The Kinks i The Beatles




 Angielski zespół The Kinks (z północnego Londynu) odnosił spore sukcesy na przełomie lat 1964-1966. Z perspektywy lat wielki zespół. Jak wszędzie wtedy dla wszystkich młodych ludzi w Wielkiej Brytanii wielką inspiracją dla nich byli także The Beatles. Pierwszym singlem Kinksów była piosenka "Long Tall Sally", przypomniana Brytyjczykom właśnie przez Fab Four, w ich wersji bez sukcesu. Muzycy obu zespołów znali się, wystąpili parę razy ze sobą o czym w dalszej części tekstu. Twórcą prawie całości materiału muzycznego zespołu, gitarzystą i wokalistą był Ray Davies, który w 2017 roku otrzymał tytuł szlachecki (rycerski), czyli prawo posługiwania się tytułem "sir". Do dzisiaj w przestrzeni publicznej krążą plotki o sporych animozjach pomiędzy The Kinks i Beatlesami. Prawdziwych, bo wiadomym jest, że rzekome konflikty i nerwowa rywalizacja pomiędzy Fab Four i The Rolling Stones była chwytem marketingowym a członkowie obu tych największych angielskich kapel przyjaźnili się ze sobą. Z The Kinks miało być inaczej. Przyjrzałem się temu w tym poście.

Po latach Ray Davies udzielał rozżalony w wywiadach wypowiedzi, w których dawał do zrozumienia, że The Beatles rywalizowali z jego zespołem w okresie, gdy The Kinks mieli swoje wielki hity. Dodawał także, że jako 17 latek usłyszał na stołówce w szkole artystycznej z płyty jak John śpiewa "Twist And Shout". "Byłem bardzo zdumiony jego bezpośredniością. Jak jego głos przebijał się przez te wszystkie bzdury i wysyłał do mnie wiadomość, która brzmiała: Jeśli ja mogę to zrobić, to ty też możesz, więc wstawaj i graj rock and rolla", jakby rzucał mi muzyczne wyzwanie". I Ray to zrobił. Już trzeci singiel zespołu, w całości kompozycja jego autorstwa, "You Really Got Me" był numerem 1 w UK i 7 w USA. Kolejny "All Day And All Of The Night" odniósł nie mniejszy sukces, nr 2 w ojczyźnie i ponownie 7 za oceanem. Dzięki tym sukcesom raczkujący wtedy zespół mógł już supportować na scenie wielkich Beatlesów, a oba numery są dzisiaj klasykami, których The Kinks mają trochę więcej.

 

                                                            You Really Got Me

 

Ray Davies: Graliśmy z The Beatles w Bournemouth [4 sierpnia 1964] i John Lennon zauważył, że byliśmy tam tylko po to, żeby rozgrzać przed nimi publiczność, i  "You Really Got Me" spotkało się ze świetną reakcją. To co powiedział Lennon utwierdzało w nas fakt, że mamy coś co nas wspiera, te bycie prześladowanym jak w szkole, gdy masz coś lepszego od swego prześladowcy




Ray Davies
(Kinks):
Paul McCartney był jedną z najbardziej skorych do rywalizacji, ambitnych osób, jakie kiedykolwiek spotkałem. Johna Lennona taki nie był. Po prostu uważał, że wszyscy inni to gówno.

 

The Kinks mieli jeszcze kilka większych przebojów, lecz ich kariera jednak w drugiej połowie lat 60-tych zahamowała i nigdy nie odzyskała tego poweru co w momencie debiutu. Ale w 1966 dostąpili niebywałego zaszczytu ponieważ wystąpili na tej samej scenie z The Beatles i The Rolling Stones, koncercie nazywanym dzisiaj największym koncertem świata wszech-czasów, nazywanym tak oczywiście przez udział tych dwóch wielkich kapel, choć wystąpiła jeszcze plejada innych genialnych brytyjskich wykonawców i zespołów. Sytuacja ta miała miejsce 11 kwietnia 1965 w czasie koncertu (czytaj tutaj) organizowanego przez New Musicall Express pod nazwą Pool's Winners. Beatlesi zgarnęli wtedy nagrody głosami czytelników NME za tytuły  ‘Best Vocal Group’ (Najlepsza Grupa Wokalna), ‘British Vocal Group’ (Brytyjska Grupa Wokalna) oraz sam John Lennon jako ‘Best Vocal Personality’ (Najlepszy Wokalista - Osobowość). The Kinks wykonali na scenie oba swoje brytyjskie  numery 1  ‘You Really Got Me‘ oraz ‘Tired Of Waiting For You’.
 

 

 

 
                                                            All Day And All Of The Night

Relacje między The Kinks i The Beatles? Niech zobrazują je poniższe fragmenty, choć czy są one prawdziwe nie jest do końca pewne. Ray Davies wspominał, że słyszał, iż John Lennon mówił, że chciałby aby harmonie The Beatles brzmiały jak u The Kinks, oraz, że podobno ktoś widział, jak w jakimś pubie w 1967 ktoś widział jak John prosił dj'a by ten niesutannie puszczał mu "Wonder Boy", numer The Kinks. Przesada prawda, jak dla mnie zwłaszcza o ten fragment z harmoniami? Po lekturach książek  obu braci Davies, Ray'a i Dave'a napisanych po latach (przeczytałem to na zachodnich forach) czytelnicy wspominają, że bracia wspominają w nich o The Beatles, ale nie cytują jakichkolwiek wypowiedzi Beatlesów o ich zespole. Niemniej faktem jest, że w 1965 roku John pytany w programie radiowym o aktualne piosenki z list przebojów, gdy singiel "Help!" był numerem 1 mówił: Czy są lepsze od "Help!"? Nic nie przychodzi mi do głowy, co mogłoby [nas] wyprzedzić. „Everyone's Gone to the Moon” Jonathana Kinga mogłoby to zrobić, choć to nie mój faworyt. Chciałbym by z jedynki zrzucili nas ewentualnie Stonesi i ich "Satisfaction", albo ten nowy numer Kinks "See My Friends". Mam nadzieję, że z palcem u Ray'a jest już lepiej". To ostatnie zdanie dowodzi, że muzycy zespołów w jakiś sposób znali się, interesowali się sobą. Może to być także zwykłe śledzenie Johna co się dzieje w branży a Beatlesi słynęli z tego, że chłonęli wszystko wokół. Podobno - choć ja w to nie wierzę - Paul miał spytać Daviesa,w jaki sposób nagrywali swoje harmonie w "You Really Got Me", na co ten miał odpowiedzieć: "Chłopaki, naprawdę nie macie już dosyć?". Kiedyś w czasie wspólnego koncertu John Lennon miał podejść do Ray'a i spytać się go, czy mógłby pożyczyć od niego ich "playlistę", bo swoją zgubił. Ten żart Lennona śmiertelnie obraził lidera The Kinks.



                                                                 
Tired of Waiting For You

Prawdą jest to, że John Lennon w wywiadzie dla Rolling Stone opowiadając o powstawaniu piosenki "Come Together", początkowo na zamówienie dla politycznej kariery Timothy Leary'ego, wspomniał, że miała ona przypominać piosenki The Kinks.

Dave Davies, brat Ray'a (po prawej), również od zawsze członek Kinks: Jedyna rzecz, o którą kłóciliśmy się z [nieżyjącym już basistą Kinks] Petem Quaife, to The Beatles. Nigdy ich nie lubiłem, ale Pete uważał, że słońce wychodzi im z tyłków. Często powtarzałem: „No dalej, Pete, potrafimy to zrobić lepiej od nich!”  The Kinks występowali przed The Beatles w Liverpool Empire i nie mogliśmy się doczekać, aby zobaczyć gitary, których używali. Wiedzieliśmy, że to Rickenbackery. Chciałem tam zagrać na jednej, ale John Lennon nie pozwolił nam niczego dotknąć. „Nie waż się ich dotykać!” Był paranoikiem, ale zabawnym.  Byli wobec siebie i innych bardzo opiekuńczy we wszystkim, w swoich eleganckich garniturach i tych swoich słynnych fryzurach Beatlesów. John zwykł przesiadywać w Scotch of St James. Myślę, że mnie lubił, głównie dlatego, że wiedział, że mam to gdzieś. Moja postawa nie wynikała z wewnętrznej urazy, tak jak jego. Wiele jego niezadowolenia zrodziło się z głęboko zakorzenionych doświadczeń i urazy. Ale w przeciwieństwie do Johna miałam wspaniałe dzieciństwo. Kiedyś oboje byliśmy pijani, siedząc przy stole w szkockiej St James. Ja też wziąłem kilka tabletek a on mógł powstrzymać się od ciągłego mówienia. Kiedy wychodziłem, John powiedział do mnie: „Jesteś jedną z najbardziej wstrętnych osób, jakie kiedykolwiek spotkałem!” Uznałem to za wielki komplement.

 

                                                                                 Lola

Jak był stosunek braci Davies do The Beatles pewnie już się domyślacie. Na pewno w wyrobieniu sobie pewniejszej opinii może pomóc fragment jego "interesującej" recenzji albumu "Revolver" dla magazynu Disc and Music Echo tuż po ukazaniu się arcydzieła Beatlesów. Jak się okazało nie dla tego muzyka, który nazwał go "kupą śmieci". Warto dodać, że jak pisałem wyżej  Ray Davies został doceniony w 2017 otrzymując tytuł rycerski, dołączając tym samym do elity muzyków-szlachciców jak Paul McCartney czy Mick Jagger, to także ogromny zaszczyt spotkał jego zespół, który w 1990 roku został zaproszony do słynnej Galerii Sław - Rock And Roll Hall Of Fame w Cleveland.  I przy okazji - ja sam spośród wszyskich mi znanych piosenek tego zespołu najwyżej stawiam numer  "Lola" z 1970. 
Jak się przekonacie z tekstu wyraźnie można tutaj dostrzec kompleksy Davisa wobec The Beatles - pewnie i brak sympatii - oraz sporą dozę pychy dzięki swojej ówczesnej, wysokiej pozycji jego zespołu na rynku muzycznym w Brytanii, w tym także jego samego jako znakomitego tekściarza. The Kinks wtedy niejako wytyczali nowe kierunki mocniejszego brzmienia, niejako zwiastujący nadejście post-punku i heavy metalu - jak się dzisiaj uważa (mocne gitary, nazywanie ich jako pierwszy punkowy zespół w w Wielkiej Brytanii). Davis jest bezlitosny wobec muzyki Fab Four, których wcześniej był wielkim fanem (na szczęście później ponownie).

Ray Davies:  "Taxman" - brzmi dla mnie jak coś podobnego do "Batmana" The Who. Jest trochę ograniczony, ale Beatlesi pokonują to dzięki seksownemu podwojeniu ścieżek. Zaskakujące jak zdublowanie wokalu nadaje jemu powabu. „Eleanor Rigby”: Kupiłem kiedyś  LP z muzyką Haydna, utwór ten brzmi dokładnie tak samo. To coś w rodzaju kwartetu i brzmi, jakby chcieli zadowolić nauczycieli muzyki w szkołach podstawowych. Wyobrażam sobie Johna mówiącego „Napiszę to dla mojej byłej nauczycielki. Mimo to jest to bardzo komercyjne”. "Here, There and Everywhere”: To dowodzi, że Beatlesi mają dobrą pamięć, ponieważ jest w nim dużo ruchliwych akordów. To miłe – jak jeden instrument z połączeniem głosu i gitary. Trzeci najlepszy utwór na płycie. „Yellow Submarine”: To naprawdę kupa śmieci. Wyciągamy z siebie taką Myszkę Miki na pianinie i gramy takie rzeczy. Myślę, że oni wiedzą, że to nie jest tak dobre. „Good Day Sunshine”: To będzie przebój. Nie narzuca się, ale wyróżnia się jak „I'm Only Sleeping”. To powrót do prawdziwych starych Beatlesów. Po prostu nie sądzę, żeby fani lubili nowsze elektroniczne rzeczy. Beatlesi powinni być jak chłopaki z sąsiedztwa, tylko lepsi.
"I'm Only Sleeping" - To najpiękniejsza piosenka, znacznie ładniejsza niż "Eleanor Rigby". Naprawdę, bardzo stara rzecz i zdecydowanie najlepszy utwór na albumie.   "Got to Get You Into My Life": Wsparcie się jazzem – to tylko dowodzi, że brytyjscy muzycy jazzowi nie potrafią swingować. Paul śpiewa lepiej jazz, niż grają muzycy, co sprawia, że ludzie twierdzą, że jazz i pop różnią się bardzo. Paul brzmi tutaj jak Little Richard. Naprawdę to najbardziej klasyczny utwór Beatlesów na płycie LP. "She Said She Said" - przywraca mi wiarę w stare brzmienie The Beatles.  "Love You Too" – tego rodzaju piosenki pisałem dwa lata temu – a teraz robię to, co robili Beatlesi dwa lata temu. To nie jest zła piosenka – jest dobrze wykonana, co zawsze jest prawdą w przypadku utworów Beatlesów. "Tomorrow Never Knows" – posłuchaj tych wszystkich szalonych dźwięków! Będzie popularny w dyskotekach. Mogę sobie wyobrazić, że kiedy to robili, przywiązali George'a Martina do słupa totemu! "And Your Bird Can Sing” - Nie podoba mi się to. Piosenka jest zbyt przewidywalna. To wcale nie jest piosenka Beatlesów. „For No One” - To zostanie przez innych coverowane, ale nie będzie hitem. Jest naprawdę lepsze niż „Eleanor Rigby”, a waltornia daje niezły efekt”. Dr Robert” -  To dobre – jest 12-taktowy beat i sprytne fragmenty. Jednak to nie mój klimat”.
To pierwszy album Beatlesów, którego naprawdę przesłuchałem w całości, ale muszę przyznać, że na „Rubber Soul” są lepsze utwory. Mimo to „ „I'm Only Sleeping” jest wyjątkowy, „Good Day Sunshine” jest na drugim miejscu, podoba mi się też „Here, There and Everywhere”. Ale nie chcę być surowy w stosunku do innych. Balans i technika nagrywania są tak dobre, jak zawsze”.
W kolejnym wydaniu tego samego magazynu George Harrison odniósł się do recenzji swego kolegi z branży, w sposób jak zawsze wyważony i łagodny : Cóż, ma prawo do swojej opinii. Ale myślę, że gdyby Ray Davies spotkał się z nami, mógłby zmienić ton. Jestem pewny, że jest bardziej do nas podobny i myśli podobnie, niż sam o tym wie. Myślę, że Ray Davies i The Beatles mają ze sobą wiele wspólnego. 
Davies w końcu spotkał się ponownie z The Beatles, i rzeczywiście zmienił nieco tonację swoich wypowiedzi o nich. Zamykając temat, to warto wspomnieć, że prawie każdy album zespołu The Beatles - wysoko ceniony przez fanów - był mocno krytykowany przez kolegów z branży. Kompleks na punkcie Fab Four bolał. Wystarczy, że wspomnę, że Keith Richards nazwał album "Sgt. Pepper's..." również "kupą śmieci".
Co miał Davies na myśli recenzując "Love You Too" i słowa, że nagrywał podobną muzykę dwa lata wcześniej ? W książce  "
Revolution in the Head: The Beatles' Records and the Sixties" Iana McDonalda autor pisze: Według artysty Barry’ego Fantoniego pomysł wykorzystania pseudoindyjskich dronów (minimalistycznych fraz muzycznych) Beatlesi zaczerpnięto z singla „See My Friend” zespołu The Kinks, wydanego dwa miesiące przed rozpoczęciem pracy nad "Rubber Soul". Zamiast tambury Ray Davies szarpał dronowy akord (Es-dur) na swoim 12-strunowym Framusie, po czym postawił go w pobliżu wzmacniacza, aby zapewnić jego podtrzymanie przez sprzężenie zwrotne. Dźwięk ten został następnie mocno skompresowany, aby uzyskać efekt pulsowania. Pete Townshend określa to jako „pierwsze rozsądne użycie drona” w popie, preferując je od czegokolwiek porównywalnego w wykonaniu The Beatles i przyznając się, że zaadaptował go – na albumie The Who’s My Generation – w podobnie melancholijnym „The Good’s Gone” (i być może także w „Out In The Street”). Beatlesi z pewnością usłyszeli „See My Friend” przed wyjazdem na amerykańską trasę koncertową w sierpniu 1965 roku i niewątpliwie coś z niego ukradli, ale błędem byłoby sądzić, że było to jedyną przyczyną ich późniejszego zainteresowania pseudoindyjskimi dronami. Po pierwsze, w już w "Ticket To Ride" pojawia się dron, co mogło też mieć wpływ na „See My Friend”. Po drugie, Harrison zaczął słuchać muzyki Raviego Shankara jakiś czas przed wydaniem „See My Friend”... Wiedza Harrisona na temat muzyki soul była wszechstronna. Potem znacznie wyprzedził brytyjskie gusta, będąc fanem muzyki Curtisa Mayfielda and The Impressions, był faktycznie zwiadowcą The Beatles przy nowych płytach z Ameryki, podobnie jak Dave Davies był dla The Kinks.
Poniżej wspomniany utwór The Kinks. Brzmi trochę orientalnie ?
 


W kolejnych latach Davies jednak komplementował The Beatles, choć zawsze potrafił wylać trochę żalu, że jemu kariera tak nie zabłysnęła. Byliśmy od nich młodsi, oni byli bardziej elokwentni. Ja sam umiałem ledwo wypełnić formularz w szkole, do której się dostałem tylko dzięki talentowi malarskiemu. Z nauką radziłem sobie OK. The Beatles...  Myślę, że byli bardzo dobrze zorganizowani, jeśli chodzi o sposób, w jaki pracowali.
I mieli zespół. Tak naprawdę to ja nie miałem zespołu. Oni wiedzieli dokładnie, jak filmować swoją muzykę, ja nie zrobiłem tego. Wiedziałem, że mam dobrego gitarzystę riffowego [jego brat Dave]… ale nie miałem z kim współpracować… Niemniej muszę przyznać, że The Beatlesi mają w sobie coś wyjątkowego...
Myślę, że byli także naprawdę dobrym biznesmenami. Znasz dobrze różnicę między twórcą a biznesmenem. Beatlesi byli świetnie zorganizowani w tym, co robili. Zrobiliśmy z nimi kilka występów i było widać, że wiedzą, co robią. Można to dostrzec w tym co napisali, we wspaniałych rzeczach, bo mieli także kilka kiepskich, niepewnych piosenek... Mieli w sobie jednak coś wyjątkowego, niezaprzeczalnie. Dzięki nim świat otworzył się na brytyjską muzykę.
 
 I te słowa to bardzo dobre zakończenie wątku plus piękne "Sunny Afternoon", kolejny numer 1 zespołu z 1966. Niestety tylko 14 w USA. Niestety Stanów braciom Davies nie udało się nigdy podbić. I jeszcze jedna ciekawostka. W latach 80-tych Ray związany był z Chrissie Hynde, liderką zespołu Pretenders. Chrissie była jedną z najbliższych przyjaciółek Lindy McCartney aż do samej jej śmierci.





Historia The Beatles
History of  THE BEATLES



1 komentarz:

  1. Great blog. liked Music of Kinks. maybe still like. all day and all of the Night maybe not really. H

    OdpowiedzUsuń