostali zaproszeni!
7. Niestety, wybrali zły czas na wyjście na lunch.
8. Mieli inne spotkania lub obowiązki.
9. Właściwie nie obchodziło ich to ( jak w nr 5).
10. Naprawdę nie chcieli. ( nr 5 i nr 9 połączona w nr 10).
11. Uważali swoją pracę za prawdziwe zatrudnienie, więc byli zajęci tym, co powinni robić. (Całkowita spekulacja z mojej strony. Bardzo mało prawdopodobne.)
12. Byli naćpani lub pijani i przegapili to.
(Moja nieoficjalna ankieta ujawniła że nr 1 i nr 12 wystarczająco pokryły większość pracowników!)


BYLI NA  DACHU

Więc kilka wielkich Apple's (Jabłek) nie dotarło tego dnia na dach, ale materiał filmowy Michaela Lindsaya-Hogga i zdjęcia Ethana Russella, a także wspomnienia i szczegółowa analiza badaczy, zasadniczo potwierdzają, że ludzie faktycznie byli tam z zespołem w bezpośrednim sąsiedztwie stworzonym dla Beatlesów i głównego wydarzenia, z włączeniem policji (Ken Wharfe, Ray Shayler i Peter Craddock, o ile wiem) oraz innych możliwych pracowników ekipy filmowej i dźwiękowej. (Przepraszam wszystkich, których mogłem pominąć lub których nie udało się zidentyfikować. Zrobiliśmy, co w naszej mocy.)


• Alan Parsons – inżynier dźwięku
• Anita Kass – żona Rona Kass
• Billy Preston – artysta gościnny
• Chris O’Dell – członek publiczności (personel)
• Dave Harries – inżynier techniczny
• Ethan Russell – fotograf
George Harrison – Beatles
• Jack Oliver – dyrektor Apple
John Lennon – Beatles
• Keith Slaughter – inżynier techniczny
• Ken Mansfield – członek publiczności (Apple US)
• Kevin Harrington – kierownik sprzętu Beatles
• Mal Evans – dyrektor Apple
• Maureen Starkey – członek publiczności (Ringo)
• Michael Lindsay-Hogg – reżyser filmowy
Paul McCartney – Beatles
• Peter Brown – dyrektor Apple
Ringo Starr – Beatles
• Ron Kass – dyrektor Apple
• Tony Richmond – Dyrektor zdjęć
• Yoko Ono – Członek widowni ( od Johna)  





Historia The Beatles
History of  THE BEATLES




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz