GEORGE HARRISON I THE HOLLIES

 

 

Ten tekst już bardzo długo czekał na publikację. Przygotowując ostatnie posty z serii "Po rozpadzie" dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy o George'u. Np. że Beatle nie lubił Davida Bowie i krytykował jego image, że współczesną mu muzykę w 1977 roku określał jako szmatławą i nic nie wartą. Już te dwa fakty jakoś mi kontrastowały z obrazem "cichego Beatlesa" jako bardzo uduchowionego, łagodnego, wrażliwego i bardzo empatycznego w stosunku do otaczającego go świata. Ale przypomniałem sobie też o tym, że w okresie The Beatles to George był tym jedynym z czwórki chłopców, który dopytywał się ciągle Briana Epsteina o ich zarobki, rozliczenia, wpływy, co oczywiście nie było niczym nagannym, gdyż razem z Ringo musieli obaj być świadomi, że o wiele większe wpływy (z tantiem) otrzymują John i Paul. Przypomniałem sobie wtedy o gotowym już poście czekającym na publikację, który jednoznacznie nie stawia kochanego Georgie'a w zbyt pochlebnym świetle, choć tak naprawdę  można go też różnie odbierać. Czy fakt, że jakiś artysta nagra twoją piosenkę nie powinien cieszyć, sprawiać zadowolenie, dumę z siebie i piosenki ? Przy okazji post przypomni Wam wszystkim wielki wspaniały zespół The Hollies. Tylko The Beatles w latach 60-tych mieli w swoim rodzimym kraju więcej przebojów niż The Hollies. Imponujące, prawda? Zespół  zasługuje na oddzielny post, w tym tylko przypomnę pewne ciekawe wydarzenie wiążące ich z Fab Four. Jak zwykle na końcu kilka clipów.


 

3 grudnia 1965 roku zespół z "dziwną", ale już dawno zaakceptowaną przez fanów nazwą The Hollies (Świętości) nagrali własną wersję kompozycji George'a Harrisona, "If I Needed Someone", z którym to singlem dotarli do miejsca nr 20 brytyjskich list przebojów.  Zespół Grahama Nasha na rynku brytyjskim początkowo był sporym konkurentem dla Fab Four, niestety gorzej wiodło mu się poza granicami kraju. Już w 1963 roku mieli bardzo udany singiel "Stay", który dotarł do 8 miejsca list UK. Rok później cała Wielka Brytania nuciła melodię z "Just One Look", nr 2 kapeli. W 1965 mieli swój pierwszy numer 1, "I'm Alive", jak większość piosenek grupy pisanych dla nich przez innych, choć Alan Clarke i Graham Nash także pisali dla zespołu. Postawienie na cover The Beatles nie musiał być dla nikogo zaskoczeniem, wszyscy wokół nagrywali piosenki Lennona i McCartney'a, czemu nie Harrisona? Alan Clarke, wokalista zespołu bardzo namawiał na tą piosenkę, przeciw był Graham Nash (muzyk zrobił ogromną karierę za oceanem stając się częścią absolutnie topowego zespołu wokalnego Crosby, Stills & Nash, także przez pewien okres z Neilem Youngiem).



Oba zespoły nagrywały w tym samym studiu dla tej samej wytwórni Parlophone EMI. Czy może dziwić fakt, że i dla nich Beatlesi byli wzorem muzycznym ? Działała oczywiście na nich magia studia, o czym po latach wspominał Nash: Święte miejsce, może nie jest to właściwe określenie ale bardzo bliskie temu, bo to miejsce było czczone. Przypominało kościół. Wiedziałeś, że udajesz się w bardzo szczególne miejsce, kiedy wszedłeś po schodach na Abbey Road, wiedziałeś, że dzieje się tutaj coś niesamowitego. Tak było. Byliśmy bardzo podekscytowani tym, że tam byliśmy.

PAUL: Mieliśmy spory wpływ na ludzi. Kiedyś The Hollies odwiedzili nas i wrócili dwa tygodnie później wyglądając dokładnie tak jak my. Nosiliśmy czarne swetry z golfem, John zawsze miał swoją harmonijkę, nagrywaliśmy trochę swojego R&B. W następnym tygodniu The Hollies  mieli już takie same swetry i używali harmonijki.

Singiel The Hollies ukazał się tego samego dnia co album "Rubber Soul",  na którym znalazła się  piosenka Harrisona, stąd można mniemać, że zespół miał już jej demo, które ich producentowi Ronowi Richardsonowi przekazał George Martin. Ponieważ w Londynie krążyła plotka, że "If I Needed Someone" Beatles napisał specjalnie dla tego zespołu i takie pytanie muzyk otrzymał w wywiadzie 15 grudnia 1965  dla "New Musical Express", to stanowczo temu zaprzeczył , stwierdzając, że wersja The Hollies zupełnie mu się nie podoba, pomimo faktu, że singiel The Hollies był  jego pierwszą kompozycją, która weszła na listy przebojów
 
 
GEORGE (NME, 12.10.65:): Powiedz ludziom, że nie napisałem tej piosenki dla The Hollies. Nazywa się "If I Needed Someone" i zrobili z niej singiel ale to nie jest mój typ muzyki. Uważam to za śmieć. Zepsuli ją. Muzycznie  są ok, ale nie podoba mi się sposób w jaki traktują swoje sesje muzyczne. Robią je i brzmią jak sesyjni muzycy, sesje bez duszy , którzy zebrali się na szybką sesję, nigdy siebie wcześniej nie widząc.
 
Irytacja George'a mogła się wziąć z kilku faktów. Pierwszy to taki, że George był w owym czasie bardzo poddenerwowany zbliżającym się ślubem z Patti Boyd a ponadto został zapytany o tą piosenkę (przez Alana Smitha z NME) tuż przed wyjściem na scenę w Glasgow i był całkowicie nieprzygotowany na takie pytanie (czy napisał piosenkę dla The Hollies). Dzisiaj często umyka też dodane wtedy zdanie, że The Hollies są bardzo dobrzy w tym co robią, pomimo wcześniejszej krytyki. George zareagował też tak wiedząc, że
  jego utwór "ginął" wśród wspaniałych kompozycji Lennona i McCartney'a na nowym albumie grupy a Capitol nie umieścił go nawet na swojej wersji albumu "Rubber Soul", dodając go dopiero w 1966 roku do albumu "Yesterday And Today". Pamiętamy, że dopiero wskutek pretensji zespołu od LP, "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band" Amerykanie zaczęli wydawać identyczne wersje wydawnictw jak brytyjskie.

 
W odpowiedzi na wypowiedź Beatlesa Graham Nash: Te komentarze nie tylko nas rozczarowały ale i zraniły... ale mamy już naprawdę dosyć, jesteśmy zmęczeni tym, że wszystko co zrobią lub powiedzą Beatlesi traktowane jest jak prawo. Powiem tylko tyle, że nagraliśmy tą piosenkę wbrew radom wielu ludzi. Po zrobieniu dziewięciu płyt po prostu poczuliśmy, że możemy sobie pozwolić na zrobienie czegoś takiego, bez oskarżenia, że naśladujemy The Beatles. To dobra piosenka. Nadal tak będziemy robić... Śmieć... Nie twierdzimy, że jesteśmy zespołem soulowym czy typu R&B, nigdy takim nie będziemy. Mimo wszystko moja opinia o zespole The Beatles wcale się nie zmieniła. Nadal uważam, że są wspaniali i nigdy nie powiem niczego głupiego w stylu: „Spalę  teraz wszystkie ich płyty w mojej kolekcji” albo „Nigdy więcej nie kupię płyty Beatlesów”. Najbardziej zabolał nas atak George'a Harrisona na nas jako muzyków. I wobec tego chciałbym go spytać, czy, skoro zrobiliśmy z jego piosenki takiego śmiecia, przekaże wszystkie pieniądze z tantiem na cele charytatywne?  The Beatles są największą grupą na świecie i mają prawo do swoich opinii, ale kiedy wygłaszają je, muszą wiedzieć jakie one zyskują rozgłos. I jeszcze jedna rzecz, jesteśmy pewni, że nie chcemy wydawać "If I Needed Someone" w Ameryce jako naszego następnego singla."Look Through Any Window" jest teraz naszym najlepiej sprzedającym się towarem i tak postąpimy. To kwestia pewnych zasad. Jeśli chodzi o tą opinię, że jesteśmy muzykami bez "duszy", to przypuszczam, że miał na myśli to, że na naszych płytach nie ma 'soulu' (dusza  - po angielsku). Kończąc, lubię ich muzykę, ale takie atakujące nas komentarze to ... 
  Wracając do wypowiedzi George'a o szybkiej metodzie nagrywania przez The Hollies przypomnę wypowiedź Alana Parsonsa, pracującego jak wiemy z bloga jako inżynier dźwięku w Abbey Road: The Hollies pracowali bardzo szybko. Zwykle czuliśmy się rozczarowani, jeśli nie zaczęliśmy i nie skończyliśmy utworu tego samego dnia. Była standardowa procedura: przyjedź, zdecyduj, jaką piosenkę zamierzasz zrobić, zrób to, nagraj ścieżkę rytmiczną, nagraj ją ,przećwicz wokale i ustal ich harmonię, a na końcu nagraj wokale. Nie miksowaliśmy utworu tego samego dnia, ale szliśmy do pubu myśląc: „No cóż, to jest praca”.
Alan Clarke i Graham Nash


 
Zespół nie umieścił kompozycji "If I Needed Someone" na swoich bieżących albumach. Nazwanie przez George'a The Hollies "bezdusznymi muzykami sesyjnymi"  mogło mieć swoją genezę w tym, iż muzyk był świadkiem tego, gdy zespół ten przyjechał do studia Abbey Road (przypomnę, że oba zespoły nagrywały w tych samych studiach) i w ciągu 45 minut nagrał swój hitowy numer "Bus Stop", po czym wszyscy udali się do pobliskiego pubu The Abbey Tavern. Beatles mógł nie być świadom tego, że pomijając już fakt, że The Hollies musieli oszczędzać na opłatach za pobyt w studiu i nie mieli takich "forów" w kierownictwie EMI (wszystko dla The Beatles!!!), to Ron Richardson oraz piątka Holliesów: Eric Haydock, Allan Clarke, Graham Nash, Tony Hicks oraz  Bobby Elliott - w 1973 roku odmówił Paulowi McCartney'owi przystąpienie do Wings) pracowali zupełnie inaczej.
 

 
Graham Nash: Nikt nie znał The Hollies z "King Midas" (singiel napisany przez członków zespołu z 1967), chcieli The Hollies za poprzedni materiał. Nie można nikogo o to winić. Przyzwyczailiśmy naszą publiczność do nas, polubiła nas za to, co  zrobiliśmy z popowymi piosenkami i nie wybieraliśmy się nigdzie indziej. Nie mogliśmy być The Beatles, więc musieliśmy dalej być The Hollies.
 

Bardzo lubiłem zawsze i wciąż lubię The Hollies. Wielka kapela lat 60/70-tych, choć tylko z dwoma światowymi hitami. Ale rywalizować z The Beatles na rynku brytyjskim to duża sprawa, choć kraj (i świat) bardziej pasjonował się porównywaniem ze sobą Beatlesów i Stonesów.
 
Jak wspomniałem, Graham Nash od 1969 roku stał się członkiem trio Crosby, Stills & Nash (kwartet gdy dołączył do nich na jakiś czas Neil Young, na zdjęciu obok, Nash pierwszy z prawej), którzy we wspomnianym roku próbowali nagrywać dla firmy The Beatles, Apple Records ale zostali odrzuceni,
podobno przez George'a Harrisona. O tym napiszę może kiedyś w innym miejscu, ten post chciałbym zakończyć clipami moich ulubionych piosenek The Hollies i ograniczę się tutaj tylko do kilku, choć w domu mam prywatną składankę ich najlepszych przebojów i to na dwóch CD!  Kolejność przypadkowa, choć chyba najpiękniejszymi numerami tej kapeli są te dwa pierwsze. 
 
The Air That I Breath  
 
Podobnie jak następna piosenka, "The Air That I Breathe" to wielki światowy - i ostatni - przebój zespołu, ponownie cover nagrany przez zespół. W owym czasie od dawna zespół miał okres świetności za sobą, podczas gdy dawnemu koledze, Grahamowi Nashowi wiodło się w Ameryce całkiem nieźle. Piosenkę, którą The Hollies wybrali na singla skomponował i umieścił na swoim słynnym albumie "It Never Rains In Southern California" Amerykanin Albert Hammond (wspólnie z Anglikiem Mike'm Hazelwoodem) w 1972 roku ale z jego albumu największą karierę zrobiła piosenka tytułowa. W 1973 nagrał ją jeden z braci Everly, Phil, blisko przyjaźniący się ze wszystkim członkami zespołu, których kilka lat wcześniej prosił o  piosenki dla jego duetu z bratem, The Everly Brothers.  Wersja Everly piosenki Hammonda była bardzo ponura i nie oddawała prawdziwego klimatu piosenki, miłosnego, intymnego przecież wyznania. The Hollies, namówieni przez swego menadżera i producenta, Rona Richardsa, widzącego w piosence wielki światowy przebój,  nagrali utwór dwa lata później w 1974 dochodząc na listach brytyjskich prawie do szczytu bo nr 2 oraz w USA do 6. Wielki przebój na całym świecie. Inżynierem dźwięku przy jej nagrywaniu był Alan Parsons a Eric Clapton powiedział, że w otwierającej piosenkę nucie jest więcej duszy niż w jakiejkolwiek innej słyszanej przez niego. 

 
He Ain't Heavy, He's My Brother 

Po odejściu z zespołu Nasha The Hollies zgromadzili się w studiu by nagrać kilka popowych klasyków. Nie mieli wtedy zbyt wielu własnych kompozycji, które nadawałyby się na singla. Ich wybór padł na piosenkę "He Aint't Heavy, He's My Brother" balladę napisaną przez Amerykanów Boba Russella i Boba Scotta, którą wydał w początkach 1969 amerykański piosenkarz Kelly Gordon. Piosenka przeszła bez echa. W studiu Abbey Road członków zespołu powitał młody pianista sesyjny Reg Dwight, przyszły wielki Elton John. The Hollies nie mieli w swoim składzie klawiszowca i jak żartobliwie wspomniał Alan Parsons, "rozpoczynali nagrywanie każdego utworu z naciskiem na gitary akustyczne, bez fortepianu, chyba, że w pobliżu był Elton John". Gdy "Dwight" ćwiczył na fortepianie w rogu studia Alan Clarke uczył się tekstu i ćwiczył swój głos. Choć w tej przepięknej piosence słyszymy Eltona to cała chwała należy się wokaliście The Hollies. Jego wokal w tej piosence uważa się za kultowy a partia harmonijki za najbardziej zapadającą w pamięć tamtej epoki.  W USA singiel dotarł do miejsca nr 7, w Wielkiej Brytanii do nr 3. Rok później piosenkę nagrał Neil Diamond, ale jego wersja nie spotkała się z tak  dużym zainteresowaniem jak ta Anglików.


 
Write On 
 
Bus Stop 
 
Just One Look 
 
Daddy Don't Mind




 Historia The Beatles
History of  THE BEATLES

 

1 komentarz:

  1. Wydarzenie mi nie znane. George zachował się niegrzecznie. Znakomita kapela i zamieszczone na końcu piosenki skłoniły mnie do zainteresowania sie tym zespołem. Pozdrawiam Maria z rodziną fanów The Beatles. Dzięki za serię Moja Lista Osobista na MTW

    OdpowiedzUsuń