


Brzemienne w skutkach słowa padły w akapicie poświęconym jego pozornemu brakowi jakichkolwiek wątpliwości w różnych sprawach: CHRZEŚCIJAŃSTWO ZANIKNIE. ZNIKNIE
I SKURCZY SIĘ. NIE MUSZĘ SIĘ O TO SPRZECZAĆ – WIEM, ŻE MAM RACJĘ I CZAS TO
POTWIERDZI. JESTEŚMY TERAZ POPULARNIEJSI OD JEZUSA. NIE WIEM CO SIĘ SKOŃCZY
PIERWSZE - ROCK AND ROLL CZY CHRZEŚCIJAŃSTWO.
JEZUS BYŁ W PORZĄDKU, ALE JEGO UCZNIOWIE BYLI TĘPI I ZWYCZAJNI. ICH
MACHINACJĘ BURZĄ MOJĄ WIARĘ.
Fab 4 z "winowajczynią", M.Cleave |
Sądząc po artykule, ta obserwacja nie wzięła się znikąd. Cleave wspomina później o eklektycznych zainteresowaniach Johna literaturą i podaje takie tytuły, jak: Czterdzieści jeden lat w Indiach - marszałka polowego lorda Robertsa czy Osobliwości historii naturalnej Francisa T. Bucklanda. Pisze też, że czytał 'bardzo dużo na temat religii", ale nie wymienia żadnego konkretnego tytułu. W rzeczywistości był bardzo zaabsorbowany książką popularno-naukową Hugha J. Shconefielda 'Passover Plot' (Ukrzyżowany), która w tamtym czasie znajdowała się na szczycie bestsellerów. Schonefield, znany badacz Pisma Świętego, wysunął kontrowersyjną tezę, że Jezus był zwykłym śmiertelnikiem, który zaplanował cuda, aby wypełnić proroctwo Starego Testamentu, i sfingował własne ukrzyżowanie, wykorzystując swoich uczniów jako mimowolnych wspólników - stąd też zapewne przekonanie Johna, że jego uczniowie byli "tępi". Opinię Johna ukształtowały też wyobrażenia Timothy Leary'egho i Buddy - prekursorów nowej religii, w której komunię przyjmowało się w kostkach cukru.
![]() |
Maureen Cleave w otoczeniu Fab4 |

______________________________
_____________________________
W oczach redaktorów 'Evening Standard' poglądy Johna niczym się nie różniły od przekonań większości Brytyjczyków, dlatego też w żadne sposób -ani przez umieszczenie w nagłówku, ani przez wytłuszczenie w druku - nie wyróżnili ich w gazecie. Także inne ogólnokrajowe media, choć zawsze były chętne opisać lub zacytować słowa Beatlesa, nie podchwyciły tematu w swoich informacjach, nie skomentował go żadne felietonista ani nie zauważył żadne popularny dziennikarz.
Topór spadł dopiero po czterech miesiącach. Amerykański magazyn dla nastolatków "Datebook" przywołał wywiad Cleave w swoim opisie Johna. Jego porównanie mocy przyciągania mocy Beatlesów i Jezusa zostało opublikowane w formie wytłuszczonego śródtytułu: 'Nie wiem co się skończy pierwsze...'
Materiał ukazał się w sierpniowym "Datebook', który do sklepów trafił w połowie lipca, na trzy tygodnie przed rozpoczęciem amerykańskiego tournee Beatlesów.
Materiał ukazał się w sierpniowym "Datebook', który do sklepów trafił w połowie lipca, na trzy tygodnie przed rozpoczęciem amerykańskiego tournee Beatlesów.
PAUL: John znał dość
dobrze Maureen Cleave z londyńskiego ‘Evening Standard’. Staraliśmy się zbliżać
do dziennikarzy, którzy byli lepsi niż przeciętni, bo mogliśmy z nimi o czymś
porozmawiać. Uważaliśmy, że nie jesteśmy głupimi gwiazdami rocka.
Interesowaliśmy się wieloma rzeczami i wdziano w nas rzeczników młodzieży.
Dlatego też artykuł Maureen Cleave, po rozmowie z Johnem, poruszał temat
religii. John chciał powiedzieć coś, z czym się zgadzaliśmy, czyli że Kościół
anglikański od lat tracił popularność. Jego przedstawiciele sami narzekali na
brak kongregacji.
Maureen była miła i interesująco się z nią rozmawiało. Przeprowadziła z
każdym z nas bardzo wnikliwy wywiad. Tak się złożyło, że John mówił na temat
religii, bo choć nie byliśmy wierzący, interesowaliśmy się tym tematem.
Na nasze koncerty przychodziło sporo katolickich księży i w
garderobie prowadziliśmy debaty na różne tematy, takie jak bogactwo Kościoła w
porównaniu ze światową biedą. Mówiliśmy: ‘Powinniście śpiewać gospel – to by
przyciągnęło ludzi. Powinniście być bardziej życiowi, zamiast śpiewać stare
hymny. Każdy już je słyszał i one ludzi nie pociągają’.
Byliśmy mocno przekonani, że
Kościół powinien wziąć się w garść. Uważam, że byliśmy bardzo pro kościelni.
John nie zamierzał wyrazić żadnego demonicznego, antyreligijnego punktu widzenia.
Kto przeczytał cały artykuł wie, że John starał się powiedzieć to, w co wszyscy
wierzyliśmy. „Nie wiem, co jest nie tak z Kościołem. W tym momencie The Beatles
są popularniejsi niż Jezus Chrystus. Kościół nie pracuje wystarczająco dużo nad
image’m Jezusa, powinien w tej kwestii zrobić coś więcej”. John jednak popełnił
nieszczęśliwy błąd, mówiąc bardzo swobodnie, bo dobrze znaliśmy Maureen i
mogliśmy z nią szczerze rozmawiać. Czy to był błąd ? Nie wiem. Na krótką metę –
tak, na dłuższą - chyba nie.

JOHN: W Anglii nikt tego nie zauważył. Oni wiedzą, że ten facet lubi gadać – kim on niby jest ? Tutaj jednak jakiś wariat zakłada maskę Klanu i jeździ po kraju, paląc krzyże.
GEORGE: Dlaczego
nie możemy tego otwarcie poruszyć? Dlaczego wszędzie jest tyle na temat
świętokradztwa? Jeśli chrześcijaństwo jest tak dobre, jak się o nim mówi, to
nie powinno się obawiać takiej dyskusji.
JOHN: Gdy
przychodzi zła wiadomość, zabija się posłańca i nie słucha wiadomości do końca.
Nieważne, czy to chrześcijaństwo, buddyzm, mahometanizm, zawsze chodzi o osobę,
a nie o to co powiedziała

GEORGE MARTIN: Tę kwestię zauważono w Ameryce, podano w różnych rozgłośniach i fala protestów bardzo mocno uderzyła w The Beatles. Pytano: Kim oni są by się porównywać do Pana ? Ich płyty publicznie palono, zabroniono ich puszczania w radiostacjach i doszło do takiego ferworu, że Brian zmusił Johna do wydania oświadczenia i przeprosin.
NEIL ASPINALL: Ponieważ Amerykanie zrazili się tą wypowiedzią, Brian zasugerował Johnowi, by ten nagrał oświadczenie dla prasy, w którym wyjaśnia co miał na myśli, i że wyraża ubolewanie z powodu całego zamieszania. Zarezerwowano studio z George Martinem ale później nastąpiła zmiana planów. Brian poleciał do Stanów przed samym tournee i wszędzie przepraszał, a podczas konferencji prasowej powiedział promotorom, że jeśli chcą mogą odwoływać tournee, nikt nie odwołał!
KOMUNIKAT PRASOWY BRIANA
EPSTEINA: Zdanie z wypowiedzi Johna Lennona, której udzielił dziennikarce trzy
miesiące temu w Londynie zostało zacytowane jako wyjęte z kontekstu. Lennon
bardzo interesuje się religią i prowadził wówczas poważne rozmowy z Maureen
Cleave, która jest zarówno przyjaciółką The Beatles jak i dziennikarką ‘Evening
Standard’. Mówiąc to, miał na myśli, że jest zdziwiony faktem, iż przez
ostatnie 100 lat Kościół anglikański, a przez to Chrystus, stracili na
popularności. Nie miał na myśli rozgłaszania sławy The Beatles. Chciał tylko
podkreślić, że okazało się, iż wpływ The Beatles na przedstawicieli młodego
pokolenia był bardziej natychmiastowy, niż mógł przypuszczać.
O tym, że John naprawdę bał się tak na serio - możliwe, że po raz pierwszy w życiu - świadczy fakt, że już na terenie USA, gdy okazało się, że oświadczenie Briana nie rozładowało napięcia i że Johnowi może przydarzyć się jakiś wypadek, w apartamencie Briana w hotelu Astor Towers odbyła się narada z udziałem "winowajcy", Briana i Tony Barrowa. Barrow mając w pamięci niesubordynację Lennona po tym, jak cztery lata temu wcześniej pobił Boba Woolera, miał prawo przypuszczać, że John zaprze się i nie odezwie ani słowem. Tymczasem on był tak zrozpaczony faktem, że może tym położyć całe tournee, że ochoczo na wszystko przystał."Autentycznie objął głowę rękami i szlochał. Powtarzał: "Zrobię wszystko... Co tylko będziesz chciał. Jak spojrzę kolegom w twarz, jeśli odwołacie trasę, tylko dlatego, że powiedziałem coś nie tak?"
JOHN: Nie chciałem nic mówić,
myślałem, że mnie zabiją, ponieważ tam wszystko taktują tak poważnie. Najpierw
cię zabiją, a potem dojdą do wniosku, że to nie było takie ważne. Nie chciałem
tam iść, ale Brian, Paul i inni Beatlesi namówili mnie. Byłem sztywny ze
strachu. Widziałem filmy z kilku naszych konferencji prasowych, podczas których
mówiłem: „Wcale nie twierdziłem, że jesteśmy popularniejsi od Jezusa, Chodziło
mi o to, że dzieciaki idą za nami, a
nie za Jezusem”. Musiałem przejść przez tyle hipokryzji i byłem wystraszony.
Naprawdę się bałem.
Sam się zastanawiałem nad sensem tego artykułu, bo o nim zapomniałem.
Był zupełnie nieistotny – wydrukowany i zapomniany. Musiałem go znowu
przeczytać, by się upewnić, że nie powiedziałem nic, czego nie miałem na myśli.
Powiedziałem, że byliśmy popularniejsi od Jezusa i tak faktycznie było.
Wierzę, że Jezus był w porządku, Budda był w porządku i wszyscy ludzie byli OK.
Oni wszyscy mówią to samo i ja w to wierzę. Wierzę w to co powiedział Jezus – w
jego fundamentalne nauki na temat miłości i dobroci – a nie w to, co ludzie
mówią, że powiedział. Jeśli popularność Jezusa oznacza większą kontrolę, to ja
tego nie chcę. Oni jednak szybciej pójdą za nami, będą tańczyć i śpiewać do
końca życia. Jeśli zainteresuje ich to bardziej co powiedział Jezus lub ktoś
inny, to wszyscy pójdziemy za nimi.

RINGO: Wszyscy musieliśmy za to
zapłacić i to było czasami dość przerażające chwile. John musiał przeprosić nie
za to, co powiedział, ale by ratować nasze życia. Pojawiło się bowiem wiele
poważnych gróźb skierowanych nie tylko przeciwko niemu, lecz przeciwko całemu
zespołowi. Czasem trzeba wziąć do ręki czapkę i powiedzieć: PRZEPRASZAM.
JOHN: Nie potrzebuję chodzić do Kościoła. Szanuję kościoły, ze względu
na świętość, jaką je otaczają od lat wierzący ludzie. Myślę jednak o wielu
złych rzeczach, które zostały zrobione w imię Kościoła i Chrystusa. Dlatego
stronię od Kościoła i jak to kiedyś ujął Doonovan: „ Chodzę codziennie do
mojego kościoła, który jest w mojej świątyni”. Uważam, że ludzie którzy
potrzebują kościoła, powinni tam chodzić. Inni, którzy wierzą, że kościół jest
w ich głowie, powinni wybierać tą świątynię, bo właśnie tam jest źródło.
Wszyscy jesteśmy Bogiem. Chrystus powiedział: ‘Królestwo Niebieskie jest w
Tobie’. To samo mówią Hindusi, to samo wyznawcy zen. Jesteśmy Bogiem. Nie
jestem bogiem albo Bogiem, ale wszyscy jesteśmy Bogiem. Jesteśmy potencjalnie
święci i potencjalnie źli. Wszystko mamy w sobie, a Królestwo Niebieskie jest w
nas, jeśli się wnikliwie spojrzy.
PAUL: Wszyscy to
przedyskutowaliśmy. Wiedzieliśmy, że dla nas to nic wielkiego, ale skoro się to
tak rozrosło, nie mogliśmy tego bagatelizować.
Nigdy nie widziałem Johna tak zdenerwowanego. Zdał sobie sprawę z tego
co się stało.
JOHN: Prawdopodobnie uszłoby mi
to płazem, gdybym powiedział, ze Telewizja jest popularniejsza od Jezusa.
Przykro mi, że otworzyłem usta. Rozmawiałem z przyjaciółką i użyłem słowa
‘Beatlesi’ jako przenośni. Chodziło mi o ‘Beatlesów’ jakimi widzą nas inni.
Powiedziałem, że mamy większy wpływ na dzieciaki niż inni, z Jezusem włącznie.
Powiedziałem to w zły sposób. Nie jestem przeciw Bogu, Chrystusowi, nie jestem
antyreligijny. Nie potępiałem tego. Nie powiedziałem, że jesteśmy popularniejsi lub lepsi. Myślę, że
to trochę głupie. Skoro nas nie lubią, to po prostu dlaczego nie przestaną
kupować nasze płyty?
Nasza rozmowa była częścią
wnikliwych wywiadów, jakie ona robiła z nami. Nie myślałem więc
kategoriami PR, nie uważałem też, że powinienem ubrać w inne słowa, to co
chciałem powiedzieć. Rozmawialiśmy przez parę godzin i powiedziałem to, by
zamknąć temat. To jest skomplikowane i wymknęło się spod kontroli.
Kiedy pierwszy raz usłyszałem o reperkusjach, pomyślałem: To niemożliwe
– to jedna z tych rzeczy! Gdy zdałem
sobie sprawę jaka to poważna sprawa, sparaliżował mnie strach. Wiedziałem
bowiem co z tego będzie, co będą o mnie mówili. Te moje marne zdjęcia, na
których wyglądam jak cynik i to, że to będzie tak trwało, bo tego już nie da
się kontrolować. Nie mogę odpowiadać na tak poważne zarzuty, bo to nie ma za
mną nic wspólnego.
Przykro mi, że to co powiedziałem rozpętało taką burzę a nie miałem na
myśli nic antyreligijnego...
Nie uważam się za praktykującego chrześcijanina. Myślę, że Chrystus był,
kim był i jeśli ktoś mówi coś wspaniałego na jego temat, to ja w to wierzę ale
nie jestem praktykującym chrześcijaninem, na jakiego mnie wychowywano.
Nie chcę teraz zakładać, że Jezus żył i zastanawiać się nad tym,
co robił. Gdyby był Jezus i gdyby był prawdziwym Jezusem z takimi poglądami
jakie miał kiedyś, to ‘Eleanor Rigby’ niewiele by dla niego znaczyło.
GEORGE: Biorąc pod uwagę stres i
wszystko, przez co musieliśmy przechodzić, to mogliśmy żyć bez grania tras.
Obawiano się, że nie będzie chciało nam się grać, ze względu na groźby
dotyczące naszego życia. Zastanawialiśmy się, czy nie zrezygnować z jednego koncertu
na Południu – w Memphis. Widzieliśmy film, na którym facet z Klanu w okularach
przeciwsłonecznych mówił: Mamy swoje metody załatwiania takich spraw. Okazało
się jednak, że nasi fani przegonili sprzed stadionu członków Klanu. Zagraliśmy,
nic się nie wydarzyło. Wyszliśmy i po wszystkim.
JOHN: Podczas jednego z koncertów na Południu (w Memphis) ktoś rzucił
petardę. Były groźby zabicia nas, na zewnątrz członkowie Klanu palili nasze
płyty i przyłączały się do nich grupki grzecznie ostrzyżonych chłopców. Ktoś
rzucił petardę i - co widać na filmie –
wszyscy spojrzeliśmy jeden na drugiego, bo każdy myślał, że któryś z nas został
postrzelony. Byliśmy tacy spanikowani.
TONY BARROW: Jak już pojawili się The Beatles John poprosił o spotkanie z Brianem Epsteinem i ze mną. Usiedliśmy razem, tylko w trójkę a ja wtedy przedstawiłem im to wszystko, czego można było się spodziewać od międzynarodowych dziennikarzy, przede wszystkim tych z trzech najważniejszych amerykańskich stacji ABC, CBS oraz NBC, którzy niebawem mieli się pojawić w moim pokoju na 27 piętrze. Nigdy wcześniej i nigdy później nie widziałem Johna w takim stanie, zrozpaczonego, i nie dlatego, że nikt nie mógł przyjąć jego przeprosin za użyte słowa (że Beatlesi są bardziej popularni niż Jezus), ale przerażała go myśl, że przez niego mogła zostać anulowana trasa. Choć w czasie następnej konferencji zyskał ogólne poparcie i zrozumienie.
Ale po wysłuchaniu tego co miałem do powiedzenia, John pochylił się w fotelu i zamilkł, z głową ukrytą w dłoniach. Zdaliśmy sobie sprawę, że płakał i Brian objął go w pocieszającym geście. John podniósł głowę i powiedział: 'Jestem skłonny za wszystko przeprosić, jeśli powiecie mi, że to konieczne , zrobię wszystko, co powiecie. Jak spojrzę im w twarz, jeśli tournée zostanie anulowane z powodu tego co powiedziałem. Przecież nie chciałem tego wszystkiego'.
Zasugerowałem, żeby John w czasie swojej przemowy skupił się na wyjaśnianiu tego co miał na myśli, zamiast mówienia, że jest mu przykro. Brian złamał swoje zasady i ostrzegł wprost Johna, że jest realne niebezpieczeństwo zamachu na jego życie, jeśli nastroje skrajnych amerykańskich nawiedzonych chrześcijańskich kaznodziejów się nie poprawią. Powiedział: 'Prędzej anuluję trasę, niż podejmę takie ryzyko, John i biorę na siebie odpowiedzialność i przekażę to Paulowi, George'owi i Ringo.
Ale po wysłuchaniu tego co miałem do powiedzenia, John pochylił się w fotelu i zamilkł, z głową ukrytą w dłoniach. Zdaliśmy sobie sprawę, że płakał i Brian objął go w pocieszającym geście. John podniósł głowę i powiedział: 'Jestem skłonny za wszystko przeprosić, jeśli powiecie mi, że to konieczne , zrobię wszystko, co powiecie. Jak spojrzę im w twarz, jeśli tournée zostanie anulowane z powodu tego co powiedziałem. Przecież nie chciałem tego wszystkiego'.
Zasugerowałem, żeby John w czasie swojej przemowy skupił się na wyjaśnianiu tego co miał na myśli, zamiast mówienia, że jest mu przykro. Brian złamał swoje zasady i ostrzegł wprost Johna, że jest realne niebezpieczeństwo zamachu na jego życie, jeśli nastroje skrajnych amerykańskich nawiedzonych chrześcijańskich kaznodziejów się nie poprawią. Powiedział: 'Prędzej anuluję trasę, niż podejmę takie ryzyko, John i biorę na siebie odpowiedzialność i przekażę to Paulowi, George'owi i Ringo.
Tony Barrow, "John, Paul, George, Ringo & Me: The Real Beatles Story". (2005)
Po latach George Harrison powie, że to po raz kolejny pozwoliło im zarobić, gdyż ci wszyscy, którzy na gorąco, otumanieni wrzawą wybuchła i nakręcaną wobec zespołu zniszczyli swoje płyty The Beatles, niebawem musieli je odkupywać sobie w sklepach na nowo.
- Przeczytaj pierwszy wywiad zespołu w czasie amerykańskiego tour w 1966, dotyczącego przede wszystkim kontrowersji wobec wypowiedzi Johna: THE BEATLES - Chicago 12.08.1966
Muzyczny blog Historia The Beatles Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz