Roboczy tytuł: In the Life Of...
Kompozycja: Lennon (50%) - McCartney (50%)
Napisana: 17-19 styczeń 1967
Nagrana: 15,22 marca, 3,4 kwietnia 1967
Miksowana: 30 stycznia, 13,22-23 lutego 1967
Długość: 5'03”
Producent: George Martin,
Inżynier nagrania: Geoff Emerick, Richard Lush,
Wydana: 1 czerwca 1967 (UK), 2 czerwca 1967 (USA)
Kompozycja: Lennon (50%) - McCartney (50%)
Napisana: 17-19 styczeń 1967
Nagrana: 15,22 marca, 3,4 kwietnia 1967
Miksowana: 30 stycznia, 13,22-23 lutego 1967
Długość: 5'03”
Podejścia: 7
Inżynier nagrania: Geoff Emerick, Richard Lush,
Wydana: 1 czerwca 1967 (UK), 2 czerwca 1967 (USA)
John : wokal, gitara
rytmiczna (1964 Gibson J-160E),fortepian (Challen blond-wood spinet), „sapanie”
(ciężkie oddychanie).
Ringo: perkusja (1964 Ludwig
Super Classic Black Oyster Pearl), fortepian (1905 Steinway Vertegrand),
marakasy
George: bongosy
George Martin -fortepian
(Hamburg Steinway Baby Grand)
Mal
Evans: piano, wokal
(odliczanie), budzik
Orkiestra:
Orkiestra:
Erich Gruenberg,
Granville Jones, Bill Monro, Jurgen Hess, Hans Geiger, D Bradley, Lionel
Bentley, David McCallum, Donald Weekes, Henry Datyner, Sidney Sax, Ernest Scott:
skrzypce
John Underwood, Gwynne Edwards, Bernard Davis, John Meek: altówka
Francisco Gabarro, Dennis Vigay, Alan Dalziel, Alex Nifosi: wiolonczela
Cyril MacArthur, Gordon Pearce: kontrabas
John Marston: harfa
Basil Tschaikov, Jack Brymer: klarnet
Roger Lord: obój
N Fawcett, Alfred Waters: fagot
Clifford Seville, David Sanderman: flet
Alan Civil, Neil Sanders: francuski rogi
David Mason, Monty Montgomery, Harold Jackson: trąbki
Raymond Brown, Raymond Premru, T Moore: puzony
Michael Barnes: tuba
Tristan Fry: timpani, instrumenty perskusyjne
Marijke Koger: tamburyna
John Underwood, Gwynne Edwards, Bernard Davis, John Meek: altówka
Francisco Gabarro, Dennis Vigay, Alan Dalziel, Alex Nifosi: wiolonczela
Cyril MacArthur, Gordon Pearce: kontrabas
John Marston: harfa
Basil Tschaikov, Jack Brymer: klarnet
Roger Lord: obój
N Fawcett, Alfred Waters: fagot
Clifford Seville, David Sanderman: flet
Alan Civil, Neil Sanders: francuski rogi
David Mason, Monty Montgomery, Harold Jackson: trąbki
Raymond Brown, Raymond Premru, T Moore: puzony
Michael Barnes: tuba
Tristan Fry: timpani, instrumenty perskusyjne
Marijke Koger: tamburyna
Dostępne na
(CD):
Sgt. Pepper's Lonely Hearts
Club Band (UK: Parlophone PMC 7027, PCS
7027; Capitol (S)MAS 2653; Parlophone CDP 7 46442
2)
The Beatles
1967-1970, (UK: Apple PCSP 718, US:
Apple SKBO 3404, Apple CDP 0777 7 97039 2
0)
Love
Antologia
2
PAUL (w „Many Years From Now”) uzupełnia: Wers o polityku, którego umysł rozpadł się (odpłynął) w samochodzie (blowing his mind out in a car) napisaliśmy razem. Przypisano go Tarze Browne, spadkobiercy Guinessa, ale wtedy, gdy go pisaliśmy, nie wiązałem tego wypadku z Tarą. Może w głowie Johna taka myśl się pojawiła. W mojej głowie miałem zupełnie inny obraz. Wyobrażałem sobie polityka, nafaszerowanego prochami, który zatrzymał się na skrzyżowaniu i nie zauważył zmiany. 'Blew his mind' było czystym odniesieniem się do narkotyków, nie mającym związku z wypadkiem samochodowym.
Powyżej i poniżej: fotki z pracy nad A DAY IN THE LIFE |
Najwspanialszy
przykład geniuszu wszystkich twórców tej piosenki, współpracy
kompozytorskiej Johna, Paula oraz oczywiście George'a Martina jako
producenta utworu i pomysłodawcy na pewne rozwiązania muzyczne użyte w
tym utworze.
JOHN: 'A Day In The Life' - to było coś. Ja go machnąłem. Dobry kawałek wspólnej pracy: Paula i mojej. Miałem 'i read the news today' i zwróciłem się z tym do Paula. Wtedy i teraz zwracaliśmy się do siebie z kawałkami swoich piosenek, on wtedy powiedział: ' oooh taaa' 0 bang bang, ot tak po prostu. To było coś fantastycznego.
JOHN: Tak jak słyszysz: czytałem gazetę i zwróciłem uwagę na dwie historie. Jedna była o spadkobiercy Guinessa (Tara Brown, prawnuk magnata piwowarskiego Edwarda Cecila Guinnessa, syn lorda Oranmore * więcej przeczytaj tutaj - RK),
który się zabił w wypadku samochodowym. To był nagłówek w gazecie. Zginął w Londynie, w kraksie... Nie skopiowałem wprost tego wydarzenia. Tarze nie rozpadła się głowa, ale tak o tym myślałem gdy pisałem ten wers.
Na następnej stronie było o czterech tysiącach dziur na ulicach Blackburn, Lancashire, które trzeba naprawić. Paula wkład był bardzo piękny, taka perełka z 'I'd love to turn you on,' o odlatywaniu umysłu. Zawsze uważałem to za pieprzony, dobrze zrobiony kawałek roboty...
który się zabił w wypadku samochodowym. To był nagłówek w gazecie. Zginął w Londynie, w kraksie... Nie skopiowałem wprost tego wydarzenia. Tarze nie rozpadła się głowa, ale tak o tym myślałem gdy pisałem ten wers.
Na następnej stronie było o czterech tysiącach dziur na ulicach Blackburn, Lancashire, które trzeba naprawić. Paula wkład był bardzo piękny, taka perełka z 'I'd love to turn you on,' o odlatywaniu umysłu. Zawsze uważałem to za pieprzony, dobrze zrobiony kawałek roboty...
Napisałem ją z kawałkiem 'A Daily Mail' przed sobą na fortepianie. Czytałem plotki, nowinki czy jak to tam się nazywało.
PAUL (w „Many Years From Now”) uzupełnia: Wers o polityku, którego umysł rozpadł się (odpłynął) w samochodzie (blowing his mind out in a car) napisaliśmy razem. Przypisano go Tarze Browne, spadkobiercy Guinessa, ale wtedy, gdy go pisaliśmy, nie wiązałem tego wypadku z Tarą. Może w głowie Johna taka myśl się pojawiła. W mojej głowie miałem zupełnie inny obraz. Wyobrażałem sobie polityka, nafaszerowanego prochami, który zatrzymał się na skrzyżowaniu i nie zauważył zmiany. 'Blew his mind' było czystym odniesieniem się do narkotyków, nie mającym związku z wypadkiem samochodowym.
Choć wątek ‘Paul is Dead’ będzie jeszcze szczegółowo opisany – w historii
zespołu jeszcze nie zaistniał – to warto wspomnieć, że piosenka ‘A Day in the
Life’ stanowi jeden z puzzli w całej historii o rzekomej śmierci McCartney’a. W
“owym czasie” – trochę wcześniej, bo 26 grudnia 1966 - Paul miał wypadek na
motorowerze, stracił zęba, zdobyto fotografie jego pokiereszowanej twarzy
(Beatles zapuścił wąsy by zasłonić opuchliznę). Towarzyszył mu wtedy właśnie
Tara. Entuzjaści szalonej teorii uznali, że właśnie o śmierci Paul pisze John w
swojej piosence. Dojdzie do tego odwrócony tyłem Paul na okładce (back cover).
Ba, niektórzy twierdzili, że to Tara, chirurgicznie zmieniony zastąpił w zespole
Paula, choć znaleziono innego, lepszego, bardziej “wiarygodnego” sobowtóra, ale
o tym niebawem. Poniżej fotografia Tary oraz jego samochodu tuż po wypadku.
Środkowy fragment utworu, różni się zdecydowanie od głównego motywu
melodycznego (jak i tekstowego, w którym John jest obserwatorem: I read, I
saw). Zaczyna się od słów: ‘Wake up, ell out of bed’ i pochodzi z
niedokończonego w owym czasie utworu Paula, i wg. pomysłu obu Autorów, Johna (?) i Paula, ale
przede wszystkim George’a Martina, idealnie ze swoim pragmatyzmem – dzięki
muzycznym mostom, o których później – wpasowuje się w cały utwór, tekstem Johna
lekko oderwanym od rzeczywistości.
GEORGE MARTIN: Piosenkę napisali we dwóch ale każdy oddzielnie. John miał pomysł na część główną. Po pierwszej części, powiedział do mnie: ‘Nie wiem teraz, w którą stronę z tym iść’. Paul na to: ‘Cóż, mam jeden kawałek, nieskończony, pracuję nad nim. Co o nim sądzisz (sądzicie) ?’ To zakończyło się, że mieliśmy środek, który połączony z częścią Johna stworzył song.
Zwrot ‘I’d love to turn you on’, z którego powodu BBC zakazało emisji
piosenki w eterze (tłumacząc ten zwrot jako nawołujący do narkotyków), wg. słów
Paula było nawiązaniem do Woodbine’ów, marki papierosów, które wtedy
palił.
PAUL: To była zupełnie inna piosenka, która się wpasowała w całość. To byłem ja, pamiętający czasy, gdy się biegiem gnało na autobus do szkoły, paliło papierosy w drodze do klas. Taka refleksja na temat moich starych dni w szkole...
MARTIN: Zdecydowanie – odniesienie do marihuany. Zwrot ‘‘Found my way upstairs and had a smoke,’ było odniesieniem do dragów... oni zawsze znikali przede mną na ‘macha’ i wracali nabuzowani. Ale nigdy nie robili tego w mojej obecności. Zawsze szli w dół schodami do stołówki a Mal ich zawsze eskortował.
John Lennon - A Day In The Life Party. John , po prawej Mike Nesmith z The Monkeeys |
PAUL: Fragment ‘rozwalił sobie mózg w samochodzie’ John znalazł w gazecie. Zmieniliśmy to na bardziej dramatyczne ‘rozwalił...’. Tak naprawdę to on zderzył się samochodem. Właśnie tak myśleliśmy o historii. – Malcolm Muggeridge powiedział, że cała historia to kłamstwo, bo każdy fakt został bardzo zniekształcony (Paul nie przypuszczał, że jego słowa są prorocze w stosunku do historii jego i The Beatles – RK). Na przykład w bitwie pod Hastings król Harold nie zmarł ze strzałą w oku, jak to przedstawiono na słynnej tkaninie z Bayeux. Ale tak podane wyglądało lepiej. Po sprawdzeniu faktów mogłoby się okazać nawet, że Harold robił zupełnie co innego. Być może grał na stadionie Shea...
JOHN: Na następnej stronie był artykuł o 4000 dziur w ulicach w Blackburn, w hrabstwie Lancashire. Kiedy doszło do nagrania. W tym wersie brakowało nam jednego słowa. Wiedziałem, że ten wers musi iść o tak- „Teraz oni wiedzą , ile dziur trzeba – by ... coś tam - Albert Hall”. To był nonsensowny wers, ale z jakiegoś powodu nie mogłem wpaść na odpowiedni czasownik. Co te dziury mogą zrobić z Abert Hall ? To Terry (Doran) powiedział ‘fill’ (wypełnić) Albert Hall. Tak też zostało. Może cały czas szukałem tego słowa, ale nie mogłem go wypowiedzieć. Inni niekoniecznie ‘dodają’ słowo lub cały wers, tylko podrzucają te słowo, którego akurat szukasz.
John i Terry Doran ( "man from the motor trade" z 'She's Leaving Home') |
Bez wątpienia pracowałem razem z Paulem, zwłaszcza pisząc ‘A Day In The Life’. Z reguły pracowaliśmy tak - jeden z nas pisał jakiś fragment, to co było łatwe, w stylu ‘I read the news today’, czy coś takiego. Potem kiedy czegoś brakowało lub sytuacja stawała się trudna, to zamiast z tym walczyć, zostawiał piosenkę w tym miejscu. Po jakimś czasie spotykaliśmy się i śpiewał te pół piosenki, co drugiego inspirowało do napisania dalszego fragmentu. Paul był w tym przypadku nieco nieśmiały, uważał, że jest to już dobra piosenka. Czasami nie pozwalaliśmy sobie nawzajem ingerować w napisany utwór, ponieważ zdarza się, że w przypadku czyjegoś numeru człowiek się nieco rozluźnia i chce trochę poeksperymentować. Wkładem Paula w tę piosenkę był piękny motyw - ‘bardzo chcę, żebyś się włączył (I’d love to turn you on)’, który od dawna chodził mu po głowie, ale nie miał gdzie go użyć.
PAUL: Usiedliśmy z Johnem – on miał pierwszy wers oraz melodię... Potem ja dorzuciłem coś, co zagrałem na pianinie – ‘obudziłem się, wstałem z łóżka...’ – co było takim moim kawałkiem do zabawy, choć nie miałem dalej nic. Pomyśleliśmy, że damy dźwięk budzika na początek i tak się stało podczas tej sesji. Mal zrobił odliczanie: 3,4 – 25’ i budzik zaczął dzwonić, a my wiedzieliśmy, że to znak, by przejść do następnego fragmentu piosenki. Po prostu tak ją podzieliliśmy.
Musiałem rozmawiać ze wszystkim muzykami sesyjnymi: 'masz piętnaście taktów, jeśli chcecie grać to razem, nie ma problemu'. Trębacze, znani ze swej skłonności do brania różnych substancji, zupełnie się nie przejmowali i byli zawsze o jeden dźwięk wyżej niż reszta. Smyczki obserwowały się bacznie, jak owce - "idziesz w górę?", "Tak", "To ja też". Smyczki szły powoli do góry, delikatnie i miękko, wszystko razem. Posłuchajcie tylko trąbek - one dostają szajby. W rezultacie powstał szalony wielki swingowy sztorm, który połączyliśmy z innymi pomysłami. Nagrywanie tego było o wiele bardziej ekscytujące niż granie dwunastotaktowego bluesa. Cała płyta powstawała w ten sposób.
Paul zawsze kochał psy (kadr z 'MMT' |
JOHN: Czy to ('A Day In The Life') było uważane za obsceniczne, choć wcale takie nie było ? Chodzi o granie tego wstecz i takie tam rzeczy. Słuchaliśmy tego od końca i wyglądało na to, że istotnie coś tam jest obscenicznego, ale nie mieliśmy o tym pojęcia. Tak się czasem zdarza.
Chciałbym poznać tego, kto zabronił puszczania tej piosenki. Chciałbym, żeby pojął o co tu chodzi. Dlaczego nie ma procesu przeciwko Zarządowi Elektryczności za to, że popiera narkotyki, bo aby coś działało, trzeba to włączyć (turn on). Ukryte znaczenia. Wszystko zależy od punktu widzenia. Jeśli chcą się doszukać w naszych tekstach narkotyków, to im się to uda. Ato oni tak to widzą, tylko oni.
Chciałbym poznać tego, kto zabronił puszczania tej piosenki. Chciałbym, żeby pojął o co tu chodzi. Dlaczego nie ma procesu przeciwko Zarządowi Elektryczności za to, że popiera narkotyki, bo aby coś działało, trzeba to włączyć (turn on). Ukryte znaczenia. Wszystko zależy od punktu widzenia. Jeśli chcą się doszukać w naszych tekstach narkotyków, to im się to uda. Ato oni tak to widzą, tylko oni.
Wersja z "Anthology" (na początku słynne Johna "sugar plum fairy")
Piosenka
nagrana mimo wszystko bardzo prosto: trzy sesje: podstawowa ścieżka
zespołu, druga sesja : nagranie z orkiestrą, trzecia sesja - nakładki,
dogrywania, tzw. overduby. Oczywiście było jeszcze kilka sesji, na
których dogrywano różne eksperymentalne dźwięki oraz finalnie
"dopieszczano" nagranie.
Po latach George Martin wspomina, że po raz pierwszy usłyszał piosenkę tylko w wykonaniu samego Johna i jego gitary akustycznej. Zawsze tamto wykonanie powoduje, że ma ciarki na plecach.
Podobnie tamten wieczór wspominają Geoff Emerick:
Kiedy zaczął śpiewać, oniemieliśmy ...w ciszy. Surowe emocje w jego głosie powodowały u mnie i Phila (McDonalda) dreszcze wzdłuż całego kręgosłupa.
Po latach George Martin wspomina, że po raz pierwszy usłyszał piosenkę tylko w wykonaniu samego Johna i jego gitary akustycznej. Zawsze tamto wykonanie powoduje, że ma ciarki na plecach.
Podobnie tamten wieczór wspominają Geoff Emerick:
Kiedy zaczął śpiewać, oniemieliśmy ...w ciszy. Surowe emocje w jego głosie powodowały u mnie i Phila (McDonalda) dreszcze wzdłuż całego kręgosłupa.
Philip Norman (John Lennon - Życie): W
pierwszych studyjnych wersjach 'A Day...' słyszymy wyłącznie Paula
grającego na pianinie, George'a na marakasach i Ringo na bongosach, a
John odlicza takty, powtarzając na początku 'sugar plum fairy' - co było
slangowym określeniem narkotykowego dilera. Pierwsze słowa tekstu: 'i
read the news today oh boy' wywoływały dreszcze na plecach George'a
Martina, a potem fanów na całym świecie. John poprosił Martina by ten
dał mu taki pogłos, jaki miał Elvis w 'Heartbreak Hotel'. W wyniku tego
jego głos zdawał się dobiegać z jakiegoś zimnego, opustoszałego
miejsca, poza zasięgiem wszelkiej ludzkiej pomocy i pocieszenia. John
napisał swój własny 'Heartbreak Hotel', a może i 'De Profundis'
(zawierający 50 tys. słów, autobiograficzny list - monolog Oskara
Wilde'a, napisany podczas jego pobytu w więzieniu w 1895-1897 -
opublikowany w 1905 roku w wersji okrojonej, w 1949 w całości).
W książce "Szał..." tego samego pisarza czytamy: ...
Obie części połączył przeciągły okrzyk (inne tłumaczenie "słynnego
zwrotu" 'i'd love to turn you on') "Chciałbym się podjarać", o którym
wszyscy wiedzieli, że ściągnie na nich kłopoty. Ale nie było mowy o
wycofaniu się na tym etapie. W finale, jak John wyjaśnił Martinowi, miał
znaleźć się "dźwięk narastający od niczego do końca świata". Tego
właśnie wieczoru Martin stanął przed czterdziestojednoosobową orkiestrą i
oznajmił muzykom, że mają grać bez jakiejkolwiek partytury. Poda im
najwyższe i najniższe nuty, a pomiędzy nimi każdy może robić co chce.
Piosenkę w ostatecznej wersji zarejestrowano przy Abbey Road w obecności takich arystokratów popu jak Mick Jagger i Marianne Faithfull (czytaj także tutaj).
Orkiestra wystąpiła w strojach wieczorowych i z karnawałowymi rekwizytami rozdawanymi przez Beatlesów. W studiu numer dwa zaroiło się od pawich piór i orientalnych szat, było mnóstwo przekąsek, a nad wszystkim unosił się dym o egzotycznym zapachu. Jak w przypadku każdego arcydzieła, najtrudniej było je efektywnie zakończyć.... Na samym końcu płyty w ślepym , zapętlonym rowku tuż przy naklejce, grający w nieskończoność, dołożyli jeszcze maleńki strzępek bełkotliwych dźwięków, nad którymi pracowali od siódmej rano do trzeciej po południu. Kiedy stali wokół mikrofonu, oszołomiony narkotykami Ringo nagle stwierdził: "Chyba się zaraz wywalę" i poleciał do przodu, lądując jak lalka w ramionach Mala Evansa...
Po pierwszych próbnych wersjach Geoff Emerick wspomina, że gra Harrisona na marakasach nie wygląda za dobrze, że Ringo znacznie lepiej trzyma rytm i tempo. Ostatecznie na finalnym nagraniu gra George'a - tym razem na bongosach - została zepchnięta do tyłu.
Piosenkę w ostatecznej wersji zarejestrowano przy Abbey Road w obecności takich arystokratów popu jak Mick Jagger i Marianne Faithfull (czytaj także tutaj).
Orkiestra wystąpiła w strojach wieczorowych i z karnawałowymi rekwizytami rozdawanymi przez Beatlesów. W studiu numer dwa zaroiło się od pawich piór i orientalnych szat, było mnóstwo przekąsek, a nad wszystkim unosił się dym o egzotycznym zapachu. Jak w przypadku każdego arcydzieła, najtrudniej było je efektywnie zakończyć.... Na samym końcu płyty w ślepym , zapętlonym rowku tuż przy naklejce, grający w nieskończoność, dołożyli jeszcze maleńki strzępek bełkotliwych dźwięków, nad którymi pracowali od siódmej rano do trzeciej po południu. Kiedy stali wokół mikrofonu, oszołomiony narkotykami Ringo nagle stwierdził: "Chyba się zaraz wywalę" i poleciał do przodu, lądując jak lalka w ramionach Mala Evansa...
Po pierwszych próbnych wersjach Geoff Emerick wspomina, że gra Harrisona na marakasach nie wygląda za dobrze, że Ringo znacznie lepiej trzyma rytm i tempo. Ostatecznie na finalnym nagraniu gra George'a - tym razem na bongosach - została zepchnięta do tyłu.
GEORGE MARTIN: To była znakomita okazja zrobić z tego wydarzenie, ponieważ to była największa orkiestra, jakiej użyliśmy w nagraniach The Beatles. Tak więc nie byłem wcale tym zaskoczony, kiedy Paul zadzwonił i powiedział: 'Słuchaj, nie masz nic przeciwko wieczorowym strojom?' Dodał, że chciałby by było trochę zabawy i chce by orkiestra także ubrała się w smokingi. Odparłem,
że to będzie kosztowało trochę więcej ale da się zrobić. Spytałem go, jak oni zamierzają się ubrać, 'Oh, nasze zwykłe dziwaczne ciuchy' – przez co rozumiał oczywiście ich kolorowe, jaskrawe, hippisowskie ciuchy... Po jednej z prób udałem się do pokoju kontrolnego aby coś skonsultować z Geoffem Emerickiem. Kiedy wróciłem na dół do studia, to co ujrzałem było nieprawdopodobne. Lider orkiestry, David McCallum, który zawsze dyrygował Royal Philharmonic, siedział sobie tam z przyklejonym dużym czerwonym nosem. Popatrzył się na mnie przez papierowe okulary. Eric Gruenberg, teraz solista i lider BBC Symphony Orchestra grał sobie bardzo zadowolony, jego lewa ręka, którą tak perfekcyjnie grał na swoich skrzypcach, była teraz ogromną łapą włochatego goryla. Każdy członek orkiestry posiadał jakieś zabawne dodatki do swych eleganckich strojów, a całkowity efekt był ogromnie dziwaczny.
że to będzie kosztowało trochę więcej ale da się zrobić. Spytałem go, jak oni zamierzają się ubrać, 'Oh, nasze zwykłe dziwaczne ciuchy' – przez co rozumiał oczywiście ich kolorowe, jaskrawe, hippisowskie ciuchy... Po jednej z prób udałem się do pokoju kontrolnego aby coś skonsultować z Geoffem Emerickiem. Kiedy wróciłem na dół do studia, to co ujrzałem było nieprawdopodobne. Lider orkiestry, David McCallum, który zawsze dyrygował Royal Philharmonic, siedział sobie tam z przyklejonym dużym czerwonym nosem. Popatrzył się na mnie przez papierowe okulary. Eric Gruenberg, teraz solista i lider BBC Symphony Orchestra grał sobie bardzo zadowolony, jego lewa ręka, którą tak perfekcyjnie grał na swoich skrzypcach, była teraz ogromną łapą włochatego goryla. Każdy członek orkiestry posiadał jakieś zabawne dodatki do swych eleganckich strojów, a całkowity efekt był ogromnie dziwaczny.
Ten dzień, który David Crosby (po prawej) opisuje poniżej. Obok Paul, John i George. |
W
wywiadzie dla magazynu ‘Filter’ tak zobrazował swoje wspomnienia: Byłem wtedy, o
ile pamiętam, pierwszym człowiekiem, siedzącym wtedy z Beatlesami i George
Martinem w kontrolce inżynieryjnej, który usłyszał ‘A Day In The Life’.
Słuchając tego, odleciałem wysoko jak latawiec, jakbym polował w niebie na gęsi.
Posadzili mnie tam, mieli ogromne głośniki, które wyglądały jak trumny na
kołach. Do czasu gdy wybrzmiał ostatni akord na fortepianie, mój mózg leżał
rozpryskany na podłodze.
LENNON, CROSBY, MCCARTNEY, HARRISON - "Dzień w życiu" |
Jak wiemy w kwietniu 1967 roku, Paul McCartney zagrał z taśmy wszystkie
utwory z nowego albumu samemu liderowi Beach Boys’wó, Brianowi Wilsonowi. Muzycy
spotkali się w Los Angeles w czasie wyprawy Beatlesa do USA, do swojej
dziewczyny Jane Asher. Wkrótce potem Brian Wilson porzucił pracę nad nowym
albumem zespołu ‘Smile’ (a pamiętajmy, że poprzedni album amerykańskiej kapeli
‘Pet Sounds’ odniósł kolosalny sukces na całym świecie, bardzo podobał się nawet
Beatlesom), do którego powrócił dopiero w 2003. Aranżer, producent i
współpracownik Beach Boysów z albumu ‘Pet Sounds’, Van Dyke Parks powiedział
później: Brian miał załamanie nerwowe. Tym czym złamało mu serce ... był Sgt,
Pepper’. Z pewnością też ostatni utwór na płycie.
"A
DAY IN THE LIFE' TO JEDNA Z NIELICZNYCH PIOSENEK (DRUGA TAKA TO 'YER
BLUES'), W KTÓREJ NIE PADA TYTUŁ UTWORU. Są oczywiście jeszcze inne ale
instrumentalne jak 'The End', 'Flying'
Na
cześć Tary Brown, przyjaciela Beatlesów, który ginie w 1966 w
samochodzie, o którym John śpiewa w drugiej zwrotce piosenki, Keith
Richards nazwał tak samo swego drugiego syna.
Fragment tekstu w piosence: "I saw a film today, oh boy. The
English Army had just won the war" to oczywiste odwołania, do ukończonego rok wcześniej przez Johna filmu : How I Won The War.
Finalny akord (42 sekund) został wyprodukowany przez 4 Beatlesów oraz
George’a Martina, którzy uderzali równocześnie w klawisze trzech fortepianów.
Przy samym końcu cichnącego akordu można usłyszeć hałas jako wytwarzał studyjny
klimatyzator. Rosnące orkiestrowe glissando (dudniące brzmienie orkiestry
grające tzw. “płynne” przejście z jednego dźwięku do drugiego) przypomina
dźwięki "Entry of the Gods into Valhalla" z opery Richarda Wagnera “Da
Rheingold”(Złoto Renu). George Martin w swojej książce z 1979 roku ‘All You Need
Is Ears’ napisał, że pomysł na glissando pochodzi od Johna. Po latach – John już
nie żył – Martin zmienił zdanie i w swojej kolejnej wspominkowej książce ‘Summer
Of Love: Making of Sgt. Pepper’ z 1995 roku zauważa, że to jednak pomysł
Paula.
Czy to był naprawdę pomysł McCartney’a ? Zanim Paul wpadł na
pomysł wykorzystania orkiestry w moście między częścią Johna i swoją, podobno
John wpadł na pomysł stworzenia rosnącej ściany dźwięku (increasing sound).
Pisze tak o tym Geoff Emerick w książce ‘Here There And Everywhere”, 2006,
strona 152, oraz jak wspomniałem wcześniej Martin (‘All You Need Is Ears’, 1979,
strona 209. Opisał to po raz pierwszy A,bert Goldman w swojej ksiażce o Johnie,
‘The Lives of John Lennon’, 1988 r, strona 308, gdzie napisał wprost, że
McCartney chciał stworzyć wrażenie, że na wszystko wpadł sam.
Beatlesi zakończyli ten utwór, jak i cały album ‘Orkiestry Klubu
Samotnych Serc Sierżanta Pieprza’ w pasujący do nich wtedy oryginalny sposób.
Gdy ostatnia nuta wybrzmiewa, z płyty wydobywa się krótki dźwięk – wyprodukowany
przez Lennona i Martina o bardzo wysokiej częstotliwości, niesłyszalny dla
ludzi, ale doprowadzający psy do szaleństwa. Niestety słyszalne jest to tylko na
winylu.
Sean Lennon zapytany w czasie wywiadu dla magazynu ‘Rolling Stone’ o nagrania swego ojca, które go zaskakują odpowiedział: Słuchałem tych wszystkich nagrań tyle razy, że już mnie nic nie zaskakuje, ale myślę, że ‘A Day In The Life’ jest wciąż inspirujące.
Keith Richards po lewej. |
Do
piosenki nakręcono teledysk. Szalony, nietypowy, pokręcony, zrobiony w
konwencji szalonej podróży przez studio, szalonej a może narkotycznej ?
Wszystkie osoby przelewające się przed naszymi oczami, tłum gości
zaproszonych na Abbey Road - z niewyraźnymi twarzami, jak z
psychodelicznego snu. Można jednakże łatwo zauważyć sylwetki wszystkich
Beatlesów, symfoników z orkiestry no i wszystkich "muzycznych vipów".
Prócz wspomnianych, pary Jagger i Marianne Faithfull, są także: Donovan,
muzycy z The Monkeeys, Graham Nash, Pattie Harrison, nie brakowało
także drugiego lidera The Rolling Stonesów: Keitha Richardsa.
Najczęściej miga nam "szwendający" się po studiu John oraz Paul,
dyrygujący orkiestrą. Poniżej trzy zdjęcia z tego wieczoru.
Tony
Clark (reżyser ze studia) wspominał: Byłem oniemiały. Tempo się zmieniało
– wszystko w tej piosence było takie dramatyczne i doskonałe. Czułem się bardzo
zaszczycony, mogąc w tym uczestniczyć. Wracałem tej nocy przez Abbey Road i
rozmyślałem: 'Co teraz powinienem zrobić?' Cały ten wieczór ogromnie na mnie
podziałał.
Cała
sesja była rejestrowana na taśmie filmowej 16 mm przez ekipę Tony
Bramwella. The
Beatles mieli już wtedy pomysł nakręcenia filmu o tworzeniu albumu,
rozpoczynając filmowanie od tego wieczoru, choć później z tego pomysłu
zrezygnowano (do czasu 'Let It Be'). Bramwell porozdawał gościom kamery
(w tym
np. Mickowi Jaggerowi), z prośbą by kręcili co chcieli. BBC jednak
zabroniła
emisji tego filmiku, że względu na narkotyczne odniesienia w tekście
piosenki. W tym czasie Wielka Brytania przystępowała właśnie do Wojny
Wietnamskiej - Johnowi, rodzącemu się Wielkiemu Pacyfiście bardzo się to
nie podobało.
18 czerwca 2010 roku rękopis Johna Lennona (zdjęcie wyżej), z tekstem piosenki ‘A Day In
The Life’ został sprzedany na aukcji w nowojorskim domu aukcyjnym Sotheby za
kwotę 1,2 miliona dolarów.
Niestety George nie zagrał na gitarze w najlepszym numerze zespołu. |
Paul i George przybywają na sesję z orkiestrą. |
I read the news today, oh boy
About a lucky man who made the grade
And though the news was rather sad
Well, I just had to laugh
I saw the photograph
He blew his mind out in a car
He didn't notice that the lights had changed
A crowd of people stood and stared,
They'd seen his face before
Nobody was really sure if he was from the House of Lords
I saw a film today, oh boy
The English Army had just won the war
A crowd of people turned away
But I just had to look
Having read the book,
I'd love to turn you on...
Woke up, got out of bed
Dragged a comb across my head
Found my way downstairs and drank a cup
And looking up I noticed I was late
Found my coat and grabbed my hat
Made the bus in seconds flat
Found my way upstairs and had a smoke
And somebody spoke and I went into a dream
I read the news today, oh boy
Four thousand holes in Blackburn, Lancashire
And though the holes were rather small
They had to count them all,
Now they know how many holes it takes to fill the Albert Hall
I'd love to turn you on...
About a lucky man who made the grade
And though the news was rather sad
Well, I just had to laugh
I saw the photograph
He blew his mind out in a car
He didn't notice that the lights had changed
A crowd of people stood and stared,
They'd seen his face before
Nobody was really sure if he was from the House of Lords
I saw a film today, oh boy
The English Army had just won the war
A crowd of people turned away
But I just had to look
Having read the book,
I'd love to turn you on...
Woke up, got out of bed
Dragged a comb across my head
Found my way downstairs and drank a cup
And looking up I noticed I was late
Found my coat and grabbed my hat
Made the bus in seconds flat
Found my way upstairs and had a smoke
And somebody spoke and I went into a dream
I read the news today, oh boy
Four thousand holes in Blackburn, Lancashire
And though the holes were rather small
They had to count them all,
Now they know how many holes it takes to fill the Albert Hall
I'd love to turn you on...
W
lipcu 2009 roku (17, 18, 21) Paul McCartney wystąpił w Nowym Jorku w
Citi Field – dawne Shea Stadium, na którym Paul wystąpił pierwszy raz w
1965
roku razem z trzema starymi przyjaciółmi z Fantastycznej Czwórki.
Żartobliwe
recenzje tego koncertu podkreślają, że tym razem koncert był 5 razy
dłuższy
(Beatlesi zagrali pierwszy raz tam tylko przez 34 minuty) i
prawdopodobnie tyle
samo głośniejszy! W czasie tych koncertów Paul wykonał po raz pierwszy i
jak
dotąd jedyny ‘A Day in The Life’, trzeci wers zastępując songiem Johna
‘Give
Peace A Chance’. Na widowni siedziała Yoko Ono. Było to bardzo piękne
złożenie hołdu "dawnemu Przyjacielowi" oraz wyraźny ukłon w stronę Yoko,
z którą Paul od kilku lat jest w znakomitych relacjach. Dla ścisłości
dodam, że Paul nie zapomniał w czasie koncertu o drugim nieżyjącym
Przyjacielu i wykonał znakomitą wersję jego 'Something', znaną także z
koncertu w Warszawie (początkowa zwrotka z akompaniamentem na ukelele).
Koncertowe wydanie na dvd i cd
zatytułowano ‘Good Evening New York’.
Dla nieznających języka angielskiego spróbowałem przetłumaczyć piosenkę. Możecie się zdziwić jak dość "pogmatwany" i surrealistyczny jest jego tekst, ze specyficznym poczuciem humoru Johna i doskonale wpasowanym w środku wątku Paula. Tłumaczenie nie dosłowne, ale oddaje sens oryginalnego tekstu:
I fragment z (zdjęcie):
– Kiedy
ludzie myślą o Sgt.
Pepper –
zauważyłem [Jonathan Cott] – zazwyczaj wydaje im się, że A
Day in the Life jest
najmocniejszym punktem płyty. A tobie?
– Tak,
A
Day in the Life to
było rzeczywiście coś – zgodził się ze mną John. – Podobało
mi się. To był kawał dobrej roboty, jeśli chodzi o moją
współpracę z Paulem. Ja miałem już początek: „I read the news
today, oh boy”, i to podkręciło Paula. Od czasu do czasu
rzeczywiście się wzajemnie nakręcamy jakimś fragmentem piosenki,
no i on powiedział: „O rany!”. A potem wszystko tak jakoś
pięknie wyszło – bang, bang, coś w tym stylu – zaaranżowaliśmy
ją i przećwiczyliśmy, co nieczęsto nam się zdarza, po południu,
zanim zaczęliśmy nagrywać, więc wszyscy wiedzieliśmy, co gramy,
i wszyscy się w to zaangażowaliśmy. To było naprawdę kapitalne,
cała robota przy tym kawałku. Paul zaśpiewał połowę, a ja
drugą. Brakowało mi jeszcze środkowej części, ale nic na siłę.
Cała reszta piosenki wyszła gładko, płynnie, bez problemu, a Paul
na szczęście miał już środkową część: „Woke up, fell out
of bed / Dragged a comb across my head”.
– Obok
wersji Gwiaździstego
sztandaru,
którą Jimi Hendrix wykonał na Woodstock – zauważyłem – A
Day in the Life jest
chyba najbardziej apokaliptycznym rockowym songiem wszech czasów.
– Tak,
ma coś z 2001,
no wiesz.
– Pewien
krytyk – powiedziałem – nazwał A
Day in the Life swego
rodzaju miniaturą Ziemi
jałowej.
– Poematu
Ziemia
jałowa T.S.
Eliota.
– O
czym to jest?
– Częściowo
dzieje się w zaułku szczurów – wyjaśniłem – gdzie martwi
ludzie zgubili swoje kości. To coś jakby pierwsza wersja Desolation
Row Dylana. I rzeczywiście zakrawa na ironię fakt, że w
tej piosence Dylan śpiewa ni mniej, ni więcej, tylko: „And Ezra
Pound and T. S. Eliot / Fighting in the captain’s tower” (A Ezra
Pound i T.S. Eliot / Walczą na mostku kapitańskim)!
– Nie
znam tego poematu Eliota – przyznał John. – Wiesz, jestem trochę
do tyłu, jeśli chodzi o kulturę.
– Ale
czy nie uważasz, jak niektórzy ludzie, że piosenka A
Day in the Life była
pewnego rodzaju szczytowym osiągnięciem?
– Cóż,
szczerze mówiąc, sądzę, że wszystko, co robimy, przypomina to,
co robiliśmy wtedy, nawet jeśli nie ma żadnej piosenki podobnej do
tamtej. To była tylko piosenka i dobrze nam wyszła, ale jest ich o
wiele więcej.
----------------------------------
Dla nieznających języka angielskiego spróbowałem przetłumaczyć piosenkę. Możecie się zdziwić jak dość "pogmatwany" i surrealistyczny jest jego tekst, ze specyficznym poczuciem humoru Johna i doskonale wpasowanym w środku wątku Paula. Tłumaczenie nie dosłowne, ale oddaje sens oryginalnego tekstu:
Czytałem dzisiaj wiadomości, oh chłopcze
O szczęściarzu co wspiął się na szczyty
I chociaż te nowiny były raczej smutne
Po prostu wzbudziły u mnie tylko uśmiech
O szczęściarzu co wspiął się na szczyty
I chociaż te nowiny były raczej smutne
Po prostu wzbudziły u mnie tylko uśmiech
Oglądałem fotografię
Jego mózg rozwiał się w samochodzie
Nie zauważył zmiany świateł
A tłum ludzi stało wokół i się przyglądał
Oglądali już przecież jego twarz wcześniej
Ale nikt nie byłe pewny czy on przypadkiem nie należał do Izby Lordów
Oglądałem dzisiaj chłopcze pewien film
Angielska Armia właśnie wygrała wojnę
Ale tłumy ludzi ignorowały go
Lecz ja musiałem zostać do końca
Czytałem przecież książkę
Chciałbym byś się włączył...
Obudziłem się, zwlokłem się z wyra
Przeczesałem włosy grzebieniem
Szybko zbiegłem na dół po schodach ćmiąc papierosa
Ktoś coś powiedział a ja zapadłem w senne marzenia...
Czytałem dzisiaj wiadomości , oh chłopcze
O 4 000 dziurach w Blackburn Lancashire
I chociaż te dziury były raczej małe
To oni je wszystkie zliczyli
Teraz wiedzą ilu takich dziur trzeba by wypełnić nimi Albert Hall
Chciałbym byś się włączył...
Jego mózg rozwiał się w samochodzie
Nie zauważył zmiany świateł
A tłum ludzi stało wokół i się przyglądał
Oglądali już przecież jego twarz wcześniej
Ale nikt nie byłe pewny czy on przypadkiem nie należał do Izby Lordów
Oglądałem dzisiaj chłopcze pewien film
Angielska Armia właśnie wygrała wojnę
Ale tłumy ludzi ignorowały go
Lecz ja musiałem zostać do końca
Czytałem przecież książkę
Chciałbym byś się włączył...
Obudziłem się, zwlokłem się z wyra
Przeczesałem włosy grzebieniem
Szybko zbiegłem na dół po schodach ćmiąc papierosa
Ktoś coś powiedział a ja zapadłem w senne marzenia...
Czytałem dzisiaj wiadomości , oh chłopcze
O 4 000 dziurach w Blackburn Lancashire
I chociaż te dziury były raczej małe
To oni je wszystkie zliczyli
Teraz wiedzą ilu takich dziur trzeba by wypełnić nimi Albert Hall
Chciałbym byś się włączył...
Muzyczny blog Historia The Beatles Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
Super wpis A
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA może potrzebujecie nowych słuchawek produkt Brainwavz Delta wiele pozytywnych opinii znajdziecie na największym forum komputerowym mianowicie: http://pclab.pl/art55837-9.html
Dobry produkt, super cena. Polecam