18. AUSTRALIA - MELBOURNE, SYDNEY

13 czerwca – kolejny dzień koncertowy w Adelaidzie. W tym samym dniu we Frisco (San Francisco) odbywa się konferencja prasowa z Ringo, po której kontynuuje swój lot do Sydney. Tak więc tego dnia WIELKA PRZYGODA JIMMY'EGO NICOLA DOBIEGŁA DO KOŃCA i historia muzyki nie odnotowała już później jakiejkolwiek jego w niej obecności. W tym dniu zagrał swój ostatni koncert z The Beatles , dwa dni później,15 czerwca odleciał do Anglii. Był wdzięczny zespołowi, ze go zatrudnił chociaż na tak krótko. Zwiedził świat, zarobił pieniądze... Po rozstaniu z The Beatles otrzymał propozycję wydania solowej płyty "Husky", co przyniosło mu niezły dochód. Był jeszcze sławny, bo był przecież ex-Beatlesem, co z tego , że "farbowanym".
Ringo i Brian już na australijskiej ziemi.


Mimi pożegnała wszystkich, żeby odwiedzić swoich krewnych w Nowej Zelandii. Wspominała później: Byłam oszołomiona tą liczbą fotografów, reporterów i lamp błyskowych. Z pewnością dziennikarze myśleli, że jestem jakimś półgłówkiem. Starałam się nie dać poznać po sobie, że jestem z nimi. Zostawiłam ich (na szczęście) w Australii i sama poleciałam do Nowej Zelandii, spodziewając się, że na lotnisku powita mnie wyłącznie rodzina...
  Narobiłam sobie tam kłopotów, bo wspomniałam jakiemuś facetowi z australijskiej telewizji, że John miał w szkole kłopoty z arytmetyką. No i ten gość spytał przed kamerami: "Jeśli sobie John nie radzisz z arytmetyką, to jak liczysz te wszystkie zarobione pieniądze?" A John mu na to: Nie liczę, tylko je ważę.
Nowa Zelandia, Mimi, John i nowo poznani kuzyni.
RINGO: Nie chciałem się rozstawać z pozostałymi trzema. poleciałem do  nich do Australii. na lotnisku było masę ludzi, a ja byłem sam i odruchowo rozglądałem się szukając reszty. Nie mogłem tego znieść. Spotkałem się z nimi w Melbourne.
  Lot był koszmarny. Nadal jest koszmarem, choć ścięli z niego kilka godzin. Ciągle jest to cholerny kawał drogi. Pamiętam, że wtedy samolot wydawał mi się czymś upiornym.
  W Australii było fantastycznie. Cudownie było być znowu z nimi, w zespole. To był bardzo miły moment. Chłopcy kupili mi w Hong Kongu prezenty.
Fani czekający na Ringo.


NAIL ASPINALL: Na ulicach stały tłumy ludzi. Beatlesi byli przyzwyczajeni do takich tłumów, wcześniej byli w Holandii gdzie witały ich tłumy, gdy płynęli kanałami, no i wcześniej zaliczyli Amerykę.
GEORGE: Robiliśmy zdjęcia tłumom - z balkonów, z tyłów samochodu, gdy jechaliśmy w kawalkadzie. Byliśmy osłupieni ale i szczęśliwi, że jesteśmy tam aż tak popularni. Mówiono nam: "Przyszło na was więcej ludzi, niż przyszło na Królową". No tak, ale ona nie miała hitów.
RINGO: Pamiętam jak staliśmy na balkonie któregoś miasta w Australii, a fani na dole coś tam krzyczeli. Dobrze się bawiliśmy, gdy nagle facet na dole, o kulach, odrzucił je i zaczął wrzeszczeć: "Chodzę! Chodzę!". Nie wiem co on poczuł, ale wyglądało na to jakby został nagle uzdrowiony. Zaraz jednak przewrócił się na twarz. Po prostu się przewrócił. Może dlatego utkwiło mi to w pamięci.
Melbourne Town Hall.


JOHN : W Melbourne był taki sam szał jak w Adelajdzie, w ob u miastach była podobna wariacja. Działy się tam najdziksze sceny jakie widziałem. nigdy nie prosimy o publiczne powitania i wcale ich nie oczekujemy. Jeśli ludzie to robią, czujemy się zaszczyceni, ale jeśli tego nie robią, też jest w porządku. Przed hotelem były tłumy. Wiele osób dostało się do środka, wielu z nich znajdowaliśmy w swoich łazienkach.
  Gdy wrzuciliśmy nasze brudne ciuchy do kosza, usłyszeliśmy pukanie w okno.Myślałem, że to ktoś z chłopaków, więc specjalnie się tym nie przejąłem, ale pukanie się powtarzało. Podszedłem do balkonu a tam stał facet wyglądający jak typowy koleś z Liverpoolu Zanim się odezwał, wiedziałem skąd jest, bo nikt inny nie wchodziłby osiem pięter do góry. Ten koleś - nazywał się Peter - wszedł i powiedział (w gwarze liverpoolskiej -  RK) "Ceść Wom! A ja na to: "Ceść Wom". Później opowiedział mi jak wchodził przeskakując z balkonu na balkon. Dałem mu drinka bo na niego zasługiwał a potem zabrałem go do reszty chłopaków. Wszyscy byli nim zdziwieni i gdy im o jego wyczynie opowiadałem, myśleli, że żartuję.

Przylot do Sydney - Brian Epstein oraz RINGO!
14 czerwca – The Beatles w komplecie. Wielka Czwórka razem na australijskiej ziemi choć połaczą się dopiero w Melbourne (2 godziny lotu z Sydney). Rano w Sydney zjawiają się Starr oraz Epstein.
P: Ringo, witaj w Australii. Jak się czujesz tutaj ?
RINGO: Wspaniale. Świetna zabawa. Cieszę się, że wreszcie wysiadłem z samolotu.
P: Jka długo w nim byłeś?
RINGO: 36 godzin... Ale spałem, czuję się świetnie. Wszystko przypasowało...
P: Jak twoje gardło?
RINGO: Świetnie, wszystko jest ok. Jeszcze tylko kilka dni i wszystko będzie jak dawniej.
P: Ale możesz grać już na bębnach ?
RINGO: O tak, oczywiście.



P: Tęskniłeś za innymi chłopakami ?
RINGO: Strasznie! Chłopaki , jeśli to oglądacie lub nie, tęskniłem ogromnie!... Nie mogę się już doczekać by do nich dołączyć. Bo wiesz...jesteśmy już razem, wiesz...od 90 lat. Jesteśmy ze sobą tak długo, że nawet zabawnie było pobyć bez nich.
P: Czy możemy popatrzeć na twoje pierścienie na rękach, od których masz swój przydomek ?
RINGO: Oto one.
P: Mówi się, że wiele dostałeś od swoich fanów.
RINGO: W zasadzie nie tak wiele. Nie. Nie mam ich 2671 jak niektórzy napisali w gazetach...
P: Pytanie do Briana. Miałeś kiedyś jakiekolwiek kłopoty w zarządzaniu The Beatles ? Co w tym wszystkim jest dla Ciebie najtrudniejsze?
BRIAN EPSTEIN: Żadnych kłopotów z chłopcami. Trudności... Myślę, że może te ciągłe podróżowanie, aranżowanie wszystkiego, dogadywanie się w sprawie wszystkich szczegółów, ale i tak na końcu nie wiesz co się wydarzy.
P: Jakieś większe kłopoty z chłopcami, chcieli kiedyś uciec od Ciebie ?
Brian: Nie, nie.
RINGO: Nigdy! Nigdy!
P: Ringo, czy tęsknisz za czymś będąc Beatlesem czy też uważasz, ze masz już wszystko?
RINGO:Nie. Hm.. nie tęsknię za niczym. Mam teraz świetny czas i dobrze się bawię.
P:Wczoraj w Adelajdzie, pozostała trójka mówiła o tym co by robili, gdyby nie byli Beatlesami. O tobie powiedzieli, że pewnie otworzyłbyś salon fryzjerski dla kobiet. Naprawdę?
RINGO: Tak, myślałem kiedyś o tym, kilka miesięcy temu, choć wiesz, nadal o tym myślę. Ale wszystko może się zmienić...


Melbourne 1964
Wszyscy dają wspólną konferencję (niżej)– w piątkę, ale już wieczorem na przyjęciu bawią się wszyscy Beatlesi bez Nicola.
Wszyscy dają wspólną konferencję – w piątkę, ale już wieczorem na przyjęciu bawią się wszyscy Beatlesi ale już bez Nicola. Trudno powiedzieć dlaczego. Czy chcieli być tylko ze sobą w czterech ? Bardziej prawdopodobny jest fakt, że Jimmy musiał się przygotowywać do wylotu już następnego ranka do rodzinnej Anglii.



Wszystkie fotografie wyżej - z hotelu Southern Cross.
_______________________
15 czerwca - koncert w Melbourne.

Z samego rana Jimmy opuszcza Southern Cross Hotel gdzie wszyscy mieszkali i udaje się na lotnisko. Towarzyszy mu Brian Epstein, który wręcza mu uzgodnioną kwotę 500 funtów oraz złoty zegarek z wygrawerowanym napisem: "To Jimmy, with appreciation and gratitude - Brian Epstein and The Beatles." (Z wdzięcznością i uznaniem dla Jimmy'ego – Brian Epstein i The Beatles). Wszystko to trochę wyglądało byle jak. Mimo ogromnych zarobków – nie tyle za koncerty czy trasę,ale z tytułu rekordowych sprzedaży płyt w Australii, Brian (w tym żaden z Beatlesów) nie obdarował Nicola jakąś specjalną premią. Same pożegnanie odbyło się pewnie nie tak jak sobie można to wyobrażać. Mimo ok. 10-ciu spędzonych razem dni Jimmy wiedział gdzie jest jego miejsce w szeregu, nie ośmielił się w ostatni dzień zbudzić śpiących po poprzedniej balandze kolegów, i wyjechał z Australii bez pożegnania z nimi. 
Tylko Jimmy wie jak się wtedy czuł, z jednej strony super przygoda, z drugiej...
Zdjęcie samotnego ex-Beatlesa na lotnisku w Melbourne jest bardzo wymowne. Wiele komentarzy co do tej fotki brzmiało: 
JEDNO Z NAJSMUTNIEJSZYCH ZDJĘĆ JAKIE KIEDYKOLWIEK WIDZIELIŚCIE. Ale wiemy już jak Beatlesi traktowali swoich „perkusistów” poza Ringiem. 
Wszystkie gazety świata to dostrzegają ale co z tego... Everybody Loves The Fab 4 

Na wcześniejszym party jedynym zgrzytem był protest Johna przeciwko pracownikom wytwórni EMI (filii w Australii), że wydano tutaj ich album 'With The Beatles' z całkowicie inną okładką niż ta w Wielkiej Brytanii, z której muzycy byli tak bardzo zadowoleni. Lennon nie chciał zaakceptować tłumaczeń, że wewnętrzne przepisy handlowe kraju nakazuję, że wszystkie fotografie, grafiki na albumach muszą być ponownie re-odtwarzane. W trakcie takiego procesu fotografia Roberta Freemana mogłaby stracić sporo swoich detali, stąd podjęto decyzję o jej wymianie.



Live Melbourne.
Tego dnia oraz przez dwa kolejne, The Beatles wystąpili w gmachu Festivall Hall – dając dwa koncerty dziennie. Wszystkie sześć koncertów oglądało razem ok. 45 000 widzów.

W trzeci dzień pobytu w Melbourne, George Harrison wraz z Lloydem Ravenscroftem, organizatorem trasy, pojechali samochodem(MG) w góry Dandenong. Pozostała trójka uznała, że ważniejszą rzeczą jest wizyta u fryzjera w swoim hotelu (Southern Cross).

Wszystkie koncerty w Melbourne były nagrywane przez Kanał 9 australijskiej telewizji. Montażowy film z tych wydarzeń został pokazany 1 lipca 1964 pod tytułem: „The Beatles śpiewają dla Shella” (kompania współfinansująca trasę Beatlesów po Australii i Nowej Zelandii). Przypomnę, że promotorem, agencją która ściągnęła Beatlesów na koncerty na Antypodach była Aztec Services z jej szefem Kenem Brodziacem.

Fragmenty konferencji w Melbourne – jedynej, w której wzięło udział 5-ciu Beatlesów (ostatni dzień Jimmy'ego w Melbourne).
 

P(Pytanie): Przeżyliście już tutaj kilka powitań, w tym tutaj w Melbourne. Które przyjęcie było waszym zdaniem najbardziej szalone, dzikie ? 
JOHN: Myślę, że to tutaj było tak samo niesamowite jak to w Adelajdzie. Oba były najbardziej szalone jakie kiedykolwiek widzieliśmy. Więcej nie możemy powiedzieć, bo nie wiemy ilu ludzi nas witało. 
PAUL: Myślę, że cała Australia jest lekko walnięta... 
P: Byliście zaniepokojeni lub wystraszeni tym co się działo tuż na przodzie, przed wami ? 
JOHN: Nie, byliśmy przecież w środku... (śmiech) 
PAUL: Zdenerwowalibyśmy się bardziej gdyby tego nie było. 
P: Fani robią tyle hałasu na waszych koncertach, czy kiedykolwiek braliście pod uwagę zaprzestania śpiewu i tylko udawania, że śpiewacie ? 
JOHN: To byłoby oszukiwanie.
P: Lubicie konferencje prasowe? 
JOHN: Tak, ale zależy to też od pytań. 
P: Jakie było najbardziej niegrzeczne pytanie jakie usłyszeliście w Australii ? 
RINGO: Najbardziej niegrzeczne było to, które zadał mi ktoś. Spytał: Jak się miewasz John ?

(wybuchy śmiechu)... 
P: Paul, jaki rodzaj muzyki wybierzesz na swoim przyjęciu w Sydney? 
RINGO: (do Paula) Robisz jakieś party? 
PAUL: Taa, chcesz przyjść ? 
RINGO: Taaa... 
PAUL: Ok, jesteś zaproszony! 
PAUL: Hm... nie wiem, rock and roll. Jaki rodzaj muzyki lubimy? Rhythm and blues... 
P: Czy nie denerwuje was to, że nie możecie, ot tak po prostu, wyjść sobie na zewnątrz, na spacer, na zakupy ? 
JOHN: Cóż, robiliśmy to dokładnie przez około 17 lat. Mieliśmy 17 lat możliwości chodzenia na spacery, na zakupy. Dopiero od dwóch lat nie możemy tego robić .

GEORGE: Sklepy są przecież zatłoczone, racja ?
P: Jaki jest Wasz ulubiony drink ? 
RINGO: Bourbon. 
PAUL: Szkocka z colą. 
JOHN: (do Ringo) Zmieniłeś się. 
RINGO: Bourbon. 
JOHN: Czy to się stało w szpitalu ? 
RINGO: Taaa! 
JOHN: Co to był za szpital ?... 
P: Jak odbieracie (find) swoją policyjną eskortę ? JOHN: To ona nas odnajduje (find - gra słów Johna)...

(śmiech)...



W innym wywiadzie w telewizji Beatlesi tak odpowiadali na pytania.
P: John, gdybyś nie był Beatlesem, lub gdyby Beatlesi nie odnieśli sukcesu, co byś wtedy robił? 
JOHN: Prawdopodobnie siedziałbym w więzieniu. (śmiech)... 
P: Czy słyszeliście wersję Elli Fitzgerald's' „Can't Buy Me Love'?" 
PAUL i JOHN: Tak. 
JOHN: I jesteśmy tym zaszczyceni. Sądzimy, że to świetna wersja. 
P: Więc lubicie Ellę i jej rodzaj muzyki? 
JOHN i PAUL: Tak. 
PAUL: Ale sądzę, że lubimy bardziej ponieważ sami napisaliśmy tą piosenkę (śmiech....) 
P: Kto pisze muzykę, kto pisze słowa ? 
JOHN: Obaj piszemy i to i to. To zależy od tego kto co zanuci lub napisze w owym czasie. 
P: Potraficie czytać nuty ? 
JOHN: Nie. 
P: Więc jak to robicie ? 
JOHN: Hm...zapisujemy to na taśmie lub zapamiętujemy. Jeśli nie możesz tego zapamiętać, to zazwyczaj to nie jest nic warte. Te rzeczy... 
P: George, ile masz własnych gitar ? 
GEORGE: Oh, nie wiem, myślę, że około dwunastu. 
P: (do Jimmy'ego) Czego się spodziewasz po powrocie do Brytanii? Czy czekają na ciebie kolejne propozycje angażu ? Czy miałeś jakiejkolwiek propozycje stąd, w Australii? 
JIMMY: Nie, nie miałem żadnych, jak dotychczas. 
P: Wszedłeś w ten biznes tylko na jeden raz? 
JIMMY: Nie wiem, możliwe. 
P: Jako perkusista w grupie ? 
JIMMY: Nie w grupie, nie.

P: Co zamierzasz zrobić ze swoimi pieniędzmi? 
JOHN : Kto, my? Wydać! (śmiech)



P: Ringo, dostrzegasz pewnie jakieś porównywalne podobieństwo w reagowaniu na was i na Presley'a. On zmienił swój styl , śpiewa teraz wiele ballad. Czy sądzisz, że z wami będzie tak samo? 
RINGO: Nie, nie sądzę. Ale może tak. Zresztą jak wiesz, ja nie śpiewam. Spytaj kogoś z nich. 
PAUL: Nie przypuszczamy... 
P: Jaka piosenka najbardziej porusza tutaj publiczność ? Np. W Adelajdzie ? 
PAUL: Ciężko powiedzieć. 
JOHN: Przypuszczalnie 'Long Tall Sally'. 
PAUL: Można tak powiedzieć, ale to dlatego, że przy niej ogłaszamy, że to ostatnia nasza piosenka...
 
Paul i George -  Australia '64
__________________________

SYDNEY

22 urodziny Paula - w Australii.






18 czerwca – koncerty w stolicy kraju. Tego dnia Beatlesi pojawiają się już w Sydney i grają tutaj pierwszy koncert w Sydney Stadium Lokują się najpierw w Chevron Hotel, choć nocować będą w Sheratonie, gdzie tego samego dnia uczestniczą w kolejnej konferencji prasowej.

W tym dniu Paul obchodził swoje 22-te urodziny. W prywatnym party w Chevron uczestniczyło 17 dziewczyn, które wygrały konkurs zorganizowany przez Daily Mirror pod tytułem: „Dlaczego chciałabym wziąć udział w przyjęciu urodzinowym Beatlesa”.

19-20 czerwca - kolejne dwa dni, w każdym po dwa koncerty na Sydney Stadium. Każdy z koncertów ogląda ok. 12000 fanów
GEORGE: Oczywiście i tutaj dotarła informacja, że lubimy żelki i rzucano w nas cały czas, na scenę... Wkurzało nas to bardzo. W Ameryce żelki są bardzo twarde i oberwać takim cukierkiem to nie była przyjemność... Paul kiedyś się wkurzył ale jak to on, grzecznie zaczął prosić by w nas nie rzucano... 
   Z jednej strony żelki, z drugiej jajka. Niezłe jaja...

Beatlesi idą na scenę, Festival Hall Sydney
W czasie któregoś z koncertów Paul poprosił publiczność – został zupełnie zignorowany – by nie rzucała w nich cukierkami i innymi tego typu rzeczami. W czasie jednego z koncertów w ostatnim dniu pobytu w Sydney w kierunku sceny poleciało jajko, trafiając Johna w nogę. Jak wiemy ze wspomnień Harrisona, John bez okularów nie widział prawie nic. Tym razem jednak dziarsko spojrzał w stronę publiczności i zawołał: „Myślicie, że jestem sałatką?”.

Festival Hall, Sydney.


Balkon, Sydney, George, John, Ringo i Paul.

Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz