BARDZIEJ POPULARNI OD JEZUSA

Afera pod nazwą "Beatlesi bardziej popularni od Jezusa" to jedno z najbardziej znanych zdarzeń w historii zespołu. Poznajmy je na podstawie książki Philipa Normana :John Lennon - życie oraz na podstawie cytowanych tutaj wypowiedzi z ANTOLOGII. Wypowiedzi Beatlesów pochodzą z różnych okresów działalności zespołu, większość była aktualna do całego wydarzenia, niektóre były już pewną refleksją po pewnym czasie, także po wielu latach (nagrywanie wypowiedzi trójki żyjących Beatlesów na potrzeby Antologii odbywało się w latach 1994-1994). Dla nas data danej wypowiedzi w tym poście jest mniej ważna i nie zamieściłem - jak zresztą w całym blogu tak postępuję - przy danych wypowiedziach adnotacji co do czasu jej wystąpienia.
   A wszystko zaczęło się w marcu 1966 roku, kiedy londyński magazyn 'Evening Standard' opublikował kolejną serię artykułów Maureen Cleave, najbardziej zaufanej kronikarki Beatlesów (także romansującej prawie z każdym, na pewno z Johnem i Paulem - RK). Cleave pisała o tym, że wznieśli się ponad wszelką konkurencję i zmienny gust kapryśnych nastolatków do "bezpiecznego życia na szczycie", które do tej pory zarezerwowane było tylko dla Królowej. Dzięki równie dobrym stosunkom z Brianem, pozwolono spotkać się jej z każdym z Beatlesów osobno,, bez ograniczeń czasowych oraz PR-owskiego nadzoru, jakim podlegają współcześni dziennikarze. Paul McCartney przyjechał do niej do jej londyńskiego mieszkania i zaśpiewał jej 'Eleanor Rigby', Ringo i George byli również przyjemnie nastawieni i szczerzy. Z Johnem Lennonem  spotkała się w jego domu, w Weybridge, w czasie jednego z jego napadów "domatorstwa".
  4 marca ukazał się w gazecie artykuł pod tytułem: Jak mieszka Beatles? John Lennon mieszka tak. Cleave donosiła, że John, wciąż niesamowicie podobny do Henryka VIII z portretów, jest "arogancki jak książę... nieprzewidywalny, gnuśny, niezorganizowany, dziecinny, próżny, uroczy i bystry". Wraz z błąkającym mu się pod nogami trzyletnim Julianem oprowadził ją po swojej zagraconej zabawkami posiadłości, pozwalając sobie na złowieszczą uwagę,że Beatlesi wiodą "stabilne życie na szczycie", i kompletnie nie dbając o swoją żonę i syna dodał: "Zatrzymałem się [tutaj] jak na przystanku autobusowym... Będę miał swój prawdziwy dom, kiedy dowiem się czego naprawdę chcę... Wiem, że jeszcze czegoś dokonam - tylko nie wiem dotąd, co to będzie. Wiem tylko, że tutejsze życie jest nie dla mnie".

  Brzemienne w skutkach słowa padły w akapicie poświęconym jego pozornemu brakowi jakichkolwiek wątpliwości w różnych sprawach: CHRZEŚCIJAŃSTWO ZANIKNIE. ZNIKNIE I SKURCZY SIĘ. NIE MUSZĘ SIĘ O TO SPRZECZAĆ – WIEM, ŻE MAM RACJĘ I CZAS TO POTWIERDZI. JESTEŚMY TERAZ POPULARNIEJSI OD JEZUSA. NIE WIEM CO SIĘ SKOŃCZY PIERWSZE -  ROCK AND ROLL CZY CHRZEŚCIJAŃSTWO. JEZUS BYŁ W PORZĄDKU, ALE JEGO UCZNIOWIE BYLI TĘPI I ZWYCZAJNI. ICH MACHINACJĘ BURZĄ MOJĄ WIARĘ.
Fab 4 z "winowajczynią", M.Cleave

   Sądząc po artykule, ta obserwacja nie wzięła się znikąd. Cleave wspomina później o eklektycznych zainteresowaniach Johna literaturą i podaje takie tytuły, jak: Czterdzieści jeden lat w Indiach - marszałka polowego lorda Robertsa czy Osobliwości historii naturalnej Francisa T. Bucklanda. Pisze też, że czytał 'bardzo dużo na temat religii", ale nie wymienia żadnego konkretnego tytułu. W rzeczywistości był bardzo zaabsorbowany książką popularno-naukową Hugha J. Shconefielda 'Passover Plot' (Ukrzyżowany), która w tamtym czasie znajdowała się na szczycie bestsellerów. Schonefield, znany badacz Pisma Świętego, wysunął  kontrowersyjną tezę, że Jezus był zwykłym śmiertelnikiem, który zaplanował cuda, aby wypełnić proroctwo Starego Testamentu, i sfingował własne ukrzyżowanie, wykorzystując swoich uczniów jako mimowolnych wspólników - stąd też zapewne przekonanie Johna, że jego uczniowie byli "tępi". Opinię Johna ukształtowały też wyobrażenia Timothy Leary'egho i Buddy - prekursorów nowej religii, w której komunię przyjmowało się w kostkach cukru.
Maureen Cleave w otoczeniu Fab4

   Nie ujmując nic Maureen Cleave, należy podkreślić, że owe obrazoburcze słowa nie były precyzyjnym odzwierciedleniem tego, co John rzeczywiście powiedział. Podczas wywiadu najbardziej elokwentnym rozmówcom zdarza się zagalopować, błędnie wnioskować albo nielogicznie argumentować i dziennikarze często parafrazują lub łączą ich zdania bez szkody dla całości wypowiedzi. Cleave nie szukała sensacji i bez głębszej analizy kontrowersyjnej opinii założyła, że "to cały John". Prawda była taka, że podczas rozmów z nim uzyskała wybuchowy materiał, z którego większość nie nadawała się do druku w 'Evening Standard' ani żadnej innej gazecie - przynajmniej w tym czasie. Pewnego razu na przykład , opowiedział jej o swojej matce, Julii. O tym, że wciąż za nią tęskni i jaka była piękna. I zachowując całkowitą powagę, dodał, iż żałuje tylko, że się z nią nie przespał, zanim znikła z jego nastoletniego życia.
  ______________________________

_____________________________ 
W oczach redaktorów 'Evening Standard' poglądy Johna niczym się nie różniły od przekonań większości Brytyjczyków, dlatego też w żadne sposób -ani przez umieszczenie w nagłówku, ani przez wytłuszczenie w druku - nie wyróżnili ich w gazecie. Także inne ogólnokrajowe media, choć zawsze były chętne opisać lub zacytować słowa Beatlesa, nie podchwyciły tematu w swoich informacjach, nie skomentował go żadne felietonista ani nie zauważył żadne popularny dziennikarz.
Topór spadł dopiero po czterech miesiącach. Amerykański magazyn dla nastolatków "Datebook" przywołał wywiad Cleave w swoim opisie Johna. Jego porównanie mocy przyciągania mocy Beatlesów i Jezusa zostało opublikowane w formie wytłuszczonego śródtytułu: 'Nie wiem co się skończy pierwsze...'
Materiał ukazał się w sierpniowym "Datebook', który do sklepów trafił w połowie lipca, na trzy tygodnie przed rozpoczęciem amerykańskiego tournee Beatlesów.
PAUL: John znał dość dobrze Maureen Cleave z londyńskiego ‘Evening Standard’. Staraliśmy się zbliżać do dziennikarzy, którzy byli lepsi niż przeciętni, bo mogliśmy z nimi o czymś porozmawiać. Uważaliśmy, że nie jesteśmy głupimi gwiazdami rocka. Interesowaliśmy się wieloma rzeczami i wdziano w nas rzeczników młodzieży. Dlatego też artykuł Maureen Cleave, po rozmowie z Johnem, poruszał temat religii. John chciał powiedzieć coś, z czym się zgadzaliśmy, czyli że Kościół anglikański od lat tracił popularność. Jego przedstawiciele sami narzekali na brak kongregacji.

  Maureen była miła i interesująco się z nią rozmawiało. Przeprowadziła z każdym z nas bardzo wnikliwy wywiad. Tak się złożyło, że John mówił na temat religii, bo choć nie byliśmy wierzący, interesowaliśmy się tym tematem.

   Na nasze koncerty przychodziło sporo katolickich księży i w garderobie prowadziliśmy debaty na różne tematy, takie jak bogactwo Kościoła w porównaniu ze światową biedą. Mówiliśmy: ‘Powinniście śpiewać gospel – to by przyciągnęło ludzi. Powinniście być bardziej życiowi, zamiast śpiewać stare hymny. Każdy już je słyszał i one ludzi nie pociągają’.
  Byliśmy mocno przekonani, że Kościół powinien wziąć się w garść. Uważam, że byliśmy bardzo pro kościelni. John nie zamierzał wyrazić żadnego demonicznego, antyreligijnego punktu widzenia. Kto przeczytał cały artykuł wie, że John starał się powiedzieć to, w co wszyscy wierzyliśmy. „Nie wiem, co jest nie tak z Kościołem. W tym momencie The Beatles są popularniejsi niż Jezus Chrystus. Kościół nie pracuje wystarczająco dużo nad image’m Jezusa, powinien w tej kwestii zrobić coś więcej”. John jednak popełnił nieszczęśliwy błąd, mówiąc bardzo swobodnie, bo dobrze znaliśmy Maureen i mogliśmy z nią szczerze rozmawiać. Czy to był błąd ? Nie wiem. Na krótką metę – tak, na dłuższą -  chyba nie.
DEREK TAYLOR Artykuł Maureen Cleave został po raz pierwszy opublikowany w londyńskim ‘Evening Standard’ w marcu, ale w Stanach ukazał się w marcu, tuż przed naszą trasą. Stwierdzenie Johna, że The Beatles są popularniejsi od Jezusa ukazało się w czasopiśmie Datebook dla nastolatków, wydrukowano tam jego słowa na okładce. tytuł. Brian był w północnej Walii, gdzie dochodził do siebie, po chorobie jakiej nabawił się w Manili. Właśnie tam dotarła do niego wiadomość, że Amerykanie dostali szału, po wypowiedzi Johna, która w sumie była tylko jedną linijką tekstu na rozkładówce.
JOHN:  W Anglii nikt tego nie zauważył. Oni wiedzą, że ten facet lubi gadać – kim on niby jest ? Tutaj jednak jakiś wariat zakłada maskę Klanu i jeździ po kraju, paląc krzyże.
GEORGE: Dlaczego nie możemy tego otwarcie poruszyć? Dlaczego wszędzie jest tyle na temat świętokradztwa? Jeśli chrześcijaństwo jest tak dobre, jak się o nim mówi, to nie powinno się obawiać takiej dyskusji.
JOHN:  Gdy przychodzi zła wiadomość, zabija się posłańca i nie słucha wiadomości do końca. Nieważne, czy to chrześcijaństwo, buddyzm, mahometanizm, zawsze chodzi o osobę, a nie o to co powiedziała
GEORGE: ‘Popularniejsi od Jezusa!’ – nie było to tak powiedziane, jak przedstawiano to w Ameryce, gdzie wyjęto te słowa z kontekstu. Jednak reperkusje były poważne, zwłaszcza w katolickich stanach USA. Na południu używano sobie na całego. Jest taki film, na którym prezenter radiowy zaczyna ferment, mówiąc: ‘Przynieście tutaj te świństwa The Beatles i zdeponujcie je u mnie. W całych Stanach powstanie dużo takich miejsc, następnie wszystkie je spalimy’. Ku-Klux-Klan zapowiedział: Dostaniemy ich!

GEORGE MARTIN:  Tę kwestię zauważono w Ameryce, podano w różnych rozgłośniach i fala protestów bardzo mocno uderzyła w The Beatles. Pytano: Kim oni są by się porównywać do Pana ? Ich płyty publicznie palono, zabroniono ich puszczania w radiostacjach i doszło do takiego ferworu, że Brian zmusił Johna do wydania oświadczenia i przeprosin.

NEIL ASPINALL: Ponieważ Amerykanie zrazili się tą wypowiedzią, Brian zasugerował Johnowi, by ten nagrał oświadczenie dla prasy, w którym wyjaśnia co miał na myśli, i że wyraża ubolewanie z powodu całego zamieszania. Zarezerwowano studio z George Martinem ale później nastąpiła zmiana planów. Brian poleciał do Stanów przed samym tournee i wszędzie przepraszał, a podczas konferencji prasowej powiedział promotorom, że jeśli chcą mogą odwoływać tournee, nikt nie odwołał!
KOMUNIKAT PRASOWY BRIANA EPSTEINA: Zdanie z wypowiedzi Johna Lennona, której udzielił dziennikarce trzy miesiące temu w Londynie zostało zacytowane jako wyjęte z kontekstu. Lennon bardzo interesuje się religią i prowadził wówczas poważne rozmowy z Maureen Cleave, która jest zarówno przyjaciółką The Beatles jak i dziennikarką ‘Evening Standard’. Mówiąc to, miał na myśli, że jest zdziwiony faktem, iż przez ostatnie 100 lat Kościół anglikański, a przez to Chrystus, stracili na popularności. Nie miał na myśli rozgłaszania sławy The Beatles. Chciał tylko podkreślić, że okazało się, iż wpływ The Beatles na przedstawicieli młodego pokolenia był bardziej natychmiastowy, niż mógł przypuszczać.

O tym, że John naprawdę bał się tak na serio - możliwe, że po raz pierwszy w życiu - świadczy fakt, że już na terenie USA, gdy okazało się, że oświadczenie Briana nie rozładowało napięcia i że Johnowi może przydarzyć się jakiś wypadek, w apartamencie Briana w hotelu Astor Towers odbyła się narada z udziałem "winowajcy", Briana i Tony Barrowa. Barrow mając w pamięci niesubordynację Lennona po tym, jak cztery lata temu wcześniej pobił Boba Woolera, miał prawo przypuszczać, że John zaprze się i nie odezwie ani słowem. Tymczasem on był tak zrozpaczony faktem, że może tym położyć całe tournee, że ochoczo na wszystko przystał."Autentycznie objął głowę rękami i szlochał. Powtarzał: "Zrobię wszystko... Co tylko będziesz chciał. Jak spojrzę kolegom w twarz, jeśli odwołacie trasę, tylko dlatego, że powiedziałem coś nie tak?"

RINGO: W Ameryce zapanował chaos, bo zrozumiano to na opak. Czytając, nie zwróciliśmy na to uwagi. To nie było świętokradztwo tylko punkt widzenia. Gdybyśmy potraktowali tę kwestię globalnie, Kościół i tak byłby górą. Więcej ludzi chodziło do kościoła niż na nasze koncerty. 

JOHN: Nie chciałem nic mówić, myślałem, że mnie zabiją, ponieważ tam wszystko taktują tak poważnie. Najpierw cię zabiją, a potem dojdą do wniosku, że to nie było takie ważne. Nie chciałem tam iść, ale Brian, Paul i inni Beatlesi namówili mnie. Byłem sztywny ze strachu. Widziałem filmy z kilku naszych konferencji prasowych, podczas których mówiłem: „Wcale nie twierdziłem, że jesteśmy popularniejsi od Jezusa, Chodziło mi o to, że  dzieciaki idą za nami, a nie za Jezusem”. Musiałem przejść przez tyle hipokryzji i byłem wystraszony. Naprawdę się bałem.

  Sam się zastanawiałem nad sensem tego artykułu, bo o nim zapomniałem. Był zupełnie nieistotny – wydrukowany i zapomniany. Musiałem go znowu przeczytać, by się upewnić, że nie powiedziałem nic, czego nie miałem na myśli.

  Powiedziałem, że byliśmy popularniejsi od Jezusa i tak faktycznie było. Wierzę, że Jezus był w porządku, Budda był w porządku i wszyscy ludzie byli OK. Oni wszyscy mówią to samo i ja w to wierzę. Wierzę w to co powiedział Jezus – w jego fundamentalne nauki na temat miłości i dobroci – a nie w to, co ludzie mówią, że powiedział. Jeśli popularność Jezusa oznacza większą kontrolę, to ja tego nie chcę. Oni jednak szybciej pójdą za nami, będą tańczyć i śpiewać do końca życia. Jeśli zainteresuje ich to bardziej co powiedział Jezus lub ktoś inny, to wszyscy pójdziemy za nimi.
RINGO:To był ważny punkt. Byliśmy punkami i powiedzieliśmy kilka rzeczy, ale nie chcieliśmy wywołać tego, co wywołaliśmy. Tak stało się tylko w Ameryce, bo ktoś wyjął jedno zdanie z kontekstu i zrobił z tego wielkie halo.  

GEORGE: Wprawdzie był duży zamęt, ale już w Ameryce, podczas konferencji prasowej, John wszystkich przeprosił. Pod presją kamer i prasy, pomimo stresu z powodu tego, co wywołał, John przeprosił i wyjaśnił o co mu chodziło. Zrobił swoje i postanowiliśmy: „Idziemy zagrać koncert”.

RINGO: Wszyscy musieliśmy za to zapłacić i to było czasami dość przerażające chwile. John musiał przeprosić nie za to, co powiedział, ale by ratować nasze życia. Pojawiło się bowiem wiele poważnych gróźb skierowanych nie tylko przeciwko niemu, lecz przeciwko całemu zespołowi. Czasem trzeba wziąć do ręki czapkę i powiedzieć: PRZEPRASZAM.

JOHN:  Nie potrzebuję chodzić do Kościoła. Szanuję kościoły, ze względu na świętość, jaką je otaczają od lat wierzący ludzie. Myślę jednak o wielu złych rzeczach, które zostały zrobione w imię Kościoła i Chrystusa. Dlatego stronię od Kościoła i jak to kiedyś ujął Doonovan: „ Chodzę codziennie do mojego kościoła, który jest w mojej świątyni”. Uważam, że ludzie którzy potrzebują kościoła, powinni tam chodzić. Inni, którzy wierzą, że kościół jest w ich głowie, powinni wybierać tą świątynię, bo właśnie tam jest źródło. Wszyscy jesteśmy Bogiem. Chrystus powiedział: ‘Królestwo Niebieskie jest w Tobie’. To samo mówią Hindusi, to samo wyznawcy zen. Jesteśmy Bogiem. Nie jestem bogiem albo Bogiem, ale wszyscy jesteśmy Bogiem. Jesteśmy potencjalnie święci i potencjalnie źli. Wszystko mamy w sobie, a Królestwo Niebieskie jest w nas, jeśli się wnikliwie spojrzy.

PAUL: Wszyscy to przedyskutowaliśmy. Wiedzieliśmy, że dla nas to nic wielkiego, ale skoro się to tak rozrosło, nie mogliśmy tego bagatelizować.  Nigdy nie widziałem Johna tak zdenerwowanego. Zdał sobie sprawę z tego co się stało.


JOHN: Prawdopodobnie uszłoby mi to płazem, gdybym powiedział, ze Telewizja jest popularniejsza od Jezusa. Przykro mi, że otworzyłem usta. Rozmawiałem z przyjaciółką i użyłem słowa ‘Beatlesi’ jako przenośni. Chodziło mi o ‘Beatlesów’ jakimi widzą nas inni. Powiedziałem, że mamy większy wpływ na dzieciaki niż inni, z Jezusem włącznie. Powiedziałem to w zły sposób. Nie jestem przeciw Bogu, Chrystusowi, nie jestem antyreligijny. Nie potępiałem tego. Nie powiedziałem, że  jesteśmy popularniejsi lub lepsi. Myślę, że to trochę głupie. Skoro nas nie lubią, to po prostu dlaczego nie przestaną kupować nasze płyty?

   Nasza rozmowa była częścią  wnikliwych wywiadów, jakie ona robiła z nami. Nie myślałem więc kategoriami PR, nie uważałem też, że powinienem ubrać w inne słowa, to co chciałem powiedzieć. Rozmawialiśmy przez parę godzin i powiedziałem to, by zamknąć temat. To jest skomplikowane i wymknęło się spod kontroli.

  Kiedy pierwszy raz usłyszałem o reperkusjach, pomyślałem: To niemożliwe – to jedna z tych rzeczy!  Gdy zdałem sobie sprawę jaka to poważna sprawa, sparaliżował mnie strach. Wiedziałem bowiem co z tego będzie, co będą o mnie mówili. Te moje marne zdjęcia, na których wyglądam jak cynik i to, że to będzie tak trwało, bo tego już nie da się kontrolować. Nie mogę odpowiadać na tak poważne zarzuty, bo to nie ma za mną nic wspólnego.


  Przykro mi, że to co powiedziałem rozpętało taką burzę a nie miałem na myśli nic antyreligijnego...

  Nie uważam się za praktykującego chrześcijanina. Myślę, że Chrystus był, kim był i jeśli ktoś mówi coś wspaniałego na jego temat, to ja w to wierzę ale nie jestem praktykującym chrześcijaninem, na jakiego mnie wychowywano.

 Nie chcę teraz zakładać, że Jezus żył i zastanawiać się nad tym, co robił. Gdyby był Jezus i gdyby był prawdziwym Jezusem z takimi poglądami jakie miał kiedyś, to ‘Eleanor Rigby’ niewiele by dla niego znaczyło.

GEORGE: Biorąc pod uwagę stres i wszystko, przez co musieliśmy przechodzić, to mogliśmy żyć bez grania tras. Obawiano się, że nie będzie chciało nam się grać, ze względu na groźby dotyczące naszego życia. Zastanawialiśmy się, czy nie zrezygnować z jednego koncertu na Południu – w Memphis. Widzieliśmy film, na którym facet z Klanu w okularach przeciwsłonecznych mówił: Mamy swoje metody załatwiania takich spraw. Okazało się jednak, że nasi fani przegonili sprzed stadionu członków Klanu. Zagraliśmy, nic się nie wydarzyło. Wyszliśmy i po wszystkim.

JOHN:  Podczas jednego z koncertów na Południu (w Memphis) ktoś rzucił petardę. Były groźby zabicia nas, na zewnątrz członkowie Klanu palili nasze płyty i przyłączały się do nich grupki grzecznie ostrzyżonych chłopców. Ktoś rzucił petardę i  - co widać na filmie – wszyscy spojrzeliśmy jeden na drugiego, bo każdy myślał, że któryś z nas został postrzelony. Byliśmy tacy spanikowani.




TONY BARROW: Jak już pojawili się The Beatles John poprosił o spotkanie z Brianem Epsteinem i ze mną. Usiedliśmy razem, tylko w trójkę a ja wtedy przedstawiłem im to wszystko, czego można było się spodziewać od międzynarodowych dziennikarzy, przede wszystkim tych z trzech najważniejszych amerykańskich stacji ABC, CBS oraz NBC, którzy niebawem mieli się pojawić w moim pokoju na 27 piętrze. Nigdy wcześniej i nigdy później nie widziałem Johna w takim stanie, zrozpaczonego, i nie dlatego, że nikt nie mógł przyjąć jego przeprosin za użyte słowa (że Beatlesi są bardziej popularni niż Jezus), ale przerażała go myśl, że przez niego mogła zostać anulowana trasa. Choć w czasie następnej konferencji zyskał ogólne poparcie i zrozumienie.
Ale po wysłuchaniu tego co miałem do powiedzenia, John pochylił się w fotelu i zamilkł, z głową ukrytą w dłoniach. Zdaliśmy sobie sprawę, że płakał i Brian objął go w pocieszającym geście. John podniósł głowę i powiedział: 'Jestem skłonny za wszystko przeprosić, jeśli powiecie mi, że to konieczne , zrobię wszystko, co powiecie. Jak spojrzę im w twarz, jeśli tournée zostanie anulowane z powodu tego co powiedziałem. Przecież nie chciałem tego wszystkiego'.
Zasugerowałem, żeby John w czasie swojej przemowy skupił się na wyjaśnianiu tego co miał na myśli, zamiast mówienia, że jest mu przykro. Brian złamał swoje zasady i ostrzegł wprost Johna, że jest realne niebezpieczeństwo zamachu na jego życie, jeśli nastroje skrajnych amerykańskich nawiedzonych chrześcijańskich kaznodziejów się nie poprawią. Powiedział: 'Prędzej anuluję trasę, niż podejmę takie ryzyko, John i biorę na siebie odpowiedzialność i przekażę to Paulowi, George'owi i Ringo.
Tony Barrow, "John, Paul, George, Ringo & Me: The Real Beatles Story". (2005)

Po latach George Harrison powie, że to po raz kolejny pozwoliło im zarobić, gdyż ci wszyscy, którzy na gorąco, otumanieni wrzawą wybuchła i nakręcaną wobec zespołu zniszczyli swoje płyty The Beatles, niebawem musieli je odkupywać sobie w sklepach na nowo.
  •  Przeczytaj pierwszy wywiad zespołu w czasie amerykańskiego tour w 1966, dotyczącego przede wszystkim kontrowersji wobec wypowiedzi Johna: THE BEATLES - Chicago 12.08.1966
 





Muzyczny blog  Historia The Beatles  Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz