WYWIADY: JULIAN LENNON '2022

___________


Wywiad z Julianem Lennonem opublikowany w magazynie Esquire w 2023. To pierwszy i chyba jak dotąd jedyny wywiad któregokolwiek z dzieci ex-Beatlesów opublikowany na moim blogu. W przygotowaniu mam kilka kolejnych w tym z Dhanim Harrisonem oraz drugim synem Johna, Paula. Wywiad ukazał się w wymienionym na początku magazynie rok po premierze siódmego albumu Juliana, "Jude" także z okazji w a tamtym czasie premiery filmu Petera Jacksona "Get Back", na premierze którego obecni byli obaj Lennonowie.  Tekst zaczynam przypomnieniem pierwszego przeboju Juliana z 1984 roku,  "Too Late For Goodbyes". 
Wywiad bardzo stonowany w emocjach. Widać wyraźnie, że minęły już emocje, okazywane wcześniej przez starszego syna Johna w podobnych wywiadach, kiedy szczerze skarżył się na opóźnienia w otrzymaniu należnego mu po ojcu spadku, relacjach z Jego Wysokością (tak nazywał Yoko), odkupowaniu "za pieniądze ojca rzeczy po ojcu, by trafiły z powrotem do pierwszego domu ojca". Mnie bardzo w tym wywiadzie ucieszyło stwierdzenie, że między dwoma synami Johna panowała zawsze zgoda, a wiem, że różnie opisywano ich relacje. Zabrakło mi pytanie o obecne relacje Juliana z Paulem McCartney'em, twórcą wielkiego hitu. W którymś z wywiadów sam Paul zapytany o to, dopowiedział zdawkowo, że właśnie niedawno spotkał syna Johna na lotnisku i trochę z nim porozmawiał. Kończąc krótko tutaj ten wątek przypomnę, że o ile w trakcie rozwoju romansu Johna z Yoko, Paul wspomagał Cynthię, czasem ją odwiedzając, to gdy okazało się, że John z Yoko wzięli ślub dla całej "family The Beatles" czyli Paula, George'a i Ringo (wraz z ich żonami) Cynthia jakby stała się trędowata. Polecam dwa posty z tego bloga:
Cynthia Lennon - wspomnienia (vol.1)
Cynthia Lennon - wspomnienia (vol. 2)
 Album Juliana niestety przepadł na światowych rynkach, wabikiem nie było ani nazwisko wykonawcy, ani jego tytuł z imieniem już na zawsze kojarzonym z wielkim przebojem Beatlesów. Potwierdzał to choćby znany brytyjski aktor, Jude Law, który z dumą opowiada, że imię nadali mu rodzice (matka) właśnie sugerując się przebojem Wielkiej Czwórki, nieważne, że 14 lat po jego premierze. Pod clipem z Julianem oryginał Beatlesów. O piosence "Hey Jude" możecie przeczytać tutaj.
   

 
4 września 1968, Beatlesi w obecności ok. 300 osób wykonują swój hit w dla promocyjnego clipu. Zespół zapowiadał słynny David Frost, a nagrania dokonano w Twickenham Studios, gdzie za rok zespół spotka się w czasie pierwszych, "chłodnych" sesji nazwanych "Let It Be"/"Get Back"

 


Esquire: Oczywiście legenda głosi, że Paul napisał „Hey Jude” jako pocieszenie, gdy rodzice się rozstawali.

Julian Lennon: Na początku było „Hey Jules”, ale nie pasowało to rytmicznie. „Hey Jude” było lepszą interpretacją. Paul napisał to, aby pocieszyć mamę, a także mnie. To piękne uczucie, bez dwóch zdań, i jestem bardzo wdzięczny — ale też mnie to wkurzyło. Uwielbiam fakt, że napisał piosenkę o mnie i dla mamy, ale w zależności od tego, po której stronie łóżka się obudzisz i gdzie jej słuchasz, może być to coś dobrego lub nieco frustrującego. Ale w głębi serca nie mogę powiedzieć o tym złego słowa. Teksty są aktualne nawet teraz. Dotyczą ulepszania życia i zdejmowania ciężaru z moich barków, szczególnie na ścieżce, którą podążałem jako muzyk — podążając za tatą. To jak, co ty, szalony? Dlaczego to zrobiłeś? Wybrałem najtrudniejszą drogę znaną ludzkości, ale dlatego po trzydziestu latach tworzenia muzyki poczułem, że nadszedł czas, aby podążać za innymi marzeniami, które miałem. Fotografia i wiele innych rzeczy. Muzyka zawsze będzie w mojej krwi i to częściowo dzięki tacie, a częściowo dzięki Beatlesom, szczególnie po obejrzeniu "Get Back". Sean nie chciał iść na premierę "Get Back". Czuł przytłaczającą presję. A ja także nie chciałam specjalnie iść. Ale powiedział, że czuje się zobowiązany, więc ponieważ tak bardzo go kocham, powiedziałam: Słuchaj, jadę z tobą. Razem stawimy czoła demonom. I to jest zabawne, ponieważ zawsze, szczególnie w prasie brytyjskiej, było „Lennon Sons Feuding” (kłótnia synów Lennona), to i tamto.

Nigdy w życiu się nie pokłóciliśmy. To takie bzdury. Wrzuciłam mnóstwo szczęśliwych zdjęć, na których nic nie robimy, tylko się uśmiechamy, śmiejemy i zachowujemy się jak idioci. To było ważne dla mnie, dla pokoju i dla rodziny, ponieważ w przeszłości dochodziło do tarć, bez wątpienia, między wszystkimi. Ale wszyscy się trochę starzejemy, a wraz z wiekiem tracimy ludzi i teraz zdajemy sobie sprawę, co jest najcenniejsze w życiu. Miłość do Seana, miłość do Yoko, Stelli, Paula, Mary, Dhani i Zaka — to wielka, stara, dziwna rodzina. Ale jak mówią, rodziny są zawsze trochę popieprzone. Oglądając "Get Back", znów zakochałem się w moim ojcu, ponieważ zobaczyłem go takim, jakim był, jakim go pamiętam jako dziecko, zanim wszystko poszło nie tak. Odszedłem czując się dumny, że jestem Lennonem. Zawsze trochę to odsuwałem, próbując wykuć własną ścieżkę, ale po tym wszystkim po prostu przyjąłem ten nowy płaszcz, kurwa, jestem dumny, że jestem częścią spuścizny i historii tego, co było wcześniej i mam nadzieję, że oddam sprawiedliwość, kontynuując to.

Esquire: Jaka była pierwsza piosenka, którą pamiętasz? 

Julian Lennon: "Whiter Shade of Pale" [przebój Procol Harum]. Miałem chyba trzy lata. Pamiętam, jak w to wszedłem, trochę mi się to podobało. Piosenki przenoszą cię z powrotem do tamtych czasów i miejsc. To prawda w przypadku „Hey Jude”. Dziwne jest to, że publiczność czasami uważa, że ​​cytując mi „Hey Jude” jest to urocze, ale nie sądzę, żeby zdawali sobie sprawę, że za tym, co się stało, kryje się wiele bólu. Za każdym razem, gdy to cytujesz, przypomina mi to o tym, jak moja matka była oddzielona od mojego ojca, o utraconej miłości, o tym, że rzadko go widywałem. Widziałem go może kilka razy, zanim umarł. Wiele osób nie do końca rozumie, jak intensywne, emocjonalne i osobiste to jest. To nie jest po prostu "podnieś się, otrzep i bądź szczęśliwy". Jest głęboki ból emocjonalny. Mogę to celebrować — ale to też coś, co zawsze będzie dla mnie mroczne. To nie jest stan, w którym przebaczenie ma znaczenie. To był po prostu czas i miejsce w moim życiu, w którym działy się różne rzeczy. Kto wie, czy sobie z tym poradziłem? Może nie. Czy muszę iść na terapię? Nie, myślę, że życie jest wystarczającą terapią. Więc to dziwne.

Esquire: Co pamiętasz sprzed „Hey Jude”? 
 
Julian Lennon: Pamiętam, jak miałem pięć lat i mieszkałem w domu w Kenwood w Surrey, ponieważ pamiętam, że mój tort urodzinowy był parowozem. Miałem obsesję na punkcie amerykańskiego czarno-białego programu telewizyjnego „Casey Jones”. Casey Jones był maszynistą parowozu. Pamiętam stół i kuchnię, w której byliśmy. Jest tam zdjęcie taty stojącego z motyką — mam na myśli ogrodnictwo — a ja siedzę w krzesełku dla dziecka, a mama siedzi z nastroszonymi włosami. Wiedziałem, że do domu przychodzą obcy ludzie. Jako dziecko radzisz sobie, to jest całkiem ekscytujące. Byłem bardzo, bardzo nieśmiały i taki pozostałem. Nadal pracuję nad tym, żeby nie być nieśmiałym, wierz w to lub nie. Przez ostatnie kilka lat starałem się przestać się bać. Zawsze musiałem mieć jakiś system obronny. Ludzie ze świata zewnętrznego myślą, że spędzałem dużo czasu z ojcem jako dziecko i że nie było problemu z pieniędzmi. Nigdy tak nie było. Nigdy tak nie było.
 
Esquire:
Naprawdę?
 
 
Julian Lennon: Nie. Kiedy się rozstali, mama poszła swoją drogą, a ja poszedłem swoją. To znaczy, było trochę rzeczy, które się pojawiły, jak jakieś dziwne kieszonkowe w pewnym momencie, ale w większości po prostu staraliśmy się przetrwać i odpierać wszystkie plotki. Myślę, że mama zastanawiała się, jak utrzymać rodzinę? Nie mam już męża. Muszę opiekować się Julianem. To była dla niej walka i myślę, że częściowo powodem, dla którego "jestem taka, jaka jestem", jest to, że miała w sobie tyle wdzięku i godności. Była bez wątpienia moim światłem, moją bohaterką. Jedyną osobą, którą naprawdę podziwiałam. 
 

 
 Esquire: Czy napisałeś piosenkę o swojej matce? (wyżej clip)
 
Julian Lennon:
Była piosenka zatytułowana „Beautiful”, którą zadedykowałem jej i wszystkim, których straciłem.
Jest więcej piosenek, które opisuję, co do niej czuję i jak bardzo jestem z niej dumny, i z czym musiała sobie radzić i co musiała znosić, i co musiała robić, żeby przeżyć. Moja babcia zbierała mnóstwo antycznej porcelany, kiedyś zapytałem mamę, co się z tym wszystkim stało. Skończyło się na tym, że musiała sprzedać wszystkie rzeczy swojej matki, żeby utrzymać się na powierzchni, żeby mnie ubrać i żebym mógł chodzić do szkoły.
Potem, kiedy usłyszałem o zamordowaniu taty — była wtedy w Londynie i wróciła do domu tego samego dnia — najważniejszą rzeczą, o której myślałem, było: upewnij się, że jest z nią wszystko w porządku. Słuchaj, to ona była tą, która była jego żoną, chodziła do szkoły artystycznej, mieszkała z nim, prawdopodobnie nadal go kochała. Nawet ja zdaję sobie sprawę, że jest we mnie część, która nadal kocha wszystkich, w których byłem zakochany. To nigdy nie znika. 

Esquire: Więc wróciła do domu? 

Julian Lennon: Byłem wtedy w domu z ojczymem, za którym nie przepadałem. Powiedziała mu: „Nie mów Julianowi, dopóki nie wrócę do domu. Pozwól mi mu powiedzieć”. Problem polegał na tym, że kiedy schodziłem po schodach — miałem sypialnię na poddaszu, a jej sypialnia wychodziła na ulicę poniżej, na miasto, w którym byliśmy, i zobaczyłem setki fotografów, więc pomyślałem: OK, coś jest nie tak. Miałem wtedy 17 lat. 

Esquire: Czy „Hey Jude” zmieniło się dla ciebie po tym? 

Julian Lennon: Początkowo myślałem, że koncepcja piosenki dotyczyła mamy. Ale potem dotarło do mnie, z czym do cholery będę musiał się zmierzyć później w życiu. [Paul] nie mylił się w całym tym gównianym życiu, przez które przeszedłem. Nie było to łatwe w żaden sposób, kształcie czy formie. Zawsze starałem się być odważny, ale to było traumatyczne życie. Bez wątpienia. Przepracowałem wszystkie te epizody i traumy. Myślę, że to jest ratunek w starzeniu się — chociaż nienawidzę nawet używania słowa stary. Wiek nic dla mnie nie znaczy. Wiek, dla mnie, dopóki jesteś w miarę zdrowy i przy zdrowych zmysłach, to mądrość i doświadczenie oraz to, jak rzeczy odnoszą się do ciebie teraz i co jest teraz ważne w życiu. "Hey Jude" prawdopodobnie ma dla mnie teraz większe znaczenie niż kiedykolwiek. 

Esquire: Niektóre z najlepszych dzieł sztuki powstają z bólu i traumy. Twoja fotografia jest niezwykła, a każde zdjęcie, które robisz, muszę przyznać, pochodzi z całego życia doświadczeń, które są obecne w każdym ujęciu.

Julian Lennon: Bardzo. To było po drugiej stronie aparatu, jeśli chodzi o muzyków, z którymi się zetknąłem, lub aktorów, z którymi się zetknąłem, i próba uchwycenia istoty, prawdy. Żadne z moich zdjęć nie jest ustawione. Nigdy nie mógłbym zrobić sesji zdjęciowej mody. Musi to być fotografia uliczna, partyzancka, coś, co mnie porusza w pewnym momencie i czuję, że muszę to uchwycić w momencie, gdy się dzieje, jako rzeczywistość tego, co się dzieje. Jako dziecko wspinałem się na drzewa, jeździłem motocyklem terenowym przez rzeki, cokolwiek. Bardzo kochałem przyrodę, a mama zawsze to doceniała. Zastanawia mnie, dlaczego inni ludzie nie widzą, jak piękny jest ten świat i że jesteśmy pasożytami na tej planecie, psując wszystko wszystkim. To prawdziwy wstyd. Covid był punktem zwrotnym. Rzeczy są spolaryzowane, albo wszyscy ci ludzie, którzy uważają się za kompetentnych — ekipa selfie na cracku — albo ci ludzie, którzy w końcu mówią: Czy nie zdajesz sobie sprawy, co mamy? Jak pięknie jest?
 
Love Don't Let Me Down
 

Esquire: Porozmawiajmy o nowej płycie, "Jude". 

Julian Lennon: Chcesz porozmawiać o pogodzeniu się z samym sobą i życiem emocjonalnie i muzycznie? Na okładce jest moje zdjęcie w wieku siedmiu lub ośmiu lat, kiedy zacząłem naprawdę stawać się Jude. A teraz jestem w miejscu, w którym prawdopodobnie czuję się bardziej komfortowo będąc sobą, cokolwiek to znaczy. Większość z tego doszła do skutku z powodu izolacji, którą czułem, i konieczności poznania siebie bardziej niż kiedykolwiek, podczas covidu. Kiedy byłem tylko ja. Byłem wszystkim, co miałem. I tak patrzysz na siebie w lustrze i stawiasz czoła każdemu demonowi, którego kiedykolwiek miałeś, i albo znajdziesz ciemną plamę, w której możesz się ukryć, albo zbadasz wszystkie te ścieżki — bądź w końcu tym, kim chcesz być, przestań się bać. To znowu wiąże się z „Hey Jude”. Więc naprawdę zrobiłem obrót o 360. Kiedy wytwórnia zapytała: „Masz tytuł?”, powiedziałam: „Tak”. Powiedziałam im i wszyscy zareagowali tak samo: „Och, wow”. Okej. Więc to nie jest po prostu wyskakujące okienko. To dobre, bo chodzi o to, żeby pozbyć się wszystkiego, co ciężkie i powiedzieć: „Wiesz co? To wszystko było nauką, ale było warto”. Jakkolwiek trudne by to nie było, było warte harówki, bólu i smutku. Chciałbyś, żeby niektóre rzeczy były inne, ale tych rzeczy nie możesz zmienić. Więc nie ma sensu żyć przeszłością w żaden sposób. Nie ma sensu. Po prostu weź to, co masz, całe dobro, mądrość, której doświadczyłeś i się nauczyłeś, i spróbuj być szczęśliwy. To wszystko, co teraz robię. Wiem, że to może trochę samolubne, ale lubię być szczęśliwy tak bardzo, jak to możliwe i lubię się upewnić, że moi przyjaciele i ludzie, których kocham, są szczęśliwi. Musisz szanować wszystko, a w zamian rzeczy będą szanować ciebie — planeta będzie cię szanować. Więc to jedna wielka kula miłości. Czy ośmielę się to powiedzieć?





 
 

Historia The Beatles
History of  THE BEATLES

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz