
Gazeta ‘Mersey Beat’ 6 lipca 1961 (pisownia oryginalna!)
JOHN LENNON : „Krótka dygresja na
temat podejrzanego pochodzenia Beatlesów. Przekład z Johna Lennona”.
Kiedyś, dawno temu było sobie trzech małych chłopczyków, o imionach John, George i Paul, nadanych im na chrzcie. Postanowili zebrać się razem, bo bardzo lubili razem się zbierać. Kiedy już byli razem, zastanawiali się po co, po co w ogóle ? A więc ni z tego ni z owego zapuścili sobie gitary i narobili hałasu. A żeby było śmieszniej, nikogo to nie obchodziło, a najmniej tych trzech chłopczyków. Więc odkrywszy czwartego, jeszcze mniejszego chłopczyka o nazwisku Stuart Sutcliffe, który się kręcił wokół nich, powiedzieli, cytuję: ‘Synku, załatw sobie gitarę basową, a nie spadnie Ci włos z głowy’. Tak też uczynił. Ale włos spadł mu z głowy bo nie umiał grać. Usiedli więc na nim wygodnie aż nauczył się grać. Brakowało im jednak rytmu i pewien starszy, uprzejmy człowiek powiedział, cytuję: ‘Nie będziesz miał cudzych bębnów przede mną’. I nie mieli bębnów. Bardzo się zżymali. A bębny wchodziły i wychodziły, wchodziły i wychodziły. Aż tu nagle w Szkocji, podczas występów z Johnnym Gentle, zespół (zwał się The Beatles się zwał) odkrył, że nie brzmi dobrze bo nie ma wzmacniaczy. I jakoś załatwił wzmacniacze.
Kiedyś, dawno temu było sobie trzech małych chłopczyków, o imionach John, George i Paul, nadanych im na chrzcie. Postanowili zebrać się razem, bo bardzo lubili razem się zbierać. Kiedy już byli razem, zastanawiali się po co, po co w ogóle ? A więc ni z tego ni z owego zapuścili sobie gitary i narobili hałasu. A żeby było śmieszniej, nikogo to nie obchodziło, a najmniej tych trzech chłopczyków. Więc odkrywszy czwartego, jeszcze mniejszego chłopczyka o nazwisku Stuart Sutcliffe, który się kręcił wokół nich, powiedzieli, cytuję: ‘Synku, załatw sobie gitarę basową, a nie spadnie Ci włos z głowy’. Tak też uczynił. Ale włos spadł mu z głowy bo nie umiał grać. Usiedli więc na nim wygodnie aż nauczył się grać. Brakowało im jednak rytmu i pewien starszy, uprzejmy człowiek powiedział, cytuję: ‘Nie będziesz miał cudzych bębnów przede mną’. I nie mieli bębnów. Bardzo się zżymali. A bębny wchodziły i wychodziły, wchodziły i wychodziły. Aż tu nagle w Szkocji, podczas występów z Johnnym Gentle, zespół (zwał się The Beatles się zwał) odkrył, że nie brzmi dobrze bo nie ma wzmacniaczy. I jakoś załatwił wzmacniacze.
Wielu ludzi pyta: co to są Beatlesi. Dlaczego Beatlesi?
Fe, Beatlesi, skąd się wzięła taka nazwa. Powiemy Wam: ukazała się w wizji: na
płonącym (flaming pie – RK) pojawił się człowiek, który odezwał się w te słowa:
‘Od dzisiaj jesteście Beatlesami pisanymi przez „a”. Dziękujemy Panie Człowieku
– odpowiedzieli mu, dziękując. A potem człowiek z obciętą brodą zapytał: Czy
pojedziecie do Niemiec (do Hamburga) grać za pieniądze mocnego rocka dla
chłopców? A my odpowiedzieliśmy, że za pieniądze zagramy mocno wszystko, co by
to nie miało być.
Lecz przed
wyjazdem musieliśmy wyhodować perkusistę, i okazało się, że jeden taki rośnie w
West Derby, w klubie Some Casbah i pisze się mianem Pete Best. Krzyknęliśmy:
‘Cześć Pete, jedź z nami do Niemiec’.’Dobra!’, Zoooooom! Po kilku miesiącach,
Peter i Paul (NcArtrey, syn Jima McArtreya, swego ojca) podpalili Kino i
niemiecka policja powiedziała im: ‘Źli Beatlesi, jedźcie do domu, podpalać
angielskie kina. Zooooom. Połowa zespołu. Ale jeszcze wcześniej, gestapo
zebrało mojego małego przyjaciela George Harrisona (ze Speke), ponieważ miał tylko dwanaście lat i był za młody, by
głosować w Niemczech. Ale pod dwóch miesiącach w Anglii skończył osiemnaście
lat i Gestapo powiedziało: ‘Możecie tu wrócić’. I nagle w wiosce Liverpool
pojawiło się wiele grup grających w szarych garniturach i Jim zapytał: A czemuż
to nie macie szarych garniturów? Nie lubimy ich Jim! Powiedzieliśmy to, mówiąc
do Jima. I graliśmy trochę po klubach, po czym każdy powiedział: ‘Na Niemcy!’ i
tak też uczyniliśmy. Zooom. Stuart odszedł. Zoooom zoooob John ( z Woolton),
George (ze Speke), peter, Paul zooom zooom. Wszyscy odeszli. Dzięki Wam
członkowie klubu, od Johna i George’a (co są przyjacioły).
Palais Ballroom Aldershot , 9 grudnia 1961

GEORGE: Sobota zaczynała się o 3 lub 4 po południu i trwała do 5 lub 6 rano. Kiedy kończyliśmy, jedliśmy śniadanie. Wszyscy byli pijani - nie tylko zespół, ale także publiczność i wszyscy ludzie w St.Pauli. Potem wszyscy szli coś zjeść i chyba jeszcze coś wypić, a następnie udawali się na targ rybny. Nigdy nie wpadłem na to, dlaczego tam szli. My szwendaliśmy się w pełnym świetle pijani jak bela, bez zmrużenia oka. Potem wreszcie szliśmy spać. niedzielny show zaczynał się wcześniej, ale kończył się niezbyt późno. Na popołudniówki przychodziła znacznie młodsza publiczność - około15,16,17 lat. O ósmej lub dziewiątej wieczorem pojawiali się nieco starsi, a po 10-tej byli już tylko dorośli. Około drugiej w nocy zostawali tylko mocno pijani i właściciele innych klubów, którzy przychodzili by posiedzieć z właścicielem naszego lokalu. Siedzieli razem naprani przy dużym stole, pochłaniając butelki sekta i różnych sznapsów, nie licząc tego co sami już sobie też kupowaliśmy. Odkryliśmy wtedy już whisky z colą.
JOHN: Nasze najlepsze kawałki nigdy nie zostały nagrane. Było
nas czterech... Spotkałem Paula i zapytałem: Chcesz grać u mnie w kapeli? A
potem doszli jeszcze George i Ringo. Byliśmy kapelą, której się udało i to
wszystko. Nasze najlepsze kawałki nigdy nie zostały nagrane. Byliśmy
wykonawcami w Liverpoolu i Hamburgu i w innych salach tanecznych. Kiedy
graliśmy prostego rock and rolla, to było to fantastyczne, a w Anglii nikt nam
nie dorastał do pięt. A potem przyszedł sukces i dobrze, ale obcięli nam skrzydła.

Wtedy umarła
muzyka Beatlesów, tak samo jak i muzycy. Dlatego nigdy nie staliśmy się lepsi
jako muzycy. Zabiliśmy samych siebie, po to by nam się udało. I to był koniec.
George i ja mówiliśmy to bardzo otwarcie. Zawsze tęskniliśmy do gry w klubach,
bo tylko tam się gra prawdziwą muzykę. Później staliśmy się – technicznie rzecz
biorąc – wydajnymi artystami sesyjnymi; ale to zupełnie inna sprawa, byliśmy
kompetentni, robiliśmy niezłe rzeczy przy pomocy dowolnych mediów.

Powiedział,
że dżinsy nie są specjalnie eleganckie i spytał czy nie możemy nosić
‘normalnych’ spodni. Co prawda, nie chciał byśmy całkowicie wyglądali jak inni,
pozwalał nam zachować pewną indywidualność. Szanowaliśmy jego poglądy.
Przestaliśmy obżerać się na scenie bułkami z serem i dżemem. Zaczęliśmy zwracać
uwagę na to co robimy. Staliśmy się punktualni, eleganccy – to znaczy nosiliśmy
garnitury zamiast starych łachów.
JOHN o Brianie:
Wszystko co mówią to prawda i nieprawda. To znaczy, na pewno nie byliśmy
naiwni. Nie byliśmy bardziej naiwni od niego. No bo kim on był ?... Pracował w
sklepie z płytami. Epstein pracował w sklepie z płytami i nie miał tam nic do
roboty, widział tych wszystkich... wybrylantowanych rockersów grających
głośną muzykę i dzieciaki, które się
tym interesowały. I pomyślał: ‘No, trzeba może się tym zając?’, spodobało mu
się to, spodobał mu się nasz wygląd. Chciał nami kierować, powiedział nam, że
wydaje mu się, że może nami pokierować, a my, nie mając nikogo lepszego,
zgodziliśmy się na niego. ‘W porządku, możesz to robić!’
No i potem poszedł
załatwiać interesy, załatwiać nam pracę i doszło do tego, że wrócił i
powiedział: ‘Posłuchajcie, jeśli zetniecie włosy to zagracie tu i tu ...’ A wtedy mieliśmy zdjęcia, jakie
widać na zdjęciach. A później przycinali nam włosy i fryzowali je przed każdą
sesją fotograficzną. Zupełnie jak w szkole. Rodzice zawsze zmuszali nas do
obcinania włosów. A na prywatnych zdjęciach widać, że mieliśmy całkiem długie
włosy jak na te czasy. Teddy boys
nosili wtedy długie włosy... coraz więcej było takich jak Tony Curtis, którzy
nigdy nie chodzili do fryzjera.
![]() |
The Beatles, The Fourmost, Brian Epstein, Gerry and the Pacemakers |
Epstein reprezentował The Beatles i wszystko co robił, robił na pokaz. Był aktorem - to pewne ale wierzył w nas. Ale na pewno nas nie zapakował tak jak mówią. Był niezły w tym co robił, ale nie był jakimś wielkim biznesmanem. Był aktorem i 'wierzył'. Spójrz na to z tej strony: jeśli był tak wspaniałym, takim sprytnym pakowaczem produktów, to co się stało z Gerry and the Pacemakers i tyloma innymi produktami, które on pakował ? Gdzie oni są ? gdzie te produkty ? Przetrwał tylko jeden oryginalny produkt, my. To był wspólny interes. 'Chcesz nami kierować?', 'OK, pozwolimy ci nami kierować' - w końcu znalazł nas na ulicy. Pozwoliliśmy mu zająć się nami. Paul na początku trochę się opierał, ale on zawsze był konserwatywny w podejściu do rzeczy. Sam nawet tak mówił - i to jest w porządku - i może dzięki temu dorobi się jeszcze kilku jachtów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz