MIDAS MAN - film o Brianie Epsteinie










Tytuł: Midas Man (polski tytuł: "Król muzyki")
Produkcja: Wielka Brytania 2025
Reżyseria: Joe Stephenson
Scenariusz: Brigit Grant, Jonathan Wakeham


Najnowszy film związany z moją pasją do The Beatles, więc odnotowuję tutaj ten fakt, ale po obejrzeniu go (na raty) muszę napisać krótko, że słaby, nieudany, niskobudżetowy, co oczywiście musiało go położyć. Szczery, prawdziwy film o menadżerze Fab Four, w którego życiu najważniejszym wydarzeniem było odkrycie The Beatles musi być zrealizowany z rozmachem. Takim z pewnością będą aż cztery filmy. Cztery ? Tak, Sam Mendes, brytyjski reżyser znany z filmów takich jak "1917" i "Skyfall", pracuje nad serią czterech filmów o The Beatles. Każdy z tych filmów ma opowiadać historię zespołu z perspektywy innego członka grupy: Johna Lennona, Paula McCartneya, George'a Harrisona i Ringo Starra. Premiera pierwszego z tych filmów planowana jest na 2027 rok. Obecnie trwają prace nad scenariuszami oraz kompletowaniem obsady. To pierwszy raz, gdy Apple Corps Ltd. oraz żyjący członkowie zespołu – Paul McCartney i Ringo Starr – oraz rodziny Johna Lennona i George'a Harrisona udostępnili prawa do biografii i muzyki zespołu.  W filmie "Midas Man" niestety muzyki zespołu nie ma. Tej oryginalnej. Nie będę się pastwił nad filmem, bo dużo rzeczy w nim naprawdę nie wypaliło. Zwłaszcza obsada. Dobór aktora, który gra Johna Lennona najbardziej razi, ze względu na wzrost. W Fab4 najwyższy był Paul i miał 180, John 178, ale w filmie wygląda na najmniejszego i co najmniej 10 cm niższego od Paula. Po słynnej przemowie Johna w czasie koncertu Royal Variety Performance (tej o brzękaniu przez bogatych biżuterią w rytm muzyki) w filmie zespół wykonuje nie wiedzieć czemu "Money", zamiast "Twist And Shout".  W obsadzie filmu znalazło się kilku znanych brytyjskich aktorów, Eda Sullivana zagrał znany amerykański komik i prezenter swego show „The Tonight Show” Jay Leno, samego Briana Jacob Fortune-Lloyd i jeśli już miałbym wymienić jakiś plus filmu, to właśnie ten aktor i jego gra.


 

Nie wykupione prawa do tej piosenki zabraniały? Życiorys Briana, jego oczywiste demony związane z orientacją seksualną od biedy może zadowolić niewymagającego fana The Beatles, może nawet oddanie klimatu lat 60-tych, klubu Cavern,  przejścia ze skór w garnitury, wyrzucenie Besta, ale już tak oszczędne wizualnie ukazanie rozwoju kariery Beatlesów (podbój USA, filmy itd) dla mnie przekreśla ten film, jako coś ważnego w filmografii o zespole. Nawet nagłe zakończenie razi, bo ciekaw byłem czy proces staczania się, zagubienia Briana będzie tu miał jakiś głębszy wymiar, bo w końcu to film o nim a nie o Beatlesach. Nie poruszono wątku fascynacji a może czegoś więcej Briana Lennonem. Hasło reklamujące film jest bardzo chwytliwe i wyjątkowo dobrze dobrane: W czwartek, 9 listopada 1961 roku, mężczyzna o imieniu Brian zszedł po schodach do piwnicy w Liverpoolu i na zawsze zmienił świat. Ale już nazywanie menadżera The Beatles Królem Muzyki to z pewnoscią spora przesada. Można by oczywiście dyskutować o tym, że to muzyka, osobowości muzyków, całego zespołu zmieniły wszystko, ale czy mieliby taką szansę przy innym menadżerze? 

Końcowe zdanie o filmie: mimo wszystko oglądajcie. Zawsze warto wszystko co związane z F4.


 




 


 


Historia The Beatles
History of  THE BEATLES

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz