Krótki fragment wywiadu z Ringo - niestety, chyba jest wywiadów z Sir Richardem Starkey'em na blogu najmniej - umieszczony pod koniec roku 1981 w magazynie The Write Thing. Ringo w tym okresie promuje swój nowy album, ale oczywiście musi być spytany o śmierć Johna. Ale także o muzykę. Od kwietnia 1981 roku jego żoną - do teraz - jest Barbara Bach. O albumie "Stop and Smell The Roses" umieszczę na blogu oddzielny post.
- Dzień po śmierci Johna, widziano ciebie w telewizji jak razem z Barbarą idących w odwiedziny do Yoko. Fani napastowali was, szarpiąc ciebie za włosy i ubranie. Oglądając to, pomyślałem sobie, że "to musi być najgorszy moment w twoim życiu".
RINGO: No cóż, w każdym tłumie może dojść do takiego wydarzenia, ale oczywiście byłem zdegustowany. Oburzony. Nawet nie tym, że było tam tyle fanów, ale przede wszystkim krzyczących na Yoko. To było następnego dnia po śmierci Johna - nie umiała sobie z tym radzić.
- Czy Yoko była wam wdzięczna za odwiedzenie jej?
RINGO: Myślę, że to było lepsze, bo przyszliśmy też dla Seana. On był bardzo zdziwiony całą sytuacją, nie wiedział, co się dzieje. A Yoko była zestresowana tak bardzo, jak to tylko było możliwe.
- Pojawiały się w całym Nowym Jorku napisy na murach, że zabójstwo Johna było morderstwem politycznym. Co o tym myślisz?
RINGO: Było pełno przeróżnych plotek. Nie wiem.
- Czy od czasu śmierci Johna czujesz się osobiście mniej bezpieczny?
RINGO: Tak, oczywiście. Dotąd nigdy takie myśli nie przychodziły mi do głowy. I pewnie nikomu. Nikt z nas nigdy nie pomyślał, że mogliby być zabójcy w świecie rock and rolla. Teraz każda grupa rockowa jadąca w trasę rozgląda się wokół siebie. Tak już jest. Nikt z nas nie czuje się już bezpiecznym.
- Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się jak potoczyłoby się twoje życie, gdyby w 1962 roku nie poproszono ciebie o zastąpienie poprzedniego perkusisty w The Beatles ?
Cztery fotki pierwszego zespołu Ringo, Rory Storm And The Hurricanes
RINGO:
Nie, nie. Nigdy o tym nie myślałem. To trudne powiedzieć co byłoby ze
mną. Zapewne byłbym gdzieś na jakimś szczeblu biznesu muzycznego. Bez
względu na wszystko ciągle grałbym na perkusji. Co do bycia jednym z
najbardziej popularnych ludzi i w obliczu śmierci, pamiętam jak kiedyś
Richard Lester powiedział do mnie o tym, a ja nawet nie wiedziałem tego.
Powiedział: "Jesteś jednym z 12 najbardziej rozpoznawalnych ludzi na
świecie". To było takie zadziwiające. Wiedziałem, że jesteśmy
popularni. Gdybyśmy pojechali do Tybetu, z pewnością wiedzieliby kim
jesteśmy.
- Ogromna popularność, której doświadczaliście musiała być bardzo dezorientująca.
RINGO: Dorastałem
wraz z nią. Większość z tego była bardzo zabawna. Ale i dużo z niej nie
za bardzo: przebywanie w zamknięciu w pokojach hotelowych, mieszkanie w
nich, ciągłe przeprowadzki, barykadowanie się w pokojach, bycie
zamkniętym jak w klatce. Ale nie robiliśmy tego przez zbyt wiele lat. To
było trzy, może cztery lata naszego życia. To było w czasie kiedy
jeździliśmy w trasy. Nigdy nie widziałem połowy krajów, co których
pojechaliśmy.
RINGO: Zgadza
się. Zawsze byłem niedoceniany.Jako jeden z Beatlesów, zawsze byłem
postrzegany jako tło z tym swoimi zabawnymi przejściami, jak je nazywała
prasa. Ale te "zabawne przejścia" to moja sztuka. Nikt nie potrafi
zrobić takich wypełnień czy przejść jak ja.
- Dlaczego jesteś tak podekscytowany swoim nowym albumem? ["Stop And Smell The Roses"]
RINGO: Spotkałem
Paula we Francji, w Cannes, i spytałem go czy nie chciałby wyprodukować
część mojego albumu, a on się zgodził. Napisał kilka piosenek i
zrobiliśmy je od razu w studiu we Francji. Zrobiliśmy cztery nagrania,
trzy wykorzystałem, jedną napisałem ja. Potem poprosiłem George'a o to
samo i on również się zgodził. Poprosiłem Johna i on również na to
przystał. Mieliśmy pracować razem w styczniu, ale nie doszło do tego.
Miałem innych: Stevena Stillsa, Harry'ego Nilssona, Ronnie Wooda -
wszyscy to przyjaciele - zrobiliśmy nagrania i myślę, że to najlepszy
mój dotychczas nagrany album. Jest w nim tyle energii. "Can't Fight
Lightning" napisałem ten utwór dla Barbary - ponieważ to właśnie
przydarzyło się nam - uderzyła w nas błyskawica
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz