poprzednio: GEORGE (3)
Pete, brat George: „Dobrze. Mieszkaliśmy na Arnold Grove 12. Grzaliśmy piecem na węgiel,nie mieliśmy elektryczności. Mały ogródek, mała ubikacja na końcu ogródka. Bardzo zimne miejsce... George ... Był zadziorny. Pewny siebie. Umiał się odnaleźć. Nie dał się zahukać”
PAUL: „Miał świetną
fryzurę. Zaczesywał długie włosy do tyłu. Nasz przyjaciel, Arthur określił to
jako "cholerny turban.""Jak cholerny turban." Miał racje. Wyglądało to jak
wielki...Genialna sprawa. Jeszcze przed naszą sławą. Byliśmy po prostu
dzieciakami.Nie mogliśmy się nigdzie dostać, bo nie byliśmy znani.Nauczyciele
nas nie lubili. Jeszcze przed erą rock and rolla.Zawsze wydawało mi się to dość
dickensowskie. Szkoła do której chodziłem z George'em była bardzo dickensowska.
Nawet uczył tam Dickens. Była naprawdę dickensowa. Dorastaliśmy mając ochotę
wyrwać się stamtąd. Byliśmy spragnieni. Więc sztuka była wspaniałą perspektywą.
Wtedy oczywiście nie nazwalibyśmy tego sztuką.To był po prostu rock and
roll”
GEORGE: „Kiedy wciąż chodziłem do szkoły i byłem naprawdę nieduży. John wstydził się przeze mnie. Byłem mały.Wyglądałem na dziesięć lat. Kiedy poznałem Johna, miał cztery struny w gitarze. Nie miał pojęcia, że gitary mają sześć strun.Powiedziałem "Co ty wyrabiasz? Co to jest?"On na to "Ale co?"Myślał, że tak ma być.Pokazałem Johnowi akordy. E, A, i tak dalej.Moja mama była melomanką i lubiła towarzystwo chłopaków.John lubił być poza domem,bo jego ciotka Mimi była surowa,robiła mu sceny. Pamiętam, jak raz byłem u niego,gdy go poznałem. Byłem wciąż w szkole. Próbowaliśmy wyglądać jak Teddy Boye,była wtedy taka moda. Musiałem ich przypominać, bo Mimi mnie nie polubiła. Była w szoku. Krzyczała "Popatrz na niego? Wiesz, kto to jest?""Jak możesz go tu przyprowadzać? "Wygląda okropnie, jak Teddy Boy." John mówił tylko, "Zamknij się, Mary, zamknij się!"
GEORGE: „Czy mamy
trudności z podtrzymaniem naszego wizerunku ? Nie, bo jakiego wizerunku? Nasz
wizerunek to po prostu my. Tacy byliśmy. Nie próbowaliśmy sfabrykować
wizerunku.Sam się stworzył. Więc nie musimy go podtrzymywać. Po prostu jesteśmy
sobą. Prawda, Ringo? - No... my jesteśmy. - Nie wiem jak tamci dwaj. Niepokoimy
się o nich.”
RINGO: „ Wszyscy lubiliśmy tę
ogólną atmosferę. Przepadaliśmy za nią. Ale wszyscy mieliśmy osobowości i
poglądy. Zatrzymaliśmy się w przydrożnym barze. Trochę się utuczyć. Paul miał
kluczyki, a George siedział za kółkiem,gdy wróciliśmy. Sprzeczka trwała
przynajmniej półtorej godziny. "Ja mam kluczyki." "Ale ja siedzę za kierownicą."
Musieliśmy tam sterczeć i przez to przejść,bo żaden nie chciał odpuścić."Ja mam
kluczyki.","Ja mam kierownicę."
List GEORGE'a (z USA): „Kochani Mamo i
Tato. Koncerty są wspaniałe, wszyscy dostają bzika. Wszędzie eskortuje nas
policjantów na motorach. Zawsze mieliśmy dwa Cadillaki. Ale gdy wyszliśmy po
dzisiejszym koncercie, nie było tam samochodów, bo podjechały pod inne
drzwi,więc weszliśmy z powrotem do środka,żeby poczekać aż będziemy mogli
wyjść.Gdy dzieciaki wyszły z koncertu i zobaczyły dwa auta, natarły na nie i
zaczęły po nich skakać. Kierowcy musieli wyjść i oba wozy zostały zrujnowane.
Dach znajdował się dokładnie na siedzeniach. Jedna dziewczyna wpadła przez
świetlik na dachu budynku, a kilka osób trafiło do szpitala. W końcu uciekliśmy
karetką. Ale nie martwcie się. Nikt się nie przedrze przez całą ochronę i
policję."
List
GEORGE'a (Australia): „Rano wyruszamy do Wellington.Graliśmy tutaj w Sydney i to
była okropna męka. Scena obraca się co trzy minuty i musieliśmy przeciskać się
przez wąskie przejścia,żeby dotrzeć do sceny. W pierwszym budynku uderzyłem
policjanta,bo popychał mnie jak szalony. Jakieś dzieciaki chwyciły mnie naraz
gdy próbowałem zejść ze sceny. Zwyklinałem jednego policjanta, przykro mi,a
później komendant przyszedł mnie przeprosić. Po koncercie było przyjęcia
urodzinowe Paula. Na początku jest świetne, ludzie cię poznają, dostajesz dobre
miejsca w restauracji,wszystko jest lepsze i dostajesz to szybciej. To wszystko
jest świetne. Ale potem chcesz, żeby się skończyło. Dziękujemy bardzo.
Dzięki.”
GEORGE: „ Walczysz o to, ale gdy
później to dostajesz chcesz, żeby się skończyło. Ale nigdy się nie skończy.To
właśnie taki interes. Kochamy fanów, i lubimy czytać o sobie w prasie. Ale
czasem nie zdajesz sobie sprawy, że coś jest o tobie. Widzisz swoje zdjęcia,
czytasz artykuły: George Harrison, Ringo Starr, Paul i John, ale nie myślisz
sobie, "O! To ja! Piszą o mnie w gazecie." To... zabawne. Jakby to była inna
osoba”
Polski blog o The Beatles
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz