GEORGE CD (5)

poprzednio: GEORGE (4)
 
ERIC CLAPTON: „Kiedy pierwszy raz zobaczyłem razem George'a i Pattie, sposób, w który wpasowują się do domowej atmosfery Beatlesów przypominał mi Camelot. A ja byłem jak... A ja byłem w pewnym sensie Lancelotem. Byłem samotnym wilkiem bez żadnego celu. Widziałem jak Beatlesi grali w Hammersmith Odeon, gdy byłem razem z the Yardbirds na końcu listy atrakcji. Ten zespół był jak... Byli jak jedna osoba. To jak się ruszali i myśleli jednakowo, było naprawdę osobliwym zjawiskiem. Jak mała rodzinka. Byłem bardzo podejrzliwy wobec ich prawdziwych zamiarów. Ale kiedy zobaczyłem ich na scenie byłem porażony ich umiejętnościami. Każdy z nich wydawał się hojnie obdarowany muzycznym talentem. Ale smutne było to, że nikt ich nie słuchał.I to, że ich publiczność, której zapewne byli oddani, składała się z dwunastolatek. A George ?
Dzieciaki: John Lennon, Jimmy Tarbuck, Mike Hill, Ivan Vaughan
Na pewno był innowatorem. Jak dla mnie, George używał niektórych elementów R&B, rocka i by stworzyć coś wyjątkowego. Rockabilly. Zawsze byli wspaniałomyślni. Nie szczędzili czasu, żeby z kimś pogadać. Ja nie czułem się zagrożony, bo miałem wiele pewności siebie jako samozwańczy misjonarz bluesa, jakkolwiek by tego nie nazwać. Nie oczekiwałem od nikogo przysług. George traktował mnie jak równego sobie, bo uważał, że jesteśmy tak samo wprawieni, w podobnie unikalny sposób...

"Paul przeprowadził się ze Speke Do Forthlin Road w Allerton, a to było bardzo blisko Menlove Avenue, przy której mieszkał John. Zdał sobie sprawę już wtedy, że nie może jednocześnie grać na trąbce i śpiewać, więc zdecydował się zdobyć gitarę. Zaczęliśmy razem grać i trzymaliśmy się w szkole, a kiedy Paul się przeprowadził, pozostaliśmy w kontakcie. Mieszkał na tyle blisko, że mogłem do niego podjechać na rowerze. Zabierało mi to około 20 minut. Jestem teraz tym zdziwiony, bo gdy teraz wracam samochodem, a co wydawało mi się tyloma milami, zabiera mi trzy minuty jazdy.
  
  Do Liverpool Institute chodził facet o nazwisky Ivan Vaughan, który mieszkał tuż obok Johna.To on poznał Paula z Johnem. John miał już wtedy ustaloną reputację. Był znaną postacią w szkole i zdawał sobie z tego sprawę. Johna spotkałem później, ale nie pamiętam już gdzie i zaproponował mi bym przyłączył się do jego zespołu The Quarry Men. John był wtedy w college'u plastycznym. Nie wiem co o nim myślałem, gdy go poznałem. Uznałem, że jest OK. Wtedy chciałem być tylko blisko muzyki. Myślę, że w takiej sytuacji każdy się zaprzyjaźnia natychmiast z drugą osobą, która śpiewa lub zajmuje się muzyką.


  Matka Johna nauczyła go paru akordów... Nie wiedział nawet, że gitara ma sześć strun...W The Quarry Men byli członkowie, którzy praktycznie nic nie robili, więc im powiedziałem, że dołączę się do nich, gdy się ich pozbędą. Nigel Wahlley miał ten prymitywny bas i był w zespole od tygodnia. Był też w nim Ivan, i paru innych gitarzystów. Ian Griffiths i inni. Pojawiali się id odchodzili, tak, ze w końcu zostaliśmy tylko ja , John i Paul. W tym składzie byliśmy jakiś czas, graliśmy na weselach i prywatkach. Gralismy po pijaku na weselu mojego brata Harry'ego. Zagraliśmy raz w Cavern, który był wtedy klubem jazzowym. Starali się nas stamtąd wykopać, bo graliśmy rock and rolla.
 

Często widywałem się z Johnem, który wtedy przychodził do nas do domu. Moja matka była bardzo dużą fanką muzyki i cieszyła się, że się nią zainteresowałem. To ona kupiła mi gitarę i była zadowolona, że odwiedzają mnie koledzy. John chętnie wychodził z domu, bo ciotka Mimi była bardzo surowa i poważna.Mimi wprawiała go w zakłopotanie, dlatego ją wyklinał. Dlatego John często przychodził do mnie i moja matka częstowała nas odrobiną whisky.

Rarytas: George ze swoimi rodzicami, Louise i Haroldem, wrzesień 1963.
 
Zacząłem zmieniać po swojemu szkolny uniform. Miałem trochę ciuchów po starszym bracie. Był wśród nich wymęczony, sportowy płaszcz w kratę, który ufarbowałem na czarno. To miał być mój blezer ale kolor się nie przyjął i prześwitywała nadal krata... Ubierałem się bardzo ryzykownie i przez pare lat bałem się, że mnie za to przyskrzynią. W tamtych czasach używaliśmy wazeliny, by nasze włosy miały rock and rollową, natłuszczoną  fryzurę...
Paul i ja zwiewaliśmy ze szkoły, i robiliśmy wszystko by nie wyglądać na chłopaków z ogólniaka. Wieczorami przesiadywaliśmy z Johnem. W szkolnych czasach znikaliśmy także podczas lunchu, choć nie można było wychodzić poza teren szkoły. Staraliśmy się dotrzeć do szkoły Johna... W college'u Johna panował nieprawdopodobny luz. Każdy palił lub jadł jabłka i chipsy, w czasach, gdy my w szkole mieliśmy kapustę i gotowane koniki polne. Było tam pełno panienek i artystycznych typów. To było tam normalne, ale z naszego punktu widzenia bardzo fajne. Mogliśmy tam palić i nikt na nas nie krzyczał. John zawsze traktował nas przyjacielsko, ale jednocześnie było widać, że zachowywał pewien dystans, bo zarówno ja, jak i Paul wyglądaliśmy nieco za młodo. Miałem chyba wtedy tylko 15 lat. Pamiętam, że John potraktował mnie bardzo poważnie, kiedy zacząłem podrywać dziewczynę  z jego college'u. Była ładną dziewczyną w stylu Brigitte Bardot i nosiła warkoczyki... Wyrwałem ją i przeleciałem. John jakoś się o tym dowiedział i po tym zdarzeniu zyskałem w jego oczach.
 
Grałem wtedy w zespole Lesa Stewarta (byłem jednocześnie w dwóch zespołach, bo nie było grania, a koncert zdarzał się od wielkiego dzwonu. Les mieszkał przy Queen Drive obok Murihead Avenue i spędzałem z nim sporo czasu, ucząc się muzyki z nadzieją, że zarobię na tym kiedyś parę funtów. Les grał na banjo, mandolinie i gitarze. Poznałem go przez gościa, który pracował u rzeźnika. les potrafił dobrze grać numery Leadbelly'ego, Big Bill Bronzy'ego i Woody Guthriego. Grał bardziej miejski blues i bluegrass niż rock and rolla. Zagrałem z jego zespołem, którego nazwy nie pamiętam (Les Stewart Quartet - RK), na kilku prywatkach. Podczas grania w klubie przy Hyman's Green w zachodnim Derby usłyszałem o nowo budowanym klubie pod numerem 8. Zabrano mnie tam i zobaczyłem piwnicę, która potem stała się klubem Casbah. Wtedy po raz pierwszy spotkałem Pete'a Besta. Parę miesięcy później przypomniałem sobie, że Pete ma perkusję i namówiłem go, by się do nas przyłączył, bo wtedy moglismy wyjechać do Hamburga.

Hamburg, od lewej Goerge, Paul, John oraz Pete Best. Na każdej fotce widać, że Pete nie pasował do pozostałej trójki.
 
Muzyczny blog Historia The Beatles  Music Blog

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz