PAUL WSPOMINA LINDĘ (2008)


Wspomnienia Paula o Lindzie, tuż po rozwodzie ze swoją drugą żoną, Heather Mills (Sunday Times Magazine, People - 2008).  Muzyk zdecydował się przerwać milczenie o swoim 30-letnim związku z Lindą Eastman w 10-tą rocznicę jej śmierci (zmarła na raka w wieku 56 lat). Więcej o Lindzie tutaj. Paul opisał w nich także  swoje pierwsze spotkanie z Lindą w maju 1967 roku w klubie Bag O'Nails w londyńskim Soho. Przebojem pary został utwór "A Whiter Shade Of Pale" grupy Procol Harum, usłyszany przez nich na pierwszej randce. Przebój autorstwa Gary Brookera (piosenka znalazła się na moim topie piosenek Wszech-czasów, znajdziecie jej dokładny opis tutaj) sprzedał się w oszałamiającej ilości 10 000 000 kopii i stał się - obok piosenek The Beatles - jedną ze sztandarowych piosenek lat 60-tych. 
Gdy już wychodziła... dostrzegłem okazję kontaktu... Powiedziałem. Nazywam się Paul, a Ty? Przypuszczam, że rozpoznała mnie. To był taki kaprys, ale później opowiadałem dzieciom, że gdyby nie ta chwila, nie byłoby żadnego z nich. Później, jeszcze tej nocy poszliśmy razem do innego klubu, Speakeasy. To była nasza pierwsza randka i pamiętam, że po raz pierwszy usłyszałem "A Whiter Shade of Pale" Procol Harum. Stało się naszą piosenką.

Na zdjęciu Linda fotografuje Paula w czasie sesji zdjęciowej dla prasy z okazji premiery albumu "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band". 


Wiele mojego życia z Lindą spędziliśmy z Lindą, i z naszą rodziną, po prostu w domu czy to na wakacjach. Mam wiele fotografii, bo Linda była znakomitym fotografem. Miała ten talent do robienia fotek. Gdy je robiła potrafiła stworzyć sytuację, że całkowicie się ją, robiącą wtedy ujęcia, ignorowało.

Gdy rozstałem się z The Beatles dwie cechy Lindy bardzo mi pomogły. Była bardzo praktyczna i twardo trzymająca się ziemi. Tego właśnie wtedy najbardziej potrzebowałem. 
No i była kobietą.  Do czasu jej poznania czułem, że spotykam się z dziewczynami, może poza jedną lub dwiema. A Linda była naprawdę kobietą.
 Miała pięcioletnie dziecko i byłem naprawdę pod wrażeniem sposobu, w jaki radziła sobie w życiu. Po prostu wiedziała, jak to zrobić. Wiedziałem, że zawsze była bardzo piękna.   Była bardzo naturalną dziewczyną, naturalnie blondynką. To był bardzo przypadkowy wygląd. Imponowało mi to.    Kiedyś pojechaliśmy do Cliveden. Wiedziałem, że to będzie fajny dzień dla nas trojga, Lindy, Heather i dla mnie. Kiedy jechaliśmy gdzieś samochodem Linda zawsze chciała się zgubić. Ja miałem w sobie zakodowaną panikę przed zgubieniem się. Zawsze musiałem wiedzieć gdzie jest Londyn. Nie chciałem np. dostać się do, powiedzmy Staines, i nie znać drogi powrotnej.  Jeździliśmy do najbardziej zapyziałych dziur, miejsc, gdzie świetnie się bawiliśmy, siedząc nad brzegiem rzeki lub w jakiejś niewielkiej herbaciarni. Nauczyła mnie takich małych miejsc, by potrafił się odprężyć. To była ważna rzecz w leczeniu się po rozpadzie The Beatles. Uwielbiała cały kraj i lubiła wszędzie robić zdjęcia. 
Stella McCartney[córka Lindy i Paula]: Mam zawsze i wszędzie robiła zdjęcia. Nawet gdy była zajęta czymś innym, nami, zmianą pieluch. Nie zdawała sobie z tego sprawy...
 
  Była bardzo naturalną kobietą. Uwielbiała świeże powietrze, wolność, prywatność w swoim domu. W czasie rozpadania się The Beatles spędzaliśmy dużo czasu w Szkocji - trzy czy cztery miesiące. Normalnie to byłyby 2 tygodnie wakacji. Uwielbialiśmy tam być. To było totalne zadupie, na krańcach świata. Nasza farma jest w Campbeltown i nadal tam jeżdżę z rodziną.
W muzeum w Campbeltown w muzeum jest trochę fotografii zrobionych przez Lindę, stały się historią tego miejsca.
  Wielką zaletą Lindy, że bardzo szybko zaprzyjaźniała się z każdym. Jej ojciec był bardzo znanym prawnikiem. Skończył Harvard, odnosił sukcesy w zawodzie, mieszkał na Park Avenue pod bardzo ekskluzywnym adresem z oszałamiającą kolekcją dzieł sztuki. Mogła spokojnie żyć w tamtym świecie. Dobrze tam pasowała, ale jednocześnie świetnie komunikowała się z ludźmi z ulicy. Była bardzo komunikatywna, bardzo łatwo nawiązywała kontakt z każdym. W latach 60-tych  i 70-tych prasa nie dostrzegała tego z prostego powodu. Stała się moją dziewczyną a następnie żoną. 
Nie chodziła do telewizji i opowiadała o sobie: Hej, to ja, oto kim jestem. Wcześniej była fotografem 'Rolling Stone'. Znała wielu znanych muzyków, ale nie chwaliła się tym. Nie próbowała się przypodobać. Nie potrzebowaliśmy tego, to było nasze życie, niczyje inne. Byliśmy zajęci swoim życiem. Każdy do nas odwiedzał i ją poznał, uważał, że jest fantastyczna. Była świetną osobą, z którą chciało się utrzymywać znajomość: bardzo zabawną, bardzo inteligentną i bardzo utalentowaną. Równie dobrze potrafiła rozmawiać z miejscowym listonoszem, jak i handlarzem dzieł sztuki w Nowym Jorku. Potrzebujesz zawsze dużo czasu by cię poznać, szczególnie jeśli nad tym nie pracujesz, a ona właśnie tak robiła. Czas jest istotnym czynnikiem. Odwiedzali nas rożni ludzie, ludzie jak Twiggy czy Joanna Lumley [brytyjska aktorka] Linda czasami udzielała wywiadów i ludzie stopniowo poznawali ją. Potem mówili, że wcale nie jest podobna do swojego wizerunku. Bo jej priorytetami było zachowanie własnej prywatności. Dlatego potrzebny był czas.

Dla mnie prawdopodobnie najsmutniejszym i wciąż nawiedzającym mnie zdjęciem jest jej autoportret, który zrobiła sobie w 1997 roku, tuż przed śmiercią, w studiu Francisa Bacona w South Kensington. Linda uwielbiała sztukę. Studiowała ją w colleg'eu w Arizonie a jej ojciec miał wspaniałą kolekcję sztuki. Wychowywała się wśród wspaniałej sztuki. Bardzo podziwiała Francisa Bacona i dzięki przyjacielowi, mogła skorzystać po jego śmierci z jego studia. Znaliśmy ludzi, którzy opiekowali się jego pracownią. Poszła tam i zrobiła kilka zdjęć. To jedno jest klasyczne. Te z pękniętym lustrem szczególnie dziwne. To po prawej, nie jestem pewien, ale wygląda jak czyjaś pośmiertna maska.

Ostatni autoportret Lindy, wspominany wyżej przez Paula.

W tym czasie brała już chemię i włosy zaczynały jej odrastać. Uważałem wtedy, że wygląda elegancko. Nie wiedziała, że umiera. Nie jestem pewien, czy kiedykolwiek o tym wiedziała. Lekarz pozostawił mnie decyzję, by o tym powiadomić ją czy całą rodzinę. Powiedział: 'Nie uważam, że chciałaby o tym wiedzieć. Jest taką silną osobą, patrzącą w przyszłość i pozytywnie nastawioną dziewczyną, że nie sądzę, że takie coś przyniosłoby coś dobrego'.  Walczyła do samego końca. Nawet dzień przed swoją śmiercią jeździła konno. Uwielbiała jeździć konno. Czasami gdy wsiadała na konia, mówiłem do niej: Wcale nie chcesz z niego zsiadać, prawda? Wolała być na koniu niż na ziemi.


Mieliśmy bardzo szczęśliwe życie...




                                                    ________________________________
Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki
HISTORY of  THE BEATLES 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz