PAUL : "Another Day" ,"Uncle Albert/Admiral Halsey", album "RAM" (1)

 

Singiel - pierwszy
Wydany: 19 luty 1971  (UK), 22 luty 1971 (USA)
Strona B: Oh Woman Oh Why
Kompozycja: Paul & Linda McCartney
Napisana: ok. styczeń 1969 
Producent: Paul & Linda McCartney
Wytwórnia: Apple
Nagrywany : 12 października 1970, 21 stycznia 1971 (w A&R Studios, Nowy Jork)
Długość: 3:41
 
 
Obsada:
PAUL: wokal, chórki, gitara akustyczna, gitara basowa
Linda McCartney: chórki
Denny Seiwell: perkusja, instrumenty perkusyjne 
David Spinozza : gitara elektryczna, akustyczna (?) 
 


 




Małe wprowadzenie do opisu tego uroczego, choć moim zdaniem chyba niedocenianego utworu Sir Paula, mimo, że muzyk bardzo chętnie wykonywał go na żywo podczas swojej długiej kariery koncertowej. Zaśpiewał ją 22 czerwca 2013 roku na koncercie w Warszawie, pamiętam, że śpiewałem na cały głos razem z nim i parą z Ameryki Południowej siedzącej (stojącej wtedy chyba) obok mnie. Na koncercie 3 grudnia 2018 w Krakowie już jej zabrakło. Na obu była "Maybe I'm Amazed", która przecież mogła być pierwszym solowym singlem Paula, nie była, o czym niżej. Wracam do "Another Day".  Byłem od zawsze fanem tej piosenki, bo to była pierwsza oryginalna płytka kogokolwiek z Fab Four czy samego zespołu w mojej kolekcji. Gdy pokochałem piosenki zespołu od czasu pierwszego obejrzenia filmu "Help!" kupowałem ich ... nagrania w postaci pocztówek dźwiękowych. Dokładnie tak jak słyszymy w piosence Perfectu "Autobiografii" było u mnie: pocztówkowy szał, każdy z nas ich pięćset miał... Bo wtedy tak wyglądały "nieoficjalne polskie single", plastikowe pocztówki. Dokładnie nie pamiętam już w jaki sposób zdobyłem singla "Another Day", przypuszczalnie kupiłem za kieszonkowe od rodziców, i oczywiście stałem się wielkim fanem tego ciepłego, uroczego hitu genialnego muzyka z genialnego zespołu. 

 

 
Paul w owym czasie pracował nad materiałem na swój drugi solowy album, "Ram". To pierwszy solowy singiel muzyka. Piosenka powstała w czasie sesji The Beatles "Let It Be" na początku 1969 roku i możemy to zobaczyć w clipie wyżej (9 stycznia 1969). Czy piosenka została zaprezentowana innym muzykom zespołu bądź nie przypadła im do gustu nie wiemy. Paul przychodził w czasie tamtych sesji, jeszcze w studiach w Twickenham zazwyczaj pierwszy, śpiewał, próbował tworzyć czekając na innych. Kamery wszystko nagrywały i mamy w ten sposób zapisane na wieki moment próby. Cudowne, prawda? 
PAUL: Pracowałem w Nowym Jorku z Philem Ramone. Świetnie się tam z Lindą bawiliśmy, choć ciężko pracując, a jedna z naszych piosenek, która brzmiała dobrze, nosiła tytuł „Another Day”. Po raz pierwszy wtedy poczułem, że to może być singiel. To takie proste, naprawdę... 
W innym wywiadzie: Podoba mi się pomysł pisania piosenek o zwykłych ludziach i codziennym życiu, a "Another Day" jest jedną z nich. Wszyscy wstajemy rano i robimy swoje zwykłe rzeczy, ale jakoś - pomimo tego wszystkiego wokół – często zdarzają się nam magiczne chwile. Nagraliśmy to w Nowym Jorku z pomocą Phila Ramone i był to hit, który w tamtych czasach był szczególnie przyjemny.
 

Piosenka znalazła się na pierwszym singlu artysty, docierając do miejsca nr 2 w jego ojczyźnie, miejsca nr 5 za oceanem. Przypomnę, że pierwszy album Paula po odejściu z The Beatles , "McCartney" nie był promowany żadną małą płytką, choć wydawałoby się, że piosenka z niego "Maybe I'm Amazed" to zdecydowany materiał na singla. Wzorem większości płyt The Beatles muzyk nie umieścił "Another Day" na oryginalnej, pierwszej wersji album "Ram", dopiero w 2021 utwór znalazł się na rocznicowym, 50-lecia od daty premiery, wydaniu albumu. Także na tym rocznicowym znalazła się piosenka z drugiej strony singla, rockowo-bluesowa, z interesującym wokalem Paula, "Oh Woman, Oh Why". Zamieściłem poniżej clip dźwiękowy piosenki.  
  "Ram" to pierwszy i jedyny album nagrany we dwójkę tylko przez małżeństwo McCartney'ów.  
W piosence z albumu "How Do You Sleep" John śpiewa: the only thing you've done was yesterday/  and since you're gone you're just another day (Jedyną rzeczą, którą zrobiłeś, było wczoraj, a odkąd odszedłeś, jesteś tylko kolejnym dniem). To 1971, wciąż etap rozpamiętywania żalów, pretensji, roszczeń, złej karmy między dwoma liderami zespołu. John sparodiował okładkę przyjaciela z dawnego zespołu dość nieelegancko, prawda?



PAUL:  Wkrótce po rozpadzie The Beatles, próbowałem ugruntować swoją pozycję jako artysta solowy z nowym re
pertuarem.
Jeśli miało to zadziałać tak, jak zadziałał repertuar The Beatles, musiałem mieć hit. Jedna na dwie piosenki musiała być przebojem.
Więc to był świadomy wysiłek, aby napisać hit, a Phil [Ramone] był mi tutaj bardzo pomocny [na zdjęciu wyżej z Paulem]. Wiedzieliśmy, że gdybyśmy mieli hit, scementowałby to nasz związek i będziemy dalej razem pracować, co zrobiliśmy z albumem "Ram". To udowodniłoby, że oboje byliśmy dobrzy – on jako producent, a ja jako piosenkarz i autor tekstów. Wydanie mojej pierwszej solowej piosenki po rozstaniu wydawało się wielką chwilą. Wzruszającą, choć podszytą smutkiem. Czułem też, że mam coś do udowodnienia, a tego rodzaju wyzwania są zawsze ekscytujące.
Nie wiem jak nazwać fakt, że pierwszym producentem po rozpadzie The Beatles, z którym pracował Paul był Phil Ramone. Phil Ramone naprawdę nazwyał się Ramone i choć Paul wielokrotnie pytany był o swój wczesny sceniczny pseudonim, nie znalazłem jego odniesienia się do przypadkowej zbieżności nazwiska producenta z jego wcześniejszą karierą, zresztą w 1971 jeszcze nie tak odległą. Dlaczego to takie niezwykłe?  Przeczytacie niżej.
Wszyscy oczywiście znamy Ramones, kultową, punk rockową grupę amerykańską, jedną z wielkich ikon rocka, choć tak naprawdę to trudno doszukać się w jej dyskografii wielko-pomnych przebojów, nawet średniej wielkości hitów. Ale Ramones tworzyli, kształtowali punk rock, niezwykłą w swej prostocie, przekazie dla fanów gałęzi muzyki rock and rollowej i uważani sią dzisiaj za punk-rockową grupę wszech-czasów, przynajmniej w Ameryce, gdyż zapewne Brytyjczycy wskazaliby na Sex Pistols. Nowojorska kapela Ramones przyjęła swoją nazwę a jej członkowie pseudonimów scenicznych z drobnego pomysłu młodego Paula McCartney'a. Na początku The Beatles, gdy zespół zyskiwał coraz więcej fanów, choć nie można było wtedy nazwać tego Beatlemanią Paul i John meldując się w czasie tras w rozmaitych szkockich hotelach (trasa po Szkocji) nie mogli używać prawdziwych nazwisk, gdyż obsługa hotelu mogła ten fakt przekazać fanom. Więcej o tym w wypowiedzi Marca Bella, grającego w amerykańskiej kapeli na perkusji i używający nicka Marky RamoneThe Beatles w czasie swoich tras... zanim stali się The Beatles, nazywali się The Silver Beatles, a wszystkie dziewczyny szalały za nimi, nawet faceci. Paul McCartney wpisywał się do księgi hotelowej jako Paul Ramon. Dee Dee  [Douglas Colvin, basista] dowiedział się o tym i powiedział:  Nazwijmy się Ramones. Marky widział pierwszy raz The Beatles mając 8 lat i widząc zespół postanowił zostać perkusistą.
Drugi członek kapeli
Johnny Ramone [John Cummings] opowiedział podobną wersję tej historii: mówiąc: Paul meldował się w hotelu pod nazwiskiem Paul Ramon. Dee Dee był wielkim fanem [The Beatles], więc zmienił nazwisko na Dee Dee Ramone. Postanowiliśmy nazwać zespół Ramones .  
W hołdzie dla Paula, samych The Beatles jak przyznawali członkowie tej kapeli wielokrotnie
   Post przy piosence "Another day" i sesjach do albumu "RAM", ale wobec powyższego wątku zacytuję przy okazji kilka słów Paula o punk rocku: Na początku był szokujący, ponieważ do tego czasu był w muzyce taki status quo.  Miało to być szokujące i w pewnym sensie tak było. Ale rzecz w tym, że muzyka była świetna i nagle zdałem sobie sprawę, po dniu lub dwóch horroru – "Mój Boże! Co się dzieje! Co się dzieje z naszą Anglią?!" – że ci faceci po prostu wszystkim wstrząsnęli a tak trzeba było zrobić. Moja córka bardzo interesowała się wtedy punkiem. Chodziła na koncerty Clash i Damned, Billy Idol i takie tam... chodziła na wszystko.  Nie można zaprzeczyć, że brzmiało to świeżo, tu wpływ miała na mnie moja najstarsza córka. Zrozumiałem, że to musiało się stać. To była świetna rzecz i coś takiego jak „Pretty Vacant” jako płyta jest naprawdę dobre. Został wyprodukowany przez Chrisa Thomasa, którego znaliśmy – był asystentem George’a Martina i pracował nad kilkoma rzeczami The Beatles. Brzmienie "Pretty Vacant" jest naprawdę dobre i oczywiście energia zespołu jest rewelacyjna. Nie można temu zaprzeczyć... Media zawsze szaleją na punkcie czegokolwiek. Wściekają się na glitter rock. I szaleją na punkcie fryzury Bowiego i szaleją na punkcie punka, wiesz. Ale to dobra, w końcu młoda muzyka, to mi się w niej podoba. To dzieciaki robią swoje, zamiast po prostu kopiować tatusiów. To bardzo przypomina muzykę, którą wszyscy grali, bardzo przypomina wczesne Who, The Doors i takie tam. Wpływy są tam z tyłu, ale myślę, że to dobrze, podoba mi się. Podoba mi się sposób, w jaki się ubierają, „to zabawne, tak”.
 
 
W 1969 roku, podczas rozpadu The Beatles, Paul McCartney ponownie użył pseudonimu „Paul Ramon” jako gość w singlu zespołu Steve Miller Band, "My Dark Hour", wydanym 16 czerwca 1969 roku. McCartney/Ramon nagrał perkusję, gitarę basową,  zaśpiewał w chórkach oraz zagrał na gitarze do utworu Millera.
 
 
 
Inni członkowie Silver Beatles? John Lennon to Long John, George Harrsion - Carl Harrison [od Carla Perkinsa] Stuart Sutcliffe to Stuart de Staël  od malarza Nicolas de Staël. Ringo ?  Nie było jeszcze wtedy w zespole. Gdy dołączył postanowił pozostać przy swoim pseudonimie.
 Denny Seiwell (późniejszy muzyk Wings), grający w utworze na perkusji nazywał piosenkę "Eleanor Rigby w Nowym Jorku". Ze względu na "obserwacyjny", opisujący życie innych,  charakter songu. Tekst opisuje smutny schemat życia bezimiennej kobiety, w pracy i w domu. W sposób jak to tylko może Paul.
Teksty opisują harówkę i smutek życia bezimiennej kobiety w pracy oraz w domu.
PAUL: Myślę, że tutaj Eleanor Rigby spotyka "Rear Widnow" Alfreda Hitchcock'a [polski tytuł filmu z Jamesem Stewartem i  Grace Kelly to "Okno na podwórze" z 1954]. Bo, choć nie chcę tego przyznać w piosence jest aspekt podglądactwa. Jak wielu pisarzy, także ja jestem także takim podglądaczem; jeśli jest oświetlone okno i ktoś jest w nim, będę go obserwował.Ręce do góry, winni! To bardzo, bardzo naturalna rzecz. W dziwny sposób ciekawi mnie ten temat,  ponieważ sam często się na nie gapię. To dlatego, że mam rozpoznawalną twarz. Dzieje się to w metrze, w metrze, którym jeżdżę, kiedy tylko mogę. Nie wydaje ci się, że ludzie patrzą na ciebie dopiero trochę później i zdajesz sobie sprawę, że tak było. Oczywiście też do nich wracam. Dzięki temu doświadczam tego z obu stron. 
   Opisując wkład Lindy w piosenkę, jej śpiew w chórkach, Paul mówił, że chciał stworzyć "ich własny styl" (usłyszymy go nawet w chórkach jego hitów w duecie z gigantami muzyki, w "Ebony and Ivory ze Stevie Wonderem i "Say, Say, Say" z Michaelem Jacksonem. Słuchając wielu nagrań solowych Paula czy z Wings możemy rozpoznać te charakterystyczne chórki "McCartney'ów". Dla mnie brzmiące fantastycznie. Zresztą bardzo lubię wszystkie piosenki ex-Beatlesa, w których słychać Lindę. Mój chyba najbardziej ukochany numer Sir Paula to "Monkberry Moon Delight", który bez frazowanych "pa, pa" Lindy nie byłby tak fantastycznym numerem. Mały drobiazg ile zmienia. W "Another Day" chórki małżeństwa może nie mają aż tak dużego znaczenia jak w innych numerach, niemniej mają swój ważny wkład. I przy okazji polecam Wam wszystkim posłuchać piosenki na słuchawkach, gdzie wyraźnie usłyszymy wspaniałą harmonię wokali już tylko Paula. 
Paul wymieniał Lindę przy większości swoich kompozycji, wzorując się na Johnie i Yoko. Czy Linda miała jakiś wkład w muzykę, teksty, aranżację  i inne elementy jego piosenek dokładnie nie wiemy. Paul utrzymywał, że tak, że jest tak samo jak on pełnoprawnym współautorem podpisanych wspólnie piosenek. W późniejszych procesach, manewrach biznesowo-prawnych po rozpadzie The Beatles padały argumenty, że chciał w ten sposób przerzucać częśc tantiem na żonę. Podpis Lindy pod piosenką oznaczał, że połowę tantiem wpłynie na konto firmy McCartney Inc., drugie na Maclen Ltd (piosenki Paula i Johna Lennona).
 Lew Grade, amerykański menadżer, producent, magnat telewizyjny posiadający pakiet kontrolny w Northern Songs Ltd, kolejnej spółce, mającej prawa do piosenek spółki Lennon - McCartney (podobnie jak Maclen zakładał ją także Brian Epstein z Dickiem Jamesem) uznał takie działania obu muzyków za przejrzystą intrygę odebrania mu 50% jego udziałów wydawniczych.
PAUL: Lew Grade nagle zauważył to zauważył, w piosenkach – za które właśnie zapłacił strasznie dużo pieniędzy, praktycznie po to, by mieć Johna i mnie w garści – nagle zobaczył, że ja nagle ogłaszam, że piszę połowę moich rzeczy z Lindą, a jeśli ja pisałem połowę, ona miała prawo do drugiej połowy, bez względu na to, czy była uznaną autorką piosenek, czy nie. Nie sądziłem, że to było ważne: myślałem, że z kimkolwiek pracowałem, bez względu na metodę współpracy, ta osoba, jeśli pomogła mi w piosence, powinna mieć część tantiem piosenki za pomoc w jej powstaniu.
 
 W lipcu 1971 roku Paul i Linda zostali pozwani przez Northern Songs i Maclen Music na  kwotę 1 050 000 $ (około 437 000 £) za naruszenie umowy dotyczącej wyłącznych praw do utworu „Another Day”. Sprawa została rozstrzygnięta w czerwcu 1972 roku, kiedy firma Grade'a, ATV, ogłosiła, że „wszystkie różnice między nimi zostały polubownie rozwiązane” i że para muzyków podpisała nowy siedmioletni kontrakt wydawniczy między ATV i McCartney Music. McCartney zgodził się również wziąć udział w programie telewizyjnym James Paul McCartney. Wyemitowany w 1973 roku, przedstawiał McCartneya i Wings wykonujących wybór starych i nowych piosenek. W podobny sposób musiał się zrewanżować sprytnemu biznesmanowi John, występując w kwietniu 1975 w koncercie "Salute to Lew Grade" - był to ostatni publiczny koncert Johna (tutaj).

 

Every day she takes a morning bath, she wets her hair,
Wraps a towel 'round her as she's heading for the bedroom chair,
It's just another day.
Slippin' into stockings,
Steppin' into shoes,
Dippin' in the pocket of her raincoat,

It's just another day.

At the office where the papers grow she takes a break,
Drinks another coffee and she finds it hard to stay awake,

It's just another day,
Choo choo choo choo choo choo,
It's just another day,
Choo choo choo choo choo choo,
It's just another day.

So sad, so sad,
Sometimes she feels so sad,
Alone in her apartment she'd dwell,
Til the man of her dreams comes to break the spell.

Ah... Stay,
Don't stand her up,
Then he comes and he stays,
But he leaves the next day... so sad,
Sometimes she feels so sad...

As she posts another letter to the sound of five,
People gather 'round her and she finds it hard to stay alive,

It's just another day,
Choo choo choo choo choo choo,
It's just another day,
Choo choo choo choo choo choo,
It's just another day.

So sad, so sad,
Sometimes she feels so sad,
Alone in her apartment she'd dwell,
'Til the man of her dreams comes to break the spell.

Ah... Stay,
Don't stand her up,
And he comes and he stays,
But he leaves the next day... so sad,
Sometimes she feels so sad.

Everyday she takes a morning bath, she wets her hair,
Wraps a towel 'round her as she's heading for the bedroom chair,
It's just another day.

Slippin' into stockings,
Steppin' into shoes,
Dippin' in the pocket of her raincoat,

Ah, It's just another day,
Choo choo choo choo choo choo,
It's just another day,
Choo choo choo choo choo choo,
It's just another day. 


 

"Ram" - powstawanie albumu

 
 
 
Album: Ram
Wydany: 17 maj 1971 (USA), 21 maj 1971
Nagrywany: 16 październik 1970 – 1 marzec 1971 (w Nowy Jork, Los Angeles)
Producent: Paul & Linda McCartney
Wytwórnia: Apple
Długość: 43:15 
Kompozycje: Paul & Linda McCartney (szczegóły przy piosence)
 
Zawartość:
Strona 1: 
  1. "Too Many People" (Paul McCartney) – 4:10
  2. "3 Legs" (P. McCartney) – 2:44
  3. "Ram On" (P. McCartney) – 2:26
  4.  "Dear Boy" (P. McCartney, Linda McCartney) – 2:12
  5.  "Uncle Albert/Admiral Halsey" (P. McCartney, L. McCartney) – 4:49
  6.  "Smile Away" (P. McCartney) – 3:51
Strona 2
  1.  "Heart of the Country" (P. McCartney, L. McCartney) – 2:21
  2.  "Monkberry Moon Delight" (P. McCartney, L. McCartney) – 5:21 *** (clip)
  3.  "Eat at Home" (P. McCartney, L. McCartney) – 3:18
  4.  "Long Haired Lady" (P. McCartney, L. McCartney) – 5:54
  5.  "Ram On (Reprise)" (P. McCartney) – 0:52
  6.  "The Back Seat of My Car" (P. McCartney) – 4:26
 

 
Obsada: 
PAUL: wokale, chórki, gitara basowa, gitara,  instrumenty klawiszowe, ukelele
Linda: chórki, wokal
Denny Seiwell: perskusja, instrumenty perkusyjne
David Spinozza: gitary
Hugh McCracken: gitary
Marvin Stamm: trąbka (w "Uncle Albert"/"Admiral Halsey")
The New York Philharmonic Orchestra: (w "Uncle Albert"/"Admiral Halsey", "The Back Seat Of My Car") - orkiestrą dyrygował Paul (zdjęcie) 




"Another Day" otwierała sesje do albumu "RAM". Drugiego w karierze. Największym przebojem z albumu była "Uncle Albert/ Admiral Halsey". Czy byłaby nią "Another Day", gdyby ukazała się razem.  
Dla Autora bloga zdecydowanie najlepszym utworem na albumie, jednym z najlepszych w solowej karierze muzyka to oczywiście "Monkberry Moon Delight" (polecam 4 teksty na blogu o tej piosence, jej remiksach (tutaj: 1, 23).
 
PAUL: Kiedy zdecydowaliśmy się nagrać nowy album, chcieliśmy tak go zrobić, aby był zabawny, ponieważ nie warto robić niczego, jeśli nie można się przy tym dobrze bawić… "Ram" jest prawdziwym, spoconym rock'n'rollem… Wydaje mi się, że jest sto razy lepsze niż LP  "McCartney"... Tam, sprawa  z "McCartney" była zupełnie inną podróżą, przez którą musiałem przejść. To [Ram] jednak jest naprawdę moją muzyką, to naprawdę miejsce, w którym jestem...

 Tim Geelan, inżynier CBS, który pracował wtedy przy tym albumie wspomina:  Praca nad piosenką "Uncle Albert/Admiral Halsey" była jednym z najważniejszych momentów w mojej karierze. Paul był świetnym producentem: dokładnym, rzeczowym i luźnym w tym samym czasie. Były to bardzo wygodne sesje, które przebiegały według schematu. Zaczynaliśmy pracę o dziewiątej lub dziesiątej rano. Paul pokazywał Denny'emu Seiwellowi, perkusiście, oraz Davidowi Spinozzie i Hugh McCrackenowi, gitarzystom, którzy podzielili się rolami, piosenkę, którą nagrywaliśmy tego dnia. Po kilkugodzinnych próbach wycinaliśmy wersję melodii, a potem mieliśmy przerwę na lunch. Po obiedzie słuchaliśmy tego, co mieliśmy, a potem nagrywaliśmy kolejne kilka ujęć, jeśli było to konieczne. W studiu CBS mieliśmy 16-ścieżkowy rejestrator 3M MM-1000 i konsolę domowej roboty. Studio B było dużym pokojem o długości około 40 lub 50 stóp i szerokości 50 stóp z sufitem wysokim na 40 stóp. W ogóle nie martwiliśmy się o brzmienie. Konfiguracja była naprawdę ciasna i wszyscy mieli zestawy słuchawkowe. Paul był absolutnie najlepszy. Byłem pod wrażeniem jego muzykalności i panowania nad studiem.
 
Wspomniany Seiwell (oraz David Spinozza) wspominają współpracę z Paulem: Gdy zadzwonili do mnie poszedłem na spotkanie... W obskurnej kamienicy, w małym pomieszczeniu siedziało dwoje ludzi. "
Paul i Linda” to oczywiście McCartneyowie, jedna z najbardziej rozpoznawalnych par w zachodnim świecie... Pod względem muzycznym dogadaliśmy się. Bawiliśmy się razem. Byłem zrelaksowany, a on te był zrelaksowany i po prostu mieliśmy wspólny rytm. I wyszedłem stamtąd, mówiąc: „Cholera, właśnie spotkałem Beatlesa”. To niesamowite. Pomyślałem: „Nigdy tego nie zrobię”...
  Paul zrobił kilka potajemnych przesłuchań muzyków. Z Lindą  dowiedzieli się o kilku facetach z miasta. Wezwali ich i zobaczyli jacy są. Tak wybrali mnie i Spinozzę Paul poprosił nas abyśmy nie rezerwowali sobie innych terminów. I tak było. Powiedział do nas: "Chcę waszego czasu przez trzy tygodnie. Nie rezerwujcie żadnych sesji. chciałbym was mieć od dziewiątej do szóstej. Wszyscy bywaliśmy wtedy bardzo zajęci, ale Spinozza wiedział, że czasem kończymy wcześniej, o drugiej lub trzeciej po południu. 
Umawiał się więc na randki, na przykład o czwartej po sesji, coś w tym stylu. Pewnego dnia powiedział do Paula: "Masz coś przeciwko, żebym teraz wyszedł? Muszę coś zrobić." A Paul pewnie pomyślał: „Och, nie tak się tutaj umawialiśmy". 
Spinozza został przez Paula wymieniony na Hugh McCrackena.
Spinozza (na zdjęciu): A kto jest Paul ? [śmiech] O tak, był uroczym tym Beatlesem! Tak, nagrałem z nim tę płytę. Był bardzo uroczy. Ale żarty na bok, jest równie utalentowany, co uroczy. Nie byłem wielkim fanem The Beatles, ale po nagraniu płyty i pracy z nim, sądzę, że jest wszystkim, za kogo go uważamy. Genialny autor tekstów i piosenkarz, bardzo kreatywny człowiek.
Seiwell: Zakładał gitarę lub fortepian i zaczynał grać i śpiewać melodię, a my uczyliśmy się melodii i zaczynaliśmy nagrywać” — wspomina Seiwell. „Tylko graliśmy melodię dziennie”.  
Spinozza: Świetna piosenka. Pamiętam, że robiłem wiele utworów z dubbingowanymi partiami gitar. Pomyślałem, że to magiczna piosenka i produkcja.
Gary Wright, Hugh McCracken, i George Harrison
I jeszcze wywołany wczesniej  Hugh McCracken, choć muzyk ten nie współpracował przy "Another Day":
 
Moja automatyczna sekretarka odebrała telefon z pytaniem, czy chciałbym wziąć udział w przesłuchaniu do "Ram", ale byłem na Florydzie i pracowałem nad płytą Arethy Franklin i nie odebrałem wiadomości, dopóki nie wróciłem do miasta. Linda poprosiła mnie, żebym poczekał, podczas gdy ona dała Paula do telefonu. Paul po prostu zapytał mnie, czy mógłbym być w studio następnego ranka o dziewiątej. Odwołałem sesje, które miałem i umówiłem się na spotkanie.  Po nagraniu kilku utworów pod bezpośrednim nadzorem McCartneya, przyszedł czas na stworzenie ścieżki bazowej dla "Uncle Albert/Admiral Halsey". Ta piosenka stanowiła przełom w naszych muzycznych relacjach. Paul jest geniuszem. Widzi i słyszy wszystko, co chce, i udziela szczegółowych instrukcji mnie i perkusiście. Ale nie wiedział, jak ma wyglądać partia gitary w tej piosence. Poprosiłem go, żeby mi zaufał i tak zrobił. Po tym, jak wymyśliłem swoją partię, był bardzo zadowolony. Przez resztę nagrania Paul pozwolił mi wypróbować różne rzeczy, zanim coś zasugerował...

  McCracken pracował w studiu ze wszystkimi ex- Beatlesami, uważa się za szczęściarza, że miał to doświadczenie, mimo że praca z Johnem Lennonem postawiła go twarzą w twarz z tragedią: Wcześniej pracowałem z Johnem przy "So This Is Christmas" [prawdziwy tytuł tej piosenki to "Happy Xmas (war Is Over)"]. Podobnie jak Paul, był niezwykle inteligentny i świadomy tego, czego chciał w studiu. Ale nigdy nie znajdziesz dwóch bardziej diametralnie różnych osobowości. W czasie śmierci pracowałem nad "Double Fantasy". Ile czasu zajęło mi dojście do siebie po tamtej nocy? Nadal nie wyzdrowiałem.
 
 
PAUL:  Myślę, że piosenki – w każdym razie niektóre z nich – odzwierciedlały nasz styl życia w tamtym czasie
 
 
Paul wspominał, że "Uncle Albert" był wzorowany na jego wujku. Jest kimś, kogo wspominam czule, a kiedy nadchodziła tapiosenka, było to jak nostalgia”. McCartney powiedział również: „Jeśli chodzi o admirała Halseya, to jeden z was, amerykański admirał”, odnosząc się do admirała floty Williama „Bulla” Halseya (1882–1959). McCartney opisał sekcję piosenki wujek Albert to jakby przeprosiny ze strony jego pokolenia dla starszego pokolenia, a admirała Halseya jako autorytarną postać, którą należy zignorować.
 
Paul McCartney i Denny Seiwell,  2012

 

Heart Of The Country
Denny Seiwell:  "Ram" nie był wcale łatwy do nagrania. Wiele materiału na "Ram" było naprawdę skomplikowanych. Zrobić piosenkę taką jak „Uncle Albert” w jeden dzień, za jednym podejściem – a nie nie zrobiliśmy  tak "Uncle Albert", a potem zatrzymaliśmy maszynę  i uruchomiliśmy ją dla "Admiral Halsey". To była jedna piosenka i w ten sposób został nagrany.
Denny po latach wspomina i docenia nagrywanie z Paulem:  Kiedy się nad tym zastanowić, byłem pierwszym facetem, z którym Paul faktycznie tworzył muzykę po odejściu z The Beatles. To była podróż i ja w niej brałem udział. Wszedłem w duże buty, Ringo... Za każdym razem, gdy Paul puszczał  nam piosenkę, którą mieliśmy wykonać tego dnia, myślałem sobie: "O mój Boże. To nie jest zwykła sesja nowojorska. Za 50 lat ludzie będą tego słuchać". I teraz przecież tak jest. 
 
Too Many People 
 
  Dixon Van Winkle dobrze pamięta sesje "Ram". Młody pracownik A&R Recording w Nowym Jorku w tamtym czasie, Van Winkle był w pracy przez około sześć miesięcy, kiedy McCartney i jego żona Linda pojawili się po tym, jak ich kłopoty z terminarzami wynajmu studia zmusiły ich do opuszczenia CBS. Byłem w tamtych czasach ustawiaczem — mówi Van Winkle. Phil Ramone był wówczas królem dużych nagrań orkiestrowych w Nowym Jorku. Nie miał wokół siebie zbyt wielu facetów, którzy chodzili do szkoły muzycznej i potrafili czytać partytury, a ja byłem w stanie to zrobić. Miałem więc pewną wartość dla Phila, który poprosił mnie o współpracę przy sesjach "Ram". Paul przyszedł do A&R, aby nagrać orkiestrę, wokale i kilka innych nagrań z Philem. Ale Phil miał pewnego dnia konflikt w swoim  kalendarzu i Paul poprosił mnie o przejęcie. Wszystko poszło dobrze, a potem Paul zapytał mnie, czy dokończę z nim płytę.
Wg. Seiwella "Another Day" była pierwszą piosenką nagraną w ramach tych sesji.   Do zawartego w tekście poczucia izolacji i społecznej alienacji pasowało wyjątkowe brzmienie „Another Day”. Asystent inżyniera studia ds. sesji "Ram", Dixon Van Winkle, powiedział, że Paul poprosił go o wybranie singla. Z błogosławieństwem McCartneya Winkle zmiksował piosenkę i wypuścił 100 kopii dla stacji radiowych. Następnego dnia, gdy usłyszałem ją na antenie, zdałem sobie sprawę… poniosło nas z partią basową… pompowała jak szalona. Ale nigdy nie zremiksowaliśmy tej piosenki, a Paul nic nigdy nie powiedział
 
 
Paul o albumie "RAM"
 
PAUL: "Ram" to jeden z tych albumów, do których trzeba trochę czasu, żeby się do niego przyzwyczaić. Wyobrażam sobie los samotnego małego recenzenta, który siedzi gdzieś w biurze, ogrzewanie jest wyłączone i ma tę płytę, o której musi opowiadać te cuda. I musi zachować swoją reputację, więc mnóstwo rzeczy przychodzi mu do głowy, kiedy jej słucha i myślę, że jeśli nie jest to całkowicie natychmiastowe, zwykle dostajesz te niezbyt gorące recenzje.  
 
 
Wspomniany wyżej Dixon Van Winkle: Zawsze przestrzegano zasad bezpieczeństwa, ochrony. Paul, Linda ze swymi dziećmi wjeżdżali do studia tylną windą. Z kołyską, którą ustawialiśmy koło sterowni. Byłem nianią na pół etatu, ponieważ Mary często czołgała się wokół konsoli i siadała mi na kolanach! Wzajemna interakcja między Paulem i Lindą była słodka, zwłaszcza gdy byli przy mikrofonie. Linda właściwie wymyśliła niektóre partie sama - cały chórek w "Uncle Albert/Admiral Halsey" to tylko ich dwoje. Kiedy potrzebowała pomocy, Paul był już obok. Użyliśmy kombinacji U87 — jeśli pracowaliśmy nad czymś płynnym — i Shure SM57 dla bardziej rockowego brzmienia na całym albumie. Paul nie dbał o to, jaki mikrofon mu zakładasz, chociaż lubił U87. To fantastyczny wokalista.. Wiem, że wokale, które wycięli w CBS, to Paul śpiewający na żywo prosto z podłogi z sekcją rytmiczną do Electro-Voice RE20, który był wówczas stosunkowo nowym mikrofonem. Nagrali także sekcję telefoniczną [piosenki] w CBS. Tym głosem postaci był również Paul, z prostym filtrem górnoprzepustowym włączonym, aby uzyskać efekt telefonu...

  Wszyscy wiedzieli, że George Martin uwielbiał eksperymentować tak samo jak każdy z The Beatles. Jeśli uważnie posłuchacie solo na trąbce, które prowadzi do sekcji „Hands through the water” (w "Uncle Albert") – którą zagrał Marvin Stamm, usłyszysz gwizdanie Paula. Pod spodem efekt dźwiękowy rozpisany przez George'a Martina na cztery waltornie; to trzepoczący język, szybko palcujący atonalny drobiazg w niskim zakresie rogów... Mieliśmy mały problem z miksowaniem instrumentów dętych w różnych częściach utworu, ponieważ często znajdowały się one bezpośrednio w zakresie wokalnym. O ile pamiętam, ściągnęliśmy je i przetworzyliśmy, a w niektórych momentach trudno powiedzieć, czym one są . Rejestrowanie efektów deszczu i grzmotów, które pomogły skleić ze sobą dwie pierwsze sekcje, byłoby dziś łatwe, ale w 1971 roku było to nie lada wyczyn. Pamiętam, jak Paul powiedział mi, że Armin Steiner wyszedł na skraj klifu, aby nagrać tę burzę, i że to Paul wpadł na pomysł, aby dodać efekt w tym momencie utworu. 
   
Bardzo niewielu artystów w 1971 roku miało siłę przebicia, by wydać singiel składający się z 12 oddzielnych sekcji, ale artystyczna wizja McCartneya była tak solidnie komercyjna, że żaden dyrektor wykonawczy  wytwórni nie byłby w stanie mu się sprzeciwić. Mimo to Van Winkle nie był przygotowany na sukces „Wujka Alberta/Admirała Halseya”: Pomimo uroku Paula i zdolności do wszystkiego, byłem zaskoczony, gdy piosenka osiągnęła tak wielki sukces. Paul wypuścił ją na singlu, swoim drugim solowym, tylko w Ameryce, gdzie osiągnęła szczyt list przebojów. 
  Dixon tak dobre wrażenie wywarł na Paulu, że ten zaprosił go później do pracy nad  albumem "Red Rose Speedway".
 
PAUL: Z perspektywy czau doszedłem do wniosku, że dużo rzeczy zrobionych na "Ram" nie były dobre. Ale teraz kiedy wracam do nich to pamiętam, dlaczego je tak zrobiłem.  
 
 

 Ram On

 Czytaj:  Ram (2). Powstaje Wings

 

 

 

 Historia The Beatles
History of  THE BEATLES

 

4 komentarze:

  1. Dobry album, , polubiłem go teraz. W sumie w każdej piosence coś jest, choć na pewno Uncle i Monk to numery 1. Zatopiłem się w tym blogu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, dziękuję Rychu za tego bloga, jestem tu prawie co niedziela, podziwiam Twoją fachowość i pasję w prowadzeniu go, k o n t y n u u j.- " In my life" - muzyka dosłownie odegrała ważną rolę, bo jako 10latek zacząłem szkołę muzyczną i "przez" The Beatles grałem później na różnych instrumentach (gitara,perkusja, trąbka) też zarobkowo - i stąd pytanie czy grasz na jakimś instrumencie muzycznym? pozdrawiam - Jaro

    OdpowiedzUsuń
  3. @Jaro. Dzięki za miłe słowa o blogu. Cóż, to moja pasja, włazić jak najgłębiej, przy moich skromnych możliwościach, bo są autorzy blogów co znają ludzi z otoczenia F4 osobiście i nic na to nie poradzę. Czemu co niedziela? Niestety, nie gram, kiedyś a long long time ago trochę na perkusji jak mój sławny imiennik. R

    OdpowiedzUsuń
  4. Tutaj do melodii Paula przydałby się "utwardzacz" Johna, ale i w drugą stronę, piosenkom solowym Johna przydałoby się trochę "zmiękczacza" Paula. Dobrze, że się rozpadli mimo wszystko, dzięki temu utrwaliła się legenda. Album z ich solo utworami z 1970-71 mimo genialnych solowych numerów z tego okresu nie byłby dobrym albumem Fabsow.

    OdpowiedzUsuń